Skocz do zawartości

Arox z lasu

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1671
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    10
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Arox z lasu

  1. Och... Powiem więcej, mam to na codzień: Kobiety i bierność/emocje
  2. @Rnext @Drizzt @HORACIOU5 - skoro mamy kółko wzajemnej adoracji, to wkleję coś od siebie- o tym jak panna poczuwa się do winy: Zauważyliście Panowie- iż przez trzy strony żadna Samica nie odniosła się do kwestii moralności owej dziewczyny, tylko płacz, zgrzyt zębów i ataki na zasadzie- a u Was murzynów biją? @HORACIOU5- podziwiam Cię, iż chce Ci się prowadzić ten jałowy "Dyskurs"
  3. Ba dum tsss.... !!! Powinienem dostać nobla za połączenie medycyny z naukami społecznymi- czyli o tym jak złoto na palcu wpływam niekorzystnie na organizm kobiety. Teraz czas na drugi- za połączenie fizyki i biologii z naukami społecznymi! A dlaczego? Gdyż mamy naoczny przykład, gdy Grawitacja oraz Biologia zajmują pozycję na wektorze Y, ZASOBY (którymi jest Miś) na wektorze Z a wszystko funkcji czasu (Wektor X), przy czym funkcja ta zostaje ograniczona do punktu "The Wall" Ech... Rozmarzyłem się A dla tych co nie chcą wchodzić w moje fantazje: Mamy naoczny przykład na to, iż samorozwój u kobiet istnieje tylko w sytuacji, gdy może coś stracić. Pragnę zauważyć, iż żadna z naszych Pań nie napisała, że zajmuje się czymś więcej niż tylko to, co daje jej wymierzalne w sposób materialny profity. Na przykładzie mojej przedmówczyni z posta powyżej możemy rozróżnić kwestie iż: 1. Studia ukończone oraz podyplomówki, gdyż dzięki nim może zarabiać dobre pieniądze. Nie neguję tego, a wręcz przeciwnie pochwalam i chylę czoła za wykazane chęci. Zwracam jednak uwagę na fragment zdania : Nie ma tu wspomnienia o podyplomówce, czy rozwoju na studiach w innym kierunku niż ten, który daje pieniądze. Cieszy to, iż Smerfetka staje się specjalistką w swojej dziedzinie, lecz mamy jasno określone- Partner czeka na więcej i zapewne nie doczeka się. 2. Plus Plus Plus Plus Czy ktoś ma jeszcze jakieś obiekcje na temat rozwoju 99% Pań? Uważam, iż po powyższym dla wielu nic nie będzie już takie same. W tym przypadku relacja przetrwała z trzech powodów nam wyjawionych: 1.ZASÓB-atrakcyjny wygląd partnera (oraz domniemywane przeze mnie inne zasoby, które nie zostały wspomniane, np. kasa za wygrane festiwale oraz wykonywany zawód na co dzień) 2.ZYSK- założenie rodziny- chwilowo potencjalny, lecz zapewne zmierzający do zaistnienia jako faktyczny. 3. STRATA- Po części studia, nie do końca- patrz zysk w postaci większej kasy. A staranie się o Misia- zmiany w łóżku, dbanie o siebie.
  4. Buuu... Ale to nie byla zdrada!!! Koledzy biegali w samych majtkach bo bylo goraco!!! Mis, nie wierzysz mi??? Buuuu... No przeciez sama siedziec nie bende jak palec! Ja tez mam prawo do swojego zycia! A to nie moja wina ze popili i potlukli sie! Poza tym byly tam kolezanki, jak nie wierzysz to spytaj sie! A skad ja mam wiedziec, ze Ty tylko pracujesz?! A moze spotykasz sie z kims tylko nie chcesz sie przyznac?! Co?! Zostaw mnie w spokoju. Musze przemyslec to wszystko!!
  5. @HORACIOU5 Panie, daj Pan spokój! No tak, jak wspomniałem- wielce pokrzywdzona przez Samca! No cóż, urobiłam Misia jak chciałam, to nie mogę teraz odpuścić, gdyż wszystko poszłoby na marne. Trzeba pokazać się przed Misiem, iż staram się i to bardzo. Wcześniej jakoś ciężko było... Prawda? Tyle przeszkód na drodze i w ogóle... Dlatego też jestem wierna Misiowi... Bo inaczej chuj bombki trafi i świąt nie będzie. Kurcze... Nawet w łóżku jestem lepsza- na co wcześniej nie było szans itd... Kurcze... Wizja straty ZASOBÓW WSZELAKICH (tu wpisać imię i nazwisko Misia) działa cuda... No patrz Pan... Gdyby tak było- nie było by tej rozmowy. Bajki opowiadaj innym a nie nam Ba dum tsssss.... No i ma clue sprawy Teraz wiadomo skąd te zmiany. Albo zaczniemy nad sobą pracować i zmienimy się- albo całość diabli wzieli. Nie zapominajmy o Sile Grawitacji*... Ta też ma po 6 latach coraz więcej do powiedzenia... *ach ta kochana fizyka- jakżeby moje życie było smutne bez niej
  6. Moi Drodzy, bo zaczyna się robić off-top. Przypominam, iż to temat o Samorozwoju Cycatej Części tego świata a nie poziomie dzietności w różnych kręgach kulturowych.
  7. Niestety @Aniania, ale ten świat i siły nim rządzące zostały tak skonstruowane i ustalone, że dopóki nie wypierzysz z siebie siłą (samorozwojem samozaparciem się w nim) tego całego syfu, który jest Wam wkładany do głowy- nie będziesz, kobiecą, delikatną i td. Skoro już operujemy fizyką, to musisz wykonać Pracę, czyli Siła z jaką pracujesz (wydatek energii, czego nie lubicie) na wektorze przesunięcia- tym razem nagniemy troszkę fizykę i wektorem tym będzie czas @Arrinera Kurwa, skisłem Nie wiem czy Ty zdajesz sobie sprawę z tego co napisałaś... Tego nijak nie da się skomentować... Lewactwo pełną gębą... Ciapaci, gdzie dobrze będzie jak będziesz umiała podpisać się i Twoje jedyne prawo to być posłuszna a facet może Cię sprzedać za kozę są cacy, a my, biali, gdzie masz wolność samorozwoju i zdobywania wiedzy- źli opresyjni i niszczący Was Patriarchat... Nie wierzę... No po prostu kurwa nie wierzę... W moich oczach po prostu jakakolwiek rozmowa z Tobą to tylko i wyłącznie strata czasu i przerażający gwałt na logice, którego można dopuścić się tylko z premedytacją.
  8. Nie ma czegoś takiego jak delikatność w kierunku. Jest punkt przyłożenia, kierunek i zwrot. I albo idziemy twardo wektorem samorozwoju i pracy nad sobą nad dziurami zwątpienia i rezygnacji albo nie mamy nic. Nie da się "delikatnie" czy pół środkiem.
  9. @Aniania Co Ty rozumiesz przez delikatniejsza wersję samorozwoju? Że co? We worki i soboty pomiędzy 16:00 a 18:30 a później już nie? Bo nie rozumiem całkowicie ostatniej Twojej wypowiedzi... bo albo pracujemy nad sobą i rozwijamy co jest pracą o charakterze stałym przez 24 godziny dobę, 7 dni w tygodniu, 12 miesięcy w roku przez kilka lat, alb nie robimy nic i udajemy, że delikatnie zmieniamy się. Odnoszę wrażenie, iż nie stworzyłaś tego tematu po to, by faktycznie pracować nad sobą, bo czujesz taką wewnętrzną potrzebę rozbudzoną poprzez to Forum i Marka, tylko szukasz takiej magicznej pigułki- jaki obraz siebie kreować, by zdobyć uznanie w naszych męskich, kaprawych oczkach.
  10. Nie, to Ty nas nie rozumiesz. Czepiłeś się jednego- jak rzep psiego ogona i powtarzasz jak mantrę. Dopóki nie zrozumiesz, że wzrost jest wartością wtórną a nie cechą główną, to nic nie zdziałasz. Zajmij się samorozwojem. Wyjeb z głowy złe przekonanie, że niski wzrost jest be i kobiety udają, że Cię nie widzą. A wiesz czemu? Bo trafisz na dziewczynę, która wyczuje, że masz na tym kompleksy i będzie po Tobie jeździła jak po burej suce, wykorzystywała ile da i zrobi piekło Ci z życia dociskając śrubę w tej kwestii. To smutna prawda i rzeczywistość. I zamiast cieszyć się życiem, spełniać się, to będziesz cały czas gnojony, w stanie apatii i depresji.
  11. @Aniania Również dobrze mogłabyś się spytać o to jak pomalować dom. Ja Ci powiem, iż na zielono, a Ty tego zielonego nienawidzisz? Czy pomogłem? I tak i nie. Kumasz Żabciu analogię? Mnie spełnia w życiu pokonywanie kilometrów pojazdem mechanicznym, wyjazd na żagle, pójście na góry, medytacja we własnych czterech kątach. Mi do życia i spełnienia są potrzebne inne wiadomości i umiejętności, niż np Tobie fance robotyki. Możemy porozmawiać o pewnych wartościach, które powinny cechować wzajemną relację międzyludzką, m.in. partnerów w związku. Są nimi wcześniej już powielana kwestia szacunku do partnera/innej osoby, odpowiedzialności za własne czyny i za związek, uczciwości, wierności, dawania czegoś więcej i starania się a nie promowanie bierności. Również umiejętność zorganizowania sobie czasu wolnego, a nie męczenie chłopa swoją osobą- czyli danie mu czasu na regeneracje ma znaczenie w rozwoju. Więc tak, o tym można porozmawiać, ale nie żądaj ode mnie bym mówił wprost, że zamiast biegać to masz jeździć na rowerze czy pływać... Bo w sumie patrząc po Twoim wpisie- oczekujesz tego od nas. Byśmy znów pokierowali za Ciebie i przejęli odpowiedzialność a Ty za jakiś czas stwierdzisz, że to nie dla Ciebie i umyjesz rączki z uśmiechem na Twarzy, że "chciałaś dobrze, wyszło jak zawsze...". Słowo <samorozwój> ma jedną ważną cechę- mówi o autonomicznym rozwoju jednostki, t.j. że sama siebie rozwijasz. Szukasz dla siebie własnej drogi spełnienia. Kumasz?
  12. Kompleksy i jeszcze raz kompleksy. Jest wiele pięknych dziewczyn o wzroście do 160 cm. Wiec i Ty mógłbyś mieć fajną dziewczynę, jeżeli wiesz jak wygląda ta "gra w zielone" w związki i nadal uważasz, że mając wiedzę o nich, będziesz w nich spełniony. Ja dla Ciebie będę gigantem, bo mam całe 176 cm wzrostu- czy to powoduje, że jestem wysoki? Nie. Czy powoduje, to że mam kompleksy? Nie. Jest cały szereg dziewczyn, które mogą być moimi potencjalnymi partnerkami, mimo iż nie jestem orłem wysokości. Wiem iż ciężko Ci zmienić myślenie- bo z każdej strony jesteśmy bombardowani tym, że facet ma być wysoki itd.... Równie dobrze można by stwierdzić, że masz kompleks na tle samochodu, bo kupiłeś sobie fajną Hondę za własne pieniądze a jakiś łepek dostał nowe Audi na osiedlu od rodziców za darmo. Czy masz mieć kompleksy? No nie, bo znasz swoją wartość, bo to Ty wypracowałeś sobie to auto a nie dostałeś w gratisie. Łepek przyzwyczajony do takich rzeczy anie nie doceni a może okazać się, iż bez rodziców nie będzie w stanie sam zapracować nawet na taką Hondę. Nikt nie wie wszystkiego, ale to możliwe. I tak przykładami można mnożyć. Niestety, ale czeka Cię ciężka droga do przepracowania tej kwestii w głowie, zaakceptowania tego oraz wyrzucenia. Uwierz mi, że jeżeli coś osiągniesz w życiu, co Cię spełnia i daje radość- koleżanki, które udawały, że Cię nie widzą- same się odezwą. I pocieszę Cię- tak mniej więcej od 27-28 roku życia, Twój wzrost ma coraz mniejsze znaczenie dla Pań a po 30 zdziwisz się sam jakie się Tobą zainteresują
  13. I widzisz Anianiu... Problem z Wami, Loszkami jest taki... iż promujecie bierność, zrzucacie odpowiedzialność na samców oraz skupiacie się przede wszystkim na tym by facet 100% energii i czasu poświęcał Wam. Teraz zarzucasz nam iż "silna i niezależna kobieta" jest źle postrzegana... Zacznijmy od tego, iż pięknie wypaczyłyście stwierdzenie "silna i niezależna". Tak, paru ludzi na tym świecie klaszcze w grobie rączkami z zachwytu. A problem polega na tym, iż odbiór tego zwrotu został nacechowany negatywnie przez Was same. Nie przez nas. Przez Was i Wasze koleżanki Feministki. Początkowo "silna i niezależna" miała oznaczać kobietę, która jest samowystarczalna w społeczeństwie- t.j. posiadać odpowiednie wykształcenie, odpowiednią pracę , która pozwala żyć godnie. W tym kryją się również dodatkowe umiejętności natury technicznej czy społecznej. Wszystko w zależności od tego w jakim kierunku są niezbędne. Zwrot ten oznaczał również początkowo, iż kobieta taka jest wstanie sama przez dłuższy lub krótszy czas zapewnić byt rodzinie- np. w przypadku nagłej śmierci małżonka/partnera. "Silna i niezależna" oznaczało również w naszym rozumieniu umiejętność zorganizowania sobie czasu wolnego- spotkanie z koleżankami, rozwój własnych pasji czy zainteresowań (włącznie z pokrywającymi się zainteresowaniami partnera). Właśnie po przez ten rozwój samej siebie a nie bierność. Natomiast Wy, zamiast rozwijać się w swoich kierunkach, pasjach, pracy- mając wręcz ułatwiony dostęp do nauki, wiedzy, osiągnięć technicznych- poszłyście w zła stronę. Zaczęłyście krzyczeć głośno, że skoro jesteście "silne i niezależne" to nic nam do tego, że Wy skaczecie od partnera do partnera. Że nie będziecie "kurami domowymi", gdy na horyzoncie przystojny Hiszpan. Gdy już stworzyłyście Rodzinę- co niesie obowiązki i odpowiedzialność zarówno na mężczyznę i kobietę, w tym również utrzymanie finansowe gospodarstwa domowego, to zamiast wspierać mężczyznę, zwłaszcza przez pierwsze 1,5 roku życia dziecka czy może nawet chwilę dłużej- uważacie iż jesteście "ciemiężone" pracami domowymi i obowiązkiem zajęcia się dzieckiem, gdy my stajemy się głównym żywicielem rodziny i kombinujemy jak zapewnić wszystkim byt na odpowiednim poziomie. Szukacie emocji na boku w osobach męskich trzecich. Mało która już dzisiaj kobieta (Tak, wiem, Wy jesteście inne i wyjątkowe) zrobi coś więcej dla partnera niż niezbędne minimum. Tak samo przez Was jest źle zrozumiane "bycie silną i niezależną" w kwestii związku. Przypominam, iż związek to ciężka praca dwójki ludzi- mężczyzny i kobiety. Są w nim pewne prawa, obowiązki i przyjemności- po równo z dwóch stron. Niestety, w dzisiejszych czasach to miś ma się starać a jak Wam się znudzi, to idzie w odstawkę, bo nagle jest ten co daje emocje. Zero odpowiedzialności. A to nas frustruje- bo zamiast same się rozwijać społecznie, w pracy oraz w związku, to z tym hasłem na ustach zaczynacie wymuszać na nas coraz więcej i więcej nic nie dając w zamian. Bo tak. I później dziwicie się, czemu facet nie wierzy, że jednak coś rozwijacie się same z nieprzymuszonej woli. Dlaczego jesteście tak a nie inaczej traktowane. Z racji zawodu mam kontakt z całym przekrojem społeczeństwa i często mimo własnej niechęci jestem biernym słuchaczem wypowiedzi kobiet... Niestety, ale obraz, smutny i raniący serce jest taki, że wręcz ukułem sobie synonim "silnej i niezależnej"- "Skacząca po kutasach". I nie ma względu czy zachowuje względną uczciwość i jest singielką czy ma aktualnie partnera.
  14. Pewnie tak, ale tu kryje się haczyk... Mianowicie- jeżeli jest sprawa o rozwód, to jeżeli przeniesiesz ją na inne stanowisko i zredukujesz zarobki- to może wystąpić o alimenty na siebie na 5 lat za obniżenie standardu życiowego. Natomiast, jeżeli utrzymasz zarobki, to jej poziom życia nie zmienia się i nie ma podstaw do zasądzenia. Bardzo ważne, byś udokumentował, iż siedzi ona teraz z byłym pracownikiem i ma zapewnione wszystko, mimo iż nie nastąpił formalny rozwód. To uratuje Cię przed zasądzeniem Twojej winy, bo to, że będzie próbowała jak najwięcej ugrać to pewne jak po zimie wiosna czy po nocy dzień. Nie łudź się, że coś odpuści. Jeżeli sama złoży wypowiedzenie- to sprawa jest prosta. Nie zmienia to faktu, iż dobrze by było byś miał nagrane w razie "W" wszystkie kontakty na linii szef-pracownik. Bo do niej nie dociera jeszcze co straciła a w tej sytuacji może zacząć walczyć o uznanie mobbingu, bo mścisz się za to, że jest innym. To jest tylko i wyłącznie dla Twojego dobra i spokojnego snu. Tobie się wydaje, "że Twoja myszka taka nie jest" a jak dojdzie co do czego, to sam będziesz niemo zaskoczony jakie brudy wciąga. One są bezwzględne i jak wyczuje, że może sobie pozwolić- to wykorzysta to do samego końca, do ostatniej kropli a potem zrobi jeszcze awanturę, że nie chce więcej ciec...
  15. I w sumie to na jej miejsce zatrudniłbym jakąś młodą dziewczynę, która zacznie przejmować jej obowiązki. Masz z tego dwojaką korzyść- odetniesz swojej przyszłej eks małżonce możliwości zemsty. Dwa- będzie jeszcze bardziej starać się. Trzy- przeniesiesz ją do mało ważnego działu, z zachowaniem pensji- nie będzie podstaw do zasądzenia alimentów, tym bardziej, iż żyje na chwilę obecną z gachem. Zastanów się nad tym czy nie jest w stanie wyprowadzić naprawdę dużych pieniędzy, namieszać w ZUSie czy USie, bądź rozpieprzyć Tobie produkcję czy coś w tym stylu. Tobie wydaje się to nieprawdopodobne, ale jak poczuje, że pali jej się grunt pod nogami czy zrozumie, iż za wiele nie ugra- sam przekonasz się do czego będzie zdolna. Więc zastanów się- za dużo masz do stracenia.
  16. @Gianto Wierzę, iż może być Ci ciężko, gdyż wizja sprawy sądowej i jest lekko przerażająca- ale jak wspomniał @Odlotowy- teraz pałeczka jest po Twojej stronie i masz teraz ogrom możliwości. Wiadomość zachowaj jako dowód- nic nie odzywaj się i nie daj sprowokować- oraz wydaj 100 zł na dyktafon i nagrywaj każdą rozmowę z nią i jej rodziną! I niestety, ale dyktafon i zapasowe baterie są teraz Twoim drugim sercem, trzecią nerką czy okiem, druga wątrobą. Bo spotkają Cię <specjalnie> na ulicy i sprowokują do awantury. Nagrają tylko to co im będzie pasować oraz założą niebieską kartę! Im więcej udokumentujesz tym mniej stracisz... No i żadnej kasy do rączki.
  17. @Carl93m A tak z ciekawości: Nie bawi Cię praca stolarza? Nie chodzi mi, iż masz u kogoś pracować całe życie, ale np. dorabiać sobie, bawiąc się np. w renowację komody, którą potem sprzedasz za dobre pieniądze itd... Bo fach w ręku masz- nie da się ukryć. Po prostu zastanawiam się, jak go wykorzystać, by nie zmarniał.
  18. @Normalny Czaisz tę akcję? Sprawa idzie do Sądu o rozwód, facet kuty na cztery łapy- wyciąga alimenty na siebie, za spadek poziomu życia a do tego jeszcze kasę za wizyty u psychologa z powodu rozpadu małżeństwa oraz dowiedzenia się, iż ta Pani go wykorzystała a on chciał założyć przykładną rodzinkę... Czaisz jakby Samica straciła w oczach wszystkich? Taka strata kasowo-wizerunkowa nie może mieć miejsca, tym bardziej iż określa siebie mianem osoby wierzącej i pobożnej... Więc doprowadzi do powolnego rozpadu (co ma już miejsce) małżeństwa, zakrywając wszystko pięknosłowiem a później i tak rozwód będzie, ale z winy faceta... Dżizus...
  19. @Selqet Jest udowodnione badaniami, iż możesz przejąć cechy dziedziczne nawet po pradziadkach. Geny recesywne mogą zostać aktywowane i stać się genami Dominującymi, nawet jeśli mamy 100% pewność, iż na linii Pradziadkowie-Ty nie doszło do zdrady. Wszystko jest kwestią, który plemnik miał zaszczyt zapłodnić i jaką informację genową niósł. Jest udowodnione również na przykładzie ciąż mnogich, bo najłatwiej znaleźć punkty zaczepienia- iż nasz genotyp zmienia się całe życie. Pewne geny są aktywowane, inne przechodzą w stan uśpienia.
  20. @HORACIOU5 uderz w stół... Nie dość, że mamy obraz, gdzie komuś wydaje, iż szanuje małżonka, więcej zarabia, to UWAGA! Nie ma dzieci i planów wobec powiększenia rodziny ze wspomnianym małżonkiem... Czy coś zaskoczyło Cię w tej urokliwej historii? Czy można użyć w tej kwestii słów "Wiedz, że coś się dzieje"? Czy jesteśmy w stanie przewidzieć następstwa? I zastanawiające, iż jeżeli uczciwie trzyma się dietę, uczciwie ćwiczy, to w dłuższej perspektywie czasu nie ma żadnych problemów z genami, grasicą... tfu... tarczycą, zbędnymi kg, żylakami, rozstępami i Bóg jeden raczy wiedzieć czym jeszcze... Czy można użyć w tej kwestii słów "Wiedz, że coś się dzieje"? Czy jesteśmy w stanie przewidzieć następstwa tych decyzji? Jeżeli tak, to jak one pokierują dalszym losem partnerów? W tym dniu, t.j 12.07.2017 naocznie został nam przekazany dowód, iż nie koniecznie wszystko jest winą genów, zaskakujące, iż w dówch przypadkach nie mamy do czynienia z czarownicami, z tym jedną po ciąży... Być może były to batoniki? Czy to kwestia zamożności finansowej na niekorzyść mężczyzny? Niestety, ale z tak krótkiego opisu nie jesteśmy w stanie wywnioskować. Nie wiadomo, czy są to przypadki tak unikatowe w skali tego forum i nawet świata... Zostają nam tylko domysły i przypuszczenia... Jednego jesteśmy pewni! wiemy co nastąpi po tym wpisie!
  21. Heh... Nie mam pomysłu... Ja ze Świadkami Jehowy miałem bardzo mało spotkań. W sumie jedno. Przyjechali na Wichurę, gdzie Ojcowizna pierwszy raz (jakoś do tej pory Wichura opierała się wichrom rozmów o Bogu). Robiłem coś na podwórzu, w stroju roboczym, cały utytłany z góry na dół jakimś syfem. Podeszli do bramy i zaczynają pytaniami, czy możemy chwilkę porozmawiać o Bogu... Wiedziałem, iż ta chwilka, chwilką nie zostanie. "Och! Super! Cieszę się, iż Was widzę"- zakrzyknąłem uradowany- "Tyle modliłem się przez noc, by Bóg zesłał mi kogoś do pomocy. Cieszę się, iż przyszliście. Pomożecie mi, a potem herbatka, ciasto i możemy, ile chcecie, rozmawiać o Bogu!" Wszystko z uśmiechem szczerej radości na twarzy. Ci na mnie, na mój strój, ja na nich z radością na twarzy, na ich garniaki... "Przykro nam, ale nam się spieszy, proszę wybaczyć..." Od tamtej pory nie widziałem ich wokół obejścia... Historia miała miejsce w rzeczywistości. Od tego czasu jakbyśmy nie istnieli na ich mapie rozmów. W rzeczywistości, za wiele nie dowiesz się od nich o Biblii... Operują znanymi sobie schematami. Obejrzyj sobie na youtube jak zaginają Świadków i jakimi argumentami. Jako ludzie, jeżeli się do czegoś zobowiążą wobec Ciebie, to ręka, noga, mózg na ścianie i załatwią to.
  22. Jakie wymówki? Żadnych wymówek. Po prostu nie przychodzisz na własny ślub a najbliższym mówisz wprost, że sorry, ale wszystko było poza Tobą ustalane i nie godzisz się na takie traktowanie. Dwa- INTERCYZA- jeżeli już tak baaardzo chcesz tego ślubu, to nie stajesz na kobiercu bez intercyzy w łapce. I jeżeli nie zrobisz tego, to proszę nam później nie płakać na forum, bo to obrzydliwe mając prawie 100 komentarzy wszelakich porad od Braci!
  23. @Anna Nadal nie odniosłaś się do najważniejszej kwestii wykładu- czyli zjebanych relacji damsko-męskich i chorych związków. Pragnę zauważyć, iż niestety z powodu Waszej natury a raczej dwóch aspektów takich jak emocjonalność i brak autorefleksji doszliśmy do ściany. Do ściany zwanej brakiem związków i traktowaniem Was, jak smutny obraz tego forum to pokazuje i jak powinno się was traktować, dopóki nie zrozumiecie iż rewolucja seksualna i cały ten smutny feminizm poza kilkoma ważnymi punktami najbardziej odbija się na Was. I niestety Aniu, ale takie lanie wody jak Twoje i uciekanie przed poważnymi rozmowami o rozwiązłości, usprawiedliwianiu zdrady, skakaniu z faceta na faceta, powoduje iż w przeciągu 5 do 10 lat zostaniecie na lodzie jako stare panny. Silne i niezależne. I płaczące w poduszkę obwiniając nas o to, że same wybrałyście ta drogę i do tego same się doprowadziłyście. I zamiast uzdrowić związki, to pieprzy się w lewo o nacjonaliźmie, bo tak... Bo wyjdzie, że wcale dziewczyny nie są takie super i zajebiste a wręcz przeciwnie. A to boli.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.