Skocz do zawartości

Kpt. Skok

Użytkownik
  • Postów

    231
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Kpt. Skok

  1. Znaczy normalnie jak za PRLu , niektórzy mieli gorzej Za PRLu (moje przedszkole i początek podstawówki) to były super wakacje akurat. Pamiętasz plaże? Czyste, niezaśmiecone. Dziko i pięknie. Woda też nieskończenie bardziej czysta. Nadmorskie miejscowości bez stoisk ze śmierdzącą plastikową chińszczyzną. Zapiekanki z budki na koloniach. A wyjazdy zuchowe i harcerskie? Pełne DIY i zabawa po pachy. A jakie pomysły były! Teraz polski Bałtyk to śmierdząca januszeria. Aż się płakać chce.
  2. Otóż to. Jak czytam te forumowe wywody i teorie o młodszych paniach to zaczynam się zastawiać, ile w tym teorii, a ile praktyki. Z dwudziestoparolatką nie znajduję porozumienia intelektualnego i socjologicznego. Ona nie oglądała teleranka ani 5-10-15, nie wie co to wideo itd. Zazwyczaj też poziom wykształcenia i wiedzy ogólnej czy ukulturalnienia pozostawia wiele do życzenia. Inny styl bycia, myślenia, wartości. Fiubżdździu w głowie, fun i zabawa, nie da się porozawiać jak z człowiekiem. Dla mnie freak show, i ciężko stwierdzić kto jest freakiem. W takim układzie można czuć się serio nieswojo i jędrny młody cycek tego nie załatwia. Dokładnie tak samo myślę i obserwuję. Kobieta po 40tce, zadbana, z dobrymi genami, szczupła. Naprawdę w tym wieku są egzemplarze bez celullitu i z fajnym ciałem, bez uszczerbków grawitacyjnych. Zwłaszcza szczupłe, bo mniej jest do ciążenia. Instynkt macierzyński zapospkojony. Dzieci ma swoje, nie jest zazdrosna o twoje i to, że poświęcasz im swój czas i uwagę. W głowie też ulepszony soft - taka kobieta (rozwódka) już jest bardziej samookiełznana. Wie, co to kompromis, podłosci już testowała w małżeństwie. Ogólnie LAT z taką zakładam jako źródło dużej satysfakcji.
  3. To znaczy, że zakładasz możliwość związku tylko z kobietą niedzieciatą i bezżenną? Zakładam, że chodzi nie o dzierlatki 20 letnie, tylko kogoś bliżej naszego wieku. Dla mnie własnie wiązanie się ze starą panną byłoby ryzykowne. Ujmując lapidarnie - coś po drodze musiało być nie w porządku (w głowie czy w innych partiach), skoro kobieta ani dzieci, ani męża nie miała (z zastrzeżeniem że małżeństwo nie jest warunkiem sine qua non zasadzie w grę od biedy mógłby wchodzić też długoletni konkubinat). W życiu jeden jedyny raz spotkałem bardzo ciekawą kobietę w wieku lat około 35 ( i wyglądem studentki, może z lekkimi zmarszczkami mimicznymi), bez dzieci z wyboru, która zakończyła akurat długoletni związek i była dostępna i poszukująca. Zadbana, z niezłym mieszkaniem (od rodziców, zeby było jasne) no i co wyróżniało: z autentyczną i odjechaną pasją. Ciekawa, wygadana, intelektualnie i emocjonalnie intrygująca. Dzieci wykluczała. Na pierwszy rzut oka wydawała się bardzo fajna, taka właśnie na rower, wyjazd, do pogadania i figli w łóżku (chociaż tych predyspozycji akurat nie sprawdzałem). Ale jak to by było w praktyce - tego nie wiem.
  4. Ależ Bracie Janie, u mnie naprawdę jest super. Ujmę to tak - mam w ogóle w życiu szczęście. W wieku średnim mam wszystko to, co mi potrzebne. Dom, pracę, rodzinę, pasję, zabezpieczenie materialne i cały świat do podziwiania. Czy zawsze było słodko? Nie. Była bieda, syf i mogiła. Awantury i skakanie sobie do oczu. Natańsze rzeczy z marketów. Złomy i łyse opony. Biedawakacje nad Bałtykiem to był szczyt marzeń. Czy nie mam problemów? Ależ mam! Z takich forumowo nośnych: jestem w totalnie kupiastym małżeństwie. Trzymanym tylko dla dzieci. Takim, w którym baba przeczołgała tak, że dawno powinna być tylko gorzkim wspomnieniem... gdyby nie dzieci. Tutaj jest przyczyna i przeszkoda. Więc trwamy. Osobno, obok siebie ale trwamy. Co raz są jakieś dramy. Ja po prostu już dałem sobie spokój z walką o to. Miałem jeszcze kiedyś takie zerwania: a może to naprawić? Tylko - po co? Będzie znowu trochę dobrze, ale do czasu. Nadal będzie to ten człowiek i niestety te złe wspomnienia. Wiarołomności, podłości, cwaniactwa i intersowności, obrażania mnie w perfidny sposób. Ja zresztą też nie jestem tu bez zarzutu, bo jest oczywiste, że gdybym był, to do pewnych zaszłości by nie doszło. A tak to baba zapędziła się o jeden most za daleko i ... jebło. Dlatego pisałem o kwestii wyboru. Wolę czasem zagryźć zęby i doholować to w ludzkich warunkach niż się samemu poniżać zacieśniając więzi z tą kobietą. Może kiedyś szczególowo opiszę, ale temat trudny jak cholera. Ale... to nie ma nic wspólnego z wiekiem. W wieku 40 lat czuję się mocny, zadowolony, z poczuciem kontroli. Od biedy może jedną rzecz wspólną z wiekiem ma: w tym wieku przestałem się oszukiwać i łudzić chyba. Zadałem sobie sprawę, że niektóre sprawy trzeba odpuścić i że sa sprawy, które nie mogą być uratowane.
  5. Korzystając z chwili sposobności: 1. Seks Tutaj musze powiedzieć, że jestem mile zaskoczony. Nie jest to forma z wieku 17 lat, rzecz jasna (niekończące się maratony z dziewczyną korzystając z okazji i wolnej chaty). Ale... maratony są jak najbardziej możliwe. W dodatku można już lepiej się kontrolować. Znajmość ciała swojego i ogólnych prawideł jest już na tyle duża, że dochodzi też element naukowy i celowe działanie. Czasem też ... efekt Coolidge'a. 2. Układy/relacje z kobietami To jest rewelacyjny według mnie wiek, w którym jesteś na tyle młody i atrakcyjny, że możesz przyciągać wyglądem i formą ale i zarazem na tyle dojrzały i doświadczony, by zaczać wiedzieś albo wiedzieć o co biega. Rzadziej już można się ponieść emocjom, schematom, wpadanie w pułapki jest rzadsze. Większa świadomość samego siebie i tego, że w danej sytuacji zachowam się instynktownie w sposób x - ale to już przecież ćwiczyłem i wiem, że nie działa. Coraz częściej udaje się przyjąć pozycję zewnętrznego obserwatora, świadomego uczestnika wydarzeń i akcji. 3. Związki - mażeństwo (z równieśnicą) Jak wyżej - jesteś atrakcyjny i peakujesz. Znasz już gierki i schematy żony. Nie jest łatwo, nie jest miło ale ... wiem już bardziej, jakich wyborów dokonać. Gorzkie wspomnienia i porażki z przeszłości przekuwają się już w naukę, w tym też taką. że nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki. W moim przypadku zrobiło się przedsiębiorstwo "Rodzina:" w stylu polityki Albionu: są interesy, nie ma ... miłości. Za to nauczyłem się żyć z tym i akceptować różne zależności. W tym na przykład to, że ważna jest samoocena i poczucie własnej wartości i pozycji i ... kompromis za wszelką cenę, uleganie chwilowym zrywom instynktu jest na koniec końców bardziej szkodliwe i frustrujące od zachowania rezerwy. 4. Rodzicielstwo Wspaniały wiek. Ciało silne i sprawne - imponuję synom formą i umiejętnościami, kulistością bicka itp. Zarazem z dziećmi nastolatkami się dogadasz, bo ramolem nie jesteś. Cyfryzacja dotyka też Ciebie, można grać w gierki z dzieciakami jak ze swojakami. 5. Biznes/zarobkowanie Bajka. Po co najmniej 10 latach robienia na swoje są efekty. Nie trzeba brać wszystkiego, nie trzeba być na każde zawołanie. Cenisz swój czas. Jest doświadczenie, znika donkiszoteria. Jest spokój finansowy. Teraz w zasadzie tylko trzeba tego nie popsuć. 6. Zdrowie/forma Świadomość pewnych procesów. Już wiem, że nie ma sensu się obżerać w tym hotelu (mimo że takie frykasy) bo kalorie z tej półgodzinnej radochy będę przepalał przez tygodnie. Więcej radości sprawia dobry look i efekt tego niż kulinarny sybarytyzm. Trzeba się wysypiać, fakt,. Forma ciągle w górę - więcej, ciężej, wyżej. 6. Relacje z ludźmi, konflikty, poglądy Jestem coraz bardziej świadomy i lepiej się kontroluję (chociaż na forum nie zawsze wychodzi, ale to efekt anonimowości). Nie zawsze już muszę powiedzieć to, co myślę. Czasem nawet robię jakieś analizy: czy jeśli to powiem, to ... co J A z tego będe miał? Czy osiągnę korzystny dla mnie efekt? Owszem, wygadam się, tylko ... czy zysk z tego będzie większy niż szkoda? 7. Życie Luz. Po prostu luz. Świat stoi otworem i to wcale nie zawsze tym brzydkim.
  6. Wow, @Mosze Red ... naprawdę przeczytałem z zainteresowaniem. Jesteśmy równieśnikami (względnie 1-2 lata róznicy) mamy to samo wykształcenie i ... jesteśmy z tego co o Tobie wiem trochę podobni fizycznie. Ciekawe obserwacje, naprawdę. Teraz jeszcze coś piszę zawodowego, ale będę obserwował wątek i chętnie coś dodam (chyba że przerodzi się w teoretyczne rozważania o czadach, dwumetrowych murzyńskich pałach, simpach, flepiarzach i tego czy 8/10 czy 3/456).
  7. @Armengar - odpuszczam wymianę jakichkolwiek argumentów, zdania o tezach i wiarygodności nie zmieniam.
  8. Jest jeszcze jedna okoliczność warta zauważenia: Mężczyzna zasobny to zazwyczaj człowiek nie młodzszy niż 40 latek. Zazwyczaj dzieciaty. W większości przypadków żonaty jest nie z jakimś tam mitycznym trofeum zdobytym na portfel, tylko z kobietą, z którą związał się wiele lat temum czyli zaazwyczaj mmniej wiecej równieśnicą. Relatywnie rzadkim zjawiskiem (z uwagi na wzgląd na dobro rodziny i koszty osobiste) są rozwody w grupie najbogatszych. Potwierdzają to też zresztą stosowne statystyki - zwykli i biedacy się rozwodzą bo są mniej świadomi wpływu tego na rozwój dzieci (następców) i ... nie mają co dzielić. Zatem nasz @Armengar musiałby albo znać (i pukać) tylko panie dojrzałe, albo ... tylko te trofea, których jest niewiele. Za dużo tu założeń i sprzeczności z praktyką, żeby wierzyć.
  9. No to jest super, git i malina. Naprawde nie ma sensu kminić dalej. Gratuluję i ciesz cię życiem i kobietą.
  10. Spoko. Ale widzisz... nick @Armengar i @KOmento zarejestrowały się tego samego dnia. I gadały ze sobą, więc możesz kojarzyć. Po wywaleniu @donatello. Komento/donatello miał zawsze niezłe ciśnienie pod kopułą - po pewnym okresie kulturalnej dyskusji wyskakiwał z jakimiś agresywnymi wrzutami. Jak dla mnie: 1) za dużo koloryzujesz i się wymądrzasz, bez umiejętnosci podania konkretów, 2) powielasz ciągle autoreklamę - żebym traktował cię poważnie i mógł założyć, że piszesz o faktach, nie zaś jesteś emanacją niespełnionych pragnień czy kompleksów. Ale to tylko moje zdanie. Luzik, peace, over and out. @Armengar żeby założyć, że wiesz o czym piszesz, trzeba by założyć zarazem, że: 1) znasz wielu"bogatych facetów" (pomijając póki co abstrakcyjność i ocenność tego kryterium), 2) ci faceci zwierzają ci się na temat ich poglądów i wizji własnej atrakcyjności, i dodatkowo, w zakresie powtarzanej obsesyjnie historii o wzroście: 3) znasz dużo niskich (ca 170 cm wzrostu), bogatych facetów (z zastrzeżeniem jak wyżej), którzy zwierzają ci się jak wyżej. Według mnie - opowiadasz o czymś, z czym w życiu się nie spotkałeś. Może to są twoje poglądy, może zaszłyszane czy wyczytane w necie historie. Na wiedzę z pierwszej ręki trzeba byłoby spełnić powyższe warunki. Zakładając, że znałbym tych tzw. bogatych facetów - doprawdy, żaden z nich nie żali się lub chwali na temat swojego pożycia. Nie chwalą się tym też kelnerom, sprzątaczom czy innym ludziom nie ze swoich kręgów towarzyskich. Co zaś do tej manii wzrostu... Wypowiadasz się tonem eksperta. Ja mam 172 cm wzrostu i, no cóż, na biedę na szczęście nie narzekam. Ot, w świetle tego co napisałeś.... jestem właśnie tym niskim bogatym facetem. Zarzyzykuję twierdzenie, że znam troche wiecej mnie znacznie przenoszacych majątkiem. Żaden z nich nie opowiada o tym, o czym ty tu prawisz. Ad rem: moja atrakcyjność u kobiet nie jest połączona z zasobnością, tylko z moim wyglądem i sprawnością fizyczną. Ktoś, kto kupuje kobiety pieniędzmi wie, że byłaby to tylko kiepska inwestycja w zdradliwego interesownego szona. W dodatku kosztem rujnowania samego siebie i własnej wartości - bo przecież sam okazujesz, że nie jesteś na tyle atrakcyjny, bez konieczności dowalenia kasy na wagę. Może i tacy są, ja takich nie znam. Powtarzam, za dużo tu ogólników i monotematyczności w twoich wypowiedziach by dać wiarę, że wiesz o czym piszesz. A potem jakiś młokos to przeczyta i się zasępi...
  11. Bardzo słusznie @Yolo pisze. @johnnygoodboy - czy wiesz ilu partnerów żona miała przed Tobą? Jak oni wyglądali? Co wiesz o jej wcześniejszym pożyciu seksualnym? W małżeństwie wiele spraw w łożku zależy od spraw pozałóżkowych. Zwłaszcza w stałym związku trzeba budować to zainteresowanie, atmosferę. Gra wstępna mo ze zacząć się i na dobę przed znalezieniem się w łóżku Nie zrażaj się tym, co napiszę, ale niestety bywa i tak, że w danym układzie pewne sprawy nie wyjdą. Tacy koledzy, którzy znają się z mężatkami powiadają, że często pani, która latami z mężem nigdy przenigdy "tego" by nie zrobiła (a fuj!) to... jednak już robi.
  12. @Pancernik a Ty w której z opisanych grup jesteś? Jakie cechy ma mieć ten wzorcowy model? Jak definiujesz swoją męskosć?- skoro piszesz:
  13. Tu jest 100% racji. Potwierdzam, że są fajne kobiety koło 40tki (ergo-równieśnice). I ładne, i naprawdę zgrabne i szczupłe. (jeżel ktoś lubi). No i dla mnie też ważne - do nawiązania dodatkowo pomiedzy ciekawej rozmowy, obserwacji i ... więzi emocjonalnej (może lamerskie, ale wg mnie to istotne). No i kobieta koło 40tki jest już seksualnie świadoma i samoświadoma, a to już cymesik. Tylko tak jak powiedział kolega @zychu - duuuużo już zależy od pani indywidualnie. Dieta, reżim, ćwiczenia. Z przyczyn niezależnych: geny robią też robotę (polecam patrzeć na matki - dobra projekcja zasadniczych trendów w przyszłości).
  14. Ponieważ wypowiadają się koledzy rozwodnicy albo tacy, co w ogóle w małżeństwie nie byli (peace chłopaki, spoko jesteśie) to ja na własnym przykładzie (małżeństwa, kulawego bardzo, ale jednak) W młodości (tzn. przed małżeństwem, a ożeniłem się przed trzydziestką) jak to mówisz - nasyciłem się seksem. Nie pod kołderką, nie przy zgaszonym świetle. Różne różniaste rzeczy męsko damskie. Nasyciłem - to znaczy, że nie było tak, że chciałbym czegoś spróbować a nie mogłem. Bądź, że chciałbym zobaczyć jak to jest z takim typem urody, a nie dane mi było. W małżeństwie (które trwa już kilkanaście lat) też na seks nie narzekałem. I nie narzekałbym (pomimo, że czas i inne czynniki wiadomo, że odciskają piękno na fizyczności) gdyby nie kryzys w związku i szereg gównianych sytuacji, które spowodowały niechęć do żony. Zasłużoną według mnie... i jej też. Dopiero to spowodowało, że zacząłem myśleć poważnie o seksie z innymi kobietami. Obiektywnie stwierdzam, że jestem atrakcyjny fizycznie, mam umięśnioną ładną sylwetkę, ładną/interesującą twarz, gęste i zadbane włosy, strymowane owłosienie na ciele. Mam takie akurat materialno-zarobkowe szczeście, że bywam tu i ówdzie bliżej równika, więc często mam też opaleniznę. W końcu w tym stanie rzeczy do myślenia doszła praktyka. Czyli jak u mine widać, "nasycenie seksem:" za młodu nie gwarantuje tego, że nie będziesz zaintereowany innymi kobietami (z wzajemnością zresztą). Ale z całego, trochę zepsutego zapewne, ale szczerego serca - odradzam Ci niesprowokowane eskapady na boki i zaspokajanie ciekawości. Stały związek i dory seks w nim to spoiwo partnerów, szczęście rodziców dziecka i przez to rodziny. Poczytaj sobie posty kolegi XYZ - on też, mimo pogonienia baby i życia swobodnego, trącił nostalgią za dobrym stałym związkiem. Innymi słowy - jeśli dobrze jest i małżonka nie robi Ci numerów - masz super układ i nie wymyślaj głupot.
  15. jestem od Ciebie prawie dwukrotnie starszy i napiszę Ci, że: 1. nie sugeruj się wpisami jednego czy drugiego anona z netu. Ludzie anonimowi piszą różne farmazony. 2. 7 tysięcy złotych to kupa forsy dla młodego człowieka. 3. Mam tyle samo wzrostu i nie miałem problemu z seksem od czasu bycia nastolatkiem (zaznaczam, że się nie skurczyłem od tego czasu ) 4. Zadbaj o sylwetkę i sprawność/skill (street workout, breakdancing). To przyciąga uwagę i robi pożądanie. 5. Henry Rollins i Clark Kent też mieli okulary.
  16. Jesli chodzi o liczby - u mnie jakieś dwie dziesiątki partnerek, niektórych nie pamiętam (i nie chodzi o prostytutki, bo seksu płatnego w ogóle nie uznaję). Wydaje mi się, że w każdej relacji następuje przyzwyczajenie i przez to stępienie bodźców, rozumiane jako nowość. Jednakże, w miejsce tego stymulanta pojawia się inny - intymność, zaufanie, znajomość, dogranie. Mnie na przykład zawsze bardziej kręcił seks z dograną kobietą i stałą partnerką, niż pierwsze (zwłaszcza pierwsze i jedyne) numerki. Ale to - u mnie. Nie ma chyba jednolotego wzorca. Co do strategii - faktycznie,. większa liczba partnek według mnie plusuje. Ale raczej pod kątem nasycenia pewnej ciekawości i wyrobienia sobie opiii, zdania, preferencji. Według mnie nie masz czego żałować ani wzdychać. przeszłości nie zmienisz, a przyszłośc możesz tylko zepsuć taka gdybo- i wzdychologią. Masz fajna kobietę u boku, matke dziecka - korzystaj i ciesz się. To jest świetny fundament związku i rodziny.
  17. Póki co Ty wyglądasz na gościa żyjącego w matrixie. "- You look like nothing more than a bantha herder. "-And you look like an overgrown kowakian monkey-lizard, so I guess looks don't count for much." jajebe. przecież @Armengar to ten sam gość co @KOmento . Kuzyn @donatello byłby dumny.
  18. Be my guest Jak potrafisz kobietę rośmieszyć, to i jest chętniejsza do filgli (nie lubią spiętych IMHO).
  19. To z doświadczenia? Kim jest ten "typowy bogaty facet"? Decyduje kryterium dochodu rocznego? Jesli tak - od jakiego poziomu zaczyna się ten opisywany bogaty facet? Póki co po tych historiach i sposobie agresywnej autopromocji wyglądasz na fantastę.
  20. Znowu histeria i podwójne stadardy. W jednej wypowiedzi mówienie mi, że "ze mną naprawdę jest żle" a potem płacz że "atak na osobę". LOL. Atak na osobę to miałeś, jak dostałeś wtedy w papę od tego gościa przy samochodzie. Ja tu tylko piszę. Ale, ad rem: Jak mamy się wymądrzać i doktoryzować, to mam takie samo prawo do wolności do noszenia maseczki, jak ty do jej nienoszenia. Różnić nasze sytuacje będzie tylko kwestia stosunku prawa pozytywnego do tego - jeśli obowiązek będzie wprowadzony a jego zaniechanie sankcjonowane, to po prostu naruszajacym będzie grozić sankcja. Nie znam przekonujących mnie dowodów, że maseczki szkodzą. Znam przekonujące mnie dowody, że maseczki pomagają. Wojownicy w imię praw do nienoszenia maseczek są w ogólności zeschizowanymi typami, którym nie idzie w życiu i relacjach seksualnych, więc w jakiś sposób wykoślawiają się w różne strony i podejmują różne zeschizwowane krucjaty. I to mnie od nich odstręcza - nie chcę mieć nic wspólnego z takimi nieogarami. Ale to tylko opinia kogoś, z kim jest naprawdę żle, więc miłego krzewienia prawdy życzę. Na forum męskim o kobietach i rozwoju coraz więcej oszołomów, którzy na żadne z tych leitmotivów nie mają nic do powiedzenia. Fuck.
  21. Zaraz, zaraz. Sam zakładasz temat: a mnie zarzucasz, że podśmiechujki są nie na miejscu? Nigga please! Nie będę pisał o podwójnych standardach i hipokryzji, bo one nie wymagają nawet komentarza. Użyję Twoich własnych sformułowań: W sprawie histerycznego traktowania maseczek jako zamachu na życie, zdrowie i wolność "doszedłem do tego, że to już jest tak absurdalne, że aż śmieszne, w sensie śmieszność ale poza śmiechem niewiele nam pozostaje". Tyle o wolnym zdaniu, kolego wolnościowcu.
  22. Kpt. Skok

    Kabaret corona

    Nic nie szkodzi. I tak jest zajebiście!
  23. ja obstawiam, że na 1000% tajniak. Nie wystawał mu przypadkiem łuskowaty ogon spod płaszcza? Nie daj się zwodzić pozorom. Myśl! Używaj rozumu i wszystko stanie się jasne.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.