Skocz do zawartości

Skąd młodzież ma czerpać wiedzę w zakresie edukacji seksualnej.


emrata

Skąd czerpaliście wiedzę o współżyciu w okresie inicjacji seksualnej  

39 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Skąd czerpaliście wiedzę o współżyciu w okresie inicjacji seksualnej

    • Dom, rozmowy z rodzicami
      10
    • Rozmowy z rówieśnikami
      20
    • Internet/ czasopisma
      24
    • Szkoła, lekcje o ww. tematyce
      11


Rekomendowane odpowiedzi

Dnia 16.03.2019 o 10:37, emrata napisał:

Dla mnie jako katolika idealną wersją szerzenie takiej wiedzy byłyby zajęcia gdzie poruszane są właśnie te kwestie bliskości fizycznej w oparciu o funkcjonalność, jakość relacji, budowanie obrazu związku gdzie prócz seksualności zmysłowej jest seksualność realizującą się w w czułości i dobru drugiej osoby i super byłoby gdyby to Kościół się tym zajął, ale nie bardzo chcę.

Kościół się tym zajmuje.

Karol Wojtyła poświęcił temu jedno ze swoich największych filozoficznych dzieł - Miłość i odpowiedzialność. 

I uzasadnia postępowanie wobec drugiego o którym piszesz nie w oparciu o religię, lecz o racjonalne przesłanki właśnie, które bardziej trafiają do człowieka.  

To, że teraz większość katechetów o tym nie mówi, bo brak im elementarnej wiedzy w tym zakresie, i liczy się dla nich Bóg, a nie drugi człowiek, i to, co człowiekowi najbliższe, czyli budowanie relacji z drugim, to już odrębna kwestia.  Oprócz JPII, jest wielu innych teologów, którzy paradoksalnie o seksie wiedzą więcej, niż niejeden doświadczony. Trzeba tylko dobrze poszukać, ale jak widać na własną rękę. Co więcej zauważyłam także, że większość seksuologów, których ja przynajmniej znam pisze o podobnej potrzebie budowania bliskości w kontaktach seksualnych. Tyle tylko, że co śmieszne, katolicy pisali o tym jeszcze zanim pojawiły się te wszystkie psychologiczne wynurzenia. :) 

W każdym razie, gdyby częściej się po niego sięgało, to może teraz te rzekomo katolickie ugrupowania (mam na myśli te kobiety, które żądają dekanonizacji papieża, albo jakieś babsko stoi pod moim uniwersytetem z podobnym transparentem, to aż się we mnie gotuje, z powodu tak powszechnej ignorancji), to by się nie panoszyły ze swoimi błędnymi przekonaniami. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się zastanawiam po co w tym wątku pojawiają się określenia w stylu:

"Nasi pradziadkowie nie potrzebowali edukacji seksualnej żeby się rozmnażać"

 

Bo przecież ta cała dzisiejsza edukacja nie jest w celu edukowania o rozmnażaniu, tylko o edukowaniu o zapobieganiu rozmnażania.

Określenie podane wyżej nie jest wiec argumentem przeciwko dzisiejszej edukacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przypominam sobie, żeby moi rodzice kiedykolwiek rozmawiali ze mną o seksie, pomijając podstawy typu skąd się biorą dzieci. Mimo dość dobrych relacji z moją mamą wydaje mi się, że czułabym się zażenowana, rozmawiając z nią o tak intymnych rzeczach, tym bardziej z ojcem.

Najwięcej dowiedziałam się od moich starszych sióstr i ich koleżanek, które bez skrępowania o tym przy mnie rozmawiały. 

Pamiętam, że w szkołach (późna podstawówka, gimnazjum) organizowane były pogadanki o dojrzewaniu, seksie, planowaniu rodziny itp. Prowadzone były przez szkolną pielęgniarkę i ludzi z jakiejś tam poradni. 

Z lekarzem o antykoncepcji pierwszy raz rozmawiałam jak chciałam pierwszą receptę na tabsy anty, miałam wtedy ponad 20 lat. Podczas pierwszych wizyt u ginekologa nigdy ten temat nie był poruszany. 

Niestety nie wszyscy rodzice są kompetentni, często powtarzają mity i mogą wprowadzać w błąd, dlatego młodzież powinna mieć swobodny dostęp do takiej wiedzy w szkole. Zajęcia powinny być prowadzone przez przygotowane do tego osoby a przekazywana wiedza powinna być przede wszyskim rzetelna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Cuba Libre

Pisząc ten komentarz odwoływałm się do tej pozycji Wojtyły. Kościół ma podstawę do prowadzenia takiej edukacji, ale nie chce jej szerzyć. Te opracowania są znane dla studentów teologii czy filozofii, przeciętny katolik z ulicy nie wie nawet o ich istnieniu. Kto ma się tym zająć, żeby takie informacje mogły trafić do młodzieży? Zamiast wylewać na każdy pomysł edukacji seksualnej w szkole wiadro ideologicznego przekazu przeciw lewacko-homoseksualnej propagandzie mógłby się zainteresować tematem i brać czynny udział w formulowaniu przekazu. Robienie tabu z takich rzeczy rodzi kolejne patologie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.