Skocz do zawartości

Praca nad zmianą siebie- prawdy i mity


Rekomendowane odpowiedzi

Tak więc kolejny wydaje się nudny temat. Do rzeczy. Praca nad sobą to bardzo ciężka robota. Praca nad nawykami, zmianą przekonań, podwyższeniem samooceny, wzrostem pewności siebie, wywaleniem z głowy gównianych myśli musi trwać. Samo czytanie, oglądanie motywacyjnych filmików to za mało. Jakoś nie wierzę w szybkie zmiany i trwałe efekty. Po prostu człowiek musi każdego dnia wykonywać tytaniczną pracę nad sobą, aby zobaczyć za jakiś czas efekty swojej pracy. Przez kilka lat się zmieniłem na plus, ale też dalej widzę jak dużo pracy mi pozostało w różnych obszarach takich jak pewność siebie, praca nad poczuciem własnej wartości, nad docenianiem każdego dnia, praca nad pozytywnymi przekonaniami, nad wyrzucaniem z głowy złych myśli. 

 

Czy macie jakieś metody, które wam realnie pomogły zmienić się na lepsze? Nie chodzi mi tutaj o doraźne metody typu siłownia, sport czy oglądanie motywacyjnych filmików. Ok, nie mówię, że to jest złe, ale chodzi mi o coś co praktykowane w dłuższej perspektywie czasu zmieniło was na lepsze? Medytacja, afirmacje, odrzucenie toksycznych ludzi, rezygnacja z telewizora, zmiana środowiska, praca nad tym, żeby doceniać siebie i świat wokół?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba jestem na takim etapie gdzie wiem, że wszystkie te rzeczy powinienem wdrażać w życie (np. regularna medytacja, dodatkowa nauka angielskiego itp.) a ciągle to odkładam. Dlatego też jestem ciekawy co inni tutaj napiszą.te

 

Nie oglądam TV od dawna - to na pewno mi dużo pomogło. Szkoda nerwów i psucia sobie nastroju :D Z czasem też nauczyłem się skupiać na sobie i czerpać radość z samego procesu dążenia do celu. Małe kroki no, ale tak jak napisałem wcześniej. Tu zdarza mi się dawać dupy przy takich niby małych a jednak ważnych kwestiach w samorozwoju. Aktualnie jeszcze oglądam kanał na yt "twojanowaświadomość". Otworzyła mi oczy na wiele tematów.

 

@Gromisek w jednym z tematów dobrze mi napisał:

Cytat

Powiem Ci coś czego niedawno się nauczyłem. Nie ważne co dokładnie chcesz osiągnąć, a jakie kroki podejmujesz. System nie jest, aż tak ważny na początku, bo trzeba napyrdalać i to ciągle. Raz lepiej, raz gorzej ale do przodu! Przerabiam różne kursy i książki i wybieram techniki, które mi pasują.  Bardzo ważne jest śledzenie swoich postępów i trzymanie w świadomości celów dziennych, tygodniowych, miesięcznych, kwartalnych i rocznych (to już zależy jaki system masz). Reszta wychodzi sama w praniu. Jak ciągle wykonujesz swoje To Do i aktywnie szukasz informacji, to system "szyty na miarę" sam się zrobi zanim się obejrzysz. Mi dwa lata zajęło zanim z totalnego lenia jestem wstanie sam świadomie podejmować akcje i dążyć do małych celów. Jeszcze wiele lat, ale z każdym miesiącem jest coraz łatwiej

I tego trzeba się trzymać :)

 

Zerknij jeszcze na te tematy:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja odrzucam wszystkie te motywacyjne rady na temat ciągłego naciskania, ciężkiej harówy, walki z samym sobą i innymi. Według mnie jest to biznes opierający się (podobnie jak organizacje kościelne) na wmawianiu ludziom, że nie są okej i w zamian za przepis na właściwe życie egzekwuje pieniądze. Wystarczy spojrzeć na ceny książek i szkoleń z zakresu samorozwoju.

Ja uważam, że prawdziwie wartościowe cechy to spokój umysłu czy minimalizm, który jest przeciwieństwem konsumpcjonizmu. I o dziwo można je osiągnąć bez wysiłku i bez pieniędzy po prostu oddalając się od tej całej propagandy i kultury sukcesu.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@goryl Bo tu właśnie nie chodzi o żadną motywacje. Rozpisujesz cel i realizujesz każdy z punktów po kolei. Jeśli nie zbliżasz się do celu, to zmieniasz strategię i walczysz dalej. Dzień w dzień. Nie ważne czy jesteś chory, czy ktoś umarł, czy źle się czujesz. Po prostu robisz to co musisz, żeby osiągnąć cel. Nie ma innej drogi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Gromisek napisał:

...i walczysz dalej. Dzień w dzień. Nie ważne czy jesteś chory, czy ktoś umarł, czy źle się czujesz. Po prostu robisz to co musisz, żeby osiągnąć cel. Nie ma innej drogi.

No i to właśnie mi się w tym podejściu nie podoba: nieustanna walka, presja, frustracja kiedy się nie udaje. A zastanowiłeś się kiedy przyjdzie czas na zbieranie owoców? Otóż wystarczy spojrzeć na ludzi, którym się udało. Taki człowiek w wieku 40-50 lat może się rozejrzeć dookoła i stwierdzić, że dotarł do celu. I okazuje się, że nie czuje się wcale inaczej niż wtedy gdy zaczynał bo dużymi mięśniami, pieniędzmi czy statusem nie można się cieszyć wiecznie. Ba, 99% czasu to ból i wysiłek a radość z sukcesu jest tłumiona przez 100 innych problemów, które są skutkiem ubocznym sukcesu. Jeżeli jest ze sobą szczery to stwierdzi tak jak 90% ludzi na łożu śmierci, że zmarnował życie na osiąganie tego, co oczekiwali od niego inni.

Chcesz być szefem potężnej korporacji? Mieć wielkie mięśnie? Znać 10 języków? Ok, ale pamiętaj, że za to wszystko zapłacisz czasem i energią a to najcenniejsza waluta.

Nie mówię, żeby niczego nie osiągać, bo na coś ten czas przeznaczyć musimy. Twierdzę tylko, że lepiej go przeznaczyć na to, na co mamy ochotę i co przychodzi nam z łatwością. Ktoś powie, że na tym nie da się zarobić. A co z piłkarzami, muzykami, pisarzami, reżyserami, aktorami i tak dalej? W dzisiejszych czasach pasjonaci zarabiają wielkie pieniądze na graniu w CS'a!

Więc mówisz, że podróż przez życie może być męcząca i ciężka byle tylko osiągnąć cel? Ja uważam, że celem powinna być podróż tak wygodna i przyjemna jak to tylko możliwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.