Skocz do zawartości

Wkurwia mnie pokolenie internetu


Achilles

Rekomendowane odpowiedzi

Siedzenie przy kompie w pokoju - jestem w stanie zrozumieć.

Wyjście 'na miasto' i permanentne skupienie na przyspawanym do łapy ekranie smartfonu - o, już nie!

Bacznie obserwuję. Kawiarnia, siedzi obok para młodzieży, prawie nie rozmawiają ze sobą - gapią się na

świecący ekran, jak otworzą usta to wyłącznie by coś skomentować z owego ekranu bądź łyk napoju wypić.

 

Starówka, początek pięknej, zielonej wiosny. Siedzę na ławce, cieszę się słońcem. Naprzeciw na ławce dwie

nastolatki, niebrzydkie. Obie skupione na trzymanych w łapach telefonach. Jakby z tyłu wybuchł pocisk moździerzowy

to stawiam piątaka, że albo by nie zauważyły albo zareagowały z minutowym lagiem...

 

Jak chcę sobie mentalne harakiri zrobić, to wyobrażam sobie taką młodą dziewczynę w łóżku ze mną ... trzymającą

w łapie ten cholerny smartfon i gapiąca się w niego niczym sroka w gnat!

 

Ludzie uczą się 'nieobecności'. A w zasadzie jednoczesnego bycia wszędzie i nigdzie, bo do tego przyczynia się owe

zatopienie w wirtualno-elektronicznej bytności. Musi być ciągle nowa treść, ciągle nowy bodziec który mocno pobudzi,

broń Boże czegoś co wymaga skupienia dłużej niż 2-3 minuty!

Mam nawet taka własną teorię spiskową, że owa powierzchowność i oduczenia umiejętności skupienia się jest narzucane

odgórnie - bo bardzo na rękę pewnym grupom 'sprawującym władzę'.

 

S.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewentualnie spróbujcie sobie ograniczyć np. do godziny dziennie i wtedy siłą rzeczy będziecie nadawać priorytety omijając syf - wyjątki w czasomierzu możecie robić dla czynności rozwijających - oglądanie jakiegoś filmu, czytanie eksiążki. Miałem tak z graniem jeszcze do niedawna, że potrafiłem nawet cały dzień przegrać (dosłownie) z przerwami na potrzeby fizjologiczne. Wszystko w wirtualnej pogodni za diamentowym statusem w jednej z gier moba  :wacko: Nie ma z czego być dumnym, ale jeszcze kilka dni i cały wrzesień mam za sobą na 1 godzince dziennie, a w październiku ograniczam to do 5 tygodniowo. Jak dla mnie takie stopniowe wygaszanie to lepsza metoda niż natychmiastowe odcięcie.

 

Dla mnie odwrotnie. Tylko natychmiastowe dostawienie wchodzi w grę. Wycięcie jak szkodliwego nowotwora. Z dnia na dzień. Z godziny na godzinę. Jak mój wujek, który po osiagnięciu absolutnego dna, powiedział raz jak wytrzeźwiał - koniec z piciem. Jak zadeklarował tak też uczynił. Od tamtego czasu zero jakichkolwiek %, nawet cukierka z rumem. Zupełnie inny facet. Podziwiam go za to i podziwać będę na wieki, a był uzależniony straszliwie, wszyscy w rodzinie byli bezradni. Wyjątkowo silny charakter.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.