Skocz do zawartości

Pierwszy poważny związek w wieku 26 lat.


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

 

Przechodząc odrazu do rzeczy, mam 26 lat z hakiem i właśnie jestem już drugi miesiąc w swoim najdłuższym związku w życiu. Wcześnie nie miałem jakiś dłuższych relacji, tylko przelotne znajomości - głównie przez to że nie czułem tego że dziewczyna jest mi potrzebna do szczęścia. Jednak to jakoś ostatnio się zmieniło i natrafiłem na swoją obecną partnerkę.

 

O niej - 3 lata młodsza, poznana na tinderze, pierwszy stopień studiów ukończony (przymierza się na kolejny), praca w miare przyzwoita jak na ten wiek. Odkąd z nią jestem to nie doświadczyłem żadnego focha ani shit testu z jej strony a muszę przyznać, że cały czas jestem Sobą, przekazuje jej swoje poglądy na pewne sprawy i nie muszę nikogo udawać, żeby coś u niej ugrać. Seks był po trzech tygodniach znajmości (trochę ja przycisnełem w tej kwestii i pykło) i od tego momentu jest praktycznie na zawołanie i to w taki sposób jaki ja chce ?. Jedyne do czego mogę się przyczepić to kwestie finansowe bo jak wychodzimy do knajpy/kina czy gdziekolwiek to sumarycznie stosunek włożonej w to kasy jest na obecną chwilę ~75%/25%, jednak przymykam na to oko, bo jest spora różnica w między naszymi zarobkami i aż tak bardzo mi to nie przeszkadza (oczywiście trzymam cały czas rękę na pulsie, aby nie zostać tzw. beciakiem")

 

Ale jest jeden problem w tym wszystkim...

 

Czuje że w tym związku poprostu brakuje chemii oraz pociąg do mojej partnerki nie jest na tyle wysoki abym czuł się zadowolony. Czasami jak widzę jakoś inną kobietę w moim otoczeniu to momentalnie tworzy się do niej taki pociąg, że mógłbym ją zerżnać przy wszystkich na miejscu (i tu nie mówie o kobietach o wyglądzie 10/10 tylko o takich kobietach, które mają to coś w swoim wyglądzie co sprawia że takie uczucie się wytwarza). Natomiast to uczucie w stosunku do mojej aktualnie partnerki jest co najwyżej "średnie". Nawet ostatnio mi napisała że jestem bardzo zimny jeśli chodzi o okazywanie uczuć (i tu był trochę mój błąd, że dałem to po Sobie poznać)

 

Fakt faktem, że dwa miesiące to trochę krótki czas aby w pełni ocenić kobietę i cały związek, ale teraz jestem trochę na rozdrożu bo nie wiem czy trwać w związku w którym kobieta nie zatruje mi życia (przynajmniej tak się zapowiada na obecną chwile) jednak mimo wszystko nie będzie mnie do niej aż tak mocno ciągneło, czy być może zakończyć ten związek i z nadzieją zacząć Sobie kogoś szukać do kogo będę czuł wystarczający pociąg oraz jej sfera mentalna również będzie normalna.

 

Panowie, co uważacie na ten temat?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdania są podzielone. Jedni Ci napiszą, że nie tyka się kobiety, której nie chcesz rżnąć 24/7, bo tylko taka da Ci szczęście.

 

Inni napiszą, że zakochanie, motylki w brzuchu, haj hormonalny, etc. i tak mija (od 0,5 roku do 3 lat trwa zgodnie z rozmaitymi badaniami - mogę przytoczyć, gdybyś chciał) a potem nie ma większego znaczenia, czy w pierwotnym okresie miałeś większy, czy mniejszy haj. Bo każda, nawet najpiękniejsza twarz spowszednieje i już nie będzie taką atrakcją.

 

Ja jestem już prawie po 5 latach LTR i moja obecna mnie jakoś mega nie pociągała na starcie (miała pewne defekty, powiedzmy - pracuje nad nimi obecnie) ale po 5 latach nadal mam na nią ochotę i to większą, niż na starcie + doszły różne inne emocje, generalnie jestem zadowolony bardziej, niż z pierwszą, która mega mnie pociągała a jednocześnie była zimna, nudna i nie miałem z nią wspólnych tematów.

 

Oczywiście najlepsza byłaby taka, która jest 10/10, ma ciało aktorki porno, interesuje się tym, czym my, jest błyskotliwa, wierna, unosi się w powietrzu siłą woli... nie ma takich. Nawet bycie gigachadem a la Henry Cavill nie oznacza, że masz idealną partnerkę na całe życie. Zauważ, jak często rozwodzą się aktorzy, mimo, że bez wątpienia biorą topowe kobiety, 9-10/10. Jednak to nie wystarcza ?

 

 

 

Tak więc generalnie moja rada:

 

1. Jeśli super się dogadujesz z kobietą, nie nudzisz się z nią, masz podobne zainteresowania i chcesz ją ruchać (tylko nie szalejesz za nią na maksa) - daj jej szansę.

2. Jeśli cokolwiek z powyższego nie jest prawdą (nudna, ma inne podejście do życia, niekompatybilne priorytety np. chce dzieci szybko a Ty wcale) ALBO w ogóle nie kręci Cię i nie chcesz w ogóle jej ruchać - odpuść.

 

 

Jeśli nie kręci Cię na maksa, to ewentualnie rozważ czemu (za małe cycki, za gruba, za płaska dupa?) bo wiele rzeczy można naprawić gdy się chce (trening potrafi mocno podnieść atrakcyjność ciała, różne defekty np. wielki garbaty nochal można poprawić u chirurga, etc), ale to już tylko wtedy, gdy kobieta odpowiada Ci w każdej sferze oprócz wyglądu. Bo raz, że większość nie będzie chciała nic ze sobą robić ("masz mnie kochać taką, jaką jestem"), a dwa - że część może podnieść swoją wartość na rynku (SMV) i następnie wykorzystać to by wyłapać lepszego faceta.

 

 

 

Z Twojego opisu niewiele wynika, tj. skupiłeś się na seksie i braku awantur, nie napisałeś o tym, czy macie podobne zainteresowania, poczucie humoru, czu umiecie rozmawiać razem godzinami, czy macie podobne plany na życie - to jest podstawa udanego LTR - jeśli nie czujesz tutaj wielkiej kompatybilności to ja bym sobie dał spokój z taką partnerką bo nie ma o co się zabijać.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Natsu napisał:

Nawet ostatnio mi napisała że jestem bardzo zimny jeśli chodzi o okazywanie uczuć (i tu był trochę mój błąd, że dałem to po Sobie poznać)

Skąd to zdziwienie skoro 

1 godzinę temu, Natsu napisał:

muszę przyznać, że cały czas jestem Sobą,

 

Osobiście wychodzę z założenia, że jak czegoś nie ma od początku to czas tego nie zmieni. Nie wchodzę w relacje z kobietami do których nic mnie nie ciągnie z dwóch powodów.

 

Pierwszy to ten, że nie chcę niczego udawać. Nie chcę się zmuszać do okazywania czegoś czego nie czuję. Poza tym one i tak doskonale wiedzą czy jesteś zaangażowany z przekonania czy nie. 

 

Druga sprawa to kwestia odpowiedzialności. Załóżmy, że żyjemy razem i fajnie jest aż nagle pojawi się inna taka, która rzeczywiście na mnie działa. Nie czując nic marna szansa, że to przetrwa. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze to zabrzmi cynicznie ale skoro nie czujesz chemii i jest to twoj pierwszy ltr to potraktuj to jako zwiazek szkoleniowy. Mow jej ze chcesz sie dobrze bawic jak cie bedzie pytac co od niej chcesz itp, nie obiecuj jej nic i trzymaj sie na "bezpieczny" dystans w sensie angazowania w dalsze poznawanie(czyt. znajomi rodzina wspolne plany i zobowiazania). Jednoczesnie dawaj jej emocje i dobry seks, po prostu korzystaj. Zaznaczam tylko ze ciezko to bedzie pociagnac dluzej niz pol roku, wiec trzymaj reke na pulsie kiedy sie ewakuowac w normalny sposob. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Natsu napisał:

Czuje że w tym związku poprostu brakuje chemii oraz pociąg do mojej partnerki nie jest na tyle wysoki abym czuł się zadowolony. Czasami jak widzę jakoś inną kobietę w moim otoczeniu to momentalnie tworzy się do niej taki pociąg, że mógłbym ją zerżnać przy wszystkich na miejscu (i tu nie mówie o kobietach o wyglądzie 10/10 tylko o takich kobietach, które mają to coś w swoim wyglądzie co sprawia że takie uczucie się wytwarza). Natomiast to uczucie w stosunku do mojej aktualnie partnerki jest co najwyżej "średnie". Nawet ostatnio mi napisała że jestem bardzo zimny jeśli chodzi o okazywanie uczuć (i tu był trochę mój błąd, że dałem to po Sobie poznać)

 

O to właśnie chodzi.

 

Ty nie masz tracić dla niej głowy bo zostaniesz zjedzonym beciakiem wystawionym na lodzie.

 

To jest tylko haj hormonalny, który trwa max 2 lata.

 

Potem ważne jest to jak się czujesz w jej towarzystwie. 

 

Czy macie o czym rozmawiać?

 

Czy twoja partnerka cię szanuje i nie próbuje "zakładać spodni"

 

Co znaczy, że Cię nie pociąga?

Ma kiepskie ciało czy co?

Nie staje Ci?

Bo jeśli tak to po cholerę brałeś się za paszteta? Jeśli jest ładna i nie wstyd pokazać się na ulicy to nie rozumiem twojego problemu, bro.

 

Doceń to co masz i przestań wydziwiać.

 

 

 

 

Edytowane przez Ragnar1777
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Natsu napisał:

Czuje że w tym związku poprostu brakuje chemii

A może Tobie brakuje tego dreszczyku emocji, rollecostera, który swoją drogą potrafi zapewnić większość kobiet w dzisiejszych czasach. Kobieta z którą się teraz spotykasz jest Tobie uległa, nie robi Ci problemów i Tobie zaczyna brakować "tego czegoś". Wg mnie powinieneś się sobie przyjrzeć, czy nie masz zaburzeń które będą Cię pchały w łapy własnie takich kobiet, co zrobią Tobie jesień średniowiecza z głowy.

 

Bo jeśli nadal będziesz tak patrzył na tą relację to na prędzej czy później się rozleci. Wejdziesz w związek z jakąś harpią i wrócisz tutaj zakładając kolejny wątek, ale już tak spokojny nie będziesz. Oczywiście nie musi się tak stać, ale dla mnie śmierdzi schematem.

 

Postaraj docenić to co masz.

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.03.2020 o 16:52, Januszek852 napisał:

Z Twojego opisu niewiele wynika, tj. skupiłeś się na seksie i braku awantur, nie napisałeś o tym, czy macie podobne zainteresowania, poczucie humoru, czu umiecie rozmawiać razem godzinami, czy macie podobne plany na życie - to jest podstawa udanego LTR - jeśli nie czujesz tutaj wielkiej kompatybilności to ja bym sobie dał spokój z taką partnerką bo nie ma o co się zabijać.

Jeśli chodzi o zainteresowania, to nie mamy jakiś które się pokrywają nawzajem jednak mimo to udaje nam się znaleźć wspólne tematy do dyskusji, czasami ja narzucam swoje tematy (np. polityka) i widać, że partnerka mniej lub więcej stara się ciągnąć dyskusje i nie widać po niej żeby robiła to od niechcenia.

 

Jeśli chodzi o poczucie humoru to ja mam swoje bardzo specyficznie i ona to jak najbardziej akcetpuje.

 

W dniu 8.03.2020 o 17:12, Mr. Pacjent napisał:

Pierwszy to ten, że nie chcę niczego udawać. Nie chcę się zmuszać do okazywania czegoś czego nie czuję. Poza tym one i tak doskonale wiedzą czy jesteś zaangażowany z przekonania czy nie. 

No właśnie ja jestem cały czas Sobą przy niej i nikogo nie udaje, wygłosiłem jej swoje poglądy na pewne tematy (można powiedzieć że dość radykalne) po których od nie jednej bym dostał kopa w dupę już dawno, a ona to rozumie a przynajmniej się stara. Jeśli chodzi o okazywanie uczuć to rozpoczełem dyskusje w tym oddzielnym wątku :

 

 

Redpill wymazał trochę u mnie uczucia i być może przez to nie umiem ich odpowiednio okazywać.

 

W dniu 8.03.2020 o 17:12, Mr. Pacjent napisał:

Druga sprawa to kwestia odpowiedzialności. Załóżmy, że żyjemy razem i fajnie jest aż nagle pojawi się inna taka, która rzeczywiście na mnie działa. Nie czując nic marna szansa, że to przetrwa. 

No właśnie się tego obawiam, chociaż ja nie chciałbym się spotykać z inną kobietą będąc z obecną w związku. Kończe jedno i zaczynam drugie. Kolejna sprawa to pociąg do tej drugiej kobiety może być złudny - może być tak że zatęsknie za tą pierwszą i będę żałował że ją rzuciłem dla innej.

 

20 godzin temu, TotalEclipse napisał:

Zaznaczam tylko ze ciezko to bedzie pociagnac dluzej niz pol roku, wiec trzymaj reke na pulsie kiedy sie ewakuowac w normalny sposob. 

Na bieżąco wszystko analizuje i wyciągam wnioski.

 

20 godzin temu, Ragnar1777 napisał:

Czy macie o czym rozmawiać?

 

Czy twoja partnerka cię szanuje i nie próbuje "zakładać spodni"

 

Co znaczy, że Cię nie pociąga?

Ma kiepskie ciało czy co?

Nie staje Ci?

Bo jeśli tak to po cholerę brałeś się za paszteta? Jeśli jest ładna i nie wstyd pokazać się na ulicy to nie rozumiem twojego problemu, bro.

Do dyskusji zawsze jakiś temat znajdujemy, nie było jeszcze sytuacji w której odczułbym że okazuje mi brak szacunku, ciało ma bardzo atrakcyjne (obydwoje mamy prawie po 180 cm), buzia można powiedzieć że też nie należy do najbrzydszych, jednak poprostu tego czegoś brakuje.

 

5 godzin temu, Taboo napisał:

Bo jeśli nadal będziesz tak patrzył na tą relację to na prędzej czy później się rozleci. Wejdziesz w związek z jakąś harpią i wrócisz tutaj zakładając kolejny wątek, ale już tak spokojny nie będziesz. Oczywiście nie musi się tak stać, ale dla mnie śmierdzi schematem.

Racja, będę się starał docenić, ale jak wspomaniłem wcześniej twarda analiza i wyciąganie na bieżąco odpowiednich wniosków.

 

 

Co więcej - widziałem się z Panią wczoraj i po tym spotkaniu czuje się bardziej przekonany co do tego związku, ale czas pokaże jak to będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Natsu napisał:

Do dyskusji zawsze jakiś temat znajdujemy, nie było jeszcze sytuacji w której odczułbym że okazuje mi brak szacunku, ciało ma bardzo atrakcyjne (obydwoje mamy prawie po 180 cm), buzia można powiedzieć że też nie należy do najbrzydszych, jednak poprostu tego czegoś brakuje.

Wzrost nie ma znaczenia u kobiety.

Jej kształty natomiast i symetria ciała - już tak.

 

Zakładam, że jest na co popatrzeć.

Także facet nie wymyślaj tylko docen to co masz bo jak stracisz to będzie płacz.

 

Istnieje jeszcze taka możliwość, że nie odpowiadają Ci jej feromony.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.