Skocz do zawartości

Moja przysięga przed Braćmi - kolejne samodoskonalenie!


Oświecony

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie! Czas na moją przysięgę. Przeczytałem prawie wszystkie "przysięgowe" wątki i popieram ten pomysł. Uśmiałem się (w pozytywnym sensie) z tekstu Brzygota, cytuję: "Oraz jeżeli tego nie dokonam to ch.. mi w du...". Wątek jest dosyć długi, ale mam nadzieję, że nie zanudzę. Przy okazji dowiecie się czegoś nowego, więc myślę, że warto wytrwać do końca.

 

 

 

CZĘŚĆ I - Moja przysięga!

 

 

Treść:

 

 

Przysięgam przed Braćmi odżywiać się w sposób wegański przez okres jednego miesiąca. Do tego dołączam niespożywanie słodyczy (w tym soków, napojów kolorowych itp.) oraz produktów mącznych.

 

 

Wyjaśnienie:

 

 

Odżywianie wegańskie, to znaczy: niespożywanie niczego, co pochodzi od zwierząt, czyli: mleka, miodu, mięsa, serów, ryb (i innych zwierząt morskich) i jajek.

 

 

Problemy, które napotkam:

 

 

Miód spożywam raz na pół roku i jakoś specjalnie za nim nie przepadam. Mleka z własnej woli już nie piję od dwóch lat. Jajka jadam rzadko. Ryb nigdy nie lubiłem. Z tymi czterema rzeczami nie będzie problemu. Problem będzie z przetworami mięsnymi, a szczególnie z żółtymi serami, w związku z tym główny i chyba jedyny problem jaki będę miał, to zaspokojenie zapachowe i smakowe tłustym i słodkim jedzeniem.

 

 

Od kiedy do kiedy:

 

 

10.02.2016 r. - 10.03.2016 r.

 

 

Co chcę przez to osiągnąć:

 

 

1. Prowadzenie zdrowszego trybu życia, w tym:

 

- aktywność fizyczna

 

- lepszy sen

 

- częstsze przebywanie na powietrzu i słońcu (poczytajcie o niejakim "Hira Ratan Manek" i o patrzeniu w Słońce, podobno m.in. dobrze wpływa na szyszynkę)

 

- ograniczenie w miarę możliwości przebywanie przed komputerem

 

2. Odkwaszenie organizmu (mam cholernie tłustą cerę).

 

3. Zrzucenie kilkunastu kilogramów.

 

4. Stałe przejście na wegańskie odżywianie z powodów zdrowotnych i etycznych (rzecz jasna, jeśli organizm tego nie odrzuci).

 

5. W późniejszym czasie chcę też zacząć ssać olej. Wpiszcie na YT "ssanie oleju". Oczyszcza limfę, jamę ustną i podobno wybiela zęby. A już teraz co rano wypijam wodę z cytryną. Dokładnie 2-3 szklanki wody z sokiem z cytryny na pusty żołądek. Oczyszcza z toksyn i mineralizuje ciało.

 

 

Co do tłustej cery, to nabyłem też książkę "Sole mineralne Schüsslera" C i R. Kellenbergerów. W temat się jeszcze nie zagłębiałem, ale ów Schüssler wydzielił 12 głównych soli mineralnych (co ciekawe, każda jest powiązana ze znakiem zodiaku; ogólnie tych soli jest więcej), przez których brak mamy problemy ze zdrowiem. Widać to z twarzy. Kto chce się zagłębić w temat, to są filmiki na YT oraz można wpisać w wyszukiwarkę "schuessler tissue salts". Są też przykładowe zdjęcia twarzy z objawami na niej wskutek braku tych soli. Temat chyba ogólnie mało znany w Polsce. Zresztą, sam niedawno się o tym dowiedziałem.

 

 

Różnica między weganizmem a wegańskim odżywianiem:

 

 

Wegańskie odżywianie - niespożywanie niczego, co pochodzi od zwierząt.

 

Weganizm - niespożywanie niczego, co pochodzi od zwierząt, nieużywanie przedmiotów ze skóry (kurtek, butów, pasków itp.), wełny, futer i jedwabiu, nieużywanie kosmetyków pochodzenia zwierzęcego i testowanych na zwierzętach, niechodzenie do cyrków (również do zoo, delfinariów, na pokazy rodeo i walki byków, polowania  itp.), w których "występują" zwierzęta.

 

 

 

CZĘŚĆ II - Co do postanowień innych Braci i ogólne rozmyślania:

 

 

Pornografia i onanizm: Swego czasu dosyć często korzystałem, zwłaszcza gdy pojawił się stały dostęp do internetu. W jakim celu korzystałem, to wiadomo, a poza tym, z ciekawości. Dzisiaj nie mam z tym problemów i w sumie nigdy ich nie miałem. Niestety, uzależnienie od jednego i drugiego, to powszechny problem. Chłopaki wolą to zrobić ze sobą niż poznawać dziewczyny w realu. Dlaczego? Dlatego, że jest szybko, bez wysiłku, za darmo i skutecznie. Poza tym, nie wychodzą ze swojej strefy komfortu i nie narażają się na odrzucenie przez dziewczyny. Polecam film "Don Jon". Ten problem jest tam poruszany.

 

 

Dla uzależnionych jest do pomocy blog "Na dopaminie", o czym zapewne część Braci słyszała.

 

 

Czy musimy rezygnować zupełnie z oglądania pornografii? Z jednej strony uzależnia, niszczy i demoralizuje. Z drugiej strony mamy filmy pełne przemocy (prawie w każdym jest jakaś strzelanina, zabójstwo, mordobicie), książki pełne przemocy, sporty walki. Na to pytanie niech każdy odpowie sobie sam. Chociaż porno też jest powiązane z niszczeniem ludzkości przez elity elit tego świata.

 

 

Rzeczywiście, podobno kobiety czują takiego mężczyznę wypompowanego z nasienia. Podobno! I tak, jak napisał Miner, że kobiety zaczęły się do niego kleić podczas "noł-fapania".

 

 

Swego czasu zacząłem się zastanawiać dlaczego orgazm jest dla nas, mężczyzn, takim przeżyciem. Jeśli mnie pamięć nie myli, to u Lwa-Starowicza czytałem, że Masters i Johnson podczas obserwowania tego, co się dzieje z ciałem podczas masturbacji, zwracali uwagę nawet na to, czy osoba zaciska palce u stóp. Doszedłem do wniosku, że dlatego jest takim silnym przeżyciem, ponieważ z każdym wytryskiem oddajemy część siebie nowemu życiu. Coś powstaje z nas. Dosłownie tryskamy swoją energią. Następuje wyładowanie. Na blogu "Na dopaminie" ktoś napisał, że organizm myśli, że powstaje nowe życie.

 

 

Być może teraz się niektórym narażę (i rzecz jasna, nie będę wchodził tutaj w dyskusje z ignorantami), ale słyszałem od niektórych badaczy, że pod pojęciem Jahwe kryje się m.in. wytrysk nasienia. A dokładniej: coś, co narasta do granic napięcia, po czym następuje gwałtowny wybuch (wybuch wulkanu, Big Bang - Wielki Wybuch).

 

 

Alkohol: Na ten temat już się wypowiadałem w swoim wątku "Jeśli możesz, Drogi Bracie, to nie pij!". Mogę dodać jeszcze, że mnie także dopadają zwątpienia, jako zwykłego człowieka, co do zupełnego niepicia, ale są to tylko kilkusekundowe momenty. Dotyczą tego, że: "A może się mylę?", "Przecież wszyscy piją!", "Zbyt radykalnie do tego podchodzę.", "Swoje już udowodniłem (tym rokiem niepicia)". Ale to mi daje cholernie wielką siłę. To postanowienie. Jest ono jednym z najważniejszych w moim dotychczasowym życiu. I na tym polega m.in. siła mężczyzny. Trwanie w tym postanowieniu daje potężną siłę wewnętrzną. Daje MOC, jak to napisał Marek w pierwszym "przysięgowym" wątku.

 

 

Kawa: Z kawą nigdy nie miałem problemów. W życiu wypiłem może pięć szklanek. Do ostatniej, żeby jakoś ją przełknąć, wlałem połowę szklanki mleka, a i tak jej nie wypiłem. Zaczęło mnie mdlić i zbierało mi się na wymioty. To było dobre sześć lat temu.

 

 

 

CZĘŚĆ III - Kilka ciekawostek w związku z postanowieniami innych Braci:

 

 

 

Słowo "dieta" oznacza po prostu 'sposób życia'. Nie jest to zatem okresowe odżywianie się w celu schudnięcia związane z wyrzeczeniami.

 

 

W "przysięgowych" wątkach przewijał się temat bananów. Może słyszeliście o czymś takim, jak "30 bananów dziennie"? Dalej, co do bananów, to podobno zrywane są jeszcze w stanie zielonym i dojrzewają na słońcu na statkach. Jednak w sklepie czasami widzę i tak na wpół zielone banany. Ja zawsze zjadam jak najczarniejsze banany. Czekam aż będą ciemne. Wtedy są najlepsze do jedzenia. Niektórzy chyba nawet trzymają je pod grzejnikiem. Pytanie tylko czy takie zerwane zielone banany mają w sobie jakieś witaminy?

 

 

1. Słowo "banan" pochodzi od arabskiego słowa "banan", co oznacza 'palec'.

 

2. Najstarszy angielski opis banana brzmi: "Przypomina ogórek i najlepiej go jeść, gdy sczernieje, bo wtedy jest słodszy od każdego cukierka".

 

3. Próby aklimatyzowania banana w Europie kończą się najczęściej tym, że roślina nie wytwarza ani kwiatostanu, ani bananów!

 

4. Jeszcze w 1870 roku banany nie były powszechnie znane w Stanach Zjednoczonych, ale już 28 lat później Amerykanie zjadali 16 milionów kiści rocznie.

 

5. Banany to bogate źródło witaminy C, B oraz błonnika. Owoce te stanowią doskonałe źródło potasu, o niskiej zawartości sodu, dlatego też zmniejszają one ryzyko wystąpienia nadciśnienia i udaru mózgu.

 

 

Powyższe pięć ciekawostek pochodzi z książki "Rośliny, które zmieniły świat" Jarosława Molendy.

 

 

A co do kawy, to może ten filmik będzie dla osób, które nie zamierzają z niej rezygnować. Napisy trzeba włączyć.

 

 

Czego nie wiedzieliście o kawie!

 

 

 

 

 

Dla siebie i dla Braci Samców,

 

 

Oświecony

 

 

 

Edytowane przez Oświecony
Kilka poprawek
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Tobą w większości rzeczy. Tzn. mam negatywny stosunek do spożywania alkoholu, papierosów, wszelkich narkotyków, kofeiny (teiny, mateiny etc.), napojów energetycznych, żywności wysoko-przetworzonej, słodyczy etc. Zgadzam się również co do pornografii i masturbacji.

Sam tego wszystkiego unikam, ale z tym wegańskim odżywianiem to dla mnie niepojęte. Naprawdę wierzysz, że będziesz dzięki temu zdrowszy?

 

Chcesz wyglądać i funkcjonować jak gepard, jedz to co gepard. Chcesz wyglądać i funkcjonować jak krowa, jedz to co krowa.  /taka przenośnia/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrzucę swoje 3 grosze.

Zgadzam się z opinią van.hajka. Dieta wege ma swój minus. Jest nią b12. Po paru latach wyczerpią się w wątrobie zapasy b12 i zaczną się problemy.

Gdyby nie b12 sam bym wskoczył już dawno na wege food.

http://www.pepsieliot.com/b12-to-dowod-ze-bog-osobowy-nie-istnieje/

http://www.pepsieliot.com/skad-weganie-maja-brac-witamine-b12/

Użyj stron jakich chcesz, ale smutnym faktem jest, że z wege jedzenia nie dostarczysz b12 :(  (nawet mimo, że jajka mają jakąś jej ilość).

Można się bić z myślami, że to nieprawda, że wege to ta właściwa strona życia, czysta, nieskalana, perfekcyjna. Tak niestety nie jest.

 

Co do reszty się zgadzam, a jedyna słodycz na jaką sobie pozwalam to gorzka czekolada (min. 70%) :)

 

teraz doczytałem, czarne banany to już się zaczął proces gnicia. Najlepsze są banany kiedy pojawiają się na nich brązowe plamki, czarne skórka to już przejrzałe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten dział napawa optymizmem. Widać, że społeczność tego forum autentycznie zmienia swoje życie na lepsze. Super! 

 

@Oświecony Kibicuje Ci W Twoich postanowieniach. Nie będę dyskutował na temat diety. Wydaje mi się, że to sprawa mocno indywidualna i dla każdego jest dobre co innego. Grunt to odkryć prawdziwe potrzeby swojego organizmu. Jeśli tak czujesz to na pewno warto spróbować. 

Zgadzam się także z wpływem postanowień na samoocenę. Ja się trzymam na razie miesiąc ze swoimi i czuję się z tego powodu mega dumny :-) Odmawianie alko sprawia mi teraz przyjemność, bo czuję się bardzo mocny. 

 

Pozdrawiam, 

.d

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Von.Hayek: Już po pierwszym przeczytanym zdaniu zastanawiałem się, co to będzie za "ale". :-) Po prostu czuję, że muszę spróbować. Jeśli to nie będzie dla mnie zdrowe (w co wątpię), to powrócę do spożywania produktów odzwierzęcych, ale ograniczę je do minimum.

 

 

Dwaj przykładowi weganie: Frank Medrano i Patrik Baboumian. Medrano ćwiczy kalistenikę, a Baboumian jest strongmanem. W którymś roku był najsilniejszym człowiekiem Niemiec. Zastanawiam się, czy w przypadku tego pierwszego możliwe jest wyrzeźbienie aż tak mocno swojego ciała, bez żadnych odżywek, a w przypadku drugiego, nabycie takiej masy mięśniowej bez ich używania. Chociaż on już chyba taki był przed przejściem na wegetarianizm.

 

 

Marek opisywał, że będzie stronił od batoników itp. Przypomniał mi się film "Gruby i chudszy", gdzie w jednej scenie gruby był w siłowni i zamiast podnosić hantle, to podnosił batona do ust. W innej scenie otwiera szufladę w uczelnianym biurku, a tam pełno batoników. :-)

 

 

Nieugięty: B12 będę suplementował. Poza tym, jeden mężczyzna się wypowiadał, że on nie suplementuje B12 i żyje. Tyle że na weganizmie jest jakiś rok. Z kolei wspomniany wyżej Patrik Baboumian jest na weganizmie od 2009 r. Aktor Joaquin Phoenix (najbardziej chyba znany z filmu "Gladiator", gdzie grał przeciwnika Russella Crowe'a, jest długoletnim weganinem. A co do bananów, to tak, chodziło mi raczej o te brązowe plamy, nie że całe czarne. Nie sprecyzowałem.

 

 

Czas pokaże, czy było warto. Wiem, że pierwszy kryzys będę miał wieczorem w drugim dniu od rozpoczęcia, a jeśli nie w drugim, to na sto procent w trzecim. Wtedy będę spoglądał na ten wątek, jeśli będzie taka potrzeba.

 

 

Drizzt: I tak trzymać, Stary! :-)

 

 

 

Edytowane przez Oświecony
Dopisek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powodzenia w postanowieniach. Ja się odniosę tylko do tego:

 

Cytat

Mogę dodać jeszcze, że mnie także dopadają zwątpienia, jako zwykłego człowieka, co do zupełnego niepicia, ale są to tylko kilkusekundowe momenty. Dotyczą tego, że: "A może się mylę?", "Przecież wszyscy piją!", "Zbyt radykalnie do tego podchodzę.", "Swoje już udowodniłem (tym rokiem niepicia)".

 

1. Wiesz, jak głupim myśleniem jest ,,wszyscy tak robią''... ;)

2. Nie, nie mylisz się. Alkohol to trucizna i nie ma żadnego logicznego uzasadnienia na jego przyjmowanie (oprócz subiektywnych odczuć pijących, ale jako, że stałeś się niepijący - poczułeś, że to nie jest dla ciebie. Tego się trzymaj - każdy ma swoje preferencje) 

3. Nie podchodzisz do tego radykalnie, tylko NATURALNIE. NATURA nie nakazuje nam pić alkoholu - organizm go do niczego nie potrzebuje, proces usuwania tej substancji rusza od razu, gdy się dostanie do żołądka i krwiobiegu. 

4. A komu i co chciałeś udowadniać? Sobie, że potrafisz nie pić? Czy innym, że się da? Powiem ci coś - na pewnej polskiej stronie dotyczącej abstynencji są ludzie, którzy nie piją mój wiek (22 lata) x2 ;) To dopiero solidny dowód :) 

Niepicie to nie jest żadne wyrzeczenie, tylko powrót do naturalnego stanu. Nie rodzimy się jako pijący. Nikt też palaczem się nie rodzi, a na własne życzenie wprowadzają sobie taki nałóg (często na całe życie). 

 

Żeby nie było, że jestem jakimś krzyżowcem, który wyruszył na wojnę z pijącymi. Korzystam z tej wygody, że mam forum, na którym można swobodnie wyrażać swoje poglądy. No i w końcu tutaj mam z kim pogadać odnośnie swoich odczuć i przemyśleń - na żywo abstynentów nie znam. Zresztą, z nikim na temat niepicia nie rozmawiam, bo czyjeś życie to nie moja sprawa. To tak dla wyjaśnienia, że nie jestem fanatykiem, bo w drugą stronę (fanatyzm alkoholowy, namawianie <-> fanatyzm abstynencki) też łatwo przesadzić. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vercetti: Zgadzam się z Tobą. Podoba mi się Twoje zdanie w tym temacie. Wiem, że takie myślenie jest głupie, dlatego zaznaczyłem, że są to tylko kilkusekundowe momenty. I tak, trzeźwość, to jest nasz STAN NATURALNY! A z tym udowadnianiem, to usłyszałem taką wypowiedź od kolegi po tym roku niepicia.

 

 

Po raz drugi napiszę, że chciałbym mieć taką świadomość, jak Ty w wieku 22 lat (odnośnie do alkoholu i nie tylko). Jednak lepiej późno (w moim przypadku później o 7-8 lat) niż wcale. :-)

 

 

Cholera, wspominałem już o tym, że gdy widzę Twój nick, to mam ochotę sobie odpalić Vice City (mimo, że nie mam tej gry)? Chyba sobie załączę jakiś film typu "Człowiek z blizną" lub "Zabójcza broń". :-)

 

 

Nieugięty: Zapomniałem dopisać, że samymi jajkami nie uzupełnimy wystarczająco tej witaminy, choćbyśmy nie wiadomo ile ich spożywali.

 

 

 

Edytowane przez Oświecony
Dopisek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym chciał mieć moją świadomość w wieku 15 lat. Oszczędziłbym sobie zmarnowanego czasu na niektóre istoty, dziś niektóre sprawy w moim życiu wyglądały by zupełnie inaczej. Ale nigdy nie jest za późno na pozytywne wnioski. 

 

U mnie Vice City często gości na dysku i za każdym razem przechodzę wszystkie misje. A swoją drogą, szósta (oj, pod względem ilości szósta już dawno była. Po prostu kolejna po V ;)) część GTA ma wrócić do tego miasta, tych klimatów. No no, ten klimat w nowej grafice... To może być konkret. 

 

Cytat

A z tym udowadnianiem, to usłyszałem taką wypowiedź od kolegi po tym roku niepicia.

 

Jeszcze różne rzeczy będziesz słyszał. ;) 

Ja np. kiedyś usłyszałem, że jestem upośledzony, bo wszyscy wokół pili piwo a ja pepsi. 

Edytowane przez Vercetti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eh! No co do tych 15 lat, to wiadomo. Zapomniałem jeszcze dodać, że miałem okres, w którym piłem co najmniej osiem szklanek herbaty dziennie. Do każdej dosypywałem trzy czubate łyżeczki białego cukru. Nie chcę schodzić zbytnio z tematu, ale ja ogólnie w gry nie gram. Ostatnia, w którą dosyć dużo grałem, to "Aliens vs Predator 2" od Monolith, jeśli się nie mylę. A grałem dla klimatu. Coś, co na mnie działa, to muzyka w grze. Nie chodzi mi tu o główny soundtrack, tylko o tzw. background music (muzyka w tle, przeważnie z gatunku ambient), a w tej grze jest ona naprawdę mroczna. Można się od tego uzależnić.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Oświecony napisał:

 

- częstsze przebywanie na powietrzu i słońcu (poczytajcie o niejakim "Hira Ratan Manek" i o patrzeniu w Słońce, podobno m.in. dobrze wpływa na szyszynkę)

 

 

Polecam powrót do szkoły średniej na lekcję fizyki oraz biologi. Tematy do powtórzenia z fizyki: optyka. Z biologii: budowa i funkcjonowanie oka. Dodatkowo w ramach zajęć poglądowych proponuję eksperyment  z lupą i kartką papieru w słoneczny dzień.

 

Gdy uzupełnisz powyższe informacje zastanów się jaką wartość mają słowa czarodzieja opowiadającego cuda o patrzeniu w słońce.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałem uniknąć rozmowy z ignorantami, ale widzę, że się nie da. Zaznaczam, że odpowiadam na takie uwagi jeden jedyny raz, bo nie będę na coś takiego tracił czasu.

 

 

Lupele: Czy zagłębiłeś się w ogóle w ten temat? Dlaczego więc w tak ironiczny sposób wypowiadasz się o tym i zarzucasz mi ułomność umysłową? Przecież to chyba logiczne, że gdy spojrzysz w słońce o godz. 12:00 w południe latem, to porani Twoje oczy. Tu chodzi o patrzenie w słońce o jego wschodzie lub o zachodzie. Tylko i wyłącznie!

 

 

Panowie, jeśli uważacie się za świadomych i dorosłych mężczyzn, to zbadajcie najpierw temat, a dopiero potem się wypowiadajcie.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No polecam stosować się do własnych rad i zgłębiać temat z wielu stron.

 

Fakty: 

- słońce jest źródłem promieniowania UV

- UV jest szkodliwe dla oczu

- o wschodzie/zachodzie emisja jest słabsza - ale trwa nadal i nadal psujesz oczy.

 

Pytanie: Po co okulary przeciwsłoneczne (te dobre) mają filtry UV? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

Panowie! Odświeżam swój wątek już teraz, bo coś mi przyszło na myśl. Póki co, podzielę się wrażeniami po 20 dniach (w sumie, to po 19, bo 20 mija dzisiaj) wegańskiego odżywiania:

 

 

 

 

- Trzeciego dnia od rozpoczęcia miałem sen, w którym jadłem jajecznicę i jakieś mięso.

 

- Zaliczyłem jedną nieświadomą wpadkę. Tak się złożyło, że w dzień rozpoczęcia postanowienia byłem chory (już dwa dni wcześniej byłem i zastanawiałem się, czy nie zmienić daty rozpoczęcia). Brałem ziołowe tabletki do ssania, które w składzie miały miód, o czym nie wiedziałem. Co do spożywania miodu, to zdania wegan są podzielone.

 

- Kilka razy obżarłem się śmieciowym jedzeniem - frytkami z ketchupem. Łącznie zjadłem ok. 2,5 kg ketchupu i ok. 4,5 kg frytek (niekiedy jadłem sam ketchup dla smaku).

 

- Skóra na twarzy zaczęła mi się trochę mniej świecić (mam tłustą cerę).

 

- W dwa tygodnie na jedzenie wydałem 222 zł. Nie licząc tych śmieciowych frytkowych zachcianek i ketchupu, wydałem 156 zł (w dwa tygodnie).

 

- Z racji choroby tylko raz podjąłem konkretny wysiłek fizyczny.

 

- Straciłem 3,5 do 4 kg (tak przynajmniej pokazuje waga). Nie wiem, czy jest to możliwe, ale kilka lat temu zapieprzając w pracy podczas upałów, ale odżywiając się śmieciowo i słodko, w miesiąc straciłem 7 kg.

 

- Przez całe 20 dni, nie licząc frytek i ketchupu, jadłem warzywa i owoce na surowo oraz fasolę (fasolę jako jedyne jedzenie gotowane).

 

- Wczoraj obżarłem się frytkami z ketchupem, zjadłem 1,2 kg frytek (dosyć ostro solonych) i 0,5 kg ketchupu, do tego popiłem to herbatą w ilości ok. 2,5 litra, a w tym ok. 30 czubatych łyżeczek cukru. Przez te 19 dni cały czas piłem tylko wodę, więc pomyślałem o herbacie dla odmiany. Przesadziłem. Nie zjadłem tego wszystkiego od razu, tylko w przeciągu mniej więcej czterech godzin. Po wszystkim czułem się fatalnie. Miałem zawroty głowy. Nic dziwnego...

 

- Ogólnie miałem dobre samopoczucie, żadnych problemów z wydalaniem, żadnych zatwardzeń, bólów brzucha itp.

 

- Nie miałem jakiegoś większego kryzysu, że ciągnęło mnie do mięsa, serów czy słodkości, ale miałem parę mniejszych w pierwszym tygodniu.

 

 

 

 

W postanowieniu nie uwzględniłem nieużywania cukru i soli (niespecjalnie). Teraz to, co przyszło mi na myśl. Moje postanowienie miało obowiązywać od 10 lutego do 10 marca. Po 10 marca na jakieś dwa tygodnie chcę powrócić do dawnego jedzenia (mięso, sery, słodycze). Ciekawi mnie, jak zachowa się mój organizm. Pomyślałem jednak, ze może przerwałbym już teraz to postanowienie i zobaczył reakcję organizmu, bo tak czy tak zrobię to (teraz lub za 10 dni).

 

 

Złożyłem przysięgę. Ogólnie, gdyby nie przysięga, to prawdopodobnie w trzecim dniu bym to przerwał (czyli tak, jak przypuszczałem). Pierwszy tydzień był najgorszy. Potem już z górki.

 

 

Co myślicie na ten temat? Chcę być uczciwy wobec was i siebie. Tylko nie piszcie, że: "I tak zrobisz, co zechcesz". Można ująć to tak, że świadomie proszę was o chwilowe zawieszenie postanowienia. Wolałbym to zrobić teraz i w okolicach 10 marca złożyć przysięgę na 2 lub 3 miesiące. Wtedy dodam do niej nieużywanie soli, cukru, herbat (nie liczę ewentualnie jakichś ziołowych) i żadnego śmieciowego jedzenia, typu frytki. Gdybym to zrobił teraz, to nie byłoby też pretekstu do wielkanocnego obżarstwa.

 

 

Edytowane przez Oświecony
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważaj na ketchup, bo widzę, że pochłaniasz go w hurtowych ilościach. Rzecz w tym, że jest to jedyny przetwór, który ma więcej minerałów niż surowe warzywo, mowa oczywiście o pomidorze, który jest prawdziwą kopalnią potasu. Natomiast nadmiar potasu w organizmie szkodzi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nibynic: Przecież na tym ta dieta polega.

 

 

Quizas: Z ketchupem przesadziłem. Ciągnęło mnie do czegoś pikantnego.

 

 

W porządku. Uczciwie poinformowałem, co zamierzam zrobić. Nikt nie wyraził swojego zdania, więc podjąłem decyzję o chwilowym zawieszeniu. Wątek odświeżę w okolicach 10 marca i dam znać, czy coś niepokojącego się działo z organizmem. Przedłużę również przysięgę o miesiąc lub dwa, dodając do tego zakaz spożywania innych produktów.

 

 

 

 

Dodaję wpis już teraz i proszę któregoś z moderatorów, żeby scalił oba wpisy.

 

 

Wczoraj zjadłem jakiś pseudoboczek, ser topiony, chleb, margarynę, ogórek konserwowy, pasztet i ciastka. To wszystko popiłem mocną herbatą z cukrem (ok. 1,5 litra). Czy muszę pisać, jak to się skończyło? No dobra, napiszę! Skończyło się to trzykrotną wizytą na "tronie" w dostojnej pozycji z dosyć mocnymi bólami brzucha. Zapewne jest to wina pomieszania produktów i popicia tego wszystkiego herbatą, a nie tego, że zjadłem coś pochodzenia zwierzęcego. Widocznie 20 dni, to za krótki okres, by działo się coś "grubszego".

 

 

Przysięgam przed Braćmi nie jeść następujących rzeczy:

 

 

- chleba, bułek, makaronów i wszelkich innych produktów mącznych

 

- wszelkich słodyczy, soków, napojów gazowanych, chipsów, frytek i innych śmieciowych produktów

 

- mięsa (drobiu, wołowiny, wieprzowiny i innej "-niny") oraz ryb (których i tak nigdy nie lubiłem)

 

- dżemów, powideł, musztard, majonezów, ketchupów i innej żywności przetworzonej

 

- cukru, soli, margaryn, herbat, miodu, jajek

 

- mleka, wszelkich serów, maseł i innego nabiału

 

 

Czas trwania przysięgi: od 09.03.2016 r. do 06.06.2016 r. (90 dni).

 

 

Po wszystkim zrobię sobie badanie krwi, odświeżę wątek i podzielę się wrażeniami.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.