Skocz do zawartości

Bombelek, a sprawa polska, czyli o sajgonie komunikacyjnym


maroon

Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, Orybazy napisał:
1 godzinę temu, GriTo napisał:

A tytę na początek roku też mieliście?

Nie, nie wiem co to nawet :).

 

 

 

 

Tyta[edytuj]

 
 
 
Przejdź do nawigacjiPrzejdź do wyszukiwania
200px-Schultuete.jpg
 
Pierwszak z tytą

 

Tyta (niem. Schultüte, Zuckertüte) – zwyczajowy prezent, jaki otrzymują dzieci idące po raz pierwszy do szkoły, do 1 klasy. Ma formę rogu obfitości wypełnionego słodyczami – odwróconego stożka lub ostrosłupa z kartonu, oklejonego ozdobnym papierem, niekiedy owinięta jest celofanem i związana u góry wstążką. Zwyczaj obdarowywania pierwszaków tego typu prezentami odnotowano w Niemczech na początku XIX wieku (potwierdzona w 1817 roku w Jenie[1]).

 

Na terenie Polski znany od lat dwudziestolecia międzywojennego, obecnie występuje na Górnym Śląsku, spotykany także w Wielkopolsce i na Warmii[2].

Na Górnym Śląsku dzieciom z uboższych rodzin zwyczajowe tyty są fundowane przez organizacje społeczne i fundacje.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Kespert napisał:

Jak mnie śmieszy na osiedlu zlot madek jadących do szkoły niecałe 1000 metrów.

 

Zależy jak wygląda te 1000 metrów. To miejsce (klik) jest oddalone od szkoły o 1000 metrów, ale nie puściłbyś tam dziecka pieszo. Nie ma tam nawet pobocza i jest droga przelotowa pomiędzy dwoma miastami. Lans i lenistwo to jedno, ale planowanie przestrzeni i brak infrastruktury też sieją spustoszenie.

  

20 minut temu, GriTo napisał:

A tytę na początek roku też mieliście?

 

Oczywiście :)

 

Edytowane przez iwamori
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minutes ago, iwamori said:

Zależy jak wygląda te 1000 metrów.

Na całej trasie niemal dwa metry chodnika, półtora metra ścieżki rowerowej, pas zieleni oddzielający od drogi. Z jednej strony, nie ma praktycznie żadnej większej drogi przez którą trzeba przejść - z drugiej, jest rondo a za nim przejście z "faszystowskimi" progami zwalniającymi; nikt tam powyżej 30km/godz nie przejedzie dwa razy.

Jedyny problem jest pod samą szkołą, gdzie na gruntówce bez pobocza trzeba ze 100 metrów przejść... ale byłaby znacznie bardziej bezpieczna, gdyby nie madki dowożące nią dzieci pod same drzwi. Albo próbujące - na tej drodze mieści się może połowa, może mniej parkujących.

 

W Stanach sytuacja rzeczywiście często bywa dokładnie taka - dziecko się dowozi nawet 300 metrów, bo na ulicy chodnika czy pobocza brak. W Polsce też są takie drogi i szkoły - i pokój ich użytkownikom. Ale tutaj... miasto do sąsiedniej szkoły wybuliło kasę na kładkę napowietrzną, aby dzieci mogły przechodzić z osiedla do szkoły bez żadnego przejścia przez drogę; mają do pokonania kilkaset metrów, najdalej może 2 km. I nic, dowożą... Filozoficznie, doczekaliśmy pokolenia dwunastolatków którym nie można powierzyć klucza, czy zostawić samych w domu, bo się zimną wodą oparzą. Stąd czasem myślę @mac, że nie wszyscy rodzice to grupa, z którą koniecznie trzeba konsultować wychowanie - "jesteśmy pokoleniem wychowanym przez kobiety..."

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.