Skocz do zawartości

PLEASURE [2021]


Throgg

Rekomendowane odpowiedzi

Czołem kinomaniaczki.
 
Dzisiaj na tapetę weźmiemy film już nie pierwszej świeżości, bo ten premierę miał w 2021r., jednak dziwnym trafem w naszym kraju nie odbił się zbyt szerokim echem, a przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Może dlatego, że jego dystrybucja w nadwiślańskim kraju przebiegała głównie za pomocą serwisów streamingowych, a nie jak Bóg przykazał - poprzez kina. Może gdyby wybrano drugą opcję, kraj ogarnąłby konflikt zwolenników wolności artystycznej i purytańskich wartości, którzy napierdalaliby się pod salami, przywołujący z sentymentem stare dobre czasy, gdy w Krakowie koncertował Gorgoroth, a w teatrach wystawiano ,,Klątwę".
 
A może i nic by się nie działo, co zresztą dobitnie oddałoby znak naszej teraźniejszości pełnej zobojętnienia i apatii. W Polsce kontrkultura staje się coraz mniej ,,kontr", a coraz bardziej ,,out", unikając starcia idei i jedynie chcąc wyścielić sobie jakąś niszę, w które mogłoby spokojnie egzystować, doszczętnie wyczerpana wyniszczającą wojną polsko-polską. W tych post-apokaliptycznych warunkach, paradoksalnie rolę współczesnego ,,kina moralnego niepokoju", przejęły filmy głównego nurtu komercyjnego.
 
Takie obrazy jak ,,365 dni", czy ,,Dziewczyny z Dubaju", choć dalece wątpliwe pod jakimkolwiek względem artystycznym, są współcześnie chyba jedynymi polskimi filmami, które oddolnie prowokują do publicznej debaty na temat kondycji polskiego społeczeństwa - a przynajmniej w zakresie wykraczającym poza fora dyskusyjne zatwardziałych kinomaniaków. Dobry przykładem jest m.in. to forum, które choć nie jest nastawione na kwestie kulturowe (a szczególnie jeśli chodzi o polską kinematografię), nie odmawia sobie żarliwego komentowania kolejnych ekranizacji o przygodach swawolnych Polek.
 
Oczywiście mojego spostrzeżenia nie należy traktować jako jakiejkolwiek nobilitacji tych obrazów, bo daleki jestem od takiego optymizmu, aby sądzić, że twórcy mieli choć cień świadomości, odnośnie zjawiska do jakiego się przyczyniają i poza nakręceniem tandetnego erotyka nie przyświecało im nic więcej.
 
I może właśnie ta swoista bezczelność rodzimych twórców, działa na opinię publiczną jak płachta na byka, prowokując do żarliwej debaty. Przecież jak ktoś dostaje gówno zawinięte w papierek, który na dodatek sam jest umorusany gównem, to nie trzeba go nawet rozpakowywać, żeby komuś wytknąć, że się dostało gówno. Nie trzeba więc tych filmów oglądać, żeby móc się o nich wypowiedzieć i co więcej - za dużo się nawet nie pomylić, dlatego też debata na temat takich filmów cieszy się takim powodzeniem.
 
,,Pleasure'' jest zaś obrazem zbyt niejednoznacznym, aby mógł popłynąć na fali polskiej szkoły marketingu i stąd pewnie ta cisza wokół tej produkcji. Zaznaczmy, że szwedzkiej, więc już nawet na fotosach, da się wyłapać ten charakterystyczny chłód i budowanie dystansu, właściwy dla skandynawskiej szkoły filmowej. I to się też sprawdza też na celuloidzie, bo to jest rzeczywiście dobrze rzemieślniczo zrobiony obraz.
 
No dobrze, ale o czym jest ten film. Na to pytanie można odpowiedź w różny sposób.
 
Np. że jest to film o realizacji marzeń, o cenie przyjaźni, o przeciwstawianiu się trudnościom, o wyboistej drodze na szczyt i iluzji tego, co na nim znajdujemy. Wszystkie to spotyka naszą uroczą bohaterkę, która stając na progu dorosłości podejmuje decyzję, odnośnie tego, co najbardziej chce robić w życiu.
 
A chce grać w porno.
 
Bardzo lubię dramaty i ciężkie kino, szczególnie europejskie, zasiadając więc do seansu ,,Pleasure" nastawiałem się więc na obskurną wiwisekcję zderzenia wyobrażeń bohaterki o przemyśle pornograficznym z jego prawdziwym obliczem. Jeśli jednak ktoś nastawia się na odhumanizowanie rodem z Import/Export Seidla, to może poczuć się lekko zdezorientowany.
 
Bo żeby nie było - w porno nigdy nie grałem, ale nie sądzę, żeby film w jakiś przesadny sposób pudrował rzeczywistość kanciap na przedmieściach LA i był jakąś krypto-reklamą też branży, co mogłoby zachęcać młode dzierlatki do spróbowania sił w tym biznesie. W filmie ktoś dostanie po mordzie, ktoś komuś napluje w psyk. Ktoś powie, że to wcale nie był gwałt.
 
Zdezorientowanie bierze się jednak z tego, że ten film zbudowany jest na kliszy i to takiej hollywoodzkiej, dalekiej od europejskiego postmodernizmu. Weźmy na porównanie np. ,,Legalną Blondynkę". Pod względem fabuły są zbudowane 1 do 1. Obie bohaterki obierają sobie cel do zrealizowania, trafią do nowego środowiska gdzie starają się odnaleźć, ponoszą pierwsze porażki i wątpią w swoje siły, aby następnie w scenie finałowej przezwyciężyć największe wyzwanie i utrzeć nosa największym niedowiarkom.
 
I tu jest creme de la creme całego ,,Pleasure", czyli właśnie scena finałowa. Biorąc pod uwagę charakter branży w jakiej swoich sił próbuje główna bohaterka, nie muszę posiłkować się spojlerem, aby osoby które filmu do tej pory nie widziały, mogły sobie wyobrazić, na czym to wyzwanie polega.
 
Tak też dochodzimy do sedna niniejszego wpisu, ponieważ po zakończeniu seansu, odniosłem wrażenie, że właśnie zobaczyłem jadowity persyflaż, którego napisy końcowe wybrzmiewają milczącą kpiną. Wystarczył jednak szybki rzut oka na nazwisko reżysera, abym uświadomił sobie, jak często zaskakuję się swoją naiwnością - reżyserem, jak i zarówno scenarzystą tego filmu jest niejaka Ninja Thyberg. Co więc kobieta mogła chcieć wyrazić poprzez taki obraz? Przestrogę przed karierą w porno? Zachętę do takiej kariery? Bo ten film ma wyraźne, łopatologicznie wyrażone przesłanie, jednak tak już nakreśliłem powyżej, wywodzące się z pewnej kliszy fabularnej, polegającej na założeniu, że nie warto poświęcać wszystkiego w drodze na szczyt, bo na końcu zostaniemy sami i nie będzie nikogo, z kim naszym szczęściem będziemy mogli się podzielić. Taką fabułę można jednak prowadzić w dowolnym anturażu - młodych kuchcików, lekarzy rezydentów, zawodników MMA, tancerek bachaty, czy posłów Konfederacji. 
 
Dlatego też pierwsza myśl jak przyszła mi po seansie do głowy, to że obraz jest zajadłą satyrą, kinem eksploatacji, które zwróciło się wobec najbardziej przyjaznej i oswojonej wśród mas kliszy filmowej i ubrało ją w obrazoburczą formę wyrazu. Bo muszę też tu zaznaczyć, że w ,,Pleasure" kilkukrotnie zaciera się granica pomiędzy ,,filmem o branży porno", a porno sensu-stricte.
 
I byłbym pewny co do swego osądu, gdyby obraz ten wyszedł spod ręki faceta. Jest to jednak film stworzony przez kobietę i przez gubię swoje tropy jeśli chodzi o jego interpretację, bo combo twórcy, w postaci kobieta+Szwedka+feministka, każą mi wykluczyć jakiekolwiek podejrzenia o ukryty dystans do swojego dzieła, czy też subtelną grę utartą konwencją.
 
Dlatego ciekaw też jestem, jak ta historia jest odbierana żeńskim okiem, jeśli ktoś więc widział ten obraz, to zapraszam do komentowania.
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Filmu nie widziałam, ale z Twojego opisu zarys fabuły jest dość oczywisty. Dla mnie nie pojęte jest aby jakakolwiek kobieta marzyła o karierze w branży pornograficznej. Rozumiem o karierze aktorskiej gdy kobieta rozumie, że ciało to jej narzędzie i czasem musi je wyeksponować ale nie tylko, czasem przytyć do roli lub drastycznie schudnąć. 

 

Oglądałam za to dziewczyny z Dubaju, reżyserem jest mężczyzna ale obraz powstał w reżyserii kobiety, Sadowskiej. Od początku filmu uderzyło mnie jak przedstawiono ten swiat,  wspaniale życie. Dla mnie fałszywe, od samego początku zastanawiałam się kto się nabierze na coś takiego, dla mnie to szambo, brutalna rzeczywistość oglądana przez różowe okulary. Koniec filmu choć odrobinę ukazuje prawdziwe oblicze prostytucji.

 

To nie może być nic dobrego, żadna kariera, ktoś kto wchodzi w takie bagno musiał z jakiegoś drastycznego powodu zdecydować się na taki krok. Wiem,  że ludzi kuszą pieniądze,  ale nikt z tego nie wychodzi beż rys na duszy,  no poprostu się nie da. Mam czasem wrażenie jakby ludzie pokiereszowani przez życie na siłę i z premedytacją wciągali w ten syf innych, dla własnej satysfakcji. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.07.2023 o 15:31, Throgg napisał(a):
,,Pleasure'' jest zaś obrazem zbyt niejednoznacznym, aby mógł popłynąć na fali polskiej szkoły marketingu i stąd pewnie ta cisza wokół tej produkcji. Zaznaczmy, że szwedzkiej, więc już nawet na fotosach, da się wyłapać ten charakterystyczny chłód i budowanie dystansu, właściwy dla skandynawskiej szkoły filmowej. I to się też sprawdza też na celuloidzie, bo to jest rzeczywiście dobrze rzemieślniczo zrobiony obraz.
 
No dobrze, ale o czym jest ten film. Na to pytanie można odpowiedź w różny sposób.
 
Np. że jest to film o realizacji marzeń, o cenie przyjaźni, o przeciwstawianiu się trudnościom, o wyboistej drodze na szczyt i iluzji tego, co na nim znajdujemy. Wszystkie to spotyka naszą uroczą bohaterkę, która stając na progu dorosłości podejmuje decyzję, odnośnie tego, co najbardziej chce robić w życiu.
 
A chce grać w porno.
 
Bardzo lubię dramaty i ciężkie kino, szczególnie europejskie, zasiadając więc do seansu ,,Pleasure" nastawiałem się więc na obskurną wiwisekcję zderzenia wyobrażeń bohaterki o przemyśle pornograficznym z jego prawdziwym obliczem. Jeśli jednak ktoś nastawia się na odhumanizowanie rodem z Import/Export Seidla, to może poczuć się lekko zdezorientowany.
 
Bo żeby nie było - w porno nigdy nie grałem, ale nie sądzę, żeby film w jakiś przesadny sposób pudrował rzeczywistość kanciap na przedmieściach LA i był jakąś krypto-reklamą też branży, co mogłoby zachęcać młode dzierlatki do spróbowania sił w tym biznesie. W filmie ktoś dostanie po mordzie, ktoś komuś napluje w psyk. Ktoś powie, że to wcale nie był gwałt.
 

Nie widziałam tego, ale zerknęłam na życiorys reżyserki i wyskoczyło zainteresowanie studiami gender stadis. Po opisie mam ideę, że to może być kolejna romantyzacja przemysłu porno, albo odniesienie do niego, ale z lekkim przymrużeniem oka, typu: niby nie jest tak super, ale da się zarobić i jest fajna przygoda. Trochę jest źle ale nie tak wcale, jest jakaś drastyczna scena ale i profity. W sumie na dwoje babka wróżyła, wybierz sam, my nie oceniamy, staramy się być obiektywni i inne psycho-pozy.

 

Też lubię kino skandynawskie, ale współczesnej narracji nie dowierzam.  Po odsłuchaniu wywiadów z Rocco Sigfredim, wysnułam, że aktorka porno, aby jej nie siadło na psychikę powinna spełniać szereg wymagań typu: pochodzić najlepiej z domu, gdzie nie było większych patologii, o zaniżonej emocjonalności, z chęcią dużych wrażeń, nieczująca żadnych moralnych ograniczeń. To ktoś, kto przed kamerą nie będzie czuć żadnej krępacji, kogo nie trzeba będzie dwa razy namawiać i kto nie będzie potem płakać po kącikach szarpany sumieniem. To osoba zepsuta o nietypowej mentalności. Na moje oko, więc o mocnym psychopatycznym rysie.

 

Tymczasem mnóstwo młodych zainfekowanych m. inn. powszechnością zjawiska  próbuje tu swoich szans, gdzie według doświadczeń włoskiego porno celebryty przeważająca większość tych ludzi ze względów psychologicznych nie nadaję się, bo trochę zarobią, połamią wszelkie swoje granice a potem będą mieli poczucie bycia oszukanym, zwiedzionym, wykorzystanym. Według Pornolandu Gail Dines nawet aktorki okazjonalne tj. te, które dały się namówić, choć raz i podeszły do tego z  banalną naiwnością typową dla infantylizmu psychologicznego po czasie czują się  zmanipulowane i nie bez racji.

Edytowane przez Anna
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Ann napisał(a):

Dla mnie nie pojęte jest aby jakakolwiek kobieta marzyła o karierze w branży pornograficznej.

A jednak są takie. Sasha Grey na casting przyszła z gotowym pomysłem na scenę. Myślę że gdyby nie stygma społeczna to masa dziewczyn wolałaby porno od pracy w MCD. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ambitnie hi hi 

Pani Sasha z pewnością myśli o karierze reżysera,  tylko od czegoś musi zacząć.  Trochę jak w mc donaldzie, od sprzątania do kierownika. No ale umówmy się nie musiała się wykazać szczególną wyobraźnią. 

Doprecyzuję,  żadna szanująca się, moralna kobieta bez zaburzeń nie będzie pchać się do tego biznesu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Ann napisał(a):

Doprecyzuję,  żadna szanująca się, moralna kobieta bez zaburzeń nie będzie pchać się do tego biznesu

Ani do onlyfans, dziwnych zabawek, dziwnych typów relacji i zwykłej męskiej  atencji i odważnego ubioru? 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieta moralna i szanująca się nie musi obnosić się publicznie ze swoimi pragnieniami nawet najdziwniejszymi. Kiedy widzę, zwłaszcza w towarzystwie, dziewczynę a gorzej starsza "ryczącą" 40stke, która chętnie opowiada czego nie robiła lub na co ma ochotę, narzuca się to czuje zażenowanie. 

Wolę subtelnie powiedzieć lub pokazać partnerowi jakie mam fantazje, każdy ma ale nie czuje potrzeby tego nagrywać i chwalić się koleżankom.

Dla mnie to nie jest normalne, wszak dewiacji jest mnóstwo. Sami panowie oceniacie panie czy jest zaburzona po relacji z ojcem, historii w związkach, tatuażach, jak jest ubrana... itd. 

Mogę się ubrać odważnie ale niekoniecznie żeby wyjść na ulicę,  ale za zamkniętymi drzwiami w sypialni to zupełnie inna sprawa. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.07.2023 o 09:48, Ann napisał(a):

To nie może być nic dobrego, żadna kariera, ktoś kto wchodzi w takie bagno musiał z jakiegoś drastycznego powodu zdecydować się na taki krok.

 

Gwoli ścisłości, w filmie jest właśnie scena, która wyśmiewa ten pewien mit narosły wokół aktorek porno, że to w większości dziewczyny z patologicznych rodzin, po jakiś druzgocących traumach. Motywacja głównej bohaterki jest nakreślona bardzo wyraźnie - ona to robi z własnej nieprzymuszonej woli, bo po prostu o tym marzy i co więcej, chce być w tym najlepsza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.