Skocz do zawartości

Przysięgam wrócić na siłownię


mac

Rekomendowane odpowiedzi

Przysięgam przed własnym sumieniem i braćmi, że w lipcu zapiszę się na siłownię i zacznę realizować od podstaw trening Weidera, aż do poziomu średnio - zaawansowanego. 

 

Brakuje mi siłowni, ciągle odwlekałem ponowny zapis, ale dość już tego. Muszę złożyć przysięgę, bo inaczej chyba nie da rady. 

 

Bardzo proszę o pozytywną energię :D 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, pierdol Weidera.

 

Rób konkretny trening siłowy: Masz do wyboru

- 5x5

- ws4sb

- 5,3,1

- hted

 

lub masowy:

- HST

- GVT (masz opcje na 2, 3 lub 5 dni w tygodniu)

 

Poszukaj w necie, tylko nie trać czasu na głupoty. Na brzuch są ciężkie przysiady, martwe ciągi. Poczytaj, poszukaj. Warto.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi o pełny cykl treningowy Weidera, nie o ćwiczenia na brzuch. 

 

Z książki "Kulturystyka - System Joe Weidera". 

 

Robiłem trzy lata temu pełny cykl od początkującego do średnio - zaawansowanego. Mniej więcej 11 miesięcy treningu, nieziemska forma. Chcę do tego wrócić, system na mnie bardzo dobrze działał. Popełniłem błąd, że przerwałem. 

 

Wiem, że dobrze doradzacie. Znam większość systemów występujących na siłowni, jednak zasady Weidera + jego tablice dawały mi po prostu najlepsze wyniki. Wracam do tego, co działa :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zrobiłem taki myk.

Za każdym razem, jak robiłem rano pompki bądź wyciskałem sztangę - i czułem z lekka palący ból mięśni - uśmiechałem się i mówiłem sobie w myślach, że to super. Że to korzystne dla mnie, że świetnie robię ćwicząc, że to poprawia mi samopoczucie. Czyli programowałem sam siebie: ĆWICZENIE/BÓL = POZYTYWNY NASTRÓJ.

I teraz clou wpisu. Teraz schodząc do garażu i łapiąc za sztangę a automatu się uśmiecham, bo podświadomie czuję ów wprogramowany pozytywny nastrój i poczucie robienia czegoś dobrego dla siebie (z czym wiąże się nagroda).

Z wyniku jest b.zadowolony. W przeszłości by regularnie ćwiczyć - musiałem być 'wkurwiony na coś' bo to mnie motywowało i było paliwem do działania. Jak wkurw mijał - kończyło się regularne ćwiczenie. A tak mam wgrany schemat jak pies Pawłowa: ciężary/ból mięśni = dobrze ! ;)

 

S.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Artem napisał:

Też się przestraszyłem że A6W chcesz robić... 40 minut leżenia i robienia samego brzucha...

Dobrze jest jak byś zaczął z kimś chodzić to wtedy jest większa motywacja

Robiłem kiedyś A6W. Lepszy ABS moim zdaniem i znacznie przyjemniejszy. U mnie na wiosce większość młodych stoi z piwkiem w ręku. Nie mam z kim porozmawiać po ludzku :D Poznam kogoś prawdopodobnie na siłowni. To fakt, że z kimś zawsze lepiej idzie trening i motywacja. 

24 minuty temu, Tarnawa napisał:

Niechaj bóg żelastwa będzie z tobą

I z tobą bracie :D 

9 godzin temu, GluX napisał:

NAPIERDALAJ!

Tak jest! :) 

4 godziny temu, ZdzisławBeton napisał:

 

A to przepraszam. Życzę powodzenia w takim razie.

Dziękuję :) 

33 minuty temu, Subiektywny napisał:

Za każdym razem, jak robiłem rano pompki bądź wyciskałem sztangę - i czułem z lekka palący ból mięśni - uśmiechałem się i mówiłem sobie w myślach, że to super. Że to korzystne dla mnie, że świetnie robię ćwicząc, że to poprawia mi samopoczucie. Czyli programowałem sam siebie: ĆWICZENIE/BÓL = POZYTYWNY NASTRÓJ.

I teraz clou wpisu. Teraz schodząc do garażu i łapiąc za sztangę a automatu się uśmiecham, bo podświadomie czuję ów wprogramowany pozytywny nastrój i poczucie robienia czegoś dobrego dla siebie (z czym wiąże się nagroda).

Z wyniku jest b.zadowolony. W przeszłości by regularnie ćwiczyć - musiałem być 'wkurwiony na coś' bo to mnie motywowało i było paliwem do działania. Jak wkurw mijał - kończyło się regularne ćwiczenie. A tak mam wgrany schemat jak pies Pawłowa: ciężary/ból mięśni = dobrze ! ;)

Pompki z rana, jak śmietana :lol: Wskazówka bardzo praktyczna, wezmę do serca. 

 

Musi być MOC. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Subiektywny napisał:

Z wyniku jest b.zadowolony. W przeszłości by regularnie ćwiczyć - musiałem być 'wkurwiony na coś' bo to mnie motywowało i było paliwem do działania. Jak wkurw mijał - kończyło się regularne ćwiczenie. A tak mam wgrany schemat jak pies Pawłowa: ciężary/ból mięśni = dobrze ! ;)

Biorę to sobie do serducha. Niestety ostatnio miałem tak, że jedyną rzeczą która mnie motywowała do treningu był przepyszny smak białka, które piję właśnie po wysiłku fizycznym. Też nastawienie żeby nie ćwiczyć dla siebie ino dla kogoś (no wiadomo przeca że dla dup :D) to zło straszne. Aż mi wstyd :(

 

59 minut temu, mac napisał:

Robiłem kiedyś A6W. Lepszy ABS moim zdaniem i znacznie przyjemniejszy. U mnie na wiosce większość młodych stoi z piwkiem w ręku. Nie mam z kim porozmawiać po ludzku :D Poznam kogoś prawdopodobnie na siłowni. To fakt, że z kimś zawsze lepiej idzie trening i motywacja. 

Ja natomiast ćwiczę domu. Kalistenika i hantle. Choć parę miesięcy na siłkę chodziłem to fakt. 

Edytowane przez Artem
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ćwiczcie, chłopaki do załamania, bo przepalicie CUN.

Ma być zapas, te 5 kg lub 2,3 powtórzenia w ostatniej serii.

Lepiej na następnym treningu dołożyć, niż jechać na maksa cały czas,. W każdym sporcie progres jest podstawą. Zaczynamy od redukcji ciężarów rzędu 30- 40 % i dokładamy na każdym po 2,5 - 5 kg. Po odpowiednim czasie przebijecie maksa z palcem w dupie.

I moja skromna rada: albo walczymy z powtórzeniami, albo z ciężarem - nigdy z jednym i drugim na raz, bo CUN wariuje.

 

4 godziny temu, Subiektywny napisał:

Czyli programowałem sam siebie: ĆWICZENIE/BÓL = POZYTYWNY NASTRÓJ.

 

Po KAŻDYCH ćwiczeniach, nawet jak boli masz pozytywny nastrój - endorfiny się wydzielają ale zawsze kosztem układu nerwowego.

Robiłem tak, kiedyś i się wypalałem. Lepiej zrób MOGĘ DOŁOŻYĆ = ROZWIJAM SIĘ.

Dobry nastrój i tak się pojawi, zwłaszcza jak przeskoczysz.

 

4 godziny temu, Subiektywny napisał:

i czułem z lekka palący ból mięśni - uśmiechałem się i mówiłem sobie w myślach, że to super. Że to korzystne dla mnie, że świetnie robię ćwicząc, że to poprawia mi samopoczucie.

 

Siebie można oszukać ale organizmu nie. Takie coś wypala. Palenie muskli i pompa nie są wyznacznikiem treningu.

Najlepiej jest wyjść z siłowni lekko zmęczonym. Jak po mocniejszej rozgrzewce.

Zobacz: Trójboiści tak naprawdę  biją rekordy 2, 3 razy w roku - na zawodach. W pozostałym czasie ćwiczy się 80 - 90 CM. Inni sportowcy też.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Robson napisał:

Lepiej na następnym treningu dołożyć, niż jechać na maksa cały czas,. W każdym sporcie progres jest podstawą. Zaczynamy od redukcji ciężarów rzędu 30- 40 % i dokładamy na każdym po 2,5 - 5 kg. Po odpowiednim czasie przebijecie maksa z palcem w dupie.

I moja skromna rada: albo walczymy z powtórzeniami, albo z ciężarem - nigdy z jednym i drugim na raz, bo CUN wariuje.

 

Robiłem tak, kiedyś i się wypalałem. Lepiej zrób MOGĘ DOŁOŻYĆ = ROZWIJAM SIĘ.

 

Siebie można oszukać ale organizmu nie. Takie coś wypala. Palenie muskli i pompa nie są wyznacznikiem treningu.

Najlepiej jest wyjść z siłowni lekko zmęczonym. Jak po mocniejszej rozgrzewce.

Bardzo się zgadzam. Osobiście nie mogę sobie pozwolić na maksymalne osiągi, bo jednak po treningu muszę wrócić do pracy, ogarniać życie. Działanie zawsze na maksymalnych obrotach jest dobre w krótkich terminach, średnio i długoterminowo nie ma opcji. Czasami według mnie lepiej słaby trening zaliczyć, ale zaliczyć i postawić krzyżyk w notesiku :D 

 

Systematyczność, plan, progresja, od czasu do czasu jazda na maksa, krótkoterminowo, aby zobaczyć, co się potrafi faktycznie :) 

 

Myślę, że po siłowni powinno się mieć więcej energii do życia, nie doła energetycznego i wypalenie. Zgadzam się z ideą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jechanie na maksa ma sens przez dwa, trzy tygodnie, pod warunkiem, że później zmienisz ćwiczenia na inne, welcome: ws4sb

 

Jak będziesz dokładał na każdym treningu to z zaniżonych wartości to i tak praktycznie pokonujesz maksa na każdym treningu. A jak dojdziesz do ściany to redukcja obciążenia 20 % i od początku.

 

Moja rada poparta doświadczeniem: jak macie dużo na głowie to lepiej zwiększyć objętość treningu, jak to się kiedyś mówiło: robić na masę. Walka z ciężarem nie sprzyja w sytuacja stresowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Panowie, jestem już po pierwszym treningu. Nowa siłka mała, ale wszystko jest. 6 osób podobno tylko chodzi, hehehe :D Wolność totalna, cały sprzęt mój :) Wioska! To jest to :D Jedyna wada - brak prysznica. No, ale podobno pot to afrodyzjak, więc jestem dobrej myśli. W piątek kolejny trening. Muszę ogarnąć zakwasy :D Co za moc. Przysięga mnie faktycznie zmotywowała, ale to dopiero początek. na razie jestem dobrej myśli. Jakieś rezultaty może z czasem wstawię :P Pozdrawiam. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Uzupełniam wątek o dość przydatną informację, która mnie zaskoczyła. Ćwiczę już miesiąc, dość intensywnie. System Joe Weidera (polecam). 8 kg zleciało. Nawet ludzie z boku stwierdzili, że "szybciej się ruszam" :D 

 

Jeszcze jedna sprawa. Miałem rozstępy na bicepsach, dość duże. Kiedyś ćwiczyłem hardkorowo, przestałem, teraz znowu wróciłem do treningu siłowego. Po miesiącu ćwiczeń rozstępów już nie widać, W OGÓLE. Ani jednego śladu. W sumie nie wiedziałem, że tak można. Być może kogoś zmotywuję do ćwiczeń :) 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.