Skocz do zawartości

"Bo każda matka kocha swe dziecko"


Rekomendowane odpowiedzi

Niesamowity film - ten Pan jest absolutnie i w pełni świadomy wszystkich mechanizmów które go wiążą z matką, a jednak emocjonalnie jest od niej nadal zależny. Czuję się zatruty po tym filmie, ten Pan też jest zatruty jej emanacją. Ja bym doradzał natychmiastowe odejście z mieszkania matki za wszelką cenę, oraz ostrą pracę nad sobą (samoocena) + oczyszczenie organizmu, przejście na dietę, rzucenie papierosów. No ale łatwo się radzi, skoro ja sam czuję zatrucie widząc tę mamusię, to co on musi czuć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spójrzcie na komentarze - ludzie piszą że to zły lekarz psychiatrii, ale moim zdaniem jest bardzo dobry, bo latami analizuje własne problemy, które go rozwijają. Może mieć wyczucie i intuicję, dużą wiedzę z własnego doświadczenia. Piszą też że jest cipą - to się tylko tak wydaje z zewnątrz, wtedy można pisać że zabić tę mamuśkę - ale zatrucie emocjonalne od matki sączy się od niemowlęcia, rujnując wolę decydowania o sobie syna. To raczej nie przypadek, że mąż tej Pani umarł na depresję - można by postawić tezę, że to ona (nieświadomie) go zabiła.

 

No cóż, znam takie akcje bardzo dobrze, opisywałem to jako historię Wiki na ecoego http://www.ecoego.pl/index.php/component/content/article/38/780-zanim-rodzina-ci-zniszczy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo że ta matka także cierpi, przeżywa - nieświadomie go niszczy. Ale i niektórzy bandyci nieświadomie biją, bo czują w sobie ból. Też mi ich żal, ale połamać trzeba, żeby odczuł co robi, bo jak inaczej się rozwinie, uświadomi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale osoby z takim charakterem nie uświadomią sobie niczego tylko będą jeszcze bardziej cierpieć i zrzucać odpowiedzialność na innych. Gdyby odszedł od matki i całkowicie się od niej odciął to ona żyłaby w przekonaniu, że przez wredną kurwę jej syn ją zostawił i że to znaczy, że jest zły i ona przez niego cierpi. Z takimi osobami jeśli chce się im pomóc jest tylko jedno wyjście - zagonić w kozi róg, zniszczyć argumentami jej światopogląd tak żeby była bezbronna. W większości przypadków takie coś się nie udaje. Najlepiej ją zostawić i się odciąć ale jej to pewnie i tak nic nie da, za to dałoby wiele synowi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Perfidna suka. Męża wykończyła i syna zniszczy. Jest na dobrej do tego drodze. Facet już się sypie, pije, pali fajki, zachorował na raka.

http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,132748,16256966,Szal__a_potem_lanie.html

 

Takich psychiatrów z problemami jest większość. Wybierają ten kierunek, by sobie pomóc. To jest argument, by psychiatrów w ogóle omijać z daleka. Współczuję facetowi, ale nie wierzę w jego skuteczność jako lekarza. Wystarczy posłuchać jego rozmowy z pacjentem. Są nijakie, jak ten nieszczęśnik. Ani pomoże, ani zaszkodzi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. Jak najdalej od psychologów i psychiatrów, połowa z nich to ludzie z problemami, jak Jajacek napisał, a druga to okultyści i sekciarze, tak jak moja psycholożka z podstawówki. (niedawno wyszła z więzienia za przeprowadzanie rytuałów na dzieciach) Oni wiedzą o Tobie więcej niż Ty sam, co jest straszne...

Bezpośrednim powodem, dla którego jestem w miarę oblatany w tej sferze jest to, żebym idealnie przechodził wszystkie testy i nie musiał mieć z nimi stycznosci więcej niż to potrzebne.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takich psychiatrów z problemami jest większość. Wybierają ten kierunek, by sobie pomóc. To jest argument, by psychiatrów w ogóle omijać z daleka. Współczuję facetowi, ale nie wierzę w jego skuteczność jako lekarza. Wystarczy posłuchać jego rozmowy z pacjentem. Są nijakie, jak ten nieszczęśnik. Ani pomoże, ani zaszkodzi.

 

True story. Powiem więcej. Przez to, że ciągle to analizują i rozpamiętują tak naprawdę nie mają szans wyjścia z tych problemów. To taki zaklęty krąg - przez ciągłą racjonalizację i psychologiczną analizę problemów z przeszłości tak naprawdę utrwalają je w swojej głowie.  Prawdziwym rozwiązaniem problemu jest zamknięcie rozdziału. "To co było, minęło. Trzeba żyć nowym" - jak mówi niedocenione w swej mądrości pismo święte.Koleś powinien niezważając na matkę wyprowadzić się na swoje, zacząć życie z tą kobietą. A mamusię odwiedzać z dobrym słowem co 2 tygodnie na obiad. 

 

A co do psychologów to ich zajebistym problemem jest zajebista dysproporcja pomiędzy wiedzą książkową a realnymi doświadczeniami. Tu posłużę się przykładem mojego współlokatora z akademika: był to człowiek, który zajebiście dobrze wyćwiczył w sobie zdolności psychologiczne. Głównie przez to, że bez oporów nawiązywał kontakty z ludzmi i wyskakiwał poza schematy. Raz udawał biednego - innym razem grał bogacza. Raz romantyk, raz cham. Raz nieśmiały - innym razem dusza towarzystwa. Dziś jestem obcokrajowcem, jutro ślązakiem. W niedzielę zabrał dziewczynę do kościoła a wieczorem na orgię. Zajebisty koleś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

True story. Powiem więcej. Przez to, że ciągle to analizują i rozpamiętują tak naprawdę nie mają szans wyjścia z tych problemów. To taki zaklęty krąg - przez ciągłą racjonalizację i psychologiczną analizę problemów z przeszłości tak naprawdę utrwalają je w swojej głowie.  Prawdziwym rozwiązaniem problemu jest zamknięcie rozdziału. "To co było, minęło. Trzeba żyć nowym" - jak mówi niedocenione w swej mądrości pismo święte.Koleś powinien niezważając na matkę wyprowadzić się na swoje, zacząć życie z tą kobietą. A mamusię odwiedzać z dobrym słowem co 2 tygodnie na obiad. 

Co 2 tygodnie ok, ale dopiero na cmentarzu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co 2 tygodnie ok, ale dopiero na cmentarzu :)

 

Nie no, dlaczego? Ostatecznie w życiu jest tak, że kobiety ma się różne - ale matka jest tylko jedna. I z wdzięczności za wychowanie można odwiedzić ją co jakiś czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodzę się z wami, dlatego że sam nie załatwiłem swoich bolączek (nadal są i ranią), a w identycznych sprawach jestem w stanie pomóc. Niejedna osoba to potwierdzi - umiem pomóc ponieważ teoretycznie problem zanalizowałem, znam doskonale wszystkie jego aspekty, wiem co powiedzieć i gdzie uderzyć. A sam sobie nie umiem pomóc. To jak z dobrymi lekarzami, co chleją i palą, a świetnie tną człowieka, znam takich - naprawdę dobrze leczą.

 

Z tego też powodu uważam, że facet jest dobry w swoim zawodzie. To co sprawia że jest na pewno skuteczny, to współczucie - przychodzi chory i gada z gościem, który go rozumie. To jak duchowa terapia, a nie wypisanie recepty. Samo współczucie przez autorytet, zrozumienie, może wiele zmienić w życiu chorego. Nie ma tam radości i szczęścia, ale to już najwyższa szkoła jazdy - zrozumienie i współczucie to już znacznie więcej, niż ma 99% psychiatrów. 

 

Gdyby lekarz miał wprowadzać swoje rady w życiu, musiałby być modelem z super zdrowiem. Śp. Religa chlał i palił, a zobaczcie co robił - jako kardiochirurg był geniuszem, a to zawód super stresogenny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodzę się z wami, dlatego że sam nie załatwiłem swoich bolączek (nadal są i ranią), a w identycznych sprawach jestem w stanie pomóc. Niejedna osoba to potwierdzi - umiem pomóc ponieważ teoretycznie problem zanalizowałem, znam doskonale wszystkie jego aspekty, wiem co powiedzieć i gdzie uderzyć. A sam sobie nie umiem pomóc. To jak z dobrymi lekarzami, co chleją i palą, a świetnie tną człowieka, znam takich - naprawdę dobrze leczą.

Ty Marku nie zostałeś lekarzem psychiatrą.

Z lekarzy uznaję tylko chirurgów. Tacy faktycznie mogą chlać i palić, a dobrze kroić na stole. Jednak lekarz inny niż chirurg palący fajki i tłumaczący, że palenie szkodzi, to żaden lekarz. W rzeczywistości lekarze to akwizytorzy firm farmaceutycznych, psychiatrzy również. Tak zwany "wolny rynek" skomercjalizował służbę zdrowia i zniszczył ten zawód a nowe pokolenie lekarzy to już kompletna porażka. Oni w istocie służą chorobie a nie zdrowiu, bo z tego mają biznes. Zresztą nazwa "Kasa chorych" mówi sama za siebie. Prywatnie znam kilku lekarzy i nigdy nie powierzyłbym im swojego zdrowia.

Nienormalny jest już podział na "specjalności lekarskie". Przecież organizm ludzki jest całością.

 

Gdyby lekarz miał wprowadzać swoje rady w życiu, musiałby być modelem z super zdrowiem. Śp. Religa chlał i palił, a zobaczcie co robił - jako kardiochirurg był geniuszem, a to zawód super stresogenny.

Lekarz właśnie powinien być takim zywym dowodem na prawdziwość głoszonych przez siebie teorii. Chociaż z drugiej strony palący lekarz, chorujący na raka i ostrzegajacy przed nim to też jest przykład - dla odmiany, czego nie robić... Lecz dopóki nie jest chory na raka stanowi dla pacjenta zagrożenie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co słyszałem od znajomych:

- psychologowie mielą problem, przez przegadanie go do najdrobniejszych szczegółow - czyli kręcimy się w kółko

- psychiatrzy z kolei chętnie wrzucają piguły - w co też nie wierzę, bo o ile nie jesteś totalnie pojebany to robi z ciebie zamulonego zombie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam inne doświadczenia, np. Pani dr z Czerniakowskiej w Wawie, która mnie probowała leczyć na IBS, chora ale uczciwie powiedziała, że lekami nic nie zdziała, bym się sam ratował - uczciwa, chociaż schorowana, na pewno od trybu zycia. Inni lekarze też tacy są, chociaż wiadomo że raczej większość, to samolubne, tępe konowały.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie było tak, że depresja to leki - nie brałem. Nerwica znów leki - niestety trochę wziąłem ale szybko odstawiłem bo się po tym nie patyczy a nerwica przez to się nasiliła. Inne problemy - zamiast je rozwiązać padały tezy, że to wina czegoś innego. Do dziś nie rozwiązałem tych spraw bo się po prostu nie da ale nie stanowi to już dla mnie żadnego problemu. Zrobiłem coś odwrotnego od tego co proponują - olałem rozkminy, paliłem blanty (z początku jeszcze właśnie po zielu kminiłem ale doszedłem do wniosku, że to nie ma sensu ale przy okazji wglądów we wzorce zdobywałem więcej wiedzy niż z większości dotychczas przeczytanych książek). Jedyne co można zrobić to tak naprawdę: dysocjacja, powrót w myślach do zdarzenia, chłodna analiza zmieniająca znaczenie na pozytywne i zmiana zamiaru i postawy za tym idąca. W przypadku IBS możliwe, że wchodzą w grę jeszcze inne czynniki niż psychika. Jelito jest częściowo oddzielnym mózgiem odpowiadającym za jakieś kwestie i niekoniecznie sprawa jest wyłącznie we wzorcach. W końcu dieta też niektórym pomaga, a niektórym tak jak mojej mamie IBS objawia się w momentach stresu. Ty masz Marek po prostu jakąś przejebaną postać tego choróbska. Poza tym to może też być kwestia genów, czynnika środowiskowego, który to wyzwala a go nie znasz. Chuj wie tak naprawdę. To tylko po prostu coachowie mają taki marketing, że ich techniki czy biologia totalna rzekomo działają w 100% przypadków a jak się nie uda to wina jest po stronie pacjenta. Zespół objawów zewnętrznych może być taki sam u wielu osób a przyczyny zupełnie inne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.