Skocz do zawartości

Samcu! Nigdy się nie obwiniaj!


GluX

Rekomendowane odpowiedzi

Drogi Samcu - nigdy się nie obwiniaj!

 

A teraz logicznie dlaczego:

 

Jeśli zrobiłeś coś co uważasz, że mogłeś zrobić lepiej lub mogłeś nie robić i by było lepiej itp pamiętaj o jednym. Gdybyś wiedział to co teraz to byś postąpił inaczej, tak?

Czyli jak na tamte warunki podjąłeś najlepszą decyzję, którą myślałeś, że podjąłeś - czyż nie?

 

Zawsze podejmujemy najlepszą decyzję jaką uważamy na dany moment - a to, że czas biegnie dalej i dostajemy więcej informacji, przez które byśmy postąpi inaczej...cóż, odpuść sobie - nie mamy na to wpływa.

A kolejna rzecz - że lepsza jest zła decyzja niż brak decyzji.

 

Badania pokazują jednoznacznie - ludzie, nawet o zróżnicowanym IQ podejmują podobne decyzje na podstawie tych samych informacji.

Kwestia tego jakie informacje dostajesz - ale nie oszukujmy się - nie masz nigdy dostępu do 100% informacji na dany temat.

 

 

Sumując: Drogi Samcu, odpuść sobie perfekcjonizm i zakochaj się w swojej niedoskonałości.

A każdą złą rzecz - traktuj jak eksperyment albo lekcję

 

 

GluX.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego trzeba dbać o pogłębianie wiedzy przez co rozszerzamy własną bazę informacyjną. 100% oświecenia rzecz jasna nie będziemy mieli, ale uzbrajając się w wiedzę ryzyko porażki spada, a my czujemy się pewniejsi. Co ciekawe, jak wynika z badań inwestorów giełdowych, nadmiar informacji wcale nie wpływa na efektywność decyzyjną. Zatem każdy powinien znaleźć swój złoty środek. Jak mówił stróż z "Alternatyw 4" - mądremu wystarczą dwa słowa a głupiemu referatu mało.

 

Gdy opracujemy schemat wypracowywania i podejmowania decyzji zaczniemy działać jak szwungszajba, czyli koło zamachowe.

I słusznie pisze Glux o wbijaniu się w poczucie winy, bo to jak wkładanie kija w szprychy koła zamachowego swojego życia.

Edytowane przez Endeg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy miałem 7 lat wyciągnąłem z szuflady ojca pistolet aby się pobawić i zaimponować młodszemu bratu. W trakcie zabawy odstrzeliłem mu pół czaszki. 

Teraz mam 40 lat i wciąż dręczy mnie poczucie winy. Co z tego, że miałem wtedy tylko siedem lat i nie wiedziałem jak posługiwać się bronią, nie sprawdziłem czy magazynek jest wyciągnięty, a nabój w komorze po prostu nie miałem wystarczającej ilości informacji. 

Ojca również dręczy poczucie winy, że zostawił niezabezpieczony pistolet, ze wcześniej nie pokazał mi jak broń może być niebezpieczna w nieodpowiednich rękach.

Dręczony wyrzutami sumienia zacząłem pić i w wieku 35 lat rozjechałem na pasach staruszkę. Nie miałem wiedzy na ten czas, ze przy 1,5promila będę miał aż taka słabą koordynację ruchową.

Teraz odsiadując wyrok już to wszystko wiem ale nie od więziennego psychologa, który nie miał świadomości, że nie nadaje się do tego zawodu i wylądował na etacie w chujowym miejscu karmiąc więźniów utartymi sloganami, ze przecież byłeś wtedy mały, potraktuj to jako lekcję. Wiem to teraz od kolegów z celi. ;) 

Uwaga.

Powyższa historia jest zmyślona a ja jestem zwolennikiem swobodnego dostępu do broni. :) 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, GluX napisał:

Zawsze podejmujemy najlepszą decyzję jaką uważamy na dany moment - a to, że czas biegnie dalej i dostajemy więcej informacji, przez które byśmy postąpi inaczej...cóż, odpuść sobie - nie mamy na to wpływa.

A kolejna rzecz - że lepsza jest zła decyzja niż brak decyzji.

W taki sposób uczymy się na błędach. :) Dlatego nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem tylko się cieszyć z kolejnej lekcji i z tego że jesteśmy mądrzejsi o to doświadczenie.

Edytowane przez CfanyLis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znaczy to, że trzeba uciekać od poczucia winy. Jeżeli już się pojawia, warto je zgłębić, znaleźć przyczyny.
Często jest tak, że czujemy, jaka decyzja będzie dla nas najlepsza, ale pewne schematy zachowań sprawiają,
że postępujemy wbrew sobie. 

 

Ignorując poczucie winy, sprawiamy, że w następnej podobnej sytuacji, prawdopodobieństwo powtórzenia schematu,

jest spore, co z kolei prowadzi do poczucia winy (błędne koło).

Wszystko co czujemy jest potrzebne.Świadomość przyczyn obwiniania siebie, zmniejsza poczucie winy, poszerzając perspektywę.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed nieobecnością na forum mówiłem, że to magiczne miejsce. :) Ile razy myślę o czymś czy coś mnie dręczy, na forum jest ten temat poruszany. 

 

Wczoraj lekko żałowałem pewnej sprawy (nic wielkiego, nic strasznego), ale sobie odpuściłem. Ile się można napinać i przeżywać wszystko jak stonka wykopki. Trzeba wyluzować :P w życiu - ale tak naprawdę, a nie jak znany i poważany Cudowny Pan Doktor, który za objaw wyluzowania uważa poświęcenie 90 % swojej energii na ściganie po internecie lepszych od siebie.

 

Odkąd wyluzowałem i przestałem się napinać o byle bzdury, życie się stało łatwiejsze i jakoś tak się lepiej wszystko układa. Magia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

GluX ostatnio tęsknił za ex.

 

Pomyślał, sobie - a teraz, jakby Cię traktowała jak wtedy to też byś ją zostawił - no zostawiłbym z pewnością

a wczoraj, jakby Cię traktowała jak wtedy to też byś ją zostawił - no raczej

A za dziesięć lat, jak ktoś będzie Cię traktować jak ona wtedy to też byś tą osobę zostawił - bez wątpienia.

 

Obwinianie, tęsknota itp - to tylko fikcja umysłu który tworzy obrazy którymi nas karmi a które nie są prawdziwe - bo osoby się nie zmieniają zbytnio, bo jakbyś znowu wszedł w związek z tą samą osobą to dalej byłby gnój.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problemy z perfekcjonizmem mam od dawna, to bierze się z tego i z cokolwiek robiłem w dziećinstwie, było negatywnie oceniane...

Mało tego, często byłem karany słownie, fizycznie za to...

Temat jest gruntownie przerabiany przezemnie, im wiekszy perfekcjonizm, tym większa życiowa presja, im większa presja, tym wiekszę prawdopodobieństwo błędu, im więcej błędów tym perfekcjonista jest rozjechany psychicznie...bo nie daruje sobie tego ze popełnia błędy...

 

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Assasyn miałem to samo. Nieważne co zrobiłem i tak było ciągle źle. Dlatego nauczyłem się że rodzinie i kobietom nie warto pomagać bo ciągle będzie coś nie tak. Za to kiedy pomogę komuś z poza rodziny, jakiemuś kumplowi albo innym chłopakom których znam z pracy albo poza niej to nigdy nie było negatywnego jechania. A nawet jeżeli zrobiłem coś nie tak to na spokojnie powiedzieli co i jak bez robienia rozpierdolu psychicznego.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Brzytwa zmienił(a) tytuł na Samcu! Nigdy się nie obwiniaj!

Warto sobie mówić 'jest w porządku', w takich kryzysach praktykować medytację. Wystarczy kilka - kilkanaście minut ze sobą, skupienie na oddechu, zaakceptowanie takiego stanu rzeczy. Czasami to może być schemat z dzieciństwa, brak świadomości jego powielania, jeśli coś się powtarza kilka razy zastanowić się co jest ze mną. Przecież to by się kiedyś powtórzyło, jeśli i teraz się powtarza, podziękować za to doświadczenie. Kolejna rzecz intuicja - to umiejętność którą trzeba moim zdaniem rozwijać, pozwala na poziomie ponad intelektem ocenić, wyczuć daną osobę i z nią związane ryzyko - czy warto czy nie warto pogłębiać z nią znajomości. Jak się z nią czuję, czy nie fantazjuje, nie idealizuje jej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Assasyn i @HORACIOU5 bądź idealny we wszystkim, nie możesz popełniać błędów, jak coś zrobisz nie tak to jesteś dla mnie nic nie warty. Znacie to co nie? Kochane mamusie tak urządzają swoje pociechy, że muszą iść później obarczone w dorosłe życie olbrzymią presją, a tylko dlatego, że durna krowa nie umiała w życiu odnaleźć spełnienia, a jako zapychacza negatywnych emocji używa dziecko, którym wszystkim musi się chwalić jako ono jest cudowne i najlepsze.

 

Przerabiałem to dość dokładnie i mocno to odbiło się na mnie we wcześniejszej fazie wchodzenia w dojrzałość. Ciągle byłem porównywany do innych, jacy inni są wspaniali, a ja jestem beznadziejny mu nie dorównuję im i nie jestem na ich poziomie. A czym to skutkowało? Przede wszystkim nienawiścią do samego siebie, a także innych za to, że w wyobrażeniu matki byli lepsi ode mnie. Co otwarcie to demonstrowała kiedy pokazywała mi innych za wzór i gnoiła za zamkniętymi drzwiami, a przed innymi ludźmi chwaliła. To jest kurewstwo, bo mocno przede wszystkim krzywdzi dziecko, uniemożliwia mu normalne relacje z innymi, a jak tego nie zrozumie i nie uświadomi sobie tych mechanizmów, często niszczy sobie życie.

Edytowane przez Samiec Alfa
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Samiec Alfa opisałeś moje dzieciństwo. Doprowadziło to do niesamowitej nienawiści i pogardy do samego siebie i nie rozumiałem czemu matka jest taka kochana dla innych dzieci i uważa je za lepsze ode mnie. W końcu zrozumiałem że choćbym stanął na głowie to nigdy nie będzie zadowolona.

 

A potem i tak przyjdą loszki i zaczną pieprzyc jak to one niby nas potrafią kochać :)

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem identycznie, w dodatku wyrobiony przez lata perfekcjonizm, doprowadził mnie do tego i zaprzestałem jakiegokolwiek działania w moim zyciu, wiele osób twierdzi ze winą za ich położenie w zyciu jest samoocena, tez, ale problemem ukrytym jest własnie perfekcjonizm, perfekcjonisci maja to do siebie ze chcą kontrolować kazdy aspekt swojego zycia, w momencie kiedy mamy wypadek losowy, to wpadaja w panike i uwaga, winią za nią siebie, tylko dlatego ze nie udało sie tego kontrolować...

W związku z tym i ze nie moga kontrolować wszystkiego, wycofują sie z obawy przed kleską...marnując tym samym swój potencjał...

Pół biedy jeśli to perfekcjonizm jakby to napisać normalny, w moim  przypadku perfekcjonizm był podparty karą, bałem się coś spierdolic z obawy ze mnie skrzyczą, wpierdolą (ojciec, bracia, dzieciństwo)

Do teraz pamiętam sytuacje w których miałem pomóc coś ojcu, tak bardzo sie starałem pod nieprawdopodobna presją ze cos zawsze nie wypaliło, wiadomo, co dostałem? kolejna wiązankę dotkliwych słów...

Roboty z ojcem dostarczały mi wręcz nieprawdopodobnego stresu...

Na szczescie w 90% jest to przerobione w mojej głowie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

6 minut temu, Assasyn napisał:

Do teraz pamiętam sytuacje w których miałem pomóc coś ojcu, tak bardzo sie starałem pod nieprawdopodobna presją ze cos zawsze nie wypaliło, wiadomo, co dostałem? kolejna wiązankę dotkliwych słów...

Roboty z ojcem dostarczały mi wręcz nieprawdopodobnego stresu...

Na szczescie w 90% jest to przerobione w mojej głowie :)

 

U mnie z kolei ojciec nigdy nie przyznał, że robię coś dobrze, a często robiłem coś lepiej niż on. Zawsze czułem jakby rywalizację między nami. Nawet jak się okazywało że ja mam rację w jakimś temacie to zawsze  wymyślał tysiące wymówek aby nie przyznać mi racji. Pomimo tego w większości spraw mogę na niego liczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Niepozorny napisał:

 

 

U mnie z kolei ojciec nigdy nie przyznał, że robię coś dobrze, a często robiłem coś lepiej niż on. Zawsze czułem jakby rywalizację między nami. Nawet jak się okazywało że ja mam rację w jakimś temacie to zawsze  wymyślał tysiące wymówek aby nie przyznać mi racji. Pomimo tego w większości spraw mogę na niego liczyć.

To jest walka, po prostu ojciec mysli ze jako starszy ma wielka wiedzę, wie wszystko, a wystarczy popatrzeć w jakim miejscu są, w        wiekszości to ukryci alkoholicy, desperaci ze zmarnowanym życiem...

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Assasyn napisał:

To jest walka, po prostu ojciec mysli ze jako starszy ma wielka wiedzę, wie wszystko, a wystarczy popatrzeć w jakim miejscu są, w        wiekszości to ukryci alkoholicy, desperaci ze zmarnowanym życiem...

 

 

 

Trafiłeś w dziesiątkę, ojciec często pił. Miał dobrze prosperującą działalność, szybko wybudował dom za gotówkę, rozwijał firmę ale wszystko z dnia na dzień się skończyło i wrócił na etat.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, GluX napisał:

Jeśli zrobiłeś coś co uważasz, że mogłeś zrobić lepiej lub mogłeś nie robić i by było lepiej itp pamiętaj o jednym. Gdybyś wiedział to co teraz to byś postąpił inaczej, tak?

Czyli jak na tamte warunki podjąłeś najlepszą decyzję, którą myślałeś, że podjąłeś - czyż nie?

To się nazywa "doświadczenie" - coś, co masz chwilę po tym, kiedy było Ci potrzebne :).

 

Akurat dziś rano przypomniała mi się sytuacja, która co jakiś czas mnie podgryza i zawsze cierpliwie tłumaczę sobie w ten sam sposób - wtedy myślałem, że robię dobrze. Dziś, z aktualną wiedzą, na pewno postąpiłbym inaczej. Z drugiej strony, gdybym wtedy wiedział to, co teraz, to nawet nie dopuściłbym do takiego rozwoju wypadków. Shit happens, nie jestem ascetą, żeby się ciągle umartwiać.

 

Przypomniało mi się jeszcze: w jakiejś mądrej książce przeczytałem kiedyś, że każdą bitwę można wygrać po jej rozstrzygnięciu ;).

 

 

1 godzinę temu, Assasyn napisał:

wyrobiony przez lata perfekcjonizm, doprowadził mnie do tego i zaprzestałem jakiegokolwiek działania w moim zyciu, wiele osób twierdzi ze winą za ich położenie w zyciu jest samoocena, tez, ale problemem ukrytym jest własnie perfekcjonizm, perfekcjonisci maja to do siebie ze chcą kontrolować kazdy aspekt swojego zycia, w momencie kiedy mamy wypadek losowy, to wpadaja w panike i uwaga, winią za nią siebie, tylko dlatego ze nie udało sie tego kontrolować...

W związku z tym i ze nie moga kontrolować wszystkiego, wycofują sie z obawy przed kleską...

Znam to z autopsji, moi rodzice są perfekcjonistami.

Strach przed porażką, odkładanie wszystkiego na ostatnią chwilę, opierdalanie się za błędy, wieczne porównywanie do innych i poczucie bycia przegrywem - to na prawdę ryje psychikę. Ile ja łez wylałem w podstawówce, przepisując jakieś wypracowania po kilka razy, bo musiały być dla matki idealne, bez żadnego błędu :lol:. Stare, dobre czasy.

Edytowane przez Terteus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, Terteus napisał:

To się nazywa "doświadczenie" - coś, co masz chwilę po tym, kiedy było Ci potrzebne :).

 

Akurat dziś rano przypomniała mi się sytuacja, która co jakiś czas mnie podgryza i zawsze cierpliwie tłumaczę sobie w ten sam sposób - wtedy myślałem, że robię dobrze. Dziś, z aktualną wiedzą, na pewno postąpiłbym inaczej. Z drugiej strony, gdybym wtedy wiedział to, co teraz, to nawet nie dopuściłbym do takiego rozwoju wypadków. Shit happens, nie jestem ascetą, żeby się ciągle umartwiać.

 

 

Gdyby nie to doświadczenie, to nie byłbyś dziś mądrzejszy o to.

 

Dwa, podoba mi się postawa Churchilla w tej sprawie - uważał, że cokolwiek się złego dzieje w życiu to po to, aby nas ustrzec przed czymś o wiele gorszym.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 20.08.2016 o 09:41, Zenek napisał:

Nie znaczy to, że trzeba uciekać od poczucia winy. Jeżeli już się pojawia, warto je zgłębić, znaleźć przyczyny.
(...)

Ignorując poczucie winy, sprawiamy, że w następnej podobnej sytuacji, prawdopodobieństwo powtórzenia schematu,

jest spore, co z kolei prowadzi do poczucia winy (błędne koło).

Wszystko co czujemy jest potrzebne.Świadomość przyczyn obwiniania siebie, zmniejsza poczucie winy, poszerzając perspektywę.

 

 

Błędy są wpisane w ludzką naturę, dobrze jest podejść w ten sposób, że tę winę mamy odczuć i to że popełniliśmy błąd/błędy, ale nie hodować jej w sobie :) 

 

Tu jest wywiad z Sashą Harari, który mówi świetne słowa: "here are no mistakes, there are only lessons"

 

http://marciniwuc.com/sasha-harari-producent-the-doors/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.