Skocz do zawartości

Skoki w odczuciach


Zerwito

Rekomendowane odpowiedzi

Witam szanownych braci :-) 

Od ponad miesiąca bardzo intensywnie pracuje nad wzorcami. Afirmacje plus bogging, nagrania Pana Bytofa, przebywanie w tu i teraz. Straszne dużo czytam o przebywaniu w teraźniejszości. Mniej sie udzielam na forum, przeszedłem w intensywną praktykę. 

 

We wtorek rano obudziłem się i przez jakieś dwie godziny miałem najwspanialszy czas w moim życiu. Taka delikatna euforia plus wielki spokój. Tego nie da się opisać. Czułem wszystko intensywniej, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Po tych dwóch godzinach wrócił normalny neutralny stan. Później cały dzień wszystko mi wychodziło. Cudowny dzień. Środa była normalna nie czułem ani przygnębienia ani tego cudownego stanu. 

 

Czwartek to było jakiś koszmar. Nie miałem siły, żeby wstać na uczelnie. Nie umiałem się oderwać od myśli. Nie mogłem przebywać w teraz. Cały czas w głowie: jesteś do niczego, nie uda Ci się, nic nie osiągniesz, nic nie umiesz, inni umieją to a Ty nie. Ogólnie dzień do dupy, wszystko czego się tknąłem to zawalałem. Wieczorem, aż chciało mi się płakać - w życiu nie miałem tak negatywnych myśli. Ludzie jakoś mnie ignorowali, nie chcieli gadać. Piątek neutralne. 

 

Dziś rano wstaję, znowu negatywnie. Zaczynam robić śniadanie i pojawia się pozytywny spokój - mniej intensywny niż we wtorek. Trwał może z 20 minut. Teraz jest neutralnie. 

 

Marek o tym pisał, że wystąpi wojna wzorców, ale nie sądziłem, że to takie skrajności. Nigdy nie odczuwałem takich radykalnych zmian samopoczucia. 

 

Ile to jeszcze może potrwać? Mieliście podobnie? Wydaje mi się, że idę w dobrą stronę, ale fajnie by było, żeby ten depresyjny stan już nie wracał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też tak czasem miewam. Jakaś część Ciebie( dusza, podświadomość, nie wiem dokładnie co bo nie jestem jeszcze tak bardzo zaznajomiony z tym tematem) "walczy" z wprowadzeniem nowych wzorców, które są niekomfortowe. Po wspaniałym dniu, w którym wszystko wychodzi, ludzie się uśmiechają i są życzliwi, kobiety zwracają większą uwagę itd. przychodzi dzień neutralny lub czasem gorszy. Wtedy staram się sam siebie przekonać, że wszystko jest ok i że to minie. Wmawiam sobie, że to element zmiany przekonań i że tak widocznie przebiega ten proces. Grunt to się nie załamać i nie zbaczać z obranej drogi.pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 22.10.2016 o 14:45, Zerwito napisał:

Ile to jeszcze może potrwać? Mieliście podobnie? Wydaje mi się, że idę w dobrą stronę, ale fajnie by było, żeby ten depresyjny stan już nie wracał.

 

Miałem dokładnie takie same rollercoastery ;) Chyba @Mosze Red pisał kiedyś, iż nie da się być cały czas "a topie" emocjonalnym, a raczej dążyć do "wyluzowania i spokoju".

Stan minie, pracuj dalej nad sobą i się nie zrażaj ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem tak dość długo. Pracuj dalej nad sobą i obserwuj negatywne odczucia.

Jednego dnia ekstaza a następnego ranka dolina śmierci. Miałem nawet myśli, że mnie coś opętało. :D

Skup się na pozytywach, rób co lubisz, jedz zdrowo, medytuj i ćwicz. Książki też bardzo pomagają, zwłaszcza te o psychice ludzkiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam tak w sumie od początku gdy zacząłem zmieniać swoje wzorce, będzie niedługo półtora roku. Pomaga pasja i działanie. No i oczywiście ciągła praca nad sobą. 

 

Gdy raz poznasz prawdę o otaczającym Cię świecie już nie ma powrotu ale ta prawda jest trudna do zaakceptowania i potrzeba dużo czasu żeby ją w pełni przyjąć do siebie i się z nią pogodzić. A czas ten często jest dość bolesny. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki chłopaki :-) bo czułem się jak kobieta raz boski stan, a na drugi dzień kompletna depresja. Czyli idę w dobrą stronę. Praca nad sobą daje satysfakcję. Najlepsze są momenty kiedy łapiesz się na czymś i po chwili wiesz dlaczego tak myślisz, coś robisz, odczuwasz jakiś stan. Diagnoza siebie i pełna akceptacja siebie, wraz z wadami i zaletami. No, ale są momenty, że wiesz czemu masz zejście, rozumiesz problem, ale stan smutku zostaje tylko, że w mniejszym stopniu. Lecę dalej z samorozwojem i samopoznaniem. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jesteś jedyny kolego, nie ma człowieka, który nie przezywałby swojego słabszego dnia.

 

Szacunek dla Ciebie za chęć zmiany siebie i pracę nad osobowością. Prawdziwe jest powiedzenie, że najlepszą inwestycją jesteś ty sam :)

 

Powodzenia w dalszej drodze rozwoju :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja chyba ostatnio wynalazłem taki ,,myk'' u siebie:

 

Gdy wpadam w euforię, to po tym zawsze przychodzi ,,dół'', spadek energii itp. czyli wahadło w drugą stronę. I wtedy zamiast się skupiać na tym, że jest niewesoło, myślę sobie ,,teraz nadejdzie przeciwieństwo tego stanu i będzie mi przyjemnie''. I w ten sposób nawet ,,dołem'' potrafię się cieszyć, bo wiem, że niedługo minie na rzecz czegoś miłego.

 

Ale ogólnie jakoś nie przepadam zbytnio za euforią. Jest przyjemna, ale czuję się tak jakoś nienaturalnie, jakbym był pijany. Nie to, że mi się w głowie kręci - ale jakieś takie nadzwyczajne podniecenie, nie lubię tego. Zdecydowanie preferuję głęboki spokój i taką czystą radość w środku, ale mimo wszystko nadal na spokojnie. 

 

Kiedyś wpadałem w stany euforyczne gdy nagle przypominałem sobie o czymś fajnym, co niedługo nadejdzie, co zrealizuję, co sobie kupię itp., ostatnimi czasy (czyli jakieś pół roku) euforia pojawiała się ot tak sobie bez przyczyny, ale jednak zamierzam dążyć do ,,wyrównania'' i spokoju, relaksu, bez żadnych nadmiernych odczuć w żadną ze stron. Polecam, zdrowsze chyba. ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

To oczywiste jak nadchodzenie po sobie pór roku.

 

Stan euforyczny (wahadło maksymalnie odchylone na +) a potem odbicie w przeciwnym kierunku (puszczone wahadło wychyla się na - ). Im bardziej naciskamy na coś, a montując w sobie nowe wzorce, bądźmy szczerzy - naciskamy na ich wdrożenie, tym mocniejsza będzie później reakcja w przeciwnym kierunku.

 

Doświadczałem tego aż za dobrze :)

 

Ktoś z Braci życzy sobie skuteczne rozwiązanie? Proszę bardzo, służę.

 

Clou tego procesu jest świadome i w dużym skupieniu 'identyfikowanie swojego ja' oraz 'intensywne emocjonalne zżywanie się' ze stanami na +. Gdy przychodzi, a zawsze przychodzi nieuchronnie, odbicie na - robimy następujące rzeczy. Określamy sami przed sobą, że stan '-' jest czymś co musi się wydarzyć i nie walczymy, nie szamoczemy się na siłę z nim, nie staramy się 'wyjść z niego' za wszelką cenę. Dwa, nie utożsamiamy się z odczuciami, które wykluwają się w głowie podczas stanu '-'. Rejestrujemy je, obserwujemy ale z nastawieniem 'to nie jest mój stan', to 'nie jestem ja', to 'nie dotyczy prawdziwego mnie'. Emocjonalnie nie bierzemy tego do siebie, zwykła obserwacja i utrwalenie NOWEGO NAWYKU nieliczenia się z odczuciami w stanie '-'. I wdrażamy nawyk bycia w stanie oczekiwania na stan '+' który może pojawić się już niedługo. Takie radosne oczekiwanie na 'wiosnę' :)

 

Dwa, trzy zejścia w stan '-' z praktyką odpowiedniego nastawianie do niego i kolejny stan '-' mija prawie niezauważenie.

 

Acha, i taka prawda - nie da się być cały czas na hiperpozytywnym superdopale. Jest to fizycznie i psychicznie niemożliwe. Takie rzeczy - to nie w tym świcie, prawa natury i fizyki są nieubłagane - naturalnym stanem wszystkiego jest wykres hiperboli bądź sinusoida. Nie ma 'prawie pionowej dzidy w górę' non stop. Nawet fala uderzeniowa po wybuchu najsilniejszego pocisku atomowego - w którymś momencie zaczyna tracić impet i zaczyna zmierzać do wartości zero.

 

S.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.