Skocz do zawartości

Paląca, nagła potrzeba samotności


ciekawyswiata

Rekomendowane odpowiedzi

Jakieś dwa tygodnie trwa u mnie stan, w którym odczuwam raczej chęc bycia w domu niż spotkań z kumplami. Są jacy są, ale zawsze to koledzy, a sytuacja dla mnie jest o tyle dziwna, ponieważ praktycznie codziennie muszę wyjśc gdzieś wieczorem, pogadac z kolegami, przejechac się samochodem z nimi. Samotny weekend to już w ogóle nie wchodził w rachubę. Jednak teraz straciłem taką potrzebę, nagle mi się nie chcę za bardzo z nimi spotykac. Doceniam samotne wieczory i zaczyna mi się to bardzo podobac. Nie wiem, czy ktoś z Was się spotkał z takim zjawiskiem. Aż się boję, że to jakaś depresja, bo mimo tego, że nigdy nie byłem duszą towarzystwa, to jednak lubię przebywac z ludźmi i  jak wspominałem wcześniej- praktycznie nie wyobrażałem sobie nie wyjśc w tygodniu( na godzinkę, bo rano praca), a w weekendy oczywiście na dłużej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy przyszedłem na to forum praktycznie na kilka miechów zamknąłem się w domu (czas wolny) i czytałem,medytowałem, ćwiczyłem, uczyłem się itp. Potrzebowałem odcięcia się od ludzi i świata. W pewnym momencie osiągnąłem stan mega spokoju i harmonii. Spróbowałem wrócić do życia towarzyskiego, było ok, ale za szybko wrzuciłem w to kobiety. Jeden ONS "z marszu" i rozłożyło mnie na kilka tygodni, potem znów się "składałem" i teraz jakoś (bo jeszcze nie idealnie) to wygląda. Ale bacz na to, że interakcje z innymi ludźmi, żyjącymi w totalnym schemacie praca/dom/kredyty rozwalą Twój spokój ducha albo summa summarum doprowadzą do alienacji ponieważ nie będziesz już się z nimi mógł dogadać.

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żyj tak jak chcesz, nie zastanawiaj się co ludzie powiedzą i czy wszystko ze mną jest ok. Jeśli chcesz pobyć w samotności, to tak spędzaj czas.

 

Sam lubię spotkać się z ludźmi, ale na dłuższą metę męczy mnie to i potrzebuje samotności, nawet jadąc samochodem przez cały dzień radia nie odpalam.

 

Może dla kogoś wydaje się to niewyobrażalne, ale dla mnie cisza jest fajna.

 

Dodam jeszcze, że nie zniósł bym codziennego babskiego trajkotania.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, ciekawyswiata napisał:

(...)Doceniam samotne wieczory i zaczyna mi się to bardzo podobac(...)

Być może, tylko być może!!! budzi się Twój introwertyzm. Kontakty z innymi ludźmi drenują Twoją energię, każda rozmowa to ubytek jakiejś iskierki z Ciebie. Odzyskanie jej łatwiejsze jest w ciszy i samotności. Mam taką pracę, że ciągle ktoś czegoś ode mnie chce/potrzebuje, bardzo często jestem wykończony bardziej psychicznie niż fizycznie i gdy kończę pracę nie mam ochoty na żadne kontakty, nawet sklepy wybieram takie gdzie nie muszę się do nikogo odzywać. Gdy jest ciepło, w drodze do domu zatrzymuję się w parku na godzinę, pospaceruję, pogapię się ma morze, poczytam książkę i dopiero jestem gotów "wrócić do ludzi".

Twój stan nie jest nienaturalny ani dziwny, jest typowy dla Ciebie i Twojej osobowości. Zaakceptuj go.

Edytowane przez Mnemonic
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Normalne, miałem to samo. Samotność oczyszcza i to bardzo. Tylko musisz sobie zdać sprawę, że jak zrobisz sobie detoks od ludzi to zaczną Ci wychodzić stłumionę emocję i myśli. Ze dwa tygodnie zejścia - oczyszczania z toksyn. Wszystko Ci wybije, ale potem już z każdym dniem lepiej, bo nie uciekasz od problemów, dałeś im się dogonić i jej przepracowałeś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dzisiejszych czasach samotność to luksus. 

Patrząc po najbogatszych/najbardziej niezależnych znajomych i rodziny - większość obraca się w wąskim kręgu.

Ja też mam dosyć znajomych, jak słucham co ludzie pierdolą to aż nie mogę uwierzyć...

Pobyć sam na sam, ze swoimi myślami, uczuciami i emocjami to piękna sprawa.

Tyle do zrobienia a czas ucieka...

Młodzi znajomi dentyści zasuwają w przychodni i prywatnie, biorą z dyszkę na miesiąc a są dopiero co po szkole.

I tylko dom, praca, dom, praca...

Ale potem wyjazdy za granicę i tam odżyją. Czego sobie i wam zresztą życzę :D

 

https://www.youtube.com/watch?v=Ki62qFo0GuY

Edytowane przez Lukas
link
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubię posiedzieć ze znajomymi i się pośmiać, ale w pewnym momencie zderzam się z ,,granicą'' i mam ochotę wrócić do domu od razu. Taki impuls - siedzimy, rozmawiamy i nagle mam tego dosyć i chcę wrócić do domu.

 

Nie mam nadmiaru znajomych, ale to akurat celowy zabieg. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym być duszą towarzystwa - i znosić WSZYSTKICH. Przecież tam jest tyle syfu w ich zachowaniu, że szkoda patrzeć.

 

Niech sobie żyją, ale ja w tym udziału brał nie będę. Cenię sobie jakość a nie ilość w życiu. Z większością ludzi się w ogóle nie utożsamiam i nie chcę mieć z nimi niczego wspólnego.

 

 

Edytowane przez Eredin
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam czasem potrzebę wyjścia do ludzi, spotkania ze znajomymi itp. Tak średnio raz w tygodniu, czasem dwa.

 

Pozostałe wieczory spędzam sam. Zazwyczaj odpoczywam po jakiejś aktywności fizycznej (siłka, boks, kosz). W pracy zakładam słuchawki i się izoluję - nie chce mi się gadać z babami.

 

Najlepsze jest to, że jak trzeba, to potrafię się zmienić w aktywnego rozmówcę, ale muszę mieć do tego motywację (np. rozmowa o pracę). W grupie znajomych po pół godzinie gadania zwyczajnie mi się odechciewa, więc odsuwam się w cień i sączę trunek. 

 

Mam znajomych, którzy z każdym potrafią pogadać, znaleźć jakiś wspólny temat - jak ja to mówię, mistrzowsko udawać zainteresowanie. Podziwiam, dla mnie to męczące. 

 

Czasem tylko odzywa się matrix, gdy np. przychodzi piątek i czuję potrzebę wyjścia, bo przecież wszyscy się bawią, imprezują, a ty nic. Bardzo często nie do końca potrafię rozpoznać, czy faktycznie mam taką potrzebę, czy to tylko presja z zewnątrz. Liczę, że kiedyś się tego nauczę.

Edytowane przez Tony Rocky Horror
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

We wrześniu zabrałem do siebie na wieś 8 chłopaków (ok 30 letnich) na grilla do domu na wsi położonego w mega- malowniczej okolicy, pod lasem. W pierwszy wieczór oczywiście najebka, wiadoma sprawa natomiast na drugi dzień zostało nas 5 i chłopaki jak tylko wstali to włączyli jakiś zestaw stereo z rapem- popem chuj wie, ja sie na tym nie znam i zaczęli napierdalać ( bo ciężko to zwykłym graniem nazwać ) w fifę przez cały dzien do nocy. Przyjechali chłopaki z miasta na malowniczą wieś w górach ( okolice Zwardonia) i nawet poza bramę nie wyszli tylko grali cały dzień w tępe gry plus łomot z radia i zielsko a pod koniec już chyba nawet 1 z 10 na tym kompie leciało bo wszystko już przeszli. Dramat, patrzyłem na nich modląc się żeby już pojechali do domu i cały czas zastanawiając się przed czym oni cały czas uciekają. Chłopaki bardzo towarzyskie, kiedyś pojmowałem to jako zaletę teraz widzę jako ucieczkę, może się mylę. Ja też chciałem być towarzyski ale przeszło mi w jeden weekend. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.