Skocz do zawartości

deleteduser144

Starszy Użytkownik
  • Postów

    443
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    20.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser144

  1. Hmm. Mam zupełnie odwrotne obserwacje. W sensie identyczne, ale jestem kobietą i uważam, że kobiety tak samo się odnajdą. Zawsze znajdzie się 20% kobiet, które sobie nie poradzą bez faceta ( bo są zbyt leniwe). I skoro tak myślę jako kobieta, a Ty jako mężczyzna oznacza to, że płeć nie ma tu nic do gadania. Każdy człowiek poradzi sobie sam. Kwestia odpowiedzi na pytanie co natura chciała uczynić " tworząc 2 rodzaje " czlowiekow": kobietę i męzczyznę? Wniosek, że na tamtą chwilę nie potrafiła ( owa natura) wymyślić jak sprawić by się owi rozmnażali. Więc teraz skoro każde z nich potrafi doskonale ( w cywilizowanym) świecie radzić sobie samo problem tkwi tylko w znalezieniu nowego sposobu ( bez udziału dwóch rodzajow człowieka)na rozmnażanie. Jak to się stanie wszystkie problemy typu : "do czego jest kobieta" tudzież "na co mi facet" pozostaną archaicznym prehistorycznym wspomnieniem problemu jaki pojawił się w pewnym okresie egzystencji człowieka. Jakże uwierającego problemu. ;-). Uwolnienie dla wszystkich człowieków już blisko, wnosząc po przypadku owcy Dolly.;)
  2. Owszem. Łatwiej widzieć „prawdę” dostosowując ją do swojego „ja”. Trudniej jest przyznać przed sobą, że prawda ma inne oblicze dla mnie i inne dla Ciebie, o tym piszę. Prawda rzadko kiedy komu się podoba jeśli nie jest „po stronie obserwującego daną prawdę”, dlatego często jest nie na rękę i nie chcemy jej widzieć w taki sposób. Idziesz z kobietą na imprezę, podoba Ci się jak jest w rozciągniętym dresie czy sukience/spódnicy? Oczywiście sarkazmuję, masz rację, że tak jest sama to kiedyś praktykowałam; w sensie by mąż nie zdjął krawatu przed północą, bo nie wypada; po kilku kłótniach wyjaśnił mi, że go dusił właśnie. Przemyślałam i dostrzegłam jego prawdę. I odwrotnie, jemu podobały się jakieś spódnice w stylu lateksowe mini w czerwonych kolorach, które nijak do mnie i mojej figury nie pasują. Wolę sukienki, i też po kilku swoich „pretensjach” i moich wyjaśnieniach dał mi spokój z tym stylem ubierania. Dostrzegł moją prawdę czy machnął ręką? (szczerze to nie jestem pewna?, ale powiedziałam, że przecież może do woli oglądać kobiety, które spotyka na swej drodze, a które się tak ubierają i „podziwiać”…”podziwiać”… ?) Sądzisz, że ludzie dobierają się pod wpływem takiego myślenia? Nie wierzę. Jeśli stworzysz relację, w której są dzieci, uważam, że obowiązkiem każdej dorosłej osoby jest na PIERWSZYM miejscu zadbać o te dzieci. By czuły się bezpieczne i kochane. Nie mylić z rozpieszczaniem. A na drugim miejscu stawiać siebie. Jak słyszę slogany „szczęśliwa mama to szczęśliwe dzieci”, owszem, ale dzieci nigdy nie będą szczęśliwe, jeśli mama skoncentruje się wyłącznie na uszczęśliwianiu siebie. (czy tata). Dzieci potrzebują UWAGI rodziców, w dupie mają ich szczęście. Oczywiście nie neguję tutaj decyzji o rezygnacji z potomstwa. Jednak prawda jest taka, że im jesteśmy starsi tym mniej chce nam się poświęcać dla dzieci i je mieć. Wygodnictwo i zblazowanie góruje. Konkret. Mam podobne podejście.Nauczyłam się dawno temu od szefa. To był "gość niebylejaki”. Ludzie z natury są leniwi. Znam kobiety, które nie umieją zatankować auta, bo uważają, że to rola mężczyzny. Ale każdy patrzy przez pryzmat swojej prawdy. I znajdzie się kobieta, która będzie gotowała dzień w dzień i mężczyzna, który nie dopuści kobiety, by kiedykolwiek dotknęła korka wlewu paliwa. Tak, ale ja nie miałam na myśli kombinowania tylko obiektywizm spojrzenia na sprawę. Romantyczne. Jednak nieco egoistyczne jeśli zamierza się wychowywać potomstwo. W sensie oczywiście to jest ważne, ale prozaiczne umiejętności kobiety i mężczyzny także bo sam zapach i obecność nie wystarczy. Przypomniałeś mi tym wpisem o zapachu „Zapach kobiety”. Filmy i książki mają to do siebie, że pokazują zajawkę, tę sprawczość relacji, to coś co daje kopa, a nie pokazują dalszej części tylko każą myśleć „i żyli długo i szczęśliwie”. Jeśli ktoś bierze to na serio, może być rozczarowany, bo dalej, to niemalże, orka na ugorze. ?
  3. O^O Gdybym nie miała dzieci, dokładnie w ten sam sposób wszystko bym ogarnęła. I płyn w chłodnicy też uzupełniła, tudzież w ekstremalnym przypadku jego zagotowania, wiedziała, żeby nie otwierać od razu korka bo mogłabym dostać w czapę gorąca parą. Ale także podchodzę praktycznie więc wówczas nie potrzebowałabym auta, uwielbiam jeździć komunikacją miejską. O taaaak, mężczyźni tacy też się zdarzają i piszę to z nieudawaną rozkoszą...Absolutnie. Na szybko najlepiej. Głębsze analizy zwykle zmuszają do sięgnięcia po pule, które często są nam "nie na rękę".
  4. No tak. Wszystko to prawda. To naturalne i logiczne. Nie wiem czemu coraz częściej obecnie dywaguje się nad sprawami oczywistymi? Naprawdę świat tak odleciał? Czy poziom myślenia drastycznie spadł?
  5. "Przynajmniej na zewnątrz"...chyba nietrudno o lepsze podsumowanie całej tej dyskusji. Nie generalizujmy. Nie wyobrażam sobie "siedzenia jak mysz pod miotłą" i robienia wielkich oczu w każdej sprawie związanej z domem. Jednocześnie uważam, że sprawy techniczne są dla mężczyzn (wiem gdzie się wlewa płyn do chłodnicy i olej, ale nie lubię i nie chcę tego robić), a domowe, subtelniejsze dla kobiet (pewnie mąż zakupiłby firanki/pościel do domu, ale to ja wiem jakie i gdzie kupić by dom wyglądał przytulnie i fajnie). Masz rację z tym kupnem auta czy remontem, tylko decyzja powinna być wspólna, realizacją zajmuje się mężczyzna, bo ja jako kobieta auto oceniam pod względem koloru ( i zupełnie mi to nie przeszkadza); nie znam się na typach szpachli i znać się nie chcę bo mnie to nie interesuje. I zdaję się na mężczyznę i od niego oczekuję kluczowych decyzji bo on się na tym zna. Natomiast to ja zaopatruje kuchnię w garnki i dodatki przydatne i dekoracyjne, ja zajmuje się wywoływaniem zdjęć, kupnem albumów i dopilnowaniem by je posegregować i mąż oczekuje, że się tym zajmę, bo jego to nie obchodzi i na tym się zna. (pomijam architektów i inżynierki budowlane). Wiadomo, że w każdej z tej sytuacji konsultujemy się, ale nie oczekuję, że mąż wybierze zastawę stołową i obrusy. On kupuje spirytus na nalewki, ja myję butelki i kupuję mu ładne naklejki aby miały moc sprawczą. ? Takie błahe przykłady, ale z takich błahych spraw składa się związek i życie. Nie ma idealnych związków i ludzi. Zawsze coś poświęcamy, o ile chcemy. Bo czasem przestaje się chcieć. Ważne jest by nie stracić siebie w tym poświęceniu, rozwijać się i pracować. Nieprawdą jest, że kobieta siedząca w domu jest szczęśliwa, wypala się tak samo jak w większość w pracy zawodowej. I nieprawdą jest, że mężczyźni chcą by ona zajmowała się tylko domem. Trudno się przyznać, że to ciężka harówa - związek, mnóstwo kompromisów, wyrzeczeń. Jeśli ludzie są ze sobą długo, zawsze wiedzą/wyczują kiedy druga osoba ma "doła egzystencjalnego". I wtedy albo reagują albo nie reagują, efekty też bywają różne tych reakcji/nie-reakcji. Ile ludzi, ile środowisk i charakterów tyle oczekiwań. Ważne by zgrać się intelektualnie, tyle mogę napisać z obserwacji. (no i jakiś tam staż małżeński posiadam, krótszy niż ten z okulistą, ale minimalnie;)) PS Seks jest bardzo ważny. Ale żeby jako spoiwo... też mam wątpliwości.
  6. ok, dzięki. Dawno temu miałaś robioną?
  7. @Quo Vadis? W Jysku 9-15 grudnia będą wyprzedaże, może coś uda Ci się wypatrzeć. https://jysk.pl/dni-zdrowego-snu ja śpię na tej - cudnie mi się śpi - kupiłam za ok 100 zł, teraz będzie za 75 zł Poduszka WELLPUR VOSS biała 30x50x10/7 PLUS PROMOCJA 169,- /szt. Tu jeszcze sprawdzony gdzie kupowałam pościel. https://missisleepy.pl/posciel-bawelniana/1/default/1/f_ov_21_609/1/f_producer_123/1/f_ov_21_607/1
  8. Anno, kiedy miałam - 2,5 to było w miarę. Okulary noszę od jakichś 4 /5 lat wcześniej praktycznie soczewki tylko. Powiem Ci, że - 5 to już jest dokuczliwe, nie widzę twarzy syna z odległości kilku kroków, nie widzę np na basenie kto mi macha lub mówi "cześć" z jakiejś odległości (nie chce mi się zakładać soczewek na basen), nocą źle mi się prowadzi auto (doszedł astygmatyzm), a lubię czasem ot tak przejechać się nocą,i z przyjemności robi się irytacja, SWĘDZI MNIE NOS :D, nie mówiąc o zaparowanych szkłach i o niemożności spoglądania "kątem oka". Też się obawiam, dlatego robię wywiad. Czuję podekscytowanie na samą myśl, że te dokuczliwości znikną. Dzięki. Kilka lat temu, brzmi dobrze. Mogę zapytać w jakim wieku, mniej więcej, miała zabieg i z jakiej wielkości dioptrii?
  9. Dzięki. W tym "oboje" to chodziło mi o odstęp dniowy( kilkudniowy) w razie gdyby coś poszło "nie tak". Pewnie teraz ryzyko zminimalizowano. Wzrok może się pogarszać i z wiekiem na pewno będzie, bo po 40 stce nadchodzi niedowidzenie z bliska, ale z bliska mogę sobie okulary nosić, grunt, że z daleka będę widziała. Okulista wspomniał też, że można później, w razie potrzeby, znowu zabieg zrobić.
  10. @Haruka dzięki, ból nie jest przeszkodą. A jak ze sportem? Czy jakiś wpływ ma na przykład dostanie się wody basenowej do oczu? Jak z czytaniem wieczorem? Nie zauważyłaś męczenia się oczu, suchości itp? W wyborze metody to zdam się na lekarza, leczę oczy u niego 24 lata, i jakieś 15 lat temu, gdy pytałam go o tę operację był sceptyczny (sam nosi okulary od "zawsze"), a teraz zmienił zdanie i myśli czy by sobie na jedno oko też zrobić. ? Jego postawa mnie zachęca dodatkowo, bo to doświadczony okulista. Czy od razu miałaś robione oboje oczu, czy w odstępie? Wcześniej, z tego co kojarzę, nie robiono obu za jednym zamachem. @Leniwiec, dz, właśnie kilka lat temu, gdy rozważałam tę opcję, też brałam pod uwagę zagraniczne ośrodki. Rozmyło się jakoś i teraz mam "pod nosem". Za parę oczu -5300 zł, nie porównywałam cen, @Haruka zdradzisz koszt jaki poniosłaś?
  11. Nie wiem czy w dobrym miejscu zadaję pytanie, ale zaryzykuję. Zastanawiam się nad laserową korekcją wzroku, bo wada zaczyna mnie już wkurzać, stała się zbyt duża (4,75; 5,0) (krótkowidz) Laserem Schwind Amaris 1050RS, jestem po pierwszej rozmowie u swojego okulisty; metoda powierzchniowa korekcji byłaby możliwa. Ponieważ w tym roku zaczęłam obserwować, że oddalam książkę przy czytaniu, lekarz zasugerował niepełną korekcję, tak by zostawić 0,5 d i 0,1 d - nie musiałabym nosić okularów w ogóle. Może dopiero za 5/10 lat do bliży. Czy ktoś miał podobną operację i podzieli się doświadczeniem? Jak wygląda w praktyce życie po takim zabiegu? Warto? Czy są jakieś niedociągnięcia, które później przeszkadzają/ męczą/frustrują w codziennym życiu? (pracuję przy komputerze i nie zanosi się na inną robotę).
  12. Le Guin Ursula K. " Nie ma czasu. Myśl o tym co ważne." - polecam.
  13. Hmmm. Jakby tu napisać i nie skłamać...??
  14. Niezłe wyzwanie. Chyba spróbuję, bo czekanie na otwarcie basenów, zaczyna...przybierać na wadze??. Fajny temat. Thx za odkopanie?
  15. Czarny Wilku, pozwałam sobie odpisać, bo czuję rozżalenie w Twoich literkach, a jest to mi uczucie znane, które przerabiałam lata temu. Wiem, że złote rady nie są mile widziane, także możesz poczuć, że moja wypowiedź jest zbyteczna. Jednak napisałeś tutaj, więc pomyślałam, że odpowiem. Nie każdy musi osiągać spektakularne rzeczy, to nie jest powód do drwin z człowieka. Typowe zachowanie (albo jedno z typowych) zachowań osoby pijącej: zgrywa cwaniaka i mądrego bo na ten moment nie potrafi sobie ze sobą poradzić, to jego obrona przed samym sobą. Nie usprawiedliwiam go, uważam, że obowiązkiem dorosłych zrobić wszystko co w mocy by dać normalne dzieciństwo dzieciom. On widocznie ma taki zasób mocy. (to nadal fakty,nie usprawiedliwianie). Twoja złość odbija się rykoszetem i wraca z podwójną mocą. Pomyśl, nie mogłeś/ nie możesz sprawić by przestał pić i tak gadać, on sam musi do tego dojść/lub nie w tym życiu. Nic nie dzieje się bez powodu, ten alkohol to jest jego bezsilność, weź z tego co najlepsze dla Ciebie na ten moment: gdyby nie on, nie byłoby Cię na tym cudnym świecie, skoro jesteś na niego wściekły znaczy, że coś dla Ciebie znaczy/ były fajne chwile (one mogą być w podświadomości, nie musisz ich pamiętać), skup się na sobie, doceń, że jesteś świadomy, że masz dostęp do wiedzy i że Ty możesz pokierować swoim życiem jak chcesz, doceń( w sensie te myśli akcentuj, o nich często myśl, nie o ojcu alkoholiku), że masz świadomość tego, że on postępuje niewłaściwie i Ty nie chcesz tak robić. To bardzo dużo. Nie przejmuj się ludźmi, że się śmieją, po pierwsze nie wstydź się za ojca, bo to nie Ty za niego odpowiadasz, on jest dorosły, po drugie ludzie tacy są, cieszą się z czyjegoś nieszczęścia by odwrócić swoją uwagę od swych niedociągnięć lub nie chcieć w ogóle ich widzieć. Mając tę wiedzę, jesteś wyżej od nich. Ich śmiech NIC nie znaczy. Jeśli on nie chce pomocy, zostaw. Może miał straszne dzieciństwo, coś co go skłoniło do sięgnięcia po alkohol. Takich sytuacji jest tysiące, to ma wpływ na nasze życie (DDA), są na ten temat publikacje, forum ludzi, którzy się wspierają. Każdy ma jakieś problemy, jeden mniejsze drugi większe (subiektywnie), dlatego nie warto złościć się czymś na co nie masz wpływu, bo to Cię osłabia. Pozbawia energii. Możesz pisać dziennik,albo listy do ojca, których nigdy nie wyślesz, to pozwoli Ci dać upust emocjom i poznać siebie lepiej, swoje słabości i silne strony. Wybacz mu, bo on jest mniej świadomy od Ciebie, poczujesz się lepiej. Powodzenia.
  16. Amperko miałam podobne cele, więc pozwolę się odnieść. Dokładnie w okolicach 40 tki zaczęłam pracować mniej, z tym z kim mi " po drodze", zachowując to samo wynagrodzenie. (własna działalność) Również jak Ty, marzyłam o pracy nauczyciela (w wieku 29 lat i wcześniej). Marzenie to zrealizowałam w ten sposób, że 10 lat temu (33 lata) zrobiłam studia podyplomowe pedagogiczne i niemalże od zaraz trafiła mi się praca ( mam tak, że jak sobie coś wymyślę, to prawo przyciągania u mnie działa wzorowo). Pracowałam kilka lat, (uczyłam przedmiotów związanych z zawodem, który wykonuję, praktyki odbyłam w swoim dawnym liceum (prawo przyciągania: poszłam zapytać, z głupia frant, czy mnie przyjmą, a tu ...dyrektorem jest moja wychowawczyni! Cud;-)), podczas pracy w szkole "zrobiłam" nauczyciela kontraktowego. (jednocześnie prowadząc tę swoją działalność). Uważam, że zarobki w stosunku do zaangażowania w pracę (pisze ogólnie) nauczyciele mają całkiem niezłe. Zwykle podawane są widełki, a do prawdziwej pensji od widełek, jest sporo szczebelków. Obecnie nie pracuję w tym zawodzie, ale mam go w razie " awarii". Zrezygnowałam, bo niestety nie potrafiłam na tamtą chwilę pracować "z falą jakiejkolwiek opcji politycznej" i zmieniać poglądów w razie "wyższych konieczności", i nie mogę na to spokojnie patrzeć. A to w pracy w państwowej firmie jest nieuniknione, ba, warunkuje byt w firmie (wrr). Reasumując, plan wypalił, po 40stce mam więcej czasu, dzieci nie potrzebują mojej uwagi ile wcześniej, dodatkowo dorabiam sobie swoją pasją, (prawo przyciągania znowu;-)) które w przyszłości chcę przekształcić w zarobkującą (co będzie bardzo trudne, ale spróbować postanowiłam). Największym jednak "problemem" całego tego mojego planu jest wypalenie w tej swojej działalności. Tego nie przewidziałam chyba, a nawet jeśli to wydawało mi się, że kilka technik (częstsze urlopy, wyjazdy po odpoczynek i tęsknota za pracą, pracownik dodatkowy itd) pozwolą mi to zasypać. Niestety im bardziej się oddalam od tej pracy tym bardziej nie chce mi się ZMUSI|Ć by do niej wracać. To taka pułapka, która mnie zaskoczyła podczas realizacji planu. A może to czas na radykalne zmiany? Nie wiem. W społeczność też lubię się angażować, ale na zasadzie pomocy Stowarzyszeniom (w postaci nie pieniężnej i nieodpłatnie, najlepiej z dziećmi; pomoc w lepieniu pierogów, czytanie książek, wspólne, półkolonie - co za frajda!); też myślałam o tym by zaangażować się społecznie na szczeblu administracyjnym, ale już wiem, że ja idealistka się nie nadaję. Dostałabym zawału z bezsilności wpływu na brudy polityczne. Polityka dla kobiety, bez mocnego męskiego wsparcia, moim zdaniem, nie jest dobrym pomysłem. Życzę Ci powodzenia i nigdy się poddawaj.
  17. On jako mężczyzna zdecydował, że skoro nie chciałam dać wcześniej( tak on był gotów wcześniej), to mnie ukarze i weźmie od tej, która dała szybciej. Punkt widzenia może być zależny od wielu czynników, prawda biologiczna, że mężczyzna " ma zapłodnić jak najwięcej samic", a one narodzić i opiekować się potomstwem, została zdegradowana przez cywilizację. Tłumaczenia " facet musi"... są prawdą. Tylko panowie wypieracie ( bo to dla Was wygodniej) : kobieta też musi. :) Wolna wola.I uzupełnianie. Nie pogarda. On był gotowy= dałam przyzwolenie= nie był gotów by okazać kobiecie szacunek i traktować jej jakby chciał być traktowany= on zdecydował
  18. Masz rację, może uda mi się tatę namówić. To jest myśl. (Mąż nie lubi podróżować). Zazdroszczę Ci (tak pozytywnie) tych przygód, to musiało być wspaniałe. Ja jak mam doła i chcę szybko przenieść się do krainy szczęścia czytam Robinsona Cruzoe. ❤️
  19. A to ciekawa teoria, wiesz? Bo ja mając 19 lat, zakochałam się z wzajemnością (podobno), i byłam cholerka gotowa na ten (pierwszy) seks i związek na całe życie, a tu facet stwierdził, że "poznał inną" i z nią wszedł w seks. Czyli idąc Twoim tokiem myślenia, tamta zdecydowała o tym seksie szybciej niż ja? To ciekawe, z nutką sarkazmu, ale jednak ciekawe. I on nie był Chadem, po prostu świetnie nam się razem rozmawiało, przebywało, mieliśmy podobne marzenia; myślisz, że rodzice mogli mieć aż taki wpływ na chłopaka, że wybrał "szybszy seks"? Bo bo skoro wg Ciebie to kobieta decyduje, to ktoś go musiał zmanipulować. ? Nie odbieram, bo nie utożsamiam się z Twoją wypowiedzią, ani wypowiedzią pana Marka. Pan Marek od pieluszki był oratorem i orędownikiem uciśnionych? Cy zmądrzał z wiekiem?? (z całym szacunkiem do Onego, chcę pokazać sens wypowiedzi). Nie sądzisz, że miłość nie jest dana człowiekowi TYLKO na etapie rozrodu? Jeśli chcesz naprawdę, to na nią trafisz. Miłość jest prawdziwa, jeśli jest miłość. Jak już poświęciłam prawie dzień na Forum, to napiszę swe pierwsze odczucia w czasie czytania postu a dokładnie listu owej kobiety. W połowie czytania listu myślę " to nie jest pisanie kobiety, to pisał facet". Po czym pod listem czytam: List jest prawdziwy, nie wymyśliłem go sobie dla zagajenia tematu. Proszę powiedz czy wystarczy że przestanę patrzeć w oczy innych mężczyzn? Czuje ze oni aż widzą ze to dziwnie bo kiedy postanowiłam spróbować to wręcz czułam wzrok mężczyzny na mnie jak by nie mógł uwierzyć że nie spojrzę i czekał kiedy się ugne - jak babcię w kapciach, nie znam takich niegramotnych kobiet, a nawet te najbardziej niegramotne, gdyby weszły na wyższy poziom świadomości, nie napisały tak służalczego zdania/tonu, jeśli piszą tak służalczo, to nie weszły na wyższy poziom! To się wyklucza wzajemnie. Albo została zasilona "adin dwa tri cietyrie ...teraz patzr mi w oczy, czy Ty chociesz być sa mnoj?" czyli jakimś sekciarskim myśleniem. Jak zrobić tak by doładować mężczyznę który powoli oddala się ode mnie na rzecz piwa, marihuany i filmów z koparka w roli głównej Ileż w tym zdaniu ZROZUMIENIA dla tego zachowania! Niebywałe. Kobieta świadoma, która chce swojemu facetowi pomóc, byłaby zdesperowana i tę desperację w błaganiu o pomoc byłoby czuć. IMO
  20. Świetny pomysł!!! Ja marzę o podróży koleją transsyberyjską, ale nie mam kompanek do tejże wyprawy, a sama trochę się boję. Trzymam kciuki za realizację!
  21. A czemu to Pani miała dokonywać wyboru, czemu na nią spływa odpowiedzialność? Zarówno kobieta jak i mężczyzna szukają wzajemnie siebie w jakimś celu (najczęściej biologicznie w celu rozmnożenia) i każdemu z nich zależy na tym by ten partner spełniał "wymagania". I teraz kwestia tych wymagań jest różna w zależności na jakim poziomie świadomości oboje się znajdują, jednak z moich obserwacji (zresztą tu też takie głosy na forum), ze zarówno kobieta jak i mężczyzna, biologicznie szukają "zdrowego, ładnego kandydata/tki" bo podświadomość im szepce, że będzie z tego zdrowe (biologicznie/cieleśnie) potomstwo. Nie bez znaczenie jest wiek tych zawiązujących sztamę, im młodsi tym bardziej bliżej biologii, im starsi biologia wyparta zostaje przez odbiór rzeczywistości narzuconej przez cywilizację. A tej nie cofniemy. (Dobrze, że ja już w wieku poprodukcyjnym ? bo jak tak rozmyślałam, to nie jestem pewna, a raczej jestem pewna, że mając do dyspozycji te narzędzia, które mają młodzi, w jakimś stopniu też by mnie one wciągnęły.) Zatem meritum problemu leży w rozwoju, w dostępie do Internetu i przez to skurczenia się świata dla wszystkich. Druga sprawa, podziału społecznego. Bez dostępu do wiedzy społeczność nie ma tej wiedzy a zanim by samoistnie na coś wpadła, mija sporo czasu, w którym zdąży się ona rozmnożyć i żyć w obrębie zasad znanych i wprowadzonych przez tę społeczność. (dlatego niżej wskazujesz słusznie lata 90 jako ostatnia fala pewnych związków, choć coraz częściej słyszy się o rozstaniach po dłuższym czasie bycia razem, czyli coś narastało, a teraz wybuchło). Piszesz o kobietach 25 i 30, też zauważyłam taką tendencję będąc na jednej z grup kobiecych. U młodych mężczyzn widzę spore zaniedbania, ale roszczeniowa postawa większość tamtych kobiet wbiła mnie w kapcie. Kilka razy próbowałam przy nich "przekręcić medal na drugą stronę". ale zostałam "zjedzona", oskarżona o to, że "nie trzymam z kobietami, co ze mnie za kobieta jest!" Odpuściłam, bo szkoda mi mojej cennej energii. Podobną tendencję (jednak mniejszą lub z mniejszym impetem przekazywaną) zauważyłam u mężczyzn, tylko mężczyźni mniej emocjonalnie, raczej konkretnie podchodzą, ale także często przyglądają się tylko awersowi medalu. W swoim otoczeniu mam różnych znajomych i nie zgodzę się z tym, że to tylko facet przez związkiem na pasję, hobby itd. "kobieta w strachu Misiu kogoś pozna"... Pomijając te wszystkie Wasze " Misie", "Tygrysy" ("Chodź tu tygrysie...":O) Myszki", "Aniołki", "Kicie" (czemu dorośli ludzie w ten sposób się wyrażają, dla mnie to brzmi protekcjonalnie jeśli mówią tak mężczyźni do kobiet i idiotycznie jeśli kobieta tak nazywa mężczyznę, zwłaszcza publicznie :)), kobieta może odczuwać strach jeśli działa na poziomie załączenia "tupotu małych nóżek", to podświadomość każe jej się troszczyć o potomstwo, czyli m.in. o zapewnienie potomstwu bezpieczeństwa (dziś to nie tylko jedzenie i ochrona przez niedźwiedziem, ale finanse bo tak świat działa, nie mieszkamy w jaskiniach, walczymy z bezrobociem zamiast z niedźwiedziem") i moim zdaniem dobrze, że go odczuwa, bo inaczej byłaby obojętna ( do czego właśnie dochodzi, na co narzekacie mężczyźni, że ma w nosie czy będzie miała 30 facetów czy 3), dlatego tutaj ważna jest postawa mężczyzny. Mężczyzna przestawia się na tryb "muszę zapewnić byt rodzinie" i koniec. Mądry mężczyzna docenia strach kobiety, nie irytuje się tylko wzmacnia ją, nie słowem "co ty pierd..sz kobieto", ale czynem: przytuleniem ot tak, kwiatkiem, jeśli słowem to "dziękuję",( to naprawdę działa, systematyczne docenienie "zwykłego urodzenia potomstwa") i wtedy kobiety strach ustępuje i mądra kobieta nie potrzebuje wysłuchiwać rad koleżanek, bo wie, że one nie mają racji, gdyż jej mężczyzna jest dla niej taki i taki, ona odwdzięcza się tym samym (prawo przyciągania). a inny facet nie przemknie jej przez myśl. Czyli tu ważna jest siła mężczyzny moim zdaniem. Nie ta fizyczna. Zafon napisał takie słowa: Książki są lustrem i widzisz w nich tylko co już masz w sobie. Myślę, że jakby zamienić słowo "książki" na "człowiek" to również jest to prawdziwe stwierdzenie. Moim zdaniem, w ogóle małżeństwo jako schemat życia, nie będzie miało racji bytu, z tego względu, że ludzkość coraz częściej odnajduje sens w rozumie nie w sercu. Związek małżeński, w którym na starcie PRZYSIĘGAMY,( a mamy wpojone, że przysięga to świętość nad świętością, wyższość nad wyższością) że będziemy kogoś kochać przez całe życie, mimo świadomości, że nie mamy wpływu na swoje uczucia, odczucia; nie zdradzimy - tutaj łatwiej bo popęd płciowy można skutecznie stłumić (tylko to niezbyt zdrowe dla organizmu na dłuższą metę, patrząc od strony biologii) i w zdrowiu i chorobie będziemy aż do śmierci, to ogromna sztuka kompromisu, chęci,( i motylki miłością zwane na wstępie by zagaić relację) a i tak zawsze, zawsze w którymś momencie życia poświęcimy siebie dla drugiej osoby, zrezygnujemy z siebie w jakimś stopniu. Dlatego dziś jest jak jest bo egoizm zatriumfował w i nad ludźmi. Bardzo dobre pytania, ja dodałabym jeszcze (obiektywna jestem:-) ) czy Pan dba o siebie i o trójkę dzieci (coś więcej niż rzucenie uśmiechu od progu), czy zaskakuje czymś swoją kobietę, czy rozmawia z kobietą o seksie i chce go czynić? czy pamięta o tym, ze dzieci mają mnóstwo mnóstwo energii i to niekoniecznie tej, która wzmacnia opiekuna? Czy wkur..c się na zatkany odpływ widział, ma świadomość, że muszla klozetowa i deska sama się nie oczyszcza? Z tymi meblami to tak, kobieta chce stworzyć "gniazdko", mężczyźni w większości nie przywiązują wagi do tego, taka natura; i kobiety, że dąży "by mieć ładnie" i mężczyzny, "który nie widzi sensu w udoskonalaniu czegoś co przecież już ładne jest". Chyba przyczyną jest brak rozmów, wyznaczanie celów, wspólne dyskutowanie o sensie całej zmiany tych mebli, może mąż wolałby wyjechać dokądś zamiast kupować nowe meble...sztuka kompromisu. Czyli któreś rezygnuje z siebie w jakimś stopniu, po to by przy innej okazji (zakup nowego auta, skoro to jest ok, lub zakup wiertarkowkrętarki lepszej firmy, bo może kiedyś się przyda, nie będę prosił sąsiada itd - czysto hipotetycznie). Związek to nie podział 50/50 , czasem w jednej sprawie jedno ustępuje, czasem drugie. Byleby w jakimś odcinku czasu był zachowany balans. Jeśli któraś ze stron czuje, że spada, co robi? Łapie się drugiej, czyli pyta czy pomożesz mi się podnieść? I tu chęć tej drugiej...itd Najgorzej, jeśli mimo chęci i starań jednej z osób, druga pozostaje bierna, w jakimś większym odcinku czasu oczywiście, nie 5 miesiącach czy nawet 2 latach, ( są różne sytuacje życiowe, które czasem wyłączają człowieka z istnienia na dłużej), wówczas jedna osoba musiałaby się poświęcić baaaardzo bardziej, a na to jej umysł i serce się nie godzi, ciało reaguje chorobą. Co wówczas z małżeństwem? Z przysięgą? Z moich obserwacji wynika, że spora część tych długoletnich związków, nad którymi tak wznosimy peany tak właśnie wygląda. Masz rację, propaganda zrobiła swoje. Wcale mi się nie podoba, że pokazują matkę z dzieckiem jako coś gorszego, jako upokorzenie...ale zaraz? czy Wy tutaj nie macie pretensji właśnie o to? Że urodziła, siedzi w domu w doopie jej się przewraca, nie chce seksu...itd. Paradoks. Ta matka powinna być pokazana nie jako "matka polka poświęcająca się", ale by taką nie była, musi stać za nią mężczyzna, który rozumie np że 3 miesiące po porodzie dla kobiety to czas tylko i wyłącznie dla dziecka, bo to naturalna potrzeba obojga. I wszystkie te wymalowane mamy kroczące z miesięcznymi(!) maluszkami po galeriach, raz nie wiedzą jaką krzywdę sobie robią, dziecku przede wszystkim, ale i pytanie dlaczego one chcą tak wyglądać po porodzie? Tu wracamy do pierwszych zdań Twojego posta...Czy nie dlatego by Misiu, ich nie porzucił? Bo Misiu oczekiwania ma? Część kobiet również chce pokazać innym "jak to ona szałowo nie wygląda po porodzie" i zamiast skupić się na sobie i dziecku, bryluje ze smartfonem w jednej dłoni, z rączką wózka w drugiej, w sklepach z ubraniami. A te, które nie brylują, wbija się w poczucie winy, że są gorsze, bo "im się nie chce za siebie zabrać. ogarnij się kobieto". I kobiety i mężczyźni mają wiele za uszami, ale moim zdaniem to mężczyźni przespali chwilę, poprzez upartość między innymi, upartość niereformowalna bywa zgubną. Drogi Kolego," bierz tę" (najlepiej przez ramię przerzucić) , którą pokochasz i która Ciebie pokocha. ?
  22. Komento...piszesz o emocjonalnych reakcjach kobiet ( ok jesteśmy emocjonalne bardziej, ale nie głupsze), przeczytaj z dystansem swoje odpowiedzi i poczuj ile w nich jest emocji, jak literki buzują jedna po drugiej. ?☺ Tamelodia, zrób jak Ci rozum podpowiada. Bo jeśli zaangażujesz ( w decyzję o seksie nie " się") " serce z pewnymprzekaźnikiem z dołu", możesz później stracić szacunek do siebie lub żałować, jeśli okaże się, że to tylko seks. ( chyba, że jesteś pewna, iż żałować nie będziesz...ale chyba wtedy nie zadawałabyś tego pytania?) Szanuj swoje ciało, reaguj na potrzeby, ale nie pozwól by ci.ka ( przepraszam, ale wagina kojarzy mi się z taborem kolejowym)przesłoniła Ci mózg. Twoje ciało to nie karmnik dla ptaków. ? PS Nie jestem aseksualna. Nie bojkotuję.
  23. Dziękuję za te słowa. Zastanawia mnie poruszona kwestia " poszukiwania swojej wartości w innym człowieku" i to zarówno kobiety jak i mężczyzny, gdzie partner reaguje " oddaleniem"...Czy któryś z partnerów ( oddalajacych się w efekcie tego haniebnego spostrzeżenia)zadał sobie i jej/ jemu pytanie: dlaczego ta druga osoba zaczyna poszukiwać swojej wartości w innych ludziach, czy z mety reaguje oddaleniem będąc przekonanym o swojej zajebistości?
  24. Nie od dziś wiadomo, że nasze zmysły kodują brzmienie, smaki, zapachy, jedne z nich mniej drugie natychmiast wywołują wspomnienia. Ciekawa jestem jaka muzyka powoduje, że od razu dostajecie gęsiej skórki i czujecie tamten klimat, klimat młodości i co ona Wam przypomina w pierwszej chwili? Mnie dwie od razu stawiają do pionu, jedna to: Czuję klimat nastoletni, samotne przesłuchiwanie Edyty Bartosiewicz, Kasi Kowalskiej, słuchanie radia Fama do 6 nad ranem, po pierwszej "miłości na śmierć i życie", która nie wypaliła. Drugi utwór, który błyskawicznie wywołuje ten stan nastoletni to: Tu godzinne przesiadywania w parku koleżankami, wygłupy i rozmowy Nie wiem czemu akurat te utwory, bo innych też mnóstwo słuchałam. A jak u Was?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.