Skocz do zawartości

Anabol

Użytkownik
  • Postów

    243
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Anabol

  1. do Chada mi daleko, z resztą mam 174 cm wzrostu i raczej przeciętną, niesymetryczną facjatę; zapierdalam na treningach od 16 roku życia, studiowałem niemal 10 lat i ogarniam wiele tematów by żyć znacznie powyżej średniej - jeśli już to określiłbym siebie pewnym siebie (+mam b. wysokie ego) i zadbanym facetem, co potwierdzają koleżanki;) wszystko co mam można osiągnąć dyscypliną i pracą, i do tego zachęcam, gardzę trochę ucieczką i pocieszaniem się cywilizacyjnym marginesem...
  2. o chuj Ci chodzi? konkret, chętnie się odniosę do zarzutów
  3. Czy naprawdę kuciapa dla kogoś może być na tyle cenna, że rozważa wyautowanie z p0lszy w jakieś tropiki z wynżami i małpami? Serio, kurwa? Aż tak się uwsteczniać dla tzipy? Żyjąc jako mniejszość kulturowa wśród np. tajów i poświęcać swój czas i energię na zrozumienie/wniknięcie do zupełnie innej kultury? Tyle pracy by zrobić krok w tył społecznie? P0lsza jest OK, jak się umiecie zakręcić. Chodzi tylko o $, bo za tym idą możliwości. Jak zarabiasz, to żyjesz dobrze. Nie potrafisz zrobić $ u siebie, być może emigracja jest dobrym pomysłem. Idąc wg ścieżki systemowej, tj. szkoła->gówno studia->gówno etat praca, to wiadomo że ma się tu związane ręce. A panienki są jakie są, nie należy traktować ich poważnie i się nie przywiązywać, ja też nie widzę tutaj opcji na sensowny LTR i po prostu pogodziłem się z tym. Wiem, że problem nie leży we mnie, więc nie ma sensu się wkurwiać czy wywracać swojego życia do góry nogami (emigracja), bo system rozjebał nam relacje D-M. Trudno, jest milion innych obszarów w których można się rozwijać i czerpać radość. Ale niektórzy się widzę uparli, mimo rzekomego połknięcia redpilla w całości, że to największy dowód zaradności i szczęścia, tj. kobieta/kobiety u boku. Mi osobiście zawsze szkoda było czasu, środków i energii na innych ludzi, a szczególnie na laski. Zdecydowanie lepiej i pewniej jest inwestować w siebie. Ja rozumiem analizę i wnioski @spacemarine (dziękuję za kontakt na PW, wkrótce zabiorę się za odpowiedź), i podpisuję się pod tym co tutaj piszesz, bo jako wnikliwy obserwator mam dokładnie takie samo zdanie na temat tego w którym kierunku zmierza nasz kraj i cała UE. Stosunkowo niedawno temu miałem okazję pracować sumarycznie rok w krajach Beneluksu (korpo) i zaczerpnąć powiewu przyszłości, która nas czeka. Chwilę w delegacji siedziałem też w Szwecji i na Islandii. Początkowo rozważałem emigrację zarobkową i by zboostować kompetencje, ale kompletnie nie zachłysnąłem się Zachodem, wręcz na odwrót - chciałem wracać do mojej kartonowej 0jczyzny. Stoi za tym kilka powodów, dla mnie najważniejsze to: - jak umiesz kombinować to żyjesz dobrze (obecnie mam, powiedzmy, 3 prace) - jesteś u siebie, więc masz już jakieś zasoby, sieć kontaktów, powinieneś wiedzieć "o co chodzi" (a jak nie masz i nie wiesz, to jesteś po prostu głupi/leniwy), - chcąc się rozwijać np. w firmie/państwówce, to Ty będziesz faworyzowany względem obcokrajowca (na własnej skórze doświadczyłem tego), - jako naród jesteśmy wciąż nietolerancyjni, - mogę rozwijać tu swoją pasję bez ograniczeń, - polacy są jacy są, ale chociaż krytycznie spoglądają na rzeczywistość i wdrukowaną mają nienawiść do władzy i "obcych". Uważam p0lszę za dobry kompromis jeśli chodzi o państwo. To taka hybryda nowoczesności z tradycją. Często z obu obszarów czerpane są te najgorsze cechy 🤣, ale wciąż wg mojej oceny, kiedy kalkulowałem emigrację na Zachód, za chuj mi się to nie opłacało - finansowo, społecznie, w praktyce życia. Żyjąc w dużym mieście i zarabiając dobrze, tak naprawdę nie ma wielu powodów do narzekania. Inna sprawa, że ludzie czynu nie mają na narzekanie za bardzo czasu - tylko odnoszą rzeczywistość do swoich celów i po prostu je realizują, by finalnie wyjść na tym jak najlepiej.
  4. Zawsze z nastawieniem spotkania i seksy ASAP, aby nie wytracać wysokiego napięcia i dawki emocji. Nie lubię pisać, szczególnie, że po roku siedzenia na T też mi to mocno zbrzydło. Niezwłocznie po udanej wymianie zdań proponuję od razu spotkanie (przeważnie w ten sam dzień, jak laska responsywna), maks. 2 dni do przodu. I bez znaczenia czy to z T czy IG, połowa-3/4 przypadków i tak odwoła spotkanie albo zleje (atencjuszki / dużo orbiterów / mają kogoś - szczególnie te młodsze). Jak już dojdzie do spotkania, to komunikuję całym sobą zainteresowanie seksualne, i rozpalam kobietkę. Drugie spotkanie już jest u mnie i zawsze kończy się happy endem. Często jest to jeszcze ten sam dzień (np. 1) spotkanie przy obiedzie, 2) film wieczorem). Ale na dłuższą metę to męczące i nużące - warto znaleźć FWB by uniknąć tych wszystkich niepotrzebnych ceregieli, i skupić się tylko na konsumpcji.
  5. Nawiązując do tematu, najtrwalsze i najszczęśliwsze związki miałem z laskami, z którymi było mi po prostu po drodze. Wspólne cele, wspólny progres - wsparcie, wymiana doświadczeń, podobna grupa znajomych, podobny background. Match na wielu obszarach + szczere lubienie się nawzajem = duża szansa na sukces relacyjny. Pierwszą poznałem jeszcze w gimnazjum, dwie kolejne na studiach (na jednym kierunku jedna, na drugim - druga). Sypało się zawsze przy dużych zmianach, tj. przy rozjeździe priorytetów (3 LTR, 3 break up'y w oparciu o zmiany -> koniec liceum / koniec 1 kierunku / koniec 2 kierunku i rozpoczęcie poważnej pracy; >10 lat w LTR). I gdyby nie to, że skończyłem w IT, to pewnie i teraz miałbym kobietę z którą mógłbym rozwijać się w pracy zawodowej, ale w mojej firmie o to cholernie ciężko (laski z administracji są w cholerę nieatrakcyjne, a te ładne dostają tyle atencji od kukoldów, że finalnie też się nie nadają do niczego). Teraz to bolcuję przypadkowe typiary z klubów i Tindera, a to nie ma prawa zadziałać na dłuższą metę. Za duży rozstrzał w priorytetach, celach długofalowych. Już pisałem o tym w innym temacie, ale w życiu nie potraktuję poważnie osoby poznanej na Tinderze/w klubach - te kobiety mają świadomość wyboru, i korzystają. Wejdziesz z taką w LTR i wystarczy chwila Twojej słabości/nieuwagi, a pójdziesz w odstawkę. Appki imo tylko na FWB/ONS, sam korzystam z FWB i to sprawdza się świetnie. Panienka zaczęła współżyć w wieku 22 lat (ma 24) i już miała pod sobą ponad 20 typów. Stwierdziła, że to i tak bardzo mało, bo ludzie będący w LTR i tak uprawiają seks kilka razy częściej niż ona 😂. Racjonalizacja poziom expert. W pewnym sensie ma racje, bo co jej z ilości facetów, skoro sumaryczne doświadczenie jest obiektywnie bardzo małe.
  6. Uporządkujmy fakty. 1) Dwóch typów traci życie na skutek omotania cipą. Jeden nie ogarnął łba przez ponad rok przez utratę, drugi postanowił na prędce klękać przed gówniarą. Obie zbroje wypucowane na błysk. 2) Cipa organizuje zbiórkę pieniędzy korzystając z popularności wydarzenia, bo nie radzi sobie z poziomem stresu. Nie minął nawet tydzień od wydarzenia - jak można to ocenić w tak krótkim czasie? Po co hajsy dla rodziny zmarłego?! 3) Ludzie faktycznie wpłacają na to pieniądze. 4) Panna urobiła 50k w 2 dni, robiąc wokoło całej sprawy jeszcze pozytywny marketing. Przeczytajcie raz jeszcze każdy z tych 4 punktów. Czy ja, kurwa, śnię?
  7. Dzięki temu wydarzeniu przypominałem sobie kilka analogicznych, jednak nie tak drastycznych i medialnych ze swojego podwórka. To co młode chłopaki wyprawiają przez doprawienie rogów przez swoje myszki przechodzi wszelkie pojęcie. Miałem znajomego który zaczął od wódy, skończył na dopalaczach, a te skończyły z nim i to nadzwyczaj szybko. Druga sytuacja - koleś z osiedla wziął się za SM, 2 lata byli razem, niesamowicie się zaangażował w rolę nowego tatusia. Cały hajs na SM i dzieciaka. Zwolnili go z pracy, jakiś czas później rozwalił się autem po trzeźwemu, a w tym samym tygodniu dowiedział się, że panna go robi bokiem z ojcem biologicznym od samego początku znajomości. Kilka dni później powiesił się na ogródkach działkowych. SM w 1szym rzędzie na pogrzebie, zrozpaczona i cała we łzach. Tydzień później ziomek ją widział na klubie w pełni radości. Racjonalizacja swoich wyczynów dokonywana przez panie to jest satanizm w czystej postaci.
  8. Wiecie kto jest odpowiedzialny za tę tragedię w Poznaniu? Lewactwo które ogranicza dostęp do broni. Wystarczyłoby, gdyby ta młoda dziewczyna posiadała RS-12M1 Topol-M - rosyjski rakietowy pocisk balistyczny dalekiego zasięgu klasy ziemia-ziemia ICBM z trzystopniowym napędem na paliwo stałe, przystosowany do przenoszenia trzech głowic jądrowych MIRV, stanowiący udoskonalenie wcześniejszego pocisku RT-2PM Topol. Dzięki niemu mogłaby przeprowadzić wyprzedzające uderzenie jądrowe na zamachowca. (podjebane z neta)
  9. Dziękuję autorze za tę historię, niezwykle wartościowe wnioski. W takich sytuacjach kobiety serwują ten okres demo z premedytacją, świadomie planując strategię kolejnych działań? Czy to bardziej ich intuicja i emocjonalne podejście do rzeczywistości ukierunkowują ich zachowania w taki sposób, by finalnie osiągnąć upragniony cel? Na podstawie swojej wiedzy, wskazywałbym raczej na to drugie, ale jestem ciekaw doświadczeń i obserwacji innych. Z drugiej strony, kiedy zaczęliście być razem, tematu "wspólnej" inwestycji jeszcze nie było - uważasz @Gambit że od razu widziała w Tobie potencjał do wyciskania jak cytrynę?
  10. Jedno szczególnie mnie zastanawia - dlaczego nie odstrzelił myszki? Rozważmy scenariusze.
  11. @tony86 i @Brat Jan zamknęli temat. A Ty kukold i pipka jesteś, tyle lat tolerujesz to i swoją frustrację wyładowujesz na lasce, która też intelektem nie grzeszy. Sami siebie warci jesteście, znajomych też sobie dobraliście godnych zaufania. Cała banda przygłupów jak na moje, przepraszam że to powiedziałem.
  12. Dlatego tak krzywdzące jest SMV, bo niezwykle ciężko jest zmierzyć attitude - fizyczność umożliwia sukces pierwszego kontaktu. Każda panienka widzi po zachowaniu z kim ma do czynienia. Zachowanie skrywa pod sobą niejako styl życia i możliwość zaspokojenia interesów kobiety. Te pierdy typu "błysk" czy "kurwiki" w oczach tak naprawdę świadczą o energii. Mężczyzna który jest cichy i wycofany, skromny, często zbyt intelektualnie podchodzący do spraw, o niskiej energii życiowej = wiedzie nudne jak flaki z olejem życie, brakuje mu charyzmy. Nie będzie spontanicznych wyjazdów, imprez, znajomych. Ciężko coś załatwić, ogarnąć - wymaga to postawy proaktywnej, niekiedy agresywnej i stanowczej. Życie ma być wesołe i lekkie (takiego chcą księżniczki). Jaki interes kobieta miałaby spełnić przy tego rodzaju osobie? Nie bez powodu faceci którzy są śmiali, weseli, otwarci i ciepli, mający dużą ilość znajomych miewają dużo większe sukcesy z kobietami, niż znacznie przystojniejsze smutasy. Nieodzownym elementem zdrowia wg WHO jest zdrowie społeczne.
  13. Do swojego powyższego posta dodam jeszcze cytat kolegi wyżej, ciągle męczy o tym że musi zrzucić jeszcze X kilo, wczoraj pytała wprost czy jej się podobam (oczywiście zlałem). Od kiedy mam zdrowe FWB to nie mam takiego ciśnienia na seks, i juz niejedną sytuację spaliłem za wczasu mając z tyłu głowy, że ruchanko i tak będę miał na skinienie palcem. Szukam jednak opcji B, brakuje mi też trochę emocji. Z tyłu głowy niekiedy tęsknię za LTR. Poza tym, moja koleżanka od seksu mega pozytywnie reaguje na mój kontakt z innymi (mówię jej o tym wprost). Co nie zmienia faktu, że owa trenerka pierwsze wrażenie zrobiła na mnie pozytywne, bo powierzchownie nic nie wskazywało na to, że się kurwi na prawo i lewo (uwrażliwiam tym Braci zainteresowanych sygnałami o byciu "łatwą")... Kiedy dostałem pierwsze zdjęcie w skąpej bieliźnie (wysłała je totalnie bez kontekstu), tak naprawdę poczułem lekki zawód - bo dziewczyna zaradna, wydawała się niegłupia, i jak wspominałem pasowałaby do mojego stylu życia. A info od ziomka wczoraj spowodowało już totalne obrzydzenie materiału. Z tym ślizganiem po innych nie mam takiego problemu, kiedy mowa o ludziach których zupełnie nie znam. W tym przypadku środowisko jest dosyć zamknięte (jest to maks. 40-50 facetów), z pewnością znam osobę/osoby z którymi spała... Jeszcze co innego, gdybym posuwał po kimś na równym/wyższym poziomie ode mnie, ale postrzegam się za topkę w tym otoczeniu, nie dostrzegam realnego rywala. To chyba odczucie bazujące na tym, że nie chcesz ruchać kogoś, kto jest już naznaczony "słabszym", natomiast nie miałbym problemu być np. pierwszym i oddać "kolegom" (tak miałem z 1szą eks, gdzie po całkowitej utracie szacunku do niej wręcz proponowałem kumplom żeby się z nią przespali). Jest to dla mnie nowy i ciekawy eksperyment myślowy 😁.
  14. Jakie macie odczucia/zdanie o ruchaniu panienki którą pucował ktoś z grona znajomych Waszych znajomych? Od jakiegoś czasu kręcę z jedną z trenerek z mojego klubu. Jest przed trzydziestką, taka 6-7/10 - mimo, że zajmuje się profi trenowaniem innym, ciałko ma średnie, ale nadrabia mocno buźką. Oceniam ją jako łatwą, pomimo że do seksu nie doszło, ale wszystko na to wskazuje (nie musiałem wchodzić, zaczerpnąłem opinii innych & własne obserwacje). Brakuje specyficznych "objawów" które tu przytaczaliście, tj. tatuaże, wyzywający ubiór, palenie fajek, imprezowy styl życia, rybie usta czy tipsy. Tak naprawdę początkowo rozkminiałem z nią LTR bo ma bardzo podobny styl życia do mnie, wydawała się niedostępna, ale obserwacje poniżej i nowina sprzedana przez znajomego wczoraj bezwzględnie zmieniły moje nastawienie. 1) Po inicjacji 1szego kontaktu ciągnie mocno temat sama i zaczepia. 2) Pomimo tego, że się nie znamy, od samego początku wchodzi mocno w jednoznaczny flirt. Od razu zaczyna wysyłać zdjęcia z opalania, pół nagie zdjęcia topless (może po dniu wymieniania sporadycznych wiadomości, ale o podtekście). 3) Odpychanie nie zraża jej (leciałem tekstami na które od większości lasek dostałbym bana), zabiega o kontakt - nie dając jej buziaka w policzek od razu wysrywy na IG, że nie dostała całusa i jest smutna. Ciągle męczy dupę na SM, komentuje content. 4) Jest uczynna (niejednokrotnie pomogła mi w jakiś pierdołach na treningu - to przyniosła uchwyt, albo udostępniła zamkniętą salkę). 5) Pozytywnie reaguje na bezczelność w 0 fazie znajomości, jak np. klepanie po dupie, delikatne trącanie jej statywem, kopanie jej sztangi kiedy robi swoje ćwiczenia i lekkie wyśmiewanie z marnych rezultatów. Wczoraj obgadywałem ją ze znajomym, okazało się że ktoś z klubu już w niej był, i podobno jako niejedyny. Mimo, że panna raczej dobra na materiał FWB (feedback z łóżka dostała dobry, lubi to), jakoś ta wieść mnie silnie odepchnęła. Chyba nie chcę porównywania z innymi z tego samego środowiska, zastanawiałbym się kto to mógł być, kumpel nie powie i bardzo dobrze. Nie czuję się komfortowo być "kolejnym" z tego grona. Jakoś mi to śmierdzi, straciłem zainteresowanie. To zdrowy objaw czy marnej pewności siebie? O dziwo jak się nad tym zastanawiam, nie miałbym problemu gdyby ktoś był po mnie, ale skoro ja mam być następny... Nie widzę tego, nie rozumiem.
  15. Masz dwa wyjścia: 1) Ciągnąć to dalej robiąc za dziwną hybrydę kukolda-maczo, łudząc się, że ona się zmieni. Z biegiem czasu będzie Ci dostarczać coraz więcej cierpienia, to więcej niż pewne. 2) Definitywnie odciąć się do człowieka i przejść detoks. Z tego co piszesz, jesteś uzależniony od tej huśtawki emocjonalnej której ona Ci dostarcza. Jeśli nie chcesz skończyć jako provider dla patologicznej karynky, to jedyny słuszny wybór. There are plenty of fish in the sea. Nie ma tu kompletnie potrzeby na dalsze analizy, panienka to książkowy przykład damaged goods. Sypiałem z taką, prawdopodobnie miała podobny układ ze swoim facetem (jak ją wyjebał z domu to ją bolcowałem). Ciągłe rozstania, powroty i dramy. Teraz znowu są razem, ich IG świecą się na różowo. Nie wiem jaki był jej facet, ona oczywiście opisywała go w najgorszy możliwy sposób. Co najgorsze, ja też przyciągam patologię i w tej lasce bardzo szybko się zauroczyłem - niedługo mija rok, a nie ma tygodnia żebym o niej nie myślał 🤣. Chore suki są dobre, ale dla przygód, a nie by wiązać z nimi przyszłość.
  16. Z facetami jest taki problem, że idealizują kobiety za bardzo. Doszukują się w nich największego/niekiedy jedynego źródła przyjemności. Zmieniają się dla nich, walczą o nie 😂. Ja zostałem wychowany jako jedynak, jest we mnie sporo z narcyza, większość działań, jak i prowadzenie LTR robiłem głównie "pod siebie" - dbałem najbardziej o swój interes. Chciałem żeby były, bo dostarczały mi po prostu przyjemności, niestety jednej z niewielu (dlatego każde rozstanie było dla mnie ciężkie). Każda z 3 lasek mnie zlała po jakimś czasie, bo nie chciałem się zmieniać. Pierwsza chciała się w pewnym momencie tylko bawić - ja postawiłem na rozwój. Druga wymuszała wybór - albo ona, albo sport (doping); wiadomo co wybrałem. Trzecia wyjechała za granicę - nie odwiedzałem za często i nie chciałem dołączyć, bo mam zobowiązania na miejscu. I teraz tak. W ujęciu emocjonalnym i ideologicznym (poświęcenie swojego czasu i energii na rzeczy trudne), mogę czuć się (i do pewnego czasu czułem się) pokrzywdzony. Bo moje kobiety wybierały zawsze łatwiejszą (przyjemniejszą) drogę. Z nagrodą na "już", ewentualnie z nagrodą "tuż za rogiem" - im związek dłuższy (mniejsze wydzielanie kluczowych hormonów/neuroprzekaźników), tym z mniejszą cierpliwością. Budowanie sukcesu to jednak proces żmudny, bolesny i długofalowy. Kobiety nie chcą w tym towarzyszyć (wspierają zazwyczaj mową, nie czynem) - pragną natychmiastowej gratyfikacji. I faceci jej dostarczają... Jawnie mówiąc, że dla "niej zrobią wszystko"... Mam wrażenie, że ponad 3/4 mężczyzn tak funkcjonuje. Jeszcze bardziej się unieszczęśliwiając (tyrając na myszkę) i niszcząc nam rynek, twierdząc, że to normalne zachowanie. To jest w tym wszystkim dla mnie największy dramat, bo laski widząc mój styl życia wiedzą, że nie będą miały łatwo - nie ma tu imprez, wyjazdów, znajomych, urodzin, imienin, jazdy autem po nocy, czy co tam jeszcze te leniwe stworzenia lubią robić. A poza tym. Kobiece słowo nie znaczy dla mnie nic.
  17. Na moją eks nic nie działało tak stymulująco, jak zazdrość o mnie i potwierdzenie mojej atrakcyjności u innych kobiet. Często celowo zmyślałem jakieś historie, żeby ją jeszcze bardziej napalić na siebie. Co do samego postu autora, świetnie to opisałeś i czuję dumę kiedy czytam w jaki sposób traktujesz swoją żonę, piękna sprawa.
  18. Prędzej czy później musi dojść do powrotu dawnego układu sił. Ruch materii w naszej rzeczywistości opiera się o cykliczność. Sytuacja zza wschodnią granicą idealnie pokazała zasadność równouprawnienia. Czasami na randkach tłumaczę laskom, dlaczego warto poddać się dominacji dla własnych korzyści, większość z nich daje się przekonać i jest silnie zaskoczona, że nigdy wcześniej nie wpadły na pewne wnioski... Obserwuję swoją kumpelę korpo-menadżerkę od lat, kot i wino to już jej nieodłączne atrybuty, do tego wycieczki. Nie była na karuzeli, nawet tyle nie skorzystała. Podniecają ją faceci tylko o 10 cm wyżsi (sama jest wyższa ode mnie, coś koło 178 cm), o 10 lat starsi, zarabiający co najmniej 5x tyle (ona ma coś koło 20k), oczywiście muszą być wysportowani i muszą wnieść coś do jej życia (nowa jakość + ciągnąć ją do góry). Ja jej się nie dziwię (po co być z facetem równym/gorszym od siebie?), ale jest mi jej szkoda. Bo dziewczyna mądra, ambitna, pomocna. Cóż zrobić z biologią, kiedy przyszło nam żyć w takiej kulturze, gdzie kobiety mogą - to zarabiają, to wyglądaja, i wymagają. Znajdźcie mi nieżonatego faceta dla niej, czyli typa który ma ciało z okładki Men's Health, zarabia 100k, ma >190 cm, do tego podróżuje, nie ćpa, nie pije, nie ma zaburzeń osobowości. Mi powiedziała, że nigdy się nie będziemy pieprzyć, bo jestem dla niej za niski. Cenię ją za szczerość, w zasadzie dzięki niej mam okazję wiele zrozumieć.
  19. Też kiedyś taki byłem, ale nie procentowało. Serio. Siedziałem zamknięty w książkach, na słuchawkach wykonywałem trening, w pracy rzetelnie robiłem swoje bez chwalenia się i ogłaszania. Takie podejście nauczyło mnie etyki pracy, ale podjąłem się zmiany (wyjścia z tej strefy komfortu cichego perfekcjonisty-rzemieślnika) by robić pewne rzeczy pod publiczkę, dla własnych korzyści - co spowodowało dużo większe sukcesy finansowe i masę nowych współprac (za pośrednictwem IG). Teraz nadal robię swoje, ale odkryłem w sobie też narcyza, którego karmię. Dokonałem zmiany swoich przekonań i naturalnego zachowania, bazując na doświadczeniu, że ludzi (generalnie) gówno interesuje jak coś powstaje - interesuje ich efekt końcowy. Prostota. Emocje. Powierzchowność. Żyjemy w kulturze która stawia na piedestale jednostkę, egoizm. Nie chcesz w tym brać udziału - spoko. Ja już nie idę pod prąd, bo to się zwyczajnie nie opłaca. Wystarczy mi świadomość kim byłem i kim jestem, i dlaczego tak, a nie inaczej.
  20. Mi z pewnością to czego brakuje, to stabilności emocjonalnej, ale nie wierzę aby to miało się zmienić w najbliższym czasie - szczególnie po doświadczeniach z ponad dekady siedzenia w LTR, i obecnych obserwacjach. Do tego, osiągając to, co sobie tam wymyśliłem jako gówniarz - kompletnie brakuje mi drive do życia. Bodźcuję się kolejnymi laskami, poza tym jest pustka. I jestem na takiej huśtawce emocjonalnej od ponad roku, coraz ciężej skupić mi się na sobie. Forum pomaga poukładać myśli, skonfrontować się z opiniami bardziej dojrzałych i doświadczonych użytkowników. Realizuję kolejne cele zawodowe i sportowe, ale na zasadzie dyscypliny, nie ma tu żadnego silnego motywatora czy wizji jakiejś nagrody która miałaby stać za kolejnymi milestone'ami. Pracując w korpo na menadżerskim stanowisku jestem świadomy, że nie warto dawać z siebie więcej - kolejne efekty finansowe absolutnie nie idą w parze z wysiłkiem, który miałbym włożyć (lepiej wysiedzieć), w tym czasie lepiej rozwijać własną działalność (co czynię). Mam w sumie 3 źródła stałego dochodu - 90% idzie w giełdę, i to jest największa tragedia w tym wszystkim, bo ja nie wiem po co to pieniądze namnażam. Mam mieszkanie i samochód premium, stać mnie na wszystko, mimo tego żyję oszczędnie bo tak jestem wychowany. Myślę sobie, że grube hajsy się przydadzą na rozwój biznesu, ale już takowy prowadzę i on nie wymaga zastrzyku gotówki (usługi). I tak sobie leci słodko-gorzkie życie. Te wszystkie moje działania miały sens, ale w dawnym konstrukcie w który wierzyłem - założenie rodziny z eks. Ta wizja upadła (poronienie -> wyjazd -> rozstanie), i od tamtej pory błądzę. Także nie podpowiem 😂.
  21. Piszę co czuję i co zaobserwowałem, mam narcystyczne zapędy więc zwracam uwagę na i poszukuję poklasku. Widać po tym wpisie że chyba za bardzo skupiasz się na innych, a nie na sobie. W życiu nie spodziewałem się przypierdolki w moim kierunku przy takim poście 🙃. Może tu jest źródło problemu? Porównywanie się do innych. Na PW pytałeś o to ile mam wzrostu i jaką wagę... W życiu by mi nie przyszło do głowy kogoś spytać o coś podobnego, mam to totalnie w dupie. Weź to pod uwagę Mario, no offense. Widzę że masz zapędy na takiego typa, co w ciszy pielęgnuje rzemiosło. Że tylko ciężka praca w skromności. Że ludzie docenią prawdziwa wartość. Wake the fuck up.
  22. Dużo się tutaj pisze o tej mitycznej pewności siebie. Napiszę Wam jakie ja mam zdanie w tej kwestii. Trochę ogarnąłem do tej 30tki - finansowo, zawodowo, sportowo, społecznie. Ludzie często mnie komplementują, dla pewnego grona jestem autorytetem. Uważam, że dobrze radzę sobie z kobietami jak na swoje warunki, jak i sam background na który nie miałem wpływu (rodzina, miejsce z którego pochodzę). Gdzieś po 20tce postanowiłem wciąć życie w swoje ręce i poświęcić się nauce, pracy i dla sportu. Spoglądając na konsekwencje moich działań i sprawne osiąganie postawionych sobie celów, jestem z siebie dumny - dopiąłem swego w określonych twardo zakresach, i to dużo wcześniej niż się tego spodziewałem. Stratując jako totalny wycofany przegryw, w samotności. Jednak z tą moją pewnością siebie to jest 50/50. Wymagania które sobie stawiam mnie dojeżdżają. Należąc do ludzi ambitnych i o analitycznym myśleniu, co chwilę kwestionuję swoją wartość. Potrafię wyłączyć to myślenie na czas spotkań z ludźmi, co nie zmienia faktu, że ta prawdziwa pewność siebie przychodzi do mnie tylko w określonych momentach - na codzień czuję, że powinienem pchać mocniej. Wiem jak się zachowywać w określonych miejscach i sytuacjach, tak żeby emanować pewnością siebie - potwierdza to feedback, który niekiedy dostaję bezpośrednio, ale i w oparciu o to jak ludzie się do mnie odnoszą. W istocie rzeczy natomiast mam nieskończenie dużo powodów, dla których nie uważam się za no1, i to ze mnie wychodzi przy dłuższym kontakcie, z całą pewnością. I to właśnie dzięki temu, że nie porównuję się do innych, a ciągle walczę ze sobą. Jak wejdzie się na ten poziom samokrytycyzmu, to świadomość że jesteś "lepszy" od 99% samców np. na siłowni pod względem wyglądu, gadki, wykształcenia, hajsu - nie zmienia kompletnie nic. Świadomość tego, że stać Cię ciągle na więcej powoduje utratę tej wysokiej samooceny. Jak podejście "miej wyjebane a będzie Ci dane" wpływa na jednostkę zdążyłem się zorientować wśród moich kolegów, którym wszystko przychodziło łatwo bez większego wysiłku - to działa powierzchownie (również na kobiety), ale uniemożliwia osiąganie prawdziwych życiowych sukcesów, prowadzi do bycia średnim (co nie znaczy nieszczęśliwym). Warto mieć na uwadze, że na samopoczucie - i nierozłącznie pewność siebie - wpływa masa czynników, nie tylko osiągnięcia. Jestem zupełnie innym człowiekiem kiedy się wyśpię, mam idealnie testo:estro ratio, nie mam na głowie tyle zajęć co zwykle, albo osiągnąłem danego dnia jakiś mikrosukces. Bywają sytuacje na siłowni, gdzie przy krótkich interakcjach z zupełnie obcymi trenerkami klepię je po dupach, nie myślę co mówię, jestem głośny i pozytywny, otoczony "wianuszkiem" fanów i fanek - rzadko, i co raz rzadziej (bo robię sobie coraz bardziej pod górkę), ale to występuje gdy wszystko jest idealnie. W zdecydowanej większości treningów jednak, nie mam ochoty na rozmowę z kobietami, a jak do nich dojdzie to nie mam specjalnie nic do powiedzenia, bo jestem przeważnie zmęczony i/lub mocno rozkojarzony i/lub skupiony na wysiłku i bólu których doświadczam - tracę pewność siebie, a już napewno nie wyglądam i nie zachowuję się jak alfa. Dla mnie to jest normalne, a dlaczego? Bo postrzegam wysoką pewność siebie jako STAN przejściowy, podobnie jak postrzegamy emocje (też są przejściowe), a nie cechę. Co innego być/zachowywać się jak pewna siebie osoba, co innego znać swoją prawdziwą wartość (co pozwala na akceptację różnych faz STANU pewności siebie - bez zadręczania się chwilowym upadkiem tego stanu). Nawiązując do Twojej @Mariusz 1984 sytuacji z siłowni, jakoś 2 tygodnie temu miałem trochę podobną. Wspominałem o tym w jakimś innym temacie. Pisałem z laską na Tinderze (środa), kojarzyłem ją z siłowni na której czasami się pojawiam. Wymiana wiadomości rokowała nadzwyczaj dobrze, ustawialiśmy się na spotkanie na najbliższy weekend. Pech chciał, ze w piątek spotkałem ją na siłowni, kiedy była z kolegą. Ja nieogolony, ujebany po całym tygodniu, w ciuchach których nie lubię (bo reszta w praniu), a ona w skowronkach zaraz po obronie dyplomu... Też byłem totalnie zaskoczony i w najgorszym możliwie stanie intelektualny. Nie żebym się jąkał, ale nie miałem nic ciekawego do powiedzenia i mój poziom pozytywnej energii wynosił okrągłe 0. Pierwsze co zrobiłem to pogratulowałem obrony, później zacząłem coś farmazonić o jej treningu, wymiana trwała może lekko ponad minutę, i powiedziałem że idę robić swoje - i od tamtej pory totalnie ją zlałem, bo czułem, że zjebałem możliwość zabłyśnięcia. I sam nie wiem czy zwalać to na brak pewności siebie (być może tak to wyglądało), czy jak ona to mogła odebrać. Ważne jak ja się z tym czułem - że nie dowiozłem założeń, więc się wycofałem. Jakoś nie wpłynęło to na mój stan psychiczny, po prostu pogodziłem się z faktem, że czas, miejsce i mój stan się nie zgrały. Szkoda, bo dupka fajna, ale no takie są zasady gry - next please.
  23. Biorę co jest młode i atrakcyjne i ciekawe, potrzebuję emocji i dostarczam ich sobie obecnie w ten sposób. Daje to mnóstwo wartościowych doświadczeń, których nie otrzymałbym z kobietą na równi, przerabiałem to przez lata.
  24. Dobra chuj, spodziewałem się że tak będzie, podziękowała za dalszą współpracę 😂. I bardzo dobrze, odetchnąłem z ulgą. Były tak naprawdę dwa scenariusze: 1) Chciała się faktycznie ruchnąć i cała gra i ściemnianie polegały na tym żeby się wybielić, nie wyjść na "taką jak wszystkie inne". I tym scenariuszem podążałem, bo to jedyny dopuszczalny dla mnie. Wychowała mnie samotna matka i po prostu ponad moje sumienie byłoby ją robić w chuja, jakoś wyjątkowo mnie ten temat dotyka, blokada przed ściemnianiem max 😂. 2) Faktycznie szukała beciaka, i teksty typu "nie szukam ojca dla swojego dziecka" to farmazony żeby nie odstraszyć od samego początku. Z drugiej strony raz padło hasło typu "zastanawiałam się jak osobę trzecią wprowadzić do relacji z synem", który skwitowałem mówiąc, że jej egoistyczne potrzeby są równie ważne, i powinna pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa. To mogło jednoznacznie dać mi do myślenia, ale widocznie potrzebowałem większego potwierdzenia. Po dzisiejszej serii wiadomości od niej widać, że stłamsiła emocje i kieruje się przez pryzmat interesów matki. Jakbym widział swoją matkę kiedy wypowiadała się na temat mężczyzn gdy chodziła na randki... Jak zwykle świetna robota panowie, dzięki za support! Jadę zaraz po 18tkę i jedziemy coś zjeść, życie ostatnio szybko wynagradza porażki.
  25. Panna strasznie miesza, widać bicie się z myślami, wątpie że to shit testy. Jednego dnia jasno komunikuje czego chce, a dzisiaj po serii obiecującego flirtu nagle kwituje "możemy zostać przyjaciółmi / nie pomogę spełnić Ci Twoich potrzeb / zapomnij, etc.". Z resztą tak samo opowiadała o poprzednich spotkaniach z T, że kończyło się na pojedynczym, bo oni (Ci źli) naciskali od początku na seksy. Nie mam na nią parcia aż tak, żeby z nią walczyć, nie zamierzam poświęcać więcej czasu i energii niż jedno spotkanie więcej bez eskalacji (przeważnie wchodzę na drugim). Równolegle są nakręcane inne panny, dużo prostsze (ale wiadomo, że najwięcej dopaminy daje skomplikowany case). Wyśmiałem ją, pisząc że jak chce mydlenia oczu to proszę bardzo - inni panowie chętnie zaoferują wspaniały związek i jedyne co zostawią to rozczarowanie (nawiązując baaardzo naokoło do jej obecnej sytuacji). Napisałem jej, że nie musimy się pieprzyć od razu, bo mam gdzie upuścić ciśnienie, a sam seks i tak mnie nie interesuje, chcę głębszych uczuć 😂. Nie mam cierpliwości i nie zamierzam też ściemniać - to nie sztuka zawrócić pannom w tym wieku w głowie i wykorzystać, niestety takie podejście stosowałem wcześniej i odnosiłem dużo większe sukcesy niż teraz (trochę na nieświadomce, bo sam do końca nie wiedziałem czego chciałem).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.