Skocz do zawartości

Anabol

Użytkownik
  • Postów

    243
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Anabol

  1. Znam osobiście kilku ludzi naprawdę zamożnych, zarówno tych którzy dorobili się na legalu od przysłowiowej łopaty w Niemczech, jak i mniej czystego podejścia. Każda z tych osób przejawia pewnego rodzaju problemy wynikające z ogromnego focusu na $ od najmłodszych lat. Z pewnością ciężar który na nich spoczywa nie rekompensują dobra materialne którymi się otaczają. W tym kraju żeby naprawdę zarabiać, to trzeba mieć firmę, a wiąże się z tym masa ograniczeń...
  2. Czuję, że potrzebuję urlopu, a że nigdy nie wyjeżdżałem bez "balastu", to wpadłem na pomysł aby poszukać Brata w niedoli przechodzenia procesu uświadamiania 😆 (albo już dojrzałego redpillowca, to nawet lepiej dla mnie!) i razem skoczyć w ciekawe miejsce. Większość kumpli jednak siedzi z żonami, niestety, a z przyjaciółkami jakoś nie mam ochoty przebywać tak długo. Potencjalnych korzyści widzę sporo: od nauki od siebie nawzajem i wymiany doświadczeń, przez ograniczenie kosztów, po wspólne łowy jeśli będzie na to ochota (z mojej strony na niskim prio obecnie). Termin: październik/listopad (7-10 dni) Wylot: Katowice/Kraków/Warszawa Destynacja: myślałem o Maderze (nie byłem jeszcze; świetne możliwości na trekking i jazdę na MTB po górkach), ew. Włochy/Hiszpania (byłem tu i tu, coś tam wiem) Budżet: w zależności od destynacji, raczej do 3000-4000 PLN, większość czasu i tak zazwyczaj spędzam aktywnie poza hotelem Krótko o mnie: 30 lat, pracuję jako manago, trenuję kulturystykę od 7 lat i jestem trenerem (tu mogę się wiele podzielić i na bank będę chciał trenować na wyjeździe), ostatnio interesuję się inwestowaniem a obecnie tym co nas otacza na tym forum 😅, jestem bezpośrednim, otwartym i wesołym facetem, łatwo się ze mną dogadać Zainteresowanych proszę o PW z jakimś opisem swojej osoby.
  3. A miałeś już nic więcej nie napisać w tym wątku. Czy w takim razie Twoją obecność tutaj mogę uznać za poprawę mojego procesu myślenia? 😂 Może to redpill rage, ale jakoś nie potrafię wyobrazić sobie kobiety, której nie będzie imponował status i pieniądze. A jeśli taka istnieje, to widocznie nigdy nie zwróciła mojej uwagi. Bo ja sam jestem zepsuty, i mimo umiejętności dostrzeżenia w kobiecie (czy po prostu człowieku) prawdziwych wartości - bardziej kręcą mnie zrobione laleczki. Może to wynika z tego, że uprawiam od lat kulturystykę i bardziej niż przeciętny facet dbam o swój wygląd. Może to przez matkę, która stroi się całe życie. Nieistotne, tak po prostu jest i nie jestem w stanie nic z tym zrobić. Ludzie wartościowi są też przeważnie skromni i słabi, a mnie to od nich skutecznie odrzuca. Byłem przez 6 tygodni (weekendowo) z taką co do której chciałem się przekonać (tym razem poszedłem za poradą bliskich, żebym nie odrzucał tak szybko tylko dał czas żeby się rozkręciło), bo dzieliliśmy wspólną pasję (siłownię) i ogólnie światopogląd, mental mieliśmy podobny. Mimo świetnego i wysportowanego ciała, styl który reprezentowała (włosy, makijaż, ubranie, perfumy), sposób wypowiedzi (wulgarny) odstraszały mnie coraz bardziej od spotkania do spotkania. Oczy jej się tak bardzo na złoto nie świeciły, to fakt. I jakby ją podsumować jeśli chodzi o osobowość, seks, i wartości, to byłoby takie 9/10, ale noty za styl 3/10 spowodowały że odpuściłem. Do dzisiaj pamiętam zapach antyperspirantu który całkowicie obejmował sypialnę, tak samo jej sposób wypowiedzi... Niedobrze mi się robi. Przykrym jest, że tak błache czynniki decydują w moim postrzeganiu. No ale akurat ta dziewczyna ciągle powtarzała, jak nienawidzi bananowców i jak to pieniądze nie grają roli. I lubiła trekking.
  4. Łowiska były różne, tak samo jak zupełnie różne to były przypadki wliczając w to wykształcenie, rodziny, status społeczny, czy znajomi. Jakoś do tej pory im bardziej zadbana i przykładająca wagę do ubioru (co jest dla mnie ważne) samica, tym bardziej była łasa na pieniądze. Ze swoich doświadczeń widzę ewidentną korelację. Próżność lubi pieniądze, a za próżnością panny przeważnie szła jej atrakcyjność. Atrakcyjność zbudowana na inwestowaniu w dekoracje (zabiegi upiększające, drogie kosmetyki, ciuchy), tworzy potrzebę wydawania i wystawnego życia. Cóż, sam sobie odpowiedziałem, że target który mnie najbardziej interesuje jest poza moim zasięgiem w podejściu do pieniądza. Ale to nie jest takie proste i ewidentne, bo biedna skromna myszka przeważnie będzie pragnąć progresu społecznego, co również wiąże się z potrzebami generowania kosztów. Dla takowej pieniądz może robić jeszcze większe wow niż dla takiej co trochę tej kasy przepala, bo jest tego bardziej spragniona. Mam wrażenie, że ta analiza jest mało warta, bo to podejście do $ będzie się różnić w zależności od zbyt dużej ilości czynników, nie do uchwycenia na pierwszy rzut oka. Fakt jest bolesny, mianowicie - im więcej hajsu do przepalenia, tym lepiej. Drogie przedmioty na każdym robią wrażenie, chce się z ludźmi którzy są ich posiadaczami przebywać bo mniej lub bardziej sprzyja to poczuciu sukcesu. Dajmy na to taki Zaorski, zrobiło się o nim naprawdę głośno dopiero jak kupił (chyba) najdroższy apartament w PL, nagle media ogólnego nurtu się tym zainteresowały - a tym, ile ma mln w akcjach, to już niemal nikogo nie intere i nie robi takiego wrażenia. Bo dla innych liczy się to co masz, a nie to na co możesz sobie pozwolić. Sam sobie odpowiedziałem na swoją frustrację.
  5. A które nie szukają? Te, które mają mniej do zaoferowania (a co głównie oferuje kobieta?) mają może mniejsze oczekiwania, ale wciąż mają. W LTR'ach byłem zarówno z imprezową blondynką, jak i intelektualną myszką. Obie traktowały pieniądze dokładnie tak samo, tyle że nie tak ewidentnie na pierwszy rzut oka. Ta pierwsza była takim pustaczkiem (wszystko było widać jak na dłoni), natomiast druga miała na prawdę bogate wnętrze. Jeśli chodzi o postrzeganie pieniądza, było dokładnie tak samo, sytuacji by to uwidocznić były setki. O ostatnich ONS'ach to nawet nie wspomnę, każda komunikowała to mniej lub bardziej precyzyjnie (oczywiście im bardziej próżna, tym bardziej to było widać). Każda też mam wrażenie doceniała moją postawę inwestycyjną, ale tylko werbalnie i "korowo". Ostatnia to własnie zachwalała że nikt ze znajomych taki mądry (też jeśli chodzi o $) nie jest. Chuj z tym, jak zaczęła opowiadać jak były wypożyczył auto za 500 tyś. i się prawie nim rozjebali na zakręcie :))) to widać było taaakie szczęście na buźce. Well, każdej tak samo świeciły się oczka widząc np. apartament moich rodziców (tak, czasami sprowadzałem na kawę jak ich nie było). Aż rzygać się chciało, mimo że nic nie mówiły, to widać ewidentnie co jest zarysowane na twarzy. Takie są realia.
  6. Pracuję w IT. Nie ma nic gorszego niż atrakcyjna kobieta w środowisku kuków. To, jak wypierdala tym babom ego, to się w głowie nie mieści. One są jakoś tak ograniczone, że nie potrafią zracjonalizować "jakości" tych komplementów, tj. z ust na ile wartościowego towaru one pochodzą. Jakoś biorą to zero-jedynkowo, wynikiem jest wspomniane ego wyjebane poza skalę. A jak laska jest jeszcze na stanowisku ponad devem i jest fajną dupą, to się możecie domyśleć jakie ma mniemanie o sobie. Ja je traktuję na równi z typami, więc nie jestem szczególnie przez nie lubiany (przywykły do innego traktowania) - ale podczas jakiś spotkań, to właśnie na mnie skupiają największą uwagę. Zaczepiają, zagadują o jakieś pierdoły, jedna ciągle stosuje jakieś podśmiech_ujki i chce wywołać ewidentnie reakcje u mnie zawstydzenia, by koniecznie mnie urobić (żebym jej służył uśmiechem i dobrym słowem). I to jest taka walka ze sobą i własną świadomością, bo ja mam na nią wyjebane i mógłbym nieraz ją skwitować, a z drugiej strony nie mogę jej skompromitować w środowisku, bo jest w firmie dużo dłużej ode mnie i zna kluczowych ludzi. Więc po prostu zlewam, wypłaszczam nieczyste zagrania (żeby finalnie był neutral). Co chcę przez to powiedzieć - odpuść, zajmij się sobą i swoją grupą/teamem. Każda reakcja z Twojej strony (powiedzenie szczerze co myślisz/wpierdolenie typowi) to będzie jej wygrana. Podejdź do tego pasywnie. One uwielbiają takie historie. Za bardzo się przejmujesz, popracuj nad wyjebką na sytuację.
  7. Minęło już trochę od tej sytuacji, złapałem większy dystans i jestem po kilkudziesięciu godzinach czytania/słuchania Marka i "Musisz Wiedzieć". Przyznaję, że moje dotychczasowe sukcesy z kobietami nie były do końca świadome, tzn. sądziłem że gwarantem seksu były inne rzeczy, niż te (jak się teraz okazało - po uświadomieniu) oczywiste... Popełniłem masę błędów z tą ostatnią dziewczyną, to też rozumiem dlaczego skończyło się na ONS i finalnie to ja dałem się wyruchać, choć wydawało mi się zupełnie inaczej. Z niemal (nieświadomego do końca) redpillowego podejścia poszło zdecydowanie w drugą stronę i to bardzo szybko. Wskutek jej "oferty" i chwili słabości w której jestem w życiu, mimo posiadania pozycji, wyglądu i zasobów, dosyć łatwo dałem się sprzedać. Wnioski z ostatnich miesięcy, jak i dekady (na szczęście) udanych LTR są fatalne po ich uzmysłowieniu. Wszystkie K są takie same. Ja na podstawie zebranego doświadczenia tak przeczuwałem, tj. dochodziły do mnie sygnały, że finalnie nie ma mowy o małżeństwie i dzieciach z kimkolwiek, ale dostarczenie tych samych wniosków przez ww. autorów i chociażby to forum powoduje, że jestem zagubiony jeszcze bardziej niż wcześniej. Nieświadomym celem tkwienia w tych LTR i ostatnich miesiącach "zaliczania" była przyjemność z obcowania z kobietami (finalnie pewnie z 80% przyjemności której doświadczam w życiu). Świadomie chcę przez najbliższy czas z nich zrezygnować, bo chociażby intensywne ich poznawanie na przestrzeni ostatniego czasu jest dla mnie zbyt kosztowne (głównie czasowo i emocjonalnie). Ale jest to cholernie trudne, bo bez K w życiu okazuje się, że jestem nudnym i nieszczęśliwym człowiekiem (mimo wspomnianych: pozycji, pieniędzy i wyglądu). Nie wiem za bardzo jak ruszyć z tego miejsca. Moje nudne i nieszczęśliwe życie jest również odpowiedzią na to, że nie byłem w stanie i nie miałem wizji na kontynuację każdej z ostatnich znajomości (nawet FWB). Co działa na niekorzyść to chociażby moje podejście do pieniędzy, co ostatnia dziewczyna zauważyła, ba, sam jej o tym powiedziałem. Co z tego że zarabiam dużo, jak wszystko inwestuję, więc finalnie żyję jakbym zarabiał średnią krajową albo mniej (zakupy w Biedronce, samochód z 2007 roku, jedno wyjście na miasto w tygodniu, średniej jakości ciuchy). Kobiety nie docenią zarodności finansowej, pragmatycznego podejścia na przyszłość (oszczędzam po to, by za ~10 lat mieć kilka mln na start działalności) - one chcą uciech i poczucia statusu tu i teraz. Myślę, że moje podejście do finansów to były też główne przyczyny niepowodzeń w poprzednich LTR - zawsze bowiem podchodziłem do pieniędzy tak samo (niepotrzebne koszty tnę do zera). A pieniądze to atrakcyjne i ciekawe życie = e-mo-cje.
  8. Anabol

    Przegrane życie

    Ile u Ciebie trwało przetrawianie tej gorzkiej rzeczywistości? U mnie to proces który zaczął się już pewnie ponad 4 miesiące temu, i im więcej rozumiem, tym jest ze mną niestety gorzej. Mam obecnie duży problem z pogodzeniem się z realiami. Poszczę od damskich piczek już ponad 2 tygodnie, usunąłem Tindera nawet, nie zaczepiam bo czuję, że w chuj ze mną źle, i że (co najgorsze) jestem uzależniony od kobiet. Nie potrafię się odnaleźć jako singiel, a najgorsze są wekeendy. Przed rozstaniem z eks spędzałem te dni z nią i wspólnymi znajomymi/rodziną. Po rozstaniu polowałem i każda kolejna relacja bardziej niszczyła mi głowę, właśnie m.in. z powodu uświadomienia sobie na czym to wszystko polega... Obecnie nie mogę skupić się na pracy, bo myślę maniakalnie o doznaniach które oferowała mi każda z pań i cholernie za tym tęsknie, ręka mnie swędzi przez ponownym zainstalowaniem appki, ale przekonałem się że to nie tędy droga.
  9. Najlepsze jest to, że dopóki nie zacząłem czytać tego forum (a minęły pewnie z 2 tygodnie), to nie miałem pojęcia, że (rzekomo) wzrost jest aż tak ważny (poza skrajnościami). Jest tak samo ważny jak całe spektrum innych cech które wnosicie na rynek matrymonialny. Babka już sobie zrobi bilans zysków i strat, tak samo jak Ty to robisz. Nie tłumacz swoich życiowych porażek jednym z kilku kluczowych czynników. Spałem z wieloma, żadna nie była idealna. A przy jednej co miałem ciągle erekcję, to można było się dopierdolić do dużo większej ilości mankamentów co u innych. Ćwiczyłem z nią czasami na siłowni, to niekiedy nie mogłem kontynuować bo spodenki mi rozdzierało. Chodzi mi tu o to, że niektórzy po prostu działają na nas wybitnie podniecająco (i ciężko powiedzieć konkretnie dlaczego). Pamiętajmy, że w przyrodzie każdy układ dąży do homeostazy. Ci obdarzeni dużym wzrostem, m.in. dlatego że mają (pod tym względem) łatwiej, nie rozwijają innych cech, bo nie muszą, a może je mieć osobnik kilka-kilkanaście cm niższy. I kobieta to wyczuje, gardząc wyższym, mówiąc (jak to ostatnio w modzie), że to pizda, i faktycznie znam takich wielu. A mam 173 cm wzrostu, ale jestem bezczelnym chujem na 8% BF z 42 cm w łapie.
  10. Bo to całe kategoryzowanie na blue, red i black pill cieszy się powodzeniem za sprawą ogromnego uproszczenia dającego ukojenie zbłąkanym i poranionym myślom, dostarcza ulgi pod postacią (rzekomego) "zrozumienia mechanizmów". Mózg lubi kategoryzacje i uogólnienia, tworzy to poczucie bezpieczeństwa. Ja przez w sumie 10 lat mojego 30-letniego życia byłem w 2x LTR na hybrydzie tych koncepcyjnych tabsów, nie wiedząc nawet o ich istnieniu. I czy to było LTR, czy LT-FWB, to ciężko określić, bo te definicje też są kulawe (jak i tych pills'ów). Z każdą z moich partnerek byliśmy dla siebie przede wszystkim przyjaciółmi (pochodzenie społeczne i poziom intelektualny były w zasadzie podobne). Ja nigdy nie rezygnowałem dla kobiety ze swoich pasji i życiowych celów, znajomych. Bywały kompromisy, ale nigdy z poczuciem, że w jakimś stopniu się ograniczałem. Generalnie nie byłem sterem, sponsorem, czy autorytetem - dzieliliśmy się obowiązkami i finansami, bardzo szczerze i otwarcie rozmawialiśmy, staraliśmy traktować się na równi. To było oczywiście tworzenie pewnego rodzaju iluzji (mniej lub bardziej świadome z mojej strony), która finalnie upadła bo wygrały instynkty pierwotne. Z mojej perspektywy i na stan obecnej wiedzy, kobiecie której zbliża się 30-tka i jest w objęciach człowieka który w życiu nie zrezygnuje ze swojego stylu życia (a o ślubie to mogła pomarzyć) z lampki pomarańczowej załączyła się czerwona. Na przełomie lat kobiece ciało się zmienia, nawet jeśli ta dba o siebie. Nigdy nie mówiłem wprost, ale przecież kobiety doskonale czują spadek zainteresowania i brak zachwytu (niewerbalne). Pojawił się adorator, dostawca zainteresowania i emocji nowej jakości. Dalej nie muszę Państwu opowiadać. Szkoda mi ostatniej relacji na której się tu głównie skupiłem (trwała bodajże 6 albo 7 lat), bo nie generowała dużych kosztów (finansowych, energetycznych, czy czasu), a seks miałem na wyciągnięcie ręki, niemal codziennie. Nie mówiąc o obecności drugiego człowieka, która też dostarczała przyjemności, bo nie kłóciliśmy się prawie wcale. I jakoś tego przeżałować nie mogę, bo to była idealna hybryda pomiędzy tabletkami IMO. Idealna na moje potrzeby i przy świadomie wytyczonych granicach zaangażowania. Będąc krytycznie i analitycznie myślącym człowiekiem nie sposób być full blue (to trzeba być idiotą od zarania). Tak samo nie sposób być full red kiedy przez niemal dekadę miałeś seks (prawie) kiedy chciałeś, nie musząc uporczywie o niego walczyć. Bo nikt mi nie powie, że podejście red pill to nie jest walka. Żeby dostać seks od atrakcynej samicy w dzisiejszych czasach i w dużym mieście, trzeba się w życiu ładnie postarać. Wiem, bo sam to przechodzę od kilku miesięcy. I nie powiem, że ONS z >8/10 daje satysfakcję, ale znudziło mi się szybciej niż myślałem. Tęsknię za dawnymi czasami, ale teraz wszystko musi wyglądać inaczej.
  11. No mega fail, później się dziwić czemu celebryci robią największe pieniądze na sianiu sensacji/kontrowersjach... Chociaż my, te 1% gatunku, nie bierzmy w tym udziału.
  12. Well, poza nielicznymi przypadkami decyzje za swój styl życia podejmujemy jakoś przed 20tką. Mnie od bycia 30letnim przegrywem z dzieciakiem, brzuszkiem i kredytem uratowała poniekad otyłość w młodości i krytyczne myślenie. Zamknąłem się na ludzi i maniakalnie poświęciłem się nauce i sportowi, rozwojowi siebie. Nie poimprezowalem z pannami, ale teraz odcinam kupony i podbieram dziewczyny tym wlasnie co sie bawili za mlodu. Tylko ze nie mam na glowie ich zobowiazan (tych kolegow). I tak trzeba zyc. Duzo mam szczescia w zyciu, chocby tez trafiajac na to forum.
  13. Za bardzo nie wiem jak podejść do tego zarzutu, że jestem trollem, i nawet mi z tego powodu trochę przykro. Już przy okazji innych wątków napisałem, że jestem na życiowym zakręcie i trochę się zagubiłem. Nawet w tym napisałem, i zostałem dodatkowo potwierdzony, że nie jestem szczęśliwy. Ani jedna z informacji które tu zawarłem nie jest fałszywa. Może piszę czasami chaotycznie, bo jestem w gorącej wodzie kąpany i oduczyłem się perfekcjonizmu w wielu obszarach (w tym wypowiedziach w postach), ale będę się starał by wykazać więcej szacunku do zgromadzonych tu mężczyzn i pisać bardziej składnie. Sam nie wiem o co mi chodzi i do czego dążę co jest bardzo frustrujące, w wieku 20 lat miałem 100x bardziej sprecyzowane potrzeby, wartości i cele niż teraz. Nie potrafię też uchwycić bezpośredniego bodźca na ten stan rzeczy, raczej się tak uzbierało od 2 lat. Kryzys młodego dorosłego? Nie wiem. Wylewanie ścian tekstu przynosi mi ulgę, pozwala poukładać trochę.
  14. Nie biorę na chatę po 1szym spotkaniu zazwyczaj. 2 razy w życiu zdarzyło mi się tego samego dnia zamoczyć, i było to spowodowane niepokrytymi żądzami i podatnym gruntem:) przeważnie 2/3 spotkanie jest to naturalny moment na zapro do pałacu, i nigdy nie przyjezdzam po ksiezniczke tylko mówię żeby zamowila ubera bo "różnie może być" (w sensie roznie sie moze wieczor skonczyc, i jakby przyjechala swoim samochodem to nie chcialaby pic alko, etc.) No dobra troche mi odjebalo wczoraj z tym tematem, szukam dziury w całym. Postanowilem ze zapuszcze wlosy przez te zime, oczywiiiiście ze dla siebie, bo ja tak kocham dbac o swoj wyglad:) to moja pasja najwieksza, podobnie jak obcinanie paznokci i dbanie o cere. Tyle moge jeszcze z siebie dac, ale nie wydam na dziewcze wiecej niz na kurwe.
  15. Dobra decyzja, trafna diagnoza, gratuluję! Tylko nie rozumiem skąd to zwątpienie (wiele 3kropek w poście)? Nie spadł Ci kamień z serca, nie powinieneś się cieszyć, że sytuacja stała się jasna jak słońce? Inna sprawa, bo nie mam z tym doświadczenia. Wy rozmawiacie wprost z laskami po jakimś czasie i określacie wspólnie "jesteśmy w... (i tu sobie wybierasz rodzaj relacji)"? Jak są to 20+ i bardzo kobiece, z klasą, to jakoś nie widzę tego by wprost powiedzieć kobiecie że jesteśmy/chciałbym w FWB - wydaje mi się, że szybko by się to skończyło (ugodzi w kobiecą dumę, przynajmniej im się chyba tak wydaje, tzn. że mają dumę). Zazwyczaj korzystam z ONS z masą bullshitu przed po obu stronach (że chcemy LTR i wielką miłość, etc.), czasami się to rozwija na kilka tygodni ruchania i gruchania, ale właśnie w narracji LTR... Później miś (w sensie ja) się rozmyśla, bo nie wie czego chce i ma mętlik.
  16. No chwile to potrwa, Kobietopedia juz w 30 proc zjedzona, ale szacunek za dopierdolke! siadla idealnie 😁
  17. Bo staram sie zoptymalizowac procesy myslowe i dzialania w przyszlosci, moze pogodzic sie z kilkoma kwestiami - zdarza sie te 8 w gore wyrwac, ale to nie jest tak czesto i w takim stylu jakbym chcial, one tez sie tak nie pocą jakby mogly gdyby bylo więcej cashu. Ciezko mi sie pogodzic ze to musi kosztowac wiec sie tak zale, moze cos wymysle albo dotrze do mnie to ze nie ma innego wyjscia, no taki jestem. Jestem facetem wiec wkurwia mnie widok super dupy wyrwanej na hajs, a ze mnie stac w polaczeniu z tym jak podchodze do wydatkow, to jest taki wewnetrzny zgrzyt ktory ciezko mi przeskoczyc. Jakby wiesz ze moglbys, ale sie nie zdecydujesz bo honor i przekonania Ci nie dadzą, no i zostajesz sfrustrowany. A nie jestem bogaty, bo gdybym byl to takiego dylematu bym nie mial.
  18. Zawsze zylem ideami, poswiecilem kupe lat na sport i nauke co nie dawalo hajsu i nie byla to moja najwieksza motywacja. W domu nigdy pieniedzy na podstawy i edukacje nie brakowalo, to tez w chuju je mam do dzisiaj - nie odczulem nigdy ich braku, ale tez lubie gromadzic i pomnazac, wiec w dupie mam co mozna sobie za nie kupic. Radosc daja mi male rzeczy - spotkania ze znajomymi, praca, trening, 8 proc. BF i walenie konia. Nie no smieje sie, z tym waleniem, czasami zjem cos lepszego albo pojde na rower. Raz na rok jade na jakas wycieczke, ale nigdy nie bylem sam, a ze znajomymi jakos głupio, zawsze byla dupka ale placila za siebie. Ale fakt od kiedy zaczalem zarabiac wiecej i uswiadamiac sobie jaki jest najszybszy sposob na zostanie miljonnereem... to przyduszam kazdy grosz. I siebie tez do diaska... Bo jak tu wydawac kiedy rozumie sie psychologię tlumu i makroekonomie, rozumie sie kobiety i marketing, i zylo sie ideami jak sie mozg nastoletni ksztaltowal. Pewnie omija mnie sporo radosci przez to, ale mam jakies wew przekonanie ze lepiej uzbierac te kilka mln i przemnozyc biznesem, zrobic cos dużego a nie cieszyc sie jak malpa z wozidla za kilkaset kola. No ale na to potrzeba 10-kilkanascie lat oszczedzania i mnozenia.
  19. Moze troche to tak wygladac, zdaje sobie sprawe z wybujalego ego. Jednak sprzyja to prowadzonym biznesom i kontaktom z kobietami. Przy bliskich sie hamuje. Nie uważam jednak ze wszystko mam dopilnowane. Takie traktowanie pieniedzy nie sprzyja ciekawemu zyciu. Poza praca i silka, edukacja nie mam zainteresowan. Zostawiam hajsu tylko na oplaty i jedzenie. Umiem w relacje d-m W MIARĘ, bo jestem wysportowany, zadbany i wygadany, cos tam tez rozumiem te cala gre. Ale nie utrzymam zwiazku bo w moim zyciu zrodlem emocji jedynym sa kombinacje w pracy (tyle ze ta adrenalina jest tylko dla mnie). I nie wydaje kasy dla siebie, co dopiero na cipska ktore szanuje mniej od siebie. Nie zamierzam sie pod tym katem zbyt wiele zmieniac, bo zapierdalalem na pozycje, wyglad i zdrowie od 15 latka. No i jestem w takim potrzasku troche, bo czasu coraz mniej, hajsu przybywa, baby juz nie ma, a wydawac nienawidze, nic mnie tez nie interesuje poza inwestycjami.
  20. Zepsuty jestem, przed przebojami żyłem 6 lat z taką 7 na 10 i bez większych wymagań wobec mnie. Koszty szły na pół, oduczyłem częstych wycieczek i prezentów. Za duże wyjebanie w nią (zaczął się celulit i spadła jedrnosc, poznaliśmy się jak miała 22), lekki spadek mentalu (duze zmiany), niedopilnowanie bo wyslalem samą za granice, spowodowaly ze dosc szybko znalazl sie pocieszyciel pan italiano, ksiazkowy dostarczyciel emocji XD. Szkoda mi po fakcie bo latwo z nia mialem, ale gdybyscie widzieli jej mine kiedy ja wysmialem jak glupia jest podejmujac taka decyzje... Docenia sie pewne rzeczy po stracie. Teraz stawanie na chuju i stawianie zeby miec to co sie nalezy na juz! Jakis background bo ja tu jestem od wczoraj? A czuje ze beczka chyba ze mnie krecona jest 😁
  21. Czołem grajki! Bez zbędnego przedłużania. Mam 30 lat, zarabiam z wielu źródeł około 20k netto miesięcznie co uważam jest świetnym wynikiem biorąc pod uwagę względnie spokojny łeb i sporo czasu który przeznaczam głównie na sport i edukację, jak na ten wiek. Nie mam kredytu, mam własne mieszkanie 50m ale dostalem od rodziców. Nie dorobiłem się dżesiki czy brajanka, Bozia mnie ochroniła poronieniem mojej eks. Nie jestem jednak materialistą, gardzę marketingiem i reklamą, tak samo jak i pogonią masy za poziomem. Hajs wpierdalam w różne papiery wartościowe, interesuje mnie długofalowe inwestowanie obarczone niskim ryzykiem, mam 2k PLN na koncie. Chce uzbierac spora kupke i moze zalozyc kiedys firme. Do przedmiotów podchodzę zadaniowo, tj. skoro używam samochodu by pokonać 30km dziennie, nie będę kupował auta za moje roczne wynagrodzenie. Pierdole takie pokazywanie pozycji społecznej, a w tym pierdolonym czarnogrodzie ałto to jest jej wyznacznik (na Zachodzie już się to na szczęście zmienia). Tak samo z zegarkami czy ciuchami, telefonem. Nie mowiac o dzbanach co sie kredytuja na rzeczy inne niz nieruchomosc. Czułbym się jak ostatni frajer wydając na takie pierdoly swoje zaradnoscia i łbem wypracowane pieniądze. Ubieram sie modnie, schludnie i z klasą, ale sa to srednie marki. A to widać. No i do sedna. Nie mam problemu zeby sobie te 8-10/10 poruchac, bo ugrywam glowa i sposobem bycia, soba po prostu, jestem tez kulturysta ale nie przerosnietym co chyba odgrywa najwieksza role, ale skreca mnie jak place za picke czy wino. Jestem sknerą. Przewaznie konczy sie na ONS, albo x2. Widze jak jebane reaguja na moje podejscie do kasy. Mimo pewnosci siebie i wielu osiagniec, to zdazylem sie zorientowac jak im cipska wysusza jak przyjezdzam rowerem, bo lubie i mi wygodniej w duzym mieście. Zadnej sposrod kilkunastu nie interesuje zaradnosc finansowa a mozliwosc wydania tu i teraz XD. Wkurwia mnie to bo w zyciu nie bede sie pod ruchanie ubieral w Gucci i kupowal steka na kolacje. Nie zakladam tez koszuli czy dlugich spodni na te spotkania. Z drugiej strony robie sobie pod gorke i wiele sytuacji przez to mi odpadlo. I tak jak taka 7-8 na 10 w wieku 22 jeszcze moze tak na to nie patrzy, tak po studiach dobra suka chce miec dupsko wożone karecą. I odpadasz bo sie nawet nie zainteresuje Tobą. Jak jest z Wami? W co ładujecie pieniadze?
  22. haha widzę podobny problem jak ze mną, tj. Ty korowo oczywiście wiesz co się odpierdala (ona chce w chuj namieszać misiowi i seksu tez chce), ale potrzebujesz nakierunkowania bo dupsko i brudność sytuacji wchodzą za bardzo na kutonga Dyziem się lepiej zajmij bo jakieś siedzenie w kumpelstwie z szonem i liczenie na powrót to jest frajerstwo do potęgi, szczególnie jak rzekomo jesteście 30+, weź go jakoś uświadom i bądź dobrym kolegą... btw jesli siedzicie z nia sam na sam i Dyzio o tym nie wie, do tego liczy na jakis powrot, to tez mu nieźle banie mozecie spierdolic, mysleliscie o tym? nie znam Cię, ale sam mam 30 i nie widzę innej opcji do siedzenia i spędzania czasu z 23 latką jak targetując ją na bolca... ale ja jestem prymitywnym i cynicznym człowiekiem, przyjaciółki i koleżanki które mam są dużo starsze ode mnie co daje dużo korzyści jeśli chodzi o poszerzanie horyzontów, ale siedzieć z dekadę młodszą? co niby mialaby mi zaoferowac poza przyjemnoscia ze spedzam czas z kobieta ktora mi sie podoba, i wiadomo do czego mialaby ta znajomosc prowadzic?
  23. Jeden z lepszych filmów jakie oglądałem. Faktycznie często zamykam się w jakieś ramy postępowania których kiedyś się nauczyłem i co sam odkryłem przez lata. Nigdy niczego nie udaję, no ale w podświadomości mam już pewien sposób działania zakorzeniony, i po doświadczeniu z kilkunastu spotkań mogę uznać, że narzucam sobie zbyt dużą presję i tempo. Mało w tym czasie było rozsądku i chłodnej kalkulacji, po rozpadzie 6-letniego związku czułem po prostu odhamowanie i potrzebę doświadczeń z innymi kobietami (głównie by zaszaleć, ale też by sobie coś udowodnić, niestety). Czuję, że otrzeźwiałem, wracają mi chęci do obowiązków życiowych i utrzymania rytmu dnia. Zrozumiałem, że zaliczanie kiedy jest się tak zagubionym człowiekiem jak ja obecnie nic nie daje, a jedynie ciągnie w dół i robi mętlik. Z resztą nie każda sytuacja była do końca jasna dla obu stron, co zostawia blizny. Dużo się nauczyłem przez ten czas, satysfakcja "skuteczności" wygasła całe szczęście, więc nie ma parcia na kolejne podboje i można zająć się rzeczami wartościowymi, niestety z trochę skrzywioną psychiką. Ale wierzę, że czas mnie wyleczy. Tak cholernie szczęśliwy jestem że trafiłem na to forum, szukałem kiedyś podobnej społeczności ale nie znalazłem. Nie tylko jeśli chodzi o opisywaną sytuację, bo za kilka tygodni to pewnie będę się śmiał ze swojej naiwności i myśleniu kutangiem. Coś niecoś liznąłęm prawdziwości w relacjach damsko-męskich, myślę że za sprawą mojego krytycznego myślenia (no ten wątek niezbyt jest to w stanie wykazać :P), ale sądzę że sporo mogę się od Was nauczyć. Kupiłem "Kobietopedię", wezmę się za to po pracy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.