Skocz do zawartości

tony86

Użytkownik
  • Postów

    261
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    50.00 PLN 

Treść opublikowana przez tony86

  1. Muszę pogadać z paroma znajomymi których rodzice są nauczycielami akademickimi, a oni pracują na normalnych etatach. Ktoś im nie przekazał że dzięki dojściom do kręgów intelektualnych każdy z nich powinien mieć własną firmę i być milionerem. Przecież Ci intelektualiści nic tylko codziennie otrzymują intrantne propozycje ze świata biznesu, te mieszkanka w blokach to tylko przykrywka.
  2. Jedno takie zdanie i już wiem że mam do czynienia z człowiekiem który myśli. Pozdrawiam.
  3. No i? Nauczyciel akademicki w Polsce to jest jakaś profesja która sypie milionami? Tak. W tym wystąpieniu mówi o tym, by nie otwierać granic na przestrzał. I miał rację. Wpuszczaliśmy każdego jak leci, wystarczało że przyjechał pociągiem ze wschodu, bez papierów, weryfikacji. Przyjechało zatem wielu Ukraińców ze stref wcale wojną nieogarniętych, np. ze Lwowa, Dnipro czy Połtawy, z ominięciem całej procedury imigracyjnej. Procedura jest po to, by dostosować skalę imigracji do potrzeb i możliwości państwa, z ochroną naszego rynku pracy, oraz by nie importować elementu. To wszystko zostało wyłączone, bo pod Chersoniem, Ługańskiem i Kijowem zagrzmiały karabiny. Ile procent Ukrainy jest ogarnięte wojną, dwadzieścia? Nie wspominając już o tym, że korzystając z okazji przemytnicy ludzi zorganizowali sobie kanał przerzutowy, i z Ukrainy przyjechało do nas sporo ludzi z terenów Afryki i Bliskiego Wschodu. Powinno być tak - Ukraińcy którzy wówczas chcieli przyjechać do Polski powinni poczekać w obozach przejściowych pod granicą, po ukraińskiej stronie. Potem paszport, dowód osobisty, weryfikacja. Pan ze Lwowa? To niech Pan do Lwowa wraca. I nagle okazałoby się że ruch spada gwałtownie. Owszem. Ale politykę kreują liderzy. Przeciętny kandydat z PO może będzie normalniejszy od przeciętnego kandyda Konfederacji, ale ostatecznie w sejmie ich wpływ będzie zbliżony - bardzo niewielki. Przy czym też temat jest pompowany, na kilkaset kandydatów postrzelonych było kilkudziesięciu, zwykle z tyłów list. W moim okręgu było całkiem okej. Akurat z całej Konfederacji do Brauna światopoglądowo mi najbliżej. Oglądałem spotkania z nim zanim wszedł do polityki, gdy występował jako publicysta i reżyser, na paru nawet byłem. Jakoś okolice 2013. Także jego poglądy znam, i potwierdzam, nie jest antysemitą. Natomiast jakbym miał je streścić, to jest dłuższy wywód, więc się nie rozpędzam.
  4. @$Szarak$ młody człowieku, tak naprawdę to ani nie byłeś nacjonalistą, ani nie jesteś liberałem. Nie rozumiesz za bardzo znaczenia tych słów, bazujesz na stereotypach. Twoja wypowiedź to zbiór chaotycznych, luźno powiązanych spostrzeżeń, czasem bardziej ale zwykle mniej trafnych. Gdzieś dzwoni, ale nie wiesz gdzie, starasz się to jakoś pseudo-racjonalnie zintegrować i wyciągnąć wnioski, ale przy niskiej wiedzy i znajomości polityki i historii wypada to bardzo blado. Moja rada - nie zgrywaj osoby która się zna na temacie, bo to wypada niepoważnie. Jakbyś dorzucił do tego wywodu parę "chyba", "wydaje mi się", "takie mam odczucia", "w sumie nie wiem", "a w ogóle to średnio się interesuję polityką", to by jakoś jeszcze wyglądało. Mówię z perspektywy normalnej dyskusji w realu. Odnosząc się do paru Twoich michałków. Tak, Mentzen jest kapitalistą, i jest bogaty. Tylko nie bierzesz pod uwagę, że Mentzen ma 37 lat, a korwinistą jest od czasów swojego liceum, kiedy jeszcze bogaty nie był. Jak masa młodych ludzi tego pokolenia po studiach wyjechał do UK gdzie pracował po zmywakach, odłożył jakiś hajs, po powrocie założył małe biuro rachunkowe, które latami rozwijał własną pracą. Mentzen jest właśnie świadectwem tego że kapitalizm działa, dlatego pewnie jest kapitalistą. Kwestia NFZ. Naoglądałeś się w TV jak lewica czy inne tuski krytykują w tym obszarze Konfederację, ale taki z Ciebie konfederata że nawet nie wiesz jaki faktycznie jest program. Konkurujące fundusze ubezpieczeniowe, na wolnym rynku, plus jeden fundusz państwowy utrzymywany z podatków, który zajmowałby się właśnie przypadkami typu nowotwory. Więc nie jest to system wzorowany na USA, tylko na krajach azjatyckich - Singapur, Hongkong. Braun nie jest antysemitą. Izrael, pod parasolem USA, prowadzi bardzo arogancką i bezpardonową politykę, także w stosunku do Polski, i nasze elity temu ulegają, on nie. Braun nie opowiadał się za zamknięciem dla Ukraińców granic, tylko za tym by pomagając patrzeć też na nasze interesy, a nie oddawać wszystkiego za bezdurno. Wracając do tematyki ogólnej. Ani wschód ani zachód nie mają dla nas oferty. Dla Rosji jesteśmy krajem buforowym w ich sferze wpływów, dla zachodu jesteśmy tanią siłą roboczą skąd mogą drenować umysły i gdzie mogą sprzedawać produkty zaniżonej jakości. Przykro mi, nikt nas nie kocha, i musimy sobie radzić sami. Polska polityka to generalnie syf, dno, i kilometr mułu. Większość aktorów to oportuniści zainteresowani utrzymaniem władzy i podgrzewaniem społecznych emocji, ostatnia ekipa która miała energię na jakieś poważniejsze reformy zakończyła rządy jeszcze w latach '90. PO, PiS, SLD, PSL - jedno koryto, rządy trwania. Na tym tle masz młodą lewicę, która chce robić swoją naiwną socjalistyczną rewolucję, oraz Konfederację. Konfederacja nie zaczyna się od 2018. Konfederacja zaczyna się od lat '90, i pierwszych prób samoorganizacji na prawicy patriotycznej. To jest jedno środowisko złożone z wielu kanap i oddolnych ruchów. Nie są idealni, znajdziesz tam szurów, ale w odróżnieniu od całej reszty tej zgrai chcą coś w tym kraju zmieniać, pchać go jakoś do przodu patrząc na dłuższą perspektywę. Chętnie bym Ci powiedział, nie głosuj na Konfederację, bo jest coś lepszego. Ale nie ma.
  5. I co z tego? Trzeba być naprawdę dobrze zakompleksionym, by stawiać to za pierwszy argument. Litości. Studiowałem na jednej z lepszych uczelni w tym kraju, miałem znajomych z wielu uczelni, i nie widzę w tym nic wielce nobilitującego, a już zwłaszcza jeśli mówimy o tym tabunie kobiet co to pokończyły jakieś studia z marketingu czy turystyki na uczelniach wszystkiego najlepszego. Dobrze, jak studia uczą rzeczy przydatnych do roboty, a i tak jest nie zawsze. Ta masa głupot która jest przy okazji nie nadaje się zwykle potem do niczego, nie wspominając już o tym że większość studentów uczy się dopiero przed sesją, zalicza jako tako i potem idzie w bajlando. I potem uważa się za elitę tego kraju, a nawet porozmawiać intelektualnie z nią nie ma o czym. Litości raz jeszcze. HIMALAJE ODKLEJENIA. Uczciwy fach, wymagający kompetencji, dający dużą wartość społeczną, i zwykle dobrze płatny, vs jakaś dietetyczka czy inna psycholożka. No ale to są zawody wymagające pasji i zaangażowania xD Tak, te wszystkie przedszkolanki siedzące na dupach przy kawie mają jej pod kurek. A jak jebnie kryzys, to nagle się okaże że bez tych kosmetyczek i dietetyczek jednak sobie społeczeństwo wyobrażamy, a bez kierowców ciężarówek i górników jednak nie. Ciekawe, że w żadnych rankingach piękności Polki jakoś nie brylują. Mówi się o Kolumbijkach, Brazylijkach, Ukrainkach, Rosjankach, o Polkach niespecjalnie. Może dlatego, że przeciętna Polka ma płakosdupie i nosi miseczkę A albo B, ma średnią twarz, i szybko karynieje, takie są fakty. Zresztą, jak jest każdy widzi dzięki fali imigracji ze wschodu, ładnych Ukrainek naprawdę nie brakuje. Ileżto już razy dostrzegłem ładną dziewczynę, a chwilę potem usłyszałem wschodni akcent. Ukrainka w odróżnieniu od Polek zazwyczaj mają dupę, i łagodniejszy wyraz twarzy. Znajoma, Polka, o całkiem fajnej urodzie, żaliła mi się nieraz jest brana za Ukrainkę, bo ma dupę i delikatną twarz. Wizualnie w Polkach podoba mi się to, że owszem są pewne specyficzne polskie rysy twarzy, i jeśli dziewczyna je posiada, to wiem że jest Polką, a ja chcę by moje dzieci były Polakami, mieć w domu polskie tradycje, i mówić po polsku. Na tym się lista kończy. Gdyby nie to, raczej bym się za Polkami nie oglądał.
  6. Raz jeszcze - sprawdź sobie poziom hormonów. Że kreatyna powoduje wypadanie włosów to mit. Pokrzywiony kręgosłup, brak mobilności, nad tym też da się pracować. Oczywiście że to ściema. Tak cały sex-biznes funkcjonuje, i nigdy nie myśl że jest albo może być inaczej, bo źle się to dla Ciebie skończy, a laska przejedzie się po Tobie jak po dzikiej kobyle, jeśli zobaczy że się da, a Ty nawet nie będziesz wiedział co się stało. Pod żadnym pozorem nie szukaj tutaj jakiejś intymności, znajomości, ciepła, nie od tego tego spotkania są. Jeśli będzie na nich jakaś intymność i ciepło, to są one sztuczne. I musisz być tego w pełni świadomy przez cały czas. Te spotkania są tylko od seksu, jak w miłej atmosferze to oczywiście fajniej, ale nie szukaj na nich niczego innego. Inaczej zrobisz sobie krzywdę. To jest podstawowe BHP w tej branży, i jeśli okaże się że nie potrafisz w ten mindset, to lepiej odpuść. Z gumą niczym się nie zarazisz, nie panikuj. Ośmieszenie - kogo to obchodzi, Ty za to płacisz, to jest usługa a nie schadzka. Raczej bym się obawiał, że panna Cię nagaduje, a potem przyjdzie weźmie hajs, zrobi na odwal i powie cześć, a Ty się poczujesz wyruchany. Dlatego diva to bezpieczniejsza opcja, mniejszy koszt plus możesz sprawdzić opinię. A jak za bardzo będziesz się martwił i stresował, to podskoczy Ci kortyzol i będą problemy z erekcją. Kup sobie jakiś maxon i miej w pogotowiu na zaś. A zbadałeś te hormony? Odciąłeś pornografię? Kiedy? Bo to co opisujesz to wygląda jak typowy syndrom odstawienniczy porno po wieloletnim ciągu. Potrafił albo nie potrafił. Jak będziesz w lepszej formie, to po prostu spróbuj. Planowanie czasu, regularny sen, powtarzalne nawyki. To nie jest rocket science. Acz siedząc na dupie i trawiąc emocje oczywiście tego nie osiągniesz. Zmiany w życiu wprowadza się działaniem, nie myśleniem.
  7. Masz coś nie tak z mindsetem. Z jednej strony, przyjąłeś racjonalne parametry co do wyboru partnerki, wiesz czego chcesz, starasz się być wobec niej konsekwentny. A z drugiej. Strzała amora na początku znajomości. Wchodzisz w jakieś niepotrzebne dyskusje i kłótnie i je ciągniesz. Pozwalasz jej narzucać zasady, to ona zdecyduje kiedy zamieszkacie razem. Robisz jakieś odpałowe akcje z dzwonieniem do jej matki. Laska Cię przeprasza, a Ty kontynuujesz inbę, bo Cię przeprosiła ale nie dość ładnie. I wreszcie, piszesz o niej per "moja Pani". Słowa mają znaczenie, wyrażają i kształtują podświadomą ocenę sytuacji. W życiu, o żadnej kobiecie, nigdy, nie pomyślałbym i nie powiedziałbym "moja Pani". A jak ktoś by się mnie spytał o "moją Panią" to spojrzałbym się na niego z byka. Nie podajesz wielu szczegółów, ale wstępnie wydaje mi się że może i trafiłeś na całkiem spoko dziewczynę, tylko nie dowozisz. Piszesz o potrzebie miłości, kupujesz jej złote pierścionki, a potem zdziwko że jak z czymś nawaliłeś to "Twoja Pani" miesza Cię z błotem. Temat z samochodem - mówisz jak jest, i kończysz dyskusję, a nie ją ciągniesz przez godzinę (!) rozżalając się jeszcze że Ci ciężko. Przeprasza - to przyjmujesz, mówisz żeby nie robiła tak więcej i kropka. Nie wiem czy to jest do uratowania. Skoro posunęła się już do szantażu końcem związku, to widzisz jak stoisz w jej oczach, niespecjalnie wysoko. Twoja reakcja na sam szantaż spoko. Co bym zrobił na Twoim miejscu. Po pierwsze, przestał się tak nakręcać. Już sobie poukładałeś że to ma być ta jedyna, ma Ci urodzić trójkę dzieci i co nie tylko. Bo długo szukałeś na tym badoo, bo katoliczka, bo dziewica, wyjątkowa myszka drugiej takiej nie znajdę. Nie takiej, to znajdziesz inną. Po drugie, że lasce się jakiś odpał emocjonalny zdarzył to nie wysyłałbym od razu na terapię, czizas, zimą wszyscy są trochę przymuleni, normalne. Tertio, jak chcesz to jeszcze jakoś naprawiać (nie jestem pewien czy to ma sens), to panienka musi się teraz postarać. Przeprosiny nie wystarczą, konkretne zdarzenie musi mieć konkretne konsekwencje, żeby wiedziała że z takimi słowa nie ma żartów. Może np. się do Ciebie wprowadzić, jeśli tego chcesz. Tylko nie ciągnij tego za długo, nie przekombinuj. Ona teraz to przeżywa mocno, za dwa tygodnie się wypali i jej przejdzie, za cztery znajdzie się nowy absztyfikant, a Ty dalej będziesz przeżywać. Jak chcesz coś działać, to teraz.
  8. Od kiedy zacząłem chodzić na siłkę i boks i mi takie sytuacje zaczęły się częściej przytrafiać. I doświadczenia znajomych z boksu są podobne. Wydaje mi się, że to po prostu skutek wzrostu pewności siebie, który wyraża się mową ciała i ogólnym zachowaniem, nie jest to świadomy proces. Po prostu, nie chodzisz ze spuszczonym wzrokiem, nie przemykasz sie pod ścianą, i czasem to wystarczy.
  9. Zgoda z bratem @Foxtrot. Oczywiście, samoakceptacja jest istotna, ale nie przykryje się w ten sposób potrzeb. Jako 30-letni facet bez związku na koncie, brat @Nodofski ma potrzebę i bliskości i seksu, i docenienia przez kobietę również, i nie wmówi sobie że jest inaczej. Conajwyżej może się z tym pogodzić, jednocześnie podejmując działania które pomogą zmienić ten stan w przyszłości. Ale dyskomfort pozostanie i tak. Na poziomie podświadomym każdy z nas ma zaszyte przekonania na temat siebie i świata, o ich zmianę bardzo trudno, wymaga to czasu, i realnych sygnałów z zewnątrz. Nie wmówisz sobie pewności siebie i nie poczujesz się atrakcyjny, jeśli lustro tego nie potwierdza a inni ludzie Cię w ten sposób nie traktują.
  10. Czizas, nie rób tego chłopie. Potem się dziwisz że nie potrafisz wykrzesać chemii na spotkaniu, albo że Cię depresja łapie. Odpowiedni poziom męskich hormonów to podstawa dobrego samopoczucia, inicjatywy, i pewności siebie względem kobiet. Sam mam 37 lat, i pracuję nad optymalizacją ich poziomu, a Ty sobie samobója strzelasz. Masz problem z włosami - przeszczep to kilkanaście tysięcy, efekt masz na trwałe. Jeśli masz z włosami poważny problem, weź kredo. Albo pogódź się z tym jakie są. Ale nie fixuj tego w ten sposób, lekarstwo gorsze od choroby. Nie jest, to jest w zasięgu każdego. Tylko trzeba to robić z głową. Odpowiednie podejście do treningu (hipertrofia), wysokie poziom białka w diecie, kreatyna. Obstawiam że tej listy nie ogarniasz. I teraz tak: 1. Odstaw pornografię. Wiem, trudne, ale jeśli chcesz mieć efekty z kobietami, to te wirtualne musisz odstawić. Jak masz wykrzesać jakąś chemię z przeciętną laską, jeśli Twój beret przyzwyczajony jest do tego że laska musi mieć super cycki i dobrą dupę. Zwłaszcza że Polki zwykle nie mają ani jednego ani drugiego. 2. Zacznij chodzić na divy. Żeby nie zrujnować budżetu, z raz czy dwa na miesiąc. Przestaniesz tak fixować seksualnie, zaczną podniecać Cię normalne kobiety i nabierzesz trochę luzu w kontaktach z nimi. Tylko załóż najpierw konto na garsonierze i patrz na recenzje, bo ten rynek generalnie to bagno. Większość lasek robi na odpierdol, kłamie w ofertach i zdjęciach, wyłudza hajs. Ale są i fajne dziewczyny, tylko trzeba poszukać. 3. Zrób sobie podstawowe badania hormonalne. Testosteron, prolaktyna, kortyzol. Do tego dorzuć DHT, bo po tych środkach na włosy pewnie będzie obniżony, pytanie jak bardzo. Masturbacja pod pornografię podbija prolaktynę (normalny seks z kobietami nie), tu pewnie też może być niewesoło. Zacznij interesować się tym tematem - dieta, suplementy, tryb życia. 4. Orto, super sprawa. Sam też swoje zęby ogarnąłem. Albo idziesz w regularny aparat, i godzisz się z tym że najbliższe dwa lata będziesz wyglądał średnio, albo inwestujesz w nakładki (15-20k). Ja zainwestowałem w nakładki, bardzo sobie chwalę i efekty, i czas (ok. roku, a byłoby szybciej jakby orto nie skopała jednej sprawy). Po wyprostowaniu, wybielanie i bonding. 5. Produktywność. Piszesz, sporo czasu przecieka przez palce. Pracuj nad tym, dyscyplina i kontrola nad sobą to podstawowe klocki pewności siebie. Zrewiduj swoje nawyki, podejście do planowania. 6. Męskie towarzystwo. Nawet jeśli miałoby sprowadzać sie do okazjonalnej najebki. Ale może uda się wykrzesać coś więcej, jakąś strzelnicę na przykład. 7. Sporty walki, np. boks albo krav-maga. To kroki które bym podjął na Twoim miejscu. Ludzie radzą terapię, owszem, ma sens, ale to nie jest magiczna różdżka która rozwiąże wszystkie problemy, zmiany osiąga się działaniem, a nie siedzeniem i gadaniem. A co z tym uczuciem? W miarę możliwości, olewać. Pogódź się z tym że na ten moment tak masz, i nie możesz z tym wiele zrobić. Przejdzie. Skup się na własnych celach, staraj się ograniczyć wpływ tych emocji na siebie. Też, jak zaczniesz chodzić na divy i uprawiać seks, trochę Ci przejdzie. I powodzenia. Masz 31 lat, jeszcze sporo czasu. W przeciągu roku możesz się całkiem nieźle ogarnąć.
  11. I znowu robisz dokładnieto samo. Najpierw rzucasz ogólną tezę, bez żadnej argumentacji, bo przecież jest tak oczywista że broni się sama, bo jest Twoja: A kto tego nie rozumie ten jest idiotą i fantastą: Rozbierając to logicznie. W jaki niby sposób obecność Polski w UE utrudnia Rosji atak? Nie wyjaśniasz tego, rzucasz tylko założenie w powietrze. Tymczasem, fakty temu przeczą. Gdy Putin formował swoje ultimatum, w kwestii usunięcia z Europy Środkowej instalacji natowskich oraz podziału strefy wpływów w tym regionie, w ogóle się obecnością Polski w UE nie martwił. Potem następuje seria faktów, które nie mają bezpośredniego związku z tematem i niczego nie dowodzą: I jaki to ma niby związek z UE? Namaszczone jak namaszczone, Niemcy dalej siedzą na płocie i nito na amerykańską ofertę odpowiadają ni to nie - chętnie wezmą wynikające z tego frukty, ale zobowiązań podjąć już nie chcą. Natomiast, znowu, to fajnie dla Niemiec, ale jaki związek mają relacje DE-USA z naszą obronnością? Z naszą obecnością w UE? Przede wszystkim, nie podajesz żadnego logicznego, konkretnego powodu dla którego obecność w UE ma jakiś wpływ na naszą obronność.
  12. Jeśli to jest styl debatowania na tematy polityczne który uprawiasz w realu, to proponuję Ci przejrzeć Twoje posty i się nad tym zastanowić. Są frustrujące do czytania w sieci, w realu gdy ktoś prowadzi w ten sposób dyskusję po prostu ją kończę, i unikam powtórki. Co konkretnie mam na myśli: 1. Ty myślisz racjonalnie, jak ktoś ma inne zdanie to jest bezrozumnym "specem do machania szabelką". Kto uważa inaczej, nie myśli. To taka pasywna agresja, gdzie de facto określasz swoich rozmówców idiotami. 2. Określasz swoje poglądy jako logiczne i racjonalne, a jednocześnie są one po prostu zbiorem ogólnych haseł, tez, dla których nie podajesz żadnej argumentacji. 3. Nie podejmujesz dyskusji z krytyką, a jeśli już, to również na poziomie ogólnych haseł. Zazwyczaj, jeśli ktoś operuje na poziomie ogólnych haseł z wielką pewnością i bez argumentacji, mamy do czynienia z osobą którą nie prowadzi merytorycznej dyskusji, tylko stara się forsować swoje przekonania, z którymi jest związana emocjonalnie. Dlatego nie argumentuje, bo nie widzi takiej potrzeby, oczywistość stawianych tez jest dogmatem. Z tego też wynika stosunek do osób które mają odmienne zdanie - są ślepi na prawdę, zapatrzeni na fałszywych bożków lub ułomni intelektualnie. Ad meritum - powtarzana przez Ciebie w kółko teza o tym że UE jest gwarantem naszego bezpieczeństwa. Podczas gdy: - UE nie generuje żadnych formalnych zobowiązań w zakresie obronności - kraje UE są rozbrojone, i nie chcą się zbroić (opisywałem wcześniej) - społeczeństwa zachodnie nie poczuwają się do obowiązku by nas bronić (brat @wrotycz linkował badania) - kraje UE nie mają interesu w tym by nas bronić, interesy mają z Rosją (opisywałem wcześniej) Czyli w zakresie obronności, UE nas bronić nie ma czym, nie musi, nie chce, i nawet nie jest to w jej interesie. Mówiąc o zachodnie, mam na myśli Niemcy, Francję, Beneluks, w zasadzie z Wyszechradem jest podobnie. Liczyć możemy tylko na Skandynawów i Bałtów, z prostego powodu - mamy tutaj wspólnotę interesów, obawy przed Rosją. Nie ma ich zachód, nie ma ich Wyszechrad, oni szukają z nią interesów. Bo my jesteśmy w potencjalnej strefie wpływów Rosji, a oni nie. I w sojuszach tylko o to chodzi - o interesy. Wszelkie wartości, umowy, gadki, niewiele są warte, to nasza historia pokazała dobitnie. Wszystko to jednocześnie widać w zachowaniu państw zachodnich w czasie wojny z Ukrainą: - niechęć Niemiec do pomagania Ukrainie w jakikolwiek sposób, mimo że są fabryką zbrojeniową Europy - mocno ograniczona pomoc pozostałych państw zachodu, które (z pojedynczymi wyjątkami - UK, Norwegowie, Szwedzi) przekazywały swój sprzęt z demobilu - zachowanie Skandynawów - Norwegia będąc członkiem NATO nie pali się do wejścia do UE, Szwedzi i Finowie będąc członkami UE zapisują się do NATO - plany zakupowe krajów frontowych NATO - zarówno Polska, Norwegia jak i Szwecja planują swoje zakupy od dostawców innych niż Niemcy, ponieważ okazało się że z uwagi na wspólne interesy z Rosją nie są pewnymi partnerami w przypadku takiego konfliktu Co do niechęci Niemiec do angażowania się militarnie w tej części Europy jeszcze jedna ciekawostka. Zgodnie z rozdziałem stref, Niemcy powinni wystawić brygadę która ma wzmacniać Litwę (my taką brygadę mamy w Łotwie). Zgodnie z planem, mieli to zrobić już pół roku temu. Oczywiście dalej nie ma, jest "w formowaniu". Ale co najlepsze - Niemcy wymyślili sobie, że brygada będzie wzmacniać Litwę, ale zdalnie, tj. stacjonując gdzieś w Bawarii. You can't make this shit up.
  13. Największym beneficjentem wyjścia Polski (z wielkiej litery) jest Polska. Opinie i interesy pozostałych graczy mnie nie obchodzą, i nie widzę dlaczego w ogóle miałyby być argumentem w tej dyskusji. Bez wsparcia i odizolowana, tak jak Norwegia, która również nie jest członkiem UE, ale jest członkiem NATO? Za to izolowane i bez wsparcia poczuły się Szwecja i Finlandia, które dołączają aktualnie do NATO. Jakoś sama obecność w UE nie budowała w nich poczucia bezpieczeństwa. Ta sama Norwegia jest też członkiem Schengen (ruch bez paszportów), oraz EOG (Europejskiego Obszaru Gospodarczego). Jeśli kojarzycie coś takiego jak Fundusze Norweskie, to jest właśnie norweska składka za obecność w EOG. Dzięki temu, ma dostęp do europejskich rynków zbytu. I to właśnie dostęp do europejskich rynków jest ważnym fundamentem naszego dobrobytu, od akcesji do UE udział exportu w naszym PKB wzrósł drastycznie. Ale to możemy mieć z samej obecności w EOG. W jaki wiec sposób opuszczenie UE uczyni Polskę słabą gospodarczo? W jaki sposób ta polityczna czapa buduje nasz dobrobyt, zarządzą go dyrektywami? Może na przykład tymi klimatycznymi, które podwoiły nam koszty energii i zwijają polski przemysł? W ubiegłym roku Accor Mitall zamknął kolejną hutę i stalownię, za główny powód podając wysokie koszty emisji CO2. Ktoś powinienen tam postawić ładną niebieską tablicę, "sfinansowano ze środków UE".
  14. Spokojnie. O Rosji mawia się, że nigdy nie jest ani silna jak się wydaje, ani tak słaba jak się wydaje. Ze współczesnymi Niemcami jest podobnie. Aktualnie siła militarna Niemiec jest żadna, owszem, ale jednocześnie to oni właśnie uzbrajają całą Europę. Sam byłem zaskoczony, jak zaczęła się zrzutka Leopardów na Ukrainę, i nagle okazało się że są w posiadaniu Polaków, Hiszpanów, Włochów, Greków, Holednrów, Szwedów... I to wszystko zjechało z taśm Rheinmetal. Ergo, jak Niemcy zechcą, to ze swoim potencjałem ekonomicznym i przemysłowym mogą za kilka lat wystawić taką armię że się akwarelista chowa. Tyle, że nie chcą. Bo znowóż - z kim mieliby wojować. Z Francją sztama, z Rosją wspólne interesy. Budowa silnej armii to w tej sytuacji zbędny wydatek. Wydawać miliardy Euro, bo amerykanie są obrażeni? Bo oczekują że niemieckie czołgi pod natowską flagą będą strzegły amerykańskich interesów, jeszcze broń Boże na Moskwę ktoś je będzie chciał wysłać? To nie ma sensu. O niemieckiego ducha też bym się nie obawiał. To jest bardzo karne społeczeństwo, tam z władzą się nie dyskutuje, tam władza ma rację. Czy trzeba budować obozy koncentracyjne, czy kochać LGBT i muslimów. A zwrotnice można przestawić całkiem szybko. Zresztą, już dziś trzecią siłą polityczną nad Sprewą jest AfD. Politycy tej partii znani są z antyimigranckiego dyskursu, relatywizacji zbrodni nazizmu i hołdowania dziedzictwu Prus. U nas lokalnie zasłynęli dzieki wypowiedziom kilku ich czołowych polityków, którzy rozpaczali nad losem wypędzonych, a o terenach NRD wypowiadali się per "Niemcy środkowe". P.S. Poprawka. Wrzuciłem w google, według ostatnich sondaży AfD jest już drugą siłą polityczną w Niemczech, przegoniło SPD.
  15. Co wtedy, ano - zupełnie nic. NATO opiera się wyłącznie na sile i wiarygodności USA, reszta to są turyści na gapę. Jeśli zamiast NATO dostaniemy amerykańskie gwarancje, to status naszego bezpieczeństwa nie zmieni się ani o jotę. A dlaczego mielibyśmy je dostać? Bo takie są interesy USA - ograniczanie neoimperialnych zapędów Rosji, blokowanie zbliżenia niemiecko - rosyjskiego. Wszystko to oczywiście w celu obrony własnego statusu, i związanych z tym korzyści materialnych i strategicznych. Trump na jedną nóżkę groził rozpadem NATO, drugą nóżką stał w Warszawie gdzie wygłaszał expose swojej polityki międzynarodowej, zwiększając zaangażowanie sił amerykańskich w Polsce. Nie, nie z sympatii do Polaków. W obronie amerykańskich interesów. Inny przykład amerykańskiego zaangażowania nad Wisłą - otwarcie dużego oddziału JP Morgan, budowa centrum danych Azure Microsoftu, budowa fabryki półprzewodników Intela. Wielki kapitał i strategiczne technologie, zwłaszcza półprzewodniki. To nie jest tak, że takie inwestycje mogą powstawać gdziekolwiek. One mogą powstawać tylko tam, gdzie Amerykanie gwarantują bezpieczeństwo. W ten sposób "obsikują" swój teren. Oczywiście że nie. W razie W, możemy liczyć na dostawy broni, amunicji, być może wsparcie ze strony amerykańskiego lotnictwa, potwierdzenie osłony parasolem atomowym. Więcej i tak nikt nam nie da. Amerykanie mają swoje interesy, ale chcą je realizować po kosztach. No chłopie, śmiejesz się z pomysłu że jankesi będą za Warszawę umierać, ale jednocześnie całkiem na poważnie rzucasz tezę że Niemcy już tak? A niby to z jakiej paki? To w ogóle nie leży w interesie niemieckim. W interesie niemieckim leży zbliżenie z Rosją, a nie pójście z nimi na wojnę. Europejska armia to jest potrzebna po to, by wyrzucić z Europy wpływy amerykańskie, i zwiększyć potencjał polityczny Euopy jako takiej w globalnej rywalizacji, a nie po to by bronić naszych interesów. Jeśli na ołtażu zbliżenia niemiecko - rosyjskiego trzeba będzie poświęcić polskie interesy, to się je poświęci, bo dlaczego by nie? Wielkie inwestycje w niemieckie zbrojenia - no prośba, przecież ten temat jest już wyjaśniony. Owszem, 100 mld euro, tyle że w perspektywie do 2035. Wtedy to Niemcy mają wystawić aż trzy dywizje (my aktualnie posiadamy pięć). Bo stan na dzień dzisiejszy jest taki, że nie mają nawet jednej. I po co im to, z kim niby ta armia miałaby wojować? Ambicje rosyjskie kończą się na granicy Odry, a wpływami w Europie Środkowej można się przecież podzielić, i to bez zmiany traktatów unijnych nawet. Raz jeszcze - trzeba patrzeć na interesy, tylko i wyłącznie. Nie na deklaracje, podpisywane umowy czy wyrazy sympatii i gadki o jakiejś europejskiej solidarności. Ile to wszystko jest warte, to już mieliśmy okazję sprawdzić w 1939. Gdy podpisywaliśmy brytyjskie gwarancje, jeden człowiek bił na alarm. Studnicki. Bo patrzył na interesy i na realne zdolności, a nie na piękne gładkie słowa i jakieś fikcyjne scenariusze.
  16. Żydzi w Palestynie mordują palestyńskich cywili tysiącami - bomabrdując, kwartał po kwartale, całe dzielnice mieszkalne, szpitale, szkoły. Na ten moment liczbę ofiar wśród palestyńskich cywili szacuje się na 50 tys. Spoko. Izrael obraża Polskę na arenie międzynarodowej, wyzywa nas od morderców, nazistów, fałszuje historię. Spoko. W polskich teatrach wystawiane są spektakle poniżające wiarę katolicką, postać papieża, spoko. Ktoś śmiał zgasić świeczki hanukowe palące się w polskim sejmie? O BOŻE. TAK NIE WOLNO! TO STRASZNE! CO O NAS POMYŚLĄ? A w piździe to mam, co o nas pomyślą. Żydzi niech te swoje świeczki palą w swoich synagogach. Nie róbmy z nich takich świętych krów. Polski sejm to nie miejsce na tego rodzaju obrzędy.
  17. To była Unia sprzed zjednoczenia Niemiec. Od kiedy Niemcy wróciły do gry, stała się wehikułem niemieckich dążeń do podporządkowania sobie reszty Europy. I nie da się z tym nic zrobić, te cele są zapisane w niemieckiej geopolityce niezależnie od ducha czasów, i realizują się samodzielnie, od poziomu niemieckiego przemysłu po elity polityczne. To wychodzi samo przez się. Tak jak nasze starania do wypchnięcia Rosji z polityki europejskiej. Moim zdaniem ocena dotacji to kwestia niejednoznaczna. W pierwszych latach akcesji faktycznie mieliśmy problem z pozyskiwaniem kapitału, i duże potrzeby inwestycyjne. Kto pamięta jak ślimaczył się program budowy autostrad, ten rozumie. I w tym okresie obecność w Unii w mojej ocenie była dla nas bardzo korzystna - dostaliśmy wsparcie przy potrzebnych dla nas projektach z którymi sami mieliśmy problem. Jednocześnie, ówczesna Unia pozbawiona była tak wszechpotężnej politycznej czapy z jaką dziś mamy do czynienia. Ale, żeby nie było za dobrze. Już wtedy tendencje federalizacyjne były obecne, i były wykonywane pierwsze kroki. Próba narzucenia eurokonstytucji, obalenie traktatu z Nicei. Taki spokojny człowiek jak Jan Rokita brylował wówczas w mediach z hasłem "Nicea albo śmierć". Do czasu aż Tusk go w tej kwestii nie usadził. A miał Janek rację. A dotacje na infrastrukturę były, owszem, ale nigdy nie było tak że sobie polaczki wymyśliły że tu chcemy drogę i unia na to że spoko. Trzeba było dostosować plan sieci autrostrad i kolei do europejskich korytarzy transportowych. A te oczywiście biegną ze wschodu na zachód, łączać Niemcy z Rosją. Korytarze północ - południe? Też potrzebne, ale na zachód od nas, żeby łączyć Niemcy z Włochami. Stąd w kierunku wschód - zachód mamy całą siatkę połączeń, ale na osi północ - południe do dziś mamy tylko jedną nitkę. Via Baltica rodziła się w bólach, i wciąż jest w budowie. Na dziś natomiast - UE chętnie dorzuci się do nowej fontanny w parku albo wymiany elewacji, ale do budowy CPK czy przekopu Mierzei już nie. Bo co polaczkom takie śmiałe projekty inwestycyjne, Pan Niemiec nie widzi takiej potrzeby. Pardon, nie wpisują się w unijne perspektywy i cele strategiczne. Za to rozbudowy niemieckich lotnisk już tak. Osobny akapit należałoby poświęcić cenie jaką zapłaciliśmy za te dotacje. Owszem, w tamtym czasie były potrzebne, ale jednocześnie w tamtym czasie nasze przedsiębiorstwa były łatwym celem dla zachodniego kapitału, a w tym obszarze żadnych okresów przejściowych oczywiście nie wynegocjowano. Nie, okres przejściowy to był potrzebny dla stopniowego wzrostu dopłat dla rolników A jakie były tego skutki? Niektóre widoczne szybko, na przykład masowy upadek polskich cukrowni. Inne rozłożone w czasie, na przykład los naszej marki Zelmer - najpierw wykupionej przez Bosha, ale kontynuującej rodzimą produkcję, po to by w późniejszym czasie stopniowo ją ograniczać a zakłady migrować na produkcję sprzętu Bosha. Aktualnie w planach jest już całkowite zamknięcie marki. Po co polaczkom własne marki AGD, jak są marki niemieckie. Podsumowując tę przydługą dygresję. Był taki czas że dotacje infrastrukturalne były nam potrzebne. Zapłaciliśmy za nie słono, i nie dane nam było wykorzystać ich stricte pod kątem naszych interesów, musieliśmy tutaj realizować interesy wspólne. Ale mieliśmy z tego poważny zysk. Dziś natomiast - spokojnie już możemy bez nich żyć. Ba, dziś stanowią one raczej źródło patologii. Bo przecież wydać je trzeba, na co w sumie mniej ważne, można postawić nową fontannę na rynku albo postawić nikomu niepotrzebne lokalne lotnisko z którego nikt nie korzysta. Ale połowę tego trzeba sfinansować, więc trzeba wziąć kredyt, zwykle w zagranicznym banku, bo polskich mamy raptem dwa. I potem efekt tego jest taki - lejemy niepotrzebny beton na zbędne projekty, zadłużając się w zagranicznych bankach i kupując usługi u zagranicznych dostawców. Super biznes, tyle że nie dla nas. Według wyliczeń niemieckich think-tanków, z każdego euro przekazanego w formie dotacji dla Europy Środkowej na zachód wraca 60 eurocentów. TLDR - dotacje kiedyś były nam potrzebne, dziś są tylko źródłem patologii. No właśnie widać, widać. Ostatnie bezpardonowe ataki z jej strony w obszarze gospodarczym pokazują dwie kwestie - po pierwsze jak bardzo nasze elity są nieogarnięte w tym temacie, a po drugie jak wielkie Ukraina ma interesy w Polsce. Inaczej nie podejmowałaby takiego ryzyka (które też ostatecznie się nie opłaciło - przyszedł wujek Sam i powiedział że ma przestać odwalać takie maniany bo jak nie to zakręci kurek). A jak są interesy, to jest pole do współpracy, tylko trzeba umieć grać.
  18. Jprdl. Takie problemy to mają młode chłopaki, po starym byku bym się tego nie spodziewał. Tymbardziej, jest to argument za zapisaniem się na siłownię, bo w ten sposób wyjdziesz poza swoją strefę komfortu. Sam argument jest czysto emocjonalny i kompletnie oderwany od rzeczywistości - na siłownię chodzą i szczypiory, i grubasy, i wieloryby, i nikt na nikogo z byka nie patrzy. Wprost przeciwnie, osobiście gdy widzę np. jakiegoś spoconego grubcia, to typa szanuję w opór, że się przełamał i walczy, tymbardziej że wiem jak długa przed nim droga. Jakiś praktyczny. Nie chodzi o to, żebyś nauczył się efektownych kopnięć, tylko nabrał pewności siebie w sytuacji jakiegoś konfliktu. Boks, Krav maga, MMA. Osobiście trenuję boks, bo to przy okazji szlachetny sport, ma swoją kulturę, swoich mistrzów. Najbardziej praktyczna jest kravka, i gdzie tam kiedyś planuję też jej trochę łyknąć. MMA jest niby spoko, ale jest też przy okazji mocno kontyzujne, więc raczej odradzam. Kluczowe, by wybrać odpowiednią szkołę i instruktora. Nie ma sensu chodzić na spędy po 30-40 osób. Mała grupa, do 8-10 osób. Do tego, zwłaszcza na początku, zajęcia indywidualne, by dobrze opanować podstawy i nie nabierać złych nawyków. Założyciel tego forum. Polecam nabycie Kobietopedii. Przy okazji w ten sposób wesprzesz forum. Owszem, ale jeśli w miarę wyglądasz to da się. Przy okazji można poćwiczyć trochę grę w komfortowych warunkach, złapać dystans. Tak, do tego warto zrobić sensowne zdjęcia. Ale przydadzą się także na inne social media. A to jest jakaś Twoja wizytówka w dzisiejszych czasach. Zastanów się też trochę nad swoją reakcją nad te propozycje. Nie chce mi się, źle bym się czuł, nie dla mnie. Bo wszystko to są czynności poza Twoją strefą komfortu. Ale jeśli przez kilka lat żyłeś w pieczarze, to primo wszystko prawie będzie dla Ciebie wyjściem poza Twoją strefę komfortu, secundo tym bardziej tego potrzebujesz. Żeby coś się zaczęło w Twoim życiu dziać, i żeby nie było to tylko związane z Twoją ex. Jeśli ona stanie się w Twoim życiu wątkiem pobocznym, Twoje emocje też się do tego dostosują.
  19. Ta sprawa jest bardziej skomplikowana. W okresie zimnej wojny RFN było przez USA pompowane, jako zderzak wobec NRD i potencjalnej III WŚ. Ale jednocześnie, było to trzymane pod butem - armia miała charakter wyłącznie defensywny, nie miała własnego sztabu generalnego (sic!), a na terenie RFN stacjonowały wojska amerykańskie. I teraz najlepsze. Uwaga. Tak jest do dzisiaj. Nie żartuję. Tak, Bundeswehra dalej nie ma sztabu generalnego. Jej sztabem generalnym jest NATO. Umowy w tym zakresie dalej są obowiązujące. I nie po to na terenie Niemiec pozostają amerykańskie bazy by Niemiec bronić (przed kim zresztą?), tylko by Europy bronić przed Niemcami. Bo może i współczesne Niemcy są pacyfistyczne i rozbrojone, ale z tą bazą przemysłową jak coś im znowu najdzie to są w stanie w przeciągu pięciu lat wystawić takie wojska pancerne że nie będzie gdzie spierdalać. I USA nie robią tego z dobrej woli dla kochanej Europy. Silne Niemcy jednoczące Europę pod własnym butem to zagrożenie dla amerykańskiej hegemonii, i zapobiegnięcie takiej sytuacji to element amerykańskiej doktryny od już prawie stu lat. Celem NATO było utrzymać USA w Europie, Rosję poza Europą, i Niemcy pod butem. I te cele się nie zmieniły. I wszystkie te cele kolidują z aktualnymi celami UE. Oczywiście że temat druku 1066 kojarzę, ale co to ma do tematu? To cegiełka w temacie stopniowego budowania armii europejskiej. Której zaistnienie uniezależni Europę od USA w kwestii bezpieczeństwa, a tym samym doprowadzi do zmarginalizowania roli NATO, i wycofania się USA z Europy. Bo gdy Macron kilka lat temu mówił o niezależności Europy w kwestii bezpieczeństwa i partnerskich w tej kwestii relacjach z USA, to przecież nie miał tego na myśli żeby było jak jest. Skoro relacje są partnerskie, to nie może być tak, że jedna strona ma na terenie drugiej bazy wojskowe, a druga nie. A po cóż to? Ano, na przykład po to, że jak kolejnym razem Niemcy z Francją zrobią jakąś rozpierduchę pod hasłami demokracji, w takiej np. Libii, to ostatecznie to firmy niemieckie i francuskie położą łapę na złożach ropy. A nie amerykańskie, tak jak się ta awantura zakończyła. Albo po to, by móc negocjować z Rosją strefę wolnego handlu od Lizbony do Władywostoku, bez martwienia się o to że wujek Sam stawia veto. Bo wujka Sama w Europie już nie będzie. Kto na tym straci? Spokojnie, tylko my.
  20. Przykra sprawa, z innych wypowiedzi na forumn kojarzyłem Cię raczej pozytywnie. W tej dyskusji natomiast jesteś zacietrzewionym człowiekiem o zamkniętym umyśle, który nie jest w stanie wyjrzeć poza uproszczony podział rzeczywistości jaki widzi. Nie mam pojęcia z jakiego powodu wyzywasz mnie od kamratów, środowiska którym gardzę i z którego mam bekę. Przytoczyłem Ci ostatnie uwarunkowania geopolityczne, i myślę że straciłem tylko na to czas. Nie jesteś w stanie zrozumieć świata bardziej skomplikowanego niż tylko "nasi" i "nie nasi". Wielka europejska polityka jest totalnie poza Twoim zasięgiem, dla Ciebie wszystko kręci się wokół polskiego pępka.
  21. Z takim podejściem, to niczego nie zbudujemy. Narzekasz na polskie przywary, w szczególności na wzajemne skonfliktowanie, a jednocześnie sam temu ulegasz. Kardynalny błąd w Twoim myśleniu to patrzenie na politykę z perspektywy ludzi, a nie sprawy. Przyklejasz poglądy do jakiejś persony, a następnie przypisujesz jej złe intencje, i z ich perspektywy oceniasz zwolenników sprawy. Wygodne jako kij w debacie, ale zasadniczo jest to prymityzowanie dyskusji. Wyobraź sobie, że jest bardzo dużo ludzi, którzy są zwolennikami wyjścia z UE, a jednocześnie uważają wychodzenie z NATO za idiotyzm. W Twojej logice się to nie mieści, bo nie możesz tego przykleić ani do Jabłonowskiego ani do Kaczyńskiego. Jak już koniecznie musisz do kogoś to przykleić, to możesz to przykleić do Bosaka. Sugerowałbym jednak dyskusję o sprawach, nie o ludziach. Trzymajmy jakiś poziom. Jeszcze na dokładkę. Tak naprawdę, to w kwestii wychodzenia z NATO, to właśnie pozostawanie w UE stwarza na dłuższą metę takie ryzyko. Bo zarówno Francja jak i Niemcy dążą do wyrugowania interesów amerykańskich z Europy. Drogą do tego jest europejska armia, samowystarczalność europejska w zakresie bezpieczeństwa, i ostatecznie wyjście państw UE z NATO, bądź zmarginalizowanie tej instytucji. Nie są to jakieś urojenia, to wynika wprost z wypowiedzi zachodnich polityków, i było przyczyną ich spięć z Trumpem. I to groźniejsza perspektywa niż mogłoby się wydawać, bo ważnym elementem tej układanki, do rozpoczęcia wojny z Ukrainą, miała być Rosja. Lata 2018-2020 to silne zbliżenie niemiecko - rosyjskie, i to była dla nas bardzo groźna sytuacja. Bo co by chciał Putin za udział w tym układzie, to się dowiedzieliśmy z jego ultimatum na zimę 2021. I owszem, zachód to ultimatum odrzucił, ale gdyby kampania ukraińska zakończyła się sukcesem, a wojska rosyjskie stały przy Brześciu, to inaczej mogłyby przebiegać rozmowy, i jestem pewien że nas by przy tym stoliku nie było napewno. Także zastanów się następnym razem dwa razy, zanim wymienisz UE i NATO jednym tchem. Świat jest znacznie bardziej złożony, niż tylko podział na idiotów od Jabłonowskiego, Kaczyńskiego i Tuska.
  22. A po wyjściu z NATO co jest kolejnym krokiem, opuszczenie ONZ i powrót do pogaństwa i handlem niewolników? Tworzysz sobie hohoła bez ładu i składu i w niego bijesz. Nikt w środowiskach eurosceptycznych nie postuluje wychodzenia z NATO, wprost przeciwnie. Pytanie brzmi jak związać Amerykanów bliżej, wymusić na nich poważniejsze zobowiązania, to jest ten kierunek. Ale jak wrzucasz sobie kamrackich klaunów do jednego worka z każdym kto się z Tobą nie zgadza to tą drogą można skrytykować każdego. Nie ma to wprawdzie sensu ani logiki, ale papier wszystko przyjmie. To nie jest romantyzm, tylko naiwność naszych elit. Polska polityka wschodnia jest wciąż pod wpływem nieaktualnej już doktryny Giedroycia, która w Ukrainie i Białorusi widziała twory proto-państwowe na które trzeba dmuchać i chuchać jak z jajkiem. Czasy się zmieniły, ale jak mamy od 30 lat tych samych ludzi u władzy, to mamy zdezaktualizowane mapy mentalne. A co do samego ducha "jakoś to będzie", to w tym nie widzę problemu. I właśnie sytuacja z Ukrainą pokazała siłę takiego podejścia, mixu profesjonalizmu z fantazją. Z jednej strony nie mamy takiego bardaku jak w Rosji, z drugiej nie mamy tak skostniałych procedur jak Prusacy. Szkolenie Ukraińców na zachodzie było porażką, było nieadekwatne do potrzeb, bo było realizowane tak samo jak dla ich oddziałów liniowych. Nowy program szkolenia? O panie, to trzeba paru lat na rozpiskę i wdrożenie. A nasi ogarnęli.
  23. Oczywiście że się da, to normalna rywalizacja. Już teraz rywalizujemy o rynki zbytu. Nie mówię wszak o wojnie. To jest podstawowa kwestia mentalna, czy uważamy że możemy stanowić samodzielny obszar rdzeniowy który realizuje swoje interesy, w takich albo innych sojuszach, czy skazujemy się z miejsca na bycie orbiterem w czyjejś strefie wpływu. Powiem Ci natomiast co się nie da. Na przykład tego się nie da, bo dla Francji i Niemiec nie leży to w ich interesie. Tak samo, nie da się reformować UE, bo nikt tam tego nie chce. Tak samo, nie da się dogadać z Rosją, bo ona tego nie chce. Natomiast Ukraina i Białoruś na bliższej integracji z Polską mogą dużo skorzystać, i to jest nasze okienko możliwości. Z tego wynikają okienka możliwości - z interesów. Skąd taka absurdalna teza, że wyjdzię z UE to wyjście z NATO? Do NATO dołączyliśmy w 1997, do UE w 2004. To nie jest żaden pakiet wiązany. Są kraje które są w NATO a nie są w UE. Czy UK opuszczając UE wyszła też z NATO, i mi ten fakt umknął? Wychodzenie z NATO byłoby oczywiście kompletnie absurdalne. Ale wiązanie NATO z UE jest równie absurdalne. Tymbardziej, że obydwa te twory mają konflikt interesów. Za pośrednictwem NATO Amerykanie realizują swoje wpływy na terenie Europy, zarówno Niemcy jak i Francja chętnie by się USA z Europy pozbyły. Dlatego Macron jeszcze parę lat temu mówił o śmierci mózgowej NATO, dlatego nie było ani Francji ani Niemiec w Iraku i Afganistanie, dlatego projekt armii europejskiej. A tu nagle teza, że niby warunkiem naszego pozostania w NATO jest obecność w UE? To się kompletnie kupy nie trzyma.
  24. Ten romantyzm to zakończył się wraz z hekatombą II WŚ. Aktualnie wiodącą ideologią nad Wisłą jest patrzenie spode łba na wielkich panów z zachodu którzy niosą tutaj kaganek oświecenia. Pozostawanie w UE jest tutaj religijnym dogmatem poza dyskusją, nie wolno tego nawet na głos analizować, bo od samego myślenia o tym robi się pusto w lodówkach i nagrzewają się silniki ruskich tanków. Nie sądzę byśmy z jakichś powodów byli mniej zdolni do współpracy niż inne narody europejskie. Politycy różnych opcji biorą się za łby w całej Europie. Problemem jest niska jakość naszych elit, niezdolnych do myślenia w kategorii narodowych interesów. Ale znowu, elity są obrazem społeczeństwa, i tutaj wracamy do punktu pierwszego. Wystarczy spojrzeć na wynik wyborczy Konfederacji. Nie wchodząc w ideologiczne dysputy, jest to jedyne ugrupowanie które otwarcie mówi o wadze interesu narodowego i krytykuje politykę unijną, dopuszczając także polexit. I jeśli ktoś obserwował tegoroczną kampanię, to jeden z największych zarzutów jakim starali się atakować ją oponenci to sugestia że Konfederacja skrycie planuje polexit. Nikt nie chciał debatować na temat rachunku zysków i strat naszej obecności w UE, wystarczało rzucanie podejrzeń że Konfederacja chce porwać się na cebulowy dogmat. Z tym się oczywiście zgadzam. Tylko na pragmatyzm może powoływać się każdy, w zależności od założeń jakie przyjmie. Ja założenia widzę następujące: 1. Nie jest możliwe żadne dogadanie się z Rosją, bo jedyna oferta z jej strony to włączenie nas do swojej strefy wpływów. Percepcja rosyjska jest taka, że długofalowo na terenie Europy Wschodniej albo dominują wpływy rosyjskie, albo polskie, i nie ma tutaj pola do dyskusji. 2. Oferta ze strony zachodu to bycie ich montownią, zasobem taniej siły roboczej, drenaż siły umysłowej. Jednocześnie tam właśnie są nasze rynki zbytu, i tam jest kapitał. 3. USA starają się utrzymać dominującą pozycję globalną po możliwie najtańszych kosztach i najmniejszym ryzykiem, niezaleznie od kosztów po stronie partnerów. Zachowanie status quo oznacza także ograniczanie wpływów rosyjskich, przynajmniej na dzień dzisiejszy. Są skłonni nas wspierać, ale nie ma co liczyć na to że w razie wojny z Rosją pojawią się tutaj nagle całe dywizje US Army i nas obronią. Z tego wynoszę następujące wnioski. 1. Jedynym sposobem trwałego rozwiązania konfliktu z Rosją jest zdobycie odpowiedniej siły, i włączenie Białorusi i Ukrainy w naszą strefę wpływów. Wymaga to odpowiedniej siły ekonomicznej, militarnej, dyplomatycznej, i jest zadaniem na pokolenia. Konsekwencją będzie usunięcie Rosji z polityki europejskiej. 2. Z zachodem należy handlować, brać udział w otwartym rynku, jednocześnie opierając się ich presji politycznej. Z tego powodu, najlepszym modelem jest bycie członkiem EOG, płacenie składki za dostęp do rynku, i opuszczenie UE. 3. Względem USA, brać nie kwitować. Testować ich wiarygodność, wystawiać rachunki. Dążyć do włączenia do programu Nuclear sharing. Jednocześnie, budować własne zdolności, zwłaszcza w obszarze rozpoznania i broni rakietowej. Amerykanie trzymają Ukrainę właśnie na tych dwóch smyczach.
  25. Ten argument również logicznie jest nieprawidłowy. Unijne prawo, nawet jeśli miałoby być lepszej jakości i tworzone przez bardziej merytorycznych ludzi, nie będzie ukierunkowane na nasze interesy. Rodzime prawo, nawet jeśli bardziej kulawe, będzie jednak nastawione na nasze interesy. Przykładem mogą być kwestie klimatyczne. Na zachodzie popularna jest energetyka jądrowa, do tego sporo państw ma dobre warunki pod energetykę słoneczną. Większość produkcji ulokowana jest w Azji, znaczna część PKB generowana jest przez usługi i sektor kapitałowy. W tej sytuacji, ograniczenie emisji CO2, niezależnie od pobudek ideologicznych, nie jest dla zachodu tak inwazyjne i kosztowne jak dla nas. Ale nasz interes w tym wszystkim nikogo nie obchodzi, żryjcie sobie gruz. I można sobie gardłować o tej merytokracji zachodu, do czasu aż unijne regulacje trafią w Twój sektor. O czym ostatnio przekonali się przewoźnicy, którzy blokują od paru tygodni granicę. I nawet nie mają jak ulokować dobrze swojego protestu, bo kij z tego że są w stanie wywrzeć jakąś presję na krajowych polityków. Morawiecki pojechał do Brukseli, pocałował w tym temacie klamkę i elo. Byliśmy liderem europejskiego rynku transportowego a teraz kawał tej branży idzie pod wodę. I co zrobisz, nic nie zrobisz. A co do tego, że jest niby lepszej jakości i tworzone przez bardziej merytorycznych polityków, to również mit, i takie myślenie jest wyrazem naszego zakompleksienia wobec zachodu. Oczywiście, tamte państwa są bogatsze, więc stać je na lepszy poziom usług publicznych. Inna kwestia, że to bogactwo zostało wypracowane przez pracę wielu pokoleń, a aktualnie jest trwonione na różnej maści szaleństwa ideologiczne i konsumpcję, zadłużając przyszłe pokolenia pod kurek. I to jest ta merytoryczna polityka? Co zaś się tyczy samych polityków, ludzie jak wszyscy inni, żadni tam mułłowie zachodu. Ile to w Belgii zajęło ostatnio wyłonienie nowego rządu, dwa lata przepychanek i bezchołowia? Niedawno we Francji wybuchła duża afera, korupcja polityczna z rodzinką spadkobierców L'Oreal w tle. O Niemcach mówi się że ich rząd jest przystawką do interesów ich kapitału. Tylko te wszystkie informacje nie są w naszych mediach popularne, bo nikogo to po prostu nie obchodzi, to są ich sprawy. I z tego braku wiedzy i kompleksów wychodzi takie spojrzenie zbitego psa patrzącego spode łba. Także, w dalszym ciągu czekam na choć jeden poprawny argument za naszą obecnością w UE.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.