Skocz do zawartości

Bobby

Użytkownik
  • Postów

    63
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Bobby

  1. @Samiec92 dzięki za wyważony głos w tej dyskusji, @GluX dziękuję za odniesienie się do mojego wpisu. Poniżej moje widzenie sprawy. Przeczytałem Twój wpis @GluX na temat mięsa drobiowego i krytykę żywności bio, zadając przy okazji kilka pytań, bo miałem nadzieję, że opisałeś temat z perspektywy własnego doświadczenia, pomiarów, badań empirycznych, itd. Odnoszę jednak wrażenie, że swoje dwie tezy (upraszczając): „indyk jest lepszy od kurczaka” oraz „żywność bio to ściema, pełno na tym rynku oszustów i nie ma dużej różnicy od jedzenia przemysłowego z supermarketu” oparłeś jedynie na tym co słyszałeś albo przeczytałeś w sieci (lub w książkach). Czy nie jesteś zatem jedynie „świadkiem ze słyszenia”, który nie ma bezpośredniej wiedzy praktycznej w temacie, w którym się wypowiadasz, zwłaszcza w tej drugiej kwestii? Cóż, ale nie mogę mieć o to do Ciebie pretensji. A same obserwacje w stylu „zjadłem kurczaka a innym razem indyka i wielkiej różnicy nie widzę” to może być trochę za mało, w mojej opinii, do istotnego głosu w dyskusji. Cechą współczesnego internetu jest to, że każdy może napisać na forach lub jakichkolwiek stronach internetowych cokolwiek. Im więcej hałasu przy tym robi i ubiera marketingowo swoje treści, im bardziej jest kolorowo, to za tym większego eksperta uchodzi. Trudno w tym wszystkim znaleźć właściwą perspektywę, odróżnić prawdziwe źródła wiedzy od kopii i powtarzaczy. Stąd też żyjemy w świecie coachów i specjalistów z własnego nadania, robiących czasem więcej szkody i pożytku. @GluX śledzę z rzadka Twoje wpisy na tym forum i niektóre są trafne, niektóre moim zdaniem nieco do skorygowania względem stanu nowoczesnej medycyny sportowej, z niektórymi natomiast fundamentalnie się nie zgadzam. Np. z tym, kiedy luźno rzucasz hasła typu: A kiedy przytaczam konkretne zestawienie wyników 67 badań, że one jednak są wbrew temu co twierdzisz, to wtedy oznajmiasz, że zestawienie jest bez sensu, bo nie ujmuje polskiego rynku. Hmmm… proponowałem Ci lekturę, bo mógłbyś być zaskoczony w tej kwestii. Ok, nie ma przymusu czytania publikacji z najwyższej półki. Pominę też Twoją sugestię, że te badania są sponsorowane (przez producentów żywności eko?), a zatem z góry fałszywe i udowadniające jedynie uprzednio założoną tezę. Ale znam niektórych współautorów tej publikacji, którzy daliby Ci w twarz za takie oszczerstwo rzucone pod ich adresem: Podobnie w kwestii zastosowania antybiotyków w hodowli drobiu wspominasz, że ustawy i przepisy w Polsce swoją drogą, a praktyka hodowlana swoją. Skąd Twoje założenie, że mięso w Polsce jest produkowane lepiej / gorzej / z zastosowaniem innych procesów niż np. we Francji lub Wielkiej Brytanii i do tego niezgodnie w przepisami? Podajesz nawet jako szkodliwe stosowanie amoksycyliny, ale tutaj moje kolejne pytania: a do jakich maksymalnych stężeń w surowicy się ją podaje? W jakich przypadkach i pod czyim nadzorem? Czy antybiotyk odkłada się w mięsie drobiowym a jeśli tak, to w jakiej ilości? A może odkłada się nie w mięsie, tylko w innych tkankach? Ile wynosi czas półrozpadu? Jakie formy amoksycylina przybiera? A może jest jednak wydalana? A może są inne i gorsze substancje, które są dodawane do pasz dla drobiu hodowanego przemysłowo, które np. powodują nieodwracalne zmiany komórkowe i bezpośrednie przełożenie na organizm człowieka? Itd. itp. Nawołujesz także do tworzenia użytecznej wiedzy na forum: i to jest wszystko wspaniale, opierajmy tę wiedzę zatem na faktach, a nie na wydaje mi się, na gdzieś czytałem albo słyszałem lub widziałem na filmie na youtube. I wiedz, że nie zależy mi zupełnie na tym, abyś zmienił zdanie, możesz tkwić przy swoim do końca życia. Ale jeśli chcesz merytorycznej dyskusji, to daj merytoryczne argumenty – możemy pospierać się o farmakokinetykę antybiotyków, możemy podyskutować o sposobach wydalania metabolitów i przyśpieszeniu tego zjawiska, o wpływie na układ pokarmowy, o wartościach odżywczych z perspektywy mikroelementów w mięsie w dietach dla sportów amatorskich i wyczynowych, o wpływie diety na reakcje mięśniowe i gospodarkę lipidową w sportach siłowych i wytrzymałościowych, itd. To jest fascynujący świat ludzkiego organizmu, myślę, że również i dla Ciebie! I faktycznie w moim poprzednim wpisie napisałem Ci, że to wstyd, co piszesz. Zdanie podtrzymuję, bo formułując tak radykalne tezy nie masz, jak sądzę, sprawdzonych do nich podstaw. Ja przynajmniej na takowe bym się nie odważył, a zawodowego doświadczenia w medycynie mam mniej więcej tyle lat, ile Ty pewnie stąpasz po tym świecie. A co do Twojej odpowiedzi, to chyba trochę Cię poniosło: @Samiec92 – wywołałeś ciekawą kwestię diety i tego, czy można ją ulepszyć. Ja widzę to tak – jeśli jesteś amatorem, który w wolnym czasie chce się trochę poruszać dla zdrowia, chce utrzymać się przez lata w dobrym zdrowiu i wydolności, to tak trzymaj. I nie trzeba pewnie znacząco ulepszać Twojej diety, sugerowałbym tylko jak najwięcej organicznego. Ale jeśli masz problemy ze zdrowiem albo jesteś wyczynowym sportowcem, który chce urwać 0,3 sekundy ze swojego najlepszego wyniku albo podnieść 10 kg więcej, to zapraszam do dyskusji. Pomówmy o tym, jak skomponować Twoją dietę tak, aby stała się integralną częścią wspomagania treningowego i sprawiła, że będziesz wydajniejszy. I czy potrzebne są suplementy czy nie. I jak ważne jest pochodzenie żywności, zawartość składników odżywczych i mikroelementów, no i dlaczego ta z supermarketu pod tym względem nadaje się w niektórych przypadkach jedynie do śmietnika. @GluX i @Samiec92 życzę Wam obojgu najlepszego P.S. Pozdrowienia dla Tadka Sowińskiego, kiedy będzie czytał (ale dla pozytywnego przykładu) na jakie fora sięga dyskusja o dobrej diecie = Tadziu popatrz jak internet edukuje! ;-) Pod tym względem jesteś moim guru ;-)
  2. @GluX Z ciekawością przeczytałem Twój komentarz nt. jakości mięsa BIO i mam parę pytań: Co rozumiesz pod pojęciem „biodostępność białka”? BV czy chodzi może raczej o profil aminokwasowy? Czy możesz proszę przytoczyć źródło badań, które pokazują, że indyk ma większą „biodostępność białka” niż pierś z kurczaka? Na podstawie jakich badań masz przekonanie, że kurczaki „(…) są na antybiotykach (nie sterydach)” a, jak rozumiem, indyk hodowlany nie jest antybiotykami raczony? Czy dotarłeś może do unijnych przepisów dotyczących stosowania antybiotyków w procesie hodowli drobiu? Zastanawiam się, skąd u Ciebie taka zuchwała teza? Oj obraziłby się British Journal of Nutrition, publikujący w 2016 najszersze wyniki badań w tym zakresie, które mówią dokładnie coś odwrotnego! Oj wstyd Panie Ekspercie, wstyd! Ale ponieważ na naukę nigdy nie jest za późno, załączam dla Ciebie stosowny link do Cambridge University Press: https://www.cambridge.org/core/journals/british-journal-of-nutrition/article/composition-differences-between-organic-and-conventional-meat-a-systematic-literature-review-and-metaanalysis/B333BC0DD4B23193DDFA2273649AE0EE Hmmm.... śmiała teza, że nie odbiega zbyt mocno. Polecam lekturę powyższych badań, jestem przekonany, że wtedy zmienisz zdanie.
  3. Przejrzałem zestaw badań, który linkowałeś – jest ułożony sensownie. Co do zasady zrobienie kompleksowych badań organizmu jest dobrym pomysłem, bo być może wyniki diagnostyki dadzą jakąś wskazówkę odnośnie przyczyny tego przewlekłego bólu. Być może. Sam często powtarzam – pomyśl o tym, ile w ostatnim roku wydałeś na diagnostykę swojego samochodu a ile wydałeś na diagnostykę siebie. Będzie to prawdopodobnie mniej, bo wciąż świadomość profilaktyki zdrowia i wczesnego wykrywania schorzeń jest niska. Rozumiem jednak, że masz mocno ograniczone zasoby finansowe i Twoim celem nie jest zbadanie ogólnego stanu zdrowia, tylko jak najszybsze znalezienie przyczyny bólu i jego usunięcie. Nie szukaj więc po ciemku i w desperacji - sugeruję przemyśleć decyzję jeszcze raz – po co płacić w pakiecie za USG prostaty czy konsultację dermatologa albo okulisty, skoro Ty masz problem z klatką piersiową? Proponuję kontakt z jakimś dobrym i bardzo doświadczonym lekarzem internistą w Twoim mieście – on zapewne będzie chciał rozpocząć od podstaw, czyli USG jamy brzusznej, RTG klatki + krew + mocz + być może markery nowotworowe. Część badań będzie w ramach NFZ.
  4. Bobby

    Ostracyzm w pracy

    @SledgeHammer No dobrze, skoro sam rozpocząłeś dyskusję na mój temat i to poza tematem wątku... czuję się wywołany do tablicy. Hmmm... rządowy element wywrotowy powiadasz... no nie wiem, nie wiem kto tutaj jest suwerenem i kto z nas stoi teraz tam, gdzie kiedyś stało ZOMO? A poza tym, to jest z Twojej strony widzę szyta grubymi nićmi prowokacja polityczna, obliczona na uzyskanie taniego efektu, mająca na celu odwrócić uwagę od prawdziwych problemów istotnie dręczących społeczeństwo! Widzę, że szarmancko stajesz w obronie "wysokopółkowo żartującego" kolegi... To fajnie, że śmieszą Cię jego żarty, mnie nie. A Ty uważaj, bo ja jestem mistrzem Pierwszego Kroku Bokserskiego, no i byłem mistrzem województwa w wypełnianiu sudoku na czas, a to zobowiązuje! Miło mi, że zapamiętałeś mój wpis. Temat krytyki psychologów nie dotknął mnie osobiście. Zareagowałem tylko na głupie moim zdaniem teksty pt. "wszyscy są pojebani i robią pojebane rzeczy", obrażające zdrowy rozsądek i logikę. No chyba, że to był ten żart z półki, do której ja... cóż... nie mam dostępu Wciąż mam dystans i może właśnie z jego powodu, gdybym miał jeszcze większy, to literki na ekranie byłyby mniejsze, i mniejsze... trudno wtedy czytać, wiesz, kilkadziesiąt lat na karku robi swoje A co do diazepamu, widzę, że masz doświadczenie w psychotropach. Ja raczej wezmę zaraz po tym wszystkim coś na przeczyszczenie Mniej kwasu życzę.
  5. Bobby

    Ostracyzm w pracy

    Nie będę się mądrzył, udzielając złotych rad, jak można zrobić dobry biznes, bo zakładam, że jak będziesz gotowy, to poczujesz, że to dobry moment i sam znajdziesz dziedzinę, w której możesz się zrealizować. Bez względu jednak na to, co to będzie i kiedy, namawiam Cię do tego, abyś koniecznie spróbował. Wyjście ze strefy komfortu, postawienie czegoś na jedną kartę, dobrze przemyślane ryzyko i konieczność poradzenia sobie z nowym i nieznanym z reguły, jak sam tego doświadczyłem, wyzwala w człowieku pokłady pomysłowości i wytrwałości, których sam się po sobie nie spodziewał. Czego Ci życzę!!
  6. Bobby

    Ostracyzm w pracy

    Każda aktywność ma swoich rzemieślników i mistrzów. Każda. Ci mistrzowie znają daną dziedzinę na wylot, mają doświadczenie, umieją się znaleźć w każdym aspekcie, brylują. Do takich dziedzin należy też pisanie bezsensownych komentarzy. Dla mnie jesteś jej mistrzem! Powodzenia
  7. Bobby

    Ostracyzm w pracy

    Jesteś moim guru w zakresie układania sobie relacji społecznych w grupie!!! Idealne pomysły - po zrobieniu takich numerów wszyscy na pewno zmienią swoje nastawienie, relacje naszego bohatera z innymi w pracy będą lepsze, zapanuje miłość i zgoda, no i oczywiście wszyscy będą wychodzić do domu o 14:00 Skąd Ty kurwa bierzesz te pomysły? Ja nauczyłem się tego, że praca na etacie narzuca wiele ograniczeń. ODUCZA kreatywności, przedsiębiorczości, pomysłowości a SKŁANIA do postawy roszczeniowej, bierności i uległości. A zatem moja rada - załóż swój biznes, rozwiń coś, co będzie Twoje, zaangażuj w to swoją pomysłowość i energię. Inaczej będąc pracownikiem wciąż będziesz napotykać mniej lub bardziej nieciekawe sytuacje, aż kompletnie przestaniesz je zauważać, przywykając po pewnym czasie.
  8. A jakie to ma znaczenie, ilu z całej populacji mężczyzn i jakie ma nastawienie do relacji damsko-męskich? Uważam, że liczy się przede wszystkim to, ilu z nich osiągnęło taką pozycję społeczną i poziom prawdziwej majętności, aby grymasić i wybrzydzać wg kryteriów, które opisał Red. I tutaj właśnie zaczynają się problemy!! Z moich obserwacji i doświadczeń – istnieje olbrzymia grupa kobiet, kierujących się przy wyborze partnerów życiowych tzw. „checklistą”, na której znajduje się szereg niezbędnych i koniecznych ich zdaniem cech, jakie samiec ma reprezentować. Co znajduje się na szczycie listy? Z naturalnych względów będzie to wysoki poziom zasobności finansowej, gotowość do dzielenia się tymi zasobami, wysoka atrakcyjność seksualna, pożądane cechy osobnicze, które później mogłyby być odziedziczone przez potencjalne dzieci, pogoda życia, itd. itp. Główny problem takich panien polega na tym, że kandydatów na rynku matrymonialnym spełniających wszystkie kryteria z takiej listy jest niewielu, a ci panowie, którzy spełniają je w zupełności, mogą wybierać w lepszych od nich kandydatkach. Innymi słowy – konieczna lista przeciętnej dziewczyny zawiera cechy i kryteria spełniane przez mężczyzn z ekstraklasy. A facet z ekstraklasy wybiera po prostu dziewczynę z ekstraklasy, lepszą niż nasza przykładowa poszukująca partnera przeciętna. Efektem jest zatem albo samotna babka, wciąż czekająca na ideał i łut szczęścia, sztywno trzymająca się cech ze swojej checklisty, albo kobieta związana z kimś, ale po obniżeniu kryteriów. No i teraz do sedna – w liście kryteriów przedstawionej przez @Mosze Red widzę niemal dokładną, potencjalną analogię do zjawiska opisanego powyżej. Proponuję szczerą refleksję nad sobą wszystkim tym, którzy z wypiekami na twarzy przeczytali tę listę kryteriów. A więc jaki jesteś i co sobą reprezentujesz, jakie masz argumenty w ręku na rynku doboru naturalnego, aby móc wybierać dokładnie to, czego chcesz? Jesteś biednym i mało rokującym studentem, a marzy Ci się cud kobieta o wyglądzie modelki? Jesteś przeciętniakiem a celujesz w górnych 10% damskiej populacji? Czy masz dom w spokojnej i bezpiecznej dzielnicy? Jeździsz dobrym samochodem (nie, używane 15 letnie BMW ściągane z Niemiec i wyklepane się nie liczy, no chyba, że wystarczy na przeciętną partnerkę)? Masz przynoszący dobre pieniądze zawód albo dobrze prosperującą firmę? To możesz celować w towar wysokiej próby. To jest miara samczej atrakcyjności Prawo popytu i podaży? Zgoda. Ale wg mnie nie masz racji - samo "w miarę ułożenie" nie wystarczy, chyba, że na przeciętne panny. A na dodatek wstąpienie w związek formalny na zasadach rozdzielności majątkowej mocno osłabia walory samego związku z perspektywy kobiety, więc nabiera już mniejszego znaczenia. Polecam absolutne podstawy doboru naturalnego opisane w "Ewolucji pożądania. Jak ludzie dobierają się w pary." Bussa. Lektura obowiązkowa dla każdego mężczyzny / chłopca
  9. Bo prawdopodobnie wybrałeś specjalistę, który pracuje w nurcie psychodynamicznym, dlatego spotkania generalnie zapewne wyglądają tak, że Ty mówisz, a on słucha, uogólniając Twoje wynurzenia i przemyślenia oraz zadając pytania dopełniające. Jeśli wolisz ćwiczenia, zadania domowe, bardziej żywe dyskusje z obu stron, to wybierz kogoś z nurtu behawioralno-poznawczego. @Adolf nie jestem psychologiem, ale mam specjalizację w medycynie sportowej i medycynie pola walki. Wspieram akcję "Internet nie leczy", ale jeśli masz coś ważnego, to pisz na priv.
  10. Już myślałem, że szykuje mi się nudny wieczór po pracy, a tutaj taka perełka!!! Cóż za głęboka i dokładna analiza tematu, cóż za ostrość widzenia, cóż za znakomity głos w dyskusji, cóż za sznyt i przenikliwość umysłu!! Twoje argumenty tną temat jak smoleńska brzoza a światłość geniuszu rozprasza najgłębsze ciemności umysłu!! Gratuluję!! Wygląda też na to, że Twoim ulubionym słowem jest "pojebany" prawda? Ciekawe dlaczego? No więc na nic Maslow, pora odejść w niesławie Freudowi, koniec z Jamesem, nawet swojski Pawłow czy pospolity Buss niech się schowają! Koniec wszystkie nurty w psychologii, no bo to przecież WSZYSTKO nie działa! A na dodatek to uwaga: Eh, lubię podyskutować na różne tematy, ale z ludźmi, którzy się na temacie znają, albo dzielą swoimi osobistymi doświadczeniami, a nie z tymi... którym się wydaje, coś tam słyszeli, że kolega, że podobno... i na dodatek wrzucają wszystko do jednego worka, uogólniając temat. Świat jest właśnie pełen lichych "doradzaczy", marnych "kolegów z baru z piwem" i pożal się Boże "kołczów ze Skype po 200zł za godzinę", którzy faktycznie potrafią narobić szkody, jak to napisał @Adolf , tyle, że w kontekście psychologów: No i najważniejsze ze wszystkiego, wcale nie jest tak, jak napisał to @mac : Otóż są problemy, których człowiek nie daje rady sam "przerobić" i żadna szczera rozmowa ze sobą nie pomaga, choćbyś zdobył sporą wiedzę o sobie i 1000 porad od znakomitych kolegów. @darayavahus Czasem trzeba sięgnąć po pomoc specjalistów, która działa, co widziałem dziesiątki razy parając się medycyną, choć akurat nie z zakresu psychologii. Wybierz jaki nurt chcesz: psychodynamiczny, behawioralno-poznawczy, czy inny, który akurat będzie Ci odpowiadał. Wybierz terapeutę, nie terapeutkę, to ważne, zwłaszcza w Twoim wieku. Terapia psychologiczna to nie jest stomatolog, gdzie po dwóch wizytach zrobisz sobie piękne wypełnienie i ściągniesz kamień - z nimi pracuje się przez długi czas. Powodzenia!
  11. Hmmm... nie znam takich nowinek i przyznam, że to w mojej opinii mocno oryginalne twierdzenia Ja się opieram na 21 latach praktyki medycznej w pracy m.in. z zawodowymi sportowcami.
  12. Obawiam się, że nie rozumiem Twojego pytania. Kto to jest natural? I co ma wiara do procesów fizykochemicznych?
  13. Nie sądzę, że możesz mieć zbytnio zakwaszony żołądek. Sądzę natomiast, że nie masz wiele pojęcia na temat tego, co piszesz i parę rzeczy mylisz ze sobą. Po pierwsze - czym innym jest zakwaszenie żołądka, czym innym popularne w mediach "zakwaszenie" organizmu (naruszona równowaga kwasowo-zasadowa). Po drugie - odpowiednie zakwaszenie żołądka JEST KONIECZNE do dobrego funkcjonowania organizmu i odpowiedniego trawienia. W żołądku ma być kwaśno i nie należy do spożywanej wody dostarczać niepotrzebnie cytryny, bo ona przyczynia się do podwyższenia pH żołądka, a tym samym pogarsza skuteczność procesu trawienia. Nic się nie stanie, jeśli zrobisz to raz na jakiś czas, pomiędzy posiłkami, ale długotrwałe i częste przyjmowanie takiej wody z cytryną nie ma uzasadnienia zwłaszcza, jeśli również popełniasz jeden z głównych grzechów Polaków, czyli pijesz do posiłków Zwróć uwagę na to, że niektórzy piją nawet roztwór octu jabłkowego, aby to zakwaszenie żołądka zwiększyć. Po trzecie - nie ulegaj bełkotowi z TV i gazet oraz reklamom, mówiącym o "zakwaszeniu organizmu" i jego zgubnych skutkach. Co druga osoba ma teraz podobno zakwaszony organizm Już są nawet odpowiednie leki na to!! Zrób sobie lepiej gazometrię krwi i wtedy będziesz wiedział, czy masz naruszoną równowagę kwasowo-zasadową. Zakładam się, że nigdy nie robiłeś tego badania. Jeśli parametr BE będziesz miał poniżej 2,5 to dopiero wtedy dopiero należy zacząć działać. A co do banana po treningu - osobiście uważam, że jest absolutnie zbędny. Nie uprawiasz sportu (zapewne?) tak, że wyczerpujesz cały zapas glikogenu mięśniowego albo masz 2-3 treningi dziennie, abyś musiał się o to troszczyć. A jeśli nie uprawiasz sportu wyczynowego albo nie robisz redukcji poniżej 5-6%, to jedz po treningu co chcesz. Najlepiej coś białkowego. Dużo ważniejsze jest to, aby wykorzystać do tego okno anaboliczne.
  14. A mi wcale nie żal tego chłopaka! Uważam, że zachował się w opisanej sytuacji jak głupiec, więc i zebrał tego żniwo. I żadne kobiety nie mają tutaj nic do rzeczy, czy jakie one tam straszne i zdradzieckie. To po prostu on podjął idiotyczną decyzję! Może nie miał przy sobie nikogo, kto pomógłby mu podjąć dobrą? Może miał minimalne lub żadne doświadczenie życiowe?
  15. Niczym nie zastępować, po prostu przestań je jeść. Kanapka jest dziwnym wynalazkiem, stosunkowo młodym, z żywieniowego punktu widzenia, zupełnie nieuzasadnionym dietetycznie. No i dalekim od swojego amerykańskiego pierwowzoru (u nas zazwyczaj dużo chleba + 2 plasterki czegoś w środku). W odrzuceniu chleba nie chodzi o samą jego istotę, ale o katastrofalnie niską jakość używanej mąki, gluten, itd. Nie mówię już nawet o syfie do odpieku, sprzedawanym jako bułki w Żabkach, Lidlach, itp. Tego należy unikać jak ognia. Jeśli już musisz, zrób chleb sam, na zakwasie, tylko orkiszowa mąka lub stare odmiany żytniej. A to niby do jakiej diety taka kolejność, że węgle na noc?? A mogę spytać po co jesz banana po treningu? Ale w jednym się z Tobą zgodzę - lepiej się nie suplementować, tylko czerpać mikroelementy i witaminy z pożywienia. Problem polega na tym, że ich tam nie ma zazwyczaj!! I sprawdź odżywkę białkową, czy zawiera kazeinę. Jeśli tak, to przestań brać, bo na dłuższą metę skleja kosmki jelitowe i zmniejsza wchałanialność pokarmową. A to ma złe skutki potem. Bardzo niezdrowo. Po co pijesz wodę z cytryną? Przeczytałeś to w "Poradniku domowym"? Cytryna z wodą w żołądku, uwaga, nie zakwasza żołądek, tylko zmienia odczyn na bardziej zasadowy!! To, że cytryna jest kwaśna, nie oznacza, że zakwaszasz żołądek. Witaminę C chcesz z cytryny ? Rozpuść sobie lepiej kwas askorbinowy w wodzie i wypij. Jeśli chcesz coś pić - pij wodę, około 30ml/kg ciała na dobę. Dodawaj mikroelementy, np. sól himalajską, bo przyswajalność mikroelementów z wody butelkowanej jest praktycznie żadna. Nie masz racji, maca jest złym rozwiązaniem, bo jest z mąki pszennej, którą powinno się zupełnie wyeliminować.
  16. Uważam, że nie ma nad czym się zastanawiać i roztrząsać jak to najlepiej przejść przez rozmowę kwalifikacyjną. Prawda jest taka: 1. Pracujesz na etacie - to jesteś w konsekwencji narażony na głupkowate traktowanie, fochy przełożonych, nierówności, itd.; wtedy zawsze będzie miało znaczenie, czy jesteś grzeczny, miły, czy dobrze odpowiedziałeś na pytania, jaką skończyłeś szkołę, czy masz optymistyczne nastawienie, czy masz dobrą fryzurę, itd. 2. Pracujesz na własny rachunek - to wtedy liczy się rachunek ekonomiczny a nie to, czy skończyłeś takie czy inne studia, liczy się doświadczenie biznesowe, branżowe, bo biznes to biznes i ktoś kupi od Ciebie usługę lub produkt, bo to produkt jest dobry, a nie Ty masz ładny krawat. Jest oczywiście jeszcze parę innych ważnych elementów, ale to jest normalny świat, a nie świat korporacyjnych układzików i korpo-myszy podgryzających się nawzajem. Wybór należy do Ciebie
  17. Taaaa, też o tym słyszałem... ale moim zdaniem to idiotyzm i brak szacunku do kandydatów do pracy. Podobnie jak pytania "jakim chciałbyś być zwierzęciem" albo "jaka jest Twoja największa życiowa porażka" albo "wyobraź sobie, że jesteś gotowanym jajkiem - ile minut chciałbyś spędzić we wrzątku i dlaczego"!! Owszem, masz rację - spółki są obarczone większym ryzykiem niż 100% własności biznesu, ale mogą się sprawdzić, gdy masz dobrych biznesowych partnerów. Jak zwykle ważne jest nie co robisz, ale przede wszystkim z kim! I z perspektywy czasu - jest takie biznesowe powiedzenie - "sam będziesz szedł szybciej, ale w zespole zajdziesz dalej". Mi się sprawdziło
  18. Bobby

    Uzależnienia

    Sprawa jest trochę bardziej skomplikowana, ale generalnie trudno się z Tobą nie zgodzić. Mechanizm kompensacyjny znajduje tutaj swoje 100% zastosowanie. Ciekawym przykładem są np. badania osób, które uzależnione są od jedzenia, nawyku kompulsywnego obżerania się, itd. W zdecydowanej większości wynika to z zaburzonej osobowości i niskiego poczucia własnej wartości lub zaburzeń relacyjnych z bliskimi i otoczeniem. Oznacza to, że uzależnienie będzie symptomem a nie przyczyną problemów. Np. kobieta, mająca problem w nawiązaniu bliskiej relacji z mężczyzną, obżera się nadmiernie, aby być grubą i nieatrakcyjną i w ten sposób niejako znaleźć "usprawiedliwienie" dla swoich niepowodzeń. Wtedy już samotności i braku relacji winna jest przecież jej powierzchowność i wygląd (czyli coś gorszego, no bo liczy się tylko wnętrze ), a nie fakt, że ciężko z nią wytrzymać i nawiązać sensowną relację. A to tylko jeden z przykładów...
  19. Z powyższych pytań, które Ci zadawano, moim zdaniem wynika jednoznacznie, że przeprowadzająca rozmowę osoba nie ma kompletnie żadnego doświadczenia w rekrutowaniu pracowników, więc zadaje KRETYŃSKIE pytania. Z perspektywy pracodawcy trzy refleksje w temacie: - ciężko jest zatrudnić odpowiedniego pracownika, bo na rynku jest właśnie sporo osób, które mają żadne lub minimalne doświadczenie; stosunkowo rzadko trafiają się osoby doświadczone, ambitne i potrafiące zaangażować się w rozwój firmy, - jeszcze ciężej jest zatrudnić do firmy dobrego fachowca od kadr, bo ta specjalizacja opanowana jest w większości przez wycyckane dziunie bez wyobraźni i mózgu, - i najważniejsze... zakładajcie swoje biznesy, wchodźcie w spółki, bądźcie kreatywni, pracujcie na własny rachunek!! Praca na etacie rozleniwia, ogranicza myślenie, zabija prawdziwą kreatywność i wykształca postawę roszczeniową!!
  20. Bobby

    Jerzy Kosiński

    Książka jest ciekawa, okazała się fikcją, choć autor zapierał się, że oparta jest na faktach. Ale jeszcze ciekawsza była paranoiczna osobowość autora. Poczytaj trochę wspomnienia Urszuli Dudziak, która była z nim związana. Dziwny gość był...
  21. Muszę przyznać, że imponująco rozwija się ta dyskusja na temat potencjalnego pisma w wersji papierowej, imponująco. Jestem zbudowany Waszym entuzjazmem i faktycznie sam z przyjemnością wziąłbym do ręki taki deriodyk, jeśli miałby interesującą treść. Padło tutaj do tej pory wiele najróżniejszych pomysłów, taka ciekawa mieszanka, na przykład w temacie: - jak sfinansować pismo (indywidualne wpłaty, albo spółka, albo zrzutka „100 aktywnych na forum braci”, środki ze sprzedaży skutera, itd.) - co ma być w środku (ktoś się zgłasza, że będzie pisał prozę, ktoś będzie się produkował poetycko, ktoś ułoży krzyżówkę, ktoś pstryknie fotkę, ba… nawet zdjęcia gołych dup ktoś proponował, itp.) - jaka ma być forma (od kredowego papieru, przez surową formę fanzinów w lat 90. ubiegłego wieku, po wersje elektroniczne) - a nawet w temacie jakim softem ogarniać wspólne prace projektowe! I tak sobie myślę, że może jednak na początek, tak wg starej szkoły biznesu, jakiś mały biznesplan? Ktoś o tym pomyślał? No to kilka pierwszych pytań tylko na rozgrzewkę: 1. Czy pismo ma być wydawane tylko dla pokrycia kosztów, czy ma przynieść zysk? Jeśli tak, to jaki? 2. Kim jest docelowy odbiorca? Ile może przeznaczyć na pismo i jak często? 20zł? 50zł? 3. Ilu jest takich odbiorców w kraju, którzy potencjalnie je kupią? Ilu tylko pożyczy od kolegi? Jaki będzie nakład czasopisma? Do ilu docelowo odbiorców chcesz dotrzeć z każdym numerem? 4. Skąd potencjalni odbiorcy dowiedzą się o czasopiśmie? Przekaz ustny, reklama w sieci, na stronie forum, itd.? Do ilu osób trafi ta informacja? Ile procent z nich może podjąć decyzję o zakupie? 5. Jak często ma być ono wydawane? Ile sprzedanego nakładu pokryje koszty redakcji i produkcji? 6. Jaki ma być model dystrybucji? Sieć kolportażowa? Sprzedaż wysyłkowa? Jaki procent ceny trzeba zapłacić sprzedawcom detalicznym za dystrybucję? 7. Co chciałby w nim ten odbiorca przeczytać? Co będzie wyróżnikiem pisma w stosunku do innych? Co przyciągnie czytelnika do pisma i utrzyma przy nim tak, że kupi następny numer? Jesteś pewny, że czytelnik chce czytać wiersze albo oglądać zdjęcia samochodów? 8. Czy pismo jest kierowane do środowiska już „oświeconych”, czy ma dopiero zachęcać do myślenia i zmiany męskich zachowań? Czy to wpłynie na treść? Jeśli nie, to jakie inne kryterium doboru zawartości będzie stosowane? 9. To ma być działanie jednorazowe czy długofalowe? Jeśli więcej niż jeden raz, to czy jest jakiś pomysł na kolumny redaktorskie, stałe cykle tematyczne a może listy od czytelników pt. „Wujek Stefan radzi”? 10. Ile czasu jest potrzebne do pełnego złożenia do druku jednego wydania? Jak się to będzie miało do zakładanego cyklu wydawniczego? Ile osobogodzin zajmie złożenie jednego numeru? Na zaangażowanie ilu osób i w jakim wymiarze czasu możesz regularnie i niezawodnie liczyć? 11. Itd. itp. Tak tylko pytam, z ciekawości. Bo to dopiero początek tego typu pytań, które, moim zdaniem, należy sobie zadać.
  22. @kic-anty Wiem, że temat witaminy D nie jest specjalnie popularny, podobnie jak np. fakt, że np. o ok. 40% rośnie ryzyko zachorowania na raka piersi przy niskich poziomach witaminy A w organizmie. Fakt, że ESMO tego nie rekomenduje, jakoś mnie specjalnie nie zaskakuje Ale są przecież dostępne informacje w sieci: - choćby w tym przeglądzie urologicznym, który tak cenisz: http://www.przeglad-urologiczny.pl/artykul.php?2635 - http://pulsmedycyny.pl/3819575,17479,witamina-d-odpowiedzialna-za-raka-prostaty - albo artykuł "Wpływ niedoboru witaminy D na rozwój nowotworów i chorób autoimmunologicznych" Alina Kuryłowicz, Tomasz Bednarczuk, Janusz Nauman, Zakład Badawczo-Leczniczy Endokrynologii Instytutu Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej im. M. Mossakowskiego, Polska Akademia Nauk, Warszawa = opisują tutaj w części pt. "Zastosowanie witaminy D w terapii nowotworów" wyniki 4 badań zakończonych dobrymi rezultatami A ten artykuł, który przytaczasz, choć ciekawy, jest z 2005 roku, więc przez 11 lat sporo się zdążył zmienić, prawda? Na gorsze, niestety. Jak znajdziesz trochę czasu i temat Cię interesuje, to polecam godzinny relaks przy tym filmie: http://7plag.info/
  23. @kic-anty Przeczytałem, dzięki za link, ciekawy artykuł i sporo w nim prawdy. Ale nie patrzy na sprawę do końca holistycznie. Choroba nowotworowa jest bowiem efektem przewlekłego stanu zapalnego organizmu. Jest symptomem. A zatem celem w leczeniu (czy też prewencji) nie jest tylko wycięcie chorobowo zmienionego obszaru + okolic, ale przede wszystkim zapobieganie powstawaniu tych stanów zapalnych, a więc i dobre odżywianie (czyli odpowiednia ilość składników pokarmowych w odpowiednich proporcjach), witamin i mikroelementów. Szkoda, że autorki nie opisały również znanego wpływu suplementacji dużymi poziomami witaminy D na powstrzymywanie rozwoju raka prostaty (niektórzy polscy specjaliści już to stosują) i na zapobieganie chorobom nowotworowym w ogólności. @GluX Zgadzam się z Tobą - coraz częściej we wspomaganiu leczenia stosuje się diety eliminacyjne z usunięciem z nich nabiału (np. mleko UHT, które kupujemy w sklepach ma niewiele wspólnego z mlekiem prosto od krowy), cukrów (np. szczególnie szkodliwego syropu glukozowo-fruktozowego, który jest np. w niemal 80% jogurtów i dżemów na polskim rynku) oraz wszystkich produktów mącznych (m.in. z powodu stosowania złej jakości mąki pszennej i formy glutenu). Dodatkowym problemem z obecną żywnością jest również to, że możesz jeść dobrze, mieć świetnie zbilansowaną dietę, ale przez niską jakość jedzenia nie dostarczysz organizmowi np. odpowiednich ilości witamin. Stąd potrzebna jest suplementacja. @Waginator Faktycznie, sprawdzenie markerów nowotworowych i działania we wczesnej fazie działa, ale to tylko diagnozowanie stanu obecnego, a nie profilaktyka pełną gębą. Na przykład w Szwecji rak szyjki macicy to ok. 10 przypadków / 100.000 kobiet / rok., w Danii 15/100.000/rok, w Finlandii 5. Polska - ok. 2000! Ale tutaj mam już akurat inne doświadczenia - witamina C (podana doustnie) ma świetne działanie antyoksydacyjne, wiąże doskonale toksyny (usunięcie metali ciężkich), podnosi odporność organizmu, jest dobra w przypadku zapaleń wątroby, mononukleozy, a przez podanie jej w postaci wlewu można podnieść jej poziom w organizmie nawet do cytotoksycznego.
  24. Oczywiście, nie zaprzeczam, że tak może również być. Domyślam się, że chodzi o taką sytuację, gdy rozwód Twoich rodziców uciął ich kłótnie, awantury, życie w lęku i niepewności, czego byłeś świadkiem. Z tej perspektywy to dobrze. Ja mówię o sprawie jednak z perspektywy wychowawczej, o optymalnym rozwoju psychofizycznym dziecka, przy przekazaniu mu pełnego i zdrowego obrazu podziału ról w rodzinie, którą budują obydwoje rodzice, a nie jedno. Jeden rodzic, jakby się nie starał, nie zrekompensuje braku drugiego rodzica. Ojciec jest konieczny w wychowywaniu dziecka, choćby był ojcem na odległość.
  25. @Pogromca_wdów_i_sierot Zgodzę się z Tobą w 100% w tym, że dla biznesu farmaceutycznego najbardziej opłacalne jest utrzymywanie obecnego stanu rzeczy. Rozwój medycyny jest ogromny, ale poddany wpływowi pieniędzy koncernów farmaceutycznych produkujących kolejne leki, mające działanie reakcyjne, nie prewencyjne. Wobec tego, wciąż opłaca się mieć odpowiednią liczbę chorych, których będziemy wciąż leczyć, a nie wyleczać. Do tego dochodzą manipulowane niestety wyniki badań medycznych, fałszywe teorie wpływu niektórych czynników na zdrowie (np. sprawa poziomu cholesterolu we krwi, rzekomej szkodliwości jedzenia jajek), złe nawyki żywieniowe (np. szkodliwe smażenie na oleju rzepakowym albo oliwie z oliwek, jedzenie olbrzymiej ilości węglowodanów), lekceważenie wpływu witamin i mikroelementów na zdrowie (np. witC lub D3, magnez, selen), fałszywe przekonania wynikające z medialnych przekazów (np. że niby jedzenie margaryny jest zdrowe, że zgagę leczy się np. szkodliwymi inhibitorami pompy protonowej), itd. I również zgoda z Tobą - kto ma mieć interes w rozwoju badań nad efektem placebo lub zdolnościami do samoleczenia organizmu (a tym samym zmniejszeniem zysków koncernów farmaceutycznych)?! Stąd też świadomość społeczna jest wciąż zbyt mała. Ale powoli, powoli... rozwój epigenetyki pokazuje, jak sami mamy możliwość zwiększenia odporności organizmu oraz polepszenia standardu życia, uniknięcia określonych chorób lub wpływu na regenerację organizmu. Wiąż większość DNA uważana jest za niekodującą i nie mamy do końca wyjaśnienia, do czego służy. Co do książek - polecałbym trzy pozycje (w zależności od poziomu Twojej wiedzy medycznej te książki mogą być mniej lub bardziej wciągające): - bardzo popularna, nietrudna, bardzo działająca na wyobraźnię: https://www.amazon.com/Epigenetics-Revolution-Rewriting-Understanding-Inheritance/dp/0231161174 - dla tych, którzy potrzebują faktów, aby uwierzyć: https://www.amazon.com/Epigenetics-Genetic-Theory-Disease-Transmission/dp/1590791495 - ale osobiście czekam niecierpliwie na wydanie tej książki (już niebawem!!) http://store.elsevier.com/Medical-Epigenetics/isbn-9780128032398/ @Rnext Z przyjemnością dam Ci trzy przykłady, działające na wyobraźnię. Ale najpierw konieczny wstęp - w największym skrócie i uogólniając - nasze komórki (których mamy biliony w organizmie) mają swoje centra energetyczne - mitochondria, które mają wbudowane DNA (unikalne dla każdego z nas). Pod wpływem energii (np. glukoza, pewne tłuszcze) zachodzą reakcje, gdzie przy tym DNA produkowane są np. białka, które są wykorzystywane przez cały organizm. Okazuje się tutaj teraz najważniejsze - że nie zawsze te białka są takie same, że są różnej jakości!! I wpływ na to, czy będą one miały dobrą formę i zapewnią zdrowie, czy wadliwą i obniżą jakość funkcjonowania organizmu, mają dwa czynniki w najwyższym stopniu: - emocje, które masz w sobie (pozytywne będą przyśpieszać proces produkcji poprawnych białek, negatywne spowodują produkcję wadliwych i w konsekwencji stan chorobowy) - pożywienie (chodzi głównie o zawartość składników odżywczych i mikroelementów oraz witamin + negatywnie działające toksyny) - czasem jeszcze podaje się dodatkowo zewnętrzne czynniki szkodliwe (np. pole elektromagnetyczne). A teraz te przykłady: 1. W jednym z badań laboratoryjnych podzielono pary kobieta-mężczyzna na dwie grupy i wywołano sztucznie na ich skórze uszkodzenia. Jedna grupa miała za zadanie zgodne życie bez stresów i awantur. Druga grupa kłóciła się i generowała negatywną atmosferę. Efekt? Okazuje się, że w grupie gdzie na komórkowe DNA działały pozytywne emocje ilość produkowanych białek przy takiej samej podaży składników była o 40% większa!! A to oznacza, że rany goiły się szybciej. Mój wniosek - jeśli żyjesz w trudnym i toksycznym związku z kobieta, to ją rzuć. Natychmiast. Inaczej umrzesz szybciej, niż powinieneś. Stres zabija, poważnie. Pod wpływem stresu helisa DNA ulega skróceniu!!! 2. W takcie jednych z badań nad przeżywalnością pacjentów onkologicznych, okryto, że ponad 60% z nich przeszła w ostatnich 2 latach przed zachorowaniem (lub wykryciem zmiany) przez bardzo silny stan psychiczny (śmierć w rodzinie, rozwód, traumy różnego rodzaju). Przypadek? Stres zabija, również negatywne emocje (także takie, mające charakter niegwałtowny, np. żal, zawiść, zazdrość, brak przebaczenia). Każda religia mówi przecież - wybacz swoim winowajcom. To akurat jest bardzo mądre z medycznego punktu widzenia. 3. Badania robione na grupie zawodowych sportowców (w cyklu przygotowań olimpijskich) z dyscyplin wysiłkowych dla ruchu tlenowego pokazały, że odpowiednio wykonywany trening autogenny zwiększa regenerację organizmu o około 20% (w zawodowym sporcie to jest wynik kosmiczny!). Stosuje już wiele dyscyplin nie rozumiejąc do końca mechanizmu działania. Podobnie robią polskie wojskowe oddziały specjalne. 4. Ogólnie znane są badania i eksperymenty zespołu Garjajewa, który np. w jednym z eksperymentów zarodki żaby podzielił na dwie grupy. Jednej pozwolił rosnąć normalnie, a na drugą grupę działał w odpowiedni sposób (fale elektromagentyczne, dźwięk, światło). Z pierwszych zarodków z DNA żaby powstały żaby, z drugiej grupy powstały... salamandry (zdolne do rozmnażania się)! Hmmm Poczytajcie książki, zachęcam. Dzisiaj leczymy, ale leczymy tylko to, co widać. Myślę, że powoli nadchodzi koniec znanej nam medycyny opartej na lekach...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.