Skocz do zawartości

Dobi

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1208
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    10
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Dobi

  1. Nie chciałbyś. Przez pewien czas spotykałem się z taką. Ciągle coś odwalała. Chyba dwa razy próbowała mi wmawiać, że jest w ciąży. Wysyłała wiadomości o swojej śmierci. Gadała z moją ex. Szantażowała, że oskarży mnie o gwałt i coś tam jeszcze. Twierdziła, że zrobi wszystko, aby moja córka nie miała taty. Gdy była normalna, to było całkiem fajnie. Najgorsze jazdy miała wtedy, gdy od niej odszedłem. Do tej pory czasami pisze sms-y lub wiadomości na facebooku, choć od rozstania minęło ponad rok. Uświadomiłem jej, co grozi za składanie fałszywych zeznań, za bezpodstawne oskarżenie i że generalnie nie byłoby fajnie, gdyby zaczęła ze mną wojnę. Poza tym mam wszystkie SMS-y i nagrania większości rozmów.
  2. Otóż to! O to właśnie chodzi! Kobiety powinny walczyć o mężczyzn. To jest naturalne. Teraz wszystko jest poprzekręcane i samicom wydaje się, że to one powinny być zdobywane i mężczyźni powinni się o nie starać. Owszem, można się starać, można walczyć o kobietę... ale najpierw trzeba mieć jakiś znak, sygnał, że warto. One chcą, aby mężczyzna robił wszystko od początku do końca, czyli inwestował swój czas i energię w zdobywanie jej, nie wiedząc o niej kompletnie nic. To nie jest naturalne. Ja ze swoim "w dupie to mam" wychodzę z założenia, że owszem, można zrobić pierwszy krok, jednak muszę wiedzieć, że kobieta jest tym w ogóle zainteresowana. To widać. Czasami wystarczy spojrzenie, jakiś uśmiech... Chodząc z kumplami po mieście (oni nie znają tego forum i nadal wierzą w księżniczki) często odradzam im zaczepianie różnych kobiet. Mówię wprost - to nie ma sensu. Jeśli nawet próbują, to i tak szybko wracają i mówią: "miałeś rację".
  3. A ja zaprosiłem na studniówkę moją kuzynkę Widziałem, jak inne pieski kombinowały, aby mieć partnerkę na studniówkę (wszyscy mieli). Zapraszali koleżanki, jakieś przypadkowe dziewczyny, sąsiadki... generalnie kogokolwiek, aby kogoś mieć. Prawie wszyscy nawet nie pamiętają już tych dziewczyn ani one ich. Ja przynajmniej wiem, kto jest ze mną na zdjęciach, a że dziewczyna ładna, fajna, to czemu by nie? ;-) Na wesela zawsze chodziłem sam. Jeśli miałem jakąś samicę przy sobie, to oczywiście ją zabierałem. Chyba tylko z jedną tak chodziłem po weselach - z ex żoną. Gdy byłem sam, to zawsze na weselu poznawałem jakąś dziewczynę. No może oprócz czasów, gdy byłem jeszcze gówniarzem i w ogóle mnie to nie interesowało.
  4. Nie informuję nikogo o forum, o książkach i o poradnikach. Jeśli ktoś będzie chciał się czegoś dowiedzieć, to sam mogę mu podpowiedzieć parę rzeczy. Jeśli będzie mądry - zrozumie to i przyjmie. Jeśli będzie głupi, to nic mu nie pomoże.
  5. Ja po prostu lubię czasami napić się dobrej wódki. Nie ma to nic wspólnego z alkoholizmem, bo na wódkę ochotę miewam sporadycznie - raz na kilka miesięcy, ale lubię smak wódki. Oczywiście nie każda jest dobra. Najlepsza - Krakus. Niestety w barach tego nie podają. Podobno inne z tej wytwórni są jeszcze lepsze ( Akwawit - Polmos S.A., dawniej: Wratislavia, dawniej: Polmos Wrocław). Lubię to, co polskie Nie widzę niczego złego w piciu wódki. Whisky to też rodzaj wódki Ja też nie robię niczego na pokaz. Naprawdę mam wszystko gdzieś Nigdy nie chodzę na "polowania" na laski. Czasami dobrze jest wyjść z domu i tyle.
  6. Nie znam takiego przypadku. Wiem, że chłopaki wnoszą do Strasburga sprawy o opiekę nad dziećmi. Wiadomo - sądy standardowo ustalają, że miejscem zamieszkania dziecka ma być każdorazowe miejsce zamieszkania matki. Ojciec ma prawo do sporadycznych kontaktów. To narusza szereg konwencji, które Polska ratyfikowała. Jest pełno takich spraw, które Polska przegrywa i płaci odszkodowania.
  7. Ja zawsze gram prostego chłopaka Chociaż mam taki plan, aby przetestować Laski. Ubracie się w jakieś markowe ciuchy i w barze zamówić whisky - obrzydliwe cholerstwo, wolę czystą, ale wiadomo - człowiek na poziomie nie pije wódki
  8. Z tego, co wiem, to we Francji standardem jest opieka wspólna, a alimenty wynoszą kilkadziesiąt euro. Suki boją się testów DNA, bo wiedzą, jakie będą ich wyniki. Chcą ogólnie dostępnej aborcji i wtedy zdanie ojca się nie liczy... Ale gdy w grę wchodzi kasa, to ojciec jak najbardziej - ma znaczenie. Znam kilka historii ojców, którzy walczą o zaprzeczenie ojcostwa. Z ich opowieści wynika, że sprawa jest praktycznie skazana na porażkę. Sąd nie uznaje badań DNA dostarczonych przez ojca, a jeśli sam zleca ich wykonanie, to matka się na to nie zgadza i po ptokach. Chłopaki płacą alimenty na nie swoje dzieci i nic nie mogą z tym zrobić. Kurwy wiedzą, czym grozi zaprzeczenie ojcostwa: - pozew o zwrot nienależnie pobieranych alimentów wraz z odsetkami - sprawa za składanie fałszywych zeznań oraz kilka innych. Nie dość, że straciłyby źródło dochodu, to jeszcze musialyby zwracać kupę siana. W sumie, to sam czasami zastanawiam się, czy moja córka jest moja. Fakt, ma wiele cech charakterystycznych dla mojej rodziny i nawet rodzice mówią, że jest taka sama, jak ja, gdy byłem w jej wieku... ale znając jej matkę - sam nie wiem. Na razie nie widzę sensu robienia badań, bo jestem prawie pewien wyniku... ale może. Po dzieciach widać, czy ojciec jest ich prawdziwym ojcem, czy nie. Nie tylko wygląd, ale też cechy charakteru są ważne. Niektórzy muszą być naprawdę ślepi, aby nie zauważać, że wychowują nie swoje dzieci. Córka ma charakter bardzo podobny do mojego. Synowie mojego brata są prawie tacy, jak on. Choć niektórzy twierdzą, że jego starszy syn jest bardziej podobny do mnie niż do swojego ojca
  9. Pamiętam, że jakiś czas temu w Polsce była dyskusja na ten temat i skurwiele proponowali, aby w ogóle nie można było przeprowadzać testów na ojcostwo bez zgody matki. Dziś bardzo często mężczyzna jest zmuszany do płacenia alimentów na cudze dziecko pomimo dowodów w postaci testów DNA na całkowity brak pokrewieństwa. Żeby było zabawniej: Art. 62. § 1. Jeżeli dziecko urodziło się w czasie trwania małżeństwa albo przed upływem trzystu dni od jego ustania lub unieważnienia, domniemywa się, że pochodzi ono od męża matki. Domniemania tego nie stosuje się, jeżeli dziecko urodziło się po upływie trzystu dni od orzeczenia separacji. § 3. Domniemania powyższe mogą być obalone tylko na skutek powództwa o zaprzeczenie ojcostwa. Mówiąc inaczej: Jeżeli suka się puszcza, to ojcem dziecka automatycznie jest jej mąż. Jeżeli trwa sprawa rozwodowa i suka się puszcza, to ojcem dziecka jest mężczyzna, z którym ona się rozwodzi. Wynik sprawy o zaprzeczenie ojcostwa zależy z reguły od samicy w todze. Zasadniczo trzymają one stronę baby, więc mężczyzna ma marne szanse. Często nie akceptują wyników badań DNA dostarczonych przez ojca i nie wyrażają zgody na inne badania.
  10. Wynika to z tego, że samice z wiekiem stają się coraz bardziej zdesperowane. Kiedyś z kolegą z pracy robiliśmy taki test na Sympatia.pl. On w wieku ok. 40 lat. Okazało się, że on miał wielokrotnie więcej zainteresowanych samic. Jego profil był znacznie częściej odwiedzany. Wielokrotnie podrywały go kobiety, które wprost chciały się umawiać na seks. Wszystkie były mężatkami! Mąż pracuje jako kierowca i do domu wraca na weekendy, a w tym czasie kochana żona baraszkuje z innymi. Kolega z takich propozycji nigdy nie korzystał - przykładny mąż. Po trzydziestce samice zaczynają się orientować, że większość koleżanek ma już męża, dzieci, dom, a one są nadal same. Dla nich to jest problem. Mężczyzna doskonale poradzi sobie sam, ale samica ma ból cipy. W tym wieku zaczynają bardziej intensywnie poszukiwać wymarzonego księcia z bajki. Oczywiście niektórym odbija i chcą prawdziwego księcia. Myślą, że znajdą jakiegoś Ronaldo czy innego Lewandowskiego. Z mężczyznami z kolei jest trochę inaczej. - Wielu jest zajętych w związkach. - Ci po nieudanych związkach nie mają większej ochoty na wiązanie się z nową samicą. - Wielu zaczyna się bawić samicami Trudno jest im znaleźć w tym wieku jakiegoś sensownego, rokującego mężczyznę.
  11. Prawdziwi mężczyźni zeszli do podziemia, bo mówienie prawdy przestało się podobać. Teraz fajnie jest mówić to, co wszyscy. To, co jest zgodne z przekazem odgórnym, a ten nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Media kreują fałszywy obraz kobiety, mężczyzny i relacji pomiędzy nimi. Niewielu ma świadomość tego fałszu. Wielu idiotów ciągle wierzy w istnienie księżniczek. Uważają, że jeśli komuś nie układa się w relacjach z kobietami, to jest tylko i wyłącznie jego wina. Nie przyjmują, że samice w gruncie rzeczy są takie same. One myślą według jednego schematu. Nigdy nie stanę w obronie samicy. NIGDY! Zbyt wiele razy widziałem, jak to naprawdę wygląda.
  12. Najbardziej zastanawiają mnie baby po rozwodach i z dziećmi, które mają podejście "kim jesteś, że do mnie startujesz, frajerze?". Tego kompletnie nie ogarniam. Do tej pory patrzyłem na nie łaskawym okiem, bo sam mam dziecko... ale to było złe podejście. One zachowują się znacznie gorzej niż "księżniczki". Mają naprawdę wygórowane wymagania. Kobieta z dziećmi nie jest dla mężczyzny atrakcyjna i nic tego nie zmieni. One naprawdę powinny się starać, aby zdobyć faceta, a robią coś zupełnie innego.
  13. Standardowo mam to gdzieś. Jeśli są lamusami, którzy nie rozumieją, na czym polegają relacje pomiędzy kobietą a mężczyzną, to nie mam zamiaru utrzymywać z nimi żadnego kontaktu. Z resztą te lamusy i tak są konfidentami, obibokami i zwykłymi idiotami. Nie rozmawiam z takimi frajerami. Niech sobie żyją we własnym świecie i idealizują dalej swoje dupy. To jest ich problem. Czasami widzę, jak podśmiewają się, gdy mówię coś konkretnego na temat kobiet. Co ciekawe - normalne kobiety i normalni samcy wcale się z tego nie śmieją. Oni po prostu wiedzą, jak jest.
  14. Szczerze mówiąc, to mam gdzieś Facebooka i pozostałe portale społecznościowe. Facebook był mi potrzebny tylko i wyłącznie do tego, aby komunikować się z innymi ojcami, którzy walczą o własne dzieci, zbierać informację, szukać wiedzy. Gdyby nie to, już dawno bym to skasował. Staram się dobierać znajomych i z zasady nie dodaję osób, których nie znam na żywo. W oczekiwaniu na akceptację zaproszenia do znajomych czeka kilkadziesiąt osób ;-) Rzadko rozmawiam tam z ludźmi prywatnie, bo najczęściej nie ma z kim i o czym. Czasami konkretne sprawy rozwiązuję ze znajomymi lub wymieniamy się dokumentami. Nie oglądam lasek na facebooku, bo mam to gdzieś Czasami sprawdzam nowo poznanych ludzi, aby czegoś się o nich dowiedzieć. To zadziwiające, jak wiele prywatnych informacji ludzie umieszczają na Facebooku.
  15. Ja już dziś zauważyłem zmianę w swoim podejściu do samic. Od paru dni tutaj jestem i zupełnie inaczej na nie patrzę, co pewnie one same zauważają. W pracy mam zupełnie inny stosunek do nich i ich pierdolenia. Jedną po prostu zlewam mówię, że jest samicą beta. Drugą jeszcze jako-tako toleruję ;-)
  16. No to mogę chyba powiedzieć, że miałem szczęście, bo żyłem z ex w jej mieszkaniu. Jak zaczęła pajacować, to spakowałem co moje i wyszedłem. Nie było kredytu na hipo i mam teraz spokój.
  17. Ja zawsze odpowiadam na wszystkie pytania mojego dziecka. ZAWSZE! To procentuje. Dziecko wie, że jest traktowane poważnie, że z każdą sprawą może się do mnie zwrócić, a ja tego nie zbagatelizuję i nie wyśmieję. Pamiętam, jak jeszcze z ex jeździliśmy samochodem. Ona siedziała z córką z tyłu, a ja prowadziłem. Córka co chwilę mówiła: "mamo, muuu" (to oznacza: krowa). Matka była zajęta telefonem. "mamo, muuu". Matka wciąż nie reaguje. W końcu córka powiedziała "tato, muuu". "Tak, córeczko, widzę. Zobacz, tam dalej są jeszcze koniki, a tutaj piesek biegnie, tam jedzie ciągnik.... itp.". Od tamtej pory córka nie mówiła już o niczym matce. Zawsze rozmawiała ze mną. Psychopatki nie rozumieją tego, że przez takie głupie zachowania szkodzą nie tylko dziecku - niszczą w nim ciekawość świata, ale także sobie. Tak. Szkodzą sobie. Nie budują w dziecku pozytywnego wizerunku własnej osoby. Jeżeli matka nie odpowiada na pytania, to dziecko przyzwyczaja się do tego, że ona nie wie, nie zna sensownej odpowiedzi, nie potrafi rozmawiać. Jeżeli tata potrafi opowiadać na każdy temat, umie zainteresować dziecko, to dla niego jest bohaterem. Staje się kimś ważnym.
  18. Jestem sam, więc nie miałem komu przekazywać informacji o tym forum ;-)
  19. Wprowadzanie w poczucie winy, to ich standardowa metoda. Przepraszanie, czy nawet branie winy na siebie nic nie daje. Wręcz przeciwnie - utwierdza je w przekonaniu, że postępują właściwie: Ona zrobiła coś złego, ale on uznał, że to jego wina, więc ona nie zrobiła niczego złego. One mają zupełnie inny tok myślenia niż mężczyźni. U nas wszystko jest jasne i proste: "Napijesz się piwa?" - "Tak". Z byłą żoną miałem podobne jazdy. Też pobłażałem i starałem się jakość łagodzić sytuacje - nic to nie dawało. Najbardziej wkurzyła mnie na weselu mojego kuzyna, gdy uciekła z imprezy do pokoju, a tam zaczęła mi wyjeżdżać z tekstami, że tatuś jest lepszy, bo coś tam... że kuzyn jest lepszy, bo coś... że ja jestem zły, bo coś. W ogóle nie czaiłem, o co jej biega. W końcu powiedziałem wprost: "Wypierdalaj! Spierdalaj do swojego braciszka, skoro on jest taki zajebisty. Po chuj w ogóle wychodziłaś za mąż, skoro ideałem mężczyzny jest dla ciebie ojciec i brat? Pierdol się!" Walnąłem drzwiami i poszedłem się bawić. To, co stało się dalej, dla samców nie będzie zaskoczeniem - po chwili przyszła do mnie i nie miała już żadnych pretensji. Nawet chciała się bawić ze mną dalej. One nie mogą czuć nawet przez chwilę, że mają jakąkolwiek władzę, czy nawet przewagę nad mężczyzną. Za każdym razem, gdy robią coś źle, muszą dostawać po łbie przysłowiową "pałą" jak od złego policjanta. Gdy robią coś dobrze - mogą dostać nagrodę.
  20. Parę razy próbowałem tłumaczyć coś znajomym, aby byli mądrzy przed szkodą. - Nie podziałało. Cóż, to ich życie. Dla mnie to nie są nawet samcy, ale jakieś dupy wołowe. Niech sobie żyją z przeświadczeniem, że mają najpiękniejszą dziewczynę na świecie i niech myślą, że każdy im jej zazdrości. Ja mam swój honor i nigdy nie zniżyłbym się do ich poziomu, nawet dla miss świata. Co z tego, że buzia ładna, skoro we łbie nasrane? Od czasu do czasu łaskawie pozwoli na seks - czasami po weekendzie goście się tym chwalą. Dla normalnego samca jest to coś oczywistego i weekendowy seks nie jest niczym wyjątkowym, bo ma to codziennie. Samica eksploatuje ich zasoby jak tylko się da, a piesek jest szczęśliwy, że łaskawa pani nadal jest z nim. Nie mój cyrk i nie moje małpy
  21. No niby mogą, ale większość to i tak nie potrafi sklecić sensownego zdania bez błędów i nie wie, o czym rozmawiać. Oczekują, że wystarczy ich obecność i facet ma robić wszystko - zagadywać, zabawiać je, zdobywać i cholera wie, co jeszcze. One też mają pełno napaleńców na czacie, przez co wybierają i przebierają jak chcą. Czasami można coś ciekawego tam znaleźć, jednakże praktycznie w stu procentach są tam same kaszaloty.
  22. Podłączam się. Dzisiaj ostatnia paka i rzucam to dziadostwo. Nie ma sensu się truć.
  23. Czy kobiety lecą na kasę? Odpowiem moim ulubionym tekstem: W dupie to mam. Niech sobie lecą, na co chcą. Nie obchodzi mnie to Robię to, co mi się podoba. Fakt, kasy nigdy za wiele, jednak na jakąś szczególną biedę nie narzekam. Gdyby było źle, to robiłbym coś innego lub znalazłbym jakieś dodatkowe zajęcie. Baby niech sobie lecą na kasę, pozycję społeczną, kolor oczu, czy co im się tam podoba - to jest ich problem, a nie mój. Niczego nie robię dla nich. Nie robię nic, aby im się podobać i aby jakąkolwiek zdobyć. Nie chce mi się. Na wszelki wypadek jeżdżę 14 letnim samochodem, bo go lubię, podoba mi się i dobrze się sprawuje. Ubieram się tak, jak mi się podoba. Nie szastam kasą na lewo i prawo i nie pokazuję wszystkim tego, co mam. Nie mówię o tym, co robię i gdzie pracuję oraz ile zarabiam. Zawsze można coś trochę podkoloryzować, tylko po co? Co do życia bez samicy... od pewnego czasu zaczyna mi się to naprawdę podobać i nie mówię tego po to, aby siebie usprawiedliwiać. Odkąd jestem na tym forum, utwierdzam się w przekonaniu, że bez baby jest jednak lepiej. Nikt mi nie truje dupy. Nikt nie stawia wymagań. Nikt nie narzeka i nie mówi, że ktoś tam jest lepszy ode mnie. Nikt mi nie narzuca, co mam robić. Jestem wolny i robię to, co chcę. Nie czuję potrzeby ponownego wiązania się na stałe. Przeszło mi już to uczucie, że fajnie by było kogoś mieć. No niby byłoby fajnie, jednak to wszystko ma zbyt wiele minusów i w gruncie rzeczy się nie opłaca. Nie robię niczego z myślą o babach, bo naprawdę mam to w dupie. Jeśli już, to chcę zrobić coś dla siebie i dla mojej córeczki. Reszta kompletnie mnie nie obchodzi.
  24. W sumie racja. Ja chciałbym zatańczyć z jakąś samicą, a w jej głowie już powstają wizje związku, domu, dzieci i nie wiadomo, czego jeszcze.
  25. Dobi

    Dziwne uczucie

    Najlepsze jest to, że tacy ludzie generalnie są nieszczęśliwi w związkach. Ja sam się zdziwiłem, jak wiele osób żyje z samicą tylko ze względu na dziecko albo strach przed rozwodem. Podczas normalnej, szczerej, męskiej rozmowy wszyscy obecni mężczyźni przyznali wprost, że mają dość bab, z którymi żyją, że od dawna jest źle. Nie każdy przyznaje się do tego, że relacje z samicą układają się w sposób niewłaściwy. Mężczyźni wstydzą się tego. Gdyby dobrze się rozejrzeć, to mogłoby się okazać, że w naszym najbliższym otoczeniu żaden mężczyzna nie jest szczęśliwy w związku.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.