Skocz do zawartości

Ziomisław

Emerytura
  • Postów

    204
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Ziomisław

  1. Ziomisław

    Prawiczek - to wstyd?

    @Vaeith czytałem Twoją historię i przypomniałem sobie jak ja się strasznie czułem kiedy miałem te wczesne 20. Powody były podobne, a różnica taka że zamiast Marka i forum miałem ziomali i flaszkę Znieczulania się ani dodawania sobie odwagi alkoholem nie polecam. Mój pierwszy raz był przypadkowy, po pijaku z jakąś świnią w kiblu: ukłony dla BFF Był, a zupełnie jak gdyby nie było go wcale, bo tak się wtedy naprułem. Nienawidziłem siebie za to że nie miałem dziewczyny ani dobrej pracy. Co prawda nie miałem odwagi by bezpośrednio targnąć się na życie ale za to chlałem i się szmaciłem bez opamiętania i było mi wszystko jedno co się ze mną stanie. Do dzisiaj dziękuję Bogu, że nie skończyło się bachorem ani adidasem! Kolega-gitarzysta żalił się kiedyś na puste szmaty, które chcą się z nim pieprzyć tylko dlatego że gra w zespole. Ja nie wiedziałem z czym on ma problem (głodny sytego nie zrozumie ) i tylko mu zazdrościłem. Pierwszy świadomy stosunek miałem z prostytutką: francuz w gumie, a potem kilka chwil dymanka - i z głowy! Polecam o wiele bardziej niż przypadkowy sex na bani albo desperackie ładowanie się w związek z pierwszą lepszą laską. Najgorzej jak się zakochasz i uznasz ją za "jedyną": to jedno z najgorszych kłamstw jakimi nas karmi popkultura. Najpierw będzie Ci super, jak pisał @Mr Bread, a potem kiedy haj minie skończysz z obcą babą i rozwrzeszczanym bachorem. Takie historie codziennie piszą tu starsi bracia. Z tego powodu prostytutka to najlepszy wybór. Sam sex był taki sobie, bez ściemy i udawania, ale damę wybrałem ładną i całkiem sympatyczną. Za to po wszystkim to uczucie ulgi: zupełnie jak po jakimś trudnym egzaminie (co z nami robi matrix!) a morda sama się śmieje Dokładnie bracie, inżynieria społeczna ładuje ludziom do głowy chore przekonania. Najwięcej z nich dotyczy seksu i pieniędzy. To są rzeczy potencjalnie pożyteczne i przyjemne, ale nic więcej. Cała reszta poglądów na ich temat to ściema wymyślona po to żebyś był nieszczęśliwy i łatwo było Tobą kierować. Polecam swój temat o fałszywych przekonaniach: Na koniec świetny cytat z Marka (Aureliusza ): Zastanów się, o ile częściej cierpisz z powodu swego gniewu i żalu, niż z powodu rzeczy, które wprawiają cię w gniew i żal.
  2. Ok, widzę że jaja sobie robisz, ale nic mi nie szkodzi wyłożyć kawę na ławę metodą łopatologiczną. W końcu to lubię i sam pewne rzeczy też sobie układam. Zakładając, że to zwykły koleś a nie syn milionera: dokładnie tyle, ile w 1944 r. było potrzeba żeby być atrakcyjnym dla panny ze zdjęcia Status też przyzwoity: za mundurem panny sznurem, a na wojnie zawsze można szybko awansować. Potencjał był. Dziwisz się, że młody marynarz z II WŚ mógł mieć kobietę? To że przez 70 lat utrzymał i wytrzymał? Jak dla mnie - wielki szacun. Widać facet miał jaja i potrafił ustawić babę. W tamtych czasach było zresztą łatwiej: społeczeństwo się zmienia, jak wiesz to temat rzeka... Nie rozumiem Twojego poczucia humoru. Trolling nieudany. Co Tobie rodacy zrobili? Z KODu żeś się urwał? Ja to widzę w ten sposób: To że wiesz na co tak naprawdę lecą panie, daje Ci korzyść w tej grze - znasz już jej zasady. Pozbywasz się złudzeń, przez które możesz wejść na minę. Lepiej wiesz jak to działa i masz większe szanse osiągnąć swoje cele. Jakie one są? Sam musisz określić... Co do konkretów, to @Mosze Red napisał już wszystko. Może trochę rozwinę: z jednej strony zależy jakie kto ma priorytety w życiu, a z drugiej - możliwości. W przypadku kiedy Twoim najwyższym celem jest związek i rodzina albo liczba kobietek na liczniku, to możliwości są dwie: 1) Jeżeli jesteś bogaty albo super przystojny, to nie zawracasz sobie głowy punktami A-D, tylko po prostu ruchasz najlepsze sztuki 2) Jeśli nie wygrałeś na loterii genowej ani żadnej innej i jesteś zwykłym Januszem, to pewnie A i C. Jeżeli interakcje z kobietami nie są dla Ciebie sensem życia ani miarą Twojej wartości jako człowieka, to raczej B albo D.
  3. @Testoviron: nie dziw się poirytowaniu wielu starszych Braci. Niewielu z nich chce z Tobą dyskutować, bo poruszony przez Ciebie temat był już wielokrotnie wałkowany na forum. Mało kto lubi się powtarzać. Dokładne odpowiedzi na wszystkie Twoje wątpliwości i argumenty istnieją w tym wątku: Przeczytaj go dokładnie, bo naprawdę warto. Sam mógłbym zacytować swoje posty stamtąd, które są gotowymi odpowiedziami na wszystko co napisałeś, ale lepiej będzie jak sam zgłebisz problem Coś niedokładnie jednak czytałeś to forum... Ode mnie masz duży plus za to co napisałeś o tym, jak działa nasza uwaga i filtrowanie rzeczywistości przez mózg. To bliskie mi poglądy: logiczne, racjonalne i dużo bardziej przekonujące niż wszelkie ezoteryczne dywagacje na temat. Jak widać nie trzeba wymyślać nowych ideologii i praw "rządzących" wszechświatem, wystarczy zdrowy rozsądek Na koniec proponowałbym przenieść dyskusję do właściwego wątku. Tu tylko dublujemy wypowiedzi stamtąd.
  4. Ziomuś, wydaje mi się że szukasz dziury w całym. W wieku 25 lat zarabiasz średnią krajową? Stać Cię na życie, o którym większość Polaków może tylko pomarzyć. Gdybym był stereotypowym Januszem, napisałbym tak: "rusz chopie dupę i idź na dupy, tylko nie ładuj w dupę, bo tera chodzi o to żeby po katolicku spłodzić gromadkę dzieciarów do roboty na moją emeryturę (a tak naprawdę to do najgorszych prac na Zachodzie ). I nie bój się, 500+ przy okazji zgarniesz, na chrzciny też wystarczy". Czy nie brzmi to czasem znajomo? To oczywiście wypowiedź wulgarna i doprowadzona do absurdu, a ja nie mam zamiaru obrażać Twojego ojca. Jednak nawet jeżeli jego teksty stałyby na podobnym poziomie, to zacytuję Ci jeszcze raz co starszy brat napisał: Nie wiem jaki jest Twój ojciec, z tego co piszesz wynika że potrafi zirytować, ale mimo wszystko spróbuj go zrozumieć. On się wychował w zupełnie innej epoce, za jego czasów tradycyjna rodzina trzymała się mocno i była powszechnie uznawaną wartością. W PRLu było przaśnie i licho, ale było bezpieczeństwo socjalne i człowiek nie bał się zakładać rodziny. Być może Twój ojciec ożenił się wcześnie i uważa to za naturalne? A może właśnie późno i teraz tego żałuje? Być może widzi że w dzisiejszych skandalicznych warunkach na polskim rynku pracy Ty mimo wszystko radzisz sobie świetnie, więc dziwi się na co czekasz? Pewnie mierzy Cię własną miarką, a skoro jest gorliwym katolikiem, to oczekuje od Ciebie że pójdziesz tą samą drogą. Nie musisz nią oczywiście iść, ale szanuj go za wszystko co dla Ciebie zrobił. Poświęcił swoje życie żeby Cię wychować, możesz być mu wdzięczny. On ma swoją wizję świata i jest wierny wartościom jakie wyznaje: jakkolwiek ich nie podzielasz, to również za tę wierność i konsekwencję należy mu się szacunek. Dobrze, że szczerze rozmawiasz z ojcem. Im więcej rozmów o życiu, tym lepsze porozumienie. Z doświadczenia wiem że przed taką rozmową warto jest postanowić i zdecydować sobie, że "bez względu na to jak będzie nie dam się wyprowadzić z równowagi". Wtedy przychodzi dystans, luz i błyskotliwość. Pamiętaj że to starszy człowiek o ugruntowanych poglądach, który swoje przeżył i może mu się wydawać że wszystko najlepiej wie. Nikt nie jest nieomylny, każdy ma jakieś wady, ojcu warto wybaczyć. Nie przejmuj się jego reakcjami, weź na nie poprawkę. Zobacz od innej strony: widać że miałeś rację, zabiłeś mu ćwieka i nie wiedział co powiedzieć. Dlatego właśnie na koniec palnął byle co. Pamiętaj że mimo wszystko chce dla Ciebie dobrze. To tylko Twoje życie i sam o nim decydujesz. Prędzej czy później rodzina musi się z tym pogodzić. Przeprowadzka do innego miasta na pewno jest świetnym pomysłem. Dosłownie i w przenośni nabierzesz zdrowego dystansu do rodziców, a to z kolei pomoże by ich właściwie docenić.
  5. Witaj Spowiedź szczera się chwali. *puk puk* (parafiankę... ) Moja puenta będzie taka, że Twoja historia to poszukiwanie szczęścia w relacjach z kobietami. I tu mam dwie wiadomości, z których jedna jest dobra: w kobiecie spełnienia nie znajdziesz, bo związek i rodzina nie są w stanie dać szczęścia Dlaczego to dobra wiadomość? Ano, poczytaj forum i zobacz, że takie poszukiwania to droga do nikąd. Jeżeli dobrze zadziałasz, to z niej powoli zawrócisz. Nie żebyś miał zostać mnichem albo jakimś gejem, po prostu zdasz sobie sprawę z dosyć istotnej różnicy pomiędzy przyjemnością a prawdziwym szczęściem. Zła wiadomość jest taka, że swoje szczęście musisz wypracować sam i odnaleźć je w sobie. To ciężka i długa praca, bo trzeba odprogramować we własnym umyśle mnóstwo chorych przekonań i wzorców emocjonalnych wtłaczanych przez społeczeństwo. Wszystkie wartości potrzeba umieścić na swoim miejscu, a tak się akurat składa że dzisiaj świat stoi na głowie i tego przestawiania będzie bardzo dużo. Dodatkowo wielu złych nawyków myślowych sobie nie uświadamiamy, co czyni nasze zadanie nawet jeszcze ciekawszym... Dlatego właśnie ta wiadomość może Ci się wydać na początku kiepska: nie ma łatwych rozwiązań. Dobra, przyznaję, ściemniałem. Dwie wiadomości są dobre. Poczujesz to i zrozumiesz, jak więcej poczytasz forum i posłuchasz Marka. Tutaj uwaga techniczna, bo nie wiem czy dobrze trafiłeś. Bo może szukałeś info o wyrywaniu loszek? Oczywiście znajdziesz tu wiele o relacjach z kobietami, w tym również o tym jak w nie wchodzić , ale im więcej przeczytasz, tym mniejsze znaczenie będziesz im nadawał. Nikt Cię nie będzie oceniał po liczbie zaliczonych samiczek, bo nie o to chodzi w życiu. To nie jest forum PUA, nikt nie czci w tym miejscu waginy ani nie modli się do guru z największą ilością zaliczeń. Tu otwierają się oczy. Witamy poza matrixem
  6. A żeby tylko zwykłemu Kowalskiemu! Przede wszystkim - paniom. Wszak kobitki nigdy nie przyznają się do czegoś co jest niepopularne i piętnowane społecznie. Im feministki głupsze i bardziej rozwrzeszczane, tym lepiej dla nas wszystkich Kiedy feminizm stanie się niemodny, obciachowy i wstydliwy, to będzie początek naszej wielkiej kontrrewolucji. Forumowa zrzuta na spray dla tytułowej pani to właśnie strzał w 10! Zobaczcie: właściciele PRL i III RP zawsze organizowali sobie własną "opozycję", nie tylko takich Bolków, ale i radykałów, których zadaniem było kompromitowanie niewygodnych idei, odstraszanie zwykłych ludzi i zapędzanie "normalsów" do zagrody mainstreamu. Kiedy nasz ruch urośnie w siłę, to pójdźmy za tym przykładem i wyhodujmy sobie własne feministki! I niech to będzie ekstrema jakiej świat nie widział: takie różowe ISIS Dzisiejszy wpis sponsoruje literka V jak vagina power!
  7. Wężykiem, wężykiem! Panowie, to jest jedna z cenniejszych obserwacji jakie można znaleźć na tym forum. Po prostu destylat czystej prawdy w wysokoprocentowej postaci. Teraz trzeba tylko wybrać, jak to chcemy wypić. Można na smutno: gdybym był w depresyjnym nastroju to napisałbym, że na tym kurewskim świecie szczerość nie jest w cenie a im kto bardziej dwulicowy, tym dla niego lepiej. Można to łyknąć neutralnie, nie krzywiąc się zbytnio, i zauważyć że desperacja nigdy nie była w cenie, a kto się z nią ujawnia ten bardzo wiele traci. Dla laski to ostrzeżenie: o, misiek wyposzczony, inne kobiety go nie chcą więc pewnie mają rację i ani nie jest przystojny ani na hajs nie rokuje Z drugiej strony każdy normalny facet ucieka przed materialistką, której pierwsze pytanie to "jakim autkiem jeździsz", bo to na pewno pusta i głupia blachara... Da się też na wesoło, a przynajmniej optymistyczniej. Zależy co wybierzemy. Bo przecież nikt nie lubi być traktowany przedmiotowo, pamiętajmy że wszyscy jesteśmy ludźmi - nawet pan prezes banku i loszka 10/10. O ile komplementy w stronę naszego statusu lub urody mogą czasem połechtać ego, o tyle każdemu jest przykro jeśli dla innych ludzi jest wyłącznie bankomatem albo parą cycków. Od osobników, które widzą w nas tylko jedno i traktują człowieka wyłącznie jak stację obsługi, każda normalna osoba trzyma się jak najdalej. Jest to więc zdrowy i zbawienny instynkt, który nas ostrzega przed pasożytami.
  8. Też nie jestem żaden szlachcic, zresztą nie widzę nic złego w sraniu przez żerdkę i sam to robiłem. Bardzo wygodna sprawa gdy jest się na łonie natury Odebrałem tamte posty jako hejt na Polaków i wieś, stwierdziłem żeście się zapędzili, więc zareagowałem. Jeżeli zaszło nieporozumienie i sam się zapędziłem, to oczywiście zwracam honor.
  9. Walę tynki? Amerykańskie gówno, kolejny pretekst żeby samice mogły generować niepotrzebne wydatki - oczywiście z portfeli swoich frajerów. Kto na tym zarabia? Ano, jak to w hameryce, burżuje i kapitaliści Żal mi wszystkich ludzi, którzy to "obchodzą". No i fakt, jest z nich beka Ja swojej na wstępie wyjaśniłem, że nie chcę o tym słyszeć. Przełknęła. Jak widać - da się
  10. Sorry ziomeczki, ale proszę o jedno: nie srajcie (przez żerdkę czy nie) na ten kraj, nie piszcie o tenkraju. To jest mój kraj, jak i kraj większości z nas. Nasza Ojczyzna, jaka by nie była i nasi współobywatele i ziomkowie, jacy by nie byli. Bracia Polacy i bracia samcy - tyle że zagubieni. To że kogoś zżera zazdrość albo robi aranżacje na pokaz po to żeby inni zazdrościli - to problem tylko i wyłącznie tej osoby. Tacy Janusze zasługują wyłącznie na współczucie - to ludzie prości i wychowani w złych wzorcach, nieświadomi i przez to nieszczęśliwi. Publiczne okazywanie im pogardy i zarażanie nią innych jest czymś niestosownym i pozbawionym klasy. Zawiść to straszna choroba duszy, która niszczy człowieka. Sam jeszcze z nią walczę, jak mniemam już z sukcesami, i bardzo współczuję wszystkim których to świństwo zżera. Jeżeli moje słowa to dla Was za mało, to posłuchajcie audycji Marka: on nagrał co najmniej dwie wyłącznie o tym, że osoba na poziomie nie pogardza prostym człowiekiem. Upraszam zatem o trochę szacunku dla Polski, rodaków i samych siebie. @jaro670 lubię Cię i dlatego wytknę: widzę, że w temacie pochodzenia i kompleksów narodowościowych masz trochę do przepracowania Jak uczył Marek (tym razem Aureliusz), jeżeli czujesz się na siłach to napominaj i uświadamiaj nieświadomych, a jeśli nie - unikaj. Ale nie pogardzaj i nie miej ich w nienawiści, bo jako ludzie oni są tobie równi. Co do tematu, to fakt. Kumple znikają, zwłaszcza wtedy kiedy zaczyna się zakładanie rodzin i wyjazdy za pracą. Z niektórymi, jak np. koledzy od butelki pod blokiem, sam ograniczasz kontakty ponieważ po jakimś czasie nie macie wspólnych tematów. Luźniejsze znajomości są ze swojej natury zawierane na pewien etap w życiu i nie ma co narzekać, że znajomi zmieniają się razem z tymi etapami. Na placu boju jest w stanie pozostać jedynie prawdziwy przyjaciel. Oczywiście, przyjaźń jest interesowna i opiera się na wymianie korzyści. Ale ja ją akceptuję i w nią wierzę, właśnie taką jaka jest. Jeżeli ktoś potrzebuje naszej przyjaźni, to nawet mając rodzinę i będąc zapracowany znajdzie czas na wspólny wypad w góry, na piwko albo sport. Podstawą są wspólne tematy i zainteresowania. Mam paru takich przyjaciół i dbam o kontakt z nimi. Kto chce ten może, i tyle. Relacje z takimi ludźmi to skarb i trzeba je sobie cenić. Przyjaciela możemy widzieć na oczy parę razy w roku, ale to nie jest przeszkoda, jeśli jest nim naprawdę. Nie zgodzę się też z tym że w pracy nie ma kolegów. Oczywiście nie przychodzimy tam szukać przyjaciół i trzeba zachować ostrożność, ale... nie wszyscy są skurwysynami. Z wieloma ludźmi nawiązałem poprawne lub bardziej niż poprawne kontakty, kontunuowane również poza pracą a nawet po odejściu z firmy. Wszystko zależy od środowiska i jednostek, na które trafimy. Może być dobrze i wielu przypadkach - jest.
  11. Nie warto jej wysłuchiwać. Na pewno powie to co myśli, że zechcesz usłyszeć. Na pewno sama myśli inaczej, a robić będzie to samo co zawsze. Ot uświadomiła sobie, że Twoja gałąź jest grubsza i dłuższa niż te nowe i lepszej może już nie znaleźć. Szkoda Twojego czasu i równowagi psychicznej. Olej ciepłym moczem. Ona nie miała skrupułów, więc teraz niech ma za swoje. Niech dalej wypina dupę na insta, a Tobie jej nie zawraca
  12. Ok, ja dalej uważam że parę wypraw do wielkiego miasta pozwoliłoby Bratu się otrząsnąć i w miarę bezpiecznie wrócić do równowagi. Dla mnie to jednak teoria, bo nigdy nie byłem żonaty. Rozumiem że można na to patrzeć jak na zdradę i nawet wbrew racjonalnym argumentom mieć potem wyrzuty sumienia, choć będę się upierał że diva jest zawsze lepsza od kochanki na boku. Wizyty u profesjonalistek to również pewne ryzyko. Narażasz się na uzależnienie od sexu. Zamiast opanowywać swój popęd, poddajesz mu się. Poza tym problemem może być dyskrecja i stres związany z posiadaniem takich wrażliwych tajemnic. Jeśli jesteś bogaty i źle trafisz to, podobnie jak w przypadku posiadania kochanki, możesz paść ofiarą szantażu. Nie ma rzeczy doskonałych. Alternatywa? Pisaliśmy już o zadbaniu o siebie, lepszym wejściu w ramę dominującego samca, wywołaniu u samiczki niepewności oraz ogólnie zrobieniu jej tzw. roller-coastera emocjonalnego. Jest o tym audycja Marka i temat na forum: Przychodzi mi też na myśl urozmaicenie życia seksualnego, tzn. próbowanie nowych rzeczy, realizacja fantazji, przerabianie różnych dziwnych pozycji, przebieranki, odgrywanie ról itp. Jeśli lubisz szczupłe to może kup jej na urodziny jakiś ładny gorset - i będzie po problemie? Albo: przełamać się i tak ją wygrzmocić, żeby zapamiętała na całe życie - a wtedy może odzyska zainteresowanie sexem. A może zupełnie na odwrót: embargo na kutafona dopóki nie schudnie? To oczywiście broń obosieczna, ale kto wie, może zadziała?... Poza tym - sublimacja popędu seksualnego. Słowem - znalezienie pasji. Najlepiej takiej, dzięki której z czasem będzie można zarobić lub dobrze ulokować hajs. Motocykle, samochody, antyki, broń, sztuka, stare książki, rzemiosło artystyczne itp. Ewentualnie pisanie bloga i wydawanie książek - o tym Marek też niedawno opowiadał. Korzyści jest wiele: 1. Robisz zajebiste rzeczy, zapominasz o podstawowym problemie i czujesz się lepiej, 2. Z tego powodu stajesz się dla żony bardziej niedostępny i pociągający, bo pokazujesz niezależność i siłę. Być może wtedy zacznie się bardziej starać?
  13. Nie jestem stałym klientem, ot kiedyś parę razy byłem, ale spróbuję doradzić: 1. Oral w gumie: nic nie czujesz, słabizna. Kiedy to miałem robione, myślałem sobie tylko: co to za szopka i co ja ty w ogóle robię Bez gumy jest git. Zależy co która potrafi ale większość ma doświadczenie i umie to robić 10 razy lepiej od zwykłych kobiet. Niektóre robią do końca (polecam) inne nie albo za dopłatą. Musisz dopytać. Czy to bezpieczne? Nie wiem, ktoś biegły w medycynie poeinien rozstrzygnąć. 2. Palców w pochwę nie wkładasz, większość nie pozwala. Zresztą - po co? 3. Miejsc intymnych nie musisz golić. One są tam dla Ciebie a nie odwrotnie. Oczywiście o higienę dbaj. 4. Nie całuj, ew. po ciele. 5. Minetę bym odradzał, chociaż niektórzy robią.
  14. A strzepanie kapucyna pod filmik porno to już zdrada, czy nie? Rozumiem to co piszesz, sam będąc w związku też miałbym pewnie wyrzuty sumienia po pójściu do profesjonalistki. Ale wiem że to część matrixa: "uczciwe" panie wmawiają że prostytutki są złe, bo to dla nich konkurencja. To, że czułbyś się jak ostatni śmieć jest skutkiem tresury przez społeczeństwo i niczym więcej. Technicznie rzecz ujmując płatny sex niewiele różni się od masturbacji przed kompem. To masturbacja ciałem kobiety zamiast filmikiem z kobietą. Różnica to jakość doznań i przede wszystkim cena, ale istota czynności jest identyczna: idziesz spuścić z krzyża Dlatego myślę, że pójście do divy to nie zdrada. Zdradą byłby skok w bok, ruchanie koleżanek, chodzenie na randki, podrywanie panienek. Wszelkie wdawanie się w romanse i emocjonalne zaangażowanie z inną kobietą, słowem - uwikłanie w kontakty prowadzące do porzucenia żony dla jakiejś innej samicy. To rzeczywiście byłaby zdrada żony i skrajna głupota, a dodatkowo zagrożenie dla majątku i rodziny. Dlatego właśnie skok w bok to czyn moralnie naganny i przepis na katastrofę. O ile Autor wątku jest zdrowy na umyśle, to w przypadku płatnej godzinki z jakąś miłą dzierlatką takiego niebezpieczeństwa nie ma
  15. Wydaje mi się, że zagadnień wystarczy co najmniej na 3 następne książki pisane pod różne targety. 1) Poradnik dla młodych. Taki Stosunkowo Dobry na nowe czasy i dostosowany do wieku: oczywiście podświadomość, wybór drogi życiowej, kobiety: co jak i dlaczego. Dekonstrukcja matrixu, obalanie najgorszych mitów społecznych i fałszywych przekonań. Oczywiście zero ezo, zdrowy chłopski rozum, żeby nie zrażać nikogo i nie narzucać światopoglądu. Pisane z jajem, ale potoczyście i z polotem: tak żeby zmotywować młodych do rozwoju i wychować na wartościowych mężczyzn i porządnych Polaków. Gdybym będąc w LO trafił na coś takiego, to moje życie pozbawione białorycerstwa i miotania się na wszystkie strony wyglądałoby zupełnie inaczej. Śmiem powiedzieć - lepiej. 2) Zbiór zasad człowieka charakternego - to brzmi całkiem nieźle. Uniwersalny podręcznik pracy nad sobą, zbiór prawilnych poglądów i lista dobrych praktyk. Ideologia forum w pigułce, przełożona na codzienną praktykę. Coś jak w sam raz dla mnie. 3) Dla żonato-dzieciatych: poradnik tresury, czyli jak trzymać ramę i przewodzić stadu. Podświadomość, mindset, poradnik o wyborze żony, zasady i przekonania stosowne dla głowy rodziny, manipulacje kobiet i obrona przed nimi, metody wychowawcze, radzenie sobie z testami i utrzymaniem dyscypliny. Coś pomiędzy Kobietopedią a Vademecum Ojca Korwina. Tutaj głosy doświadczonych Braci z forum mogą bardzo pomóc. Co do powtarzania części o podświadomości: oczywiście to będzie żmudne, ale dla każdej z tych pozycji jest trochę inny adresat i cel pisania. Jak to przed chwilą zauważył @dr Mordechaj B'rzyt-wa, nie ma po co powtarzać tekstów ze starych książek. Zamiast tego można w każdej nowej pracy poruszyć ten temat od innej strony, pod kątem specyficznych potrzeb adresatów dzieła. Po drugie zawsze możesz coś doczytać przed pisaniem i rozwinąć swoją wiedzę, a więc odkryć i powiedzieć coś nowego w temacie. Zresztą on jest absolutnie kluczowy dla rozwoju człowieka i dlatego wydaje mi się, że warto pisać książki i ciągnąć to dalej: masz już nazwisko i wiernych czytelników, którzy czekają na nowości. Trzeba iść za ciosem, stać w miejscu oznacza się cofać. Ja na 100% kupię Twoje następne książki, o ile nie będą o ezo .
  16. @Grzenio: Ja tak samo, właśnie przyszła paczka: 100 szt. Finansowe choćby. Zresztą w dzisiejszych czasach ciężko będzie nie dożyć. Trudno sobie nawet wyobrazić ile dla wychowania młodego może dać wiedza z forum i audycji RS. Gdybym trafił na teksty Marka mając 17 lat, to wszystko by wyglądało zupełnie inaczej... A mi się zawsze zdawało, że to jest taki koniec prawdziwego życia U mnie będzie odwrotnie - późno albo wcale. Na pewno nie wcześniej, niż poczuję się na tyle bezpiecznie finansowo, że uznam iż mnie stać. A wtedy zastanowię się porządnie, czy mi to na pewno potrzebne. Niby pokusa jest, bo przecież znając to forum można będzie wychować nadczłowieka ale z drugiej strony... to nie na dzisiaj rozkmina. @jaro670: masz w 100% rację, ale rozum sobie a emocje sobie. W tej chwili dalej nie jestem zbyt odporny na kobiece łzy, choćby i były fałszywe. Tyle rzeczy stąd się dowiedziałem, a wzorce emocjonalne po dawnemu do dupy: praca ze sobą na lata. Dobrze że jest forum i można codziennie wygodnie sobie przesiąkać słusznymi poglądami
  17. @Gaindalf Wielkie dzięki, Twoja odpowiedź przeszła moje oczekiwania: pytałem tylko o kasę Pamiętam jaką historię napisałeś w świeżakowni - to była mega deprecha. Teraz się pokazujesz z zupełnie innej strony: gratuluję, Twój przykład daje nadzieję! Gdybyś chciał kiedyś w tamtym wątku opisać swoją drogę do obecnego stanu, miałbyś co najmniej jednego zainteresowanego czytelnika W temacie przyszło mi do głowy jeszcze jedno: może po prostu zderzyłeś się z nierealnością swoich oczekiwań? Chodzi mi o oczekiwania dot. szczęścia jakie ma rzekomo dawać kobieta i związek: niby wszystko jest jak trzeba, ale haj właśnie minął a szczęście nie przychodzi... W takim układzie pamiętaj, że z każdą inną też tak będzie. A będzie tak gdyż, jak mówi nasz Prezes, kobieta i związek nie są w stanie dać Ci szczęścia. Prawdopodobnie to co masz w tej chwili to max tego, co można ze związku z kobietą wycisnąć. Pocieszające, wiem Ale dlaczego szybko? Wiem, że ja teoretyk niedzieciaty, a Ty stary praktyk, ale czytając to forum nabrałem pewności co do jednego: haj hormonalny to pułapka! Kandydatkę na matkę swoich młodych trzeba wypróbować, pomieszkać razem i sprawdzić czy nie jest hieną, słowem tak jak piszesz - czy to kobieta względnie (jak na babę) uczciwa i ma dobre serce. To musi być obiektywne spojrzenie, więc siłą rzeczy trzeba poczekać aż haj minie. Nic na szybko.
  18. Jeżeli faktycznie jest jak piszesz, to muszę pogratulować: odwróciłeś schemat! Zobacz: jest sobie fajna kobitka z dobrym misiem. Miś nie jest brzydki ani biedny, jest miły i bardzo się stara. Laska siłą rzeczy dominuje, wreszcie dochodzi do ściany, zaczyna się miśkiem nudzić. Miś był po prostu za dobry - samiczka zmienia gałąź! Tutaj to ona jest misiem Jedyna różnica między Tobą a samiczką postawioną w takiej sytuacji to wyrzuty sumienia. Gdyby Twoja panna się Tobą znudziła, to bez mrugnięcia okiem puściłaby Cię kantem. Ty jednak jesteś facetem i masz jakąś moralność - dlatego tutaj piszesz. Gryzie Cię sumienie, prawdopodobnie dlatego że jesteśmy nauczeni nie odpowiadać złem na dobro. Nie będę Cię przekonywał do niczego. Musisz sam pomyśleć, czy rozstanie będzie dobre dla niej i dla Ciebie. Jeżeli nie chcesz mieć dzieci, to może nawet lepiej dla niej byłoby ją odpuścić. Niech znajdzie sobie chłopa, który jej to da. Patrząc z tego punktu widzenia, ona ma o wiele więcej do stracenia: jej szansa na rozmnożenie się maleje z każdym dniem. Jeśli ona chciałaby mieć młode, a to przecież samica, to chyba bardziej moralne byłoby odpowiedzialne podejście czyli jak najszybsze zerwanie - dla jej dobra. Z drugiej strony zastanów się gruntownie nad swoimi własnymi potrzebami. Samiczka potrzebuje emocji, a my raczej spokoju. Rzucanie zbyt dobrej kobiety nie byłoby mądre, jeśli Twoim celem jest jednak stały związek. Pomyśl, czy na pewno nie chciałbyś mieć dzieci - bo jeśli nie jesteś pewien że nie chcesz, to być może Twoja obecna partnerka byłaby dla nich najlepszą matką? Rozważ na spokojnie swoje priorytety i to czego chcesz od życia. Albo godzisz się z tym że haj hormonalny mija i potem żyjecie spokojnie, siłą przyzwyczajenia, albo chcesz być non stop na haju. Jeśli to drugie, to będziesz musiał często zmieniać kobiety. Zapytaj siebie uczciwie, na co masz ochotę. P.S. A z ciekawości: swoją przewagę nad płcią przeciwną zawdzięczasz wyglądowi czy zasobom?
  19. Nie rozumiem czemu. @manygguh dostrzegł rozbieżność między tym co mówił Marek a wpisami Reda z tematu o żon wyborze. Co złego w spostrzegawczości i samodzielnym myśleniu? Weźmy to od początku: młoda = ok. 16-25. Tutaj pełna zgoda z autorem wątku, że taka nie będzie ogarnięta finansowo i życiowo - chyba że jest z bogatego domu i dostała chatę i kasę na start od rodziców. Taka jednak z wielkim prawdopodobieństwem okaże się rozpuszczoną i niereformowalną księżniczką. Mało tego: nawet jeśli znajdziemy sobie taką "idealną" dziunię jak z postów Reda, tzn. dobry charakter i uroda do tego, to aby zacząć z nią działać i móc utrzymać związek - sami musimy być lepiej od niej ustawieni życiowo. Całość sprowadza się do faktu, że 1) mało jest takich samiczek, o ile istnieją 2) jeszcze mniej jest samców, którzy mają u nich szanse. @Mosze Red dysponuje ponadprzeciętnymi zasobami więc może takiej szukać. Dla większości z nas to tylko czysta teoria i po prostu kosmos. Co do teorii Marka: młoda 16-23 ma zwykle nasrane w głowie. A nawet jak nie ma, to i tak naturalne, że się chce jeszcze wyszumieć i do żadnego kieratu się nie nadaje. Małżeństwo z szesnastką mogło być dobre 100 lat temu, a i wtedy trzeba było mieć oczy dookoła głowy Kierat/poważny związek=żonatodzieciatość. Jak wiemy wzór ma wiek samicy to wiek samca przez 2+7 lat. Wiemy też, że nie wolno się żenić przed 30 ani podejmować decyzji o małżeństwie pod wpływem haju hormonalnego. Haj trwa ok. 2 lat. Z tego nam wynika, że 36-letni chłop powinien zapoznać 25-latkę i potestować ją co najmniej 3 lata, najlepiej mieszkając razem. Wtedy Ty masz 39 lat a ona 28. Oprócz tego kierujemy się teorią SMV - musimy mieć wyższe - i bierzemy ogarniętą samiczkę z podobnej klasy społecznej. Musisz przy tym pilnować aby zarabiać więcej od niej. Ideału nie będzie, trzeba mierzyć siły na zamiary. Pod tymi warunkami moim skromnym zdaniem jest szansa na normalny związek (nie mylić ze szczęśliwym życiem )
  20. Weźmy na chłopski rozum. Chłop nie ma kasy. Wmówiono mu, że posiadanie atrakcyjnej baby to klucz do spełnienia, a uroda jego samicy równa się jego wartości jako człowieka. Jednocześnie na każdym kroku sprzedaje mu się bajki, że liczy się nie kasa a wnętrze, charakter i poczucie humoru. Nasz samczyk próbuje działać w oparciu o te dane, ale za każdym razem odbija się od ściany. Irytujące, nie? Ziomek jest starszy, poobijany, wie że coś tu nie gra. Chce wierzyć, że chodzi o wnętrze, bo przecież nie ma pieniędzy. Świadomość przychodzi wraz z bólem. W końcu dochodzi do prawdy, że wszyscy i wszystkie - kłamali. Każdego dnia widzi na nowo, jak kłamią mu w żywe oczy. Po chamsku i na bezczela, albo co gorsza: szczerze. Irytujące, prawda? W końcu już wie o co chodzi, ale ciągle czuje się rozdarty, bo w głębi duszy wierzy w bajki o szczęściu z kobietą. Nie może się pozbyć wpojonego w młodości przekonania, że jest wart tyle ile jego samica, czyli de facto tyle ile zarabia pieniędzy. Jednocześnie żyje w Polsce i bardzo dobrze wie, że zarabia niewiele i więcej już nie da rady. Nie ma już zbyt wielu złudzeń ani żadnej nadziei. Dobijające, co? Następnie trafia na forum i dowiaduje się, że szczęście z kobietą to bajka, kłamstwo i bzdura. Że panie są zmienne i płoche, a więc swojego spełnienia musi szukać gdzie indziej, choć nie ma pojęcia jak. To jednak już inna historia...
  21. @Endeg Nikt się nie upiera, że Mieszko był naszym pierwszym władcą. Według tradycji dynastycznej zapisanej przez Galla przed nim był przecież Siemomysł, Lestek i Siemowit. Mieszko był pierwszym władcą, którego panowanie jest historycznie potwierdzone, tzn. z niezależnych źródeł wiadomo o tym że istniał i coś robił. Postać Lecha, z legendy o Lechu, Czechu i Rusie, pochodzi z XIII-wiecznejj Kroniki Wielkopolskiej. Już w średniowieczu pojawiła się chęć żeby podorabiać naszej historii starożytne korzenie i połączyć ją z tym, co spisujący ją mnisi wyczytali podczas swojej edukacji: z historią antyczną. Wszyscy turbosłowianie nienawidzący KK jak zarazy powinni się tego dowiedzieć, że wielką i starożytną Lechię jako pierwsi wymyślili katoliccy duchowni, którzy spisywali kroniki To był popularny trend kronikarski w całej Europie, stąd opowieści Kadłubka o walkach z Aleksandrem Wlk. itp., stąd identyfikowanie ludów znanych ze starożytności ze średniowiecznymi etnosami, np. Dakowie=Duńczycy itp. Taka była wtedy moda, a w czasach nowożytnych jeszcze chętniej fantazjowano na takie tematy. Z jednej strony grała tu rolę fascynacja antykiem, z drugiej chęć podczepienia się pod rzymskie tradycje i wzięcia udziału we wspaniałej historii Cezarów i Aleksandrów. Nazwa Lachy wiążę się z plemieniem Lędzian, wymienionych jeszcze przez Geografa Bawarskiego. Oni zajmowali mniej więcej południowo-wschodnie tereny dzisiejszej Polski i stąd nasi sąsiedzi od południa nazywają nas w ten sposób. O powstaniu nazwy Polska świetnie pisał P. Urbańczyk, Trudne początki Polski O naszych legendach założycielskich J. Banaszkiewicz, Podanie o Piaście i Popielu
  22. Przed chwilą przez ponad pół godziny pisałem swojego setnego posta. Wypunktowałem cytaty Geralta, podałem literaturę, obszernie wyłuszczyłem swoje racje. Czułem, że wszystko zamiotłem i zamknąłem dyskusję. Potem okazało się, że przez ten czas moje logowanie wygasło. Niby skopiowałem, ale jak chciałem wkleić to przez pomyłkę wcisnąłem ctrl+c zamiast ctrl+v Straciłem wszystko, dlatego teraz krótko. @Geralt, nie będę się z Tobą szarpał, nie chcę Cię obrażać ani się z Tobą kłócić i odbijać piłeczki. To tylko internet, w niektórych rzeczach obaj poszliśmy na skróty. Proponuję zakopać topór wojenny. Ja trzymam się ściśle nauki i naukowych dowodów. Możesz to określać jak chcesz. Mam zamknięty umysł? Na niektóre rzeczy na pewno - i dobrze mi z tym. Osobiście uważam się za patriotę i słowianofila. Sądzę, że nasi Przodkowie stworzyli we wczesnym średniowieczu wspaniałą kulturę i cywilizację. Słowiańszczyzna od Łaby po Ładogę, niezdobyte grody i imponujące mosty, wczesne miasta i porty, handel, rolnictwo, rzemiosło, wiece i miejsca kultu, świątynie, władcy, wojowie, bogata i oryginalna kultura materialna i duchowa - czy to naprawdę tak mało? Czy trzeba jeszcze wymyślać światową potęgę Lechitów i uciekać się do groteskowych bajań o wielkim imperium? Moim zdaniem nie trzeba. Te bombastyczne wizje nie są mi wcale potrzebne żeby czuć dumę z historii mojego ludu i ze swojego pochodzenia. Merytoryczne obiekcje zupełnie wystarczająco wyjaśnił @GurneyHalleck, którego zdanie podzielam w 100%. Nie będę się z nim powtarzał ani dodawał niczego nowego. Na racjonalną argumentację jesteś zresztą w znacznym stopniu odporny, ale to już Twój wybór. Dla zainteresowanych podaję literaturę: Leszek P. Słupecki, Slavonic pagan sanctuaries - książka po angielsku, ale za to dużo obrazków O świątyniach i miejscach świętych - zarówno od strony historycznej jak archeologicznej. Andrzej Szyjewski, Religia Słowian - autor próbuje zebrać okruchy dawnych słowiańskich mitów, wierzeń i legend. Kościół "ochrzcił" i przywłaszczył sobie wiele starszych zwyczajów, obrzędów i opowieści. Pod cienką warstwą chrześcijańskich odniesień da się odkryć głębszą treść, pochodzącą z czasów przedchrześcijańskich. Kultura ludowa pełna jest takich rzeczy. Autor próbuje zrekonstruować wierzenia, mity, przekonania i schematy myślowe dawnych Słowian na podstawie folkloru. Aleksander Gieysztor, Mitologia Słowian - książka ma swoje lata, ale to absolutna podstawa i milion razy lepiej jest zacząć właśnie od niej, niż od przeglądania randomowych filmików w internetach ciekawy artykuł o tzw. Światowidzie ze Zbrucza Kamil Kajkowski o religii Pomorzan Tenże o ofiarach z ludzi To na tyle.
  23. Od razu przypomniało mi się to co Albin Siwak pisał w książce Od łopaty do dyplomaty Autor był w latach 80. radcą ambasady PRL w Libii, a tak się akurat złożyło że tamtejsza gospodarka była wtedy mocno uzależniona od pracowników z Polski. Przyjeżdżali nie tylko robotnicy, inżynierowie i lekarze, ale i personel biurowy, tudzież pielęgniarki. Słowem - nasze panie . W pewnym momencie zaczęło być głośno o bardzo niepokojącym zjawisku, jakim stała się plaga gwałtów na naszych rodaczkach. Siwak postanowił zbadać całą sprawę. Szybko okazało się, że mając na względzie dobre stosunki z Polską Ludową Libijczycy skazywali nieszczęsnych Arabów za gwałty i wypłacali Polkom sute odszkodowania w petrodolarach. Nasze drogie panie zorientowały się, że w afrykańskim klimacie nie warto nosić majtek , za to minispódniczki i przekładanie gołych nóżek z jednej na drugą może bardzo popłacać. Zwłaszcza gdy na przeciwko siedzi grupa Arabów... Zaczęły się sypać dolarowe wyroki, i na nic zdały się tłumaczenia że Polki prowokują i noszą się jak szmaty (znaczy, mało szmat noszą), a jedna to w ogóle całe futro na wierzchu (lata 80. ) obnosiła przed chłopem. Za takie odszkodowanie dom można było kupić, a niewinna ofiara wielokrotnych napaści mogła być ustawiona do końca swojego życia. Rzecz jasna nie zawsze musiała być to jakaś brutalna napaść. Nieraz po miłym stosunku kobietka uświadamiała sobie, że w Polsce ma męża, a ona jest przecież wierna: została więc właśnie zgwałcona przez jakiegoś dzikusa! Kiedy libijskie władze zorientowały się w końcu w tym jakie są przyczyny epidemii gwałtów, sądy zaczęły postępować bardziej po arabsku: zgwałcone musiały zostawać żonami gwałcicieli. W ten sposób plaga gwałtów minęła jak ręką odjął... To nie był jedyny problem Siwaka z Polkami. Wszak miłość nie wybiera! Polka zakochana w libijskim studencie albo bogatym Arabie z reguły nie wiedziała jak u nich jest naprawdę. Oni rzeczywiście mieli mnóstwo hajsu, w Libii panował dobrobyt, o którym nikomu się w PRLu nie śniło. Laski chciały korzystać, kupować ciuchy i jeździć do miasta na wygib. Tymczasem zostawały którąś z rzędu żoną, były dręczone przez starsze koleżanki przyssane do penisa tego samego alfy, nie mogły wyjść nawet za furtkę, bo za to groziła im śmierć. Kończyły zwykle jako szkielet na pustyni, bo mało która mogła się przystosować: różnica między marzeniem o arabskim księciu a szarą rzeczywistością była zbyt straszliwa. Były z dala od domu, Polski i swoich rodzin, więc ich ostatnią nadzieją był kontakt z ambasadą. Siwak niektórym pomagał. Jedną wywiózł np. w cysternie do Maroka Gorzej, gdy panna trafiła do jakiejś wojskowej szychy, co znała Kaddafiego. Książkę każdemu polecam, bo to są niezłe jaja. Niby tyle się zmienia, a nic się nie zmieniło...
  24. Ja myślę, że jesteś w bardzo dobrej sytuacji i żadna rewolucja nie jest Ci potrzebna. Oczywiście, warto zgłębić forum w temacie tresury i wychowania samicy. Być może popełniasz błędy i masz niewłaściwe podejście? Nie rządzisz, nie dominujesz dostatecznie mocno? Nie trzymasz ramy tego, który nosi spodnie, wykonujesz za żonę kobiece obowiązki, jesteś bierny jako głowa rodziny? Odpowiedz sobie na te pytania i może naprawienie którejś z tych kwestii wpłynie pozytywnie na związek. Z drugiej strony trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: od samicy w wieku ok. 40 l. trudno wiele wymagać. Nie wiem w jakim stopniu się zapuściła, ale ona może być już w tym wieku (?) że powoli traci zainteresowanie sexem, ew. Tobą jako partnerem. l jeżeli to drugie, to zob. akapit wyżej Masz oczywiście swoje potrzeby, chodzisz sfrustrowany. W takiej sytuacji ze wszystkich sił odradzałbym Ci jednak pchanie się w romansy, szukanie kochanek albo nowych związków. Uważaj: to pułapka! Masz świetną sytuację materialną, kochającą i porządną rodzinę - po co Ci kłopoty? Chcesz rozwodu, dramatu, podziału majątku? Konfliktów z dziećmi, krewnymi, swoim środowiskiem? Po co Ci nowa samica, z którą będziesz musiał się użerać i od nowa ustawiać ją do pionu? Chcesz mieć drugą żonę? Skąd wiesz, na kogo trafisz? Możesz zmienić kobietę, ale to nic nie zmieni Zdecydowanie, skoro Cię już ciśnie a żona nie pociąga, polecałbym dyskretnie udać się na divy. W ten sposób zachowasz swoją rodzinę, która jest ok, a sam będziesz miał dostęp do młodszych samiczek. I wszystko to bez głupich konsekwencji społecznych i szkody dla małżeństwa Co więcej, jak się pozbędziesz seksualnej frustracji i odzyskasz radość życia, to chcąc nie chcąc będziesz się zachowywać jak przewodnik stada i... będą stąd większe szanse iż Twa małżonka odzyska zainteresowanie sexem oraz dbałością o figurę. Czego Ci Bracie życzę i serdecznie pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.