Skocz do zawartości

gotz

Użytkownik
  • Postów

    161
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez gotz

  1. Krew mnie zalewa, jak się dowiaduję, że kolejne treści na yt czy fb zostały ocenzurowane - bo tym to jest. Jednostkowy przypadek można uznać za omyłkę maszyny czy człowieka, masowe blokowanie treści niemiłe lewactwu za świadome, wrogie działanie.
  2. Na końcu tych wypocin autorka wyjawia: Pisząc poradnik dla męża inspirowałam się „Poradnikiem dobrej żony” ( za „The good wife’s guide, 1955 rok), zatem należy je traktować jako rodzaj satyry, choć sam znam kilka kobiet, które przyklasnęłyby tym radom
  3. Na podstawie swoich skromnych, bo tylko własnych obserwacji tego, co dzieje się na sympatii, w przeciągu ostatnich 4-5 lat, 70-80 procent kobiet nie zmienia się. To są ciągle te same osoby - czasem mają nowe konta, oczywiście lepsze zdjęcia, tapety coraz lepiej ukrywające niedostatki i podkreślające zalety lub je stwarzające i oczywiście aparty fotograficzne robiące z automatu (a to ważne, bo mało która kobieta potrafi nawet takim fotoszopem umiejętnie się posłużyć, by się upiększyć na fotce) wypolerowane zdjęcie lepiej niż jajka u psa. Region moich obserwacji to duża aglomeracja, zasięg poza nią do 200 km, widełki wiekowe naprawdę spore: +/- 10-15 lat.
  4. Chyba właśnie coś takiego ma wejść w życie - kwota podstawowa, gwarantowana, przyznawana od ręki. Po większe alimenty droga stoi otworem na drodze sądowego postępowanie. Niby myśl nie jest głupia, tylko że jak znam życie w Polsce, te minimum będzie odrealnione od zarobków w tym kraju. Państwo już tak cwaniakuje w polityce społecznej. Tam minimum na jedną osobę wyznacza się na kwotę coś ponad 300 zł miesięcznie, przy czym już na dziecko "jak psu miska zupy" się należy 500 zł. Powiecie, że 500 to mało. Zależy dla kogo. Jeśli miałby działać automat (a tak chyba ma być), to zacznie się produkowanie dłużników alimentacyjnych i przyszłych skazańców (zaostrzono kodeks w tej kwestii ostatnio) do chorych rozmiarów. No bo jeśli realnie ludzie w Polsce zarabiają 1500-2000 tys złotych (i wielu cieszy, że tyle aż), to przy 3 dzieci minimum daje 1500, co oznacza, że zmuszony do płacenia takiej sumy umiera z głodu lub rzuca pracę legalną i szuka na czarno. W kwestii alimentów i praw dzieci kraje zachodu przeszły w jedną skrajność w drugą. 100-150 lat temu dzieci były traktowane jak wybrakowani ludzie, którzy muszą zapracować na swój byt; czymś pożądanym było wychowanie przez bicie, szykany, tresurę w szkołach, w domach; dorosły zawsze miał rację, dziecko miało milczeć: dzieci i ryby głosu nie mają. Dzisiaj jest praktycznie bezkarność za czyny najgorsze (jak mord, gwałt), jeśli człowiek nie skończy 18 roku życia (ew. 17). Ono ma mieć wszystko nawet jeśli rodzic nie ma nic. Alimenty są pierwsze w kolejności w przypadku zadłużenia. Dziecko ma żyć na poziomie co rodzic (to tak dla zmyłki, bo faktycznie chodzi w ponad 90 procentach o ojców), o ile temu się dobrze wiedzie albo ojciec może zdechnąć pod mostem - kasa przez niego zarobiona w pierwszej kolejności należy się jego potomstwu. Wpierw ono ma się najeść, co zostanie, nie zeżre ojciec i zapieprza do roboty - od czegoś w końcu jest.
  5. Jedzenie smażonego jest zgubne dla człowieka. Jedzenie mięsa jest tym. Jedzenie przetworzonego pożywienia jest. Picie wody z wodociągów. Oddychanie powietrzem w miastach i na wsiach jest zgubne - smog, wyziewy kominowe. Porno robi sieczkę z mózgu, podobnie jak oglądanie tv, czytanie gazet, słuchanie polityków, rozmowy z kobietami, w zasadzie wszystko jest nie tak, a najbardziej samo życie, które z każdym dniem ulatuje, a człowiek czy w ogóle każde istnienie na Ziemi powoli marnieje, by w końcu kipnąć. Nawet pet spalony od czasu do czasu ciebie nie zrujnuje, ale wypijana wiadrami najlepszej jakości woda ze strumyka połyskującego rozsadzi cię od wewnątrz, dokonując mordu na tobie. Umiar, rozwaga - tak. Skrajności - nie.
  6. Albo neutralnie (acz nie tak z przyklękiem) samica skoro jesteśmy na forum dla samców.Trudno poczytywać to określenie jako obraźliwe. On - mężczyzna = samiec, ona - kobieta = samica.
  7. Ja bym w nią nawet w gumie nie wchodził, bo z tego coś może wyjść, czego bym nie chciał. Z tego co napisałeś ona ma już plan, a ty jesteś w tym planie trybikiem. Prosta z niej dziewczyna, z tego co piszesz, a takie plan mają prosty jak budowa cepa: rezygnacja z pracy (lub taka na waciki), bejbi i miś, co na wszystko będzie zasuwał. Tańcząc z nią teraz stąpasz po kruchym lodzie. Nie warto marnować sobie życia, a z nią najpewniej zmarnujesz. Nie dawaj jej tego pierścionka nawet dla świętego spokoju, bo taki pierścionek u takich kobiet to rok dzieli od ślubu (dziecko może być wcześniej, nawet lepiej, bo to jest chomąto, jakaś gwarancja, że luby nie zwieje, a przynajmniej nie "bez kosztów", bo "ruchanie musi się opłacać").
  8. Antydepresanty mają terapeutyczny efekt działania w postaci placebo - wierzysz, że działają, twój mózg odczuwa to. Same z siebie nie działają, co udowodniły niezależne badania. Podwójna ślepa kontrolna (ani pacjent nie wiedział, co bierze, ani lekarz nie wiedział, czy nie ordynuje pacjentowi pustej pastylki pozbawionej substancji czynnej danego medykamentu) wykazała skuteczność 50 na 50 niezależnie od tego, czy pacjent łykał antydepresanty, czy był przekonany, że je łyka, a dostawał cukierki. Realne są tylko skutki uboczne. Najczęściej u mężczyzn problem ze wzwodem, niemożność dojścia podczas seksu, często też łysienie. I wiele, wiele innych przyjemności.
  9. Takie uogólnienie jest niepoważne i szkodliwe dla mężczyzn zresztą. Jest wymówką, kolejną z wielu dla kobiet, które się w ten sposób usprawiedliwia. Wszelkie niegodziwości są kwitowane: bo to kobieta, a kobieta: nie myśli, nie ma zasad, itd. Tymczasem w realnym świecie one zdobywają coraz więcej praw będących często bezprawiem i cokolwiek robią dalej są traktowane ulgowo... no bo... to kobiety, a kobiety jak wiadomo są inne, nie mają zasad, nie myślą itp. Takim gadaniem sami mężczyźni kopią sobie kolejne dołki.
  10. Można oczywiście podchodzić do kwestii pukania zajętych kobiet idealistycznie: nie pukam zajętej, bo to jakbym kradł, co jest bzdurą, ponieważ kobieta zajęta, podobnie mężczyzna zajęty nie jest niczyją własnością. Zdradza on/ona w związku. Zdradą byłoby wejście w relację intymną (niekoniecznie zaraz zbliżenie) z kobietą mężczyzny, który jest naszym kolegą/przyjacielem. Można sobie wyobrazić pogardę dla kobiety zajętej, którą się posuwa - jest wówczas w oczach takiego 'szmatą', kimś, do kogo nie czuje się szacunku, ale używa jak rzeczy, taki rodzaj perwersji przy całym zachowanym anturażu dobrych manier.
  11. Po włożeniu nadal nic nie musi. Może zrezygnować, tak jak kobieta w trakcie może powiedzieć nie chcę, tak jemu może się odechcieć.
  12. Jest to do osiągnięcia i niezmiennie dziwi te, które posuwam, że nie tryskam za każdym wejściem), a mimo to 'po wszystkim' jestem rozluźniony i spełniony. Są przekonane w swej głupocie, że mężczyzna może dojść jedynie pozbywając się spermy. Ale to też z ich strony to słynne podwójne widzenie. Zalety tego stanu to możliwość bardzo długiego kopulowania (trzeba mieć kondycję, ale tej mi nie brakuje) z rozciągnięciem w czasie (noc, następny dzień - lubię spotykać się w takiej opcji, by dużo, często, a nie szybko i byle jak) oraz w ten sposób ograniczam możliwość wpadki - nie ma pewnej antykoncepcji.
  13. Może dla kogoś to dobra opcja, ale klimaty akademickiego życia mam za sobą i nie uśmiecha mi się mieszkanie z kimś mniej lub bardziej obcym w mieszkaniu. To zależy, co kto rozumie przeze fikanie. Kłótnie się w związku zdarzają. Nie wychodzę z założenia, że kobieta jest od słuchania rozkazów i jeśli nie posłucha, to już fika. Nie moje klimaty. Opisywane były jednak akcje nawet na tym forum, gdzie kobieta mordę darła 'wypierdalaj' z mojego mieszkania itd., dłuższe wypowiedzi jasno mówiące, że jesteś na łasce i niełasce, a twoja pozycja w związku jest na poziomie podłogi. Nie ma sensu takiej relacji ciągnąć, trzeba pozwolić sobie na życie w spokoju, a nie w toksycznym zaduchu.
  14. Tyle że mieszkając na stałe z kobietą w jej mieszkaniu nie ma sensu posiadać mieszkania, które stoi puste i generuje koszta (czynsz), a z kolei wynajmując je, nie da się z godziny na godziny przenieść do tego swojego, bo jest zajęte. Zresztą po co czekać na kolejne fiknięcia? Po pierwszym się trzeba ewakuować - na spokojnie, ale bezwzględnie ostatecznie. Temat mieszkania sam w sobie jest ciężki, cięższy jest tylko temat pieniędzy w związku. Z perspektywy czasu wiem, że nie warto z punktu widzenia mężczyzny wchodzić w relacje zwarte: wspólne mieszkanie/rozliczenia. Tylko opcje dochodzące mają sens i w moim odczuciu są lepsze od tych kontaktów pań na jedną noc - to jednak zbyt męczące i zwiększa się ryzyko złapania jakiegoś wenerycznego syfa.
  15. Innym, powszechniejszym sposobem na przykład na nicnierobienie jest... kolejne dziecko. Grunt, by pojawiło się nie za wcześnie, ale też nie na tyle późno, by nie było problemów z zajściem w ciążę. Misia się przekona do tego pomysłu albo ups! wpadnie się. W okolicy mam parę takich przykładów. Jeden z ostatnich, kobieta pod 40, w życiu niepracująca, dziecko na stanie jedno w wieku gimnazjalnym, więc wypadałoby ruszyć tyłek do pracy zarobkowej, zwłaszcza, że mąż fizyczny i kokosów nie zarabia, chociaż nie biedują. Pani zachodzi w ciążę i ma z głowy wysiłek w postaci pracy zarobkowej. Przecież przed 50 za to się nie weźmie. Teraz gość ze zdwojoną siłą tyra chyba na półtora etatu, bo rano wychodzi, a wraca późnym wieczorem.
  16. Otóż to, żadne tam dziwaczne, niezrozumiałe działanie psychiki kobiecej, tylko zwykłe WYRACHOWANIE. Wymagajmy od kobiet, ile od siebie wymagamy, a nie szukajmy - tak dla nich często wygodnej - wymówki, by nie ponosiły winy za swoje czyny. One są po prostu cwane i kalkulują, co się opłaca bardziej.
  17. Nie, nie uwierzyła w to co sama wymyśliła. Zwyczajnie do końca nie chce się przyznać, że kłamała. Jak w tym cytacie z filmu: jak cię złapią za rękę, mów, że to nie twoja ręka. Tym sposobem może się gapić komuś prosto w oczy i mówić "chroniłam", "broniłam" - nie kłamałam. W przypadku przyznania się do kłamstwa NIC jej nie pozostaje prócz bycia podłą kłamczuchą niszczącą życie swojemu dziecku i niewinnemu człowiekowi. Kara powinna być bez zawiasów i nie niższa niż przewiduje kodeks karę za czyn, który zarzuciła komuś. Dziecko bezwzględnie odseparowane od takiej matki bez prawa widzenia się z nim do czasu pełnoletności. Taka matka jest trucizną dla psychiki tego dziecka.
  18. Wspólne konto na które każde przelewa tyle samo (nominalnie, nie cwaniacko procentowo) kasy (plus/minus max 20% w przypadku różnicy w zarobkach). Jeśli on zarabia 5 tys, ona 2 tys, to jeśli wszelkie wydatki na dom/jedzenie są rzędu 4 tys miesięcznie, jemu zostaje 3 tys, które sam zrobił, jej 0 zł (ew. 200 zł na drobne wydatki). Jeśli chce więcej, niech się bierze do lepszej roboty, a nie czeka aż misio okaże się "facetem z klasą" - takie teksty wywołują u mnie radosny śmiech, kiedy słyszę lub czytam ich 'mundrości'.
  19. Nie rzecz w tym, by uganiać się za nimi, ale by mieć kilka na seks. Jedna nie pasuje, nie ma dramatu, bo drugą czy trzecią się obrobi. Bodaj Długowłosy o tym szerzej pisał - grunt, by nie mieć jednej do dyspozycji, bo wtedy ciśnienie większe i większa podatność na manipulacje. Traktować kobietę użytkowo - przy całym szacunku dla niej jako do człowieka - ale nie stawiać jej na piedestał ani stawać się jej pieskiem, narzędziem do spełnienia jej zachcianek. Kobiety też lubią seks dla seksu, więc krzywda żadnej ze stron się nie dzieje, jest obopólna przyjemność, nie handelek seks za to czy tamto.
  20. Idź w stronę udowodnienia (rachunki, opłaty - na kogo są, najlepiej z twojego konta, ale niekoniecznie), że łożyłeś na rodzinę. Sąd nie będzie wnikał skąd miałeś kasę, bo to go nie interesuje, więc nie ma sensu samemu wychodzić z tym, że pracowałeś na czarno.
  21. Mnie też to zdumiewa. Nieważne, że to żona/partnerka cię zdradzi - winny przede wszystkim jest i tak mężczyzna. Mężczyzna co posuwa mężatki jest poniżej najgorszej kobiety. Od mężczyzn wymaga się więcej niż od kobiet. Bo kobieta to kobieta itd. Jak dla mnie to tak białorycreskie i wpisujące się w obecną narrację kobiecego chytrego widzenia, że można oślepnąć od blasku zbroi.
  22. Już można przeczytać, że co prawda wycofuje się z tego co napisała, ale nie dlatego, że nie miało to miejsca - bo miało! skoro tak twierdzi - ale dlatego, że Jakubiak jest wpływowy i bogaty, a biedna, zaszczuta kobieta po prostu boi się zniszczenia jej dzięki jego wpływom i pieniądzom. Pojawiają się pomysły, by w przypadku o gwałt i molestowanie znieść konieczność dowiedzenia przed sądem przez stronę poszkodowaną tego typu sytuacji, a zastąpić ją koniecznością udowodnienia swojej niewinności przez domniemanego sprawcę.
  23. Wiele razy słyszałem i czytałem (też tutaj na forum się to zdarzało), by odpuścić zdradę kobiecie, nie mścić się, zamknąć rozdział, ale dla każdego dobre jest to samo. Takie odpuszczenie często później mści się na człowieku jako powracający wyrzut, że zostało się skopanym, zgnojonym i nic z tym się nie zrobiło. Ktoś dał ci po twarzy, wbił nóż w plecy, a po wszystkim odszedł niepokojony przez nikogo, w tym ciebie. Jeśli jest szansa czystego wymierzenia kary za winy, należy to zrobić dla samego siebie. Czyste czyli bez przemocy typu bicie, wyzywanie itd. W sytuacji hipotetycznej, w której zdradzałaby mnie moja kobieta/żona z żonatym nie widziałbym powodu, by nie poinformować jego żony o tym fakcie. W imię czego miałbym spuścić łeb po sobie i udawać, że nic się nie stało, wszystko spłynęło po mnie jak po kaczce - czułbym się z tym lepiej jako moralnie ponad to wszystko? Nie sądzę.
  24. Też mnie to solidnie irytuje, a to mało powiedziane. To cholernie wygodne podejście dla kobiet. Upije się = nie wiedziała co robi. Naćpa się = nie wiedziała co robi. Odda się chuci a potem tego pożałuje = nie wiedziała co robi. A więc była "bezbronna" i ją "wykorzystano" i nieważne, że mężczyzna też był (lub nie) pijany, naćpany czy nagrzany - on ma odpowiadać za wszystko, ona jedynie kiedy jej wygodne.
  25. Byłem w dość długiej relacji bez wspólnego mieszkania (ale w planach było nawet mieszkanie na kredyt/wynajem itd. ;-) z kobietą mającą swoje dziecko (rozwódka). Nie raz i nie dwa razy słyszałem od niej, że dla niej liczy się przede wszystkim dziecko, a faceta można zawsze wymienić, jak nie ten, to inny. Ciągnęła spore alimenty na niego (70 procent pensji ojca tego dziecka), tego, co się nasłuchałem o nim od niej, wystarczyło, by ostygnąć w uczuciach, na moje szczęście wszystko i tak się rozlazło. Ona szukała kogoś, kto ją "wesprze", oczywiście finansowo i zajmie się całą tą męską robotą (samochód, naprawy etc.) Jedno jest pewne - jej musi się zgadzać kasa, czytaj: musi się jej opłacać taka relacja, musi być na plusie. Samotna matka patrzy na innego mężczyznę jeszcze obrzydliwiej niż bezdzietna - miej to na uwadze zanim zaczniesz robić na cudze.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.