Skocz do zawartości

Tony

Użytkownik
  • Postów

    60
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Tony

  1. Dlatego przydaje się chłodna głowa i włączyć nagrywanie, jeśli można. Życie. Gówniara gówniarą, to najmniejszy problem. Największy to jej "rodzice" (?).
  2. Tony

    Witam Panowie :)

    Czołem, obyś brał wzór z tego Pana, którego masz w awatarze, a będziesz na dobrej drodze
  3. Ja też do tylu nie doliczę. Jak to powiedział Stonoga, "szkoda strzępić ryja". Nigdy nie stawiałem loszek na piedestale, więc dość wcześnie zacząłem unikać towarzystwa białorycerzy. Czym to skutkowało? Topniejącą ilością znajomych z roku na rok. Przykładowo, rozmowa przy piwie. Gość się żali na loszkę, ja już nie wytrzymuję i mówię, żeby z nią zerwał i pojawia się wzrok, jakby wyzwał jego matkę od kurew. Jeszcze jeśli mógłbym się realizować i mieć perspektywy rozwoju, to bym miał wyjebane, ale nie mam i coraz bardziej denerwuje mnie to życie w matrixie.
  4. Nie wiem, jak pozostali, ale ja mam bardzo złe zdanie o organach ścigania. Pójście z tą sprawą na policję to najgorsza opcja. Jak nie masz nagrania zdarzenia ani świadków, to szkoda zachodu. Gdybyś jednak miał, to warto odżałować kasę na sprawę cywilną. Kary czy upomnienia nie działają, dopiero jak ktoś dostanie po kieszeni i musi się powłóczyć po sądach, to go boli.
  5. Ciekawe jak to wyglądało. Możesz opisać jak wyglądają takie terapie?
  6. Z mojego doświadczenia cv to też strata czasu. Być może wynika to z nadpodaży w wyuczonym zawodzie. Znajomi również narzekają, że wysyłanie cv jest kiepską opcją. Jeśli ktoś w trakcie np. studiów nie zdecyduje się na (pół)darmowe praktyki lub staż, to w zasadzie dostanie się do jakiego korpo jest niemożliwe. Trochę znajomych wysyła cv i jakoś nikt nie został przyjęty, sporadycznie są zapraszani na rozmowy rekrutacyjne, ale na drugi dzień dostają maila "doceniamy, że wziął Pan/Pani udział w rekrutacji bla bla bla, ale niestety jesteś za chujowy, żeby u nas pracować" Oczywiście durne pytania podczas rozmowy rekrutacyjnej ciągle w modzie.
  7. Kiedy mężczyzna nie płaci alimentów, to według matrixa jest złym ojcem, który nie chce łożyć na dziecko. Tymczasem kiedy kobieta nie płaci alimentów, to... nie stać ją na to. Kilka cytatów "racjonalizacji" loszek: "W grudniu 2016 roku urodziła syna. W tej chwili nie ma prawa do zasiłku macierzyńskiego i ubiega się o świadczenie rodzicielskie w kwocie 1000 zł. Jak mówi, kwota 800 zł nie jest sama w sobie zawrotna, ale bez pracy okazuje się niemożliwa do zapłaty." "To, co najbardziej boli Joannę to postawa sądów, które jej zdaniem są nieudolne i bezczelne. Do tego dochodzi dowolność orzekania w sprawie alimentów. – To jest przerażające. Nikt nie wie, co go czeka, a sąd może uwierzyć w każde kłamstwo drugiej strony." "Nagle z porządnego, pracującego obywatela stałam się wyjęta spod prawa – podsumowuje gorzko. Proszę napisać: Sądy Rodzinne w Polsce nie dbają o dobro dzieci, a jedynie żywią się na ich krzywdzie." "Proszę mi uwierzyć, ja chciałabym płacić te alimenty, ale zwyczajnie nie mam jak. Wnosiłam o alimentację własnym staraniem – mogę uczyć swoje dzieci języków obcych, bo mam wykształcenie filologiczne, ale sąd nie uwzględnił mojej prośby. Uzasadnienie wyroku jest kuriozalne: z jednej strony sąd uznał, że nie mam kompetencji, żeby uczyć własne dziecko, z drugiej – że mam wysokie możliwości zarobkowe, bo mogę dorabiać tłumaczeniami. W tej chwili robię wszystko co mogę, by regulować alimenty, ale moje starania nie zawsze wystarczają – mówi gorzko." I wisienka na torcie "Znam takie sprawy, w których na początku to kobieta sprawowała opieką nad dzieckiem i w tym czasie to mąż unikał płacenia alimentów. Potem sytuacja się odwraca i kobieta wychodzi z założenia, że skoro były mąż nie płacił, to ona też nie będzie." Link: http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/1022256,alimenciarki-kobiety-tez-nie-placa-alimentow-dlaczego.html Autorem artykułu jest kobieta
  8. Tak na marginesie te "mandaty" za parkowanie to nie "mandaty", polecam poczytać. A jak się bronić? Najlepsza taka argumentacja, "że w okresie od 2005r. do daty wniesienia zarzutów jako sędzia Trybunału Stanu, a następnie jako senator objęty jest immunitetem wyłączającym możliwość nałożenia na niego obowiązku zapłaty przedmiotowych opłat. Podniósł także zarzut przedawnienia". Co prawda Sąd nie podzielił tej argumentacji stwierdzając, "że organy trafnie przyjęły, że okoliczność piastowania przez Z. C. funkcji członka Trybunału Stanu czy senatora, a w związku z tym posiadania immunitetu generalnie nie wyłącza możliwości nałożenia na niego opłaty dodatkowej za brak opłacenia strefy płatnego parkowania. Po pierwsze, żaden z aktów prawnych regulujących zasady parkowania w płatnej strefie Miasta nie przewiduje zwolnienia senatorów czy posłów a także członków Trybunału Stanu z opłaty za parkowanie w strefie płatnego parkowania(...)". Jednak wcześniej ustalił, że "W tych okolicznościach, skoro nie udokumentowano dostatecznie faktów postoju bez uiszczenia wymaganej opłaty, brak było podstaw do zastosowania domniemania dotyczącego właściciela pojazdu. Z. C. wyraźnie zaakcentował konieczność dowiedzenia przez organ, że we wskazanych wyżej datach parkował pojazd w strefie płatnego parkowania. Domniemanie dotyczące właściciela pojazdu znajduje zastosowanie gdy wykazany zostanie sam fakt parkowania w strefie płatnej pojazdu w danym miejscu i czasie. Kwestie te winny zostać ustalone przez organ. W aktach sprawy brak jest jakichkolwiek dowodów zaistnienia w/w okoliczności". Dla wytrwałych link do orzeczenia: http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/F774228B4D
  9. Zacznij od tego, że kobieta ma być wartością dodaną do Twojego życia, a nie jego warunkiem koniecznym. Rodzinę olej. Przeważnie rodzina naciska, a jak przyjdą trudne chwile, to nie pomaga. Jak dla mnie to kluczowe jest to Skoro już teraz seks jest taki sobie, to po urodzeniu dziecka albo go w ogóle nie będzie, albo będzie co najmniej beznadziejny. Ponadto nie jesteś gotowy na dziecko, więc po co robić coś wbrew sobie? Im wcześniej z nią zerwiesz, tym lepiej dla Ciebie i dla niej. Bo jak będziesz przedłużał ten związek i np. za kilka lat dopiero dojdziesz do tego, że nie chcesz mieć dzieci, to panna bardziej Cię znienawidzi, niż teraz, kiedy zerwiesz. A tak przynajmniej będziesz miał czyste sumienie. Jeśli z kolei ulegniesz naciskom... przepadłeś.
  10. Skoro w pierwszym poście została wymieniona "Sekretarka", to nie może zabraknąć "Pianistki" reż. M. Haneke. Nie możemy też zapominać o wręcz kultowym "Fatalnym zauroczeniu" z 1987 roku czy "Nagim instynkcie" z 1992 roku.
  11. " Opowiada się często o gwałceniu kobiet przez żołnierzy. Nie wątpię, że są jakieś dzikusy, które tak postępują. Ale normalny europejski żołnierz kobiet nie gwałci, nie dlatego by był szczególnie uczciwy, albo wstrzemięźliwy pod tym względem, ale dlatego, że żadnej kobiety na wojnie gwałcić nie potrzeba; wszystkie, albo prawie wszystkie, od wielkich pań do prostych dziewcząt wiejskich są do dyspozycji żołnierzy. Mówię z własnego przyjemnego doświadczenia. Dodam, że wiem nawet dlaczego tak jest, kobiety są łatwe na wojnie, bo zdają się wyczuwać, że ludzie giną i instynktownie jakby chciały naprawić straty." ~ Jan Maria Bocheński
  12. Zerwij, szkoda nerwów. Będzie tylko coraz gorzej, ona sprawdza, gdzie są Twoje granice. A to, co zrobiła z odbiorem dyplomu, jest jeszcze gorsze niż zdrada, bo było to przemyślane i zaplanowane.
  13. Tony

    Sala sądowa

    Pełna zgoda, w prawie tak już jest, że albo się wygrywa, albo przegrywa. Jeśli większość Braci podejmuje decyzję, że skoro nie jest fair, to trzeba odpuścić, lub nie przykładać się do sprawy, to tym samym utrudnia sytuację innym Braciom w przyszłości. Loszki się stale umacniają, więc z czasem będzie coraz trudniej.
  14. Jeśli nie odbierzesz dwukrotnie awizowanej przesyłki, to jest traktowane jakbyś odebrał. Ogólnie rzecz biorąc nieodbieranie to najgorsza opcja, bo za Twoimi plecami może dziać się wszystko, np. sąd może wydać niekorzystny wyrok i w zasadzie nic z tym nie zrobisz.
  15. Z jednej strony w Urugwaju do 12. tygodnia kobieta może wręcz dowolnie zdecydować o aborcji. Z drugiej jednak sąd zakazuje aborcji. Mogłoby się wydawać, że sędzia orzekł wbrew prawu, ale nic bardziej błędnego, sędzia zauważył, że kobieta nie dopełniła formalności. Przed dokonaniem aborcji (zabójstwa) kobieta musi dokonać formalności, czyli zgłosić się do kliniki itd., czego w swej głupocie (jak to loszka) najprawdopodobniej nie zrobiła i teraz jest odwracanie kota do góry ogonem. Twarde prawo lecz prawo (Dura lex sed lex). Każdy, kto przekroczył jakiś termin, dobrze wie, o czym piszę. Gratuluję sędziemu rozsądku, bo dobry sędzia poradzi sobie i ze złym prawem, a najgorszemu sędziemu nawet najlepsze prawo nie pomoże w wydawaniu sprawiedliwego wyroku. Jeśli któryś mężczyzna w Polsce znalazł się w sytuacji, kiedy kobieta dokonała aborcji nielegalnie, to ciekawe jakby polskie sądy podeszły do sprawy o odszkodowanie za naruszenie dóbr osobistych. Sprawę nie rozstrzygałyby sfeminizowane sądu rodzinne, lecz cywilne.
  16. Zgadzam się, że zdrada nie jest wyjściem. Bracia pisali o zdradzie żony, ale co ze zdradą samego siebie?
  17. Nie ma sprawy, śmiało pisz jak będziesz miał jakieś wątpliwości. Na chwilę obecną największy plus to fakt, że kwestia znęcania się nie została podniesiona podczas sprawy rozwodowej, więc wiedzą, że taki wyrok rozwodowy to za mało i idą dalej. Kolejna rada: nie poddawaj się i staraj się zachowywać zimną krew. Masz postawione zarzuty (nawet "mandat wypisują)? Byłeś przesłuchiwany? Jeśli nie, to nie dziwi mnie reakcja mecenasa. Na wszelki wypadek wypowiedz jego pełnomocnictwo do sprawy karnej, o ile tego nie zrobiłeś i przejrzyj akta spraw. Nawet jako laik coś tam ogarniesz.
  18. @Kr.Zacznę od złej wiadomości, będziesz miał we wszystkim pod górkę. Niedawno napisałem w swoim temacie: "Czasami niektórzy prawnicy "jadą po bandzie" i kiedy w USA jest to niedopuszczalne i od razu spotyka się z ostracyzmem, to w Polsce ręka rękę myje. Prowadząc sprawy znajomym "jechałem" po sądach, prawnikach, urzędnikach aż ostro. Czasami trzeba zgłosić sprawę do prokuratury, żeby wyrównać szansę na wygranie sprawy cywilnej, bo sąd cywilny przyklepie sfałszowany dokument i masz pod górkę". Dobra jest taka, że jeśli prawda jest po Twojej stronie, to nie wszystko stracone, ale mimo że zadaniem organów władzy publicznej (sądów, prokuratory itd.) jest dążenie do prawdy, to jednak trzeba dać na poprawkę "Polskie Realia". Nie jedną taką sprawę widziałem i najlepiej sytuacje obrazuje zachowanie osób, których obowiązkiem była ochrona Twoich praw i interesów. Metody PRL-owskie. Wygrana sprawa rozwodowa to tylko jeden z etapów, aby zniszczyć Ci życie. Nie wystarczy, że orzeczono rozwód z Twojej winy, będą starali się zrobić z Ciebie kogoś niewiarygodnego. Najpierw zostałeś potraktowany z pozycji siły, a jeśli się nie poddasz, to wiedzą, że muszą Ci odebrać ostatnią broń: wiarygodność. W takich sprawach trzeba iść za radami Machiavellego, czyli być lisem i lwem jednocześnie. Staraj się sprawiać pozory, że nie wiesz, co się dzieje, a jednocześnie sprytnie zbieraj dowody na to, w co chcą Cię wpakować. Nadejdzie wtedy taka chwila, kiedy okażesz oblicze lwa, czyli rzucisz dowody w odpowiednim momencie. Nie ma co w tego typu sprawach od razu pokazywać najlepsze karty, o czym się przekonałeś z billingami. Warto też porządnie zredagować pisma do polityków, bo oni takich codziennie mnóstwo otrzymują, więc musi się czymś wyróżniać, aby politycy zajęli się akurat Twoją sprawą.
  19. Mimo że służby dysponują całym arsenałem do zlokalizowania danej osoby, to jakoś proceder z wyłudzaniem VAT-u trwał w jak najlepsze, tymczasem pracownicy ZUS-u zajmowali się szpiegowaniem ludzi na facebooku: https://www.wprost.pl/kraj/10008962/ZUS-sprawdza-aktywnosc-na-Facebooku-podczas-zwolnien-lekarskich-L4.html
  20. Wychowywaliśmy się w latach 90., a wtedy wszystko przychodziło z zachodu z opóźnieniem i nie tylko chłonęliśmy produkcje z lat 80., które wcześniej były niedostępne, ale też te najnowsze z lat 90., czyli można powiedzieć, że do wyboru, do koloru. Nie tak jak jest teraz, że jest jeden "główny nurt" we wszystkim.
  21. Ciekawe, czy jeśli jakaś kobieta źle potraktuje inną kobietę, to również ją usprawiedliwia PMS-em, czy jest łapanie się za kudły?
  22. Tony

    Witam

    Hej @Spidi, słuszne postanowienie!
  23. Siemasz @Sonny. Ja mam nick od Tony'iego z "Człowieka z blizną", Ty z "Policjantów z Miami". Lata 80. rządzą Ja przeczytałem pobieżnie, ale też mi umknęło, żeby dodać awatar i się przedstawić. Również na PW sprawę wyjaśniałem
  24. I słusznie. Jak teraz sobie to wszystko poukładałem w głowie to... Musiałem dostać kopa nie tylko w dupę, ale i w ryja żeb coś zrozumieć. Źle zacząłem podchodzić do sprawy i dlatego wyszło takie chłopkowo-roztropokowe pierdolenie, co nie wydaje się być w moim stylu. Ale ostatnimi czasy często zdarza mi się zaczynać od wtopy. Pochodziłem do sprawy ALBO wyjazd do większego miasta, ALBO za granicę itd. A przecież można to zsumować i wychodzi, że mam asa w rękawie. Otóż, mogę poświęcić miesiąc-dwa na szukanie czegoś w zawodzie. Od razu stawiać kawę na ławę - pracowałem poniżej kwalifikacji, ale w międzyczasie prowadziłem sprawy - jest zainteresowanie? Jeśli będzie, ale będzie mi oferowana (pół)darmowa praca, to zabieram łopatkę i wiaderko z piaskownicy. Jeśli po tym czasie nic nie znajdę, to Schowam wtedy dyplom do szafki i najwyżej po jakimś czasie powtórzę zabieg z szukaniem pracy w zawodzie, albo zaryzykuję z wyjazdem za granicę, jeśli oba warianty nie wypalą. W każdym razie dzięki za rady, bo pewnie gdyby nie ten temat, to bym na to nie wpadł, a przecież najprostsze rozwiązania są najlepsze. Zamiast docenić to, że mam WYBÓR, czyli nie muszę albo pracować poniżej kwalifikacji, albo (pół)darmo w kancelarii, to pierdoliłem głupoty
  25. Napisałem wyżej, że "To byłaby dobra opcja, ale jeśli zahaczyłbym się w większym mieście do jakiejkolwiek pracy, zaczął coś pisać i chodzić z tym do pracodawców". To fakt, ale z drugiej strony obecna praca poniżej kwalifikacji nie była ani stresująca, ani nie było takie wyzysku jak w sądach. Wynagrodzenie było porównywalne, a nawet wyższe. Niemniej tej pracy już nie ma, więc trzeba myśleć o przyszłości. Nie, ponieważ w mojej miejscowości nie ma żadnych ogłoszeń do pracy w urzędzie. Jeśli chodzi o większe miasta, to zanim jeszcze skończyłem studia, chodziłem po urzędach i osobiście składałem cv. Kiedy natomiast zacząłem pracować u siebie w miejscowości, to nie szukałem pracy w urzędzie w większych miastach. Na staż skierują mnie z urzędu pracy, a ja szczerze mówiąc jeśli mam rejestrować się u siebie w miejscowości, to wolę wyjechać do większego miasta albo za granicę. W mniejszych miejscowościach urzędy są zazwyczaj głównymi pracodawcami, ponadto opcja wynagrodzenie ze stażu + siedzenie w domu nie byłoby w moim przypadku krokiem do przodu. Kiedy jeszcze studiowałem, byłem na kilku rozmowach kwalifikacyjnych, bezskutecznie. Jak wyżej, bezskutecznie. Przede wszystkim utrzymanie formy. Inaczej wygląda sytuacja, jeśli ktoś po studiach wykonuje pracę niezwiązaną z prawem i nie ma kontaktu z prawem, a inaczej jeśli od czasu do czasu zajmie się jakąś sprawą. Często nawet aplikanci nie mają takiej możliwości tylko parzą kawę i wysyłają listy. Niemniej jeśli chodzi o kwestię finansową, to przyznaję, na dłuższą metę to nic z tego nie będzie. Raczej coś w rodzaju hobby zostanie. Pełna zgoda, ale ja już tak mam, że staram się robić bilans zysk i strat. Szansa na bycie przejechanym tirem, a trafienie na złego patrona nie wydaje mi się być porównywalna Ale rozumiem do czego zmierzasz. Poważnie, to nieuniknione niestety. Przedstawiam negatywny scenariusz, żeby pokazać, że to nie jest takie łatwe (przynajmniej dla mnie). Jakby mi ktoś zaoferował pracę w kancelarii za podobne wynagrodzenie, jakie maiłem dotychczas, na pewno bym się zgodził, ale łatwiej znaleźć pracę z takim wynagrodzeniem poniżej kwalifikacji niż w zawodzie. Takie są niestety fakty. W żadnym razie nie chcę usłyszeć, że nie ma w tym kraju pracy dla ludzi z moim wykształceniem. Bardziej mi chodzi o to, jak osoby w podobnej sytuacji sobie poradziły z tym problemem. @ciekawyswiata znajduje się w zasadzie w podobnej jak ja sytuacji, ale zdecydował się na zdobywanie doświadczenia kosztem wynagrodzenia i wsparcie rodziców. @Przemek1991 wyjechał do Warszawy, ale ostatecznie nie zrealizował swoich zamierzeń, ale na szczęście trafiła mu się fajna praca w rodzinnej miejscowości. Mimo to nie żałuje decyzji. Wiem, że mój temat wygląda jak jedno wielkie marudzenie, to prawda, napisałem wyżej, że jak to czytam, to wygląda jakby pisał chłopek-roztropek i faktycznie masz rację, że: I jeszcze raz napiszę, to, że podchodzę do rad krytycznie nie oznacza, że ich nie doceniam. Przedstawiam jedynie obawy, jakie mam z tym związane i wygląda to tak: idź na aplikację. Ja: ale jest taka i taka wątpliwość. I koniec. W sumie najbardziej byłem za wyjazdem do większego miasta albo za granicę, ale ponieważ sporo osób mi radzi, abym zastanowił się nad zawodem prawniczym, to staram się jeszcze raz to przemyśleć. To nie jest tak, że chcę usłyszeć, że nie ma dla mnie pracy. Chciałbym po prostu swoje rozważania najbardziej jak to się da uczynić obiektywnymi. Ponadto każdy narzeka na swoje problemy. Dla mnie wiele problemów Braci z kobietami jest banalnych, ale to, że coś dla mnie jest banalnego nie oznacza, że dla kogoś innego też musi. Nie dostałem w kwestii materialnej po dupie, więc nie mam doświadczenia i liczę na uwagi osób, które lepiej się orientują w temacie. Obecnie chodzi mi o przyzwoitą pracę, aby był punkt zaczepienia do nie tylko kroku, ale skoku w przód. Nie mam zobowiązań, więc jest spore pole manewru. Chciałbym jednak uniknąć skrajności: jakaś mordercza praca na taśmie po 14 godzin albo (pół)darmowe tyranie w kancelarii do 22:00 + dokumenty do domu i do rana.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.