Skocz do zawartości

Tajski Wojownik

Starszy Użytkownik
  • Postów

    478
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Tajski Wojownik

  1. @spacemarine pięknie wszystko wypunktował i widać, że chłop zna się na rzeczy.

     

    Od siebie dodam, że ilość lajkow na Badoo i Tinderze to tutaj normalka. W jedną noc na samej Nanie można wyłapać z 5 dziewczyn i przeżyć niezapomniane chwile. Dlatego też @zuckerfrei jest tak podekscytowany :D 

     

    Pozostaje jednak kwestia tego, czy ktoś tu przyjeżdża w formie "backpacker" czy "expat". Tajlandia czy Filipiny mają to do siebie, że są krajami egzotycznymi, dlatego panuje tu inna kultura, pogoda, nastawienie ludzi, a co najważniejsze język. 

    Większość ludzi co tu przyjeżdża zostaje na dwa tygodnie do miesiąca i potem wraca do domu. Nie są lub nie potrafią się przyzwyczaić. Jeśli już ktoś zostaje to musi poradzić sobie z kulturą, nauczyć się praktycznie wszystkiego od nowa. Jak już się znajdzie dziewczynę to pojawią się blokady językowe, kulturowe. Zmagałem się z nimi w każdym związku, więc, jeśli ktoś nigdy nie miał Azjatki to nie zrozumie jak to działa.

     

    Z czasem dochodzi temat przyszłości, wykupienie żony, ślub i w przypadku Tajlandii Sinsod, który obniża się w zależności od podjętych negocjacji z rodzicami. W Europie tego nie mamy, a w Tajowie jest to element kulturowy, który ma na celu udowodnić, że przyszły mąż będzie w stanie zadbać o kobietę.

     

    15 godzin temu, adann96 napisał(a):

    rozpoczęcie życia na nowo w tak odległym kraju jest abstrakcją dla 99% osób.

     

    Totalna bzdura.

    Jeśli masz ukończony licencjat i mówisz po angielsku to na 100% znajdziesz pracę w Tajlandii. 

    Pracowałem z ludźmi z innych krajów, którzy mieli dyplomy po jakichś dziwnych kierunkach i nie mieli problemów z zatrudnieniem.

    Azja jest dla wszystkich pod warunkiem, że masz w sobie jakiś skill.

    Nie jest problemem przylecieć tutaj na wizie turystycznej, poruchać, pobawić się, by następnie wrócić do Polski. To każdy potrafi.

    Problem pojawia się, gdy masz się zaklimatyzować:

     

    - trzeba znać angielski (minimum C1, chociaż z B2+ też się da, pod warunkiem, że twój TOIEC wynosi 800+), by jakkolwiek się z kimś porozumieć

    - trzeba wiedzieć, gdzie szukać pracy. Sporo jest agencji, które wycisną z ciebie kasę co miesiąc (typowy scam)

    - przypałoby się ogarnąć transport, ponieważ taxi jest drogie, jeśli używane codziennie

    - Tajski język - czytanie to podstawa, by nie zostać oszukanym na ulicy. Mówienie, słuchanie, by ogarnąć sobie sprawy urzędowe.

    - Mieszkanie - przeglądnięcie ofert, rozmowa z właścicielem po tajsku jest o wiele lepsza niż po angielsku, ponieważ, gdy jesteś w kolejce po wynajem (gdy wiele ludzi chce to mieszkanie) to będziesz zaliczany jako Taj, a nie obcokrajowiec (bardzo fajna rzecz przy wyszukiwaniu mieszkań w fajnych lokalizacjach). Obecnie mieszkam blisko MRT i mogę dostać się gdziekolwiek chcę w Bangkoku płacąc grosze. Udało mi się ogarnąć właściciela rozmawiając z nim po Tajsku.

    - Ubezpieczenie - jeden wypadek i się nie wypłacisz do końca życia. Mój kolega Filipińczyk zapłacił za 2 dni około 20.000 złotych. 

    - Jedzenie: ryż, ryż, ryż. Jak nie lubisz ryżu lub jesz go mało to trzeba się bedzie przestawić, ponieważ tajskie jedzenie jest skupione na potrawach z ryżem (ale bardzo smaczne)

    - Wiza, zezwolenie na pracę - jeżdżenie po urzędach imigracyjnych, by zostać w Tajlandii.

     

    @adann96 Tajlandia ma wiele do zaoferowania pod warunkiem, że masz odpowiedni mental i jesteś PEWNY SIEBIE. Tutaj zarobić hajs czy znaleźć dziewczynę to jak splunąć.

    Kwestia tylko tego, czy jesteś w stanie się zaklimatyzować, czy Nana Plaza, Kao San, laski, seks nie przyćmią ci wizji świata.

     

    Pamiętam jak spotkałem Rosjanina w Phuket i mi powiedział przed barem w "Illusion", że jego życie to jedno wielkie ruchanie, dlatego też pracuje w barze, by korzystać z życia.

    Można i tak. On połączył pracę w barze z seksem.

     

    Jakbyś chciał spróbować posmakować Azji to ogarnij sobie moje tematy, gdzie podzieliłem się doświadczeniem z Azjatkiami oraz są dosłownie kopalnią wiedzy. Bracia wypunktowali tam dosłownie wszystko i jestem pewny, że z ich radami w głowie poradziłbyś sobie z Azjatkiami o wiele lepiej niż ja.

     

    Na koniec dodam, że pracowałem w szkole językowej w Polsce, gdzie nie zarabiałem nawet 50% minimalnego wynagrodzenia. Ledwo mi starczało do pierwszego. Nie miałem za co sobie kupić ciuchów, jedzenia. Żyłem w biedzie, krótko mówiąc. Laski? Totalnie o nich zapomniałem.

    Pewnego dnia postanowiłem rzucić pracę. Miałem oszczędzony hajs, ale to były drobniaki ledwo 1300 dolarów.

    Kupiłem bilet w jedną stronę.

    Obecnie mieszkam tu od 2017 roku i żyję się o 1000% lepiej niż w Polsce. Nooo, ale ja lubię klimaty Azji, więc jest mi o wiele łatwiej.

    Kwestia tylko czy ty @adann96 byś się odnalazł?

     

    12 godzin temu, Ksanti napisał(a):

    vs.

    - rzucić wszystko, jechać na drugi koniec świata dla lokalnej Grażyny,

    - być potencjalnie bankomatem całej rodziny panny,

    - żyć w kraju trzeciego świata z trudnym klimatem.

     

    To jest coś z czym wielu białych ma problem. Pięknie ujęte.

    • Like 11
    • Dzięki 5
  2. Witaj na forum. 

    Bardzo fajnie, że do nas trafiłeś. Jesteś teraz w tym samym miejscu co ja byłem kiedyś.

     

    Na początek poczytaj wątki innych użytkowników, książki Marka, przegladnij jego kanał na YT.

    W miedzyczasie zapoznaj się rownież z regulaminem i zasadami interpunkcji, gdyż są one ważne na forum. 

     

    Od siebie dodam, że nie ma sensu wchodzić w relację z kimś, kto nam mówi, że nie ma szans na bycie razem. My faceci musimy się szanować i podążać własną ścieżką, nawet jak kobiety tam nie będzie. To jest nasza siła. 

    Poświęć czas na samorozwój, poznaj inne kobiety, bo jesteś mlody, zbieraj kasę, podróżuj. 

    Z czasem zauważysz, że zmieniasz się w kogoś, kto ma standardy, zasady i co najważniejsze respektuje samego siebie.

    Nawet przez głowę ci nie przejdzie w przyszłości, by umówić się z kimś takim jak kobieta powyżej. Uznasz to za poniżej własnej godności.

     

    Wielki plus za brak alimentów, dzieci, ślubu. Mam tak samo: 30 lat i brak jakichkolwiek zobowiązań.

     

    Pozdrawiam

     

    • Like 2
  3. 7 godzin temu, bassfreak napisał(a):

    Oj tak coś w tym jest, najlepsze laski mijane pod lub w galeriach z wieczną miną srającego kota jak ja to mówię. Xd

     

    Całkowicie się zgadzam, ale to nie tylko laski, ale Polacy ogólnie.

     

    Do tej pory pamiętam jak przyleciałem do Polski że swoją pierwszą eks. Wtedy siedziałem już w Tajlandii dobre dwa lata i byłem przyzwyczajony do uprzejmości i uśmiechów Tajów na ulicy czy w galeriach handlowych. 

    Wysiadamy na lotnisku w Warszawie i akurat próbowaliśmy znaleźć wyjście. Znaleźliśmy kogoś za okienkiem i pytamy jak się dostać do taksówek. Koleś za ladą z naburmuszoną miną odburknął nonszalanckiem tonem, a mnie zamurowało. Eks w szoku.

     

    Inna sytuacja: idziemy do Społem, Biedronki, sklepów w Zakopanem czy w Warszawie. Ludzie wyglądają zmęczeni, zero pozytywnej energii. Jakby byli manekinami.

    Przed wyjazdem do Tajlandii nie zwracałem na to za bardzo uwagi.

     

    Często dostawałem też pytania od eks: dlaczego ci ludzie wyglądają na złych, czemu ta kasjerka zrobiła taka minę, tak na mnie spojrzała etc.

    Eks dostała szoku kulturowego (culture shock). 

     

    Podsumowując: jeśli tak się ludzie zachowują na codzień to laski będą czuć pogardę od samej aury, a potem dopiero wyglądu. Emocje, Emocje!

     

    Moim zdaniem ci faceci nie dostarczają tym kobietom odpowiednich emocji i stąd takie miny a nie inne. 

    Ponuraki, smutasy, zmeczeni życiem szybko sprawią, że haj hormonalny zniknie. W Polsce gdzie nie spojrzeć każdy wygląda też na wkurwionego, facet czy laska, więc postanowiłem się stamtąd ewakuować i teraz żyje mi się o wiele lepiej.

     

    • Like 3
    • Dzięki 1
  4. Przeczytałem cały wątek i mogę śmiało powiedzieć, że zrobiła się z tego niezła komedia.

    Zaczęło się od momentu, gdzie OP "niby" wyruchał komuś bibliotekarkę, a na koniec okazało się, że post był testem na empatię tutejszych użytkowników i ruchania pusi nie było.

    Cóż za zwrot akcji! Niczym w W11 - wydział śledczy, a nazbierało się aż 7 stron komentarzy.

     

    Pomijając już wyobraźnię @RENGERS, nikt (oprócz tych, którzy spotkali OP) nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie możliwości ma @RENGERS w Tajlandii.

    Owszem spotkaliśmy się i od razu zauważyłem, że to chłopak pewny siebie, mający pozytywną energię. Lubi się zabawić, a Tajlandia dla niego to jak raj na ziemii. Jest unikatowy, lubi sobie pochędożyć.

     

    Jemu nie trzeba wymyślać żadnych historyjek, bo on laskę może mieć na zawołanie. Ma wysokie SMV, to się czuje, więc pójście i znalezienie laski w Bangkoku na ruchanie to jak dla niego splunięcie. A kto posiedział dłużej w krainie uśmiechu ten wie, że seks tutaj to nie wyczyn. 


    Gdyby nawet ta laska była realna i poszła z nim do hotelu to jest to normalka.

    Przecież Pany, ja mam SMV o wiele niższe od @RENGERS, a też mnie zaczepiały na Kaosan czy w Phuket. A potem chłoptaś ich wychodził z ubikacji czy wracał z piwem. Gdyby były same to byłaby idealna sytuacja co z @RENGERS.

     

    Biali mają tutaj dużą przewagę nad resztą i każdy to wie. Tym bardziej laski to wykorzystują. 

    Moja druga eks sama mi powiedziała, że miała adoratorów, już miała wchodzić w związek z jakimś typem, ale pojawiłem się ja i zapragnęła białej, "husarskiej" kiełbaski. Ciekawość i natura ją zżarła. Potem ruchałem ją ostro, rzucało nią, miała drgawki, ciekło z niej jak z Niagary :D 

     

    Tajlandia to jest czysta hipergamia. Wleci biały, zwłaszcza taki jak @RENGERS, trochę się podpije, pobawi i nie ma lojalności. Wkracza brutalna rzeczywistość, laska daje upust fantazji. Taka egzotyka...

     

    No i weź tu panie wejdź w związek :D taaa

     

    Wiele lasek tutaj idzie w tango bez chłopaków...to jest istna parodia. Faceci nie lepsi, znani są z częstych zdrad.

    Kto pójdzie raz na Soi Nana, Walking Street Pattaya, Phuket Nightlife to sam zobaczy jak to wszystko wygląda. Red Pill w czystej postaci.

    Dlatego postawa @RENGERS jest adekwatna do tutejszych realiów.

     

    Na koniec dodam, że przecież @RENGERSa zmatchowało z moją eks, która chciała do mnie wrócić (sama go zaakceptowała tydzieć po zerwaniu :D :) Gdyby @RENGERS nie zachował się przyzwoicie i nie powiedział mi o tym fakcie, to pewnie ruchał, by ją, a tamta pewnie by na to poszła. Pomijam już fakt, że truła mi dupę przez miesiąc o powrocie, a na Tinderku latała jak popierdolona, bo się czuła samotna.

    • Like 1
    • Dzięki 2
  5. Ostatnio miałem wpadkę, duże ciśnienie, bo byłem prawie półtora miesiąca na noFapie. Było FwB, więc wtedy się rozładowywałem, ale ostatnio tego zabrakło.

    Dzisiaj mija 10 dzień od ostatniej wpadki. Idę na luzie, jednakże dostrzegłem, że za każdym razem jak szczytuje to po 10 minutach pojawiają się symptomy grypopodobne, które trzymają mnie od 1-3,4 dni. Ktoś wie czemu takie coś się dzieje? Pojawia się to odkąd pierwszy raz miałem seks (każdy stosunek czy masturbacja).

     

    Ma to też swoje plusy: łatwiejszy nofap, ponieważ nie chcę ponownie chorować. 

  6. 21 godzin temu, Tornado napisał(a):

    @Tajski Wojownik był od POCZĄTKU prowadzony za rączkę.

    Zawsze wiedział lepiej.

    .....nawet kiedy mu osobiście z ostatnią jego 'faflucją' szlaban zamykałem, bo jawnie walił na czoło z pociągiem.

     

    Chłopie, ja głupi byłem jak but. Do tego niedoświadczony i bez przepracowanego dzieciństwa, męskiego wzorca. To logiczne, że jawnie waliłem na czoło z pociągiem.

    Z Polką to pewnie miałbym już albo niebieską kartę albo coś innego.

    Tutaj przynajmniej mogę uczyć się na poziomie easy, bo w Polsce to byłby dla mnie poziom "nightmare".

    • Like 7
  7. @Rnext cringe, ponieważ wrzucanie na YouTube prywatnych historii w związku i płakanie nad laską, co nie ma nawet 20 lat jest po prostu nieodpowiednie jak dla takiego faceta. Rozumiem czuć smutek, wypłakać się przyjacielowi, rodzinie (prywatnie). Nie ma przy tym "piętnowania męskiej wrażliwości". Jednakże robiąc to na YouTube, gdzie wielu ludzi go ogląda, zna jest trochę nie tak. Stąd właśnie tyle filmów na YT analizujących jego działania.

    • Like 2
  8. Oglądałem kilka filmów na jego temat i przyznam szczerze, że jego przypadek podobny był do mojego. Też mi się chciało ratować księżniczkę, żenić i wyszło jak wyszło. Tyle dobrego, że nie zrobił sobie z nią dziecka, bo inaczej, by już na Filipinach nie pomieszkał. W Azji jest kultura rodziny, więc jak taka traci twarz przez typa, a już jak będzie to biały to będą go gonić do usranej śmierci.

    Trochę cringe, bo facet grubo po 40-tce wrzucał jakieś filmiki na YouTube, płacząc, tłumacząc się, tym samym grubo się upokarzając, a ona pewnie sobie cisła z niego bekę. Różnica wieku w tym przypadku nie gra roli, dopóki facet trzyma nad związkiem pieczę i jest rama. Jak ona zaczęła mu uciekać z domu, a potem wracać to już było pozamiatane, bo on nie wyciągał żadnych konsekwencji. Też ten sam błąd popełniałem.


    Moja pierwsza eks była taka sama jak ta cała Aico. Wyciągnąłem ze slumsów, ubrałem, załatwiłem robotę, a po 2 latach, kiedy została menadżerką w sklepie odzieżowym to nagle też chciała zdobywać świat. Dlatego w takim wypadku trzeba iść za radą @RENGERS:

     

    5 godzin temu, RENGERS napisał:

    Baby trzeba traktować jak swoją własność, swój przedmiot, wtedy chodzą jak w zegarku.

     

     

    Mam laskę co przychodzi do mnie co 2-3 dni i traktuję ją dosłownie jako seksualny umilacz. Zarzekała się, że ona nie FWB czy ONS, a potem ssała aż po same bile, prosząc się o więcej nektaru :D Nie pierdolę się z nią, wie po co przychodzi, a jak nie pasuje to nara. 

    Odkąd wgrywam takie traktowanie kobiet to jakimś cudem życie jest po prostu lepsze.

     

    2 godziny temu, BumTrarara napisał:

    Ładne uzębienie jest typowe dla młodych ludzi z krajów nisko rozwiniętych. Brak przetworzonego żarcia i żucie = prosty zgryz i mało próchnicy. 

     

    Tak jest! Albo po prostu miala farta i szoruje te zęby codziennie, albo po prostu daje na boku i ma pieniądze.

    Sporo tutaj takich przypadków widziałem.

  9. Mam nogę w gipsie po złamanym śródstopiu podczas ostatniego Kumite i męczy mnie chodzenie na jednej nodze, by sobie wszystko załatwić.

    Jestem sam, ale daję radę. Zakupy, praca itp. Nie siądę przecież i nie będę płakał, bo JESTEM ZMĘCZONY.

    Tutaj trzeba iść do przodu.

     

    Ostatnio też fajna koleżanke hehe :D przychodzi do mnie i mi pomaga...nie tylko w zakupach :D 

     

    Przed złamaniem nie byłem niczym zmęczony. Wstaję pełny sił, uśmiechnięty, zadowolony z życia :D Wznaję zasady @RENGERS, które przedstawił w tym wątku.

    • Like 3
    • Dzięki 2
  10. 58 minut temu, Druid napisał:

    A z drugiej strony ile tam panien.

     

    To co pokazane na filmiku to nic. Za puste dzielnice. Jak byłem ostatnio na Nana to się nie mogłem przecisnąć przez tłumy turystów i lasek. 

    Ile było panienek co stały na chodniku czy siedziały na krawężniku, bo nie było gdzie się umiejscowić i szukać klienta. Takie zaangażowanie. 

    A dziewczyny niczego sobie. Powiedziałbym, że SMV 7-9. Ładnie ubrane, zadbane, zgrabne. Dużo takich i do tego chętnych. @RENGERS potwierdzi.

    Jak jesteś przystojny to pójdą za friko, jak nieco mniej urodziwy, ale dobra gadka to jest zniżka.

    Byłem w Nana z @EmpireState to raz, że dostaliśmy propozycję masażu za 1000 Baht (panie co to jest 1000 Baht - z 120 złotych) z sek.sem, albo też drugi masaż, gdzie chyba to kosztowało po 2-3k Baht. Ale to było po północy już, więc wiadomo zamykają biznes gdzieś około 23, a jak jesteś chętny to płać więcej. 

    Trochę czasu spędziliśmy w klubach Go Go. Chyba z 3 odwiedziliśmy.

    Pierwszy był zacny, bo laski wysokie i fajnie tańczyły na podium. My sobie piwko sączyliśmy, a dziewczynki wykręcały tyłeczkami w naszą stronę - co chwila puszczały do nas oczko w wiadomym celu. Od czasu do czasu kręcił się dookoła jakiś suchoklates z bardzo dziwnym ubiorem i fryzurą. Podejrzewam alfons, menadżer, cholera wie: tak czy owak nadzorował tamtejszy wieczór. Ale największą bekę miałem na całego jak wbiła się tam para obcokrajowców. Jakieś stare małżeństwo i żonka pozwoliła mężowi bawić się z tymi laskami, dawać im napiwki. Koleś w siódmym niebie, uradowany na całego. Kto wie, może żonka chciała mu podziękować za double BBC :D 

     

    Ostatni klub był epicki, bo dziewczynki nie miały więcej niż 30 lat, a bawiły się nago w mini basenach z pianą. Cudowny widok, gdy się pochylały i można było zobaczyć cały ich dolny krajobraz hehe :D Pozostałe tańczyły na rurach. Zaczepiała nas jeszcze jakaś kelnerka, chociaż bardziej nazwałbym "burdel mama", bo nie dość, że o piwko pytała to jeszcze czy podoba nam się jakaś dziewczyna. Wiadomo, kasę chcieli.

    Także ahhh to była fajna noc w Nana. @EmpireState wbijaj do mnie jeszcze raz hehe

     

    Ja na kluby za bardzo nie chodzę, byłem kilka razy, ale nie mój klimat. 

    Mam stopę w gipise, ale to nie przeszkodziło mi skołować sobie na chatę fajnej laski. Było elegancko, blisko, mokro hehe :D 

    Podwiozła mnie ze szpitala do domu, za jedzenie zapłaciła, dobrze na koniec zrobiła i pojechała do siebie. Tak się żyje :D 

     

    Także panowie wbijać do Bangkoku na szybciutko.

    • Like 2
  11. Hej

     

    Wpłacę coś jutro, bo akurat będę wysyłał pieniądze do Polski i pierw musi dojść do mamy na konto, a potem może do Marka. Nie wiem jak Western Union dochodzi na inne konta, ale czasem były zonki nawet z pieniędzmi do mamy. Nie chcę ryzykować.

     

    Dla mnie wpłata to wręcz sprawa honoru.

    Przyszedłem tutaj około 6 lat i byłem wielkim białym rycerzem. Przyznam, dużo się wysrywałem i ludzie mi tutaj sporo pomogli. Ciężko coś do mnie docierało, popełniałem błąd za błędem, ale przynajmniej coś się nauczyłem na temat relacji damsko-męskich. 

    To tutaj na forum (a nie innych miejscach) dowiedziałem się o takich rzeczach jak:

     

    - małżeństwo i związanie z nim ryzyko

    - intercyza

    - manipulacje kobiet

    - hipergamia

    - noFAP

    - Covid19

     

    To dzięki temu miejscu znalazłem w pewnym stopniu swoje jaja, choć wciąż nie są duże. Wychowany przez samotną matkę, bez ojca, wiele razy bracia okazali się pomocni swoją radą jak prawdziwy ojciec.

    Bez tego forum nie byłbym w tym samym miejscu co jestem teraz, a pewnie gdzieś z gromadką niechcianych dzieci. Robiącym na wszystko, w tym na laskę, która by mną gardziła bo nie znałbym "zasad gry".

     

    Także chciałbym podziękować @Marek Kotoński za ogromny wkład w stworzenie tego forum i uratowanie takiej duszyczki jak.

    Pozdrawiam

    @Tajski Wojownik

    • Like 9
    • Dzięki 1
  12. 29 minut temu, zychu napisał:
    4 godziny temu, zuckerfrei napisał:

    Czy to jest zaraźliwe? Bo będę tam w grudniu. 

    Nie wiem, pytaj kolegę @Tajski Wojownik. ;) 

     

    Zaraz coś skrobnę, bo kurde 7 stron mam do przeczytania :D

     

    ale... na szybko rzucę, że tutaj zaraźliwe to są masy hindusów. To są typy, które widzę praktycznie wszędzie. Phuket, Pattaya, Bangkok, Kao San, Soi Cowboy. 

     

    Ostatnio jak byłem z @EmpireState w dość ciekawym, niepospolitym dla waszmościów miejscu i akurat się zbieraliśmy do wyjścia po byciu zaspokojonym przez Tajskie gejsze to wpadła znienacka niewyżyta grupa hindusów i od razu w tango do pokoi.

     

    Zresztą, gdziekolwiek pojadę do centrum Bangkoku zawsze ktoś z nich drze mordę na całego, albo ma z pińcset dzieci na chodniku czy w centrum handlowym.

    • Haha 1
  13. Dzięki za porady, chłopaki.

     

    16 godzin temu, TomZy napisał:

    W sobotę Ci robią operację i w ten sam dzień wypuszczają?

     

    Mam zostać na jeden dzień w szpitalu na obserwację.

     

    16 godzin temu, TomZy napisał:

    Pro tip - jak masz prysznic, to ogarnij sobie do niego krzesło, a w wannie poprzeczkę do położenia nogi. 

     

    Elegancko. Dzięki.

     

    15 godzin temu, Wincenty napisał:

    Masz jakichś spoko uczniów? Może oni chociaż coś pomogą gdybyś się do nich odezwał? Chociaż zakupy czy coś przyniosą.

     

    Tutaj zrobię jeszcze zakupy sam dzisiaj, a potem poproszę kolegę z pracy, by mi pomógł. W niedzielę ma przyjechać mi pomóc wrócić bezpiecznie do mieszkania.

     

    15 godzin temu, maroon napisał:

    Sprawdź czy ubezpieczenie zapewnia ci transport medyczny oraz opiekę po zabiegu. Jeżeli "lepsze" to coś powinno.

     

    Zobaczę, czy da się to zrobić.

     

    15 godzin temu, maroon napisał:

    Śródstopie jest upierdliwe, ale da się funkcjonować. 

     

    Kupiłem i-walk 3.0 i myślę, że może mi to bardzo pomóc.

     

    s-l500.jpg

     

    A złamanie wygląda mniej więcej tak. Strzałki pokazują jak kość przesunęła się nieco w prawo. Nie moj x-ray. Wzięty z neta, bo szpital mi nic nie dał. Ale jest to identyczny x-ray.

     

    p817-f1.jpg

     

    14 godzin temu, Baca1980 napisał:

    Przez pierwszy tydzień możesz wybić sobie z głowy dłuższe podróże. Niż do kibla czy kuchni.

     

    Miejmy nadzieję, że ten mój i-walk mi pomoże.

     

    13 godzin temu, Egregor Zeta napisał:

    Z tą ex to mogłeś trochę ją przetrzymać. Zawsze by coś pomogła.

    Pomasowałaby Ci nóżkę i od razu złamanie szybciej by się zagoiło...

     

    XDDD skisłem. Mogłem ją przetrzymać, by dać jej większego kopniaka na do widzenia :D 

    13 godzin temu, rozpętam im piekło napisał:

    Będzie dobrze! I pamiętaj sport to zdrowie😛

     

    Dzięki.

  14. Witam

     

    Na ostatnim sparingu karate (w sobotę) doszło do wypadku i złamałem w bardzo małym stopniu kość śródstopia szyi (neck metatarsal fracture) w lewej stopie. Akurat trwają przygotowania do egzaminu na czarny pas w listopadzie, więc muszę dużo walczyć (akurat w tamtym tygodniu miałem 10 sparingów). Cóż, niefortunny wypadek, ponieważ koleś zablokował mój frontalny kopniak łokciem i po prostu uderzył tym łokciem w moje palce u nogi. Widać też, że koleś próbuje pokazać jaki jest kozak na treningu (używając naprawdę sporo energii, pomimo tego, że go prosiłem, by się kontrolował) i następnym razem muszę mu solidnie wygarnąć, że tak się nie robi.

     

    W sobotę mam operację. Zamierzają zrobić nacięcie i wyrównać kość, bo się trochę przesunęła i jest malutkie pęknięcie.

    W szpitalu pytali o ubezpieczenie, bo koszt wynosił przeszło 15.000 złotych. Ja oczywiście przygotowany i mam dobre ubezpieczenie, bo zawsze myślałem, że lepiej coś dobrego za granicą mieć.

    To ubezpieczenie załatwiła mi wtedy ex (jak jeszcze byliśmy razem) i musiałem się z nią skontaktować, ponieważ w tym Tajskim szpitalu robili jakieś problemy z tym ubezpieczeniem. Jednakże wszystko było pod kontrolą. Eks zadeklarowała się, że w tym dniu przyjdzie, by nie było problemów z papierami. Jednakże wczoraj coś jej odbiło i mówi mi, że ona chce u mnie spać, że będzie się mną opiekować w tym czasie i takie inne pierdolamento.

     

    Odmówiłem oczywiście, bo to w głowie się nie mieści, żeby mi tu znowu łaziła eks po domu (no jeszcze czego) i w ogóle taki cyrk odpierdzielać. Zacząłem wtedy łączyć fakty, że próbuje wrócić, bo już kilka wiadomości z blaganiem o powrót w przeszłości dostałem. Po odmowie, stwierdziła, że do szpitala nie przyjdzie i ma wyjebane. No to ja to samo. Dwa razy się do tej samej rzeki nie wchodzi. Sorry.

     

    No i teraz tak. Mieszkam sam i jest to moja pierwsza taka poważna operacja. Mam mieć tą stopę w szynie lub w gipsie przez kilka tygodni, do tego mam mieć kule, żeby wszystko się zregenerowało.

    Boję się trochę, bo nie wiem co dalej będzie. Nie wiem jak będę się czuł w sobotę. Może będzie okej, może będę przykuty do łóżka.

     

    Jeżeli nie będę mógł się ruszyć to nie wiem jak pójdę do pracy, a w tej pracy to jest tak, że jeśli do niej nie pójdę to mogą mnie wyrzucić. Praca - odległość około 25km, dojeżdżam motorem.

     

    Nie wiem jak z jedzeniem. Mogę zamawiać, ale też trzeba zejść na dół, by to odebrać.

     

    W sobotę prawdopodobnie nikt nie pojawi się w szpitalu. Musiałbym kogoś poprosić.

    Mój Sensej i Senpai mówili, że przyjdą, ale operacja jest o 15:30, a oni akurat będą kończyć trening w dojo o mniej więcej tej godzinie. 

    Dużo ludzi mnie szanuje z karate. Otrzymałem sporo miłych i ciepłych słów, wsparcia duchowego. Jednakże nie wiem czy ktoś wpadnie, chociaż jakbym powiadomił Senseja i Senpai to być może coś by zorganizowali.

    Sensei ze Szwecji rozmawia ze mną na kamerce i podtrzymuje duchowo, bo akurat jest ciężko i mam z nim doskonały kontakt. Motywuje mnie, dużo rozmawiamy na temat Karate. Ostatnio ćwiczymy razem na kamerce. Ten incydent jakoś nie zraził mnie do karate w ogóle. Nadal mam w sobie ogień Kyokushin.

     

    Jutro mam też konsultację z psychoterapeuta, gdzie omówię całe to zajście.

    Lekarz ze szpitala opowiedział mi o wszystkich komplikacjach, o trudnościach w chodzeniu. Ogólnie rzecz biorąc bardzo mnie przestraszył. Mowił, że jest możliwość, że już nigdy nie wrócę do sportu i tym podobne rzeczy.

     

    Nie wiem co myśleć i co robić oprócz pytania ludzi o pomoc.

    Doradźcie

     

    Dzięki

  15. 5 godzin temu, PanLodowegoOgrodu napisał:

    jesteśmy razem od 3 miesięcy

     

    5 godzin temu, PanLodowegoOgrodu napisał:

    że rozmawia z obcymi facetami uzyskując ich atencję nie zwracając przy tym w ogólne na mnie uwagi

     

    5 godzin temu, PanLodowegoOgrodu napisał:

    chce się spotkać ze swoimi dwoma wieloletnimi kolegami

     

    5 godzin temu, PanLodowegoOgrodu napisał:

    ty mnie ograniczasz, kontrolujesz, nie masz do mnie zaufania, ona chce się czuć swobodnie, zawsze mi o wszystkim mówi, że się mnie boi kiedy jestem wściekły

     

    Wcześniej to bym rozmawiał, tłumaczył, dawał ultimatum, teraz zmądrzałem i bym powiedział:

     

    ddb35cbc5e4d141bf6398f789f5ead3d.jpg

    • Like 7
    • Dzięki 3
  16. Godzinę temu, Messer napisał:

    Możesz się podzielić co było przyczyną? Jakoś siedzę, bardziej w ramach zainteresowania, w biologii człowieka i sprawa jest interesująca. Brakowało jakiegoś hormonu, psychoterapia to załatwiła, samo przeszło?

     

    Do wyleczenia tego jeszcze długa droga. Na chwilę obecną określiłbym poprawę na może 20% tzn. pojawiają się erekcje z rana, ale niecodziennie. W ciągu tygodnia występują może 4-5 razy, więc to jest już jakiś sukces, bo gdy byłem w związku to nie pojawiały się one w ogóle.

    I przyczyną podejrzewam był ten związek, związany z nim przewlekly stres oraz nieodpowiednia dieta, nawadnianie, suplementacja i sen (co oczywiście poprawiłem i widać tego efekty). Teraz jem lepiej i więcej, zdecydowanie więcej pije wody 2-3 litry (ponieważ wcześniej byłem odwodniony), jest whey protein, witaminy D3, C, B12 itp., śpię więcej i lepiej, ale ostatnie kilka dni zmagam się z bezsennością z powodu przetrenowania.

     

    Badania na krew wyszły w porządku. 

    W maju idę na badania hormonów, ale nie mam pojęcia co sprawdzić oprócz testosteronu, ponieważ jest to mój pierwszy raz.

    Jestem też po piątej wizycie na psychoterapii (nadal kontynuuje i są już umówione kolejne spotkania), gdzie skupiliśmy się na temacie seksu i co nieco mi się w tej głowie poukładało. Nie powiem, noFAP również mi w tym procesie "rekonwalenscencji" pomaga. Libido skoczyło znacznie do góry i pewność siebie.

     

    Wiesz jak dla mnie może to i potrwać pięć lat. Nie wymagam perfekcji. Chodzi mi o to, żebym był w stanie uprawiać normalny seks.

    noFAP pomaga, więc ten temat jest naprawdę przydatny.

     

    Godzinę temu, Messer napisał:

    I też z ciekawości, co to za książka?

    Dziękuję za odpowiedzi!

     

    Nie ma problemu.

    Książka się nazywa: The Erection Master by Christian Goodman

     

    Wrzucę ci jedną ze stron tutaj na forum, fajna lektura:

     

    https://i.ibb.co/qYbP74f/single-awareness.jpg

    • Like 3
    • Dzięki 1
  17. Jestem z rozbitej rodziny. Wychowywała mnie mama, bo ojciec - robotny, bezrobotny - spędzał większość czasu na piciu alkoholu oraz spotykaniem się z kolegami. Zmarł wcześnie, bo w wieku 40 lat z dala w Niemczech. W Polsce pojawiał się sporadycznie, raz na rok i szczerze powiedziawszy niczego mnie nauczył oprócz awersji do alkoholu i agresywności. Był agresywny, bił i dusił mamę, chciał zadźgać babcię nożem, wyżywał się na mnie i na siostrze, rzucał talerzami, nożami i to zostało we mnie głęboko. Raz w przypływie gniewu, kiedy dochodziło do ostrych rękoczynów, mama wyrwała z drzwi taką starą, dużą metalową klamkę i pomyliła mnie z ojcem, po czym rzuciła we mnie tą klamką. Dostałem w czoło ostrym przedmiotem i zalałem się krwią. W szpitalu zrobiono mi tomografię głowy, bo rana była głęboka. 

    Rodzice rozeszli się, zostałem z mamą, a ojciec zniknął bezpowrotnie. Zostawił nas i nawet nie płacił alimentów, bo miał przymusowe leczenie alkoholowe, a potem się okazało, że skończył w więzieniu. Minęło wiele lat. Wyszedł, założył rodzinę w Niemczech i do tej 40-tki nie interesował się swoimi dziećmi, bo miał już nowe. 

     

    Mama starała się jak mogła, siedzieliśmy na garnuszku babci i dziadka i dostawaliśmy wsparcie z Mopsu oraz kościoła. Nie przelewało się, ale widziałem, że moją siostrę wszystkie te zajścia dotknęły i wdała się w narkotyki i pojawiły się problemy z policją (musieliśmy ją z mamą ratować - zachowanie siostry jak z horroru). Mama usilnie poszukiwała beta providera, żeby jakoś z tej biedy wyjść. Co rusz przyprowadzała kolejnego gacha. My, dzieci na to patrzyliśmy, często też byliśmy świadkami tego co się dzieje w nocy (ponieważ mieszkaliśmy w czwórkę w jednym pokoju). Ostre rycie beretu.

     

    Potem mama znalazła faceta, który dostał udaru mózgu, potem babcia jeszcze miała raka kości i trzeba było się nimi zajmować.

    To był wtedy taki combos:

    - bezrobotna mama

    - ojczym z udarem mózgu

    - babcia z rakiem kości

    - siostra, narkotyki, policja

     

    A ja w tym czasie nakurwiałem na studiach anglistycznych na najwyższych ocenach (gdzie potem miałem kasę od PWSZ), dorabiałem na boku, ćwiczyłem zawodowo bieganie i każdą wolną chwilę spędzałem na pomaganiu w domu. Miałem taką werwę, żeby zmienić swoje życie, że głowa mała. Zdawałem sobie sprawę, że jak nic nie zrobię to skończę jak jakiś typ pod sklepem z piwem w ręku, użalając się nad swoim losem. Ale to nie tak miało wyglądać moje życie. O nie!

     

    Mama prawie nigdy się nie poddała, ale zajmowanie się dwójką poważnie chorych ludzi i jeszcze wychowanie dzieci nie dało się po prostu ogarnąć. Nikt nam nie pomagał oprócz Mopsu oraz to, że mieliśmy rentę babci. Jedzenie, leki, opłaty - totalny hardcore przy prawie piątce ludzi.

    Ojczym szalał, chciał się rozwieść z mamą, więc go jego rodzina wzięła. Mama wyjechała do Szkocji, by dorobić. Siostra popadła w jakieś szemrane towarzystwo i się odcięła od reszty, a ja mieszkałem na swoim, szkończyłem studia. Aby się utrzymać, pracowałem gdziekolwiek: w sklepie spożywczym na obieraniu ziemniaków, gdzie mnie kilka karyn niszczyło emocjonalnie. Rzuciłem to gówno i znalazłem pracę w prywatnej szkole językowej. Zdobyłem pierwsze doświadczenie i potem po roku kontraktu wyleciałem do Tajlandii, gdzie spotkałem swoją pierwszą Tajkę.

     

    Co mną kierowało, by tam polecieć? Zakochanie, ciekawość, ale też kwestia finansowa, ponieważ kontrakt ze szkołą był na umowę zlecenie, a płacili grosze. Do tego, kiedy poleciałem na wakacjach do Anglii do pracy to plan ten nie wypalił, ponieważ typ, który miał mi wynajmować pokój (podkreślam tylko pokój, bo on też w tym mieszkaniu mieszkał) zajmował się hodowlą marihuany. Spierdoliłem stamtąd po kilku dniach i wróciłem do Polski. Musiałem wziąć kredyt, bo inaczej bym się nie utrzymał. 

     

    Mama i doświadczenie nauczyło mnie, żeby nigdy się nie poddawać (przykład z ojczymem), tylko pomimo jakichkolwiek przeszkód dalej brnąć do przodu. Dlatego też skończyłem studia i teraz jestem bliski czarnego pasa na karate. Mama nauczyła szacunku do pieniędzy, ale również do ludzi biednych jak i bogatych. Nauczyłem się oszczędzania, empatii, miłości. Stąd też jestem osobą wysoko wrażliwą, podatną na łzy i cierpienie ludzi (ex wykorzystywały to, by mnie manipulować). Bardzo się przywiązuję i boję się stracić ludzi, ponieważ tyle osób w moim życiu odeszło. Można by, powiedzieć, że 70-80% mojego życia to cierpienie, ale też solidne lekcje życia. 

     

    Od ojca nie nauczyłem się niczego oprócz tej wyżej wspomnianej awersji do alkoholu.

     

    Kto więc zastąpił mojego ojca i był pierwszym przykładem męskości? -> Sensej, który ma 68 lat.

     

    Po 4-5 latach treningów, obaj bardzo się na siebie otworzyliśmy i znaleźliśmy wspólny język. Dużo rozmawialiśmy o życiu i o tym jak postępują kobiety. Nauczył, a może bardziej "tłumaczył" mi jak działają zasady, honor, siła woli i czym mężczyzna powinien być w życiu. Boże, ile to godzin rozmów poszło na to.

    Był pierwszym mężczyzną, w którym widziałem wzór do naśladowania i jestem dumny, że jestem jego uczniem.

     

    Nie miałem fajnego dzieciństwa, ale nie mogę potępiać mamy za je zachowanie, instynkty i próby znalezienia ojczyma. Taka była i jest jej natura.

    Ojcowi dawno wybaczyłem i nie miałem do niego żalu. Im bardziej to tłumiłem w sobie, tym bardziej czułem się nieszczęśliwszy i zazdrosny o innych ojców.

     

    Wiem też, że nieprzepracowane dzieciństwo wpłynęło na moje związki i zapłaciłem za to z nawiązką. 

    Teraz jestem na etapie odbudowy siebie i co najważniejsze to postępować za radą mamy i Senseja: robić cokolwiek, byle iść do przodu!

     

     

     

    • Like 11
    • Dzięki 4
  18. Trzeci dzień bez masturbacji na totalnym luzie. Nie ma presji na nic, w głowie fajnie pod tym względem poukładane.

    Co mi się bardzo podoba to fakt, że forum nie ma żadnych reklam na boku z półnagimi laskami. Dlatego miło mi się spędza tutaj czas.

     

    Znalazłem również książkę o kontroli i poprawie erekcji, a w niej pełno metod jak poradzić sobie z hydrauliką.

    NoFap + książka nt. erekcji + siłka/karate to fajne combo do pracy nad sobą.

    • Like 5
  19.  

    9 godzin temu, Hubertius napisał:

    Zauważ to. Jest dobrze (wzrost samopoczucia, powrót erekcji, generalnie lepiej niż po Twoich dołach w samopoczuciu z zeszłych tygodni). A teraz chcesz sobie to rozwalić i wrócić do wcześniejszej spirali problemów.

     

    Hmmm...Racja.

    No to wrzucam blokadę na porno, żeby nie kusiło. 

    Zainstalowałem dwa rozszerzenia na google chrome i teraz nie ma opcji wejścia.

    • Like 2
  20. A mnie za to ostro siekło ostatnio, zwłaszcza jak wyzdrowiałem po Covidzie.

    Wcześniej problemy z erekcją, teraz zdecydowana poprawa i libido mi tak skoczyło, że nie mogę się opanować, zwłaszcza wieczorami.

     

    No ale tak: poprawiłem dietę, więcej nawodnienia i witamin, dużo ćwiczeń i lasek dookoła i testosteron szaleje.

    Ciężko wytrzymać 2-3 dni bez fapu.

    Prawie w ogóle nie oglądałem porno w przeszłości, teraz sobie odpalę, zwłaszcza kamerki online. Lubię takie klimaty, ostre ruchanie na żywo.

    Jednakże będę musiał to porno rzucić. Ale czy ono jest tak złe, jak się wcześniej nie oglądało, a teraz po tylu latach się puści raz na jakiś czas?

     

    • Like 1
    • Dzięki 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.