Skocz do zawartości

Bonzo

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2374
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    31
  • Donations

    100.00 PLN 

Treść opublikowana przez Bonzo

  1. Jest pewna róznica pomiędzy "zalezy mi na niej" a "dać jej do zrozumienia, że zależy mi na niej" Jesli będzie chciała spróbować - zrobi to niezależnie od tego czy Ty masz coś przeciwko czy nie masz. Dowodem na powyższe jest oczywisty fakt, że nim została wykryta zdrada - partner dawał sobie rękę uciąc za wiernosć żony. Myślę, że na tym forum nie brakuje braci, ktorzy właśnie to na własnej dupie przerobili. Napisałeś, ze skoro z nią jesteś - to ci na niej zalezy. Jest to oczywista oczywistość. Ale przecież to działa i w drugą stronę - skoro ona z tobą jest - to jej na tobie też zalezy. Zatem - jesli będzie chciała skoczyć sobie w bok (a chęci takie wystąpią wcześniej czy później, ale wystąpią) - to jej analiza, gdyby coś wyszło na jaw - będzie wyglądała tak oto: 1. Chyba mu na mnie nie zalezy. Więc jesli skoczę w bok - gosć po prostu się spakuje i pójdzie w siną dal, a ja z całą pewnoscią zostanę sama. 2. Bardzo mu na mnie zależy - co daje do zrozumienia na kazdym kroku. Więc jesli skoczę w bok, to może i w pierwszej chwili pysk dostanę, ale na pewno będzie mnie błagał bym nie odchodziła, będzie mi starał się wybaczyć, bedzie próbował związek ratować. A to pozwala stwierdzić, że nie jest powiedziane, że zostanę sama Zadaj sobie proste pytanie - kiedy laska ponosi większe ryzyko konsekwencji skoku w bok ? W punkcie 1 czy w punkcie 2 ?
  2. To najlepszy ze stanów. Nawet jesli jest to stan wojenny, Stan Tymiński lub Afganistan nawet
  3. Ja ? Olałbym. Sik kormorana byłby cienki, długotrwały i przybrał kształt krzywej balistycznej: Nigdy nie wnikałem co tzw "moja kobieta" ma w swej korespondecji, z kim pisuje, do kogo wydzwania z kim się spotyka, z kim utrzymuje kontakty. Nigdy nie żądałem wglądu w jej telefon, laptopa, tableta czy cokolwiek. I sam także nie okazywałem Po co ? Same problemy. A w dodatku - wnikając i dając jej do zrozumienia, że Cie to wkurwia - ukazujesz, że Ci na niej bardzo zalezy. Facet emocjonalnie reagujący ? Musi mieć grube podstawy Jakiejkolwiek wierności nigdy nie jestes w stanie ani zagwarantować ani wyegzekwować. To niemożliwe. Matrix mówi o zaufaniu, o miłosci i tym podobne słodkie, górnolotnie brzmiące pierdy. Z tym, że praktyka jest jaka jest. Zazdrośc zawsze, ale to zawsze prowadzi do problemów. Pisałem już na ten temat tu:
  4. A próbowałeś być sam ? To dylemat o ktorym napisałem wczesniej. Moim zdaniem - warto próbować poszukać problemu, ktory jest w Tobie i go usunąć. Ja się nie znam na treningach personalnych, na psychoanalizach itp, ale jedno może być logiczne. Mianowicie - łatwiej problem w sobie zwalczyć w pojedynkę niż będąc w związku. Bo nierzadko zdarza się tak, że człowiek wychodząc ze związku zauważa, że problem jaki uznawał za "problem w sobie" - nagle i gwałtownie znikł Takie przypadki trafiają się nierzadko po rozwodach. Znam całkiem sporo ludzi, ktorzy przeszli przez rozwód i stali się samotni. No i nagle zauważyli, że żyje im się znacznie lepiej mimo, że uprzednio wydawało im się to całkowicie niemożliwe.
  5. Strategicznie spij się tym grzańcem. Nie żałuj. Trudno, kac po grzańcu będzie, ale kac ma to do siebie, że łatwiej się go wyzbyc niż wyjsć z małzenstwa Gdyby potem było "no ale mi się oświadczyłeś" - to zawsze możesz powiedzieć, że byłeś nawalony jak wór cementu Po czym dodasz - "w książce Edwarda Stachury p/t Siekierezada, zima leśnych ludzi - stary drwal Peresada za stołem w Hoplance rzekł - "pijanemu można wiele wybaczyć" - co następnie w słowach "pijanemu - tak !" - szczerze potwierdził młody Batiuk, długi jak miesiąc i szczupły jak pensja" Sugestie: 1. Klekać człowiek nie powinien przed nikim poza Bogiem. A i to nie do końca takie pewne, bo jak dotąd - nie wiadomo na 100% czy Bóg istnieje. 2. Zastanowić się solidnie czy opłaca Ci się ozenić. Ja sobie zdaję sprawę, że oświadczyny to jeszcze nie ślub, ale nie podejmuje się gry wstępnej jesli nie jest się pewnym, że chce się seksu.
  6. Nie sposób zaprzeczyć Choć z drugiej strony - i tu się da dostrzec jakąś kalkulację. Bo dupę bierzesz w danym momencie. Jest to często kwestia chwili. I wtedy dla Ciebie kluczowe znaczenie ma jej uroda, spojrzenie, uśmiech, perspektywa bzyknięcia - i to przeważa. Więc bierzesz. Moznaby to porównać do kiosku z lodami w nadmorskiej miejscowości turystycznej. Latem się opłaca bo klienci tłumami walą. I pieniążek leci. Po sezonie nie dosć, że klienta nie ma, to z uwagi na pogodę - lody cieszą się umiarkowanym wzięciem Więc zamykasz budkę z końcem wakacji. Z kobietami jest prawie tak samo. Ale jak nas uczy reklama pewnego piwa z południa Polski - "prawie robi dużą różnicę". Gdyż wchodząc w związek - trudniej, a czasem wręcz niepodobna taką budkę zamknąć po sezonie. A czynsz dzierżawny za plac uiszczasz cały czas :). Złoty dil dla własciciela terenu Dlatego też można powiedzieć w ten sposób - kalkulacja jest, z biznesplanem gorzej
  7. 1 stycznia 2012 roku, w miesiąc po uprawomocnieniu się mojego wyroku rozwodowego powiedziałem sobie tak - żadnych związków "sztywnych". Czyli - małzeństwo, mieszkać razem, życ razem, mieć wspolne pieniądze, prowadzić tzw "gospodarstwo domowe". Wystarczy. Jak to ujął pewien były prezydent - "My to wszystko znamy, my to wszystko wiemy, my to wszystko już przezyliśmy. I nie z nami te numery Ziobro" I powiem Wam (zupełnie szczerze) - że i o dostęp do kobiet łatwiej, i człowiek zdrowszy, więcej czasu ma dla siebie. No i co może najbardziej przyziemne ale też się liczy - pieniedzy wiecej. Bo mniej wydajesz a masz więcej czasu na ich zarabianie. Wydaje mi się (ale może mi się tylko wydaje ?), że jesli człowiek jest zaradny, potrafi sam "wokół siebie zrobić" (np ugotować, posprzątać, wyprać), potrafi sam wszystko pozałatwiać - to jesli nie chce mieć dzieci - kobieta w życiu jest mu niepotrzebna. Ot do seksu to się przydaje. Do poprzytulania także. Czasem pogadać, pośmiać się. A poza tym - przecież jest to na swój sposób ciężar. Trzeba zrezygnować z wolności, liczyć się ze zdaniem kobiety, zazwyczaj coś dla niej załatwiać i oczywiście płacić. Ostatnie jest zawsze. Związek to niestety wyrzeczenia i odpowiedzialność. I cała sztuka w tym - czy się to po prostu opłaca. Ludzie zachowują się tak jakby kalkulowali i zawsze jest bilans zysków i strat. Nie mówię, że chodzi za kazdym razem o pieniadze, są też inne istotne elementy. Znam małzenstwa gdzie kobieta nie pracuje ale ogarnia dom w sposób perfekcyjny, a w dodatku - doskonale potrafi pozałatwiać rózne urzędowe i nie tylko sprawy. Mąż tymczasem nieźle zarabia ale jest totalnym lebiegą w sprawach codziennych i bez swej obecnej żony chodziłby głodny, oberwany, zarósł w chacie brudem a w dodatku wyłożyłby sie na pierwszej z brzegu urzędowej sprawie. Pożądania między nimi nie ma już dawno, seks uprawiają raz w roku albo wcale, tzw "miłosć" zgasła wiele lat temu. Ale tkwią w tym małzeństwie bo im się to opłaca. Inna sprawa jest taka, że wielu ludzi tkwi w związkach nawet jesli są całkiem zaradni. A to dlatego, że boją się sprobować żyć w pojedynkę. I ten strach trzyma ich w obecnej sytuacji. W kazdym razie - "co chatka to zagadka"
  8. Znane zjawisko nie tylko w relacjach M-K Przykładowo - wystarczy celebryckie nazwisko i wszyscy doń idą. Gdyby np córka Hitlera (zakładając, że taka była) otworzyła knajpę - to klientow miałaby nie dlatego, że dobre żarcie, ale z ciekawości. I - jak to mawiają górale ze wzgórz Golan - "geszeft sze krenczy" Dlatego jest takie powiedzenie - "nieważne że o mnie w gazecie piszą źle, ważne że w ogóle piszą" Doskonałym potwierdzeniem tego faktu jest biznesowa kariera Jerzego Urbana. Oczywiście - wiadomo służby i tak dalej, ale jego ksiażki czy gazeta - dały mu niezły majątek przede wszystkim dlatego, że była to jedna z najbardziej znanych, choć znienawidzonych twarzy lat 80-tych ub. wieku w PRL. Sam Urban się kiedyś zwierzał, że otrzymuje mnóstwo propozycji matrymonialnych od pań - choć on ani wysoki, ani tym bardziej przystojny (zastrzec sie musze, że nie potrafię ocenić męskiej urody, lepiej mi wychodzi z damską). Niemniej - Urban inteligentny jest, to fakt. Ale ta cecha tak po prawdzie kobietom rzadko kiedy pasuje.
  9. Zdrowia. Resztę kupisz.
  10. Powiem w ten sposób: Jestem libertarianinem od urodzenia, z poglądami na świat w niektorych miejscach jeszcze bardziej na prawo od Korwina. Z przyjemnością przedstawię swój pogląd na podniesioną przez Ciebie kwestię, ale nie w tym miejscu. Bo po pierwsze - to na pewno nie ten dział (ezoteryka), a po drugie - prawdopodobnie nie to forum. Tym niemniej - jesli moderacja pozwoliłaby - to przy jakiejś okazji załóż nowy wątek w bardziej odpowiednim dziale forum (np polityka, jest taki), zawołaj mnie małpą (@Bonzo) bym dostał powiadomienie, że temat się pojawił - a, jak już wspomniałem i podkreślę po wtóre - jesli moderacja pozwoli - wypowiem się w temacie na zasadzie co ja o tym sądzę. Oczywiście nie wiem czy będę w stanie wytłumaczyć "fenomen" zasiłków o ktorych napisałeś, bo absolutnie nie twierdzę, że w swych poglądach w tym zakresie się nie mylę. Ale chętnie się nimi podzielę. Z tym, że nie w tym wątku i w nie tym dziale.
  11. Gospodarki to akurat nie nakręca ponieważ jesli dasz zasiłek - to dasz go z podatków, a to pieniądze, ktore nalezy komuś zabrać. I dać temu, ktory nic w zamian nie wytwarza. Analogia jest mniej wiecej taka: Jest robotnik w fabryce. Pracuje za 3 tysiace miesiecznie produkując przez miesiąc 3 tysiace śrubek. Od śrubki jak łatwo policzyć - ma złotówkę. Od nowego miesiąca kierownik przydziela robotnikowi pomagiera, ktory nic nie musi robic, może się opierdalac, ba mało - nawet do roboty przychodzić nie ma obowiazku. Z tym, że nadal własciciel fabryki wydaje 3 tysiace złotych - tym razem na dwa "stanowiska" pracy. Więc robotnik od nowego miesiąca dostaje 2 tysiące a pomagier tysiąc. Nadal musi wytworzyć 3 tysiące srubek ale nie po złotówce ale po tylko 67 groszy, bo 33 grosze od śrubki zgarnia nic nie robiący pomagier. Napędzenie gospodarki jest co najwyżej chwilowe - bo istotnie - pomagier zarobiony w ten sposób tysiac wyda od razu i bez opamiętania (dostał za darmo), więc ze sklepów więcej powynosi. Robotnik, gdyby ten tysiac posiadał nadal - to nauczony tym, że łatwo nie przyszło (1000 śrubek musiał zrobić) - wydałby pieniądze bardziej racjonalnie a być może nawet je zaoszczędził. Oszczędności nie są tak mocno opodatkowane jak towary. Bo od oszczędności płaci się podatek tylko od odsetek. A jesli te pieniadze zostaną wydane w sklepie - to od razu jest VAT, PIT ,CIT i niekiedy akcyza. I na tym kroi ludzi reżym. Dlatego zawsze w życiu lepiej sobie radzą tacy ludzie, ktorzy nigdy od nikogo nic nie dostali i do wszystkiego dochodzili sami. Drugim bardzo dobitnym przykładem na degenerację ludzi przez spadające z nieba pieniądze - jest omawiany już na tym forum wątek upadku tych, którzy wygrali jakies znaczne sumy w totolotka i je roztrwonili w trymiga, w dodatku popadając w długi. Znakomitym przykladem państwa, w ktorym pieniadze spadały z nieba jest byłe NRD. 12 września 1990 roku po zawarciu w Moskiwe słynnego traktatu "Dwa plus cztery" - doszło do zjednoczenia Niemiec. Ówczesna RFN zaczęła pakować niebotyczne pieniądze w zapóźnione cywilizacyjnie NRD. Miliard marek dziennie. Te pieniądze leciały z nieba na obywateli b. NRD. Efekt - bezrobocie i dziadostwo mimo super nowoczesnych autostrad i rządowych budynków. Co bardziej operatywny obywatel uciekał do zachodniej części Niemiec. Drugim podobnym przykładem klęski socjalizmu jest Francja. Trzecim Grecja. I wiele innych.
  12. To już problem feministek i białorycerstwa, że ze zgryzoty piją
  13. Zgoda pełna. Sam kobiety uwielbiam i traktuję dokładnie tak jak wódkę. Bo jest smaczna i w pewnych okolicznościach bardzo się przydaje. Odstresowuje, rozładowuje napięcia, wprowadza przyjemny nastrój, ułatwia nawiązywanie relacji i załatwia mnóstwo spraw. W tym, że pić trzeba umić Wszystko jest dla ludzi. A zeby "pić umić" - koniecznym jest wiedzieć jak wódka działa. Nie bez powodu mawia się "wódko pozwól żyć" Do kobiet pasuje to jak ulał. Szczególnie dobrze powinni rozumieć to ex-białorycerze.
  14. To jest pomysł. Zlot zrobić. Będzie okazja się poznać, wypić i zakąsić.
  15. Dobre zagadnienie. Pojawia się zatem pytanie - a czym jest euforia i radość ? Nietrudno zgadnąć - czymś odwrotnym od cierpienia i smutku. A skoro tak - to musi istnieć cierpienie i smutek aby można było zdefiniować euforię i radość. Gdyby istniała euforia i radość oraz nic poza tym - to skąd możnaby wiedzieć, że jest to euforia i radośc, skoro innego stanu nie ma ? Dlatego musi istnieć wahadło - raz jest lepiej, raz jest gorzej. I jedno i drugie trwa przez jakiś CZAS. Słowo CZAS ma tu istotne znaczenie. Religie zakładają bowiem, że w mitycznym Raju (zakładając, że on istnieje) - mamy do czynienia ze zjawiskiem życia wiecznego. To trudne do wyobrażenia. Ale jesli rozebrac zagadnienie matematycznie - jest to możliwe. Do opisu zjawiska w naszym trójwymiarowym świecie - konieczne sa cztery współrzędne - X, Y, Z i t czyli - trzy współrzedne określające położenie czegoś względem początku jakiegoś układu współrzednych oraz czas, w ktorym zachodzi rozpatrywane zjawisko. Ptak siadający na kominie musi być opisany trzema wspólrzednymi oraz czasem (godzina) bo za chwilę może odlecieć i go już nie będzie. A i przecież 300 lat temu komina tu nie było, a teraz jest. Za chwilę komina również może nie być - bo na przykład ktoś go rozbierze. Zycie wieczne najprościej jest uzyskać w taki sposób, że usuwamy z danej rozmaitości (przestrzeni) jedną współrzedną - czas. Nie istnieje czas - nie ma czego mierzyć - masz zycie wieczne. Nie ma młodych, nie ma starych. Nie ma wczesniej, nie ma póżniej. Wszystko dzieje się jednoczesnie. To czas powoduje cierpienie. Musisz na coś czekać, albo właśnie coś miłego przemija. Czas powoduje wspomnienia. Czas powoduje strach, bo się boisz czegoś co może za chwilę nastąpić. To by mogło wyjaśnić zjawisko wiecznego szczęścia w niebie i wiecznego "płaczu i zgrzytania zębów" w piekle. Wiecznego stąd, że nie istnieje czas. Więc nic nie jest w stanie przeminąć.
  16. Chodzi głównie o to, że w takim systemie moderacja ma robotę głównie w dziale "przedszkole" - czyli w tym w ktorym są poczatkujący. I jest jeden dział do obróbki moderatorskiej, gdzie nieznanych, nowych userów jest najwięcej. Oczywiście dislajki też tam działają. Moderatorzy wówczas sprawniej obrobią swoje zadania ponieważ śledzą w zasadzie tylko jeden dział a nie biegają po wszystkich działach - co kosztuje naprawdę dużo czasu. Sam kiedyś byłem moderatorem na lpg-forum.pl - to mnie administracja taktownie zdjęła z tej zaszczytnej funkcji za zbytni liberalizm i pojęcie wolności słowa, którą mam od urodzenia. Słusznie, ja się na moda nie nadaję. Co nie zmienia faktu, że wiem, iż to nielekka robota. Szansa, że ktoś, kto przejdzie "piętro wyżej" i będzie smrodził jest mała. Bo aby przejśc wyżej - trzeba po pierwsze - zainwestowac własny czas (a to pieniądz) a po drugie - pisać z sensem. I w dodatku napisać odpowiednio dużo. A im więcej ktoś pisze - tym wyraźniej widac co on za jeden. Jesli trollem jest ktoś znajomy - to przy odrobinie oleju w głowie można rozpoznać go po stylu pisania, popełnianych błędach, innych cechach charakterystycznych. A jesli nawet taki troll przeszedłby przez to sito i wskoczył piętro wyżej - to nie trzeba wołać moda by zadziałał nadanymi uprawnieniami - wystarczy albo odpowiednio wielu zwykłych userów albo na przykład jeden użytkownik, ktory ma wyższy status. Jednym dislajkiem może skutecznie wyeliminować trolla. Moderator w takim systemie ma zadanie raczej jako arbiter, gdyby na przykład ktoś został za szybko lub niesłusznie wyeliminowany (rozstrzyganie sporu), niż jako moderator, ktory analizuje każdy post. Slabym punktem tej zabawy jest to, że może sie trafić ktoś, kto od dawna jest na tym forum, ma wysoki status i nagle się skłóci ze wszystkimi. Ale takie wypadki są raczej rzadkie i na tyle wyjątkowe, że mod może zawsze go zbanować. Nie wiem jednak czy w tym wydaniu informatycznym tego forum takie coś jak opisałem jest technicznie możliwe.
  17. Kwarantanna wydaje się niezłą myślą. Z tym, że 24 czy 48h to może być za mało. I nie wiązałbym jej z czasem, a z twórczością forumową. Kiedys na jakimś forum, chyba nawet motoryzacyjnym była kwarantanna dość ciekawa. Bo kwarantanna trwała jak gdyby cały czas Mianowicie - użytkownicy mieli swoje "stopnie" (zależne od tego ile postów opublikowali) - tak samo jak tu. Mieli również swoje lajki - tak samo jak tu. Lajki miały rózną wagę. Lajk od kota z małą ilością lajków/ postów na koncie wazył np 1 punkt. Ale od kogoś "starszego i mądrzejszego" - na przykład 10 punktów. W ten sposób nowy user zbierał punkty - a co za tym idzie - stopnie starszeństwa. A to z kolei pozwalało mu uzyskiwac kolejne uprawnienia do PISANIA w odpowiednich, coraz to bardziej "zaawansowanych" działach. Dział, nawet najbardziej zaawansowany - czytać mógł każdy, nawet bez logowania (tak samo jak tu), ale aby zabrac głos - to już trzeba się było wczesniej postarać. Świeżak, zarejestrowany przed chwilą - mógł (i musiał) się tylko przedstawić i nic nadto. Gdy się ładnie przedstawił - mógł pisać w jakimś dziale typu piaskownica - gdzie był poddany niejako "testowi". O czym pisze, jak pisze i tak dalej. I zbierał pierwsze lajki. Całe tony topic'ów szły do kosza z tego działu - czyszczone na bieżąco przez moderatorów. A potem rozwój forumowicza przebiegał jak wyżej. I co więcej - user, gdy zdobył np X punktów i pisał w ważniejszym dziale - mógł zostać zdegradowany niżej - jesli napisał coś co się nie podobało lub było "nie po linii" Robiło się to samoczynnie - na przykład zakamuflowany troll (gratuluję wytrwałości, mi by się nie chciało) - pisał "poprawnie" przez kilka tygodni, zbierał punkty i dostawał sie do ważniejszego działu. Tam wskakiwał i robił trzodę. NATYCHMIAST dostawał ujemne lajki - co automatycznie powodowało, że wypadał z działu tracąc uprawnienie do pisania w nim. Sami użytkownicy mogli, bez moda - wykopsać smrodziarza. Zwłaszcza jesli jakiś starszy stopniem zalajkował go ujemnie. To na przykład takowy tracił od razu 10 pkt. Miało to tę zaletę, że taki troll nie wchodził następnie w kłótnie - bo nim się zdążył odszczekać - tracił uprawnienia do pisania spadając z powrotem do piaskownicy. Albo wręcz całkowicie wypadając z forum. A mikropłatność typu "wyslij SMS o treści np. "BRACIASAMCY" na numer 72896, jednorazowy koszt SMS 7.25+VAT ? Zwrotnie kod do rejestracji. Wyciekłyby co najwyżej numery telefonów, choć nie wiadomo czy na pewno, bo takim czymś się zajmują operatorzy takich usług i to od operatora trzebaby dostać listę numerów.
  18. IMHO wrong ! 2 złote to kwota bardzo niska. Ktoś kto dostałby zadanie hejtowania - otrzyma za swoją robotę trolla od kogoś "starszego i mądrzejszego" wielokrotnośc tej kwoty liczoną w setkach. Ma wiec kasę na stworzenie setek multikont. A już z jednego konta może skutecznie nasmrodzić. Pieniądze (zwłaszcza tak niskie) to dla hejtera najmniejszy kłopot. Trzeba znaleźć inne zabezpieczenie. To jest jak z zamkiem i złodziejem. Zamek stanowi dobre zabezpieczenie przed byle łachmytą. Ale byle łachmyta jest mało szkodliwy. Ot nakurwuje, naobraża i tyle sobie pogada. Fachowiec zaś poradzi sobie z każdym zamkiem. I to właśnie fachowiec narobi smrodu.
  19. ROTFL ! Która z tutejszych dam wcieli się w rolę dublerki dziewicy ?
  20. Moim skromnym zdaniem pojęcie sprawiedliwości rozumianej definicyjnie - w stosunkach damsko-męskich nie ma zastosowania. Intuicyjnie sprawiedliwość rozumiesz dobrze. Wydaje się, że facet powinien odpisać. Wydaje się, że powinien reagować na kontakt od Ciebie tak samo jak Ty reagujesz na kontakt od niego. Toż przecież już Newton zauwazył - "akcja równa się reakcji", a w wersji dla humanistów brzmi ta fizyczna zasada w ten sposób - "gwałt się gwałtem odciska powiedziała dupa do mrowiska" Tak podpowiada Ci intuicja. W dodatku poparta tzw. "oczywistościami" Bo co to jest sprawiedliwość ? Starożytny Rzymianin, jurysta - Ulpian Domicjusz zauwazył tak oto: "iustitia est firma et perpetua voluntas suum cuique tribuendi" Co przekłada się na - "sprawiedliwość jest to niezłomna i stała wola oddawania każdemu tego co mu należne" Problem polega na tym, że w stosunkach męsko - damskich nigdy nie było, nie ma i nie będzie wyrównania rachunków. Bo wtedy cała ta zabawa przestałaby mieć jakikolwiek sens. Relacja faceta z kobietą, jakakolwiek by nie była - zawsze będzie walką o za krótką kołdrę. Przyjmij to madame jako instrukcję obsługi facetów, a życie będzie łatwiejsze :).
  21. Przypominam, że art. 7 Ustawy Zasadniczej (Konstytucji) mówi tak oto: "Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa" Tymczasem w przypadku Twojego faceta powyższa przesłanka nie zachodzi. A to dlatego, że facet to nie urząd, w ktorym obowiązuje Kodeks Postępowania Administracyjnego nakładający na organ obowiązek udzielenia odpowiedzi w zakreślonym ustawą terminie. Doładuj prepaida np tu - https://doladowania.pl/ po czym zadzwoń do niego i spytaj czy był kac. Ech kobiety. Wy to macie problemy No ale kobiecie można wiele wybaczyć, tak samo jak pijanemu - co w ksiażce Edwarda Stachury p/t "Siekierezada - zima leśnych ludzi" zauwazył w Hoplance drwal Peresada. A młody Batiuk, długi jak miesiąc i szczupły jak pensja - ochotnie potwierdził w sposób szczery.
  22. Właśnie. Walka jeleni. Z naciskiem na JELENI
  23. Od walki to są rycerze. Najczęsciej biali Niech sobie walczą jak mają ochotę. Ja sobie mogę na to z rozbawieniem połaczonym ze współczuciem - popatrzeć. Ale też nie za długo bo to nudnawe się wydaje Ta cała "walka" to także czysty Matrix. Tak samo wytworzony jak wojny przez USA. Kraj ten (nie tylko zresztą) działa w ten sposób, że w na przykład jakiejs afrykańskiej bananowej republice - jedną ze zwaśnionych stron wspiera oficjalnie, a drugą (CIA) - po cichu. No i każdej z nich powiada: "Jak wam możemy pomóc boys, aby nigdy nie zabrakło wam woli i sprzetu do walki ?" Jedna ze stron wygra :). Skoro wsparli obie - to wygrana (za kazdym razem) - musi się odwdzięczyć. I zrobić jak "starszy i mądrzejszy" nakaże. Ja o kobiety nigdy nie walczyłem. To nie ma żadnego sensu, czasu szkoda, wynik niepewny. I najgorsze jest to, że jesli walczysz - to ona wie, że ci na niej zależy. Tym bardziej im mocniej wojujesz. W literaturze romantycznej nazywa się to okazywaniem siły miłości do niej, a jest tylko i wyłacznie okazywaniem jak nisko facet upaść może oraz ile jest w stanie zrobić dla jednego wytrysku. BTW: Tzw "loszkologika" Ona rzecze do mnie: - Wiesz, nie chcę już się z Tobą widywać, zrywam znajomosć - Jesli nie chcesz mnie widywać - to trudno - Jak to trudno ?!!!! - No trudno, nic nie poradze na Twoją na pewno suwerenną decyzję - Nie będziesz o mnie walczył ?!!!! - Przecież gdybym zaczął walczyć - to musiałbym być wbrew Twej niewątpliwie przemyślanej decyzji. Dżentelmen jestem i nigdy nie robię kobietom pod górkę Bo jesli ktoś idzie na targ i chce za wszelką cenę kupić buty - to nie dosc, że przepłaci to wróci z targu z gównianym obuwiem Dlatego - im mniej dajesz do zrozumienia, że ci na kobiecie zalezy - tym bardziej jej zależy na tobie. Nic w przyrodzie nie ginie.
  24. O tak. To znany już od bardzo dawna numer. Udokumentowany w kinematografii (Łorsoł baj najt gut ?):
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.