Skocz do zawartości

Bonzo

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2374
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    31
  • Donations

    100.00 PLN 

Treść opublikowana przez Bonzo

  1. Co to jest zakochanie ? Moja definicja jest taka - zakochanie to czynnik, ktory wywołuje u człowieka stan, w jakim podejmuje on decyzje, z ktorych wyjście jest bardzo trudne bądź nie ma go wcale. Po to właśnie Bóg czy natura (interes zbieżny) ten mechanizm opracował. Zadanie jest proste - zrobić dziecko. Aby je zrobić - potrzeba i faceta i kobiety. Inaczej jest to co najmniej trudne. Wiec -> seks Oczywiście potem dziecko trzeba wychować. Więc -> małzeństwo. Co to jest małzeństwo ? Małzeństwo jest to wytwornica dzieci. Określenie jak najbardziej techniczne bo tylko takie określenia sa najbardziej obrazowe. Dziecko następnie dorasta i powtarza schemat działania, ktory wykonali już jego rodzice, wczesniej dziadkowie i tak dalej. Każde uzależnienie działa dokładnie tak samo. Wprowadza człowieka w chwilowy stan pewnego rodzaju przyjemności nierzadko odbierając mu logikę rozumowania. Akurat papierosy są tu wyjątkowo nietrafionym przykładem, nie słyszałem by ktoś po zapaleniu papierosa (lub też będąc nałogowym palaczem) popadł w stan mniej logiczny niż posiada niepalacy. Ale każdy inny uzależniacz zazwyczaj wprowadza błędne i nielogiczne działanie umysłu ludzkiego. Najmocniej właśnie zaciemnia umysł zakochanie. Raz w życiu to przeżyłem i więcej nie chcę. Pisałem już o tym, ale powtórzę. Dwadzieścia pięc lat temu zakochałem się w pewnej damie. Gdy wyznałem co do niej czuję - dama okazała mi w odpowiedzi stronę tytułową tygodnika wydawanego przez byłego rzecznika rządu generała Jaruzelskiego. Czylii powiedziała "NIE" Cierpiałem. Tak szalenie cierpiałem, że przy tym cierpienia młodego Wertera to są wczasy. Odebrało mi rozum, chciałem się zabić. Wiedziałem, że straciłem to co najcenniejsze - własny mózg. Gotów wówczas byłem zrobić wszystko byle tylko ze mną była. Ten stan męczył mnie potwornie długo - bo trwało to bez mała aż dwa tygodnie ! I nagle puściło ! Gwałtownie. Poczułem się najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Bo odzyskałem rozum i logikę myślenia. Dodatkowo spotkało mnie niesamowicie przyjemne doznanie polegające na tym, że najprostszą metodą wywołania szczęscia w człowieku jest najpierw zrobić mu krzywdę a następnie z powrotem tak jak było. I wtedy, jak Gustaw-Konrad z III Części Dziadów Mickiewicza postanowiłem porozmawiać z Bogiem. Powiadam mu - "Panie Boże, jesli jeszcze raz w życiu popaśc miałbym w ten paskudny i zabójczy dla mnie stan - kopnij mnie w dupę" Usłyszałem głos z niebios - "Masz to u mnie" I teraz jesli czuję, że miałbym sie zakochać - patrzę w niebo. Jesli widze na nim pojawiającą się podeszwę - ojjj uważaj chłopie uważaj ! Nikt bowiem przy zdrowych zmysłach nie chce miec na dupie płaskorzeźby nadprzyrodzonego buta. Od tamtych wydarzeń jestem pragmatykiem. Tak pragmatycznym jak pragmatyczną jest uroda worka cementu - dodatkowo podkreślona napisem widniejącym na nim - "trwałosć 90 dni" Od tamtego czasu romantyzmu we mnie jest nieco tylko mniej niż w silnikowym tłoku. Ale zapewniam - tylko troszkę mniej, naprawdę jest to minimalna róznica. Ostatnio posiadłem koniecznosć spojrzenia w niebo jakieś trzy lata temu z małym okładem. Umówiłem się bowiem z pewną damą z Gdyni na kolację ze śniadaniem. Zakochanie dopadło mnie w okolicy godziny 22-giej. Gdy wracałem do siebie - było już widno. Przez przednią, dość mocno pochyloną szybę, ówcześnie 26 letniego Volvo 740 turbo - ujrzałem na niebie podeszwę. Gdy wjeżdzałem przez bramę do swego domu - od mniej więcej dwóch godzin byłem całkowicie odkochany - czego i Wam na przyszłosc, jako i sobie życzę PS: Korciło mnie z damą się umówić ponownie. Niemniej - okazało się, że jej telefon nie działa. Albo go zgubiła, albo schowała - tak samo jak generał Kiszczak schował teczkę Bolka. Kto wie, może kiedyś telefon ten się uaktywni Ufam, że przednia szyba posiadanego przeze mnie wtedy samochodu - tak samo zapewniać będzie widocznośc w górę :). I jak tu nie kochać starych klasyków ?
  2. Następca JP-II - kard. Ratzinger (B-XVI) miał jeden dosyć dobry pogląd. I nawet jakąś encyklikę napisał. Przerażony był znacznym wzrostem ilości rozwodów oraz stwierdzeń nieważności małzeństwa. Więc zalecił podjąć starania by księża ZBYT ŁATWO nie wyrażali zgody na ślub koscielny - skupiając się na odpowiednim przygotowaniu małzonków do sakramentu. Szczególnie w młodym wieku Czyli - nic na siłę, spokojnie i powoli, dobrze to przemyślcie. I jakoś bardzo szybko sprawę wyciszono i zamieciono pod dywan. Potem B-XVI zrezygnował z pontyfikatu. Nastepca - papież obecny - wyznaje inną linię. Mianowicie - znacznie ułatwić stwierdzanie niewazności małzenstwa - by ludzie, nawet po rozwodach mogli wchodzić w kolejne zwiazki sakramentalne. Nietrudno powiazać to z pieniędzmi - nowy ślub , nowe dzieci a to ważne elementy finansów dla instytucji kościelnych. Bo jak żyją tylko w "kontrakcie cywilnym" (tak KK nazywa ślub w USC) - to nie wiadomo czy dziecko ochrzczą (pieniadz), do komunii wyślą (pieniądz), kolędy mogą nie przyjmować (to też pieniądz) itp. Może to nie są jakies wielkie kwoty, ale jesli zsumowac to razy skala wiernych w kraju i razy liczba krajów - to sumy mogą być poważne. I takie zmiany ułatwiające stwierdzanie nieważności małzeństwa zostały wprowadzone w grudniu 2015 roku. Teraz wystarczy jeden wyrok za nieważnością i koniec sprawy. No i tak ma Trybunał działać - by sprawa nie trwała dłużej niż 45 dni Nawiasem mówiąc sam jestem beneficjentem tych zmian - gdyż moja ex złożyła jeszcze przed reformą wniosek o stwierdzenie nieważności mego przeszłego małzeństwa. Po 6 latach takie coś dostałem i mógłbym zawrzeć nowy ślub koscielny. Czego nie zrobię - bo jestem kawalerem po regeneracji i - jak to powtarza p. były premier Jarosław Kaczyński - "jest to już u mnie stan stały" Ale całkiem wielu - zrobi I niech im się szczęści - nikogo nie potępiam za bycie singlem, żonatym, kociołapą, lesbijką, gejem czy aseksem nawet. Nierzadko będąc zapraszanym na wesela zawsze składam kontrowersyjne życzenia panu młodemu: - Żenisz się ? - Ehe - Winszuję acz nie zazdroszczę Oczywiście po tym jest oburzenie, jak tak mogłem. Pytam wiec czy ślub katolicki. No tak. Zatem - ja bym bardzo chętnie p. młodemu pozazdrościł ale tu i teraz legalnie tego zrobić nie mogę. Zazdrośc bowiem jest jednym z grzechów głównych - czego wyrzekam się w życzeniach
  3. Bo to jest najmniej problematyczny seks. Żadna prostytutka nie zrobi nic przeciwko Tobie z takich rzeczy jakie może zrobic każda inna kobieta. No i masz 100% dyskrecji bo w zawodzie divy to sprawa najwazniejsza. Gdyby tylko szwagry się dowiedziały, że diva wsypała PT klienta - jest spalona. Ktory bowiem pójdzie do niedyskretnej, skoro chodzą do div głównie żonaci ? Co wiecej - zdarza się, że trafisz na całkiem do rzeczy kobietę, z którą sobie pogadasz jak z najlepszym kumplem. Ona może być mężatką (bo spokojnie połowa prostytutek ma mężów lub co najmniej stałych partnerów). I z Tobą pogada na tematy, ktorych przy mężu nie ruszy. Sama zadowolona będzie, jesli trafi klienta na poziomie. Jak już jakąś odwiedzisz - zrób sobie jeden taki mały numer. Daj jej do zrozumienia, że jestes jak najdalej od przekonania "płacę - żądam". Ot po prostu wpadłeś ją odwiedzić :). Jesli Ci się to uda, a ona zrozumie (jesli będzie normalna to zapewniam, że zrozumie) - to potraktuje Cie znacznie lepiej niż każdego, kto do niech przybywa i stawia ją w roli automatu do lodów Ja sobie zdaję sprawę, że pisanie o czyms takim na forum dla braci samców może nie przystoi. Niemniej - jesli jestes sprzedawcą w sklepie a klient traktuje Cię jak partnera a nie sługę (płacę więc żądam) - to taki klient będzie znacznie lepiej obsłużony przez Ciebie niż prymityw, ktoremu się wydaje, że Cię kupił i za to, że Ci zapłaci - masz przed nim zatańczyć i zaśpiewać jak p. były prezydent Kwasniewski przed komisją śledczą d/s afery Orlenu :). Logika mówi jedno. Prostytutkę prędzej należy tak właśnie sympatycznie potraktować niż na przykład żonę. Bo żonie płacisz ustawicznie i w dodatku - płacić musisz gdyż zobowiazałeś się do tego zawierając zwiazek małzeński. I nie masz na żonę żadnego przełożenia, że za X-kasy z tytułu Twojej wypłaty musisz dostać Y-razy dupy miesięcznie. A i jeszcze jedno jest fajne. Gdy już odwiedzisz divę - to zagraj "świezaka". Że Ty tak pierwszy raz, że nie wiesz za bardzo o co chodzi, że taki trochę nieśmiały jestes, zeby Cię troszkę że tak powiem "obznajomiła" z "tym tematem" (nie mówię stricte o seksie, mówię o całej otoczce seksu płatnego). I daj jej kasę na samym poczatku, zanim dwa słowa zamienisz. I tak zapłacic musisz, wiec co za róznica ? Ona poczuje, że masz do niej zaufanie i Cię obsłuży najlepiej jak potrafi. I przyłoży się do roboty i na zegarek za wiele patrzeć nie będzie Zobaczysz, tak to właśnie działa. Mało tego - zachęci Cię byś wrócił. I wrócisz nie raz To jest identyczny handel jak kazdy inny. W handlu takie małe psychologiczne gierki potrafia wiele zdziałać Bo tak po prawdzie - co Ci zależy ? I tak i tak seks dostaniesz. A stosując to co napisałem powyżej - za te same pieniądze masz szansę ugrać więcej
  4. Dokładnie tak jest. Dekalog to prawo nie pozostawiające żadnych wątpliwości i nie podlegające interpretacji rozszerzającej. A taka musiałaby byc zastosowana gdyby IX przykazanie o pożądaniu żony rozszerzyć również na męża. Bo przykładowo - w przykazaniu IV, gdzie napisano by czcić ojca swego i matkę swoją - wskazano wyraźnie na pełne równouprawnienie obojga rodziców bez względu na płeć. A tego w przykazaniu IX nie ma.
  5. Ranking ceny za seks wyglądał zawsze tak (od najtańszych do najdroższych sposobów jego uzyskania) 1. Diva. Cena od 150 do 300 złotych za godzinę, te najdroższe biorą 500. Oczywiście są jeszcze droższe ale te odrzucamy jako fanaberię. Tak samo - odrzucasz jako fanaberię Bugatti Veyron jesli potrzebujesz samochodu. Plus podstawowy - masz 100% gwarancji, że będzie seks. Plus dodatkowy - uroda do wyboru, do koloru i cała masa wymagań jakie stawiasz lasce godnej by z Tobą poszła do łóżka. To jest biznes, ktory prędko reaguje na zapotrzebowanie klienta. 2. Wyrwana laska w dowolny sposób (net, klub, impreza). Tu samo danie dupska może być teoretycznie za darmo, ale trzeba doliczyć koszta dodatkowe. A wiec na przykład hotel (150) plus jakiś obiadek, kolacyjka, kawka. No i seks zazwyczaj nie ma miejsca na pierwszym spotkaniu (ot logika, jaki jest związek miedzy seksem a numerem spotkania ?), wiec najpierw trzeba zainwestować. Kilka stów poszło się gonić. I co wiecej - istnieje całkiem realne ryzyko, że zainwestujesz sporo czasu plus pokryjesz koszty "wstępne" a dama pokaże Ci gest Kozakiewicza. Gdyż w przetargu przebije Cię bardziej rozrzutny. 3. Stały związek bez mieszkania razem. Prezenciki, pożyczki na wieczne nieooddanie, masa czasu własnego. Trudno cokolwiek tu dokładnie szacować, ale ilosć włożonego szmalcu jest spora. I nie chodzi tylko o sam szmal ale i o czas, ktory możnaby spozytkować na coś innego, nierzadko dochodowego. 4. Stały związek z mieszkaniem razem - patrz pkt 3 + dolicz koszty co najmniej częściowego utrzymania drugiej osoby 24/7/365. Plus dodatkowo - nerwy. Co naprawdę cięzko przeliczyć na pieniadze, ale wpływ nerwów na Twój stan majątkowy na pewno nie jest dodatni. 5. Małzeństwo. Punkt 4 + totalna jazda bez trzymanki bowiem art 31 paragraf 1 KRiO natychmiast uwspólnia Twoją wypłatę i wszelkie inne dochody wchodzace w skład majątku wspolnego a nic nie mówi o seksie ze strony małzonki. Czyli - ciupasem masz prepaida bez żadnej gwarancji że będzie jakiekolwiek bara-bara. A jak zrobisz dziecko - pozamiatane. Do końca życia a nawet i dalej Wniosek: Wybory, bez "peezelowskiego wspomagania" - wygrywa w cuglach partia polityczna pod nazwą Konsewatywna Unia Realizacji Wszelkich Ambicji. Czyli - K.U.R.W.A.
  6. Własnie tak działa ! Zapisy ustawowe są jasne - ten kto obcował w określonym czasie. Oczywiscie jesli są dowody na to, że ojcostwo innego goscia jest bardziej prawdopodobne - to może to wpłynąć na zmianę domniemania. Tyle, że aby się powołać na paragraf 2 - musza być dowody, że kobieta obcowała i z innymi facetami w zakreślonym ustawowo terminie. A zdobyc takie dowody jest trudno. Przecież kto wie o tym kto posuwał daną laskę ? Ona sama z całą pewnością. Więc sądzisz, że powie przed sądem, że posuwało ją jeszcze pięciu innych ? Wątpię To jest nic innego jak udowadnianie, że nie jestes wielbłądem ! Ale czyż to nowość w Polsce wykazywać, że jestem niewinny ? I tak własnie by było gdyby ów szejk ją rzeczywiście peklował Bo sąd spyta szejka - szejku peklowałeś ? I teraz dalsza część zabawy zależy od tego co on na to odpowie. Jesli peklował i się przyznał, że peklował - tata. Jesli peklował ale się nie przyznaje - to wtedy sąd pyta powódki czy aby sobie nic nie zmyśliła ? Jesli ona twardo, że peklował, bo ma świadków, bo ma sms'y bo ma maile, bo ma wspolne zdjęcia - to badania DNA. Poza tym - jesli ktoś ma naprawdę wielkie pieniądze - to uciszy takową damę innymi metodami niż wykazywanie przed sadem, że nie on jej naruchał bejbe. Albo da jej kasę i nakaże siedzieć cicho, albo ją postraszy bo ma możliwości i wtedy będzie szukała innego ojczulka. No i jeszcze jedno - taki szejk będzie miał na pewno dobrego prawnika. A ten, gdy nawet już będzie sprawa jasna, że szejk jej dzieciaka spłodził - wyskoczy z argumentem dosć jasnym. Mianowicie - alimenty się ustala w oparciu o rzeczywiste koszty utrzymania dziecka. I dzieli sie po połowie. Dama wykaże że dzieciak kosztuje 5 klocka miesiecznie (dużo, ale załóżmy, że wykaże bo dużo zarabia) No to szejk zapłaci 2.5 klocka i dama będzie skakała z radości. Dla szejka to są drobne nawet nie na waciki. On raczej jej da wiecej "pod stołem" za to by morda w kubeł była niż pozwoli się zaciągnąć przed sąd i robić sensację. To nie jest tak, że jesli kobieta jest kasjerką z Biedronki i zarabia na rękę 3k, przeleci ją milioner - to zaraz wyrwie od niego na dziecko 100 tysiecy miesiecznie. Oczywiscie, wyrwie na pewno więcej niż jej koleżanka, ktora się pusciła z na przykład pompiarzem z Orlenu na tyłach Biedronki, ale bez przesady. Co innego gdyby za mąz wyszła. Alimenty ustalane są w oparciu o dwie kwestie: 1. Rzeczywiste potrzeby finansowe dziecka 2. Możliwości zarobkowe zobowiazanego.
  7. Dlatego tez najbardziej bezpieczny seks jest u prostytutki. Z kilku powodów: 1. Prostytutka zawsze się zabezpiecza. I to dwukrotnie - sama łyka tabletki lub ma spiralę i nie dopuści do siebie klienta bez gumy. 2. Jesli jakimś cudem prostytutka zajdzie w ciążę - to się wyskrobie. 3. Gdyby nawet chciala wrobić klienta w dziecko - ten przed sądem może łatwo wykazać (screen z odlotów czy roksy) - że ona jest divą i takich jak on z pewnością było wielu. Oczywiście to nie przesądza że on ojcem nie jest, ale pozycja negocjacyjna przed sądem w wypadku kiedy pozywa prostytutka - jest całkiem inna. I dlatego divy nie pozywają. 4. Ważne - diva cię nie zna. Nie wie czy jestes bogaty, czy masz majątek, coś ty za jeden. Więc nie ma żadnej gwarancji, że warto kolesia pozywać o alimenty, skoro przecież to może być jakiś łachmyta, ktory uskładał dwie stówki i przybył na ruchanie. 5. Najważniejsze - diva nie wie o tym, że nazywasz sie np Cezary Tomczyk zamieszkaływ Zgierzu przy ulicy Słowackiego 16 mieszkania 4. Nie ma więc kogo pozywać. No chyba, że sam jej o tym powiesz Bo ona na pewno nie zapyta. 6. Szansa na to że złapiesz jakiś syf od divy jest znacznie mniejsza niż na to, że złapiesz syf od damy z opisywanego wątku. Jest wysocie możliwe, że wpadła w Holandii. Z kim się tam gziła ? Nie wiadomo. Ale wiadomo jedno - skoro wpadła to się gziła bez gumy. Tym sposobem załapac mogła naprawdę przerózne niespodzianki i może je rozesłać dalej 7. Idąc do divy robisz taki shit-tescik. Dzwonisz i: - cześc kochanie, wpadnę do ciebie - zapraszam - ile za zabawę - 300 - a ile mam ci dopłacić za seks bez gumki ? I jesli ona powie, że 100, 200, 1000 czy 100 tysiecy - żegnasz się czule (cześć, cześć, berecik weź, idziesz już dwa na raz włóż). A jesli powie - słońce, nie ma takiej opcji - odpowiadasz - nooo, nareszcie rozsądna dziewczyna, sam bez gumy nigdy tego nie robię i tak każdej pytam bym się nie potem stresował. Ona wtedy odpowie - już cię lubie, na co czekasz, siadaj, odpalaj, jedź do mnie bo już za tobą tesknię pograżając się w melancholijnych rozważaniach, ktorych myślą przewodnią jest - "dlaczego cię tu jeszcze nie ma" A potem to już normalnie No
  8. Ależ zamyka. Jasne, że zamyka. Tyle że: 1. Możesz to zrobic TYLKO poprzez proces sądowy zaprzeczający ojcostwu (no chyba, że na procesie o jego ustalenie masz już odpowiednie dowody) 2. Musisz zdobyć materiał genetyczny dziecka - a jesli mamusia będzie odpowiednio sprytna - może to byc trudne Dopóki sąd nie stwierdzi zasadności Twego zaprzeczenia ojcostwa - bulisz alimenta pod groźbą komorniczej egzekucji. I może taki stan rzeczy trwać wiele lat - nie muszę Ci chyba przypominać jak długo potrafią trwać sprawy w sadach w Polsce. I co wiecej - jesli na przykład po latach okaże się, że płaciłeś alimenty na CUDZE dziecko - nie masz żadnych szans na ich odzyskanie od matki tego dziecka. Absolutnie żadnych. Polskie prawo czegoś takiego nie przewiduje ! A to dlatego, że przecież płacąc alimenty byłeś ojcem tego dziecka i mogłeś korzystać (oczywiście na papierze) z praw rodzicielskich (o ile Cię ich nie pozbawiono). I co wiecej - matce dziecka, która niesłusznie Cię wrobiła w dziecko i alimenty na nie - nawet jesli to udowodnisz bez najmniejszych wątpliwości - kompletnie nic nie grozi. Nie ma za to żadnych kar ani sankcji spenalizowanych w polskim prawie. Dlatego w innym wątku napisałem - jesli podejmujesz zabawę z kobietą - już jest pozamiatane. Nawet jesli jej nie włożyłeś mitygując się zawczasu - to i tak ona ma bardzo duże możliwości zrobić Cię ojcem jej dziecka spłodzonego przez kogoś innego. Bo nawet jesli bawiłeś się z nią w całowanki, przytulanki, podniecanki - to już obcowałeś. I doprawdy nie widzę możliwości być udowodnił, że jej nie włożyłeś. Nawet gdybyś sądowi film z Waszych zabaw okazał - to i tak o niczym nie przesądza, przecież mogłeś wyłączyć kamerę i za godzinę przelecieć laskę bez dokumentowania tego faktu nośnikiem elektronicznym w formacie *.avi I dlatego zawsze podkreślam, że z chujem nie ma żartów
  9. Dla ugruntowania Twoich przemyśleń - miej na uwadze w jaki sposób polskie prawo przypisuje ojcostwo. Są trzy sposoby: 1. Mąż kobiety, ktora urodziła dziecko w czasie małzeństwa lub do 300 dni po nim - automatycznie. 2. Przez uznanie - czyli facet sam się przyznał przez urzędnikiem USC - tak to ja dziecko zrobiłem. 3. Przez sądowne ustalenie ojcostwa. Punkty 1 i 2 sa chyba jasne. Punkt 3 - ustalanie ojcostwa następuje w drodze DOMNIEMANIA !. To bardzo wazne słowo - wystarczy DOMNIEMAĆ i już jesteś ojcem ! Podstawa prawna - Dz.U.2015.0.2082 t.j. - Ustawa z dnia 25 lutego 1964 r. - Kodeks rodzinny i opiekuńczy. Cytuję: Art 85. Domniemanie ojcostwa dziecka pozamałzeńskiego § 1. Domniemywa się, że ojcem dziecka jest ten, kto obcował z matką dziecka nie dawniej niż w trzechsetnym, a nie później niż w sto osiemdziesiątym pierwszym dniu przed urodzeniem się dziecka, albo ten, kto był dawcą komórki rozrodczej w przypadku dziecka urodzonego w wyniku dawstwa partnerskiego w procedurze medycznie wspomaganej prokreacji. § 2. Okoliczność, że matka w tym okresie obcowała także z innym mężczyzną, może być podstawą do obalenia domniemania tylko wtedy, gdy z okoliczności wynika, że ojcostwo innego mężczyzny jest bardziej prawdopodobne. Co z powyższego wynika ? Ano jesli są dowody, że bzykałeś w odpowiednim terminie daną kobietę - domniemywa się że Ty jestes ojcem. I sąd tak właśnie uzna. I jesli laska bzykała się na przykład z 10 innymi facetami w podobnym okresie - a Ciebie wybrała jako najkorzystniejszego dla niej ojca spośród dziesięciu ruchaczy - to nim zostaniesz ! Bo sąd Cię spyta: - obcował Pan z powódką w określonym przez w/w ustawę czasie ? - No... nooo... tak Koniec - przyznałeś się, od tej chwili jestes tatusiem ! I sąd nie będzie Cię pytał czy była guma, tabletki, spirala, stosunek przerywany (módlmy się za dzieci, które wsiąkły w przescieradła). Bzykałeś - pozamiatane. Oczywiście możesz się powołać na paragraf 2 - z ktorego wynika, że domniemanie iz jestes tatą może być obalone jesli laskę posuwali inni faceci. Z tym, że trzeba wykazać, że ojcostwo innego faceta niż Ciebie jest bardziej prawdopodobne ! Musiałbyś zatem miec dowody, że inny bzykał ją na przykład częściej niż Ty ! Jesli ona stwierdzi, że tylko Ty ją bzykałeś - masz pozamiatane. Bo musiałbyś odnaleźć świadków, ktorzy stwierdzą, że Ty ja bzykałeś np raz w tygodniu a Józek - codziennie. Możesz oczywiscie także dotrzeć do Józka i poprosić go by przyznał, że on posuwał laskę częściej niz Ty - przez co to on a nie Ty będzie obciażony alimentami. Podejrzewam jednak, że Józek Cię obśmieje. O ile w ogóle Józka odnajdziesz. Oczywiście możesz wytoczyc sprawę o zaprzeczenie ojcostwa. Ale wtedy to Ty musisz wykazać że ojcem nie jesteś - co może odbyć się na podstawie grup krwi matki, dziecka i Twojej jesli ewidentnie nie pasujesz do tej układanki: Albo poprzez wykonanie badania DNA Twojego i dziecka. Zauważ, że tabela grup krwi nie służy do potwierdzenia ojcostwa (dwóch domniemanych tatusiów może mieć takie same grupy krwi) - jedynie służy jako wykluczenie niepasującego. Powtarzam to już trzeci raz, no ale ostrożności nigdy za wiele Wniosek: Posuwający kobietę facet niezwykle łatwo może zostać sądownie uznany ojcem. Aby to odkręcić - droga jest długa i kosztowna. Jak wspomniałem - wystarczy, że się przyznasz. A i zupełnie bym się nie zdziwił - gdybyś został ojcem wskutek tego, że na przykład znaleźli się świadkowie, ktorzy zeznali, ze bywałeś u powódki nocami, razem gdzieś wyjeżdzaliście na weekendy. To jest bardzo powazna przesłanka, wynikająca z tzw "doświadczenia zyciowego" wskazująca na to, że obcowałeś z matka dziecka. I raczej jej zeznania (on mi wsadził) będą miały większą sądownie wartość niz Twoje, kiedy będziesz się tłumaczył - wysoki sądzie, no bywałem u niej, nocowałem, ale nie wsadziłem jej bo ją tylko obcałowywałem i obściskiwałem. Żaden sąd w to nie uwierzy. Tak samo jak żaden mąz nie uwierzy, że jego żona spędziła noc z hotelowym pokoju z jakimś facetem i ograniczyli się jedynie do oglądania kolekcji średniowiecznych numizmatów
  10. Bracia. Powyższy post brata Jaro należy przykleić w eksponowanym miejscu tego działu. Niechaj będzie to przestroga i zarazem zachęta, iż tylko dobra guma, zdejmowana z fiuta po wszystkim samodzielnie. Nad kiblem. I własnoręcznie spłukiwana niagarą the best
  11. Proste - laska szuka ojca najprawdopodobniej poczętego już dziecka. Mało czasu jej zostało, za miesiąc przestaną się zgadzać rachuby i pojawią się podejrzenia :). Zasada jest prosta - jesli dama mowi Ci, że się zabezpieczyła - to oznacza tylko że mówi. Oczywiście może nie kłamać, bo przecież nierzadko zdarza się, że mowa ma pokrycie w rzeczywistości. Problem polega na tym, że nie musi mieć Dlatego - tylko dobra guma. Wielu facetów nie rozumie tej prostej rzeczy. Tylko dobra guma czyni cuda. I dlatego proponuję ścieżkę zdrowia (jak w Radomiu w siedemdziesiątym szóstym) - przegumować co niektorych od morza do Tatr :). Wtedy zapamiętają smak gumy i o gumie nie zapomną A najlepiej - dać sobie spokój z sylwestrowym seksem nawet w gumie. Po co Ci to ? Jesli masz ciśnienie w torbie - umów się z drogą nawet divą, Rozładujesz się całkowicie i nawet jesli zapłacisz jej tysiaka - to i tak będzie promil kosztów jakich możesz sobie narobić. Bo z chujem nie ma żartów
  12. Z jednej strony niby tak. Z drugiej - są dwa problemy i to spore: 1. Udowodnić, że nie dawała "sygnałów wstępnych" - niepodobna. 2. Istnienie przepisu wbrew naturze - powoduje że będzie on martwy. Dokladnie to samo jest z prohibicją. Nigdzie i nikomu nie udało się zlikwidować zjawiska np narkomanii, palenia papierosów, picia alkoholu za pomocą przepisów.
  13. 2017 jak i poprzednie - zajebisty byl Co się będę czepiał ? Nie ma czego Szklanka do połowy pełna Nie podsumowuję nigdy lat, tak samo jak NIGDY nie narzekam na moje ex-kobiety O żadnej nie powiedziałem, że zła była - bo przecież musiałbym się liczyć z koniecznością odpowiedzi na zasadne pytanie - "to gdzieś miał oczy ?" Przeciwnie, wszystkie wspaniałe były, co prawda każda na inny sposób Najważniejsze to wiedziec kiedy ze sceny zejść niepokonanym Dokładnie tak samo jak p. dr Jan Kulczyk - ktory to taktownie "umarł" w samą porę
  14. To jest absolutnie trzeźwa obserwacja. Zdolnych do niej jest jakiś groteskowo mały procent ludzi, a jeszcze mniejszy procent jest w stanie ZROZUMIEC dlaczego tak właśnie jest. Podczas gdy przyczyna jest niezwykle prosta - natura Czyli biologia. Zauważcie Bracia prostą rzecz - najtrudniej jest odnaleźc najprostsze rozwiązanie najtrudniejszego problemu Historia pokazuje, że tak właśnie jest. Od tysięcy lat największe odkrycia powstawały zawsze tak samo - jeden człowiek, lub co najwyżej mała, wąska grupka ludzi odrzucała istniejące od wieków stereotypy, normy czy przekonania - i decydowała się iść pod prąd. Tak było z Einsteinem, tak samo było z Kopernikiem, Galileusz nieomal życie postradał i gdyby swych oczywistych prawd nie odwołał - spłonąłby na stosie. No i taką samą drogę przeszedł jeszcze wczesniej pewien syn cieśli zwany Chrystusem. Z tym, że tego akurat zabito. Bo wszyscy z nich jako absolutna mniejszość - głosili coś wbrew istniejącym przekonaniom. Dlatego też prawda nigdy nie jest demokratyczna. Iluzja monogamii istnieje wyłącznie dlatego że większość ludzi jest po prostu głupia i w to wierzy. Że tak jest. I nawet jesli widzą, że masa ludzi zdradza mężów czy żony - to i tak twierdzą, że są to jakies drobne jednostki a nie temat globalny. Bo nie chcą widzieć prawdy. Gdyż nie widziec jej jest wygodniej. Alleluja i pod prąd zatem Bracia. Tylko zdechłe ryby płyną z prądem, a te zdrowe - pod prąd, do źródła. W źródle bowiem zawsze jest czysta, dobrze natleniona woda. I zawsze w źródle jest przyczyna zwana prawdą. I żeby było jasne - powyższe nie jest zachętą do zdradzania. Umowy trzeba dotrzymywać. Jest za to zachętą - aby zobaczyć to czego widzieć się nie chce i pytać o to o co nie wypada. The important thing is not to stop questioning. Albert Einstein.
  15. Zasada jest taka: Dwoje ludzi wstępując w zwiazek malzenski - nie robi nic innego jak tylko rozsiada się na dwoch ustawionych blisko siebie beczkach wypełnionych materiałem wybuchowym. Osoby te ustawicznie przekazują sobie prowadzące do nich lonty. Kwestią czasu jest moment, w ktorym jedna ze stron skrzesa ogień przy prochowym sznurze. Efekt nietrudno przewidziec - wyjebią dwie beczki z racji bezpośredniej bliskości tychże. Nie sądzę. A przynajmniej bylaby to dluga droga. KRiO wyraźnie mowi - decydują mozliwości zarobkowe zobowiązanego ! I dlatego ja, przez cały okres mojego dwuletniego małżeństwa - bylem wzorcowo wierny niecierpliwie czekając na formalne jego zakończenie i uprawomocnienie wyroku rozwodowego ! Gość się po prostu sam zaorał. Bo jesli ktoś targa tygrysa za wąsy - to niech nie ma pretensji, że tygrys go pożre - gdyż jest wysoce możliwe, że to dzikie zwierzę będzie miało odmienne od targającego zdanie - w sprawie własnych wąsów.
  16. To zalezy od tego jak wyraźny byłby to upadek i jakiego zakresu zdrowia dotyczyl, ale i to nadal o niczym nie przesądza. No i caly czas mamy przed oczami zapis ustawowy - "wysokość zobowiązania zalezna jest od MOŻLIWOSCI zarobkowych zobowiązanego" A tu pole do interpretacji jest absolutnie dowolne. Jesli facet był śpiewakiem i stracil glos - to przeciez teoretycznie moze pisac teksty piosenek i na tym zarabiac. Albo - z pierwotnego zawodu jest np inzynierem. No to niech popierdala jako inzynier, tez zarobi. Tak patrzą na to sądy ustalając alimenty. Ogolnie to nie da sie odpowiedziec na Twoje pytanie w sposob precyzyjny. Loteria ze wskazaniem na korzyść damy. I to wyraźnym wskazaniem. Co więcej - zdarza się, że sądy podczas ustalania wysokości obowiązku alimentacyjnego - nie tylko biorą pod uwagę oficjalne źródła dochodu zobowiązanego (PIT roczny w US) ale i także te "szarostrefowe". Na przyklad - gość pracuje na budowie jako murarz, ale są dowody na to, że chodzi popołudniami na fuchy i na przykład kładzie glazurę, tynkuje po prywatnych mieszkaniach itp. Kasa z ręki do ręki. I tu sąd na podstawie tak zwanego "doświadczenia życiowego" szacuje, że taki fuchmajster po godzinach może dorobić w m-cu nieopodatkowane np 3 tysiące jesli dobrze się zakręci. I bierze to jako podstawę do "wyceny". Bo to są właśnie MOŻLIWOŚCI zarobkowe.
  17. Zasadniczo popieram podane przez Ciebie proporcje waga vs wzrost damy, cycatość i dupiastośc także . Brzucha się nie czepiam zbyt szczególnie, nie jestem bowiem specjalnie drobiazgowy Zupełnie nie podchodzą mi damy w typie zasuszonej modelki. Co ma ten plus ze zazwyczaj te modelkowate są mocno oblegane, wiec pośród tych niechudych jest szersza podaż. Inna sprawa że waga nie swiadczy zawsze o tym ze dama jest gruba. Mam kumpelę z ogolniaka (jamais couche avec, to koleżanka) - ktora mierzy 172 cm wzrostu i wazy 90 kg (zbadane u mnie w domu, na mojej wlasnej wadze, dama nietrzeźwa ale zdolna ustać sama). Gdybym podejmowal zaklady o jej wagę z Braćmi, okazując wymienioną do oględzin tylko wizualnych - zostałbym multimilionerem. Nikt bowiem nie oszacowałby jej wagi na wiecej niż 70 kg. A dziewczę ma ciężkie kosci po prostu Czego ni cholery nie widać.
  18. W tym konkretnym przypadku TYLKO nowy slub p. Wojcikowej przerywa obowiązek alimentacyjny. Nawet jesli zamieszkalaby wespół z p. Solorzem na kocią łapę - dalej kasę dostaje. Ustawa wyraźnie mowi - wejscie w nowy zwiazek malzeński. I uwaga - sa dwa rodzaje łozenia na byla: 1. Z tytulu spadku poziomu zycia po rozwodzie - ale łożyć może WYLACZNIE winny malzonek. Taka sytuacja jest wobec p. Wojcikowej (art 60 § 2 KRiO) 2. Z tytulu znalezienia się exmalzonka w niedostatku (choroba np) - wtedy dostac kasę moze kazdy pod warunkiem ze nie jest jedynie winny (czyli jesli ktos jest jedynie winny i doprowadzil do rozpadu malzeństwa - nie moze sie domagac kasy) - (art 60 § 1 KRiO) Alimentację przerywa: a. nowy slub w obu przypadkach b. uplyw czasu 5 lat w przypadku 2 chyba, że sąd w wyjątkowych okolicznościach te 5 lat przedluzy. Bo jest taka furtka. Kilka postów wczesniej linkowałem stosowny zapis KRiO - Art 60 Oczywiście jest taka czysto teoretyczna mozliwość - że jak kol. @Mosze Red napisał - dama pojdzie do sądu i powie - nie chcę juz kasy Obawiam się, że taki przypadek jest odrobinę mniej realny jak odwrócenie się drugiej zasady termodynamiki. Ale naprawdę róznica jest minimalna
  19. Zgodnie z zapisem cytuję: " § 3. Obowiązek dostarczania środków utrzymania małżonkowi rozwiedzionemu wygasa w razie zawarcia przez tego małżonka nowego małżeństwa. Jednakże gdy zobowiązanym jest małżonek rozwiedziony, który nie został uznany za winnego rozkładu pożycia, obowiązek ten wygasa także z upływem pięciu lat od orzeczenia rozwodu, chyba że ze względu na wyjątkowe okoliczności sąd, na żądanie uprawnionego, przedłuży wymieniony termin pięcioletni." Vide mój poprzedni wpis w tym wątku. Zatem - jesli niedostatek - to 5 lat albo do momentu zawarcia nowego malzeństwa Jesli nie niedostatek a pogorszenie warunków życia (jak w tym wątku) - to do momentu zawarcia nowego malzeństwa. Wniosek - jesli obdarowana alimentacją 5k dama nie wejdzie w nowy zwiazek małzenski (a na przykład zamieszka z facetem bez ślubu) - to ma jej płacić do usranej śmierci. Jego lub jej.
  20. To zadzwoń. Tyle tylko, że wtedy wrócisz do tak zwanego JPW (jebanego punktu wyjścia). Ogólnie to jest dosc mały problem, o ktorym napisałeś. Ciesz się, że nie masz większego - a mianowicie, że Ty byś bardzo chciał jak teraz, a to nie Ty ale ona zadzwoni. I odbierzesz telefon z rozpędu.
  21. Masz sporo racji, mi empatii od zawsze brakowało No ale z drugiej strony - końcowy efekt jakoś trzeba uzyskać. Można twardym tekstem - rob, nie marudź a można i rzeczywiście dobrym słowem, pocieszeniem, ułagodzeniem. Nie zgodze się jednak z tym, że zawsze działa tylko ta druga metoda. Pierwsza też bywa skuteczna. Bo kazdy jest inny. Mądry to jest ten, ktory odgadnie której z metod użyć Przed jej zastosowaniem Ale - na przyszłość będę starał się szerzej patrzeć na te kwestie, w końcu na tym życie polega, że człowiek cały czas się uczy
  22. Powiem po męsku - Ty się przegłodź chłopie. Tak jak Ci wczoraj napisałem - kilka dni. To najprostszy, najbardziej skuteczny i co moze akurat nie takie ważne - najtańszy sposób. I dokładnie związany z tytułem wątku - kara za grzech obżarstwa. Wszystko w tym małym Wszechświecie jest homeostatem. Na akcję jest reakcja, co już Newton zauważył (dla humanistów - gwałt się gwałtem odciska powiedziała dupa do mrowiska) Zatem jesli przegiałeś z jedzeniem - czas to wyrównać głodówką. Często najprostsze rzeczy są najtrudniejsze do zrozumienia. Nie odbieraj tego maila jako moją kąśliwość - bo jestem ostatnim wyrywnym do złośliwości w takich chwilach. To są po prostu proste, męskie i twarde słowa. Jak czekista z czekistą a samiec z samcem
  23. Bo powiem Wam Bracia o co tu chodzi. Otóz - na tym forum wyrywa się ludzi z Matrixa. Ja na to szerzej patrzę - to nie chodzi o tylko Matrix związany z kobietami. Ta sprawa jest szersza. Matrixem jest na przykład przeświadczenie, że nie wolno bzykać cudzych żon. Tak nam wszystki kiedyś wdrukowano do głów. Z tym że co z tego ? Przecież to nie działa. Przecież prawie zawsze zdrada wychodzi kiedy zdradzany dałby sobie rękę uciąć za wiernosć żony. Dlatego emocje trzeba z mózgu wyrzucić i pozamiatac po nich do czysta i zrobić w ten sposób, w czystym mózgu miejsce logice. Ta jest oczywista - jesli się na coś umawiasz - dotrzymaj tego. I jesli umowa zostanie złamana - to tylko pokrzywdzona strona tej umowy ma prawo mieć pretensje za jej złamanie. Dlatego też dla mnie potępianie ruchaczy mężatek jest po prostu śmieszne, babskie i niepodparte niczym co w głowie normalnego, logicznego samca osadzone być powinno. Co to jest Matrix ? Matrix to jest macierz. Macierz to jest matematycza tablica do opisu zjawisk w fizyce. Czym jest fizyka ? Nauką o życiu. Macierze są różne. Od jednoelementowych (tensory zerowej walencji - zwykła liczba), trzyelementowych (wektor czyli tensor pierwszej walencji), dziewięcioelementowych (macierz 3x3 - tensor drugiej walencji)) po 27-elementowe (tensor trzeciej walencji - czyli kostka w przestrzeni, zapis na kartce jest nie tylko lewo prawo ale i góra dół). Są tensory walencji czwartej (81 elementów ale tu się wyobraźnia normalnych ludzi kończy, to tylko Lorentz z Einsteinem widzieli) Jesli jeden element zmienisz - to już macierz jest inna. Może przestać być symetryczna, od razu ma inne wartości własne, staje się ujemnie określona albo osobliwa - wtedy nie da się jej odwrócić) Chodzi o to by w głowie sobie poukładać pewne rzeczy i swoją własną macierz doprowadzić do postaci logicznej i prawidłowej. I to TY SAM musisz zrobić, bo nikt inny tego za Ciebie nie dokona. Natomiast jest od cholery takich, ktorzy w Twojej macierzy ochotnie pozmienialiby elementy. Tak by im, a nie Tobie pasowały. Pół biedy jesli zdajesz sobie sprawę, że ktoś je zmienia. Gorzej - jesli operacja odbywa się bez przerywania snu. Wtedy sam wierzysz w to, że Twoja macierz jest prawidłowa i bronisz jej do upadłego. W końcu upadasz i przychodzi olśnienie, kiedy to stwierdzasz w krótkich, męskich, żołnierskich słowach - "kurwa, ktoś mnie tutaj w chuja zrobił". Łyżka nie istnieje ! I dlatego też słynny film Matrix - nie bez przyczyny miał taki tytuł.
  24. Panowie: Rozróżnić trzeba dwie kwestie - idealizm i rzeczywistość. Ten kto kiedyś wymyślił monogamię - doskonale wiedział, że nic z tego nie będzie. Biologia. No ale zyskał w ten sposób narzędzie władzy - grzech. Człowiek, ktory popełni grzech - może zostanie ukarany a może nie. Ale w głowie u niego jest wyraźna informacja - źle robię. To powoduje poczucie winy, wyrzuty sumienia, obniża samoocenę. Taki człowiek robi się w swoim własnym mniemaniu mniejszy - i dlatego zdecydowanie łatwiej nim sterować. Czyli - rządzić. Bo nie będzie podskakiwał gdyż czuje, że jest mniejszy niż gdyby nie zgrzeszył. Bóg kiedyś na świat sprowadził potop. Mineło od tego czasu wiele wieków i Bóg na świat nie zsyła drugiego potopu - gdyż przekonał się o bezskuteczności pierwszego. Ja sobie zdaję sprawę, że mężczyźni POWINNI szanować cudze żony, podobnie jak kobiety POWINNY szanować cudzych mężów. Z tym, że to niemożliwe. Wielu ludzi w historii ludzkości biło na alarm, że nalezy świat poprawić - to wtedy wszyscy ludzie będą braćmi, nie będzie wojen, nie będzie zdrad, nie będzie kłótni. Za każdym razem kończyło się to w jeden i ten sam sposób - wołaniem na puszczy lub pisaniem na Berdyczów. Najczęsciej - i jednym i drugim. Einstein powiedział kiedyś że głupotą jest powtarzać ciągle te same czynności oczekując innych wyników. Dlatego też moje zdanie jest takie - jesli mąż i żona ślubują sobie wierność (lub też w związku nieformalnym umawiamy się na to samo) - to jak to już zauwazyli Starożytni Rzymianie - pacta sunt servanda. Co się przekłada na "umów nalezy dotrzymywać". I to żona mężowi obiecuje, a mąż - żonie. Wolny ruchacz mężatki - nikomu nie obiecywał żadnych zasad. Ja wiem, że powinien. Ale deklaracji nie złożył. Więc to żona powinna być odporna na zaloty a nie on się hamować. On może wykorzystywać legalnie cały arsenał swych samczych środków - by przelecieć cudzą żonę - lecz nie zrobi tego do momentu kiedy ona nie złamie danej swemu mężowi obietnicy. Choćby skały srały a kutasami z nieba padało. Bo związek to dwoje ludzi. I tych dwoje się umawia na określone zasady. Tylko dwoje. Nikt nie wymaga deklaracji w chwili ślubu od wszystkich facetów - tej kobiety nie ruszamy bo właśnie wyszła za mąż. Bo to niemożliwe. Dlatego też moje zdanie jest takie - nie widze niczego nagannego w tym, że ktoś posuwa cudze żony. Jego sprawa. Jesli będą z tego tytułu konsekwencje - to on je poniesie. Jesli cudza żona zdradza - jedyny zarzut jaki jej można postawić - to złamanie danej obietnicy. Natomiast jesli okaże się, że zdradzająca żona ma tak samo niewiernego męża - jakikolwiek problem znika. - zdradziłaś mnie - wrzaśnie mąż - ty mnie również - odpowie żona - jak mogłaś ?, ślubowałaś wierność, była umowa ! - no cóż staruszku, ty wprowadziłeś do umowy lewy punkt, ja też ! - ale ty pierwsza ! - kochany, nie kłóćmy się o kolejność - bo kto pierwszy kogo - na tym etapie już nie dojdziemy. Bo aby dojść kto kogo pierwszy zdradził - to strona, ktora uważa że była druga - musiałaby udowodnić swoją wierność. To w ogóle jest ciekawe. Bo trzebaby udowodnić, że się czegoś nie zrobiło. Czyli - wykazać, że istnieje nieistniejące. Załóżmy, że ktoś nigdy nie był w Krośnie. Jak ma to udowodnić ? Przecież to niemożliwe. Bo to, że żaden z mieszkańców Krosna nie widział tego człowieka w rozpatrywanym mieście - jeszcze nie przesądza, że go tam nie było. Dlatego udowadnia się tylko to co miało miejsce a nie wykazuje tego co miejsca nie miało. Przeto nikt nie jest w stanie udowodnić, że nie jest wielbłądem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.