Skocz do zawartości

Nathan Rothschild

Użytkownik
  • Postów

    85
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Nathan Rothschild

  1. Gdybym miał wybrać jedną z tych trzech to chyba brunetkę wice miss ... fajna, chociaż blondynka też milusia, ale chyba raczej spokojna. Tamta wice miss brunetka ma chyba lekki pazurek, a ja lubię jak kobieta pokazuje pazurki, ale nie za mocno
  2. No właśnie, zabójczy awatar Pozdro !
  3. Ja też kiedyś miałem taki dylemat, kiedy stanąłem przed decyzją rzucenia studiów po pierwszym roku lub powrotu po raz drugi na taśmę do fabryki, aby mieć kasę, by je ukończyć. Po długim namyśle stwierdziłem, że mimo wszystko wracając do fabryki, aby dokończyć studia, robię krok w tył, aby tym mocniej odbić się i skoczyć do przodu. No cóż, opłaciło się. Dzięki powrotowi do fabryki skończyłem studia i zostałem nauczycielem. Gdybym dalej pracował w tej fabryce zarabiałbym max 1.500 zł. Teraz zarabiam około 3.000 zł, pracując średnio 4-5 godzin zegarowych dziennie. Jak na mazurską biedę i tak nie jest źle. Uważam podobnie jak Bracia powyżej, że nikt Ci nie każe pracować w fabryce do emerytury. Ze mnie się nabijali w fabryce inni, że niejeden już marzył, że wyrwie się z fabryki, a pracuje już tam 16 rok. Cóż, może i tak, ale ja udowodniłem, że się mylili. Zastanów się co będzie dla Ciebie najlepsze i ... do dzieła Bracie.
  4. Gdybym miał wymieniać wszystkie filmy promujące białorycerstwo to miejsca i czasu by mi nie starczyło. Większość filmów promuje białorycerstwo, nie tylko komedie romantyczne. Ja stałem się tak wyczulony na tą tematykę, że zdziwilibyście się w jaki subtelny sposób nawet te rzekome "męskie" kino programuje nas na białych rycerzy uzależnionych od zdania kobiety. Tylko to "męskie kino" robi to w subtelniejszy sposób. Już pomijam takie Bondy, gdzie od 1995 roku szefem Bonda była kobieta, co dopiero zmieniło się w SKYFALL. Przykład pierwszy z brzegu - chyba największa "bomba testosteronowa" ostatnich lat. Proszę oglądać od 2:38: Pytanie: kiedy Leonidas podejmuje decyzję o zabiciu wysłanników króla perskiego ? Tak, zgadliście ... gdy daje mu na to pozwolenie jego żona, brawo ! Super twardziel musi mieć zgodę żony, aby zabić wrogów. I pomyśleć, że 11 lat temu ten film był promowany, jako super hiper męskie kino. Mógłbym tak do wieczora podawać Wam kolejne przykłady, ale muszę zbierać się do pracy.
  5. Swój post dedykuję Selqet W przyszłym roku minie okrągła setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości. Po 123 latach niewoli nasz kraj odrodził się na nowo. Oczywiście te „123” lata to pojęcie umowne, bo w rzeczywistości ta niewola trwała o wiele dłużej, np. niektóre ziemie na zachodzie Polski, które utraciliśmy już podczas pierwszego rozbioru (1772) odzyskaliśmy częściowo dopiero po 146 latach. A co z Gdańskiem ? Najsłynniejsze polskie okno na świat, które utraciliśmy w 1793 roku, wróciło do Polski dopiero … w 1945 roku. Od chwili powrotu Polski na mapę Europy rozgorzał wśród Polaków spór o to, kto odegrał większą rolę w odzyskaniu przez nasz kraj niepodległości, Józef Piłsudski czy Roman Dmowski. Dlaczego akurat oni dwa byli bohaterami tej „rywalizacji” i kto wygrał ten spór ? Obaj panowie byli prawie rówieśnikami. Dmowski urodził się w 1864 roku, a Piłsudski trzy lata później. Obaj byli także wybitnymi, każdy na swój sposób, liderami własnych ugrupowań politycznych: Dmowski – narodowa demokracja (endecja), a Piłsudski – PPS (odłam niepodległościowy). W związku z tym, że obaj stanęli na czele przeciwstawnych ideologicznie partii, inaczej widzieli szansę na odzyskanie przez Polskę niepodległości. Już przed I wojną światową społeczeństwo polskie pod wpływem działalności wspomnianych wyżej panów podzieliło się z grubsza na dwie główne orientacje polityczne: Orientacja prorosyjska, propagowana przez Dmowskiego – dążąca do utworzenia wojsk polskich u boku carskiej Rosji i walka przeciwko Niemcom i Austro-Węgrom. Orientacja proaustriacka, propagowana przez Piłsudskiego – dążąca do utworzenia polskich wojsk, które u boku armii austro-węgierskiej i ewentualnie niemieckiej u boku Austro-Węgier i Niemiec, i walka przeciwko Rosji. Która z orientacji politycznych okazała się skuteczniejsza ? Żadna. Plan Dmowskiego nie wypalił, ponieważ Rosja w gruncie rzeczy nie była szczerze zainteresowana popieraniem sprawy polskiej, a tzw. Legion Puławski został wkrótce rozwiązany. Koncepcja narodowa zawaliła się ostatecznie w momencie, gdy w Rosji wybuchła rewolucja lutowa i upadł carat. Plan Piłsudskiego też w sumie nie wypalił, bo mimo stworzenia Brygad Legionów (trzech), w 1917 roku doszło z inicjatywy Piłsudskiego do tzw. kryzysu przysięgowego i dwie z trzech Brygad Legionów rozwiązano, oficerów internowano, a Piłsudski z Sosnkowskim zostali wywiezieni do Gdańska a następnie uwięzieni w Berlinie. Jeszcze taka ciekawostka, o której niewiele osób wie. Kto tak naprawdę odegrał być może największą rolę w odzyskaniu przez Polskę niepodległości i uratowania jej w chwili największej próby ? Radzę w tym momencie wstrzymać oddech Niemcy. Niemcy wydając Akt 5 Listopada w 1916 roku odtworzyli Królestwo Polskie dając zgodę na polskie rząd, polską administrację i polską oświatę. Niemcy co prawda zaczęli także tworzyć z naszych rodaków tzw. Polnische Wehrmacht, który miał być niemieckim mięsem armatnim na froncie wschodnim, ale … w momencie „wybuchu” polskiej niepodległości to było jedyne wojsko jakie posiadaliśmy i to ono broniło polskich granic na wschodzie w walkach przeciwko Ukraińcom i bolszewikom, zanim jeszcze nadjechała z Francji jadąc pociągiem przez Włochy Błękitna Armia generała Hallera. To Polnische Wehrmacht stał się podstawą powstającego w 1918 roku Wojska Polskiego. A wracając do postawionego wcześniej pytania. Kto wygrał spór o zostanie ojcem polskiej niepodległości ? W II Rzeczpospolitej oczywiście Józef Piłsudski, już Marszałek Polski. I nic dziwnego. Historię zawsze pisali zwycięzcy. Od przewrotu majowego w 1926 roku jego fanatyczni sanacyjni zwolennicy budowli mit Marszałka, jako zbawcę Ojczyzny. Mieli na to dość czasu. Sanacja rządziła Polską przedwojenną ponad 13 lat (1926 – 1939). Mało brakowało, a dziś na meczach reprezentacji polskiej śpiewalibyśmy „I Brygadę”, a nie „Mazurek Dąbrowskiego”. Warto też przypomnieć, że przez całe lata trwał także spór o to, kiedy dokładnie Polska odzyskała niepodległość. Dopiero w 1937 roku ustanowiono dzień 11 listopada na termin obchodzenia Święta Niepodległości. Przed II wojną światową Polacy tylko dwa razy obchodzii to święto. Trzeci raz nastąpił dopiero w 1990 roku. W jednym ze swoich komentarzy napisałem, że z wiekiem coraz bardziej odchodzę od Piłsudskiego i skłaniam się ku Dmowskiemu i ogólnie poglądom endeckim. Czy to oznacza, że byłem kiedyś jakimś fanatycznym „piłsudczykiem” ? Nie, w żadnym wypadku. Józefem Piłsudskim fascynowałem się przez długie lata tak zwyczajnie, po ludzku, ponieważ parę rzeczy mamy wspólnych, jak chociażby pochodzenie po przodkach (Wileńszczyzna) czy fascynacja romantyczną historią Polski (powstania itp.). Przez wiele lat uważałem, że Józef Piłsudski był wybitną postacią, równą najwybitniejszym polskim królom, i nie przeszkadzał mi nawet zamach majowy, którego dokonał, łamiąc prawo i Konstytucję Marcową z 1921 roku. Uważałem, że miał swoje racje. Nie ulega wątpliwości, że swoją działalnością Piłsudski podtrzymywał w narodzie pamięć o szlachetnych zrywach niepodległościowych Polaków. Wypowiedział kiedyś takie słowa, że Polacy chcieliby niepodległości, ale żeby ona kosztowała ich kilka kropel potu i dwie krople krwi, czy jakoś tak. Uważałem i dalej częściowo uważam, że działalność Piłsudskiego do 1914 roku próbowała odgrywać ogromną rolę w wybudzeniu społeczeństwa polskiego przede wszystkim w zaborze rosyjskim, aby nie doszło do wynarodowienia naszego narodu. Egzekucje wysokich urzędników carskiej Ochrany, napady na pociągi przewożące pieniądze rządowe (vide Bezdany 1908) czy tysiące stron rozprowadzanej w zaborze rosyjskim „bibuły”. A wszystko szło ku temu, że do tego wynarodowienia pod zaborem rosyjskim może dojść. Po upadku Powstania Styczniowego (1863 – 1864) przez kolejne 50 lat ! w Polsce nie było (poza Rewolucją robotniczą, 1905 – 1907) żadnego zrywu niepodległościowego. Doprowadziło to do sytuacji, że mieszkańcy zaboru rosyjskiego stracili „motywację” (nie lubię tego słowa) do chociażby myślenia o wolnym kraju. Niestety, ale krecią robotę realizowali tutaj endecy z panem Romanem na czele, którzy ostrze swoje walki skierowali nie przeciw wrogom Polski, a przeciw ludziom Piłsudskiego. I swoją robotę wykonywali skutecznie. W 1904 roku, gdy Piłsudski w Tokio prowadził negocjacje z wywiadem wojskowym Japonii, w celu uzbrojenia Polaków, aby ci wywołali antyrosyjskie powstanie w Polsce, podczas trwającej właśnie wojny rosyjsko – japońskiej, Dmowski będący wówczas również w Tokio, robił wszystko aby do współpracy polsko – japońskiej nie dopuścić. W czasie Rewolucji 1905 – 1907 roku dochodziło do bratobójczych walk, podczas których bojówki PPS i bojówki endecji wyrzynały się nawzajem. Robota Dmowskiego była tak skuteczna, że kiedy w 1914 roku wojsko rosyjskie wymaszerowywało z Warszawy na front przeciwko Niemcom, Warszawiacy żegnali je słowami: Nasze wojsko idzie walczyć z Niemcami. A kiedy I kompania kadrowa Piłsudskiego wkroczyła w granice zaboru rosyjskiego nawołując mieszkających tam Polaków do wywołania powstania antyrosyjskiego, spotkała się z zerowym odzewem. Około 20-letnia robota pana Romana zrobiła swoje. Można by zadać takie pytanie: czy skoro już dawno zostało udowodnione, że pan Józef był szpiegiem austro – węgierskim, japońskim i niemieckim, to … Pan Roman był szpiegiem rosyjskim, rosyjskim agentem wpływu lub zwyczajnym pożytecznym idiotą ? Jak to się zatem stało, że mimo wszystko zacząłem się jakiś czas temu przekonywać do Dmowskiego i endecji ? Czy nagle zafascynowałem się nim, bo odkryłem jakieś tajne akta, które potwierdzają, że twórca endecji był jakąś chodzącą doskonałością ? Nie. Pan Roman miał wiele grzechów na sumieniu, m.in. 1. błędna polityka partyjna nastawiona na wierne trwanie u boku Rosji, która była naszym wrogiem i miała najwięcej polskiej krwi na swoich rękach 2. legitymowanie władzy carskiej poprzez udział w pracach rosyjskiej Dumy – był jej członkiem 3. podpisanie tzw. adresu poddańczego dla cara w momencie wybuchu I wojny światowej 4. moralna odpowiedzialność za zabójstwo pierwszego polskiego prezydenta profesora Gabriela Narutowicza w grudniu 1922 roku 5. moralna odpowiedzialność za „incydenty” antysemickie w Polsce przedwojennej jak choćby słynne getto ławkowe na Uniwersytecie Warszawskim. Roman Dmowski uosabiał wszystko to co kiedyś potępiałem w historii i polityce: błędną politykę, sojusze z największymi wrogami Polski, antysemityzm, brak odpowiedzialności za państwo. Moje opinie o nim nie potrafiły zmienić nawet tak niepodważalne fakty historyczne, jak jego wybitna rola w trakcie obrad Kongresu Wersalskiego (1919) ustanawiającego nowy porządek europejski po I wojnie światowej. To Dmowski zadbał o powiększenie nowo odrodzonego państwa o Wielkopolskę i prawie połowę Śląska. Niestety, ale same wygranie powstań to za mało. Zdobycze te musiały jeszcze oficjalnie zaklepać zwycięskie mocarstwa. Więc jakie konkretne czynniki wpłynęły na to, że po tylu latach zacząłem przesuwać się mimo wszystko w stronę Romana Dmowskiego ? Trzy czynniki: 1. z wiekiem człowiek nabiera więcej doświadczenia życiowego, często takiego przyziemnego, co sprawia że zaczyna się odchodzić od romantycznego spojrzenia na świat i nabiera się trzeźwego, chłodnego, realistyczniejszego spojrzenia na niektóre sprawy 2. książki pana Piotra Zychowicza, przede wszystkim „Opcja niemiecka” 3. dzieci. To wszystko sprawiło, że zrozumiałem, że w życiu narodów nie zawsze najważniejsze jest posiadanie państwa, ale … przetrwanie narodu. To jest najważniejsze. Udowodnili to Żydzi, którzy prawie 1.900 lat nie posiadali swojego państwa, a jednak przetrwali. Tak zwana romantyczna historia polskich zrywów niepodległościowych to doskonały przepis, jak wyniszczyć tkankę narodową. Wszystkie powstania polskie nie dały nic, na czele z hekatombą Powstania Warszawskiego w 1944 roku. W historii nawet nie świata, a Europy, było wiele przypadków, kiedy powstawały państwa, nawet jeśli dane narody nie prowadziły samodzielnej walki o niepodległość. Jeśli się nie mylę, to takim państwem była np. Rumunia, która powstała jako państwo w 1878 roku po zwycięskiej wojnie Rosji z Turcją. Każde kolejne polskie powstanie przynosiło ogromne straty dla naszego narodu: tysiące zabitych, tysiące zesłanych na Syberię i tysiące tych, którzy udali się na emigrację. Każdy kolejny polski zryw narodowościowy uszczuplał nasze elity, które powinny być sercem i duszą każdego narodu. Wspomniałem o dzieciach. Co prawda nie mam swoich, ale mam siostrzeńca (1,5 roku) i siostrzenicę (6 lat) – dzieci mojej siostry. Od ponad 16 lat uczę w szkole i jestem na co dzień „otoczony” dziećmi w wieku 7 – 16 lat, np. uczę 10-latków gry w szachy. I powiem szczerze, nie wyobrażam sobie, że te dzieci mógłby ktoś posłać do walki, tak jak to zrobili np. dowódcy Armii Krajowej wywołujący Powstanie Warszawskie. Dowódcy, którzy wysłali tysiące dzieciaków z pustymi rękami przeciwko dzielnych chłopcom z Dywizji Spadochronowej SS Herman Goering. Trzeba być naprawdę bydlakiem bez sumienia i bez serca, aby poświęcać życie dzieci w imię jakiegoś fałszywie pojętego poczucia honoru. Ale żeby nie wyjść na hipokrytę, bo ostatnio w jednym z komentarzy gloryfikowałem pojęcie męskiego honoru, wyjaśnię o co mi chodzi. Dla mnie pojęcie honoru mężczyzny jest czymś naprawdę wartościowym i uważam, że jeśli będzie taka potrzeba dziejowa, mężczyzna w obronie swojego honoru, swoich zasad i swoich wartości może nawet oddać życie … … ale własne ! A nie cudze, zwłaszcza dzieci ! Dla dowódców AK, typu Okulicki, wywołanie powstania w Warszawie na pewno było sprawą honoru. No wiecie, taki krzyk rozpaczy, że my Polacy żyjemy i że będziemy walczyć wstrząsając sumieniem świata, nawet jeśli mielibyśmy zginąć. No i zginęliśmy … 18 tysięcy powstańców (w większości dzieci i młodzież) poszło do piachu, a wraz z nimi 200 tysięcy cywilów i cała Warszawa, która stała się kupą gruzu. No, ale przecież pan Bór – Komorowski obronił swój honor prawdziwego Polaka – patrioty i później chodził dumny jak paw po ulicach Londynu. Walka o właściwą sprawę jest czymś honorowym, ale nie jest honorowym wysyłanie dzieci na śmierć. To hańba ! Hańba dowódcom wojskowym i politykom, którzy wysyłali dzieci na pewną śmierć, kiedy oni w tym samym czasie chronili swoje stare pomarszczone dupska w sztabie. Pomyślmy co by się stało, gdyby nie było Powstania Warszawskiego ? Czy po wojnie komuniści tak łatwo zdobyliby władzę w Polsce ? I czy walka Niezłomnych czy Wylętych rzeczywiście skazana byłaby na walkę z wiatrakami ? I nie ważne czy Powstanie było prowokacją sowiecką, czy niezależną decyzję panów typu Okulicki, chociaż wiadomo już, że był szpiclem sowieckim. W czasie II wojny światowej wybito nam całą elitę: Wawer, Palmiry, Akcja A-B, Katyń, Gułag, zamach w Gibraltarze, Powstanie Warszawskie, obława augustowska. Pamiętajmy o tych wydarzeniach, kiedy będziemy rozmyślać, dlaczego wspóczesna Polska wygląda tak jak wygląda. Jak ktoś kiedyś powiedział, dzisiejsze elyty to dzieci i wnuki władzy przyniesionej w 1945 roku na sowieckich bagnetach, a córki i wnuczki dawnych kucharek i sprzątaczek udają teraz w telewizji wielkie ekspertki od kindersztuby, ubierania się i zachowywania się na bankietach. Po wielu przemyśleniach doszedłem do wniosku, że to jednak pan Roman Dmowski miał rację. Gdyby nie rządy sanacji w przedwojennej Polsce i ogromna indoktrynacja romantyczno – patriotyczna w przedwojennych szkołach nigdy nie doszłoby do hekatomby Powstania Warszawskiego. Pan Bór – Komorowski miał krew na rękach i na sumieniu polskich dzieci, a po wojnie chodził wyprostowany jak struna po Londynie. Czy wiecie, że w trakcie Powstania Listopadowego (1830 – 1831) oficerowie potrafili zastrzelić swego dowódcę za mniejszą „hańbę” ? A polscy oficerowie jeszcze przed 1939 roku zhańbieni, mieli odwagę strzelić sobie w łeb ? Zobaczcie na przykładzie pana Bora – Komorowskiego jak w ciągu kilku lat okupacji nisko upadł honor oficera polskiego. My Polacy powinniśmy się uczyć od najlepszych, a narodem, który najlepiej opanował sztukę przetrwania są Żydzi. Żydzi przez prawie dwa tysiące lat robili wszystko, aby ich naród przetrwał. Największy nacisk kładli na kształcenie swoich dzieci i to porządne kształcenie, aby kiedy nadejdzie chwila dziejowa, mieli elity, które będą przyszłością ich odrodzonej Ojczyzny. Musimy troszczyć się o nasze dzieci. Kształcić je, przygotowywać na nadchodzącą przyszłość i uczyć je, aby podejmowały mądre, chłodne i racjonalne decyzje dotyczące ich samych i naszego kraju i narodu. Nie głupie szafowanie krwią narodu, ale przetrwanie. Tylko to się liczy. Nasze dzieci są przyszłością naszego narodu. Ostatnią rzeczą, jaka powinna je spotkać to … wojna. W naszej historii mieliśmy wiele różnych sojuszy, które miały nas chronić przed zagrożeniem. W swojej świętej naiwności ufaliśmy dokumentom, które w chwili próby okazywały się nic nie wartymi świstkami papieru. Prawie wszystkie sojusze, które oferowały nam inne państwa nie zostały przez nich dotrzymane. Okazały się nic nie warte. Jest skrajną naiwnością polityczną pokładanie nadziei w tym, że ktoś zupełnie bezinteresownie przyjdzie nam z pomocą. W polityce nie ma przyjaźni, ale wyłącznie własne egoistyczne interesy. Może najwyższa pora, aby przestać być niczym błądzące dziecko we mgle i stać się politycznym realistą. Premier brytyjski Palmerston powiedział w 1852 roku: Wielka Brytania nie ma stałych wrogów i stałych przyjaciół. Ma tylko stałe interesy. My Polacy, powinniśmy przyjąć jego słowa za swoje motto narodowe i państwowe … i tego się trzymać. Właśnie dlatego odrzuciłem romantyzm Piłsudskiego i zacząłem się skłaniać ku realizmowi narodowemu Romana Dmowskiego. Nie sztuką jest umierać za Ojczyznę, ale dla niej pracować i wnosić odpowiednie wartości w życie ludzi, którzy nas otaczają, nawet jeśli tymi ludźmi będą tylko i aż nasze dzieci … P.S. W związku z tym, że mam problem z wysyłaniem wiadomości z konta swojego profilu, jeśli ktoś będzie miał do mnie jakieś pytanie prywatnie, to proszę o przysłanie mi swojego adresu mailowego, a odezwę się na priv. Pozdrawiam.
  6. Cześć wrotycz, dziękuję za odpowiedź. Co do tych panów, to ich nie było za sanacji, bo sanacja rządziła Polską od 1926 roku, a tytuły "pańskie" zniosła Konstytucja Marcowa z 1921 roku. Sorki, nie mogłem się powstrzymać Jeśli chodzi o to, że Maryja mówi to czy tamto ... powiem tak, dla mnie cały ten kult maryjny w Polsce jest czymś niezrozumiałym. Coś na kształt jakiegoś matriarchalnego kultu pogańskiej bogini matki. Nie wierzę w żadne objawienia i ukazywania się Matki Boskiej na niebie. Kojarzy mi się to z przedrewolucyjnym rosyjskim wiejskim prawosławiem. Cerkwia mówiła jedno, a wieś miała to centralnie w dupie i wyznawała własną wiarę: pomieszanie prawosławia sprzed 1654 roku z sekciarstwem i zabobonami ludowymi. Chrześcijaństwo to Bóg, no niech będzie jeszcze Syn Boży i ten Duch Święty. Koniec. Myślę, że kult dla białorycerstwa w Polsce jest związany właśnie z tym, że w Polsce kobieta (Maryja) stoi na piedestale. Nieprawdą jest co niektórzy piszą, także na tym forum, że bycie podnóżkiem kobiety w Polsce to się narodziło ostatnimi laty, gdy rozpleniło się lewactwo w Polsce i w Europie. W Polsce zawsze było białorycerstwo, który "zanikało" tylko na czas wojen. Wówczas odzywał się w polskich mężczyznach ten prawdziwie męski duch. Już ponad 150 lat temu słynny Bismarck powiedział, że Polakami rządzą kobiety. 150 lat temu ! O czymś to świadczy. Co do Chin. Pierwsze słyszę, że Chiny są laickie, ale być może nie jestem na bieżąco z tematyką chińską. Chiny nie są laickie bo są komunistyczne i można byłoby powiedzieć, że komunizm jest tą ideą, która trzyma Chińczyków w kupie. Ja myślę, że jest tym fetyszem coś zupełnie innego. Dlaczego Chińczycy nie buntują się, aby zmienić ustrój polityczny ? Jeszcze w 1989 roku, więc niedawno, była próba buntu w Pekinie i wiemy jak się zakończyła. Ostatnią próbą "buntu" było istnienie sekty Falung Gong, którą strasznie wybielano w środkach masowego przekazu, a też do końca nie wiadomo, jak tam z nią było. Miałem okazję widzieć ich demonstrację w Paryżu w sierpniu 2006 roku, to tak na marginesie. Myślę, że obecnie Chińczycy raczej się nie buntują, bo ludzie się tam bogacą. Państwo pozwala bogacić się tym, którzy są posłuszni. Zresztą, kto tam ma się buntować, jak wszelkie rewolucje zawsze zaczynają się w miastach, a to miasta w Chinach się bogacą. Na prowincji i na wsi chińskiej jest bieda, ale stamtąd żaden bunt się nie rozpocznie, bo wieś zawsze jest z natury konserwatywna, tradycjonalistyczna ergo posłuszna danej władzy, jaka by nie była. Więc co jest tym chińskim fetyszem sprawiającym, że Chińczycy są posłusznie "skupieni" wokół władzy chińskiej ? Przekazywany w "genach" z pokolenia na pokolenie ... konfucjanizm. To była od wieków główna ideologia chińska. Nawet buddyzm nie był w stanie mocno i samodzielnie osadzić się w Chinach. Konfucjanizm to podporządkowanie władzy i ... wykonywanie posłusznie tego co do "nas" należy. To przez wieki sprawiło, że Chińczycy i im podobni w Azji, są tak posłuszni władzy. Mają od wieków zakodowane, chociaż zapewne nie są tego świadomi, że trzeba być posłusznym władzy, jaka by nie była. I Chińczycy obronią się przed islamem, ponieważ fetyszem który ich zjednoczy będzie teoretycznie komunizm, a praktycznie zakodowany w "genach" konfucjanizm, czyli nakaz bycia posłusznym wobec władzy, jaka by nie była. A co do tych Szwedów ... może rzeczywiście pojechałem za mocno "skrótem", ale napisałem, że ateizm Szwedów jest jednym z powodów, a nie jedynym Miłego poniedziałku
  7. 1. Ja nie jestem wrażliwy, więc przeczytałem Twój post 2. To, że wujkowie, ciotki czy babki, którzy widują nas raz na ruski rok, wcale nie oznacza, że nie znając nas do końca, nie wiedzą o czym z nami rozmawiać. Świadczy o pustostanie w ich głowach, braku jakichkolwiek zainteresowań itd. Jak się ogląda tylko "M jak miłość" czy "Dziennik" w telewizorni to potem takie skutki. Jak masz jakąś wiedzę, jakieś zainteresowania lub jesteś zwyczajnie ciekawy świata to z każdym będziesz w stanie pogadać, nawet jeśli spotkasz tę osobę pierwszy raz w życiu, tak jak ja uciąłem sobie pogawędkę na rynku we Wrocławiu z panem, od którego kupiłem drewnianą rzeźbę, który nie tylko tam sprzedawał, ale siedział i je rzeźbił na oczach przechodzących ludzi. Nie tylko z nim pogadałem, ale jeszcze zrobiłem sobie z nim zdjęcie. 3. "ciekawyświata" naprawdę potrzebujesz potwierdzenia innych ludzi, że jesteś przystojny, aby poczuć się lepiej ? nie idź tą drogą, uzależnianie się od opinii innych ludzi nigdy na zdrowie nie wychodzi ... 4. mnie cisnęli na ślub inni (w pracy + rodzina) do trzydziestki, potem odpuścili, bo uznali, że widocznie jestem gayem Ci co mnie znają, wiedzą, że nie jestem gayem i nigdy nie byłem, ale w pracy podejrzewam, że ludzie myślą, że jestem "ciepły". Cztery lata temu jedna z moich powiedzmy takich bliższych koleżanek, na zakrapianej imprezie wzięła mnie na bok i zapodała taką dyskusję: Ona: "Nathan Rothschild mogę Cię o coś zapytać ? Ja: tak, spoko. Ona: masz faceta ? Ja: że co ? Skąd taki pomysł ? Ona: możesz mi powiedzieć, nikomu nie powiem, przecież mnie znasz ... Ja: co Ty wygadujesz ? czy to, że nie mam żony, ma oznaczać, że jestem gayem ? Ech, ludzie ... Na wytłumaczenie tej koleżanki dodam tylko tyle, że ona tkwi całym sercem i duszą w matrixie, a jej syn to totalny biały rycerz. Ohajtał się z panną z kilkuletnim dzieckiem i zamieszkał z nią w domu jej rodziców, którzy też tam mieszkają. Podejrzewam, że prędzej czy później ich związek zakończy się jak większość takich związków.
  8. Wszystko fajnie, tylko ten punkt 1, dokładnie artykuł 1, jeśli analizując go tak, jak robisz to Ty Tornado, kłóci się z artykułem 56: Art. 56 2. Cudzoziemcowi, który w Rzeczypospolitej Polskiej poszukuje ochrony przed prześladowaniem, może być przyznany status uchodźcy, zgodnie z wiążącymi Rzeczpospolitą Polską umowami międzynarodowymi. I teraz dowolny rząd polski na podstawie międzynarodowej umowy o relokacji uchodźców o śniadej karnacji, może ściągnąć nam do kraju 200.000 Syryjczyków, którzy "wystąpili" do władz polskich o ochronę przed prześladowaniami. I zrobi to zgodnie z prawem, nie łamiąc Konstytucji. Przypomnijmy, nie jest to Konstytucja PO-ska, ani PiS-owska, a napisana przez będącą u władzy SLD i zaklepaną przez pana prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w kwietniu 1997 roku. I Tornado, proszę Cię, nazwę naszego kraju piszemy zawsze z dużej litery: "...ma działać ku ogólnemu dobru Polski ..." P.S. Użyte przeze mnie słowo "polski" następujące po słowie "rząd" jest oczywiście przymiotnikiem, więc w tym przypadku piszemy je z małej litery ... żeby nie było
  9. Droga Nefertiti, prosiłaś o wyrażenie naszego zdania, o naszą odpowiedź. Tak właśnie zrobiłem. Wyraziłem swoje spojrzenie na sprawę. Myślę, że każdy na tym forum zdaje sobie sprawę, że jeśli nie spodobają Ci się nasze odpowiedzi, to zapewne i tak zrobisz po swojemu. I wiesz co ? Masz do tego prawo. Ja zawsze uważałem, że każdy człowiek ma prawo do podejmowania własnych decyzji odnośnie własnego życia i oczywiście brać za swoje decyzje pełną odpowiedzialność. I tego się trzymam. Poza tym odnoszę trochę dziwne wrażenie, że zadajesz nam pytanie na dany temat, chociaż masz już wyrobione na ten temat własne zdanie. Tak wnioskuję po Twojej odpowiedzi dla mnie. Tak szczerze ... Potrzebujesz naszej opinii na swój temat czy potwierdzenia, że Twój wybór jest słuszny ? Bo chyba od tego powinniśmy byli rozpocząć naszą konwersację ... A propo Twojej odpowiedzi powyżej ... skoro wg Ciebie miłość to miłość, nie ma więcej lub mniej, to dlaczego ustawiasz swojego mężczyznę ponad dzieckiem, mimo że, jak twierdzisz, jesteś za to potępiana ?
  10. Czy aby na pewno tylko dla innych ? Podejrzewam jednak, że im bardziej będzie się Pani posuwać (przepraszam za to słowo) w latach tym bardziej będzie Pani liczyła na to, i będzie to zapewne wynikało ze strachu przed samotnością, że to chowane dla "innych" Pani dziecko, będzie jednak na starość wspierać starą matkę, która będzie sama (wdowa, rozwódka) lub nie będzie mogła liczyć na pomoc swojego męża, który może być np. ciężko chory ? Bierze Pani taką opcję pod uwagę ? Tak tylko głośno myślę. Druga sprawa: skąd ta potrzeba prowadzenia rywalizacji pomiędzy dzieckiem a mężem ? Dlaczego mamy decydować się na wybór: albo mąż najważniejszy kosztem dziecka, albo dziecko najważniejsze kosztem męża ? Przecież teoretycznie dziecko spełnia inne "pragnienia" kobiety, a mąż inne "pragnienia". Mąż i dziecko powinny stać dla żony/matki na tym samym poziomie. Nie trzeba wprowadzać między nimi rywalizacji. Mąż powinien wiedzieć, że nie jest dla swojej żony najważniejszy, ale tak samo ważny jak jej dziecko. I dziecka trzeba uczyć tego samego. A co jeśli mimo Pani szczerych chęci związek z facetem Pani nie wyjdzie i nagle obudzi się Pani w momencie, gdy dziecko ma już 13 lat i ma świadomość, że zawsze było przez Panią "odpychane". Nawet jeśli Pani na głowie stanie próbując zbliżyć się do dziecka, dzieciak będzie już miał na Panią totalnie wywalone. Najlepsza jest droga złotego środka. Proszę "nauczyć" męża, że jest dla Pani tak samo ważny jak i Pani dziecko. I tego samego nauczyć swoje dziecko.
  11. Szanowny Panie wrotycz Przeczytałem Pana opinię i myślę, że zanim napiszę, jakie jest moje zdanie, ustawię pewien kontekst naszej rozmowy, jeśli Pan pozwoli, bo nie chciałbym zostać źle zrozumianym na podstawie tego co zaraz napiszę. 1. Jestem chrześcijaninem katolikiem, ale dlatego że zostałem ochrzczony w tej wierze. Nie praktykuję, nie chodzę na msze święte i nie chodzę do spowiedzi. Jedyny kontakt jaki mam z katolicyzmem to udział w rodzinnych świętach Bożego Narodzenia i Wielkanocy, aby nie robić przykrości rodzinie. To ważne, bo nie chcę być odebrany jako katolicki fanatyk, broniący chorobliwie swojej religii. 2. Jestem z przekonań pro państwowcem i pro narodowcem. Kocham swój kraj, swój naród, jego historię, tradycję i kulturę. Wszystko co dobre dla mojego kraju – zawsze będę popierał. I teraz przejdę do rzeczy. Załóżmy, że za jakiś czas nastąpi zagrożenie dla Polski ze strony islamu. Co wtedy ? Jak ratować nasz kraj, nasz naród ? Pisze Pan, że wielu ludzi pokłada wiarę w Kościele katolickim, bo katolicka moralność ma nas uratować. Nie wiem kto i ilu tak myśli i pokłada w tym nadzieję, ale ja się do nich nie zaliczam Niespodzianka ? Ja na sprawę Kościoła katolickiego, który ma nas, w sensie nasz naród, uratować przed islamem patrzę zupełnie inaczej. Otóż Kościół katolicki nie ma nam przekazać jakiejś super moralności, która jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nas uratuje, ale ma nas zintegrować, połączyć wszystkich lub większość Polaków wspólną ideą. Jaką ? Wiarą w Boga. Czy Pan tego chce czy nie, dla milionów Polaków wiara jest prosta, by nie rzec prostacka ... Bóg = Kościół katolicki. Kościół katolicki zawsze w Polsce był uosobieniem Boga. Był ideą, fetyszem, który łączył Polaków w chwilach zagrożenia. Czy tego chcemy czy nie Kościół katolicki w Polsce zawsze był tą matką pod ramiona której chroniły się jej dzieci – Polacy. To wszystko brzmi bardzo górnolotnie, wiem, ale powtarzam, nie chodzi o żadną katolicką moralność. Chodzi o fetysz, który ma łączyć wszystkich Polaków w razie „Godziny W”. Przykłady ? A proszę bardzo: Potop szwedzki (1655-1660) – od kiedy zaczęła się walka o wyzwolenie Polski spod okupacji szwedzkiej ? Mimo, że władza uciekła za granicę jak zwykle zresztą w historii bywało vide król Jan Kazimierz. Od chwili gdy Szwedzi podnieśli rękę na Jasną Górę, symbol religii Polaków, potem były śluby lwowskie króla Jana Kazimierza itd. To też w pewnym sensie była wojna ideologiczna: luteranizm vs. katolicyzm Powstanie Styczniowe (1863-1864) – już od 1861 roku, gdy Rosjanie atakowali i mordowali uczestników polskich manifestacji patriotycznych, atakowania Kozaków rosyjskich na koniach ludzi, po wjechaniu do budynku kościoła, Polacy integrowali się wokół religii katolickiej, bo przecież nie było polskiej władzy. To też w pewnym sensie była wojna ideologiczna: prawosławie vs. katolicyzm. To chyba od czasów Powstania Styczniowego wykształciło się pojęcie: Polak = katolik. Okupacja hitlerowska w Polsce (1939-1945) – do kogo zwrócili się Polacy, którzy zostali opuszczeni przez swoje władze, które uciekały szosą na Zaleszczyki, aż się za nimi kurzyło ? Do Boga = do Kościoła. Gdzie najczęściej Polacy przesiadywali w czasie stanu wojennego ? W swoich domach i w kościołach. Nasza historia pokazuje, że nie władza, politycy, ale to Kościół katolicki był tym symbolem, który łączył, integrował, skupiał wokół siebie Polaków. Konflikt islam vs. chrześcijaństwo to „wojna” ideologiczna, kulturowa, a czy tego chcemy czy nie Kościół w Polsce jest częścią naszej kultury. I nawet jeśli będziemy stawali na głowie i zaklinali rzeczywistość nic tego nie zmieni. Mogę zapytać przekornie – jeśli symbol religii i Boga, jakim jest w Polsce Kościół nie „uratuje” Polaków, a raczej nie będzie symbolem wokół którego się skupią w godzinie „próby” to co będzie tym spoiwem, które skupi Polaków przed zagrożeniem ? Prezydent ? Sejm i Senat ? Rząd ? Prezes Kaczyński ? „religia smoleńska” ? Neopoganizm jakichś współczesnych Lechitów ? Liberalizm ? Socjalizm ? Feminizm ? Jako państwowiec doceniam rolę Kościoła katolickiego, jaką odgrywał w Polsce. I jeszcze jedno: czy Pan wie, dlaczego w tym momencie piszemy po polsku ? Bo nasi przodkowie nie wynarodowili się. Kościół katolicki był instytucją, która wniosła jeden z największych wkładów w to, aby uratować Polaków przed wynarodowieniem w okresie rozbiorów Polski. Teraz bardzo modne jest bycie wolnomyślicielem. Dla niektórych młodych ludzi oznacza to noszenie tej przysłowiowej koszulki z podobizną Che Gevary i plucie na Kościół. Bo księża to pedofile itd. Księża to też ludzie, a człowiek z natury jest istotą ułomną. Bóg dał człowiekowi wolną wolę, czyli moc samodzielnego decydowania o swoim własnym życiu. Dzięki tej wolnej woli to ludzie siebie nawzajem mordują. Bóg ich do tego nie zmusza. Nawet, to że ktoś jest zawziętym wrogiem Kościoła czy liberalizmu, jest dowodem na tą właśnie wolną wolę, jaką Bóg dał ludziom. Zresztą mówienie na wszystkich księży, że to pedofile to plucie w twarz tym wszystkim księżom, którzy wbrew tłustym biskupom, robią w terenie świetną pracę „u podstaw”. Sam mam kumpla ateistę i socjalistę, który przyjaźni się z księdzem i lubi się z nim „kłócić” na tematy ideologiczne, ale twierdzi, że ten ksiądz to świetny, inteligentny gość. Na koniec tylko dodam, że swoim postem nie chcę Pana przekonać, wyrażam tylko swoje spojrzenie na całą sprawę. Uważam, i powtórzę, nie piszę tego jako „katolik”, że kiedy nadejdzie burza dziejowa to Kościół będzie jedynym „symbolem” wokół którego zjednoczą się Polacy, aby się bronić przed obcą ideologią, bo tylko na niego będziemy mogli liczyć. Jak zawsze w naszych dziejach. Czas pokaże czy miałem rację … Co do tych nieszczęsnych bolszewików jeszcze ... Aby zdobyć władzę w Rosji trzeba było najpierw zdobyć stolicę, czyli Piotrogród. Czynnikiem, który umożliwił to czerwonym, był tzw. bunt Korniłowa, w trakcie którego, Kiereński bojąc się upadku stolicy, nakazał rozdać broń swoim wrogom – bolszewikom, którzy mieli pomóc w obronie Piotrogrodu. Po stłumieniu buntu Korniłowa, broń „zaginęła” i odnalazła się cudownie w rękach czerwonych dokonujących przewrotu w stolicy trzy miesiące później. Jeśli chodzi o tą słynną wypowiedź bodajże Denikina, że prosi o pomoc Piłsudskiego, ale nie zgadza się na odrodzenie Polski, to czasami tak sobie myślę, czy to nie bajeczka zmyślona przez samego Piłsudskiego, który po latach mógł żałować, że wybrał złą stronę w wojnie domowej w Rosji. I jeszcze na koniec tylko dodam, że z wiekiem coraz mocniej odchodzę od Piłsudskiego i coraz bardziej przekonuję się do Dmowskiego i generalnie endecji. Miłego wieczoru życzę
  12. Masz rację. Ja tylko odniosłem się do tego, że Rosja niby była taka religijna, a do władzy była w stanie dorwać się czerwona hołota. Nie zapominajmy, że ta "religijna" strona Rosji wcale tak łatwo nie oddała władzy czerwonej hołocie. W latach 1918 - 1924 trwała w Rosji wojna domowa, gdzie strona "religijna" (chłopi, biała gwardia i Kozacy) próbowali odzyskać władzę i pogonić czerwonych, ale się nie udało, w czym dopomógł także nasz socjalista Piłsudski ( w pewnym sensie). Po za tym, co to znaczy, że Rosja taka religijna a dała się podbić czerwonej hołocie ? Co to znaczy w ogóle, że czerwoni zdobyli władzę ? Dokonali przewrotu i łatwo zdobyli władzę tylko w Petersburgu. Próbując dokonać przewrotu w Moskwie napotkali opór. W Moskwie wybuchło coś w rodzaju powstania antybolszewickiego, nie mylić z powstaniem grudniowym 1905 roku ... w Moskwie. A co z całym południem Rosji ? Kozacy. A co z całą Syberią ? Denikin, Wrangler, przede wszystkim Kołczak ? 3 lipca 1919 roku Denikin rozpoczął marsz na Moskwę. Historia miała szansę się odmienić. Czerwoni przejęli inicjatywę dopiero dwa miesiące później. Czerwona hołota zdobyła pełnię władzy w Rosji dopiero po zwycięstwie w wojnie domowej w 1924 roku, a przyczyn na to złożyło się wiele: 1. odrzucenie prośby o pomoc białych ze strony Piłsudskiego 2. za małe poparcie Francji i Anglii dla "białej" Rosji 3. strona "biała" tez do końca nie mogła się między sobą dogadać jak ma wyglądać ta odbita czerwonym Rosja: z carem ? bez cara ? z autonomią kozacką ? 4. przede wszystkim ogromny terror jaki rozpętała "czerwona" Rosja przeciwko wszelkim przeciwnikom ... w takiej np. Moskwie w 1918 roku CZEKA codziennie rozwalała 500 tzw. wrogów ludów ... codziennie ! 5. rewolucji pomogły tysiące pożytecznych idiotów, które łyknęły propagandę komunistyczną ... później Ci pożyteczni idioci położą w większości głowę pod topór czystek 1937 -1938 roku. Itd itp etc. Szkoda, że Piłsudski nie pomógł Denikinowi. XX wiek mógł wyglądać zupełnie inaczej. My możemy sobie już tylko pogdybać ... Pozdrawiam Co do feminizmu ... absolutna zgoda. Powiem więcej, demokracja to współczesna religia. Wystarczy posłuchać kolejnych amerykańskich prezydentów, którzy tłumaczą się z kolejnych wojen. Wojsko amerykańskie już nie walczy o jakąś wolność itp. na świecie tylko o utrwalanie demokracji. To taki współczesny fetyszyzm ... jednych kręci feminizm, innych demokracja, a jeszcze innych piękne zadbane kobiece stopy Ja tam wolne zadbane kobiece stopy ha ha ha
  13. Odpowiedź dla Pana wrotycza: Szanowny Panie Trafił Pan w mój czuły punkt, bo akurat temat carskiej przedrewolucyjnej Rosji nie jest mi zgoła obcy. Można by o tym napisać cały referat. W carskiej Rosji nigdy nie było wielkiej religijności, raczej na pokaz, pewnie dla tego tak łatwo tej, jak raczył Pan zauważyć, czerwonej hołocie, dało się podbić Rosję. Prawosławie rosyjskie dzieliło się na dwa główne odłamy: 1. "państwowe" prawosławie uznane przez carat i mu podporządkowane Myślę, że ono dominowało raczej w miastach i w życiu ludzi miało taką samą wartość jak np. nasi niedzielni katolicy 2. "sekty" prawosławne, m.in. tzw. "starowiery" czy "chłyści" Na wsi rosyjskiej dominował zabobon i w dużym stopniu właśnie sekciarstwo. Przykładowy cytat ukazujący tę rzekomą religijność Rosjan, zwłaszcza chłopów: Przypuśćmy, że może Pan nie wiedzieć, iż duchowieństwo katolickie było niegdyś czymś, podczas gdy prawosławne nie było nigdy niczym, chyba jedynie sługą i niewolnikiem władzy świeckiej, ale czyżby Pan nie wiedział, że nasze duchowieństwo otoczone jest powszechną pogardą całego rosyjskiego społeczeństwa i rosyjskiego ludu ? O kim lud rosyjski opowiada sprośne historie ? O popie, jego żonie, córce i parobku. Kogo lud rosyjski nazywa durnym plemieniem, oszustami, ogierami ? Popów. Czyż pop nie jest w Rosji dla wszystkich Rosjan uosobieniem obżarstwa, chciwości, służalczości, bezwstydu ? I Pan nie wie o tym wszystkim ? Dziwne. Sądzi Pan, że lud rosyjski jest najbardziej religijny ze wszystkich ludów na świecie: to kłamstwo. Podstawą religijności jest pietyzm, uwielbienie Boga, bojaźń boża. A Rosjanin wymawia imię boże drapiąc się w tyłek. O świętym obrazie zaś powiada: "Nada się - można się pomodlić, nie nada się - można garnek przykryć". Proszę się uważniej przyjrzeć, a zobaczy Pan, że z natury swojej jest to lud głęboko ateistyczny. Ma sporo przesądów, ale ani krzty religijności. Przesądy mijają w miarę postępu cywilizacji, ale religijność często żyje z nią w najlepszej zgodzie. Żywym przykładem tego może być Francja, gdzie nie brak obecnie wielu szczerych, fanatycznych katolików wśród ludzi wykształconych i światłych i gdzie niektórzy wyrzekłszy się chrześcijaństwa uparcie wierzą w jakiegoś boga. Lud rosyjski jest inny, mistyczna egzaltacja nie leży w jego naturze; ma za dużo zdrowego rozsądku, rzeczowości, trzeźwości w myśleniu. W tych jego cechach tkwi być może zapowiedz wielkości jego przyszłych losów historycznych. Religijność nie zakorzeniła się głęboko nawet wśród duchowieństwa rosyjskiego, istnienie kilku wyjątkowych jednostek odmaczających się spokojną, chłodną, ascetyczną kontemplacyjnością niczego nie dowodzi. Większość zaś naszego duchowieństwa odznaczała się zawsze jedynie grubymi brzuchami, pedantyzmem teologicznym i potworną ciemnotą. Nie można mu zarzucać braku tolerancji i nadmiaru fanatyzmu, można je raczej chwalić za wzorowy indyferentyzm w sprawach wiary. Religijność przejawiała się u nas zazwyczaj tylko w odszczepieńczych sektach, ale duch ich jest całkowicie sprzeczny z duchem mas ludowych, liczba zaś stosunkowo znikoma. (filozof Wissarion Bieliński, List do Gogola, 1847) I do rewolucji 1917 roku nic się nie zmieniło. Powtórzę, na wsi rosyjskiej w większości dominowało sekciarstwo, a nie prawdziwa religijność. Polecam książkę reportaż "Cień ponurego Wschodu" Ferdynanda Ossendowskiego, wydaną w 1923 roku. Jest dostępna w necie za darmo w formie pdf. Otworzy Panu oczy na rzeczywistej stosunki w Rosji przedrewolucyjnej. Kolejna "lektura" obowiązkowa - film "Żyła sobie baba", jedyny chyba film rosyjski, który w miarę prawdziwie pokazuje życie na wsi przedrewolucyjnej w Rosji. Nie jest to śliczna wieś rodem z filmów radzieckich z lat .50 typu "Cichy Don". Bardzo wartościowa pozycja książkowa to też: Orlando Figes "Tragedia narodu 1891 - 1924". Rewolucję lutową 1917 roku zrobili w Rosji Anglicy za pomocą "pożytecznych idiotów" - rosyjskich liberałów i członków rodziny Romanowów. Rewolucję październikową 1917 roku zrobili Niemcy rękoma rosyjskich bolszewików, komunistycznych ateistów, w dużym stopniu inteligentów, typu Lenin. Zaś Ci władzę zdobyli rękami rosyjskich robotników. Są dwie teorie, dla których robotnicy tak chętnie poparli rewolucję bolszewicką: 1. bo za mało zarabiali i żyli w nędzy 2. bolszewicy byli sponsorowani niemieckimi pieniędzmi, którymi płacili każdemu robotnikowi rosyjskiemu, który przyłączał się do strajku ergo robotnikom opłacało się strajkować, bo w większości byli to ludzie niewykształceni i mało inteligentni, w dodatku większość z nich pochodziła ze wsi a nie było nikogo bardziej chytrego niż rosyjski chłop ... będzie za to kasa ? a to spoko, to idę ... Dalej, była jedna grupa społeczna w Rosji, która nie poparła przewrotu bolszewickiego i poniosła ciężkie konsekwencje. Tą grupą byli ... rosyjscy chłopi, którzy byli uważani, może to dziwnie zabrzmi ... podporą caratu, szczególnie od 1861 roku, gdy car zniósł pańszczyznę i dał im możliwość posiadania ziemi. Chłop rosyjski przed rewolucją jak był mądrym gospodarzem, to był tak bogaty, jak polski chłop nie był jeszcze w 1939 roku. Kto wywoływał powstania antybolszewickie po 1917 roku krwawo tłumione przez bolszewików ? Chłopi. Proszę poczytać o powstaniu tambowskim. I jeszcze jedno. Co było powodem, że religijność rosyjska była tylko fasadą dla społeczeństwa rosyjskiego zwłaszcza na wsi rosyjskiej ? Myślę, że tzw. raskoł, czyli rozłam prawosławia, jaki nastąpił w Rosji w 1654 roku. Mówiąc krótko: władza doszła do wniosku, że prawosławie w Rosji robi się za bardzo ... rosyjskie i trzeba mu przywrócić pierwotny sens, czyli typowo bizantyjski. Spowodowało to ogromny sprzeciw w społeczeństwie rosyjskim i wspomniany przeze mnie raskoł, czyli rozłam w prawosławiu. Zwolenników prawosławia sprzed 1654 roku do tej pory nazywa się "starowierami" i byli oni najbardziej tępieni w carskiej Rosji. Wielu z nich uciekało na moje tereny, czyli do Prus Wschodnich (Mazury), gdzie mają nawet swoje klasztory i cmentarze.
  14. Za dzieciaka dwie książki rozbudziły moją fascynację historią: "Ziele na kraterze" Melchiora Wańkowicza i "Dywizjon 303" Arkadego Fiedlera. Między 21 a 27 rokiem życia, kiedy miałem przerwę z historią i siedziałem po uszy "w ezoteryce" ogólnie pojętej to zaczytywałem się Seneką, Markiem Aureliuszem i Jiddu Krishnamurtim. W wieku 30 lat, gdy kończyłem studia zaoczne magisterskie zafascynowałem się książką "Generał Józef Bem. Bohater wiecznych nadziei" i to do tego stopnia, że prawie pokłóciłem się z promotorem mojej pracy, bo odrzuciłem temat, który mi narzucił i uparłem się, że będę pisał o Bemie. I dopiąłem swojego. Jedną z najlepszych książek wojennych typu "reportażowego", jakie czytałem to zdecydowanie "Zośka i Parasol", prawie 700 stron, ale jak czytałem o walkach o każdy dom w Powstaniu Warszawskim, to miałem wrażenie, że tam jestem. Podobnie się czułem czytając "Ziele na kraterze" Wańkowicza o walkach Polaków o Monte Cassino. Miałem wrażenie, że wspinam się razem z nimi na to cholerne wzgórze. I na koniec, jeśli chcesz odwrócić swoje spojrzenie na historię II wojny światowej i nie tylko i bardzo krytycznie, ale w ten sposób uczciwiej na to patrzeć, polecam wszystko co wyszło pana Piotra Zychowicza. 1. Pakt Ribbentrop - Mołotow 2. Opcja niemiecka 3. Obłęd'44 4. Pakt Piłsudski - Lenin 5. Żydzi 6. Sowieci 7. Niemcy. Nawet jeśli nie wszystko co pisze Zychowicz Ci się spodoba, to po przeczytaniu jego książek już prawdopodobnie nigdy nie wrócisz do starego spojrzenia na historię XX wieku. Ale uważaj, bo dla wrażliwego człowieka wychowanego na jedynej słusznej wersji historii książki Zychowicza mogą nieźle zryć beret .
  15. Wstyd się przyznać, ale nie wiem chociaż "siedzę" w historii. Pan Churchill nigdy jednak nie był osobą, którą bym się szerzej interesował ... już pomijam te jego słynne: "Zabieraj pan te swoje wojsko" czy jakoś tak, do generała Andersa i za ukrywanie przez niego prawdy o Katyniu i Gibraltarze. I za Jałtę. Po prostu panu Churchillowi zdarzało się czasami zwyczajnie bredzić, gadać od rzeczy. Mała próbka mądrości pana Churchilla: Będziemy bombardować terytoriom Niemiec dzień i noc, coraz bardziej zaciekle, miesiąc po miesiącu będziemy zrzucać coraz większą liczbę bomb, pogrążymy naród niemiecki w rozpaczy większej niż ta, w której pogrążył on całą ludzkość. Całą ludzkość ??? A za jakiś czas mu się odmieniło i o swojej decyzji o nalotach na Niemcy mówił tak: Czy nie jesteśmy potworami ? Czy nie zabrnęliśmy za daleko ? A teraz hit ! Gdyby Europa została kiedyś zjednoczona, szczęście, dobrobyt i duma 400 milionów jej mieszkańców nie miała by granic. Ha ! Nie żyje ta krwawa bestia ! (o zabiciu Mussoliniego) Obawiam się, że gdyby tak uczciwie porównać kto kogo miał na sumieniu w czasie II wojny światowej to mogłoby się okazać, że pan Churchill był większą bestią od pana Mussoliniego. Wydaje mi się, że pan Churchill miał więcej krwi na rękach w latach 1940 - 1945 niż słynny Włoch. Poza tym to nie Włochy przyłożyły rękę do wywołania II wojny światowej, ale Anglia. Włochy nie poparły ataku niemieckiego na Polskę, ba nawet kanałami dyplomatycznymi ostrzegły Polskę o ataku niemieckim. Anglia rzuciła nas na pożarcie Hitlerowi, aby mieć czas na przygotowanie się do wojny. Anglia weszła do wojny już 3 września 1939 roku. Włochy dopiero rok później. Ale myślę, że nie ma co się dziwić słowom pana Churchilla, którego podejście do prawdy historycznej najlepiej oddaje kolejny jego cytat: Historia będzie dla mnie łaskawa, ponieważ mam zamiar ją napisać. Następne: Musimy stworzyć coś na podobieństwo Stanów Zjednoczonych Europy. Tylko tym sposobem setki milionów zapracowanych osób będą mogły odzyskać prostą radość i nadzieję, które nadają życiu wartość. I powiedział to człowiek, który wcześniej przyłożył rękę do podziału Europy w Jałcie. Pretensje do Mikołajczyka, że ten upominał się o polskie Kresy, które Churchill oddał Stalinowi w Jałcie: Nie macie poczucia odpowiedzialności. Nie myślicie o przyszłości Europy, macie na myśli tylko swój własny, pożałowania godny interes ! Nie rozumiem tego przewrażliwienia na punkcie użycia gazu. Jestem jak najbardziej za tym, żeby używać trujących gazów przeciwko niecywilizowanym plemionom. Efekt psychologiczny będzie w tym wypadku tak dobry, że przypadki śmierci powinny być ograniczone do minimum. Nie ma przecież potrzeby używać tylko najbardziej zabójczych gazów. Wystarczą takie, które wywołują silne dolegliwości i sieją panikę. Powiedział to facet, którego rodacy odczuli na własne skórze walcząc w Europie w latach 1914 - 1918 jak działa broń chemiczna. Aż 189.000 żołnierzy doznało skutków ataku broni chemicznej, z czego ponad 8 tysięcy zmarło. Ale co tam, w w gabinecie patrząc na mapę tego się nie odczuje. Wierzę tylko w te statystyki, które sam sfałszowałem. Na koniec cztery opinie o panu Churchillu, które świetnie pokazują jakim był człowiekiem: Churchill może i był wielkim przywódcą w kluczowym momencie historii, ale w trakcie niezwykle długiej kariery piastował chyba wszystkie możliwe stanowiska i często się katastrofalnie mylił. Popełniał błędy militarne (Gallipoli), finansowe (standard złota) albo polityczne (rząd indyjski). Dziwne, że cytuje się go jako nieskończoną wyrocznię mądrości i prawdy. (Geoffrey Wheatcroft, dziennikarz angielski) Churchill wyraźnie pogardzał narodem polskim, był niewątpliwym sprawcą wielu naszych nieszczęść, prowadził w stosunku do nas politykę oszukańczą i haniebną (...) (Stanisław Cat-Mackiewicz, tego pana chyba nie muszę przedstawiać, prawda ?) Można go nie lubić bo był imperialistą, bo ludzkie życie niewiele dla niego znaczyło, bo zatracił miarę w bombardowaniach i był odpowiedzialny za czystki etniczne (...) (Klaus Wiegrefe, niemiecki historyk) Stary poczciwy torys, świetny premier na czas wojny, zadba żeby Anglia ocalała. Ale Churchill nie może rządzić po wojnie, nie nadaje się. Musimy im dać do zrozumienia, że nie jesteśmy "dobrym wujkiem", który wyciągnie brytyjskie imperium z kłopotów, a potem da się spławić. Ważą się losy brytyjskiego imperium: niewiele osób wie, że przez długi czas brytyjscy i niemieccy bankierzy trzymali w garści światowy handel. (Franklin Delano Roosevelt, prezydent USA) Po inwazji na Normandię Amerykanie powoli przestawali się liczyć ze zdaniem Churchilla, a do tego Wielka Brytania wyszła z wojny jako bankrut, jej imperium zaczęło się rozpadać. Winę za to w dużej mierze ponosi Churchill. (Anthony Beevor, znany historyk) Nie zapominajmy też o słynnym niemieckim określeniu "rasa panów", za jakich mieli się Niemcy pod rządami Adolfa Hitlera. Sęk w tym, że nie było to pojęcie wymyślone przez Niemców a Anglików. Anglicy już na przełomie XIX/XX wieku ukuli pojęcie "rasa panów" i mieli na myśli swój naród.
  16. A może na jawie zdarza Ci się za dużo o niej myśleć, chociaż sobie tego nie uświadamiasz. Moja była w większości przypadków śniła mi się, gdy sam ją przyciągałem swoimi myślami, np. w czwartek naszło mnie na myślenie o niej, a w sobotę mi się śniła. Ale wiadomo, że każdy człowiek jest inny.
  17. Nie jesteś frajerem. Każdy kiedyś popełnił jakiś błąd w życiu. Ważne, aby go naprawić, jednocześnie wyciągając wnioski na przyszłość. I jeszcze jedno … Nigdy nie mów o sobie w negatywny sposób w miejscu publicznym. Dajesz w ten sposób sygnał złym ludziom, że skoro sam siebie nie szanujesz, to też nie muszą Cię szanować. Platon powiedział kiedyś: Błądzenie jest rzeczą ludzką, ale głupców … trwać w błędzie. Chodzi o to, aby nie trwać w naszych błędach tylko traktować je jako cenną lekcję od życia, z której tak szybko jak się da powinniśmy wyciągnąć wnioski i iść dalej przez życie, nie oglądając się za siebie i nie rozczulać się nad tym, co było, co minęło. Spokojnej nocy.
  18. Dzwoń i załatwiaj sprawę rezygnacji od razu, bo Cię załatwią jak moja była uczelnia. W październiku 2001 roku rozpocząłem studia na WSP TWP w Warszawie, ale po dwóch zjazdach zrezygnowałem ze studiowania. Pamiętam, że nawet wpłaciłem wpisowe. Po roku raz jeszcze rozpocząłem studia na tej samej uczelni i ukończyłem je w 2004 roku, bo to były uzupełniające magisterskie. No i git. Jednak w 2007 roku dostałem pismo od firmy windykacyjnej z Warszawy informujące mnie, że w związku z tym, że byłem studentem WSP TWP i porzuciłem uczelnię nie płacąc im czesnego, wiszę im z odsetkami 3.000 zł. Pomyślałem, że chyba sobie jaja robią, bo przecież gdybym nie płacił czesnego to nie pozwolili by mi ukończyć studiów i obronić magisterki. Zadzwoniłem na uczelnię, by wyjaśnić sprawę i ... gorąco mi się zrobiło. Okazało się, że chodzi o studia, które rozpocząłem w 2001 roku i porzuciłem. Lekka załamka była. W między czasie dostałem kolejne ponaglenia z firmy windykacyjnej z Warszawy. Ok, oszczędzę Ci długiego czytania. Koniec końców upiekło mi się i firma się odwaliła, a ja nie zapłaciłem ani grosza. Dostałem jeszcze z uczelni przeprosiny za zamieszanie. Jak mi się upiekło ? Okazało się, że skoro w ciągu tych dwóch tygodni studiowania w 2001 roku nie zdążyłem odebrać indeksu i wpisać do księgi w dziekanacie potwierdzenia odbioru to ... nie byłem ich studentem. Uff, ale nerwówka była przez jakieś dwa tygodnie, gdy czekałem na decyzję uczelni. Na koniec najlepsze ... w latach 2002 - 2004 studiowałem na ich uczelni, a oni się nie zjarali, że ich studentem jest koleś, który może być im winien jakąś kasę i czekali skurczybyki aż 6 lat aż narosną odsetki ? Zastanów się czego chcesz i ogarniaj temat, żebyś nie skończył jak ja. I pamiętaj, stara zasada - WŁASNY INTERES NA PIERWSZYM MIEJSCU !
  19. A co jeśli matka nie ma brata, a jej ojciec nie żyje ? Bardzo dobre pytanie. Myślę, że należy szukać tak daleko jak się da w rodzinie, a jeśli nie to dobrze byłoby znaleźć kogoś zaufanego „obcego”. Co do pierwszej części zdania taki przykład z mojego życia. W sierpniu byłem na chrzcinach synka mojej jedynej rodzonej siostry. Na Podkarpaciu Tam poznałem całą rodzinę faceta mojej siostry, który ma dwie siostry i dwóch braci. W związku z tym, że ja byłem ojcem chrzestnym synka siostry, wszedłem do rodziny jej faceta, która mnie zaakceptowała. Dowodem na to było chociażby to, że już pierwszego dnia pobytu 10-letni syn brata mego „szwagra” zaczął mówić do mnie „wujku”, a jego 14-letnia siostra trzymająca do mnie dystans, przełamała się trzeciego dnia i też powiedziała do mnie „wujku”. Więc ja, obcy facet stałem się wujkiem dla obcych dla mnie dzieci tylko dlatego, że byłem chrzestnym synka ich prawdziwego wujka. Kto może zostać zastępczym ojcem dla syna, który nie ma prawdziwego ojca ? 1. „przyszywany” wujek, ktoś taki jak ja, który z jakiegoś konkretnego powodu udowodnił, że jest osobą godną zaufania 2. brat żony męża, jeśli miała z nim dobre kontakty 3. jej teść ze strony męża, jeśli miała z nim dobre kontakty – znam kilka przykładów z życia, że synowa ma dobry kontakt z teściem … bez żadnych podtekstów rzecz jasna Także ktoś obcy, ale … Na pewno nie ktoś obcy, kogo chłopak nie zna, typu nowy „chłopak” mamy, bo syn będzie o nią zazdrosny i znienawidzi faceta. Nigdy go nie zaakceptuje i nawet próby przekupstwa nie pomogą. Mój były uczeń, 15-letni, wprost mi mówił, że nowy mąż jego matki daje mu hajs, próbując kupić jego przychylność, a on i tak ma go w dupie (ten mój uczeń ojczyma). Kim może być ten obcy, który wzbudza zaufanie syna, a jednocześnie zaufanie matki, ale też sytuacja ta nie sprawi, że ten obcy mężczyzna poczuje się wykorzystywany ? Ktoś kto na „opiece” nad nie swoim synem nic nie straci, np. 1. trener jakiejś sekcji sportowej, do której uczęszcza syn – trener może go przy okazji ćwiczeń delikatnie nakierowywać na męskie postawy itp. 2. wychowawca klasy, do której chodzi syn – bo to jest obowiązek wychowawcy, aby kształtować młode charaktery 3. sąsiad matki, który sam ma syna – może np. zabierać w wolnym czasie chłopaka jako towarzysza wyprawy swojej i własnego syna, np. na ryby, nad jezioro kąpać się, na mecze, do lasu, pograć w piłkę itp.; dobrze by było gdyby sąsiad proponował wspólne wypady nie osobiście, ale przez swojego syna, który by proponował te wspólne wyjazdy. Podsumowując myślę, że co najmniej 8 osób (te co teraz wymieniłem + brat matki i ojciec matki) mogą stanowić zastępczego ojca dla młodego chłopca czy młodzieńca. Najgorszy wariant, to ojczym lub „chłopak” matki próbujący przymilić się do chłopaka, jednocześnie „kradnąc” mu matkę – bo tak widzi to własnymi oczami jej syn. P.S. Najwyraźniej coś jej nie tak z moim lapkiem, bo zaznaczam myszką cytat, klikam cytuj ten fragment ... i nic mi się automatycznie nie wstawia. No trudno. Jakoś sobie poradzę i bez tego.
  20. 1. Jest absolutnie niedopuszczalne, aby wychowawca mówił takie rzeczy i mówię to jako wychowawca z 16 letnim stażem (w pierwszym roku pracy nie dostałem jeszcze wychowawstwa): "Od razu widać, które dziecko jest zadbane przez rodziców". To ze strony nauczyciela zwykłe chamstwo i buractwo. Z moich obserwacji wynika, chociaż mogę się mylić w skali ogólnopolskiej, że w miarę normalni to są raczej ci nauczyciele, którzy znają trochę życia, tzn. nie ci, którzy skończyli dzienne studia za kasę od rodziców, ale za swoje pieniądze, bo np. pracując fizycznie i studiując zaocznie. Często ci nauczyciele, których praca w oświacie jest pierwszą i jedyną pracą w życiu mają się za jakąś wielką elytę ą ę ... Powiem nieskromnie, że ja jestem chyba najbardziej lubianym nauczycielem w swojej szkole, ale też wymagającym i potrafiącym postawić do pionu ... coś w typie tego słynnego cytatu z "Samowolki": Kapral jest jak matka, ale surowa matka. Ale ja nie jestem typowym belfrem, bo ja generalnie lubię ludzi, a dla mnie ludzie to tacy co mają 5 lat, 65 lat i taki co prosi mnie pod kioskiem: Kolego, pożyczysz mi 2 zł na chleb i mleko Przed pracą w szkole pracowałem też 2 i pół roku w fabryce studiując zaocznie i za małolata w wakacje na budowie, więc ja ... jestem "inny" Generalnie jak ktoś idzie pracować w szkole tylko dla kasy to nie powinien tego robić. Powinien też lubić ludzi. Tak zwyczajnie. I być wobec nich wyrozumiałym. A ludzie w szkole to nie tylko uczniowie, ale także ... panowie kierowcy gimbusów, panie kucharki, panie sprzątaczki, stróż i last but not least ... RODZICE. W mojej szkole są tacy nauczyciele, którzy rozmawiają tylko z nauczycielami, a jak mijają kogoś z obsługi to albo udają, że nie widzą, albo mówią "do widzenia" tak przez zęby. Poza tym mi w pracy najbardziej pomagają dwie rzeczy: 1. pamięć skąd wyszedłem: praca w fabryce na taśmie 48 h na tydzień za 450 - 600 zł 2. jestem z przekonania pozytywistą ... no wiesz .. doktor Judym itp. Ja miałem tak dobre kontakty z rodzicami uczniów, że matki które same wychowywały swoich synów (a miałem takich chłopaków w klasie około 70-80%) ... same dzwoniły do mnie prosząc o radę co mają robić bo już nie dają rady z nimi w domu, chociaż dobrze wiedziały, że ja nie mam własnych dzieci. 2. cieszę się, że to Twój mąż chodził do syna na wywiadówki .. TAK ! tak właśnie ma być ... nic mnie tak nie wpienia jak ciągły widok od 16 lat, że na wywiadówki do synów chodzą matki, a nie ojcowie, nawet jeśli oni nie pracują ... to ojciec jest za syna odpowiedzialny do jasnej cholery 3. Na pytanie kto dzieciom wpaja, że im nie było dane, dopilnowane ... sama sobie odpowiedziałaś: "Bo mama mi nie przygotowała stroju na w-f, bo plan się zmienił, a mąż na to - a sam nie mogłeś ? Mama nauczyła syna, że syn nie musi sam siebie pilnować 4. Kolejna sprawa - nie jest tak do końca prawdą, że to rodzice mają wszystkiego uczyć ... czy korona z głowy spadnie nauczycielce z przedszkola, jeśli zobaczy że 5-latek chodzi z rozwiązanymi sznurowadłami ? Jedna nauczycielka uda, że nie widzi i dzieciak się potknie i rozwali głowę. Druga nauczycielka zadzwoni do matki i ją opierdaczy, że nie dba o dziecko. Trzecia nauczycielka zawiąże za dziecko buta, a czwarta nauczy dziecko jak samemu tego buta zawiązać. Która najbardziej nadaje się na nauczycielkę w przedszkolu ? Ja zawsze mówię - nauczyciel nie jest od uczenia, bo wtedy nazywałby się uczyciel. Jest od nauczenia, więc niech naucza nowych rzeczy. Ja uczę historii, ale też szachów, kultury osobistej, słówek angielskiego i wszystkiego co się da. Dla wielu z tych dzieci jest lepszym ojcem, którego w realu nigdy nie będą miały lub nigdy nie miały. W szkole na lekcjach techniki można uczyć się robienia sałatek, kanapek itp. Dobra szkoła ma wspierać rodziców, a nie ich dołować. Rodzic też ma prawo nie wiedzieć wszystkiego. Ale oczywiście rodzice są różni. Nawet tacy: pytam się dzieciaka z 1 klasy, dlaczego nie ma czapki i rękawiczek. Mówi, że zapomniał wziąć z domu rano. Ja pytam: mama zapomniała ci dać. On: nie, sam zapomniałem. Ja: a co na to mama. Dzieciak: nic, spała, jak wychodziłem. Matka spała, a dziecko samo się po swojemu ubrało i wyszło w wiosce na ruchliwe pobocze czekać na gimbuz. Taka sytuacja. Na koniec zdradzę Ci tajemnicę, ale taką super hiper top secret Nowe przepisy oświatowe które weszły w tym roku w życiu w związku z reformą szkolnictwa dają ogromny wpływ rodzicom na funkcjonowanie szkoły. Warto się dowiedzieć i z nich korzystać. Naprawdę. Pozdrawiam
  21. Trochę techniki i człowiek się gubi … nie mogę rozkminić jak wrzucać kawałki cytatów … Kurczę, jest ze mną gorzej niż myślałem W takim razie wypunktuję swoje własne uwagi odnośnie ww. artykułu: 1. Kobiety narzekają, że nie mam już prawdziwych mężczyzn … a są jeszcze prawdziwe kobiety ? 2. Kobieta nie jest od wychowania syna, raczej do "odchowania" do 7 roku życia. W tym momencie pałeczkę przejmuje ojciec i to on jest od wychowania syna, czytaj - od wpajania mu odpowiednich zasad i wartości oraz przygotowania go do życia w społeczeństwie. 3. Serio są takie sytuację, że matka zmusza na siłę syna, by chodził na taniec, jeśli on chce chodzić na sport ? Ja o takich przypadkach nie słyszałem … Taniec … a co w nim złego. Od zawsze w takiej wiktoriańskiej Anglii taniec był jednym z atrybutem dżentelmena … obok jazdy konnej rugby, łowiectwa, boksu, szermierki, pływania itp. rzecz jasna 4. Degradację mężczyzn przeprowadzają nie tylko matki ale także tysiące nauczycielek w szkołach … Widzę to na co dzień ... 5. Chłopiec nie rodzi się mężczyzną, ale dzieckiem. Mężczyzną ma go zrobić ojciec, który przejmuje nad nim opiekę około 7 roku życia. W najstarszych kulturach, też u Słowian, było zwyczajem, że około 6-7 roku życia chłopiec odchodził spod skrzydeł matki i żeńskiej części rodziny, i przechodził do męskiej części rodziny, która uczyła go jak stać się mężczyzną 6. kiedyś gdzieś czytałem, że dzieci jak mają wybór: iść z matką na podwórko lub z ojcem to zawsze wybiorą ojca … przy ojcu dzieciak może się nawet taplać w błocie … piszę to trochę żartem … może się wyszaleć i być sobą … przy mamusi będzie musiał siedzieć grzecznie na ławce i się nie ruszać, bo rodzicielka ubierze dzieciaka w najlepsze nowe ciuchy i dzieciak nie może ich wybrudzić, bo co ludzie powiedzą … wyjdzie że jest złą matką, bo dziecko ma na sobie brudne ubranie 7. mężczyzna potrzebuję empatii ? przede wszystkim potrzebuje w sobie naturalnej agresji, którą przekuję na siłę: a. do obrony własnej rodziny b. do robienia kariery c. do zarabiania pieniędzy d. do realizacji własnych celów … a kobieta ma się nie wcinać, bo dzięki temu, że zostawi go w spokoju w podejmowanych przez niego decyzjach, dla niej może się to … tylko opłacić 8. ojciec służy do tego, by pokazać synowi, że jego odczucia i pragnienia są naturalne ? oh, really ? Ojciec ma wpoić synowi męskie wartości i zasady, wyrobić synowi charakter i kręgosłup moralny, dzięki czemu syn nie będzie miękki i nie będzie się wahał w swoich postanowieniach … tylko miękki mężczyzna będzie się rozczulał jak panienka nad swoimi „odczuciami” … och skrytykowali mnie … Boże, jak źle się z tym czuję, jak mnie biednego będą teraz oceniać ludzie … a dlaczego ona nie odpisała od razu na mego smsa … może jej na mnie nie zależy … słowo „odczucia” kojarzą mi się bardziej z kobietą a nie z mężczyzną … 9. matki nie tylko naklejają synom etykietki, że są źli, ale potrafią nawet zniszczyć życie własnego syna, jeśli on nie spełnia jej oczekiwań, tzn. próbują się wyrwać z ram jej pięknego obrazka, którym one chcą się chwalić ludziom … ojciec w większości przypadków co najwyżej obrazi się śmiertelnie na syna i może w tym stanie tkwić nawet do końca życia, ale ! nigdy nie będzie próbował zniszczyć życia własnego syna, a przynajmniej ja nigdy nie słyszałem o takich przypadkach … 10. biorąc pod uwagę, że mam 17-letnie doświadczenie z pracą z dziećmi w wieku 7 – 16 lat, absolutnie się nie zgadzam, że samotne matki wychowują synków na tzw. spokojnych udomowionych chłopców … nie w każdym przypadku, często jest odwrotnie … jeśli syn jest zadziorny i ma twardy charakter, zwłaszcza w okresie dojrzewania, idzie na wojnę z matką, jeśli mieszkają sami i jeśli z jakiś powodów nie może tej wojny wygrać, bo i jak, rozwija się w nim ogromna agresja wobec kobiet … przede wszystkim nauczycielek … w czerwcu z naszej szkoły odeszła moja klasa trzecia gimnazjum … około 20 osób, z czego 14 chłopaków w wieku 16-17 lat … 90% z nich wychowywanych albo przez samotne matki albo przez matki, gdzie ojciec nie ma nic do powiedzenia w domu … wszyscy uczniowie, którzy wykazywali agresję do niektórych nauczycielek, byli tłamszeni w domu przez własne matki … 11. syn chowany przez samotną matkę nie musi z nią konkurować … matka powinna pozwolić synowi zająć się całą męską stroną domu zwłaszcza, gdy syn ma 16-18 lat i ma smykałkę do „tego” I jeszcze jedno … Nie jest do końca tragedią jeśli nie ma w rodzinie ojca, który wychowałby syna na mężczyznę, ale jeśli nie ma nawet innego mężczyzny w rodzinie, który zastąpiłby mu ojca. Myślę, że aby ta zamiana nastąpiła spokojnie, tak aby matka nie miała z tym problemu, brakującego ojca powinien zastąpić mężczyzna spokrewniony z matką. Brakującego ojca dla chłopca powinien zastąpić wujek (brat matki) lub dziadek (ojciec matki). I to jest ich obowiązek w rodzinie jako mężczyzn. Mimo miłości jaką darzą swoją siostrę/córkę, powinni być świadomi na tyle, by wiedzieć, że pozostawianie chłopca pod opieką kobiety do niczego dobrego w życiu tego chłopca nie doprowadzi. Chociaż zdaję sobie sprawę, że w większości przypadków są to obecnie tylko pobożne życzenia. Dawniej były jakieś zasady „dbania” o każdego członka rodziny, np. młodszy brat brał za żonę wdowę po swoim zmarłym bracie, a syna sierotę brał na wychowanie wuj. Liczyło się dobro rodziny … każdego jej członka. Bo rodzina to pierwsze, podstawowe i najważniejsze … państwo … o jakie powinniśmy dbać i o które powinniśmy się troszczyć. Na koniec pytanie retoryczne: Czy dożyjemy kiedyś czasów, że męska solidarność tak daleko się posunie, że w rodzinie mężczyźni tak będą dbali o spoistość tej rodziny, że gdy żonie zacznie odwalać, to mąż nie będzie sam, lecz po jego stronie staną solidarnie jego szwagier i teść i utemperują kobitę, dla dobra RODZINY ? No cóż, marzenia ściętej głowy, zapewne …
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.