Skocz do zawartości

Messer

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1643
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    20
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Messer

  1. Tak mi się skojarzyło. Widzę, po tym co piszesz, że bazujesz na swojej wyobraźni. Rzucę Ci jeszcze jedną radę, bo ja trochę po klubach SW się powłóczyłem. W rzeczywistości wygląda to tak, że każdy początkujący ma problemy z podstawowymi ruchami. Nie wiedzą jak blokować, jak uderzać, uczą się podstawowych ruchów rękami, stopami, biodrami etc. Robią typowe wgrane nam odruchy, np. kurczą się, uciekają przed większymi - raz miałem tak, że facet, z którym sparowałem nie miał nawet 170cm wzrostu i był chudy, to on po prostu cały czas przede mną uciekał na wstecznym i wymieniliśmy może kilka ciosów na czas sparingu, dopóki trener kazał nam się pozmieniać. Co więcej, w czasie REALNEJ walki jesteś ogłupiony i oszołomiony adrenaliną. Teraz sobie myślisz, jak byś każdego ładnie rozjebał. Jaki byś piękny chwyt wykorzystał i klepał każdego jak Bruce Lee. W rzeczywistości człowiek "głupieje", zapomina o odruchach, jego mózg jest sparaliżowany zagrożeniem, zapomina co ma zrobić i jak ma uderzyć, jakby podlega dziwnej dysocjacji. To jest bardzo nieprzyjemny stan, gdzie traci się kontrolę nad świadomością. Taki instynktowny tryb przetrwania, gdzie kontrolę nad świadomością mają części bardzo pierwotne. Kto walczył na serio, ten wie, co to jest. Żeby przez to przejść potrzeba u wielu ludzi LAT treningu, żeby te odruchy zahamować, też sporo walczyć. U normalnego człowieka to tryb domyślny, który nie walczył NA POWAŻNIE - nie na sparingu, gdzie jest się w ochraniaczach. Chłopie, zdobądź trochę pokory, popracuj nad sobą. Bo buchasz emocjami strasznie, a uwierz mi, ludzie nie stoją tak, żeby byli otwarci na uderzenia i czekają na wpierdol. Większość gości myśli w głębi duszy, że rozjebałby przeciwnika, jak siedzą grzecznie usadowieni przed komputerkiem, bo oni ułożą sobie teraz plan. Jak Janusze, którzy przecież by strzelili tego gola, nie to co Lewandowski. Po tym co piszesz, nie wyglądasz na gościa, który zjadł sobie zęby w ochraniaczu na szczękę.. W rzeczywistości jak dojdzie do wymiany ciosów, to nawet nie wiesz kiedy przytulisz na twarz prostego. Walka to nie klatka UFC, gdzie goście przyjmują dziesiątki uderzeń i idą dalej, jakby nigdy nic. W rzeczywistości przeciętny człowiek przyjmuje jednego prostego i wyłącza mu się system. Przeciętna walka na ulicy to wymiana jednego-dwóch-trzech ciosów i to jest koniec. Nabierz pokory i nie rób sobie krzywdy, bo źle to wygląda co piszesz i nie ma w tym dojrzałości.
  2. No dokładnie masz rację, ja już z tym działam jakoś 7 lat. Dzień w dzień, w sumie praca bez ustanku. Nawyk, styl życia. Przerobienie swojej osobowości od zera do bohatera. Czasem coś mnie wytrąca z równowagi, wchodzę w "grę" na zasadach złości, a potem to co wychodzi, przepracowuję. I tak non stop. Czy jest dobrze - powiedziałbym, że coraz lepiej. To jest mój najlepszy wybór jaki podjąłem w życiu. Mimo wszystko to jest niesamowite jak zmieniają niektóre rzeczy się w świecie, tylko pod warunkiem, że człowiek zmienił się samemu. Wręcz dokładnie jak w Limitlessie.
  3. Stary, zadałeś tyle pytań, że ja muszę odpisywać na to z 2 godziny, a średnio mam do tego możliwości. Tutaj krótko się nie da, ale postaram się. Też chodzi o wyższy stan, ale przede wszystkim podejście wewnętrzne - chociaż to ze sobą się wiąże. Jak ktoś ma upchany w nieświadomości syf np. na temat kobiet, obraża się na nie, nie akceptuje, uważa że świat i one powinny wyglądać inaczej, to znaczy tyle, że na poziomie nieświadomym ich nie akceptuje. Jak ktoś czegoś nie akceptuje na poziomie nieświadomym to znaczy, że chce się tego nieświadomie pozbyć, usunąć, wyeliminować, pozbawić życia. Obserwuj czego nie akceptujesz, to zobaczysz, że działa to tak, że najchętniej byś tego pozbawił egzystencji. Jak ma ktoś tyle tematu upchanego w nieświadomości, to on wybije - w różny sposób, w zależności od osoby. Jak masz "czystą" kobietę bez obraz do mężczyzny, to może ona odczuwać niezrozumiały wstręt nawet do gościa z takimi programami, chęć ucieczki, oddalenia się. Te z podobnym syfem mogą przyciągać tych samych gości, a ich związki będą przypominały zawsze to samo, to będzie jak przepowiednia, która kończy się zawsze w ten sam sposób. A potem taki koleś z takim nieświadomym towarem wyjdzie i będzie mówił swoje mądrości "jak wygląda życie" i "jakie są baby", bo wszystko co ma, to mu się rozpadło. Casus pillowców, którzy ciągle trafiają jak trafiają i "mówią jest jest", tym razem nie z komórki pod schodami z juesej, a z piwnicy xD no i tak to się dziwnie kręci. A jak widzą czyiś normalny sukces, to reagują niezrozumiałą złością i próbują to sobie dziwnie wytłumaczyć. Związki są najróżniejsze, postawy najróżniejsze, sytuacje najróżniejsze, a każdy lekko je tworzy na swój sposób. Tutaj też np. wchodzi wzorzec matki, bo jak miał matkę z czystej patologii, to raczej można współczuć, a temat urazy do kobiet będzie ciężki do usunięcia bez dobrych technik pracy ze świadomością, w sumie to niemożliwy. I tak dalej, w zależności od sytuacji, to wygląda mniej więcej podobnie. Los to emocja na bardzo głęboką skalę, po prostu. Nastawienie bardzo głębokie względem różnych rzeczy definiuje i oddziela sukces od porażki, nie na poziomie płytkim. Coś jak u Tysona, gdzie trener nawet w żartach zakazywał mu źle o sobie myśleć czy mówić. Uwalnianie, usuwanie przywiązań i praca w rzeczywistości. Po prostu, żeby coś dostać na tych zasadach musisz nieświadomie nie mieć do tego wielkich pretensji i roszczeń. Do czego jesteś nastawiony jak najbardziej neutralnie, do długopisu? No więc musisz chcieć tego, czego chcesz jak długopisu, mieć do tego obiektu takie same pretensje i marzenia, tak to widzę. XDDDD Nie jest. To jest naprawienie błędu i przyznanie się, czyli normalna sprawa. To jest akceptacja, a nie wina. Tak, poniekąd to działa. Nie zawsze, bo przecież nawet Jezusa ukrzyżowali, a ten się ponoć modlił za oprawców na krzyżu. Ale działa to bardzo silnie, widzę po sobie, że moje życie wygląda mocno inaczej niż wcześniej. Poza tym, nie żyjąc w takim chlewie, kompensowania sobie słabości jakimiś śmiesznymi emocjonalnymi uwagami, to jest nagroda sama w sobie. Kiedyś robiłem z gościem w jakiejś pracy, gadaliśmy na temat związane z psychologią i on do mnie powiedział, że skoro ja nie mam do nikogo pretensji, uwag, chamstwa i żyje mi się emocjonalnie luźno i "na wyższym biegu", to ja przecież wygrałem w życie i czego ja więcej potrzebuje od życia? Po czasie teraz odbieram, że gość miał sporo racji.
  4. To odpowiadasz, że zajebiście, mów mi tak więcej misiu pysiu, dla Ciebie nawet Chhrrrristiano zostanę jak napina się, że pedał, to robisz absurd, że takiego kociaka jak on to ze świecą szukać, wszystko z beką, a nie napinać się jak baranie jaja. Ich kręci to, że się napinasz. Eh, napisałem te swoje wypociny, a wyskakujesz, że jesteś lepszy znowu i komuś byś tam wpierdolił. Nie wiem czy coś uderzałeś, wiem, że dźwigałeś - ja też dźwigam i już kilka lat uderzam i kulam, a nigdy nie powiedziałbym, kogo ja bym tam nie rozpierdolił, chyba nawyk ze sparingów. W każdym razie, ja swoje zrobiłem, jak nic nie ruszy to w sumie trzymaj się w tym życiu. 💪
  5. No to wszystko jasne. Jak Ty masz takie problemy, to chłopie Bogu dziękuj, że jeszcze nikt Cię nie skasował xD Ja nigdy tak nie miałem w życiu, ani raz. Chyba sam widzisz, że to jest nienaturalne co się u Ciebie dzieje, co? W rzeczywistości musisz być jak magnes i przyciągasz swoim stanem tych ludzi jak jakieś malutkie opiłki żelaza. Oni nie wiedzą co robią. Ten koleś co wstał to dopiero potem się opamiętał, że "coś go owładnęło". On jest normalny, po prostu zaczął zachowywać się zgodnie z tym co wymusiła na nim nieświadomość. Nie ma żadnej władzy nad nieświadomością, to ona jest królową i rządzi życiem. Pracuj nad sobą metodami, które wymieniłem, odpuść przymiotniki i rzeczowniki jakimi opisujesz ludzi, KONIECZNIE. Zajrzyj jeszcze raz do tych metod. I odpuść opisywanie siebie jako lepszy/gorszy. Wartościowanie wynika głównie z problemów. Nie ma nikogo lepszego ani gorszego na poziomie nieświadomym, są ludzie bardziej sprawni, utalentowani i przede wszystkim inni. Możesz o nich pomyśleć szybko, że nie domagają, ale nie możesz emocjonalnie się brandzlować jacy są żałośni i płytcy. Odpuść też podkreślanie swojej wyższości, żeby to się źle nie skończyło, bo sytuacja jest serio słaba i po tym co piszesz, to ja jestem w 100% przekonany, że trafiłem w punkt. Praktykuj współczucie do innych za ograniczenia, słabość charakteru i szczególnie do siebie, jak nawykowo i siłą rozpędu będziesz podkreślał swoją wyższość. To ekstremalnie ważne. Powodzenia, trzymam kciuki za sukces.
  6. Kompleks mniejszości. Działa to tak - im mniejsi czujemy się wewnętrznie, tym bardziej NA SIŁĘ ludzie potrzebują podkreślić swoją wielkość zewnętrzną. Poczucie mniejszości to po prostu czucie się w duszy malutkim, słabiutkim, kruchym i drobnym, dlatego oni na wszelką okazję "zarysowania" osobowości przez innych reagują taką agresją, że gdyby tego nie robili, mogliby dosłownie się rozpaść psychicznie. To są te wszystkie "bad bitches" chodzące z głową w chmurach, a rozpadające się jak domek z kart przy jednym celnym komentarzu - jak w tym filmiku "gruba, pijesz?". To są ci goście, którzy rysują się na super-samców, a widok kolesia, który bezwysiłkowo ogarnia więcej niż oni, powoduje że zapadają się w sobie i czasem muszą uchlać się z bólu do nieprzytomności, bo nie dają rady. Na niższych poziomach rozwoju to są ci ludzie, którzy rozpaczliwie chcą udowodnić, że komunizm działał i jadą na 100% wyparciu faktów, podświadomie dążąc do szczytów władzy i nieświadomie chcą przez kompensowaną niższość jako wyższość być "największą perłą w koronie", brylować na najlepszych salonach. Im silniej i rozpaczliwie tego potrzebują, tym większa rozpacz wewnątrz. Prawdziwa moc charakteru nie wymaga takiego dziwnego flexowania. Wiesz, im większa siła charakteru, tym bardziej rozumiesz, że to, jak człowiek reaguje to są jego problemy. Jak ktoś negatywnie nas ocenia, to nie ma za co zaczepić, bo ten problem nie istnieje. "Jesteś debilem, jak mogłeś tego nie ogarnąć?" "Aha, no faktycznie nie ogarnąłem". Tutaj nie ma obrazy, jest przyznanie się i wewnętrzne zrozumienie, że ten typ ma problemy własne, skoro nazywa kogoś debilem - a może go sytuacja rozzłościła, nie panuje nad sobą. Osoba z kompleksem mniejszości rozpamiętywałaby tego "debila" przez całe życie i tego, że coś źle zrobiła. W myślach też katowałaby kogoś bez ustanku, że ktoś śmiał zwrócić mu uwagę. Tak w skrócie. Wolna wola człowieka jest bardzo niska, prawie nie istnieje. ONI Z AUTOMATU REAGUJĄ NA STAN NIEŚWIADOMY. Nie wiedzą dlaczego. Ty tego nie wiesz, świadomie nie rozumiesz, ale tak działa nieświadomość. Nieświadomość Ci po prostu wszystko załatwia, bo ją tym nakarmiłeś. Jak jakaś sytuacja w świecie fizycznym powtarza się non stop i wydaje się nienaturalna, to znaczy, że masz określony wzorzec nieświadomy, albo grupę wzorców. Metod jest wiele. - robisz przegląd całego życia i przypominasz sobie sytuacje, gdzie ktoś Cię obraził, pogardzał, rzucał kąśliwe komentarze. Wewnętrznie przyjmujesz, akceptujesz, wybaczasz. To nie ma być raz, to musi być powtarzane dziesiątki razy, setki, a nawet tysiące ŻEBY PODŚWIADOMOŚĆ ZROZUMIAŁA, - idąc ulicą mówisz w myślach ludziom: jesteś w porządku. Ja jestem w porządku, jesteśmy wszyscy w porządku. I tak każdemu, niezależnie komu. Brzydkiej Julce z tęczową torebką, koksowi, menelowi, każdemu, absolutnie każdemu. Setki jak nie tysiące powtórzeń, - ciągle obserwujesz, izolujesz się od stanów i opisów mentalnych w Twojej głowie - naucz się medytować, - ważna jest modlitwa - chociaż w obecnych czasach ta technika to hardcore - gdzie istotne jest proszenie o wybaczenie za pogardę wobec innych, ocenianie ich, przywiązanie do wizerunku własnego, ego i własnej agresji, - praca terapeutyczna z własnymi kompleksami, jak technika uwalniania. I tutaj cytat od jednego z mądrzejszych ludzi tej planety. Jak to rozumiesz, to znaczy, że jesteś bardzo wysoko. Innymi słowy, nie ma żadnego innego, którym gardzisz, bo to wraca, a wszystko robisz sobie - poprzez zachowanie programujesz się. Po prostu hodujesz w sobie ziarno, które w Tobie już wykiełkowało a nawet wyrosło i obserwujesz jak pięknie żyje już jako osobne istnienie.
  7. Jasne. Zazdrość zawsze ma miejsce, fakt. Ale jak poczytasz tego gościa, to jego non stop wszyscy znieważają, a sam aż bucha pogardą. Czasem zjadę na chatbox i tego nie da się czytać. Wchodziłem tam wcześniej dla xandera (moje dirty pleasure), czasem zauważyłem co OP mówi no i.. Także wiesz, akcja-reakcja. Jak najbardziej wewnętrznie obojętny, zewnętrznie zależy od laski i sytuacji, a do @deomi to jak najbardziej depresyjny, chcący zniszczyć świat, a potem szybko mówisz, że można zacząć od jej pusi. Trust me bro, bierz ją. Masz moje błogosławieństwo na drogę.
  8. Wątpię, żebyś na ten moment zrozumiał co chcę przekazać, ale spróbuję - to jednak jest dla większości ludzi czarna magia i mambo-jambo. Oni się tak zachowują, bo reagują po prostu na Ciebie jaki jesteś wewnętrznie. Ludzie zachowują się względem nas tacy, jacy jesteśmy wewnętrznie. Wręcz tyle i tylko tyle. Ja czytałem Twoje komentarze czasem na chatboxie. Emanujesz niewyobrażalną pychą, pogardą i nawet wstrętem do ludzi. Niesamowicie się napinasz i oceniasz w brzydki, nieprzyjazny sposób. Czuć od tego śliskość, megalomanię i tak szczerze - kompletne niezrozumienie świata wewnętrznego (podświadomego) i w jaki sposób działa rzeczywistość. Zapewne wiesz jak się programuje podświadomość. Emocjonalnie coś sobie powtarzasz - najlepiej ciągle. Robisz dokładnie to samo względem ludzi. I teraz jesteś zszokowany, że na pogardę inni odpowiadają pogardą, agresją i stoją o krok od rękoczynów - nawet nie wiedząc czemu. Wewnętrzna niezauważalna pogarda wobec ludzi leczona jest zewnętrzna pogarda okazywaną przez innych. Przez ostatni rok jak jeździłem chyba tylko jedna osoba mnie otrąbiła na ulicy, bo skręcałem celowo na zakazie . Nikt mnie nigdzie nie zaczepia w celu szukania problemów i bitki. Nie otrzymuje wręcz od nikogo negatywnych, chamskich uwag. Nikt się do mnie nie "przysrywa". Wręcz wszystko załatwiam ze światem z uśmiechem, radością, wyrozumiałością na ograniczenia i niedociągnięcia, żartem i luzem. Ja dosłownie żyję w innym uniwersum. A teraz porównaj to ze swoją postawą i w jaki sposób odnosisz się do dwóch rzeczy - do ludzi i do świata. Sposób w jaki odnosisz się do tych dwóch zmiennych świadczy o tym, jak wysoko rozwinąłeś się wewnętrzne i zrozumiałeś tak naprawdę rzeczywistość. Im gorzej, tym niżej jesteś, w większej agresji. Na poziomie nieświadomym działa taki mechanizm - ludzie z dużym nieświadomym przywiązaniem do życia i pomyślnego losu, sami nieświadomie szukają problemów a nawet śmierci. Dlaczego tak jest, nie wiem, ale tak jest. Ty wychodzisz ze skóry w kwestii wyglądu, bo tak każe Ci ideologia (jednocześnie doznajesz szoku, że inni tego nie wyznają, a np. mają świetne laski), piłujesz się i alienujesz. Skoro się alienujesz, to znaczy, że wewnętrzna agresja jest tym większa, im silniej organizm izoluje się od świata. Jako "alienator" non stop programujesz się na pożądanie do kobiet, a skoro pożądanie jest negatywną i nieprzyjemną emocją, to znaczy, że paraliżujesz się w ich kierunku i jesteś niezdolny do ich zdobywania, tylko obserwowania, analizowania i "czajenia się". A to nadal zwiększa agresję (świadomie frustrację), przez co ludzie sami nie wiedzą dlaczego, nie mogą Cię wewnętrznie znieść i reagują zewnętrznie. Brzmi to trochę skomplikowanie i bardzo dziwnie, ale tak działa mechanika nieświadoma. Podświadomość to nie tylko maszynka do spełniania marzeń w New Age'owym świecie, to też maszynka do tworzenia sobie horroru z życia, co też cały czas robisz. Oczywiście nie wiesz, co robisz sam sobie. Co więcej, stawiam, że jako pillowiec masz problemy ze wzorcem ojca, a więc będziesz prezentował kobiecy styl agresji - obgadywanie, obrażanie się, podglądactwo, rozpamiętywanie, problemy z działaniem w świecie etc. Co NADAL zwiększa agresję. Rozwiązanie jest bardzo, bardzo proste. Przestań gardzić ludźmi, oceniać ich emocjonalnie jak przedmioty na wystawie, życz każdemu dobrze w myślach. Kiedy ktoś burzy Twój obraz świata kąśliwym komentarzem, życz tej osobie w myślach wszystkiego dobrego, bo ta osoba kruszy Twoją pychę i agresję - tylko tyle. Na zewnątrz się broń, wewnątrz nie masz prawa atakować - a to wnętrze ludzie atakują, na ten nieświadomy stan, który wiedzą, że jest i czują, odbierają go, ale nie rozumieją. Każda agresja wewnętrzna to krok do coraz większych Twoich problemów, a potem przykrych chorób i bardzo dużej nędzy w życiu - w kwestii jakości życia. Jeżeli to jest prawda co napisałem, to jesteś jak brudna kałuża, a teraz dziwisz się, że ludzie nie mogą się napić z niej czystej i dobrej wody, tylko parskają na brud. Jedyna różnica jest taka, że robisz na magazynie, a tam z reguły są same męty społeczne i chamstwo, a tacy ludzie rozumieją tylko język siły. Z nimi też się idzie dogadać i to co napisałem też ma miejsce, ale jak Ty rozpaczliwie dbasz o wygląd, zadręczasz się kobietami dreptając w miejscu, to raczej jesteś bardziej "kobiecy", przez co "chłopcem do bicia". W każdym razie, powodzenia z tym co napisałeś, bo stawiam całą zawartość mojego portfela co koło mnie teraz leży, że z tego co napisałem, pokrywa się z Tobą >70-80% treści. Jeżeli to jest prawda, to agresji doznajesz też, a może Ci się wydawać, że "od każdego" albo prawie każdego - a skoro buzujesz (z tego co widzę) pogardą wewnętrzną, to od nich dostajesz zwrotnie to samo w świecie zewnętrznym.
  9. Mówię jako-tako po rusku. Uczyłem się też włoskiego, hiszpańskiego, norweskiego, niemieckiego, angielskiego - ten ostatni, wiadomo. Wiesz, który język był dla mnie najtrudniejszy w nauce? Właśnie rosyjski. Dlaczego - nie wiem. Czy jestem oporny, tego też nie wiem, nie mnie to oceniać, tylko komuś z zewnątrz. Czy mam zastrzeżenia - chyba nie, kilku moich ulubionych pisarzy jest właśnie od nich. Aż takim niedorozwojem nie jestem, żeby popierać ludobójstwo i agresywną politykę i to tłumaczyć w pokrętny sposób, "że oni musieli to robić, biedaki, bo się nad nimi pastwili", jednak zastrzeżeń też nie mam bardzo wielkich natury emocjonalnej. Po kilku latach pracy z językami, wiem tyle, że nic nie wiem taka dygresja w temacie.
  10. Kiedyś ludzie byli bardziej kreatywni. Za młodzika włączyłem komputer i zobaczyłem to: A taki mail.. słabizna, dostałem go kilka razy. W ogóle w każdym mailu następnym dostaje info, że kwota jaką mam wpłacić ma być coraz niższa xD chyba są do mnie coraz bardziej zrezygnowani. Bronka przynajmniej nie dało się normalnie obejść poza trybem awaryjnym systemu.
  11. Co Ty taki cięty na te węglowodany jesteś, jakby coś Ci kiedyś w życiu robiły? Taka bieda-ilość, 70g na dzień, co to jest? Tyle, to ja mam w jednym posiłku. I to w bieda-posiłku. Dawałem Ci na pw masę źródłem na temat keto, dlaczego węgle to nie zło, odsyłałem do fachowców, którzy to przebadali np. Donaja i mówią co to jest keto i dlaczego tego nie powinno w ogóle się spożywać. Możesz bez problemu sobie wygooglować problemy związane z keto. https://www.maxim.com/food-drink/top-cardiologist-no-one-should-do-keto-2018-9/ Pierwszy lepszy link, takich ludzi masz masę. Stan człowieka to głównie sen, dieta, stan wewnętrzny (psychiczny) i fizyczny - całościowe zdrowie ciała i organów. Olej te gówno-teorie, że trzeba jeść z określoną porą roku określone rzeczy. Ile Ty masz lat, 80, żeby żyć jakąś restrykcyjną dietą, dzięki której masz się nie rozpaść? Usychasz na wiór, a nadal się tego trzymasz. Jakbym miał jeść do 70g dziennie węgli, bo wierzyłbym w teorie ewolucyjne jak to drzewiej bywało z żywieniem ludzi, to chyba już bym wykitował z moim stylem życia. Przyjeb na poważnie z 300-500g na dzień i stawiam, że zobaczysz różnice w czasie i to bardzo sporą. Szczególnie ostatni posiłek dnia, ładować węgli w opór, zasypia się jak aniołek i wstaje z zapasami energii z dnia poprzedniego. Nie wiem, głupi nie jesteś, a dziwię się, że z dietą nie pokombinowałeś, skoro keto ma aż tyle zastrzeżeń. Jakby no, chyba sam podskórnie czujesz, że to nie jest jakaś super dieta.. @Ramaja Awantura Ty masz doświadczenia z keto i potem przejściem na węgle, może kolegę oświecisz i zmotywujesz, żeby sobie krzywdy już nie robił?
  12. Nie powiedziałbym, że ostateczność to leki. Owszem - masz rację, że trzeba szukać ale czasem to dopiero początek zabawy, żeby w ogóle stanąć na nogi - coś takiego np. stosuje się w depresji cięższej, bo wtedy taka osoba nie ma siły na nic, więc jak ma pracować, jak ledwo co wstaje z łóżka? OP chyba tego nie napisał, ale on ten problem nie ma kilku tygodni czy nawet miesięcy. Tutaj ten stan zamulenia idzie chyba w ponad rok, jak nie dużo więcej. Ile można czekać, eksperymentować na ślepo i ile można wstawać w stanie, gdzie nie chce się żyć? No właśnie. I pomimo odstawienia niektórych rzeczy, nadal jest mu źle. Mi po prostu nie chciałoby się dalej czekać i patrzeć jak życie mi przelatuje między palcami, wolałbym to załatwić i doprowadzić chemię do w miarę normalnego poziomu, żeby iść dalej. Taką mam rozkminę. Dzisiaj znalazłem pov Ukraińców z okopów, przyznam, że niesamowicie to wygląda - https://i1.jbzd.com.pl/contents/2023/04/Q6sdue0dBLSuFOO4EpB8ihzLiL6bxGXm.mp4 I tak pomyślałem, że oni teraz są bohaterami, a jak przeżyją i to się skończy - to będą pewnie wrakami. Odpowiedni styl życia przed ekranem i płynącym w dopaminę, powoduje właśnie bycie wrakiem, ale w drugą stronę. Wrakiem energetycznym i poniekąd psychicznym. Dwie skrajności. A za skrajności płaci się zawsze sporą cenę - czy to polityczne, ekonomiczne czy życiowe, mało istotne. OP może teraz po prostu za to płaci.. Nie wiadomo do końca jak to wygląda. Poza tym, @Ceranthir Ty pisałeś, że jesteś na keto, a niektóre źródła sugerują, że ta dieta w ogóle nie powinna być spożywana przez ludzi bo ma tyle wad i może powodować masę problemów. A chociażby @Ramaja Awantura mi wspominał, że odkąd rzucił keto i zaczął jeść więcej węgli, to jego energia życiowa, wydolność, siła podwyższyła się bardzo, bardzo znacznie.. @Ceranthir może Ty po prostu jesz tak mało węgli, że jesteś tym przypadkiem z literatury, który bardziej niż inni nie toleruje ketozy, przez co wysiadasz życiowo? To i tak jest wróżenie z kuli. Temat złożony, ale jak problem jest chroniczny i nie wiadomo o co chodzi - osobiście poszedłbym do lekarza.
  13. Ja mam wrażenie, że Ty nie potrzebujesz specjalnych technik, tylko po prostu uświadomienia sobie pewnych faktów. Jak nie pracujesz, a masz pieniądze, to znaczy że dają Ci je rodzice. A to znaczy, że nie masz na sobie żadnych zobowiązań wobec życia, żeby je zarobić i o nie się starać, oszczędzać, rozpuszczasz je lekką ręką (np. do napisania pracki), bo w końcu nie są Twoje. To, co przychodzi zbyt łatwo nie jest szanowane, nigdy. A w międzyczasie ćpasz. Tak, ćpasz. Dopaminę, być może non stop. Jak wstajesz rano i jesteś wyczerpany, to znaczy tyle, że w tym wieku najprawdopodobniej nie działa dopamina. Ja wiem jak to jest, w tym stanie nie chce się nic. Nie chce się trenować, nie chce się uczyć, koncentracja i pamięć pada, chce się tylko leżeć na łóżku i ogłupiać się jakimś gównem. Jak od małego napierdalałeś na ręcznym, gotowałeś swój układ nagrody to ja stawiam, że po prostu mogłeś go sobie .. uszkodzić. Polecałbym od siebie iść do psychiatry po jakieś dropsy, opisać swój problem, żeby to po prostu stawiło Cię na nogi. Ja znam ten stan i wierzę, że nic Ci się nie chce. W eksperymentach szczury, którym z mózgów usuwano dopaminę po prostu zdychały z głodu bo nie miały motywacji, żeby zdobyć pokarm. Jak to zrobisz, powoli pozwolić, żeby kula się toczyła, czyli robić jakieś zadania, uniezależniać się, uczyć się podstawowych umiejętności życiowych - gotowania, prasowania, wymiany opon w aucie.. Aż zaczniesz wygrywać. Widzisz, ja miałem sytuację taką, że też chuja się dowiedziałem od rodziców. Jak zapytałem ojca jak mam mignąć komuś w aucie, żeby np. wyjechał, albo ostrzec przed policją jak ktoś jedzie z przeciwka, to powiedział mi mój padrino, że po co mi ta wiedza potrzebna, do niczego jej nie potrzebuje. No i mi nie powiedział. Co zrobiłem, te lata temu? No zapytałem dalej, jakoś ta debilna odpowiedź mnie nie zraziła. Jesteś z pokolenia, które ma wiele podstawione pod nos. Nigdy Twój organizm nie musiał zmobilizować WŁASNYCH sił, żeby walczyć z przeciwnościami losu, bo wszystko mu załatwiano. Przeczytaj sobie np. biografię Mike'a Tysona. Dla niego mobilizacja całego ciała, wieloletni celibat, to była kwestia życia i śmierci - wręcz dosłownie, biorąc pod uwagę jego środowisko. Jak można być głodnym życia, jak się jest napchanym (dopaminą), aż się ulewa? Teraz, budząc się z letargu jesteś przerażony, że świat nie działa tak, że wszyscy człowiekowi podstawiają każdą zachciankę pod nos. A to boli i działa depresyjnie. Psychiatra, medytacja, żeby oddzielić się od myśli automatycznych, które mówią "że nie ma to sensu", duża ilość snu, odcinanie dopaminy - np. wyznaczasz sobie małe okresy na muzykę, nie nosisz słuchawek w miejscach publicznych, busach etc. Żyjesz "na sucho". Rozważ suplementację litem. Jak uszkodziłeś sobie układ nagrody, to nie wiem czy jest możliwość go naprawić, bo opisujesz życie osoby, która przeżarła się dopaminą, a teraz już nią rzyga. Może jednak się da, nie wiadomo. Według mnie - przede wszystkim psychiatra w takim stanie mózgu. Olej to przekonanie, że do tego lekarza chodzą tylko czubki. Powodzenia.
  14. Dokładnie tak jest, ten mechanizm jest bardzo brzydki co opisałeś, ale niestety on tak działa. Mam wrażenie, że on wynika z pychy i jakiegoś wewnętrznego poczucia wyższości, brzydkiej strony dumy i wykoślawionej pogardy "w krzywym zwierciadle" do innych. Owszem, dorastałem na wsi, gdzie była tylko jedna ulica, rodzina z inteligencji nie pochodziła no i przez to jakoś nieszczególnie się przelewało. Czy miałem idealny start? Nie, pod względem emocjonalnym i zdrowotnym był tragiczny i żałosny, może dostałem lepszy wygląd, ale żeby wyprostować się pod kątem zdrowia fizycznego i psychicznego, coś finansowo działać, to ja wiem ile trzeba kombinować, uczyć się i poświęcać. Lata szlifowania i marzenia o ucieczce. Dla osoby z zewnątrz wygląda to na zdobyte bezwysiłkowo i luźno, bo przecież skoro mówię w określony sposób, zajmuję się określonymi rzeczami to pewnie sfinansowami mi wszystko rodzice, rodzice załatwili ciało i z tego punktu widzenia - "wystarczy chcieć". No nie, nie wystarczy. Można wiele, ale jest tak samo wiele granic, tylko nieliczni, ten mały, bardzo mały promil ludzi ma "wszystko". A wyżej dupy się nie podskoczy, a to, kto ile podskoczy, zależy już od danego człowieka, od tego co zewnętrzne i wewnętrzne. Kiedyś myślałem inaczej, że można tak wiele, ale teraz dorosłem. Statystyczny brzydki facet musiałby stanąć na wielometrowym portfelu, żeby móc pochodzić sobie za rączkę z laską urody Jenny Ortegi, Emmy Watson czy podobnej - a to i tak byłaby prostytucja i nic więcej. Tego przeskoczyć się wręcz nie da, a słowa od osób w kompletnie innej sytuacji, że "da się", są raczej godne politowania. Jakaś pogarda i pouczanie teraz jest dla mnie nie na miejscu, jak przeanalizowałem niektóre fakty. Ewentualnie mogę naprowadzić na pewien trop, wyprostować niektóre fakty, ale "terapeutyzować" w chamski sposób "przegrywa" - nie mam prawa. A tym bardziej nim gardzić - w końcu ich cierpienie jest wyrazem prośby o pomoc i nieświadomym, nieskutecznym i prymitywnym ratunkiem od bólu. Aż zarzucę podsumowującym cytatem: Pogarda, wilczku, to przywilej ludzi światłych i rozumnych. W innym przypadku jest przejawem zwykłego gówniarstwa i ciemnoty.
  15. Daleki jestem od głoszenia teorii przegrywowych, ale jednak spójrzmy prawdzie w oczy. On nie napisał samych bzdur. Teraz granice ze światem są otwarte, a ilość konkurencji ciągle rośnie, bo Amerykanie czy Europejczycy nie są głupi i też w świat ruszają, jak widzą lewicującą zarazę u siebie w krajach. Popatrz na siebie. Piszesz, że masz prawie 2 metry. Ja mam prawie 190cm. Ćwiczysz prawie całe życie. Ja też ćwiczę prawie całe życie i wyglądam trochę jak z okładki. Piszesz, że wyglądasz jak Thor, a ja wyglądam bardzo podobnie do Anakina Skywalkera w kwestii twarzy. Obaj jesteśmy "fajni", widać że luźni. My wychodzimy z mieszkań, idziemy na imprezę i laski same podchodzą "pogadać", ot tak, przypadkiem dotknąć nabitej klaty. Gramy w 1% społeczeństwa, jak nie mniej. Prawie wszystko nam załatwia fizyczność i to, że urodziliśmy się tacy, jacy jesteśmy. Gdybym urodził się z twarzą Gargamela i włosami Stathama, wzrostem Daniela Radcliffa to .. no właśnie, mógłbym na chuju stanąć, a wyszłoby tak, że liczyłoby się wyłącznie szczęście, a taki zrezygnowany człowiek to miłości mógłby szukać w burdelu. Napisałeś kiedyś, że bardzo zdziwiłbyś się, jakby Twoja laska zrobiła Cię po rogach, bo ciężko byłoby Cię wymienić na lepszy model. Rozumiem Twoją kwestię, testosteron jest ważny. Ale nawet naładowany testosteronem brzydki kasztan jest tylko brzydkim podskakującym kasztanem. Do mnie niedawno dotarło i z jakąś pokorą to przyjmuję, że gdyby nie moja fizyczność, to taki cwany nie byłbym i laski by do mnie nie podchodziły, kompletnie nieznane, "przypadkowo". Nawet by przy mnie stanąć nie chciały, a co dopiero podejść o coś zapytać. Co więcej, idąc ulicą, rzadko kiedy widzę kogoś o moim wzroście, a co dopiero Ty. To po prostu taki symbol. W świecie można wiele, ale żeby chłopak "z biedy" marzył o Ferrari, potrzeba niewyobrażalnie długiej, krętej, pełnej bólu i ryzyka drogi, na której nie ma pewności powodzenia. Wielu tego nie da rady znieść, wielu nie podejmie rękawic. Niejako ich ból i przegrywizm jest usprawiedliwiony. Łatwo pisać z naszej perspektywy o ogarnianiu, kiedy gramy w kwestii relacji na poziomie "easy" a nie jak w grach - "Droga ku zagładzie", czy inny "Death march". Taka rozkmina mnie wzięła.
  16. Czekaj, czekaj. Ty pisałeś, że miałeś problemy z erekcją całe życie i nie stawał przy laskach. Miałeś chodzić po seksuologach i takie tam. Rozwiązałeś ten problem? Bo z tego co piszesz, wynika, że tak.. Możesz się podzielić co było przyczyną? Jakoś siedzę, bardziej w ramach zainteresowania, w biologii człowieka i sprawa jest interesująca. Brakowało jakiegoś hormonu, psychoterapia to załatwiła, samo przeszło? I też z ciekawości, co to za książka? Dziękuję za odpowiedzi!
  17. Czekaj, czekaj. Czyli kobiety nie lecą na facetów z racji wieku? Czyli jednak nie jest tak, że po 30-tce rozpoczyna się nowe życie i wtedy małolaty ściągają majtki przez głowę na widok takiego gościa? Czyli im starszy, tym mniej atrakcyjny człowiek a uchowa się ewentualnie topka najbardziej zadbanych i ogarniętych gości, a cała reszta masowo na śmietnik? Czekam jeszcze jak z hukiem upadnie tutaj teoria samca alfa, niekończąca się rama, szczęki, rozstaw oczu i inne mityczne wynalazki, a wtedy odejdę z uśmiechem na ustach, że w końcu dotarło. xD O kurwa, czytałem to na telefonie i nie dość, że mam ugryzione jabłko to teraz mocno poplute rozjebałeś 😆
  18. Zrozumiały ruch, jednak trochę go szkoda. Pewnie wiesz z kim piszesz i jacy ci goście w rzeczywistości są. Pewnie też wiesz jaki ich stan psychiczny w tej rzeczywistości jest. Pillowcy to lustrzane odbicie feministek, czyli sekciarstwa i braku możliwości wglądu w coś dalszego niż ich żałosne, nieświadome próby budowania się na otoczony przez niebywałe zagrożenia pępek świata. Widział ktoś kiedyś szczęśliwą feministkę? I widział ktoś kiedyś szczęśliwego pillowca? Oczywiście poza ich deklaracjami, za którymi najczęściej za kilka minut idą bluzgi, kpiny, agresja i jawna niezgoda na rzeczywistość. To są zwyczajni nieszczęśliwi, zaburzeni ludzie. Rozumiem, że nie chcesz się z nimi dzielić swoją pracą, ale jak to przeanalizujesz to odkryjesz, że oni i tak z tą wiedzą nic nie zrobią, bo jak? Przejdź się ulicą i popatrz na jakąś wychudłą czy obciekającą tłuszczem, miernotę. Być może ta osoba to zagorzały pillowiec? Porównaj to ze sobą i ze swoimi możliwościami, a potem popatrz na tego biedaka. Rozumiesz, że takim osobom nic w życiu innego nie zostało niż pigułki? Te internetowe i te od psychiatry - a potem od innych lekarzy, bo te emocje ich po prostu wykończą. A te wszystkie bluzgi i agresja to sposób w jaki radzą sobie z rzeczywistością - mi jest ich szkoda, chociaż zawsze na początku mnie wkurwiają, dopiero współczucie jest po czasie. Bez bluzgów i agresji wylądowaliby w psychuszce. Kiedyś i te mechanizmy obronne im puszczą, ale wtedy z nimi nie popiszesz, bo mogą już się odjebać czy kompletnie załamać. Mi jest ich po prostu szkoda. Osobiście doceniam co piszesz, nie zgadzam się ze wszystkim w 100%, bo nie zgadza się z moim doświadczeniem i tego co doświadczyłem osobiście, jednak zawsze jestem otwarty na rzetelny i niezbiasowany wgląd od osoby/osób, które mają do powiedzenia coś z praktyki. Rozważ jeszcze czy chciałbyś coś więcej napisać, bo oni i tak z tego nie skorzystają, a ci normalniejsi - mogliby. Dzięki i piona. 💪
  19. Kiedyś zostałem zrobiony w taki sposób - ale to nie było małżeństwo. Robiłem wtedy straszne rzeczy. Szedłem miastem i widziałem kolesia rozdającego ulotki. Obiecałem sobie, że jak podejdzie do mnie, to go rozniosę na strzępy. Wystarczy, że podejdzie. Nie podszedł, całe szczęście. Jeździłem w zabudowanym około 130 km/h, robiłem straszne rzeczy. Kompletnie tego NIE KONTROLOWAŁEM. Czułem jakby to było coś w rodzaju opętania. Wyszło ze mnie radykalne piekło i byłem gotowy na wszystko. Dosłownie na wszystko. Do czego piję. Jak chcesz wojować z tym kolesiem, a jest to facet, któremu CAŁE ŻYCIE upadło na głowę, to możesz przelać czarę goryczy. Jak byłem młodszy to oglądałem zemsty mężów, jedną pamiętam całkiem dobrze. Facet wziął nóż, miał na rękach małe dziecko i szlachtował żonę. Ona coś tam mruczała zdychając, a on mówił prosto do kamery wyjaśniając sprawę, kompletnie rozjebany psychicznie. Co jakiś czas ją dźgał, a ona pochrąkiwała. Żonka poszła na bok, oczywiście. Uważaj, bo jak mu pogrozisz to możesz chłopa złamać - i albo się odjebie, albo odjebie Ciebie, albo jakiś mix. W tej sytuacji cokolwiek nie zrobisz, jesteś w ciężkiej pozycji, którą sam sprowokowałeś. Gdybym był na miejscu tego gościa z moją starą psychiką.. oh, boy, Twoja wiadomość byłaby kropką nad "i" w kwestii Twojego bytu. Nie piszę tego, żeby napisać jaki to ja jestem kozak - po prostu w tym stanie tak by było. I nie bądź takim kundlem, że ruszasz mężatki. Chyba, że jesteś tą ślepą kurą, której się trafia coś raz na ruski rok? Btw, jak następnym razem niektórzy stąd będą się unosić jakie to kobiety niemoralne a my, mężczyźni, jesteśmy ubermenschen, to przypomnijcie sobie jak niektórzy tutaj pochwalają i wytłumaczają ruchanie mężatek. Nie mowa o związkach, które może się rozpaść i nie dzieje się nic wielkiego. Mowa o małżeństwach, czyli często posiadaniu dzieci z kształtującą się PSYCHIKĄ NA CAŁE ŻYCIE, niszczeniu im życia w wręcz nieodwracalny sposób - co sobie tlumaczą po chłopsku, że jak suka nie da, to chłop nie weźmie, bo im w jajkach gra, czy "zrobiłby to ktoś inny". Kosztem całego życia innego człowieka. Tyle jest warty określony typ człowieka. I dlatego w polityce czy firmach zawsze będą przewały, bo niektórzy skorzystają z każdej okazji, żeby tylko się "nachapać", a czyiś koszt i życie - nawet całe - nie ma żadnego znaczenia. Miara "jakości" danego człowieka jest tym, jakie ma zasady moralne i jak się ich trzyma. Tyle i tylko tyle.
  20. W sumie trochę bawi mnie to, co napisałeś, bo kilka osób z forum zna mnie i widziała, znaleźli mnie, bo gorzej się "ukrywałem" wiedzą jakim jestem i bawi mnie mocno co napisałeś. xD Widzisz, panie mitoma.. znaczy maroon. W życiu dostałem trochę w dupę od kłamców. Straciłem na nich pieniądze i czas, jak i też bardzo mocno od byłej, bo sprzedawali mi kłamstwo. Dlatego jestem tak na was wyczulony i przyznam szczerze - z całym moim zrozumieniem świata, mocno wami gardzę przez moje doświadczenia. Jakoś mam problem to przełknąć. Rozumiem was, ale i tak gdzieś w duszy brzydzę się i gardzę. Dla narcystycznych korzyści krzywdzicie ludzi, którzy potrzebują realnej pomocy i macie innych w dupie. Ty chyba nawet nie wiesz ile to jest aula na ponad 400 osób i jaka jest to ogromna przestrzeń, gdzie zwyczajna aula mieści około 200 osób na wykład, a elita intelektualna ma się cisnąć obok siebie, żeby posłuchać opowieści ruchacza-biznesmena, taa. Wymyślasz na bieżąco swoje historie i rzucasz się jak ryba w matni, kiedy ktoś próbuje podważyć Twój jakże przepiękny i bajecznie wymyślony świat, kiedy osoba z doświadczeniem mówi: sprawdzam. A wiesz dokładnie, że te swoje kity możesz wkręcać frajerom, czyli tym facetom, jaką masz grupę docelową, żeby dali Ci na chwilę troszkę dopaminki i udawali, że zaleczą wewnętrzne ranki. Nie zaleczą. Ja wiem, że zmyślasz na bieżąco i co najmniej połowa tych "historii" jest tak realna jak świat stworzony przez J. K. Rowling. Ja wiem, że Ty zmyślasz i sam w głębi duszy wiesz dlaczego to robisz. I wiesz dokładnie co by było, gdybyśmy przypadkiem spotkali się na żywo i wiesz jaki miałbyś wtedy pokorny języczek Ty tylko szanujesz siłę, co? Tych, których możesz podziwiać i mogą Cię zmiażdżyć - pożądasz tej mocy i jakże się jej boisz, bo jednak trzeba ją trochę umniejszyć w razie rzeczywistej konfrontacji, jak to memeła? W końcu w swoich opowieściach jesteś właśnie taką osobą. Pomyśl kiedyś nad tym. Cóż, żyjąc przyspawanym całymi dniami do monitora nigdy takim nie będziesz. Chyba masz na tyle lat i jaj, żeby to zaakceptować? Wkręcaj dalej kit tym frajerom i debilom, którzy są na tyle głupi, żeby mieć Cię za poważny autorytet ale pamiętaj, że przed lustrem i przed własnymi problemami, które tym ukrywasz, nigdy nie uciekniesz. A kiedyś może braknąć frajerów na Twoim osobistym internetowym pastwisku, żebyś ich karmił tym swoim pierdoleniem i wszechwiedzą, a wtedy może pojawić się mały kryzys.
  21. W takim razie wynika z tego, że jesteś prawdopodobnie jedyną osobą, która zrozumiała co chciała przekazać, biorąc pod uwagę stosunek lików etc. Ja naprawdę spotkałem się w życiu niejednokrotnie z podejściem, że gdy ktoś jest wyjaśniony, to obraca kota ogonem i krzyczy wniebogłosy, że został źle zrozumiany, znam tą technikę na wylot i jest ona dla mnie ciężka do przegryzienia, bo mając kontakt z różnymi osobami, które mają "problemy poznawcze", które niejako rozwiązuję - bardzo, bardzo dokładnie, oni czują się wiecznie obrażeni i nigdy takiej potwarzy w głębi duszy nie zniosą. Oczywiście ci, którzy lajkują Twoje komentarze WYŁĄCZNIE PO TO, żeby być przeciw mnie (pozdro panie obrażony pedalarz), zaraz się odezwą, że oni oczywiście to rozumieli od początku, bo oni z natury wszystko rozumieją. No ale pomińmy tę głupią kwestię. Przeczytałem tutaj takie brednie, czytałem w necie takie brednie, że we mnie coś pękło po narastającej długo frustracji. Wybuchło i naprawdę się wkurwiłem. Wziąłem to na serio, bo dla mnie to był przykład kolejnego idioty, który udaje jakim to specjalistą nie jest. Nie dałem rady, miałem dość - ile można nadal robić dokładnie to samego, bez końca? Ja nawet do końca nie doczytałem tego co napisałeś tak szczerze. 😕 po prostu wybuchło to we mnie i nie dałem rady. Dziwna sprawa. Wyobraź sobie morze. Ogromne, przepastne. Człowiek - dajmy na to sprzed 2 tysięcy lat - ma tylko i wyłącznie przywilej stać na brzegu i patrzeć w dal. Co widzi w dali - niestety nic, wygląda to tak, jakby morze nie miało końca. Natomiast człowiek opisuje co jest na dnie ze szczegółami, opisuje co dokładnie jest tam, co jest też tam daleko - chociaż nie ma o tym żadnego pojęcia, nie wie o tym nic. Stoi tylko kostkami w wodzie, ale z racji tego, że czuje wodę, to mówi o wszystkim, czego doświadczył i opowiada wszystkie sekrety wody. To są właśnie redpillowcy opisujący relacje i badający sekrety ludzkiej psychiki na wykopie, chanach i na krótkich filmikach od podobnych sobie "specjalistów". Ich stanie w wodzie po kostki to są filmiki w necie, nawet nie wejdą dalej - bo większość nie ma żadnych znajomych i spędziła młodość na gierkach, alienacji i waleniu konia, a potem się budzą, że są sami. Zabawne, że goście, którzy mają się za takich inteligentów-naukowców-ę-ą-żynierów nie są w stanie zmierzyć się z tym, że zbadanie określonej dziedziny nauki zajmuje czasem pół życia. A oni po trwającej kilka kliknięć edukacji wiedzą wręcz wszystko. I co fantastyczne, oni są wręcz wyłącznie tak cwani w dziedzinie filozofii, kobiet, psychologii, ekonomii, ale nigdy nie są w dziedzinach prawa, fizyki, matematyki, historii, medycyny akademickiej czy czymś podobnym. Dziwne, nie? O tamtych dziedzinach to każdy dyletant może mruczeć pod nosem co sobie chce i uważać się za najjaśniejszą perłę w koronie światowego intelektu. A o mój, jak to nazwałeś, "autyzm" delikatny martwić się nie musisz naprawdę. Ja wiem, że jesteś wyluzowany i ironizujesz i tak bez powodu delikatnie sugerujesz to sam z siebie, bo dobry chłopak jesteś, ale o to się serio nie martw
  22. Prawdopodobnie nie tylko z borderline jak się pozna jej historię, a jest naprawdę "ostra", które nie powstydziłby się dobry gangster, i ta kobieta ma mentalność ekstremalnie "czarną", to wyłania się rys psychopatii i narcyzmu. Prawdopodobnie też szereg innych zaburzeń, być może chorób. Dla porównania, psychopatą jest również taki wujek z Rosji, co tutaj taki jeden forumowicz od polecania grzybków każdemu, sugeruje że "on nie miał wyboru i musiał Ukrainę zaatakować, bo go, biedaka, prowokowali". No popatrz jak to na świecie jest. Terapia twarzą bogatego aktora nie działa na choroby i nieuleczalne zaburzenia psychiczne. Dziwne, nie? A w redpillu powinno wyjść inaczej. Oparta na numerkach, tabelach i wykresach atrakcyjność, nie jest w stanie uleczyć tak głębokich problemów. Nie do wiary, faktycznie. xD Redpillowcy - Jurki Zięby psychologii xD zamiast wlewów dożylnych z witaminy C i odkładania leków, gdy jesteś ciężko chory - terapia podstawą szczęki. Wiesz o tym, że idąc ulicą możesz się potknąć i złamać nogę? Co więcej, jak oddychasz to wdychasz zanieczyszczenia. Bardzo poważne zanieczyszczenia. Jeszcze lepiej - jak na kogoś źle spojrzysz to możesz spojrzeć na złą osobę i mieć przez to problemy z niepełnosprawnością do końca życia. Naprawdę! A - jak jedziesz samochodem to możesz zginąć i zostać zmiażdżony przez inny samochód. Nie sądzisz, że powinieneś przestać to wszystko robić? Ten świat jest tak straszliwy, ma w sobie tak niewyobrażalną liczbę zagrożeń. Nie myślałeś o jakimś Tybecie czy innej pustelni? W końcu ten straszny świat by Cię nie skrzywdził i nie musiałbyś się tak bać i ciągle szukać zagrożeń. Jako prawdziwy, mądry Pan Złoty Pieniążek to chyba powinieneś przestać robić sobie - nawet potencjalną krzywdę? Masz na krzywdę niesamowite statystyczne szanse, lepiej nie kusić losu! To niebezpieczne, trzeba tego unikać!!! Eh, sekciarstwo, odbicie lustrzane feministek, ale w stronę prawicową..
  23. Pamiętaj, że 7/10 ni mniej ni więcej. Życzę każdemu tutaj, żeby wyglądał jak ten "7/10". Nie wiem, poziom absurdu przekroczył u mnie chyba poziom krytyczny na kilka miesięcy tym tematem i co tutaj piszą ludzie, naprawdę. Nie ma nawet tego jak skomentować sensownie. To jest ten moment, kiedy w twardej rzeczywistości jak ktoś mówi coś takiego, to przestaje się mówić i patrzy na kogoś, czy ktoś przypadkiem nie żartuje albo nie zwariował. W każdym razie jak na czubka. Ja wychodzę, mam dość.
  24. Johnny Depp 7/10. Depp.. (Depp, nie deep - tak swoją drogą). Idol nastolatek. Jeden z najatrakcyjniejszych kolesi na świecie, do którego piszczała prawie każda młoda laska z pokolenia 90. Facet z wręcz nieskazitelnie doskonałą twarzą, grający w filmach Casanovę i doskonałego uwodziciela. 7/10. Brak, kurwa, na was słów. A koleś ze szczeną i wgłębieniami w policzkach jakby mu ktoś ją rozjeżdżał wałkiem, jest rzekomo atrakcyjniejszy, bo tak pisze psychologia ewolucyjna. XD Czy wśród teoretyków atrakcyjności, psychologii kobiet, psychologii ewolucyjnej, wykresów, jest tutaj choć jedna osoba mająca normalne życie społeczne, nie siedząca całymi dniami przed taflą ekranu i nie zachowująca się - albo będąca - autystyczną? Bo mam wrażenie, że nie. Wszem i wobec oświadczam, że z dniem dzisiejszym po tym, co tutaj przeczytałem nie wchodzę w żadne rozmowy o kobietach w Internecie, bo one mają tyle sensu co buzujące chłopaki w kwestii "prawdy" z tematu: "Rosja atakuję Ukrainę.." na wpływ światowej polityki i decyzje polityków. A każdemu mającemu choć minimalne pojęcie o życiu, wychodzącego ze swojej piwnicy na tyle często, żeby móc się przejść chodnikiem, widzącego NAJRÓŻNIEJSZE pary, polecam to samo. Ci goście są jak z tego filmu z Deppem, gdzie jakaś postać tak wrosła w statek, że aż zaczęła gnić i rosły jej te śmieszne grzybki na głowie. I oni mają tak samo, ale z lapkami. Pisać z takimi gośćmi, jak z zatrudnionymi trollami pisowymi, robiącymi im propagandę - ale oni redpillową, kompletnie odjebaną od rzeczywistości - co za upadek. Jak złamię swoje postanowienie i zacznę coś pisać znowu z takim typem człowieka, odstawionego od rzeczywistości, czy mitomana arcy-ruchacza, który miał podboje na każdym kawałku tej planety w przerwie od bycia oklaskiwanym na Oksfordzie (tutaj - to jest najlepsze w jawnym bajdurzeniu na tym forum jakie kiedykolwiek było, creme de la creme oderwania od rzeczywistości), to jestem cipa i chuj, a xander rozpuści swoje problemy rozpuszczalnikiem. Ja pierdolę, brak słów, wszystkie członki opadają na co się tutaj czyta. Powodzenia chłopaki z tymi wykresami i tabelkami z wykopu i czanów, na pewno dzięki nim ułożycie sobie jakże zajebiste życie. Zupełnie tak zajebiste, jak twórcy i "naukowcy", którzy opracowują właśnie tak zaawansowaną naukę. Szczęścia!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.