Skocz do zawartości

Pater Belli

Starszy Użytkownik
  • Postów

    511
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Pater Belli

  1. Dodam, że op nie był odpowiednim mężczyzną i nie wziął odpowiedniej roli. nie pisał jak wyglądało wcześniej. Tylko że był zbyt dobry. Może wcale nie był dobry tylko miły. Szczególnie jak kobieta była normalna wcześniej. Ostatnio kolejny raz przeczytałem książkę Deidy i kolejny raz znalazłem coś co wcześniej pomijałem. Kobietę należy posiąść, ale pozytywnie i dać jej ograniczenie aby mogła się rozwinąc. Nie kontrolować nie krytykować nie patrzeć jak na kogoś gorszego. Jak nie poczuje się bezpiecznie wtedy przyjmie cechy męskie i stanie się nieszczęśliwa, bo to sprzeczne z jej natura.
  2. Mmoże ma, może nie ma. Gdyby jednak op ogarniałby siebie i związek odpowiednio to nie byłoby takiego problemu. Wszystko ma swoje źródło, ale patrzymy zawsze z własnej perspektywy i rzadko widzimy rzeczy jakimi one są naprawdę. Kobiety nas traktują jak sami się traktujemy. Jak siebie nie szanujemy to kto będzie nas szanować. Jest różnica wręcz kolosalna między byciem dobrym a miłym. Jeżeli chodzi o relacje to właśnie ta ostatnia cecha jest mocno destrukcyjna. Redpill to nie instrukcja na udaną relację. Nie traktujmy tego jak ideologię , bo powoli się staje odpowiedzią na feminizm. To tylko parę teorii skleconych razem i wrzuconych do jednego kubełka. Można z niego wziąć co dobre, ale można też bezmyślnie starać się wszystko aplikować, co nie jest lepsze niż życie w matrixie.
  3. Kiedy kobieta się tak zachowuje, to ma powód. Nie czuję się bezpiecznie w związku. Nie czuję się zadbana i zaopiekowana. Nie czuje mocnego ramienia mężczyzny. Często wysyła sygnały, że jest jej źle, ale sami je ignorujemy, albo nie potrafimy zrozumieć. Słuchamy co baba gada, ale nie słyszymy co kobieta do nas mówi, a takie pierdolenie to często jej jedyny sposób jaki się nauczyła od matki by uzyskać odrobinę uwagi. Jak chcesz aby córka była podobna do żony i teściowej to rób tak dalej i miej wyjebane. Jak chcesz pokazać że jesteś facetem , zacznij się mierzyć z konfliktami i je rozwiązuj.
  4. Nie denerwuje sie z takich powodow. Zakladam, ze to jakis kolcz. Znaczy, ze niektorzy potrzebuja solidnego kopa, aby sie obudzic. Ludzie, przestancie sie etykietowac, o sami sie programujecie zlym kodem. Coraz bardziej uwazam, ze to forumto miejsce gdzie zamiast jeden drugiego podnosic, niszczy sie marzenia i sprowadza do piwnicy. Nie zachowujmy sie jak w tym kawale o Polakach w piekle i kotlach, co ich diabel nie pilnuje. Ja mysle, ze takich historii jak @Tyrion powinno byc wiecej, dla przeciwwagi. Masa uzytkownikow odeszla przez panujace tutaj zniechecenie do zwiazkow, kobiet i zycia w ogole.
  5. Wyczuwam czarna strone , nihilizm i depresje odklejonej niedojdy? Lepiej sie polozyc i umrzec? Czy systematycznie pracowac i osiagac cos w zyciu? Nie lepiej wybrac bycie szczesliwym mimo przeciwnosci, a kazda "porazke" traktowac jako lekcje na przyszlosc? Imo debilem jest ten kto mimo mozliwosci zmiany akceptuje zycie w nieszczesciu. Debilem jest ten, ktory w podobnej sytuacji nie zwroci sie o pomoc specjalisty tylko bedzie stal i patrzyl jak zycie go mija. Debilem jest ten kto za swoje niepowodzenia obarcza swiat do okola. To jest ten twoj cope. Znam historie, ze ludzie po diagnozie nowotworu w koncu zaczeli zyci i w ciagu roku przezyli wiecej niz inni w ciagu 50 lat.
  6. Po tym zdaniu wnioskuje, że jeszcze trochę przed Tobą. Ale to jest prawda. Bo jedna sprawa nie oceniac siebie oczami innych, tak zaden czlowiek nie chce przebywac w towarzystwie smutnego i zmanierowanego indywiduum. @Kiroviets, zacytowalem calosc. Ludzie zwalaja swoje spierdolenie na karby wychowania, genow, traum relacyjnych. Tak jest latwiej niz akceptowac, ze sami sobie to robimy. Ze robimy to poprzez wieczne myslenie w takich kategoriach. Czasami wystarczy zmienic sposob myslenia, by zmienic swoje zycie. Jak nabierze sie innej perspektywy to nawet moze okazac sie, ze ciezka choroba moze byc darem.
  7. To moze sobie uswiadmo, ze nie kochales tej panny, tylko swoje wyobrazenie o niej. Tesknisz do tego wyobrazenia. Pora sobie uswiadomicw koncu, ze tamta osoba nie istniala. Nie czujesz sie w zgodzie z wewnetrznym soba. Dlatego randki wychodza ci jak wychodza, bo nie jestes autentyczny i przez to czujesz, ze zachowujesz sie wbrew sobie, lub jestes spiety. Czytanie mowy ciala kobiety maja w genach. Zreszta jezeli potrzeba ci bliskosci od kobiety, to znaczy ze sam nie jestes w stanie sobie tego dac. Moze zaczac co zmieniac i przestac robic ciagle to samo? Czas zintegrowac utracone czesci sibie i sie zintegrowac. Inaczej na tabletkach bedziesz do konca zycia. Co przez ten miesiac dla siebie zrobiles @Nodofski?
  8. O kant d**y to mozna rozbic. Odpowiedni sen / ruch / odzywianie. Miedzy czasie mozna posilic sie badaniami. Suplementy sa dobre, kiedy ogarnia sie podstawy dla poprawy ostatnich 10%.
  9. Z doswiadczenia popieram @Atanda. Nie wazna plec, ale doswiadczenie i wiek. Szczegolnie u mlodszych terapeutow widac czesto spore braki i 'ksiazkowe' podejscie do pacjenta, ktore nie zawsze sie sprawdza. nurt jest bardziej istotny, bo on definiuje jak szybko bedziesz w stanie robic postepy. Na moj pierwszy casting wybralem faceta, bo myslalem, ze zrozumie mnie bardziej, okazalo sie, ze to byla najwieksza pomylka, bo ego dominowalo jego zachowanie podczas sesji, moze to byl kolejny przyklad problemu 'mlodszego wieku'. Niemniej jednak polecam psychoterapeutow w wieku 50-60 lat. Przerobili wystarczajaco tematow i ludzi, ze malo co ich zaskoczy, awbre pozorom, nie jestesmy tacy wyjatkowi i jedyni w swoim rodzaju. Ciezki dzien dzisiaj? (bezokolicznik i do tego bez polskich literek) Chcesz o tym porozmawiac?
  10. To juz wiesz gdzie szukac i za co sie wziasc. Daj znac jak u ciebie z angielskim, to podesle ci kilka dobrych tytulow ktore pozwola ci sie za to zabrac. Niestety najlepsze ksiazki sa niedostepne w jezyku polskim. Nastepstwe zycia w toksycznym wstydzie jest syndrom milego faceta, czyli potrzeba zadowalania wszystkich lub braku liczenia sie z wlasnymi potrzebami. Nawet nie znanie wlasnych potrzeb, bo obecne potrzeby czesto wydaja sie twoimi, a tak naprawde sa potrzebami wielu ego, czesto zwanych maskami. To czesto tez wstyd przyznania sie przed soba samym czego sie chce. Redpill to niestety czesto poteguje. Stad dysonans robi sie nie do zniesienia. Wlasnie chodzi o autentycznosc. Im wiecej ciebie w tobie tym lepiej. Nie kazdy jest alfa-sralfa, bo zawsze znajdzie sie wiekszy cwaniak co piataka zabierze. Jednak w twoim przypadku smiem watpic, ze niczego nie udajesz. Inaczej nie zylbys w przygnebieniu i smutku. To jest decyzja i twoj wybor. To sa wszystko pochodne braku zaufania do samego siebie i swoich umiejetnosci. Dlatego musisz wstawac dzien za dniem, zdecydowac kim chcesz byc i robic male kroki ku temu. Czasami wystarczy codziennie ogarnac dom wokol siebie i pozbyc sie chaosu do okola, aby chaos w glowie sie zmniejszyl. Rowniez polecam eliminacje. Do tego kim jestes dojdziesz eliminujac kim nie jestes i czego nie potrzebujesz. Jestes wolnym i mlodym czlowiekiem z masa perpektyw i wielu drog do wybrania. Czesto wybor tej nieznanej potrafi dac nowe zycie. Ryzykuj, probuj, zmieniaj co mozesz. Nie musisz zyc wiecznie zaklety slowami rodzicow.
  11. @furiat, @SzatanK napisal ci pierwsze kroki i tym tropem powinienes isc, to jest wlasciwy kierunek. Czujesz sie odrzucoy i z drugiej strony sfrustrowany? Pierwsza i najwazniejsza zasada, to przestac rozmyslac nad zlem swiata i niesprawiedliwoscia. On nie jest zly, ani niesprawiedliwy. Nasze postrzeganie jego takie jest. Patrzymy na wszystko przez pryzmat siebie. Ciezko okreslic jaki wstyd z dziecinstwa mial wplyw na ciebie, ale to juz sam musisz odkryc. Wstyd to jeden najbardziej destrukcyjnych mechanizmow dzialajacych na psychike dziecka i pozniej na doroslego. Wypycha ludzi z nich samych i wrzuca w miejsca skad ciezko sie wygrzebac, bez wczesniejszego spojrzenia w siebie. Jak cie stac na psychoterapeute, to koniecznie znajdz jednego. Nie akcetuj kazdego, zrob casting i wybierz kogos dojrzalego. Psychoterapia daje najwiekszy ROI (zwrot z inwestycji) jaki mozna sobie wyobrazic. Ekspresowa opcja jest hipnoterapia podobno, ale nigdy nie probowalem i nie wiem zbyt wiele. Nie 'walcz' z emocjami. Nie wypieraj ich. Emocje to zrodlo informacji. Emocje to reakcja na mysli i co sie w tobie dzieje. Jak przestaniesz myslec negatywnie i zaakceptujesz tu i teraz, zacznie ci sie powoli poprawiac. Schemat wyglada w ten sposob: mysli > emocje > zachownie. Dlatego zmiana sposobu myslenia potrafi zmienic zycie. Dobrym sposobem ktory warto wprowadzic w zycie, to dziekczynienie jak i afirmacje i medytacje. Te ostatnie skoncentrowane na pozytywnym podejsciu do zycia i codziennosci. To, ze nie mozesz uzyskac pomocy od najblizszych, to moze byc spowodowane zmeczeniem materialu, lub zwyklym unikaniem problemu. Jednak poki sam nie zaczniesz dzialac aby naprawic siebie nikt inny ci sam nie pomoze. Nikt nie bedzie cie trzymal za raczke. Twoj stan to nie twoja wina, ale twoja odpowiedzialnosc. Zacznij czytac na ten temat. Mozesz tez sluchac audiobookow. WIele z tych pozycji dostepnych jest w wersji audio. Fo listy ze swojej strony polecam Anthony de Mello - Przebudzenie. Jak jednak nie przemowi do ciebie w danej chwili, wroc za jakis czas. Poza "Potega Terazniejszosci" ine ksiazki Eckharta Tolle rowniez warto przeczytac. Do listy dodalbym moze Rozmowy z Bogiem, ktore zreszta mi @SzatanK polecil. Alan Watts i jego wyklady i ksiazki sa rowniez wspaniale, abys nabral perspektywy. Z polskiego YT, polecam kanal dr. Agnieszki Kozak. Co jeszcze bym sugerowal? To praca nad dobra relacja z samym soba. Potraktuj siebie jako najwazniejsza osobe w swoim zyciu i zacznij sie o nia starac. To pomoze w samoakceptacji i moze odkryjesz milosc do samego siebie. Musisz tez zaczac integrowac wyparte czesci siebie, a na pewno masz ich tam bez miary. To najczesciej jest zrodlem depresji. Brak samo akceptacji i dysonans pomedzy tym kim chcesz byc, a tym kim w srodku jestes. Niestety tutaj redpill zrobi ci wiecej kuku niz da dobrego. Wrzuci cie w kolejna spirale braku sprawczosci i lekow, Niestety poki nie poczujesz sie bezpieczny sam ze soba, musisz zmniejszyc czestotliwosc lykania czerwonej pigulki, a kiedy poczujesz sie bezpieczny i bedziesz swiadomy siebie i swiata, nie bedziesz jej potrzebowal. Powodzenia w zdrowieniu. Dasz rade.
  12. @lolo, zacznij czytać co chłopaki proponowali. Da ci to podstawy do zrozumienia i pozwoli nabrać dystansu. W twoim wieku i możliwościach łatwo powinno ci znaleźć drugą pannę. Jednak wcześniej musisz zrozumieć co poszło nie tak. Nie biczuj się. To nie twoja wina, że sprawy się tak rozwinęły. To było nie do uniknięcia. Obydwoje weszliście niedojrzałe w związek. Czy ona zechce wrócić. Nie wiadomo, ale ty nie chcesz żeby ona wróciła. Musisz dać jej umrzeć i przestać ją idealizować. Oducz się tego robić. Nie miej idoli , nie miej autorytetów. Nie stawiaj nikogo powyżej siebie. Nikt nie jest wart więcej niż ty, choćby nie wiadomo ile miał pieniędzy czy kobiet. Naucz się jak być szczęśliwym sam ze sobą. To nie znaczy że musisz być samotnym. Nawet nie powinieneś być, ale samotnym będziesz jak dalej będziesz sobie wgrywał film o nieszczęściu jakie cię spotkało. Może spotkało cię największe szczęście, bo panna za kilka lat okaże się kompletną porażką. Ty teraz wiesz gdzie masz dziurę do zalepienia i od tego zacznij.
  13. MGTOW to bardzo zła ideologia, tryb mnicha zrobi więcej krzywdy niż pożytku, szczególnie u osób z minimalnym doświadczeniem. Odsunięcie się od kobiet w ten sposób to manifestacja i trochę jak tapetowanie wyłomu w murze. Owszem nie będzie widać dziury, ale to nie znaczy że jej tam nie ma. Nie mówię, że chwilowa abstynencja nie jest dobra, ale powinna być tylko chwilowa, aby przemyśleć skąd się biorą te wszystkie myśli. U ciebie niestety uwydatnia się lęk przed odrzuceniem i żaden samorozwój tego nie rozwiąże, a tylko nabierze siły i zaatakuje w najbardziej niechcianym momencie. Piszecie, że jesteście przezroczyści dla kobiet. Owszem ale tylko dla tych ktorych wy widzicie. Nie widzicie wielu innych, bo szukacie niedostępnych emocjonalnych, o cechach takich jak mamusie. Zamiast szukać panien z potencjałem, macie listę wymagań, a później płacz że nie wychodzi. Lęk przed wejściem w związek może mieć wiele podstaw, ale podłoże jest w dzieciństwie. Tutaj muszę napisać, że bez pomocy z zewnątrz niewiele zmienisz, a podłoże lęku czy to toksyczny wstyd, czy inne gówna zamanifestują się w innych dziedzinach życia poprzez samo sabotaż. Dalej będziecie oceniać się oczami innych, tylko właściciele tych oczu będą inni. Co bym radził, to zainwestowanie w specjalistę. To jest inwestycja z największą stopą zwrotu jaką możesz sobie wyobrazić. Mental jest najważniejszy. Nie ma nic ważniejszego, a mental najtrudniej wyćwiczyć, bo lata uwarunkowania zrobiły swoje. Sam się aktywuję negatywnie w mocno stresujących sytuacjach, przez co widzę że mam tutaj nadal dziurę emocjonalną co wpływa na resztę aspektów, ale wiem że ta praca u podstaw jest kluczowa do dobrego życia. Mam świadomość że będę miał wpadki, ale muszę zminimalizować częstotliwość ich występowania. Swiadomość jest najważniejsza. I ćwiczenie bycia tu i teraz (nie w przyszłości ani nie w przeszłości). Cokolwiek postanowisz życzę wielu sukcesów i powodzenia. PS. Autentyczność jest kluczowa. Jeżeli tego nie ma, to musisz się dowiedzieć najpierw kim jesteś. Zrobisz to poprzez eliminację kim nie jesteś, a starasz się być. Później odkryj co lub kogo przez lata wyparłeś i przywróć go do życia. Następnie zdecyduj kim chcesz się stać i pracuj nad tym. Mężczyzną się nie rodzi, mężczyzną się staje.
  14. no to lata czekania na atencję się opłaciły, fame bitches, fame. Musze zaktualizować wątek może się ruch zwiekszy i zasięg poprawi. 😂
  15. Albo się uzależnisz albo nie. Nie ma mniejszego uzależnienia. Uzależnienie jest przywiązaniem. Można i trzeba mieć dobre relacje z innnymi bez przylgnięcia do nich. Uzależnienie to oddanie mocy komuś innemu, kto tej mocy nie pożąda. Tak samo jeżeli chodzi o wplyw działań innych. Jak ktoś bliski robi coś wbrew tobie, to albo nie jest bliskim albo masz oczekiwania o których nic nie wie. Do obydwu punktów jest rozwiazanie. Wyobraźcie sobie że macie dziecko które bardzo kochacie, które ktoś krzywdzi. Co robisz? Patrzysz z boku i robisz bilans zysków i strat przed reakcja? Przecież każdy we wnętrzu jest większym lub mniejszym dzieckiem, więc dlaczego pozwalamy innnym je krzywdzić?
  16. Oduczenie wszystkiego czego sie nauczylismy trwa, ale wcale nie jest to niewykonalne. Odpornosc psychiczna przychodzi z czasem i doswiadczeniem, czesto zlym doswiadczeniem. Dobrze piszesz - kreowany. Sztucznie tworzony aby trzymac nas pod kontrola i rozbudzac sztuczne pozadanie. Gdy tylko jednak spojrzysz w siebie i okreslisz swoje potrzeby i nadasz im wage okaze sie, ze tak wiele od innych ludzi nie potrzebujesz, szczegolnie od najblizszych. Nikt nie kaze ci sie izolowac, wrecz przeciwnie, wylacz komputer, odepnij socjal media i zacznij zyc wg swoich zasad. Tu jest pies pogrzebany, decyzje o obudzeniu nalezy podjac swiadomie i czesto jest ona efektem cierpienia. Nic nie budzi jak cierpienie,
  17. Probowalem przez chwile jakis czas temu aby poprobowac gre i o ile czasem lapalem fale tak po chwili zero odpowiedzi. Natomiast w realu to co innego. Odrobine humoru, draznienia i temat sam sie rozwija. Po prostu Internet wypacza wszystko i nie tylko aplikacje randkowe. Jezeli na zdjeciach jest pasztet, to w realu bedzie pasztet na wyjsciu. Kiedys nie bylo Internetu i ludzie dawali rade. Poza tym to fajny sposob na nauke nowych umiejetnosci. Zapisac sie na jakis babski kurs, itp. Odpusc Internet i raczej ekspolruj znajomosci i swoja siec znajomych.
  18. A jaki ma to znaczenie czy to Marek Aureliusz, Jung, Alan Watts, de Mello, Budda czy sam Chrystus. Ważne, aby poznawać i akceptować siebie wtedy świat nabierze zupełnie innego koloru. Osobiście bardzo cenie stoików, ale ta forma przekazu niestety skończyła się u mnie na czytaniu i nie potrafiłem tego przekuć w działanie. Na obecnym etapie de Mello zarezonował odpowiednio odciskając sporo na moim życiu. Po prostu to była i jest moja osobista droga. Skończy się kiedy zaprzestanę podróży. @PrzekletyOdmieniec, czas się zastanowić i przyjrzeć sobie. Ile z tego robisz dla siebie, a ile z myślą o innych mając oczekiwania. W relacjach osobistych też pewnie tak funkcjonujesz. Ty się nie boisz, ty się lękasz. Strach to reakcja na rzeczywistość i niebezpieczeństwo w teraźniejszości. Lęk to reakcja na wyimaginowane możliwości, sytuacje, które się nie wydarzyły i nie wydarzą. Zaprogramowaną masz w sobie potrzebę bycia w jednym miejscu, unikania ryzyka, kiedy ty w miejscu nie tkwisz, bo świat cały czas się zmienia. Życie to ciągła zmiana.
  19. Tu nie chodzi o wycofanie sie z zycia i stanie sie pustelnikiem dala swiata i innych. Tu chodzi aby czerpac z niego garsciami nie oczekujac niczego od innych, ze te rzeczy nam dadza lub odwzajemnia. My mamy je sobie wziasc. W zyciu absolutnie o to nie chodzi aby byc samotnym, ale o to by sie takim nie czuc. Mozesz byc w zwiazku i czuc sie samotnym, mozesz miec dobrze platna prace i czuc sie niespelnionym. Mozesz miec duzo pieniedzy i nadal czuc sie mentalnie biednym. Inni ludzie nie powinni byc zrodlem szczescia, a moze jedynie przyjemnosci. Ty decydujesz z kim chcesz przebywac, a z kim nie. Nie musiec tkwic w relacji z kims, kto ci nei odpowiada, krzywdzi lub wykorzystuje. Kiedy jest sie szczesliwym w zyciu, nie ma sie wobec niego oczekiwan jak i trosk. Wtedy naturalnie inni ludzie beda chcieli poznac twoj sekret, ktory nie jest zadnym sekretem. Gonimy za czyms co w nas jest od dawna, tylko uwarunkowanie nie pozwala nam tego zobaczyc. To nie wymaga olbrzymiej energii. Nie wymaga zadnej energii. Co wymaga wysilku to nauka swiadomosci, aby ZOBACZYC, ze to czego pragniemy jest juz w nas, tylko spaczone wlasnie przez pragnienia i oczekiwania, ktore nie sa nasze.
  20. Poniższy tekst napisałem natchniony działami Anthonego de Mello i on powinien otrzymać należne zasługi. Sam ewoluuje i dzięki jego naukom, poświeceniu czasu samoświadomości, psychoterapii patrzę przed siebie z nadzieją i coraz większą pewnością, że każdy następny dzień będzie lepszy. Wstępnie chciałem umieścić go w zamkniętej grupie NMMNG, ale uważam, że podzielenie się nim w szerszym gronie i poznanie waszego zdania przyda większej się ilości osób. -- Czy Ty żyjesz? Czy ja żyję? Co to za życie gdy budzimy się rano i zaczynamy się zamartwiać, co przyniesie dzień? Z czym będziemy musieli się zmagać, co poświęcić, za czym gonić? To ma być życie? To jest jakiś j***y koszmar. A jednak w nim tkwimy. Boimy się obudzić, bo koszmar to jedyne co znamy. Koszmar i bycie nieszczęśliwym, nienasyconym. Programują nasz mózg od zawsze. Programują nawet teraz. Zaczęło się w dzieciństwie, dla jednych program był bardziej agresywny, bo wywoływał lęki i obawy u innych narastał z czasem i wiąże się z oczekiwaniami i porządaniem posiadania. Z czasem to narasta i przemienia się w przywiązanie do osób, rzeczy, miejsc. Powód - poddawani jesteśmy praniu mózgu i programowani byśmy żyli w iluzji i oddali kontrolę. Programowani przez społeczeństwo, abyśmy byli nieszczęśliwi a wszystkie wysiłki były skazane na porażkę. W pogoni za szczęściem gonimy tak naprawdę za niespełnieniem i niedolą. Kultura i społeczeństwo mamią nas, że nie możemy być szczęśliwi bez pewnych osób, lub pewnych rzeczy. Ludzie dookoła, gdzie tylko się nie spojrzysz, budują swoje życie na przekonaniu, że bez pieniędzy, władzy, sukcesu, aprobaty, reputacji, uznania, czy miłości nie mogą być szczęśliwi. Gonią więc za tymi rzeczami i kiedy je osiągają chcą więcej i więcej, bo to "szczęście" jakiego doznają, okazuje się chwilowe i ulotne. Albo przywiązują się do tych rzeczy i osób, bo określają siebie poprzez braki i pustki jakie te osoby w nich wypełniły. Już wizja utraty tych osób powoduje nieprzyjemne reakcje emocjonalne i chęć otoczenia ich kratami w imię poczucia bezpieczeństwa. Wysiłek zdobycia i utrzymania tej cennej osoby lub rzeczy jest często wręcz kolosalny i zabiera tyle energii, że nie ma już jej więcej na życie. Jedynie co zostaje wtedy to przywarcie do tej osoby i zwalczanie każdej możliwości jej utracenia. To doprowadza tylko do jednego. Emocjonalnej zależności od drugiej osoby, a przedmiot przywiązania, i piszę to z całym przekonaniem - PRZEDMIOT, ma teraz moc, aby cię cieszyć gdy go masz i niepokoić gdy go obok nie ma i unieszczęśliwiać gdy zostaniesz go pozbawiony. Jest i pozostanie tym przedmiotem, dopóki jego wartość będzie miała wpływ na twoje życie i jak je postrzegasz przez jego pryzmat. Kiedy stawiasz drugą osobę na piedestale, odbierasz jej człowieczeństwo. Staje się ona wtedy bożkiem, idolem, bez którego obecności czujesz się niepełny i się zamartwiasz, a sama presja, pod którą żyje obiekt twoich westchnień, jest niemożliwa do zniesienia, a oczekiwania niemożliwe do spełnienia. Gdy przywiązanie ma ciebie w swoim ucisku, zaczynasz siłować się z życiem i światem, aby nagiąć je na tyle, aby za wszelką cenę zachować przedmiot przywiązania.To zadanie jak pisałem jest wyczerpujące, nie zostawia enrgii na nic wiecej i skazane na porażkę w ciągle zmieniającym się świecie, w którym na większość rzeczy nie mamy żadnej kontroli. Zamiast życia pełnego spokoju i spełnienia, masz takie pełne troski, obaw, niepokoju, lęku czy wręcz paranoi. Oczekujesz bycia skrzywdzonym i opuszczenia i samoczynnie wypełniasz tą przepowiednię, by po fakcie rozstania z obiektem westchnień obarczasz winą cały świat, który nie chciał się poddać twojej woli. Nie ma innej możliwości, bo im większą wartość i znaczenie nadajesz obiektowi tym większego cierpienia doświadczysz, kiedy on nie spełni oczekiwań i dostąpisz nieuniknionego zawodu. Jaka jest więc recepta na szczęście? Nie mieć oczekiwań wobec rzeczy czy osób. Żyć w świadomości, że jedynie co możemy kontrolować to własne reakcje i życie. Że nasze reakcje są często uwarunkowane latami programowania. Że jedyną rzeczą na który mamy wpływ w życiu, jesteśmy my sami. Czym można przełamać to programowanie? Tak. Świadomością jego istnienia. Obserwacją siebie i swoich reakcji na otaczające zdarzenia, jakie nas dotykają. Wejrzeć w siebie i zobaczyć, że te reakcje nie są nasze, one są w nas zakodowane. Każdy kod można złamać, a każdy komputer można przeprogramować. Chcesz działać wg swojego programu czy wg algorytmu kogoś innego.
  21. Bo w glebi siedzi skrzywdzone dziecko, ktore pragnie bliskosci, ale zostalo skrzywdzone i dlatego ty uwazasz, ze potrzeba bycia czescia jest niebezpieczna. Dlatego nie pozwalasz nikomu sie zblizyc. Unikanie to twoj mechanizm na radzniem sobie z lekiem przed odrzuceniem. Gdybys czul sie dobrze sam ze soba to bys nie fantazjowal. Ty z desperacja potrzebujesz bliskossi i stad te wszystkie mysli. Boisz sie oddac kontrole i poczuc sie wrazliwy wobec drugiej osoby, Podswiadomosc, albo nieswiadomosc daje ci sygnaly. Ciezki orzech, poki sam nie dojrzeje, i zdecyduje ze warto zaczac wzrastac..
  22. Ty dalej nie widzisz, ze jestes w rollercoasterze? raz na gorze, raz na dole. Raz odzyskujesz kontrole, raz ja tracisz. Ona znow znajdzie w tobie slabszy punkt i znow sie rozpedzisz. To sie staje powoli twoja strefa komfortu. Bedziesz wracal do tego co jakis czas i nadal sobie wmawial jaki silny jestes, kiedy w srodku bedzie cie skrecac. Jaki mechaniz tu dziala? Syndrom odstawienia i mechanizm wyparcia i tyle. Faceci emocjonalnie bardzo zaangazowani sa jak narkomani. Potrzebuja dziennej dawki jakakolwiek by ona nie byla. Jak nie bedzie dawki to sam zrobisz cos aby ja otrzymac. Ty nadal nie widzisz dlaczego potrzebujesz terapii. WG ciebie nie, bo poznalej faceta ex i nie czujesz sie zagrozony? Serio? Co twoi biscy przyjaciele mysla o calej sytuacji?
  23. Problem z psychofarmakologia jest pojscie na latwizne. Wez tabletke zamiast spojrzec w siebie. To trudne i czasochlonne, a lekarz musialby odeslac do innego psychoterapeuty. To jest tak wk***ce trafiac tak czesto na kogos, kto w dzicinstwie zostal poturbowany i to albo wyparl albo zapomnial. Ale cialo pamieta. Ty nie stronisz od ludzi i od swiata, ty sie boisz o siebie i co niepewnosc moze z toba zrobic. Tworzysz kolejne maski i liczysz, ze natepna wpasuje sie bardziej. Im wiecej masek tym mniej ciebie. A ty, to okryte JA siedzi w tobie i probuje sie wydostac na zewnatrz. Ty sie boisz to wypuscic, bo nie wiesz kim jestes. Boisz sie zajrzec w ciemnosc i przekonac sie co tam jest. Nienawidzisz siebie i tesknisz do bycia z innymi, ale lek nie pozwala ci na to. Tworzysz wizje i fantazje, bo w fantazjach masz kontrole. W zyciu nie masz i boisz sie skonfrontowac, bo boisz sie odrzucenia, ktorego doswiadczales bardzo duzo. Uswiadom sobie co ciebie kontroluje, jakie leki i obawy i to zrozum. Wszystko czego nie rozumiemy ma nad nami kontrole, a co rozumiemy to nad tym panujemy. Zacznij rozumiec.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.