Skocz do zawartości

Pater Belli

Starszy Użytkownik
  • Postów

    511
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Pater Belli

  1. Idealizujesz milosc. Pierwsza prawdziwa milosc dala ci poczucie bezpieczenstwa i akceptacji ktorego od siebie nigdy nie otrzymales i dalej sobie nie dajesz. Zyjesz w przeszlosci i przeszlosc zaslania ci terazniejszosc. Myslisz, ze jest jedna jedyna? On trafila w twoj czuly punkt. Chcesz sie wydostac, to poznawaj innych ludzi. Okaze sie na 100% ze spotkasz kogos podobnego i w podobnym prawdopodobienstwie skonczy sie podobnie. Poki nie bedziesz szczery sam ze soba, ze czegos ci brakuje, czegos duzego. ehhh, schematy, za schematami...
  2. Mylisz zrodla z objawami. Problemem z poznawaniem kogokolwiek nie jest praca zdalna IT, twoj wybor zawodowy i brak chci poznawania kogokolwiek jest efektem poczucia osamotnienia od dluzszego czasu. Kasa, to jedyne co pozwala zgluszyc ci ta pustke. Ukrainka, jak kazda jedna baba latwo przez to przejrzala i poczula potencjal dla siebie. Serio, chcesz zwiazku z kims, kto w chwili slabosci w zwiazku, mozliwie nawet traumy u faceta, do ktorej mogla sie przyczynic? Masz problemy sam ze soba od dluzszgo czasu i tak naprawde atrakcyjne wydaja ci sie kobiety niedostepne, pokrzywdzone lub oba. Bo sam sie boisz zaangazowac, ze pokazesz kim naprawde jestes. To jak sie zachowujesz, na czym sie skupiasz, to tylko pozor, bracie. Twoja maska i ego. Domkniesz transakcje i stracisz zaangazowanie w najlepszym wypadku, ale czuje ze ze trafiles na profejsonalna zawodniczke, ktora cie urobi, przemieli, zezre i wysra. Jezeli ona da ci szczescie ktorego tak ci brak, to bedzie miala nad toba pelna wladze i kontrole. Myslisz, ze ona tego nie widzi. Twoj najwiekszy problem jest glebszy. To nie depresja, to na pewno. Teraz deprasja to, tamto tez depresja. Dalej chcesz wymieniac dalczego nie czuejsz sie dobrze sam ze soba? Wiesz, ze nie wspomniales o nikim bliskim ani razu? Ani o przyjaciolach, ani o rodzinie? Jestes jak dziecko w mgle, a syrenka zaczela spiewac, swieci cyckeim i lecisz do jedynego punktu orientacyjnego. Ty szukasz usprawiedliwienia i tyle. Mowisz, ze nie masz nic do stracenia, to uwazaj abys nie znalzl kosy pod zebrem. Zazdrosc meza z niczego sie bierze i moze miec swoje granice. Zycie bardzo szybko mozna stracic. Zainwestuj pieniadze w siebie, nie w ego ktore kamisz od lat. Inaczej nie zmienisz schematu i nigdy nie poczujesz sie szczesliwy.
  3. Spoko opiszę. Ogólnie, odkąd zacząłem poważnie się swoją psyche zajmować, to widzę wiele rzeczy, które wcześniej były skrywane pod lękiem przed odrzuceniem. Teraz mając świadomość, znam swoją wartość i siłę i mam umiejętności łatwiejszego opanowania.
  4. Pokazałem różowej, ale się jej ciśnienie podniosło. 😅 😆 😂🤣 Cóż, seksu dzisiaj nie będzie. 😆 Ostatnio, nasze życie seksualne podupadło i sama nie wie jak. Po reakcji widzę, ze to cała prawda ukazana. Co innego jak facet prezentuje, ale kiedy to leci z ust kobiety to szok i niedowierzanie. Zresztą wczoraj tez mieliśmy trudną rozmowę, znaczy ona miała trudną, ja miałem wyjebane. Się skręcała tłumacząc, ze to wiek, bo ja chce codziennie, ze nie będzie z obowiązku, ze pitu to pitu tamto, bo ja mam wymagania, Ja jak nigdy wziąłem ściągę z moimi potrzebami gdzie z listy około 30, 5 było tylko skierowane ku niej a sam seks na 3 miejscu. Reszta to potrzeba jak wsparcie, intymność (nieseksualna), akceptacja gorszych stron i te sprawy. Dwie wspólne, a reszta po mojej stronie. Trochę się później zagotowało, ale to opisze gdzie indziej.
  5. Zawsze tak jest. Witam w klubie. Jaka jeszcze etykietke sobie przypniesz? Jak pisalem redpill i jego cala narracja wrzuca wszystko do jednego worka, czesto sprowadzajac postrzeganie relacji bardzo plytko. To jest duze niebezpieczenstwo dla osob po przejsciach i z bagazem z dziecinstwa. Uwazam, ze taki caly czas nosisz, siedzi on gdzies w worku i jest twoim cieniem, czesciami Ciebie ktore porzuciles, bo przez nie nie czules sie wystarczajacy. Reszta to tylko pozory i gra. Rozumiem o co ci chodzi. Sam mam dwojke i jeden nastolatek wybitnie wrazliwy, ale przez ADHD niedojrzaly i widze jak ciezko sie zmaga czasami, ale daje rade i jestem z tego dumny. Nie wiem dlaczego podjales decyzje o odejsciu, ale kazdy wybiera w danym czasie co czuje ze potrzebuje. Ego czasami nie pozwala przyznac sie do bledu. Tyle, ze ego to nie ty, a bledy trzeba przyjac na klate. Moze miales dosyc udawania, moze bales sie powiedziec o swoich prawdziwych potrzebach, otworzyc przed partnerka i nie wytrzymales. Nie wiem, ale to juz nie jest teraz wazne. Tez mimo dzieciakow w domu czasami bije sie z myslami czy nie bedzie lepiej jak odejde, ale pozniej kiedy emocje opadaja staram sie rozmawiac z zona i dochodzmy do porozumienia. Wiesz, wazne aby miec granice i umiec je egzekwowac. Jezeli twoje rozstanie bylo tego skutkiem to bardzo dobrze, ale czasami czlowiek stawia granice troche na wyrost, bo ego z racji wielkosci potrzebuje wiecej granic, chociaz czesto nie ma ku temu sensu. Zdecyduj co jest wazne dla ciebie teraz. Nie zyj w przeszlosci. Piekny cytat, ale czesto pomaga jak pozwolimy uleczyc siebie i wtedy zycie w swiadomosci staje sie jeszcze piekniejsze.
  6. @olek163 bo ty nie jestes na tym etapie i moze nigdy nie bedziesz. Depresja? to w takim razie lekarz, albo moze zacznij od siebie i zatrosz sie o swoja osobe w sposob jakbys chcial sie zatroszczyc o panne, ktora ci sie podoba. Moze trzeba na czas odlaczyc sie od Internetu i przestac sie bac rzeczywistosci. Ten caly Internet to przeklenstwo ludzkosci. Swiat jest taki piekny.
  7. Albo uzyskania zakonczenia. Obydwoje chyba jestescie gdzies zawieszeni. Takie troche limbo. Mysle, ze ty sie obawiasz podjac decyzje. Boisz sie zamknac drzwi lub otworzyc je szerzej. Boisz sie znow zaufac. Moze dlatego tez nie chcesz odbyc tej rozmowy? Miotasz sie i tyle wg mnie. daltego to cie meczy. Wez porozmawiaj z kims doswiadczonym, moze zrozumiesz. Nie sluchaj nikogo na forum, bo nikt cie nie zna. Wszyscy mozemy domniemywac czesto blednie na podstawie postow i niedopowiedzen. Ego, ktore sam sobie stworzyles. Ktore pewnie przykryles czesc wrazliwosci. Gdybys byl naprawde "zwyciezca" wiedzialbys jakie bitwy toczyc. Nie zdajesz sobie sprawy, ze jak nie jestescie razem, to zawsze bedzie ktos 3 lub 4? Albo zaakceptujesz ten stan rzeczy i bedziesz tata, albo bedzie to cie zrzerac na kazdym kroku jak bedziesz widzial nowego partnera eks i to sie odbije na twojej relacji z dzieckiem. Ty nadal chcesz tworzyc szczesliwa rodzine. Ale nie jestes w stanie zaakceptowac, ze ktos moze przejac czesc twojej roli. Masz tez ukryty do niej zal, ze przeszla do porzadku dziennego tak szybko, a w tobie to siedzi. Czujesz sie skrzywdzony, czujesz watpliwosc podjetej przez siebie decyzji. Co do WA, to mysle, ze moze chce miec czestszy kontakt z toba, moze z dala od oczu kogos innego. Bo jak pisalem wyzej. Jestes rozdarty miedzy 2 wizjami i nie wiesz na co sie zdecydowac. Nadal uwazam, ze Eks dawala ci cos czego moze nigdy nie miales i nie masz w sobie. Jak sam tego nie rozumiesz, to znajdz do k**y nedzy kogos, kto ci pomoze rozwiazac ta zagadke poliszynela. Co masz do stracenia? Nic. Nikt nie skrytykuje cie za slabosci oprocz ciebie samego. Boisz, ze wyjdzie ze nie jestes taki hardy jak mniemasz? Bo to wyjdzie. Nikt nie jest odporny na kule, to jest gra ktora gramy przed soba, a w srodku tkwi male dziecko, chlopiec, lub mlody dorosly, ktory potrzebuje wewnetrznego zrozumienia. Jezu, ty zyjesz w przeszlosci i przyszlosci. Analizujesz kazda jej reakcje co oznacza. Dla ciebie to oznacza, ze zaczynasz zyc w oderwaniu od terazniejszosci i rzeczywistosci. Ty sie wewnetrznie boisz odrzucenia. Analizujesz wszystko i zyjesz w bance, jednak boisz sie przekonac co bedzie na zewnatrz jak banka peknie. Wszyscy jestesmy swoimi najwiekszymi wrogami, a Ty sie boisz sam przed soba przyznac, ze masz wrazliwa strone. Twoje ego ci nie pozwala tego przyznac. Masz wiecej dziur niz myslisz, albo nie chcesz tego przyznac.
  8. Z kontekstu wydawało mi się odwrotnie. Może warto usiąść i porozmawiać? Czy czasem twoje ego się nie odzywa i nie płacze bo eks nie opłakuje rozstania i nie jest przez lata w żałobie ? To masz odpowiedź. Co chcesz z tym zrobić?
  9. Zapytaj siebie dlaczego tak sie stalo. Dlaczego kiedy byla sama, bylo ok, ale jak juz kogos znalazla nie. Co wtedy poczules? Dlaczego i ktore ego sie odezwalo? Nie chodzi mi o taki lek. Kobiety przychodza i odchodza, ale twoja eks reprezentowala cos, ma cos co cie do niej ciagnie. Nadal nie widzisz swoich reakcji emocjonalnych? Az trzy razy? Niesamowite. , zarty na bok, ale dlaczego to dla ciebie istotne. Zadstanow sie jak wyglada wejscie w twoja strefe intymna, bo jak myslisz ze jest zwiazana z seksualnoscia to nie to miejsce. Naprawde nie wiesz? Zrobiles z niej alfa widow jak jeszcze razem byliscie. Wrociles na tory i znow stales sie dla niej atrakcyjny. Stales sie znow jej facetem. Ona wie jak na ciebie dziala i robi wszystko, aby skonczylo sie wg jej. Im bardziej sie opierasz tym bardziej jej zalezy. Ty jestes kroliczikiem, ktorego goni. Czy rozmawialiscie dlaczego sie z eks rozstaliscie, dlaczego cie zostawila? Tak szczerze, bez nerwow, bez obwiniania? Swiadomosc na kazdym kroku. Swiadomosc swoich reakcji. Postaraj sie zobaczyc siebie z boku, jakabys ogladal scene w slabej telenoweli. Kiedy czujesz ze robia ci sie miekkie kolana, zacznij sie z tego smiac. Zacznij sie smiac z jej prob. Albo odbadz zalobe po zwiazku, zrob mu pogrzeb i zacznij ja traktowac jako niespokojnego ducha co cie nawiedza. Ducha zeszlorocznych swiat. Poltergeista, ktory tylko miesza. Chyba, ze nie chcesz tego zakonczyc. Chyba ze chcesz znow z nia byc, ale wtedy sie zastanow ktore dziury w tobie ona wypelnia, ze tak trudno ci sie oprzec jej. Serio, warto pogadac z psychoterapeuta, bo pomoze ci odkryc cos co cie naprawde gryzie. Nie liczy sie co ona robi, liczy sie czego ty naprawde chcesz, co ona moze dac, czego ci brak.
  10. @Arghor przeczytałem co opisujesz tutaj i mam pytanie, bo wydaje mi się że emocjonalnie nadal siedzisz z ex. Z twoich postów bije silne ego bycia twardym, ale czuć gdzieś tam jakąś obawę. Coś co nie pozwala ci się uzewnętrznić przed nikim. Forum to nie miejsce terapii, to forum to specyficzna bańka. Z mojej strony brzmi to , a pewnie się mylę, ale odpowiedz sobie dlaczego rozstanie z byłą tak dalej Ciebie kontroluje. Intelektualnie jesteś tam gdzie chciałbyś być emocjonalnie. Dlaczego emocjonalnie tak tobą zawładnęła, że nawet teraz ma nad tobą kontrolę? Co dała ci wtedy, jakie potrzeby zaspokajała że czujesz taką urazę? I do kogo ta urazę czujesz? kilka sesji z dobrym specjalistą mogą sprawić cuda. Czasami warto przepalić trochę grosza w ten sposób niż wmawiać sobie coś , co jebnie Cię w twarz za jakiś czas.
  11. To stan, w którym człowiek jest w pełni obecny w chwili, nie identyfikuje się z myślami i emocjami, a jedynie je obserwuje. Taki człowiek jest wolny od lęku, złości, smutku i innych negatywnych uczuć, które wynikają z przywiązania do ego, do osób do rzeczy do przeszłości. To stan, do którego dążę, który pozwala na doświadczanie głębokiego pokoju, radości i miłości, które są naturalnym stanem naszej istoty. Nie jest czymś, co trzeba zdobyć lub osiągnąć, ale czymś, co już jest w nas i co trzeba tylko odkryć poprzez uwolnienie się od iluzji i fałszywych przekonań, którymi zostaliśmy uwarunkowani w celu kontroli. Wtedy nasze traumy będą miały jedne, jedyne znaczenie. Służyły jako nauka dla dalszego rozwoju. To bycie sobą w każdej chwili i przestanie się identyfikować za pomocą etykiet.
  12. A to powininen byc cel kazdego. to cel ludzi najbardziej oswieconych. Dlaczego tak swiadomie podchodzisz do wlasnego SMV, a do innych czesci nie? A jakie ma to znaczenie ze wzgledu na wlasno wartosc? Jakie znaczenie ma ze wzgledu na wlasna wartosc SMV? Juz operowanie tym wskaznikiem, cokolwiek ch***ym i czesto inaczej interpretoanym przez plcie to porownywanie sie i wrzucanie siebie w szuflade i stawianie ograniczen. To kierowanie sie w zyciu potrzeba uzyskania walidacji przez innych w twoim przypadku plec przeciwna. Dlaczego siebie nie kochac jak to robia kobiety? Jestescie silniejsi fizycznie, zarabiacie wiecej pieniedzy, rozwiazujecie trudne problemy, a mentalnie siedzicie w okopie bojac sie podjac dzialania. Nie jestem nie wiadomojak cudowny, ale odkad zmienilem sposob myslenia, znlaazlem dystans do zycia ludzie do mnie zaczeli lgnac. Czuje sie wystarczajacy taki jaki jestem. a jeszcze pol roku wczesniej bylem na granicy. Wydawalo mi sie ze nic nie znacze. Ludzie traktuja cie tak jak ty im na to pozwalasz. Tylko tyle. Naogladales sie mase gowna na YT i myslisz, ze idziesz ulica i nie ogladaja sie za toba, ze jak napotkanej kobiecie nie kapie przez nogawke, to nie jestes przystojny? Sorry, ale twoje magiczne SMV jest nadal sporo nizej niz myslisz. Jest nadal na 2, albo nizej.... ... Obrazilem cie, zle sie poczules? To przepraszam. Wiesz ponioslo mnie. Nie mam prawa oceniac. Wykonales kawal sporej roboty i powinienes byc dumny z siebie. W sumie ja nic nie wiem, wiec nie sluchajcie mnie. Wiem, ze dalej bedziesz pracowal i wskoczysz nawet wyzej. Po namysle, to musialo byc bardzo satysfakcjonujace taka zmiane zaliczyc. Gratuluje. ... Teraz poczules sie lepiej. Jak sie poczules jak cie anonim z Internetu obraza a jak sie ktos pyta jak osiagnales ten swoj skok i jak cie chwali? Tak latwo ludzmi manipulowac. Wystarczy dobre albo zle slowo. Jestes blaznem, ja jestem blaznem. Lubie byc blaznem. Jestem coraz bardziej swiadomym blaznem. Zdradze ci sekret, ludzie lubia sie smiac. Kobiety wola brzydkich zabawnych blaznow niz przystojnych i smutasow z kijem w dupie. Kto decyduje o emocjonalnych i spolecznych aspektach? Napisz mi jaka potrzebe akceptacji i bliskosci uzyskasz u innych a jakiej nie uzyskasz od siebie samego bedac w pelni swiadomym. Zyjac nie ograniczajac sie oczekiwaniami innych i okreslenia siebie oczami innych. Ty piszesz o potrzebie przynaleznosci. Tu nie chodzi o bliskosc. Dlaczego akceptacja kobiet ma byc lepsza od akceptacji mezczyzn? Nawet nie jestem kolo negowania elementow piramidy. Kazdy jeden jest istotny. Tylko jest jeden haczyk. Nie posiadajac samemu, innym nie dasz i od innych nie otrzymasz tyle ile potrzebujesz.
  13. Dobrze, bo to nie jest miejsce. Moze nie sa, moze sobie nie uswiadomiles zrodla. Nie odziedziczyles niczego. Zostales uwarunkowany i siedzisz w tym do tej pory analizujesz za bardzo. Nie dostales w dziecinstwie tego co potrzebowales, albo stalo sie cos przez co poczules sie odtracony lub porzucony. Nie akceptujesz siebie, bo nie dostales akceptacji jako dziecko. W pewnym wieku postanowiles byc inny niz ojciec. Nie bardzo wychodzi, co? Ty sie nie zloscisz na ojca, ty sie zloscisz na siebie i co gorsze wstydzisz sie wielu rzeczy, ktore nie zostaly zaakceptowane. Nie masz narzedzi, aby zauwazyc co sie w tobie dzieje i jak sobie z tym, poradzic. To da sie naprawic. Po pierwsze jak zacznbiesz ukrywac cos to wyjdzie ze zdwojona sila. Kobiety i tak wyczuja. Ty jestes wrazliwy, a kobiet ktore potrafia to wykorzystac jest cala masa. Zyjesz w wiecznym stresie, bo caly czas tak miales. Dla ciebie stres to strefa komfortu. Cos naturalnego. Jak jest spokoj to sobie wynajdujesz kolejny element zamartwiania. Co do porady aby byc sobą. Na gowno ci sie zdadza, bo nie umiesz, bo nie wiesz, bo sie wstydzisz. Calu czas myslisz i analizujesz swiat pod katem znalezienia w nim akceptacji za kazda cene. Szczegolnie za cene siebie. Nie wiesz od czego zaczac. Na poczatku musisz sie nauczyc jak miec dobra relacje z samym sobą. Bez tego nigdy nie bedziesz mial dobrej relacji z nikim. To powoli pozwoli ci na odkrycie kim jestes. Do tego ostatniego mozesz dojsc takze poprez eliminacje kim nie jestes. To jest punkt startowy. Zapraszam do grupy NMMNG. To powinna byc twoja pierwsza pozycja na liscie do przeczywtania. Pozniej musisz siegnac do tematu traumy i CPTSD. Jak czytasz / rozumiesz po angielsku to jest znacznie wiecej materialow. To taki poczatek. Z psychoterapeutami tak jest, ze potrzeba czasu aby trafic na wlasciwego. Ja mialem 3 castingi i wtedy cos zaiskrzylo. Nie sugeruj sie plcia, jak ci moga niektorzy mowic, sugeruj sie wiekiem. Im starszy tym lepiej, ale nie do konca to jest regula. Poczytaj, posluchaj o terapii skoncentrowanej na emocjach - EFT. Co do bliskosci. Potrzebujemy innych ludzi owszem, ale nie tak mocno jak nam sie wydaje. Poaza tym ty obecnie potrzebujesz kobiety, ktora wypelni wszystkie twje braki i potrzeby. Kazda czuje, albo poczuje, ze emocjonalnie jestes w malo bezpiecznym miejscu i szukasz kogos do podpiecia sie do cudzego zbiornika emocjonalnego. Jak sie cos takiego stanie, to zaczniesz wysysac druga osobe do zera. Ty potrzebujesz znalezc potrzebe bliskosci ze soba i kilka innych zrodel do uzupelnienia poszczegolnych zbiornikow emocjonalnych. Jedna osoba nigdy ci tego nie da. Ty swoja samowystarczalnoscia wypierales potrzeby. Budowales tym do siebie uraze. Wrzuciles kolejna czesc siebie do cienia. Boisz sie byc porzuconym, ale ty juz dawno siebie porzuciles. Kolejny klasyczny przyklad zachowania milego faceta. Ty potrzebujesz seksu do czegos innego niz spuszczenie z kija. Ty traktujesz go jako element uzyskania bliskosci i moze akceptacji. Kazdy facet chce by porzadany. Nawet nie chodzi o sam akt. Tu sie nie roznisz, ale twoje potrzeby sa tak duze, ze podswiadomie odbierane przez kobiety sygnaly je odpychaja. O boze, prosze nie rob tego sobie. To tylko wrzuci cie w wir autodestrukcji i urazy i nienawisci. Red pill tez nie jest dla ciebie, ze wzgledu na twoje braki emocjonalne. Jak trafisz do zwiazku, wszystko zacznie sie sypac, bo RP nie jest instrukcja. Obecnie jest niestety zrodlem urazy i szukania publiki wsrod samozwanczych ekspertow. W twoim stanie RP zabierze ci radosc zwiazku, bo wszystko bedziesz analizowal pod wzgledem nie do konca zrozumianych teorii, przez co bedziesz dalej zyl w niepewnosci i stresie, bo hipergamia... Ty siebie nie nienawidzisz. Ty sie siebie wstydzisz. Ty jestes w wenetrznym konflikcie, bo na zewnatrz jestes kims innym niz czuesz ze mozesz byc, ze czesc ciebie, jest w cieniu. Czesc ciebie to nadala wewnetrzne dziecko, ktorym nikt sie nie zajal i dlaej tkwi w tobie zaniedbane i opuszczone. Ego to jedna z masek. Ego to jest to jak bys chcial aby cie swiat widzial i odbieral. Ego jest twoim mechanizmem przetrwania, bo boisz sie pokazac swiatu kim naprawde jestes. Nie poisze o samodoskonaleniu. Pisze o leczeniu. O znalezieniu siebie. Jak bedzie sie teraz samodoskonalil, to udoskonali kolejna maske, kolejne ego. Nie chodzi o poziomy zen, chodzi o swiadomosc. Swiadomosc kim sie jest i czego sie potrzebuje a ktore potrzeby to tak naprawde rzeczy, ktore chcemy bo inni mowia ze je potrzebujemy. Potrzebujemy milosci i bliskosci z samym soba. Potrzebujemy akceptacji samego siebie. Akceptacji nie ciala, czy przez inteligencje, ale swojego JA. Tego co nie okresla nas przez to ze jestesmy wyksztalceni, bogaci, biedni, porzadani, wysportowani. To wszystko mozna dostac, stracic lub odzyskac. @Foxtrot, kazesz mu sie porownywac? Co z tego ze bedzie zarabial kupe siana, jak mentalnie bedzie nadal w tym samym miejscu? Wtedy latwiej trafi na jakas golddighgerke, ktora mu uchyli cipy aby pozniej go zniszczyc. Bliskosc uzyka od siebie poprzez akceptacje siebie i wszystkich rzeczy jakie w sobie schowal. Jak pozbedzie sie toksycznego wstydu. Poki sie od tego nie uwolni, nie bedzie prawdziwie zyl. Kto jest bogatszy, facet co ma miliony na koncie i zadnego prawdziwego przyjaciela, czy ktos biedny, ale otoczony przez kochajacych ludzi i swiadmy, ze znajdzie zawsze swoje bezpieczne miejsce. Bo nadal szukasz jej w zlym miejscu. Bo nadal sie w pelni nie akceptujesz. Bo nadal siebie nie kochasz. Zycie traktujesz jako wyscig SMV, caly czas sie porownujac. Moglbym napisac wiele frazesow, ale byly pisane milion razy. Zainteresowanie kobiet daje szczescie, poprawia samoocene, ale to jest to tylko chwilowe, bo uzaleznia radosc i szczescie od innej osoby. Czy dziala, dziala. A jak przestanie, to co wtedy? A co gdyby szczecie bylo decyzja i droga do niego jest prosta? Zyjemy w niesamowitych czasach, mozemy tyle i bedziemy mogli jeszcze wiecej. Przestancie sie programowac nieszczesciem i oczekiwaniami innych. Patrzymy na ludzi i rzeczy nie przez to jakie sa, ale jacy sami jestesmy.
  14. @Nodofski, czego oczekujesz? Zamień się miejscami i wyobraź sobie że spotykasz pannę z taką samą osobowością, sztywnością i potrzebą przyklejenia się do drugiej osoby jak ty. Uważasz to za atrakcyjne? Jak znajdziesz kogoś w końcu to z takim podejściem trafisz na laskę z borderline lub innym syfem to cię przemieli na maksa. Spinasz się i wali od ciebie desperacja na kilometr. Bardzo przykro słyszeć , że tatuś nie kochał i zawiodłeś się na nim czy innych w dzieciństwie. Ale przed wejściem w jakikolwiek związek musisz to rozwiązać, bo będzie się to za tobą ciągnęło i będzie niszczyło każdą relację. Tobie nie brakuje relacji z kobietami. Tobie brakuje relacji z samym sobą. Ty nie jesteś miły, ty jesteś zły na siebie i się wstydzisz. Wstydzisz się wielu rzeczy i się boisz pokazać samego siebie. Kobiety to czują. Mamusia wychowała na swoje oczekiwania i zrobiła sobie drugą c***e. Pewnie się kłócili z tatusiem. A teraz na serio. To nie ojciec cię skrzywdził, a matka. Ona cię zmanipulowała i stworzyła dystans w rodzinie. Żeby zrobić na złość mężowi odebrała mu syna. Sfrustrowana pi**a co odebrała synowi ojca. Tak twoja matka siedzi ci w głowie i napędza twoje zwątpienie i leki. To jest jej głos który mówi, że jesteś niewystarczający i nie warty miłości. Jung to nazywał Animą. Witamy nowego miłego faceta na forum. Zawracanie głowy kobiecie w momencie jakim jesteś to byłoby strasznie egoistyczne. Uwiesiłbyś sie na niej i prześladował i kontrolował. Ty nie potrzebujesz seksu ty potrzebujesz bliskości. Jej nie dostaniesz póki sam sobie jej nie zapewnisz. Nerwicą i lęk to jest efekt wielu braków w sercu. To jest efekt noszenia wielu masek i wewnętrznego rozdarcia. Wiele części siebie schowałeś w głąb siebie. Może nawet większość siebie. jest dobra i zła wiadomość. Dobra, że to można wyleczyć zła, że to może być najtrudniejsze zadanie jakiego się podejmiesz. Jednak satysfakcję będziesz miał ogromną, bo odblokujesz życie. To nie twoja wina, ale twoja odpowiedzialność za zrobienie z siebie kogoś normalnego. To do dupy i bardzo współczuję. Ale nie ty pierwszy i nie ty jedyny jesteś z takimi problemami.
  15. Bym zrobił edita, ale nie mogę. Dzisiaj miałem sesję z psychoterapeutką i przedyskutowaliśmy powyższe. Znaczy, zauważyła zmianę i zapytała się, skąd to się wzięło. Opowiedziałem, jak dochodziłem do tego wszystkiego. Potwierdziliśmy, że moja droga leczenia zaczęła się dawno temu, tylko nie potrafiłem dobrać narzędzi do danego problemu. Dużo też mi pomogło w pogodzeniu się, uchwycenie brakującego elementu, jakim jest duchowość (nie mylić z religią). Porzucony dawno temu aspekt, mógł mieć wpływ na inne elementy. Doszliśmy do wniosku, że to jak z układanką. Są kluczowe elementy, nad którymi trzeba się pochylić, że reszta obrazka zacznie łatwiej się układać. Te kluczowe elementy mam już w sobie na miejscu. Resztę będę dalej łączył w całość, ale jestem na dobrej drodze ku całkowitej zmianie stylu przywiązania. Psychoterapeutka chciała zakończyć spotkania, co było mocno pokrzepiające. Też rozwiała moje obawy, że to może być chwilowe, że za szybko (prawie 4 miesiące), bo dla mnie latami strefą komfortu było życie z obawami i stresie, a tydzień spokoju to taki nowy wspaniały świat, że człowiek czeka co zaraz "jebnie". Jednak jebnie to dam sobie radę. Dlatego jeszcze, przez kilka następnych tygodni będziemy się spotykać co drugi tydzień w celu omówienia "wydarzeń" i gdzie się znajduję. Te kilka miesięcy to była najcięższa praca, jaką kiedykolwiek wykonałem. Drenująca z energii niesamowicie, bo świadome podejście do życia i niepoddawanie się programowi autopilota wgranego w dzieciństwie do "gadziego mózgu" nie jest najłatwiejsze. Owszem, nadal pojawiają się różne myśli, ale nie pozwalam im na dominację. Jak czuję złość, gniew to traktuję to jako miejsce do postawienia granicy. Jak niepokój to wnikam w siebie i szukam źródła, które najczęściej jest urojeniem. Coraz cichszym zresztą. Stanie się w końcu echem. Muszę przyznać sporo zasług niesamowicie bogatym postom @SzatanK dzieki, któremu trafiłem na treści Agnieszki Kozak na YT, dzięki, której trafiłem do terapeutki EFT, Heidi Prieb za niesamowity kontent na YT dający nadzieję, Eckhartowi Tolle za Potęgę Teraźniejszości, Jungowi i Alanowi Wattsowi za motywację do zmierzenia się z "ciemną" stroną i wydobyciu jej na zewnątrz i na końcu Anthonemu de Mello za cudowne wykłady i polskiemu wydawcy za świetne zrealizowane audio i ebooki. Dorzuciłbym jeszcze książki "Przytul mnie. Siedem rozmów...", Homecoming Johan Bradshaw i jego warsztaty na YT pod tą samą nazwą, rozwinięcie jego prac od Susan Anderson, "Strach ucieleśniony" i o CPTSD od Pete Walker'a. Znalazłoby się pewnie jeszcze kilka. Szkoda że forum to często bąbel wypełniony jadem i żółciom w stosunku do połowy społeczeństwa. Jednak nie moja sprawa zmieniać innych. Uwielbiam ten cytat: Nie ucz świni śpiewać, bo stracisz czas i energię, a i świnie zdenerwujesz. 😜 Kochajcie siebie i innych (trochę) też. PS. Z wątku nie zamierzam się usuwać, bo jak pisałem, jest niesamowicie istotny dla fundamentów rozwoju osób z analfabetyzmem emocjonalnym i przeszłością naznaczoną toksycznym wstydem bądź CPTSD.
  16. @SzatanK, szkoda trochę że temat kończysz, bo uważam że to jest kluczowy wątek jeżeli chodzi o relacje D/M i nie tylko. Tutaj chodzi o źródła problemów w każdej relacji. Od tego się zaczyna. Ewolucja jedno, ale w obecnych czasach żyjemy na zupełnie innym poziomie (nie)świadomości i temat ten jest praktycznie zawsze pomijany w takich miejscach jak forum BS. Ludzie nie rozumieją, że fiksacja na temat relacji DM i problemy z nimi związane zawsze dotyczą stylów przywiązania i jak zostaliśmy ukształtowani w dzieciństwie. Póki człowiek tego sobie nie uświadomi, będzie żył albo w wiecznej lęku przed kolejnym porzuceniem, albo w ogóle nie wejdzie w związek i będzie unikał możliwego zranienia obwiniając kobiety za całe zło. Styl przywiązania to fundament który musimy zmienić jeżeli nie jest on bezpieczny. Wzmocnić od wewnątrz. Widzę, że bardzo wiele osób ma z tym problemy. Grubo ponad połowę moich rozmówców na etapie rozmowy mogę wyczuć gdzie się znajdują. I po zadaniu kilku kluczowych pytań i moim wstępnym otwarciu, wylewają się z nich leki i obawy. Myślę , że 90% forumowiczów tutaj jest ofiarą własnego stylu przywiązania tylko żyją w wyparciu, bo to „takie babskie emocje”. Facet musi być twardy na zewnątrz i trzymać ramę. Boją się zajrzeć w siebie, bo nie spodoba się co w sobie zobaczą. Ja zrozumiałem, że muszę i akceptuję samego siebie takim jakim jestem. Nie czuję już potrzeby ukrywania czegokolwiek. Nie mogę już żyć w strachu i w lęku i wstydzić się czegokolwiek. Jestem tylko i aż istotą ludzką. Nie jestem idealny, nigdy nie będę. Muszę być dla siebie, bo jestem jedyną osobą która mnie zna najlepiej. Patrzę się znów w lustro i spoglądam w oczy. Widzę w nich swój wiek i zmęczenie jakie wywarło na mnie samo okaleczenie. Żyłem w tym stanie, tam długo bo to była moja strefa komfortu. Już nie jest. Dziękuję żonie, za solidną lekcję. Wdzięczny jestem jej naprawdę, bo otrzymałem najlepszą lekcję w życiu. To zmieni mnie na zawsze. Już nigdy nie będę dla siebie katem, ofiara i oskarżycielem. Będę żył. Dam sobie radę ze wszystkim. Ta część mnie pragnąca bliskości nadal tam będzie. Ale już widzę i wiem kiedy potrzebuje tego i daje to sobie. Otworzyłem się na wewnątrz i przyjmuje siebie jakim jestem. Niczego nie udaje, czuję się bezpiecznie i wolny. Ta część miłości do mojej żony, która tak mocno mnie otępiała już zniknęła. Nie wiem co czuję, bo pierwszy raz w życiu wiem, ze jej nie potrzebuje. Nie znaczy że nie chce z nią być. Po prostu teraz czuję coś innego. Może się wypaliłem, może po prostu zmieniłem adresata uczuć. Ku**a, lubienie siebie to jest wspaniałe uczucie. Dlaczego tyle czasu zajęło mi zrozumienie, że brak dobroci dla siebie jest źródłem wszystkich lęków. Dlaczego tak dużo czasu mi zajęło zrozumienie, że nie muszę ukrywać drugiego siebie, że kiedy zajrzysz w swoją ciemną stronę ona wcale nie jest taka ciemna. Cały czas patrzyłem w słońce oczekiwań i opinii innych. Nic dziwnego, że byłem ślepy. Może brzmię trochę nihilistycznie lub paradoksalnie. Jednak wiem, że nikt mnie nie skrzywdzi póki sam tego nie zrobię. Cokolwiek się nie stanie będę w stanie sobie z tym poradzić. Nie mam oczekiwań, nie mam potrzeby przywiązywania się do niczego ani do nikogo. Jeżeli to jest droga zen , droga do pełni to zacznę nią biec jeszcze szybciej. Czasami się potknę, czasami się przewrócę, ale nie będę przeklinał i wyzywał. To cały czas jest nauka. Brzmię jakbym doznał oświecenia? Może doznałem. Może w końcu zrozumiałem, że to nie ma znaczenia. Miejsce przeszłości jest w przeszłości. Przyszłość jeszcze nie nadeszła i cokolwiek się stanie nie jestem w stanie wszystkiego kontrolować. Kontrolować mogę zaledwie siebie i to część na dodatek. Nie zamierzam też nikogo zmieniać oprócz siebie. Nie mam prawa nikogo zmieniać, naprawiać czy pouczać jak ma żyć. Każdy podejmuje własne decyzje i ponosi ich konsekwencje. Szczególnie ja. Tylko ja mogę siebie oceniać i decydować jak będę żył. Ja chcę, ja pragnę i ja nic nie muszę. Pierwszy raz od długiego, długiego czasu koncentruje się na sobie i dobrze mi z tym. Żona jest unikająca i czy coś z tym zrobi, zależy tylko od niej. Liczę, że może nigdy nie chcieć, bo mam kumpelę, która robi praktycznie to samo i traktuje to jako zaletę. Nie widząc, że nigdy nie była z nikim w intymnej relacji. Ostatnie dwa dni rozmawialiśmy bardzo szczerze i ze nic nas nie łączy nie musiała wchodzić w tryb defensywy, jak moja żona to lubi robić i wycofywać się. Z nikim tak szczerze nie rozmawiałem ani ona nie rozmawiała. Ja czułem się w pełni sobą i zrozumiałem też z czym żona się zmaga. Tak jak pisałeś, może jak zobaczy zmianę we mnie, to sama zacznie rozumieć. Albo nie. Ostatnie tygodnie były dla mnie intensywne. Czasami powiedzieć, że przełomowe to mało. Z pomocą psychoterapeutki udało mi się zajrzeć w te rejony, w które nigdy nie umiałem patrzyć. Nie chciałem zaglądać. Ten mały zlękniony chłopiec jest dorosły już. On był mały, bo tak go zapamiętałem. On dorastał razem ze mną, ale wspomnienia porzucenia spowodowały, że ugrzązłem z nimi w przeszłości. Ten drugi ja jest zajebisty. W sumie to bardziej prawdziwe ja niż ja. Jeżeli rozumiecie, o co mi chodzi. Czuję że on zawsze nade mną czuwał i dawał znać w jedyny sposób, jaki mógł, że coś jest nie tak. Czasami czuję jeszcze jego złość, że porzuciłem go dla kogoś innego. Sam tego żałuję, ale karawana idzie dalej. Wszystko można odbudować. Mój nick na forum w łacinie oznacza ojca wojny. Myślałem, że to fajny mocny pseudonim. Teraz widzę , że był wyrazem wewnętrznego konfliktu. Nie czuję już się w konflikcie. Teraz mógłbym zmienić się drugi człon na Pax. Nie muszę wchodzić z nikim w bitwę, szczególnie ze sobą. Czemu miałbym. Nie będę też biernie patrzył i akceptował niesprawiedliwości w moją stronę. Czuję się spokojny i z każdym dniem coraz bardziej kompletny. Wspaniale. PS. Sprawdzaj priv co jakiś czas.
  17. To co powiedziałem żonie było pod wpływem kolejnej kłótni. Trochę aby jej uzmysłowić, że nie będę akceptował rzeczy, które mi nie pasują i zaczynam widzieć siebie w pełni funkcjonującym bez niej obok mnie. Owszem, lubię być razem, ale człowiek w słabszych momentach lubi czuć zrozumienie i wsparcie. Może chciałem nią potrząsnąć, może potrzebowałem zobaczyć na czym opiera się nasza relacja. W końcu potrafię jasno mówić o swoich potrzebach i oczekiwaniach i to jest otrzeźwiające. Dla obu stron. Wiem, że 90% z nich to moja odpowiedzialność. Może nawet 100%, ale fajnie poczuć wsparcie podczas eksploracji nowego świata. Tutaj jestem trochę jak dziecko, aby poczuć się pewnie w tym nowym dla mnie miejscu jak świat emocjonalny, chciałbym czuć że nie jestem pozostawiony sam sobie. Owszem wtedy dam sobie radę również, ale droga do pewności zajmie mi znacznie więcej czasu. Widzę, żeby umiejętnie działać pod wpływem emocji, bądź reagować odpowiednio trzeba je dobrze poznać i wiedzieć jakie mają źródło. Jak to się skończy nie mam pojęcia, ale będzie dobrze tak czy inaczej. Odzyskuję sobie i to się liczy najbardziej.
  18. Widzimy ludzi i rzeczy nie takimi, jakimi są, ale takimi, jakimi my jesteśmy. - Tony de Mello
  19. Osobiście tego dziecka nie mogę znaleźć. Tam raczej siedzi dorosła osoba w cieniu i wyczekuje. coraz częściej się z nią łącze i czuję że odzyskuje siebie po kawałku albo raczej zmieniam się i ewoluuje. Nabieram większego zaufania do siebie i możliwości ogarniania wewnętrznych spraw. Żaden scenariusz życiowy już mnie nie przeraża. Ostatnio powiedziałem partnerce: Nie potrzebuje cię do szczęścia. Nie jesteś moim szczęściem ani radością. Dobrze mi się spędza czas razem, ale nie oczekuję, że będziesz definiować mój świat w jakikolwiek sposób. Możemy razem iść przez życie jeżeli nasze drogi będą biec w tym samym kierunku. nie była to żadna gra. Nie było to na pokaz. Ja tak uważam. I niezależnie jaka przyszłość będzie ja dam sobie sam radę. Czuje nadzieję. Nawet chwilowe powroty niepewności mnie nie przytłaczają. @SzatanK, mam nadzieję że uda ci się robić stały postęp. Polecam, jak nie miałeś kontaktu książkę lub audiobook Przebudzenie Anthony De Mello. Niczym napalm na głupie myśli.
  20. Dzięki @SzatanK, ten i twoje inne wpisy pomagają. Do tematu podchodzę holistycznie. Styl przywiązania to jest jeden z efektów problemów gdzieś głębiej. Podobnie jak syndrom miłego faceta. To niezaspokojone potrzeby i braki zrozumienia emocjonalnego. To wszystko się gdzieś splata. Styl przywiązania traktuję jako drogowskaz. Nie zmienię go póki nie dotrę do źródeł, a te narzedzia co podałeś się przydadzą. Niektóre mam już ze sobą. Inna sprawa to mieć te narzedzia, inna to umieć ich używać. Tutaj każdy musi znaleźć sposob lub nauczyciela co mu to objaśni. Widzę to trochę, aby moja wewnętrzna kraina była zielona i pełna życia muszę odblokować lub udrożnić źródła, aby znów popłynęła rzeka. Jedno naraz i upewnić się, że nic go znowu nie zatka. Czasami miejsce, w którym kopię okazuje się niewłaściwe , ale to i dobrze , bo nauczę się lepiej rozpoznawać te właściwe, albo następnym razem będzie mi się łatwiej odkopywało. Każdy kiedyś zaczyna nową podróż, albo dwie, albo więcej.
  21. Darownizna na szczytny cel charytatywny. Najlepsza ozdoba jaka z tego mozesz sobie dac.
  22. Pesymistyczne moze trochę, bo raczej nie oczekuję od partnerki zeby mi matkowała. Pracując w ten sposób to wg mnie recepta na katastrofę w zwiazku i całkowity zanik relacji romantycznej. Obydwoje musieli by w to wejść z pełną świadomością, ale i tak IMO relacja by się zmieniła nieodwracalnie. Ja raczej ekstremum nie jestem, ale tez do bezpiecznego stylu mi daleko. Jednak co zauważyłem, że od kiedy czuję wewnętrzny emocjonalny rozgardiasz, to jest to miejsce gdzie powinienem postawić swoją granicę. Co zresztą psychoterapeutka potwierdziła. Jeżeli druga osoba nie będzie w stanie zaakceptować ich to trzeba zacząć myśleć nad innymi rozwiązaniami. Dzięki za tą uwagę. Też tak miewam z innymi rzeczami, ale zaważyłem też że reakcje emocjonalne można w podobny sposób "wyćwiczyć", ale trzeba mieć dobry punkt zaczepienia. Coś na zasadzie czterech poziomów kompetencji: 1. nieświadoma niekompetencja - czyli ignorancja, emocjonalny samo destrukcja i brak kontroli - poziom dziecka V 2. świadoma niekompetencja: świadomość braków i szukanie rozwiązania i sposobów; odpalamy się, ale widzimy, że to nie jest dobre i zbieramy informację o źródłach V 3. świadoma kompetencja - nauka reagowania i przeciwdziałanie oraz również potykanie się i wyciąganie z tego wniosków V 4. nieświadoma kompetencja - podświadomie reagujemy na potencjalne zapłony i gasimy je automatycznie, działamy w pełni bezpiecznie na autopilocie, bo przećwiczyliśmy te lekcje setki razy. Poziom "mistrza". Poziom 2 i 3 wymagają bezpiecznej relacji w domu rodzinnym z rodzicami, by osiągnąć 4 poziom w dorosłym życiu. Osobiście jestem gdzieś między 2 i 3. Im wyżej tym więcej czasu trzeba i więcej wysiłku. Dzięki. I w sumie wdzięczny jestem żonie, że zachowała się, jak się zachowała, co mnie pchnęło do rozpoczęcia terapii i eksplorację tej 'ciemnej' strony. Inaczej nic by się nie zmieniło. Teraz zmieni się wiele, albo wszystko. Jednak im dłużej o tym myślę, niezależnie od wyniku, mój spokój wewnętrzny jest warty każdej ceny.
  23. Dzięki, pisanie mi zawsze lekko wychodziło. Może dlatego, że dużo czytam. Takie krótkie cele napisane w ten sposób brzmią trochę bezosobowo. Ten drugi już mniej. ogólnie dużo umiem i gotowanie ogarniam całkiem dobrze, ale się nie spełniam w kuchni. z takich najprostszych - nauczę się piec Cinmon Rolls, w których się zakochałem spędzając czas w Norwegii - chce zakryć sobie tatuażem bliznę na klatce piersiowej, która mi coraz bardziej przeszkadza. Z tych dłuższych. - nauczę się w najbliższe wakacje pływać na kitesurfingu, bo zawsze mi imponował ten sport wodny, a na zwykły surfing nie ma opcji w naszym regionie. - uzyskam na wiosnę conajmniej jeden certyfikat w nurkowaniu (Padi) - tej zimy uzyskam nowy certyfikat zawodowy, który mi chodził po głowie od kilku miesięcy.
  24. Być jak najbliżej stylu bezpiecznego, czyli przede wszystkim odbudować na stałe poczucie własnej wartości i nabrać umiejętności zadbania o własne wnętrze i nie pozwalać emocjonalnie się odpalać przez czynniki zewnątrz. Ogólnie mieć dobrą relację z samym sobą i wyciągnąć z cienia te wszystkie "złe" aspekty siebie i je zintegrować ze świadomą częścią mojej osoby. Mam świadomość, że może się to wiązać z rozstaniem. Wg psychologa, niektóre zrekonstruowane rzeczy tracą swój urok i przestają być atrakcyjne, albo w druga stronę kiedy całkowicie przestanę postrzegać kobietę przez zniekształcone okulary obaw i lęku, może przestanę ją widzieć jako towarzysza w dalszej drodze. Rozumiem już, że sama obawa to nie strach. Strach ma źródło w rzeczywistości. Lęki w mojej wyobraźni. Strach jest nastawiony na akcję, w lęku akcji nie ma. On jest odpowiedzią na emocje dziejące się w mojej głowie. Lęk poszukuje powodu, przemierza wewnątrz, szukając punktu zaczepienia i usprawiedliwienia swojej obecności. Nakręca mnie do znalezienia wytłumaczenia swojego istnienia. Tworzę narracje zupełnie niezwiązaną z faktami. Jak się jej przyjrzeć, bez głębokiego sensu. Strach to strategia przetrwania dołączona do emocji. Ma swój zewnętrzny kierunek. Strach jest związany z rzeczywistym zagrożeniem. Lęk nie ma kierunku na zewnątrz. Przynosi efekt przeciwny do zamierzonego i jest autodestrukcyjny. Paraliżuje. Nie prowadzi do satysfakcjonującego rozwiązania i dobrego miejsca. Lęk to reakcja na możliwe scenariusza nawet te, albo przede wszystkim te najmniej prawdopodobne. Reakcja na fikcje. Z drugiej strony jeżeli to fikcja nie jest, a lęk jest emanacją intuicji (z którą nigdy mi nie było po drodze niestety)? Jednak kiedy moje obawy się sprawdzą, to będę w stanie podjąć nieprzyjemną decyzję, jakakolwiek by ona nie była.
  25. @meghan Tak chodze, juz kilka tygodni. Pomaga, ale pomaga tez sleczenie w ksiazkach i audiobookach. czasami nie wiem co ma wiekszy wplyw. To troche jak z dieta. Nie dbalo sie o cialo i ma sie oczekiwania, ze postep bedzie liniowy caly czas, a chwilowe potkniecia sprawiaja ze wracamy do starych nawykow. Szczesliwie w tym przypadku mimo lekkiego dolka, nie jest tak zle. Po prostu czasami czlowiek jest przytloczony ogromem wysilku jaki musi wlozyc w zmiany mentalne. Przy tym zgubienie 25kg to maly pikus. Jak pisalem musialem sie wyzalic i tak odreagowac.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.