Skocz do zawartości

Pater Belli

Starszy Użytkownik
  • Postów

    510
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Pater Belli

  1. @TommyGun zapisz sie na psychoterapie, bo identyfikujesz swoje zycie poprzez obecnosc w nim kobiety. Twoj najwiekszy problem jest brak milosci do samego siebie i brak akceptacji. Co sie stanie po nowym roku co nie moze zaczac sie dziac juz teraz? Poza uleczeniem przeszlosci musisz zaczac zyc tu i teraz. Byc dla siebie dobrym. Energie zyciowa uzupelnisz robiac kroki do przodu ku staniu sie kims lepszemu. Nie siedzac na dupie, malujac kciukiem na ekranie. Jezyka sie uczysz? Na co poswiecasz wolny czas? Sport jakis? Zacznij od malych zmian, malych krokow. Uporzadkuj rzeczy wokol siebie. Zmniejsz ich ilosc jak masz nadmiar. Usun rozpraszacze. Zacznij czytac ksiazki. Jak masz problem z dostepem, to polecam czytnik. Sam jestem za granica i dzieki niemu mam dostep do PL literatury. Ogladaj tylko to co pozwala ci sie rozwinac. Wg mnie boisz sie odrzucenia i dlatego nie probujesz. Zacznij robic rzeczy i oczekuj porazek jako lekcji. W pracy, w zyciu. Nauczysz sie, ze odmowa nie znaczy odrzucenia. Znajdz przewodnika, przyjaciela, towarzysza. Rozmawiaj.
  2. Aby wejsc z kims w zdrowy i twaly zwiazek, najpierw trzeba byc w zdrowej relacji z samym soba. Dlatego w dlugim okresie czasu triki na temat pozadania sie nie sprawdzaja. Aby cos dac trzeba cos samemu wytworzyc w sobie. jak sie tego nie potrafi wtedy pojawiaja sie mechanizmy wspolzaleznosci i katastrofa jest w drodze. Niektore rzeczy wychodza po latach (u mnie po 23 razem o tym w innym miejscu), niektore sie ignoruje, kiedy rozowe okulary spadna. Poza tym zaufanie, uczciwosc i komunikacja. Tutaj pojawia sie prawdziwa intymnosc. Wtedy jak sie otworzymy przed kims i zostaniemy skrzywdzeni, nasze wewnetrzne ja powie spoko, nic sie nie stalo. Ja kocham ciebie, a ty mnie. To jedne z najwiekszych cliche, ale milosc do siebie samego jest najwazniejsza. Rzadko ktory mezczyzna to potrafi, bo nikt nas tego nie uczy. Ucza nas dbac o innych, slabszych, spychajac siebie na inne tory i zawstydzaja jak tego nie robimy. Bezpieczna osoba powie drugiej, idz zadbaj o siebie, rob co ci daje szczescie i sie realizuj. Ja bede tutaj cie wspierac, kiedy przyjdziesz i powiesz mi ze tego potrzebujesz. Intymnosc nie zawsze wiaze sie z seksem. @mac , wg mnie ty jestes w intymnym zwiazku ze swoja przyjaciolka, mimo ze tam nie ma zadnej relacji seksualnej. Z tego powodu mezczyzna moze byc w intymnym zwiazku z innym facetem, jezeli obydwoje zaoferuja sobie ten rodzaj wsparcia, zaufanie i otwartosci. Jednak jest to trudne, ze wzgledu na nieswiadoma potrzebe rywalizacji. Pozadanie jest fajne, ale to napedzane przez hormony zadze, ktore w LTR naturalnie znikaja i zastepuje je calkowita bliskosc, kiedy uswiadamiasz sobie, ze wszystko czego porzadasz juz masz.
  3. @Lambert pewnych rzeczy nie przeskoczysz. To nie jest zalezne od ciebie i czesto drazenie tematu robi wiecej krzywdy niz porzytku. Moze zona sama nie odnajduje sie w roli, albo odnajduje sie powoli. Jestescie mlodym malzenstwem, ale z racji doswiadczenia powiem ci, ze ci sie nie poprawi, jezeli nie skupisz sie na zrodle problemu. Z mojego punktu widzenia, bierzesz zeczy bardzo osobiscie do siebie i chcesz "naprawic" cos co nie jest zepsute. Co jest zepsute to postrzeganie przez ciebie calej sytuacji. Tobie nie brakuje seksu, tobie brakuje porzadania, lub bliskosci, lub czulosci. Kobieta odkrywa zrodlo milosci w dzieciach i stamtad ma swoje potrzeby zaspokajane. Ty sie nie czujesz bardziej opuszczony czy odtracony? Nie czujesz zazdrosci? To sa calkowicie naturalne emocje, ktore kiedys byly rozkladane na kawalki w meskim towarzystwie, kiedy wiezi miedzy facetami byly blizsze, a zycie prostsze. Czego chcesz? Chcesz aby bylo jak kiedys? Juz tak nie bedzie. Jak pisalem kilka stron wczesniej, rzeczy w malzenstwie sie psuja i poprawiaja. To jest cykl, to jest taniec. Moze byc znacznie lepiej, moze byc gorzej. Czasem redpill potrafi zrobic masakre w glowie, bo odbierasz zmiany inaczej niz powinines i na sile szukasz wytlumaczenia zachowan zony w 'czerwonej ksiedze madrosci przebudzonych'. Tylko, ze teorie nie tlumacza wszystkiego, a sama percepcja sytuacji jest skazona doswiadczeniem danej jednostki. Redpill czesto odrzuca sfere emocjonalna mezczyzny, co jest czyms co praktycznie neguje sens jego teorii. Faceci tez maja gadzi mozg, tylko rozumienie emocji jest uposledzone, bo czesto sa z nich okradani podczas wychowywania, albo wrecz tresowania. Wszystko jest emocja. Emocjami jestesmy sterowani. Red pill jest glupi i sie myli i nie ma sie jak do rzeczywisstosci, bo to mechanizm wytlumaczenia swojej nijakosc i obwiniania innych (kobiet) za swoje zyciowe niepowodzenia.* Zacznij od siebie. Ludzie unikaja wgladu w siebie w obawie co znajda. 'Dlaczego?' to magiczny ciag pytan. Moze nie jestes gotowy do bycia ojcem? Nikt nie jest 100% gotowy. Nie znaczy, ze masz wstac i wyjsc. Znaczy, ze musisz nauczyc sie nim byc. Czasami wychodzi, ze musisz najpierw byc dobrym ojcem dla samego siebie i dziecka, ktore kazdy w sobie nosi, ktore czesto zostalo skrzywdzone lub opuszczone. Moze ona ma problemy z odnalezieniem sie podczas tej zmiany i nie ma z kim porozmawiac, albo sie boi jak zostanie odebrana badz ataku. Ostatnie co chcesz zrobic, to zmuszac ja do czegokolwiek. Moze obydwoje macie jakies glebokie rany, bo dziury kazdy ma. To mi wyskoczylo podczas pisania. Ty potrzebujesz seksu do akceptacji emocjonalnej. Znaczy tej akceptacji nie masz w sobie, inaczej nie pisalbys o narastajacej urazie. Owszem to naturalny mechanizm obronny, ale kogos z nie do konca bezpiecznym stylem przywiazania. Szczegolnie jak piszesz o ciezkiej pracy psychicznej, ktora musisz wykonac, aby uniknac zgorzknienia. Twoje centrum emocjonalne znajduje sie poza toba i z tego punktu bym zaczal prace, bo pozniej, jak tego nie rozwiazesz to wszystko wroci kilkukrotnie silniejsze i bedzie trudne do opanowania. Uwierz mi na slowo, jezeli to jest trudne teraz, to za 10 lat bedzie to koszmar ktory nie pozwoli ci spac, czy myslec. * Dalem przyklad emocjonalnej reakcji. Tutaj wiekszosc poczula zlosc, wscieklosc i chec obrzucenia mnie gownem, bo wg niego okreslili swoja rzeczywistosc. Inni, ci bezpieczni emocjonalnie, zaczeli sie smiac w duchu albo nawet przyznali mi czesc racji, a niektorzy miec watpliwosci i obawy, ze to prawda.
  4. Bo jedno zalezy od drugiego. Anxious - co-dependency; Avoiding - counter-dependency. +milion Opiszę ze swojego przypadku i pewnie powtorze. Na mnie zadzialala terapia szokowa ze strony malzonki. (nie)Stety, ze eskalowalo to bardzo mentalnie i musze powiedziec nigdy nie czulem takiego wewnetrznego bolu jak wtedy. Takie rozmontowanie mnie przytloczylo, ze jedyna opcja na dalsze zdrowe funkcjonowanie bylo znalezienie terapeuty z ktorym pracuje nad tym. To takze mnie pchnelo w dalsza edukacje wewnetrzna i poswiecanie czasu sobie. Wiem jak sobie poradzic z obawami, ale czasami nadal robie cos co oddala te mysli, zamiast natychmiast sie za sporawe zabrac i sie wewnatrz ukoic. Samoakceptacja to trudny temat dla kazdego z innym stylem niz bezpieczny i kazdy musi znalezc wlasny sposob, bo nie ma zadnej uniwersalnej instrukcji. Konsekwencje kazdego z dysfunkyjnych stylow sa podobne i zrodla tez. Rozni je jak w danym czasie dziecko, nastolatek sobie wypracowal mechanizm obronny. Troche z innej beczki, czy osoba ekstrawertczna moze byc unikajaca badz lekliwa? Wydaje mi sie, ze bedac bardziej ekstrawertcznym musisz byc czuc sie bezpiecznym, czy odwrortnie?
  5. Dzieki @maria. Tez przeczytalem swoje wpisy i co z nich widze teraz, ze to byla walka z wlasnym cieniem. Slabosci, ktore zapedzily nas w kozi rog zostaly odepchniete i to spowodowalo poprawe. Jednak ta kilkuletnia sielanka sie skonczyla, bo covid uwypuklil bardziej nasze style przywiazania i to doprowadzilo do ostatniego kryzysu. Wsciekly jestem na siebie, ze w pogoni za byciem alfa, silowo doslownie skopalem swoja psyche. Dalo mi to chwilowa pewnosc, tylko chyba dlatego, ze ona 'dobrze' zareagowala. Wytworzylo to w niej lek, jednak z czasem i poprzez ta cala pandemie i moj narastajacy niepokoj i wewnetrzne obawy wszystko wrocilo do punktu wyjscia. Jednak to on atzymala karty, bo jak mowila zmeczona sie czula moja wieczna nerwowka i potrzeba kojenia sytuacji w domu. Duzo wtedy wypieralem i zamiecienie pod dywan niestety juz nic poprawialo, a wrecz przeciwnie. Obecnie emocjonalnie sie otworzylem i pracujemy razem. Ona mniej i to mnie czasami wkurza, bo mimo, ze jej styl jest bezpieczny to skreca w strone unikania. Nie moje zadanie ja prostowac, bo sam mam sporo do uzupelnienia, ale mimo poprawy w relacji czuje, ze bedziemy potrzebowac kilka wspolnych sesji EFT. Jak tylko uda mi sie ja przekonac do siegniecia za "Przytul mnie...". Poki co unika tego, twierdzac, ze wszystko OK. ja czytam drugi raz zaznaczajac fragmenty, ktore chcialbym zeby poznala i mnie bardziej zrozumiala. To co piszesz o samo akceptacji jest w punkt. Samemu sie tego nie uzyska, jezeli do okola nie ma kogos, kto cie przyjmie. Szczesliwie mam przyjaciela i kilka innych bliskich osob, na ktore moge liczyc i z racji tego czuje sie coraz bardziej bezpieczny 'probujac sie zintegrowac', przestajac ukrywac wady. Chyba jednak nadal mi najciezej przychodzi zaufanie, bo kilka razy mnie bolesnie zdradzono. Moze tutaj pomoze mi Pan Mrok.
  6. Ja ostatnio znalazłem w łajnie YT diamencik co się zowie Heidi Prieb. Dziewczyna świetnie rozbija na małe elementy style przywiązania i w jaki sposób można się naprostować. Ona też mocno oreduje za pracą z własnym cieniem. https://youtube.com/@heidipriebe1?si=bSVhOzJBqGbPnfW4 Integracja swojej jaźni to długofalowy proces. Czasami się robi dwa kroki wstecz, ale nie warto się poddawać. Ja sobie zrobiłem dlugi weekend wolny od kobiety i dzieci i czułem się rewelacyjnie. Kumpel dołączył i się razem świetnie bawiliśmy. Miałem chwile uczucia niepokoju, ale przyjaciel okazał się bardzo pomocny w świadomym wydobywaniu mojego „cienia” na powierzchnie. Proces trudny i bolesny mentalnie ale satysfakcjonujący. Trochę też budzi obawy, że trzeba będzie siebie zredefiniować na nowo i swoje życie. Jak otrzymam wtedy życie w wolności i pozbawione leków to warto poświęcić sporo. Wiem też, że najbliższe osoby mnie nie zostawią.
  7. Oj jest ten cień. Jest to drugie wyparte ja. Ja z cechami niewygodnymi wg postrzegania. Część jaźni stłamszonej , która jest źródłem lęków i obaw. Jeżeli człowiek wyrósł w bezpiecznej atmosferze wtedy ten worek jest malutki, albo go nie ma. Jeżeli nie otrzymał akceptacji, lub żył w toksycznym środowisku wtedy ten wór jest sporych rozmiarów. Każdy ma prawo poczuć się bezpiecznie w relacji i poza nią. stąd właśnie niezbędna jest integracja wypartych części ze świadomością. Komuś kto całe życie czuł się bezpiecznym, ciężko zrozumieć ten dualizm. Im większa dysproporcja między świadomością a nieświadomością tym ciężej opanować jaźń. Własna akceptacja jest kluczem. Banał wielokrotnie powtarzany jednak mało który po podaje przepis. Bo go nie ma. Jesteśmy efektem naszych doświadczeń
  8. @SzatanK dzieki za wpis. Bardzo fajnie rozbite, ale... Wydaje mi sie, popraw mnie jesli sie myle, ze bardzo intelektualnie podchodzisz do tematu. Pisze to, bo mi juz kiedys ktos zwrocil na to uwage i zaczalem siebie obserwowac pod tym wzgledem. Troche jakby szukanie dowodow na istnienie duchow, przy okazji tworzenie instrukcji jak te duchy znalezc. Jestes unikajacy, ja jestem glownie lekliwy, ktos jest 50/50. I ch*j. Tacy jestesmy. Te glosy zwatpienia, namawiajace do ucieczki to tylko glosy w naszych glowach, Mysli, poruszone emocjami. Cos co nie jest prawda, albo w znacznej wiekszosci nie jest. Siedzimy w konie naszego zycia i wyswietlamy horror, w ktory sami chcemy wierzyc, ze jest to rzeczywistosc. Operatorem jest Pan Cien. On nie zna innego swiata, bo kiedy go poznawal, my go wykluczalismy, porzucalismy, unikalismy. To jest jedyny swiat jaki zna. Czas go zaczac oswajac ze swiatem i pokazac mu piekno do okola. Niestety to forum, jakze wartosciowe w jednym aspekcie, w akceptacji zdecydowanie nie pomaga. Sam widze po sobie, ze czasami posiedzenie zbyt dlugo w jednym watku, powoduje natlok negatywnych mysli i zwatpienia w swiat do okola. Jakbys chcial pogadac, to wal na priv. @maria, sam sie zmagam czasami z czescia unikajaca mojej zony i wiem jak jest ciezko. Nie jest to wariant, ze potrzebuje terapii, ale rozmowa z nia o tym, co mnie dreczy powoduje natychmiastowe wycofanie. Czasami trzeba zapalic komus czerwona lampke ostrzegawcza. Mi ona tak zrobila, wiec zabralem sie za terapie i nauke jak sobie ze soba poradzic. Ja jej czasami zapalam, kiedy czuje ze relacja idzie w zlym kierunku, znaczy, ze nie otrzymuje tego co potrzebuje. Ciezko unikajacych zmusic do przemyslen, lektury, a psychoterapeuta to zapomnij. Mi moja polecila, zeby poszukac terapi dla zwiazku. Znaczy pacjentem jest zwiazek. Zreszta na to plozony jest nacisk w ksiazce Przytul mnie. @SzatanK, jezeli o mnie chodzi, to te obawy mam rzadko. To raczej chyba mechanizm obronny mojego cienia, ktory boi sie zmian. Drugiego ja, ktory boi sie ryzyka i lubi zyc w tej piwnicy, bo ja bardzo dobrze zna. Szukam sposobu na przyciagniecie go na zewnatrz, ale w sposob kontrolowany. Koncentruje sie na asertywnosci, cos co unikajacy maja w nadmiarze. Mowic nie to jedno, ale mowic nie i czuc sie z tym dobrze to inna sprawa.
  9. Dobrze mu się skończyło. Czy majątek podzielili notarialnie? Bo jak nie to może się okazać że szlauch wróci po więcej przy okazji rozwodu. Jak własnych dzieci nie chce, to już wyższy poziom spier****ia. dzieci zostały z nim? Ciekawe czy babon współfinansuje utrzymanie. Z drugiej strony komfort psychiczny nie ma ceny. Daj mu się wygadać, bo robienie dobrej miny czasami drogo kosztuje, a taka akcja nie obejdzie tylko takiego co emocjonalnie zainwestował 0. Wątpię aby tak było w tym przypadku.
  10. Zdrowe osoby tego nie zrozumieją. "Zdrowe" zresztą też, póki nie nastąpi jakieś wydarzenie co wywali wszystko na powierzchnię i nie nadążą z chowaniem. Wiesz @SzatanK, ty już wykonałeś kawał świetnej roboty i na leżąco się brawa za to. Proces leczenia to jest proces nie jedna akcja. Sam bym chciał to zakończyć i poczuć się bezpiecznym, mieć instrukcje obsługi umysłu, wgrać ja sobie o się przestać martwić, pokochać bombę i zacząć żyć. Trochę jak z dietą. Zmieniasz nawyki, czasami się potkniesz. Chciałoby się zrzucić te 30 kg w 30 dni i zapomnieć o temacie. Coś co kultywowalismy w sobie przez całe życie nie zniknie tak łatwo. To nigdy nie zniknie. Wszystko co nie pasowało środowisku do okoła, było nie akceptowalne i należało schować. Byliśmy poniżani, wyśmiewani i zawstydzani. Aby się dopasować trzeba było to gdzieś ukryć, więc powstał nasz cień. Taki wór "złego zachowania", do którego przez potrzebę przynależności i zewnętrznej akceptacji wrzucaliśmy cząstki naszego Ja. Niektórzy nazywają to wewnętrznym dzieckiem, ale ja wolę chyba Cień. Koncept dziecka jest dla mnie mylący, bo to kie jest mała bezbronna osóbka. To są kawałki nas samych, które ciągniemy za sobą i wydatkujemy na to kolosalna energię. Gdyby tak pozbierać to do kupy, okaże się że to jest lustrzane odbicie mnie. Czy nie lepiej iść razem ręka w rękę. Jeszcze się okaże że jasna cześć będzie chroniła ta ciemna i co lepsze ta ciemna będzie chroniła ta jasna. Pisząc to mi samemu elementy układanki wpadają na właściwe miejsca. Czuję nadzieję. Zaczynam rozumieć Watts'a który pisał: kiedy odkryjesz, ze tak naprawdę nigdy nie było nic strasznego po tej ciemnej stronie, nie pozostanie nic innego jak miłość. Jung natomiast, że tylko poznając dobrze mrok w nas samych, jesteśmy w stanie poradzić sobie z mrokiem innych ludzi. Boję się, że wyciągnięcie mojego Cienia na światło spowoduje, że ludzie mi najbliżsi mnie opuszcza. Z drugiej strony, ta ciemna strona często bez "pozwolenia" przejmowała kontrolę nade mną. Tylko nie ma innego wyjścia. Czy mamy egzystować kosztem dobrego samopoczucia innych, od których i tak nie otrzymamy tego czego najbardziej pragniemy. Tak samo nie mając w sobie akceptacji, miłości, zrozumienia, współczucia nie jesteśmy tego dać innym. To co dajemy, mając w zbiorniku pustkę, są puste gesty wyuczone w przeszłości. Jestem toksyczny. Sam to widzę. Chcę ciągle więcej i więcej w nadziei, że to wypełni mnie i będę cały. Jak nie dostaje to jestem zły, wredny, zawistny, agresywny. Jestem największym manipulatorem. Ale ja tego nie potrzebuję od innych, bo to jest cały czas ze mną. Tuż za mną, w worze, a jedynie co potrzebuje to dostać się do niego i zacząć składać to wszystko w jedność.
  11. @SzatanK trzymaj się bracie. Zastanów się międzyczasie gdzie jest twoje Ja. Przyjaciel się ci oddalił a ty robisz się sfrustrowany. Prawie jakbyś obawiał się opuszczenia. Gdzie masz swój bufor, do którego się możesz zwrócić w takich przypadkach? Dzisiaj przesłuchałem świetny wykład C. Junga. Postaram się jutro wrzucić kilka fragmentów. Ale jeden z nich to: ...Nie możemy niczego zmienić, jeśli tego nie zaakceptujemy. Potępienie nie wyzwala, lecz uciska. Jestem ciemiężycielem osoby, którą potępiam, a nie jej przyjacielem i współcierpiącym. Nie chcę przez to powiedzieć, że nigdy nie wolno nam osądzać, gdy pragniemy pomóc i się poprawić. Ale jeśli ktoś chce pomóc człowiekowi, musi być w stanie zaakceptować go takim, jakim jest, a w rzeczywistości może to zrobić tylko wtedy, gdy już zobaczył i zaakceptował siebie takim, jakim jest. To się odnosi to każdego. Nawet a może przede wszystkim do samego siebie. Czujesz te "źle" emocje. Ale to one cie nie określają. Albo inaczej, akceptacja ich pozwoli Ci na odnalezienie i zaakceptowanie samego siebie. Bez akceptacji siebie nie dasz rady zaakceptować innych i ich ułomności. Mam prawo wewnętrznie być złym, czuć gniew, krytykowac zachowania innych względem mnie, wyzywać ich, czuć się lepszym lub naiwnie myśleć że coś zrobią dla dobra relacji. To są często uczucia zakorzenione w przeszłości nie w tym momencie. Mógłbym napisać, że nie bierz rzeczy osobiście do siebie, ale to Banał. Raczej zmierz się z tym co dana sytuacja w tobie wywołala i dlaczego.
  12. W nowym wydaniu zmienili tytul. 😒 Moze za duzy smietnik jest z tym tytulem jak widac. Teraz to "Siedem rozmów wzmacniających związek" autorstwa Sue Johnson. W oryginale "Hold me tight".
  13. Tak sie wtrace do dyskusji. To co robisz @maria jest wspaniale dla waszej relacji. To jest trudne dla niego ale z takim podejsciem i bez naciskania to bardzo mu porze. Nie tylko, dlatego, ze on nie czuje swoich potrzeb jako istotnych, ale tez, ze przez to on czuje czesto sie nieodpowiedni albo niewytarczajacy w relacji jak nie bedzie dawal. Nigdy nie jest tak ze osoba lekliwa jest tylko lekliwa, a unikajaca tylko unikajaca. To sie przeplata i wlasnie potrzeby danej osoby sa dla niej ciezkie do okreslenia, bo nigdy o sobie nie myslal w ten sposob. Potrzeby bliskich zawsze byly wazniejsze. Jego wlasne moga moga byc dla niego wrecz krepjace. Podobnie z marzeniami i celami. Dochodzenie do tego malego krokami i powoli jest najwazniejsze. Np zaczac od jednej rzeczy w tygodniu. Jak wypuszczanie gazu podczas otwierania wstrzasnietej butelki z woda gazowana. Wlasnie chwycilem za druga ksiazke, ktora bedzie dla mnie rownie przelomowa jak "Przytul mnie". Chodzi o "Partnerstwo Bliskosci" Levine i Heller. Obydwie swietne do czytania w parach.
  14. Też tak słyszałem, że często styl lękliwy w drodze do bezpiecznego się chwilowo może przeradzać w unikający. Trochę to taki bunt, trochę wynika ze zrozumienia i trochę bycia nadgorliwym w stawianiu granic i osiąganiu balansu. Gorzej jak dalej dominują lęki i obawy wtedy niestety wejście w styl mieszany robi masakrę. Sam mam niestety 😞 mieszany i jest trudno, bo w zależności od dnia jeden może dominować. Trochę jak dr Jeckyll i Mr Hyde. Moja terapeutka mówi, że ciągła świadomość emocji to jedyna droga i chociaż na początku jest strasznie ciężko to z czasem to jak budowanie nawyku, ale w tym wypadku to budowanie odpowiednich reakcji na informacje jakie emocje przesyłają. Bo emocje są tylko nośnikiem tego co czujemy w danej chwili, lub jak reagujemy na zewnętrzne bodźce. Nie pozwolić się dać sterować impulsywną częścią mózgu to podstawa.
  15. Tak, żelazo jest cierpliwe, ale znosi pierdolenia. Jak masz czas na myśli podczas treningu to nie ćwiczysz odpowiednio intensywnie. Cytując klasyczny artykuł Henry Rollins'a z artykułu Żelazo i Dusza. ... Żelazo jest najlepszym lekiem przeciwdepresyjnym, jaki kiedykolwiek powstsł. Nie ma lepszego sposobu na walkę ze słabością niż siła. Gdy umysł i ciało zostaną przebudzone do swojego prawdziwego potencjału, nie da się zawrócić. Żelazo nigdy cię nie okłamuje. Możesz wyjść na zewnątrz i posłuchać rozmów, dostać powiedzenie, że jesteś bogiem lub totalnym draniem. Żelazo zawsze ci wpierdoli. Jest ostatecznym punktem odniesienia, wszechwiedzącym dającym perspektywę. Zawsze tam, jak latarnia w ciemności. Może być największym przyjacielem. Nigdy mu nie odpierdala, nigdy nie opuszcza, nie unika. Nie ma słabszych dni. Przyjaciele mogą przychodzić i odchodzić. Ale dwieście funtów to zawsze dwieście funtów. @Lupus Ja bym absolutnie nie zakazywał. Nawet bym wspierał i zachęcał. Między czasie sobie poszukał równie kosztowne hobby i skoncentrował na rozwoju w którym daje największą satysfakcję. Przy okazji znalazł kilka talezy do obracania. Też bym postawił sprawę jasno, że nie zrezygnujesz z rzeczy które Ci sprawiają radość że względu na jej nowe hobby. Ty też musisz przyśpieszyć rozwój, bo kobieta musi mieć silniejszego faceta. Pod każdym względem. Dlatego zabranianie powoduje że będziesz postrzegany jako słabszy. Możesz powiedzieć że ci się nie podoba, ale to jest jej decyzja. Masz swoje argumenty, ona ma swoje. Ale jak to jej pasja od zawsze to nic co powiesz nie zmieni jej zdania, a jak zrezygnuje z twojego powodu to będzie cie obwiniać.
  16. Szukanie walidacji i akceptacji i drugiej osoby to jeden z symptomów syndromu miłego faceta. Tutaj sobie przeczytaj na spokojnie książke Glovera "Nie Miły Facet", ale syndrom to tylko efekt. Niemniej jednak książka pokazuje jak z nim zyc. Musisz się zastanowić skąd się biorą twoje braki i jaki etap dzieciństwa odegrał w tym największą rolę. Musisz zacząć akceptować sam siebie i nauczyć się samemu klepać po plecach. Ewentualnie znaleźć grupę wsparcia. Banał, ale jak sam nie znajdziesz źródła akceptacji w sobie, druga strona zmęczy się odgrywać rolę mamusi i powie pass. Oprócz tego odbudować poczucie wartości lub je zbudować, inaczej każda odmowę będziesz odbierał osobiście i budował w sobie niechęć i złość. Pewnie już tak robisz. Po rozwodzie pewnie mentalnie oberwałes i przez to partnerkę traktujesz jak lekarstwo doraźne. Plaster na głęboka ranę, kiedy potrzebujesz się zeszyć. Jak sam nie dasz rady to moze warto spróbować ze specjalista. Emocje traktuj jako nośnik informacji. Same w sobie nie mają znaczenia, ale pozwalają zasygnalizowac gdzie leży źródło problemu. I tam należy grzebać. Czasami bardzo głęboko. Czy ten niepokój ci przejdzie? Ciężko powiedzieć, może tak może nie, kiedy korzenie sięgają jądra, ale można nauczyć się z tym żyć. Dlatego to sytuacja komfortowa. Ona nie ma ukrytych motywów. Ma wszystko potrzebuje tylko faceta, który pozwoli jej byc kobietą. Nie potrzebuje drugiej cipy, bo jedna już ma. Jej zachowania to barometr twojej siły i słabości. Jest sposób aby rozpalić pożądanie, ale nigdy słowami. Kobieta musi czuć że facet jest silniejszy od niej. Że bierze od życia, a nie czeka. Że nie jest jego centrum, ale polewą na torcie jego życia. Ty próbując grać słabymi kartami możesz przegrać, kiedy ona jest ogarnięta i powie sprawdzam. Deida w swojej książce Droga Pełniejszego Mężczyzny to dobrze opisał, mimo ciężko strawiennego ezoterycznego bełkotu. Chcesz mieć naprawdę silną kobietę, musisz się stać Herkulesem mentalnie, fizycznie i finansowo. Inaczej szybko poznasz znaczenie słowa hipergamia.
  17. Tu mi wychodzi, że masz problem z uczuciem odrzucenia. Nie wiemy jak wyglądał u ciebie poprzedni związek i rozwód, ale jestem prawie przekonany, że powtarzasz schemat i swoim zachowaniem i potrzebowaniem akceptacji z jej strony sabotujesz związek. Zachowujesz się jak mała pi*da, oczekując że mamusia poklepie po głowie i powie wspaniale? Każdą dziurę w sobie, każdą potrzebę musisz umieć sam sobie zapełnić inaczej wrzucisz kilka ton obciążenia jej na szyję. Jesteś w stanie to zrobić. Jak mocno emocjonalnie z nią się połączyłeś?
  18. Witamy w pierwszym cyklu LTR. Nie da sie oszukac biologii. Ten taninec w relacji zawsse bedzie sie pojawial. Jezeli ona nie nie jest osoba kontrolujaca, to jest osoba bardziej niezalezna. Ty bedac dostepnym tak jak jestes dajesz jej powody do odsuniecia. Czemu tak czesto tam chcesz przesiadywac? Dlaczego nie odwrotnie? Wycofanie swojej uwagi pomoze owszem, ale musisz to zrobic z glowa. Jezeli ona ma wieksza atrakcyjnosc w zwiazku, fizyczna, mentalna, to chcac nie chcesz operujesz w jej ramie. Dlatego ty czesciej siedzisz u niej a nie odwrotnie. Jak wycofasz siebie, dla zasady, prawie strzelajac focha, albo ona powie sprawdzam wtedy bedziesz w czarnej dupie, bo ona przejrzy cie. Zreszta po 5 latach ona juz wie kim jestes i nie ma zadnych tajemnic. To nie pomaga. Dlatego jak chcesz, aby ona zabiegala, musi widziec wartosc tego o co zabiega. Tutaj wchodzi praca nad soba. Kobiety sa strazniczkami seksu, faceci uwagi i zaangazowania. Wycofaj to i chomik zacznie latac w kolowrotku. Jednak musisz byc autentyczny i nie robic tego w celu zmiany jej nastawienia, ale poprawy u siebie. Najwazniejsze pytanie, czy ty chcesz z nia uprawiac seks 5 razy w tygodniu, czy po prostu chcesz widziec porzadanie aka kurwiki w oczach. Z tym drugim moze byc gorzej, bo tego nie dasz rady wymoc slowami, a czynami, a im czlowiek starszy tym seksu jest mniej. Ostatnie co mozesz chciec zrobic, to jej narzekac na ten temat. Mozesz znalezc sobie orbiterki, mozesz ochlodzic swoje zaangazowanie, ale w sposob pozytywny. Dobrze zainicjowana niepewnosc i niepokoj znaczaco poprawia komfort, ale moim zdaniem ty sie raczej musisz troche od niej odkleic. Nie masz czasem tendencji do zbyt mocnego przylegania do drugiej osoby? Hobby, znajomi, kumple sa? Czas dla siebie jest, bo o czas sam na sam z dzieckiem sie nie pytam. Ja ostatnim remamencie, czas poswiecony zonie mocno ograniczylem i jest lepiej.
  19. Przy implancie nie ma co sie spieszyc. Po wywaniu dziaslo musi zarosnac i kosc sie zregenerowac - to kilka tygodni. Pozniej wlozenie implantu i poczekanie na zagojenie i przyjecie, nastepnie wkrecenie srob leczacych, aby przygotowac dziaslo na korone. Przymiarki do korony i dopasowywanie. Ogolnie srednio wychodzi 2-3 miesiace. 2 gdy zab juz wytrwany i wszystko zaroslo. Robienie bez pospiechu jest najmniejsza szansa na komplikacje. Sam zwlekalem z implanetm i musialem po 3 latach juz obok szostki robic tez piatke (tez na gorze). Ogolnie robilem 3 sztuki za jednym zamachem. Jak lekarz dobry to nie ma sie czego obawiac. Ja mialem np uzupelniana kosc, bo mialem troche malo na gorze, wiec sciagnal mi troche z dolu.
  20. Nie mam dobrego zdania o MGTOW. To dla mnie unikanie zmierzenia się z aspektem życia jakim są relacje dm. Unikanie odrzucenia bo w przeszłości było się odrzuconym przez panny zbyt wiele razy, albo lek przed samą próba. Kobiety nie są nudne. W żadnym wypadku. To ostatnie co mógłbym o nich powiedzieć. To jak powiedzieć, że dzieci są nudne. Są irytujące, są wkurwiające, są wymagające, ale życie z nimi może być satysfakcjonujące i zabawne. Nikt nie obnaży twoich wad i słabości lepiej niż one.
  21. To zacznij od tego. Pozniej siegnij po materialy Susan Anderson (abandonmnet.net). Mi to pomoglo zaczac mierzyc sie z lekiem przed odrzuceniem i wyjsc na prosta. Zajmie ci to duzo czasu, ale warte poswiecenia kazdej minuty. Szczegolnie praca Anderson, ktora jest ewolucja Bradshawa, ale mimo wszystko go uzupelnia. Miedzy czasie Glover i No More Mr Nice Guy. Pozniej zrob casting na terapeute i znajdz takiego ktory sie specjalizuje w terapi opartej na emocjach, bo Toba kieruja wylacznie negatywne, bo takich miales nadmiar w dziecinstwie pewnie. Spokojnie z tego da sie wyjsc.
  22. I tak i nie. Dla mnie dobry seks jest zajebisty i uwielbiam dobry seks. Seks jest jedna z podstawowych potrzeb i czyms, do czego natura pcha. Seks nie jest czyms rzadkim w przyrodzie. To naturalne zjawisko i tylko przez niektorych malowany jako cos niezwyklego, emocjonalnie pieknego i tez zrodlo grzechu. Gowno prawda. Seks jest popularna czynnoscia. To chyba samo-wgrywany film. Nie slyszalem takich obietnic, co najwyzej kobiety same nadaja mu wartosc, bo czesto, jak nie zawsze, wymaga u nich zaangazowania emocjonalnego. Kiedy u faceta angaz taki moze sie pojawic po. I stad niebezpieczenstwo dla mlodych i nie tylko samczykow. Uzywanie seksu przez kobiete jako broni i karty przetargowej. Tutaj to dla mnie jakis dysonans. Dominujacy i pewny siebie nie musi i sie nie wstrzymuje. Troche za mocno filozufujesz imo. Kiedy ostatnio sie ruchales? Jak ja mialem ostatnio dluzszy okres abstynencji, to mnie nosilo, ze bylem nieznosny, a bedac w LTR to katorga. Do tego stopnia, ze myslalem, o podjeciu ryzyka, bo moja towarzyszka chciala przerwy. Spoko, nie robilem dramy, ale wtedy zaczely sie pojawiac talerze. Chyba cos wyczula i wlaczyl sie seks. Czary. Bardzo sie ciesze, ze to zrobila, bo wczesniej nie szukalem i nie bylem swiadomy opcji. teraz mam ich az nadto. Parafrazujac, kto ci*a wojuje ten od c**y moze zginac. Racja, ale czasami tutaj wymaga to wiekszej sily. Wywyzszasz sie, kiedy powinienes im wspolczuc. Albo im zazdroscisz. Zauweazylem, ze praca to calkiem fajne miejsce na zajecia praktyczne z gry. Mozna sie posmiac, zobaczyc co dziala, co nie. Z dobrym mentalem i podejsciem nie zorientowanym na wynik, mozna tez sobie podbudowac ego (i atencje). Jedyne ryzyko to proba szukania potwierdzenia szukania atrakcyjnosci w oczach innych, ale ze swiadomym podejsciem do gry i traktowaniem to jako eksperymentu mozna sie niezle bawic. Nie umniejszalbym towarzystwa kobiecego, ale wiadomo bros before hoes. Tutaj chyba mozna miec ciastko i je zjesc. Seks z porzadaniem jest 1000x lepszy. Chyba sila napedowa, ktora mozna przekuc w cos innego. Ja bym nie ograniczal sie, kiedy kobieta sama nogi rozklada, chyba ze sie ma inne zobowiazania, albo ryzyko jest zbyt duze. Tutaj wlasnie role odgrywa samo swiadomosc i poczucie wlasnej wartosci. Wtedy ty decydujesz kiedy, z kim i na jakich warunkach. Nie oszukujmy sie tez, na forum ludzie trafili prze problemy z samiczkami. Prawdziwych alf tutaj jak na lekarstwo, bo oni zamiast przesiadywac przed ekranem, wola ruchac cudze panny i kazdy im zazdrosci. Kazdy by chcialby byc jak oni, bo to imperatyw biologiczny. Takie wlasnie pytanie mi wpadlo do glowy, kto odniosl wiekszy sukces w zyciu, ten kto umarl z 1+ mld dolarow na koncie i umarl 'sam' (jak np S. Jobs), czy ten ktory ma wiele dzieci, ktore sie o nim pozytywnie wypowiadaja, kochaja i tesknia. Forum ewoluuje i jest tu masa wiedzy, al chyba najwiekszy problem to to, ze nie ma w jednym miejscu informacji dla poczatkujacych i mniej lub bardziej zaawansowanych. Takiego drogowskazu dla swiezaka, ktory czasami warto sobie odswierzyc.
  23. Tak jak powiedziec, czlowiekowi co nie umie plywac, ze slaba kondycja i 100kg nadwagi, zapisz sie do ironmana. Przeciez to takie proste. @TommyGun, chcialbym, zeby bylo to proste. Musisz zaczac od poczatku. Od zidentyfikowania zrodla twojego leku przed odrzuceniem i uswiadomieniem sobie, ze to tylko emocja, ktora przeminie. Moze w okolicy bedzie jakas grupa wsparcia dla mezczyzn. Co do sukcesow, nawet pobodka na czas moze byc jedny. To sie nazywa pozytywna dyscyplina. Tego uczy sie dzieci. CHwali sie je. Ciebie juz nikt nie bedzie chwalil, szczegolnie dziecka w tobie, ktore sobie siedzi w kaciku. Wiem o czym pisze. Musisz sie nim zaopiekowac i dac mu uwage ktorej ty nie miales. Czy te psychotropy sa istotne? Moze one cie jakos ograniczaja. Zapytaj sie lekarza swojego. Jak ogarniasz angielski to moge ci podeslac kilka mocnych materialow.
  24. Dlaczego tak uwazasz? Probowales dotrzec do zrodla tego? Rzadko ktory drazy temat, bo drazenie zadaje trudne pytania i odpowiedzi zwykle sie nie lubi. Bo jestes zorientowany na wynik. Od razu sie nastawias i przywiazujesz sie za mocno do efektu. Dalczego czujesz sie spiety? Czy to lek przed byciem odrzuconym? To, ze twoja samo ocena lerzy to juz jest pewne, ale tak byc nie musi. To nie jest trwale. Co leczy to praca dla siebie i pokonywanie przeciwnosci i male sukcesy. Kazdy dodatkowy talerz na silowni, kazdy dodatkowy KM przebiegniety lub przejechany, kazdy dzien bez porno, mozna tak w nieskonczonosc. Najprawdopodobniej sam sobie odpowiedziales na pytanie. Ale bez odpowiedzi na dwa powyzsze ciezko znalezc osobe, ktora ci pomoze, bo jest wiele method w psychoterapii i kazde jest mniej lub bardziej efetywne w zaleznosci od zaburzenia. @TommyGun, dlaczego tak zalezy ci na kobiecie? Nie popelniaj bledow szukania na sile, bo jestes idealnym kandydatem na zwiazek z osoba dwubiegunowa i w najlepszym razie skonczysz z depresja. Moc MF w tobie mocno ja wyczuwam. Kazdy sie sam diagnozuje. 🤦‍♂️, Jak tak dalej pojdzie to kazdy intrawertyk bedzie autystyczny. JAPRDL. Tak jak z ADHD. Wychodzi, ze kazdy ma, ale nie bierze pod uwage, ze to zespol objawow. Juz samo poczucie niekomfortowym w obecnej sytuacji, cie wyklucza z autyzmu. Nauka niestawiania panien ponad siebie jest dluga. Cale zycie jestesmy programowani spolecznie aby to robic. Kiedy one nie sa lepsze i wartosc czesto ich spada kiedy wartosc seksu zostaje prawdziwie obnarzona.
  25. Oczekujesz glaskania po glowie, czy szczerej odpowiedzi. Jak to dugie, to wiecej danych jest niezbedne. Jaki jest sens tego tematu? Zagadujesz w realu czy przez Internet? Sam sie blokujesz i podchodzisz do konwerscji z oczekiwaniami i zorientowany na wynik. Dalczego? Czy w rozmowie z facetami tez sie tak krepujesz? Kobiety wyczuwaja spiecie i praktycznie od razu odpalaja kogos takiego. Jak chcesz byc atrakcyjny dla panien, to musisz byc atrakcyjny dla siebie. Moze zaboli, ale postaw sie po drugiej stronie. Czy umowilbys sie z kims takim jak ty? Dlaczego?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.