Skocz do zawartości

odoaker

Użytkownik
  • Postów

    27
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia odoaker

Kot

Kot (1/23)

24

Reputacja

  1. Zauważyłem ostatnio na mediach społecznościowych content który w szybkim czasie zyska bardzo dużą popularność. Otóż widuje wpisy, filmiki, rolki jakie to słabe/chore/obleśne/nienaturalne etc. że facet 25/28/30/40 spotyka się z 17/19/25 latką. Ten content zawsze produkowany jest przez nieco napuchnięte30-40 latki, które sytuacje że 29 latek spotyka się z 19 latką nazywają groomingiem, pedofilią wykorzystaniem etc. Ja osobiście uważam, że wybieranie młodszych kobiet (18-24) na LTR jest bardzo korzystne - oczywiście młody wiek to nie jedyny warunek - kobieta musi być poukładana, z kręgosłupem moralnym, inteligentna, kobieca etc. Mam gdzieś, że ,,większość 19 latek jest niedojrzała i ma siano w głowie" bo większość 28 latek wcale nie jest mądra, dojrzała etc. Facet gdy szuka LTR nie potrzebuje większości - tylko musi znaleźć jedną na trzydzieści. Sorry za porównanie ale większość oferowanych samochodów na otomoto też zwykle jest powypadkowa, z dużym przebiegiem, niegarażowana etc. i nikt nie dziwi się kupującemu, który nastawia filtry aby takich propozycji uniknąć. Wracając do tematu - mam wrażenie, że wiele samiczek ok. 30 r.ż. które ma potrzebę ,,wyszaleć się" (wiemy co to oznacza), czuje się bardzo źle, że jej rówieśnik ma czelność wybierać zamiast niej, jakąś 22 latkę. W związku z tym produkują całą listę bzdur typu: ,,nie masz szans u dziewczyn w swoim wieku więc wybiera młodsze" - przecież to manipulacja - 35 latek, który może wyrwać 25 latkę tym bardziej jest w stanie wyrwać 25 latke. ,,jesteś niedojrzały więc wybierasz dzieci/ umawiasz się z dzieckiem/to jest klasyczny grooming" - po pierwsze 18-23 latka to nie dziecko a już na pewno nie każda. A jak to dziecko to zabrońcie im również głosować, każcie chodzić do ginekologa z mamusią i nie pozwalajcie pić alkoholu. Po drugie, na własnym przykładzie wiem, że nie dokonał się jakiś wielki skok mojej dojrzałości do LTR pomiędzy 17-24 r.ż. Z kolei można znaleźć wiele dojrzałych dziewczyn z kręgosłupem moralnym w wieku 19 lat i można znaleźć tyle samo niedojrzałych w wieku 30 lat. ,,jak facet który ma 35 lat umawia się z 22 latką to coś z nim nie tak" - a dlaczego ? Mam 35 lat, chce się ustatkować, poznaje mądrą ładną 22 letnią dziewczynę - mamy czas na spotkanie się i randkowanie bo jej nie bije zegar biologiczny. 3 lata później decydujemy się na ślub - ona ma 26. Czemu miałbym wiązać się z moją rówieśniczką, która za 3 lata będzie mieć 38 i ma spore szanse na menopauze? ,,taka młoda dziewczyna jest za młoda na dziecko" tak się składa, że ryzyko urodzenia dziecka z wadami lub komplikacji przy porodzie zaczyna rosnąć od 25 r.ż. Z wszelkich mi dostępnych danych naukowych wynika, że optymalny czas na dziecko (zwłaszcza pierwsze) to 19-25 r.ż. Więc nie ma w tym nic nienaturalnego, że 23 latka ma dziecko. Odwrotnie, nienaturalne jest rodzenie w okolicach 40. Żeby było jasne - wybieranie kobiety na LTR ze względu wyłącznie na jej młody wiek to głupota w czystej postaci. Chodzi o to, że dla wartościowego 30-40 latka to po prostu bardzo wielka ilość zalet, które warto brać pod uwagę przy wyborze, co nie znaczy że ma być najważniejszym kryterium. I oczywiście lepiej związać się z mądrą 32 latką niż z głupiutką 22 latką. Problem w tym, że mądra, wartościowa, bez dużego przebiegu 32 latka to prawdziwa rzadkość (osobiście poznałem tylko jeden taki przypadek) i rzadszy egzemplarz od wartościowej 23 latki. Panowie, radze przygotować się na te manipulacje i zastraszenie w stylu, że jak 30 latkowi podoba się 20 latka to jest pedofilem bo będzie ich coraz więcej (jak odpowiadać napisałem powyżej ale na pewno wielu braci ma jeszcze lepsze riposty
  2. 1. Warto skupić się na tym żeby nie szło jak po grudzie. Pojedziesz za granicę i też będziesz musiał ponieść duży wysiłek intelektualno- motywacyjny : zaoszczędzić kasę na start, wynająć mieszkanie, ogarnąć kogoś kto pomoże, zamknąć tematy w Polsce, zacząć opanowywać język obecnego kraju, ich zwyczaje a nawet system podatkowy, zgodzić się na prawdopodobnie gorsze warunki mieszkaniowe, odciąć się trochę od znajomych/ rodziny itd itd - skoro wyjazd za granicę wymaga tyle wysiłku może warto podjąć analogiczny wysiłek w Polsce aby tutaj ogarnąć się ( może nie od razu) z pracą 4,5 koła netto. Pogadaj z ludźmi którzy posiedzieli za granicą 2-3 lata czy to im rozjasnilo i wiedzą w która stronę iść. 2. Nie, nie.mowie o dochodzie pasywnym, nie należę do bandy couchów. Mówiąc o źródle dochodu mówię o tym abyś w wieku 45 lat miał stabilną pracę a może dwie prace a może jeszcze jakiejś opcje. Najpewniej jest jakiś porządny zakład pracy albo dwa w pobliżu. Może warto pomyśleć jak zbudować znajomości, jak się tam dostać. Może masz pomysł na biznes i warto zainwestować rok swojego życia w pracy gdzie poznasz go od A do z. Siedząc na północy w Norwegii niewątpliwie kasę zarobisz tylko co dalej. 3. Nie mówię o ludziach którzy mają pomysl i jego realizacja zaczyna coś dawać - właśnie rzecz w tym że ciężko mieć pomysł i coś realizować jak nie jesteś w tym miejscu na ziemię gdzie ten pomysł może być realizowany. W mieszkaniu pracowniczym wieloosbowym prędzej nauczysz się pić niż wpadniesz jak się się urządzić w życiu. Ewentualnie wpadniesz w to kto więcej zarobi a to też nie jest wyjście. Powiem w tajemnicy że zarobiłem kupę hajsu w życiu ale i tak to za mało żeby nic nie robić w życiu bo teoretycznie może stopnieć za 15 lat. Więc sam widzę że hajs nie załatwia sprawy tylko stabilna praca / biznes. Ogarnięcie tej sfery życia pozwala swobodnie Zająć się innymi. Kołcze to generalnie dno ale czasami przez pomyłkę mogą powiedzieć coś mądrego, inni z kolei są w stanie Cie zmotywować. Odpal Jordana Petersona na yt
  3. taki ciekawy wątek a już się skończył Dla mnie rady aby znaleźć wysokiej jakości faceta są proste. Każda babcia wam je powie. 1. szanuj się i nie bzykaj się z nikim innym niż z mężem (mówię całkowicie poważnie); 2. pielęgnuj w sobie dobre kobiece cechy (dobroć, łagodność, kobiecość) 3. dbaj o rozwój intelektualny (dobra literatura, dobra kinematografia, czytanie dobrych gazet); 4. uprawiaj sport który wpływa pozytywnie na sylwetkę; 5. nie skupiaj się przesadnie na wyglądzie ( przyklejane rzęsy, zrobione usta, mocny makijaż - te rzeczy przyciągają mało fajnych facetów). A potem wybieraj ciekawego porządnego gościa. Najczęściej odpowiednim będzie odpowiednio starszy - dla 20 latki 27 latek, dla 24 latki 33 latek, dla 28 latki - 40 latek itd. Przy takiej różnicy zawsze będzie sprzyjać Ci biologia.
  4. tak, zostanie w kraju i robienie za 2-2,5 to lepszy pomysł. Chodzi o to żeby tutaj zwiększać swoje kompetencje, szukać lepszej pracy i próbować się rozwijać. Z granice tylko na maks 3 miesiące lub tylko jak widzisz się na stałe za granicą. Niepłacenie chorych stawek za czynsz jest możliwe biorąc kredyt nie jest do tego konieczny wyjazd za granicę. Widze dużo gości którzy jadą za granice i historia zwykle toczy się tak: 1) przyjeżdża ma 100 tys i nie wiadomo co z tym zrobić - na samochód szkoda, na biznes zbyt ryzykowne - w końcu siedział za granicą nie wie o co kaman w Polskce na razie. Może to wrzucić na wkład własny no ale jak pisałem wyżej nie trzeba było z tego powodu wyprowadzać się za granicę; 2) odłożył 400-500 koła - kupuje dom, i 4 letnie ładne audi. Ręce kwadratowe od roboty ale zadowolony. jest tylko jeden kłopot, co ma robić w Polsce? Za granica z roboty mało wymagającej i fizycznej mógł nie patrzeć co ile kosztuje w spożywczaku, tu już pasuje (przy tej samej pracy) robić zakupy z ołówkiem w ręku. Bracie, w życiu nie chodzi jedynie o kase - bardziej od kasy potrzebujesz dobrego źródła dochodu - ciężko go wypracować siedząc za granicą.
  5. ja się dowiedziałem nie dawno a mam 33 lata. Jazda za granicę to najgorsze rozwiązanie, to strata czasu i oderwanie od korzeni. W dodatku kasa którą zarobisz nie ma większego znaczenia. Co kupisz za 100 tys? A nawet jak odłożysz 300 i kupisz mieszkanie to co dalej? Nie było cie w kraju parę lat nie wiesz co tu ze sobą zrobić. Polecam bracie budowanie siebie i swojego życia tam gdzie zamierzacie mieszkać.
  6. jaki to portal? Jak nie można wrzucać linków to wyślij mi na priv
  7. Nie wiem czy dobry dział więc jeśli nie to proszę modów o przeniesienie. Znalazłem bardzo ciekawy artykuł w Wysokich Obcasach, w których Panie roztrząsają rozwód i instytucje małżeństwa: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,14515901,Nie_ma_nowego_zycia_po_rozwodzie__Jest_to__ktore_jest.html Ponieważ gazeta ta jest mocno lewicowa w sensie społecznym artykuł jest tym bardziej interesujący bo pokazuje rozmowe dwoje ludzi z drugiej strony barykady. Jestem ciekawy czy te Panie załapały, że w istocie w dość późnym wieku odkrywają to co wie każda 18 latka na podkarpaciu. Ponieważ jest dość długi wklejam wybrane fragmenty (polecam również komentarze pod artykułem). Mimo wszystko szanuje za pokazanie takiej szczerości w wywiadzie - większość kobiet by zakrzyczały, że to nie ich wina, że to partner, że życie jest niesprawiedliwe. Rzadko się zdarza rozwódka która nie jeździ po swoim exie. ,,Powtarza pani w książce, że rozpad małżeństwa obnaża zepsuty mechanizm feminizmu. Co pani miała na myśli? To, że jeśli wstępujesz w związek małżeński jako feministka, to jest to wejście bez wyjścia. Wchodzisz i udajesz, że jesteś nadal feministką, ale tak naprawdę nie ma możliwości na pozostanie feministką w małżeństwie. Dlaczego? Ponieważ małżeństwo to biologia: kobieta ma być w nim kobietą, a mężczyzna - mężczyzną. Inaczej to nie działa. I uważa pani, że ci, którzy tworzą tradycyjne związki, których łączy coś więcej niż miłość - tradycja, religia itp. - mają większą szansę na to, żeby być szczęśliwymi w małżeństwie? Co do szczęścia, to nie wiem. Mnie to nie interesuje. Bardziej mnie interesuje słuszność, co działa i dlaczego to działa. Myślę, że małżeństwo funkcjonuje najlepiej wtedy, gdy nie trzeba oszukiwać - siebie ani kogoś. Dzisiaj mam więcej szacunku, a nawet podziwu dla takich małżeństw, w których kobieta mówi: "Ja zostaję w domu i zajmuję się dziećmi" - chociaż wiadomo, z czym się to wiąże i jaką cenę ona za to płaci. Ja nie mogłabym tego zrobić, nie potrafiłaby, ale może właśnie to pozwala małżeństwu trwać? Jak pomyślę o tym, ile ja sama musiałam włożyć wysiłku w to, żeby rozreklamować swój "partnerski" układ małżeński... "Partnerski" to znaczy, że pani zarabiała na dom, a mąż zajmował się dziećmi? No właśnie. Prawda jest taka, że po to, aby wypromować ten równościowy układ i wkład mojego męża, ja z kolei musiałam udawać, że nie mam macierzyńskich potrzeb i uczuć albo że są one mniejsze, niż były, ale też zbagatelizować swój wkład w funkcjonowanie domu - sprawić, że będzie on niemal niewidoczny. I to się stawało nieznośne. Pani mąż stał się matką, ale kosztem pani? Tak. I miałam nadzieję, że kiedy się rozstaniemy, uda mi się tę rolę odzyskać, ale tak się nie stało, bo teraz jestem samotnym rodzicem, jestem i ojcem, i matką jednocześnie - a to jest zupełnie inna historia. Próbowała pani odzyskać pozycję matki w małżeństwie? Parę razy podjęłam taką próbę i wtedy wszystko zaczęło się sypać. Kiedy chciałam więcej czasu spędzać z dziećmi, co oznaczałoby, że mój mąż musiałby podjąć próbę powrotu do pracy, za każdym razem natrafiałam na stanowczy sprzeciw. Dlaczego? Pewnie z tych samych powodów, dla których kobieta, której zadaniem jest opieka nad dziećmi, czułaby się zagrożona, gdyby mąż powiedział któregoś dnia: "Słuchaj, teraz ja chcę spędzać z nimi więcej czasu, ale ty idź i poszukaj jakiejś pracy". Tak musiał się czuć mój mąż. Zresztą on mi powtarzał od początku: "To ja jestem kobietą w tym związku". Wyobrażał też sobie, że jak się rozstaniemy, to dostanie wszystko to, co należy mu się jako kobiecie w podobnej sytuacji: że będę go nadal utrzymywać i dostanie dzieci. Powiedziała pani wtedy stanowczo: "Dzieci zostają ze mną". To nie do końca było tak. Ja tego nie powiedziałam, ja tak poczułam. Nie odmawiałam mu prawa do widywania się z dziećmi, ale kiedy przyszło co do czego, usłyszałam w sobie, nie wiem skąd, taki pierwotny głos: "Dzieci są moje!". Obudziła się w pani matka? Przez długi czas wierzyłam, że wizerunek matki jako opiekunki, żywicielki, wiecznie obecnej to kulturowy twór. To jest coś, co się mówi kobietom, żeby je do tej roli przywiązać. Wydawało mi się, że trzeba podkreślać na okrągło, że dziecko zwiąże się z najbliższym opiekunem bez względu na jego płeć, a nawet więzy krwi. Dzisiaj zastanawiam się, na ile takie myślenie rzeczywiście służy kobietom. Co jest lepsze: to, że matka to jest rola, w którą każdy jest się w stanie wcielić, czy też że to pierwotne prawo - bardzo cielesne i fizyczne? Pani to prawo odkryła na nowo? Kiedy patrzę wstecz, mam poczucie, że już wówczas, gdy byłam w ciąży, a potem urodziłam kolejne dzieci, ze strony męża nie spotkałam się z jakimś specjalnym uznaniem, to nie było nic niezwykłego. Teraz wiem, że to dlatego, że on od początku chciał grać rolę kobiety. Dlaczego - w to nie chcę wnikać, to jego historia. Więc pomyślałam: w porządku, pewnie na tym polega równość, skoro to nic takiego wielkiego, to ty się zajmij dziećmi, a ja pójdę napisać kolejną powieść. Ale kiedy zaczęła się cała procedura rozwodowa, dotarło do mnie, jak bardzo zła jest moja pozycja. I że z tego, iż jestem matką tych dzieci, nic nie wynika. Nie ma jakiegoś "prawa matki" ponad prawem. Gorzej - że z racji roli, jaką mój mąż odgrywał przez ostatnie lata, należy mu się znacznie więcej. W jednej z rozmów z nim usłyszałam, że mnie właściwie nic się nie należy, a mówił to z całym przekonaniem prawnika, bo z wykształcenia jest prawnikiem. Wtedy próbowałam się bronić, powiedziałam: "Ale to ja byłam w ciąży, ja je urodziłam, karmiłam piersią, zajmowałam się nimi tak samo jak ty, a jeszcze dodatkowo pracowałam". I wtedy usłyszałam: "To, co zrobiłaś, to było NIC". Nie włożyłam tego do książki, a powinnam była, bo to jest klucz do wszystkiego: czym w takim razie jest ta kobiecość? Wszystkim czy niczym? Czym?" ,,Poza tym nie ma nikogo innego - innej miłości, atencji. Bardzo trudno być kobiecą, jeśli brakuje mężczyzny, który by cię definiował.I im bardziej muszę radzić sobie sama, być i mężczyzną, i kobietą, tym trudniej mi być po prostu kobietą.Może na tym polega problem ze współczesnymi związkami? Usiłujemy być i mężczyzną, i kobietą, wydaje się, że to nasz wybór, a tymczasem to podwójna robota, która nie zostawia już miejsca dla tego drugiego. Nie wydaje się pani, że może zbyt cenimy dzisiaj niezależność? " ,,Zna pani jakieś szczęśliwe małżeństwa? Teraz wszystkie małżeństwa wydają mi się szczęśliwe, ha, ha.I jaka jest ich recepta na związek? Te, które znam, mają dość sztywną konstrukcję i zasady. Negatywne uczucia są skanalizowane, dotyczą pewnych określonych obszarów i nie rozlewają się wszędzie.Myślę, że małżeństwo działa wtedy, kiedy ludzie odgrywają w nim role: ja jestem tym, ty jesteś tamtym, ja zajmuję się tym, a ty tamtym. To jest teatr. Warunek jest taki, że to nie może być improwizacja. Ono funkcjonuje dobrze wtedy, kiedy jest oparte na starym, sprawdzonym scenariuszu, bo wtedy jest się do czego odnieść. Małżeństwo, które samo sobie ustala zasady gry, nie ma skąd czerpać wzorców, a tym samym pozbawione jest wsparcia. To je osłabia i izoluje.No i trzeba wierzyć w małżeństwo, w to, że się komuś złożyło przysięgę i że z tego wynikają pewne konsekwencje. Ja w to nie wierzyłam. Dla mnie małżeństwo to była praca, przyjaźń, wyrażanie siebie, szacunek dla odrębności drugiej osoby - wszystko, tylko nie obowiązek i odgrywanie ról. Mnie chodziło o autentyczność, a autentyczność, niestety, sprawia, że w tym teatrze zapalają światła i przedstawienie się kończy."
  8. Taka poranna refleksja na temat wartości świadczeń. Koszt dobrego obiadu w barze mlecznym w Krakowie nie przekracza 15 zł ( i to dużego, jak ktoś jest mniejszym facetem to naje się za jeszcze mniej). Te 15 zł zawiera w sobie produkty, robocizne umycie naczyń, utrzymanie czystego miejsca do konsumpcji a także opłaty zaiks za muzykę ( o drobniejszycy rzeczach nie wspomnę). Po drugiej stronie mamy usługi typowo męskie jak np. naprawa pralki, hydrauliczne, wniesienie czegoś, naprawienie gniazdka, dźwiganie bagażu na wczasach czy rzeczy z zakresu budowy i remontu domu. Żeby w takim Krakowie fachowiec przyjechał do kogokolwiek na np. 1,5 godziny to trzeba się przygotować na 200 zł. Porządny obiad samiczka też robi półtorej godziny ( wliczając, zakupy i zmywanie). Oczywiście zdaję sobie sprawę, że je się codziennie a pralkę naprawia raz na rok ale zwrocie uwagę na tą dysproporcje. Jak następnym razem samiczka wam.powie że Ty tylko naprawiles pralkę to zwróć jej uwagę że to ekwiwalent 13 obiadów i to już wliczając koszt zakupu produktów. Po drugie, znam masę gości jak chyba każdy, którzy te remonty i domy robią sami w dużej mierze. Metoda gospodarczą tak popularna polega właśnie na tym, że to mężczyźni budują, no chyba że ktoś wiedział samiczke, która kopie fundamenty, albo nosi zaprawę. Owszem, czasami, któraś zaangażuje się w malowanie ale znaj proporcjum moicium pani. Bardzo podziwiam gości, którzy mają dryg do elektryki albo sami umią naprawić samochód ( bo ja do takich nie należę) i śmiem twierdzić że takich gości jest znacznie więcej niż kobiet które naprawdę umią gotować. Taki mały offtop : często pytam nowo poznane kobiety w różnym wieku czy umieją gotować, jeszcze żadna nie odpowiedziała,, tak umiem " tylko zawsze jakieś wykręty że np. umie zrobić sałatkę albo jakiejś inne danie a w ogóle się to się stara i uczy.
  9. nie korzystam ale doskonale rozumiem. Wracasz z pracy o 20 po ciężkim dniu i masz ochotę na max pół godzinną usługr. Mam koleżanke (/nawet ze dwie trzy) które zwykle mogę bzyknąć, ale to trzeba jakieś wino kupić, posłuchać pierdolenia. A czasami jesteś po prostu zmęczony i potrzebujesz to załatwić po drodze z pracy do domu.
  10. Generalnie ja mam dwa typy z których każdy byłby dobrym materiałem na LTR: 1. laska jest panią domu (kura domowa kojarzy mi się ciężkodupą karyną która ogląda trudne sprawy i średnio ogarnia dom) czyli: - umie gotować (nie dwie zupy na krzyż i ciasto z torebki ). To bardzo trudna umiejętność. Ja np. umiem zrobić naleśniki albo jakieś mięso z ryżem i surówkami - ale zrobić to w takim tempie jak moja matula, tak tanio, tak aby nic się nie zmarnowało , tak aby było to naprawdę smaczne to jest mega rzadkie, mimo sporawego doświadczenia z laskami nie spotkałem osobniczki która ma takie skille przed 27 rokiem życia - pytanie dlaczego kurxxx; - umie sprzątać - nie ogarniać tylko sprzątać w wysokim standardzie i szybko. W domu nie jest potrzebne wietrzenie i odświeżacze powietrza bo kurwx dobrze wysprzątane mieszkanie samo pachnie; - umie spędzać czas z dziećmi rozwijając je i chce się temu poświecić - ogarnięcie zajęć pozalekcyjnych trójki dzieci (gdy każde ma np. tylko 3 treningu czegokolwiek w tygodniu to już wychodzi 28 podróży miesięcznie), 2. laska jest ogarnięta karierowo: -powiedzmy przytula te pięć koła miesięcznie. Wtedy przelewamy na wspólne konto po tysiąc zł gosposie i nie toczymy kłótnik kto ma wynosić śmieci. oba warianty mi pasują - a z którą mi lepiej? Naprawde trudno się zdecydować. Niestety według mnie w życiu najczęściej mamy ten najgorszy pośredni wariant: gówniane studia, aspiracje lejdis księżniczki, brak skilli pani domu , brak zarobków ogarniętej karierowo za to ciągłe rozczarowanie wszystkimi i niesprawiedliwym rynkiem pracy, który nie potrzebuje archeologów prawa z fakultetem z europeistyki.
  11. odoaker

    Bieda

    W twojej opowieści brakuje mi info dlaczego nie pracujesz? Masz jakieś wybitnie zajmujące studia? Jesteś z Krakowa, tam ciągle szukają kogoś do knajpy a z napiwków da się wyciągnąć spokojnie dodatkową stówe dziennie? Ogarnij na wakacje Norwegii czy inny kraj. W Krk możesz również ogarnąć jeżdżenie na uberze. A jak masę czasu poświęcasz na naukę to może korki? Uchwyty do pompek to gówno, weź dwa taborety a jak chcesz koniecznie to sam zrób.
  12. @aceiro Jako prawnik, sugeruję skorzystać z porady jeszcze jednego dwóch, prawników - w zakresie tej kasy. Nie mówię, że napewno da się coś zrobić ale w zależności od sytuacji życiowej zwykle można coś wymyśleć. Tak czy inaczej napewno żadnych gwałtownych ruchów, żadnych dużych wypłat na niewiadomo co. W Twoim interesie jest teraz aby standard życia nieznacznie spadał a jej zarobki rosły. Kryptowaluty i inne wydatki będą badane gdy pójdzie na noże, a niemal każdy sędzia nie jest głupi i nie uwierzy bez porządnej podstawy że straciłeś majątek. Kolejna sprawa to kwestia twoich dochodów, jeśli masz możliwość powinny znacząco spaść ( przynajmniej na papierze, nie wiem jak majętną osobą jesteś ale im bardziej tym łatwiej to zrobić. Co do domu - najlepiej w przypadku sporu jest dążyć do tego aby przepisać go na dzieci ( jak nie w całości to w jakiejś części). Można również próbować obniżać jego wartość ( umowa dożywocia dla mamy, brata itd). A w ogóle zalecam cierpliwość.
  13. temat ciekawy dawno nie odświeżany. Jestem nieco zdziwiony wynikiem ankiety(tym, że wielu facetów miało wynik na poziomie kilku partnerek). Być może jest to podyktowane w dużej części młodym wiekiem lub tym, że część mężczyzn się szanuje. Mój wynik to 27 bodajże albo coś koło tego (mam lat 32 za chwilę), w tym raz w życiu z prostytutką. Szczerze mówiąc nie jest już z tego dumny chociaż wcześniej każda nowa cipka była dla mnie podbudowaniem poczucia własnej wartości, które jest lekko zaniżone. najlepsze w moim życiu była relacja z : 1. fucking friend - pół roku ognia ale się znudziło. To o takich jak ona Jim Jeffries zrobił skecz ,,slut" Chciałem po prostu innej. Zresztą z każda po max pół roku seks mam przeciętny. Myślę że jestem seksoholikiem. 2. związek 3 miesięczny mega zakochanie i szybki zjazd hormonów. Laska mega szczupła a to lubię najbardziej, 3. z narzeczoną - ekstra ciało, niczego nie odmawiała i nie znała słowa ,,nie" ale mimo wszystko nie było tego ognia.
  14. Jestem nowy na forum, to mój pierwszy temat więc jeśli nie odpowiedni dział proszę modów o przeniesienie W tematyce siedzę od miesiąca - a może dłużej bo już wcześniej wiedziałem, że coś tu jest nie tak:P ale mam pewne braki ale do brzegu z opowieścią. Wiadomo, że bardzo często jest tak, że jaka matka taka córka i nie chodzi tylko o geny, ale o to, że często córki powtarzają schemat matki, dziedziczą kulturowo podeście do mężczyzn, porządku, wychowania dzieci, moralności etc. Możemy sobie życzyć partnerki uległej, poświęcającej się, która nie będzie patrzeć na pieniądze a przy tym będzie pierd..... się jak stary diesel. Ale czy chcemy, żeby takie były nasze córki? Chciałbym, żeby moja córka była inteligenta i nie przyprowadziła po maturze do domu długowłosego 33 letniego bezrobotnego, który ma fajną fryzurę wytarte jeansy i żyje w krainie ,,będę". Właśnie rozstałem się (2 miesiące temu) z pewną kobietą, inteligentną, z dobrego domu, wiele lat młodszą ode mnie i stwierdziłem, że chyba dość lasek zafiksowanych na punkcie kariery. Mam kasę więc nie szukam kobiety, która będzie zarabiać. Ale boje się, że wpadnę w związek z taką, która nie ogarnie wysłać przelewów i nam prąd odetną:P dzięki z góry za informację lub linki związane z tematem.
  15. zawsze jest to proteza męskich potrzeb. cały czas pytam o coś co robicie tylko dla nas a nie dla obu stron związku. Chociaż jeśli dla Ciebie felatio wiąże się z upokorzeniem to może faktycznie jesteś kobieta która robi coś wyłącznie dla mężczyzny. Ale zdradzę Ci sekret: nie ma nic mniej podniecającego niż kobieta która zmusza się do fellatio. Czyli w konsekwencji nawet jeśli cos takiego kobieta robi to nie ma to aż takiej wartości. szanujmy arytmetykę. Ile znasz takich facetów? 2-5 %? W stosunku do 98-95 % kobiet? Sorry ale niestety temat się wyczerpuję, ponieważ nie jesteś w stanie podać jaki współcześnie kobiety dają ekwiwalent mężczyźnie w ramach małżeństwa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.