Skocz do zawartości

Ded_Insajd

Użytkownik
  • Postów

    46
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Ded_Insajd

  1. @BRK275 Bardzo dziękuję za odpowiedź. Jestem świadomy tego, że studia w Polsce to przestarzały system, a wykładowcy na uczelniach to często stare kapcie, którzy ze względu na tytuł profesora czują się wyżej nad studentami. Racja też z tym, że wybór studiów, chociaż jest to decyzja ważna, to dopiero początek i wszystko może się zmienić. Może nie powinienem się tak tym przejmować i po prostu zaufać swojej własnej decyzji. PP to mimo wszystko chyba nadal jeden z lepszych wyborów jeżeli chodzi o politechniki. No nic, jeszcze raz dzięki za opinie i najlepszego życzę.
  2. Witam. Mam do was bracia kilka pytań dot. studiów. Stoję teraz przed wyborem uczelni oraz kierunku studiów, a jest do dla mnie decyzja bardzo ważna i trudna, no i cóż – nie chciał bym jej spieprzyć. Zostały mi około 2-3 tygodnie na podjęcie ostatecznej decyzji i chciałbym przez ten czas rozważyć wszystkie możliwości. Najpierw kilka informacji. Jestem z Województwa Lubuskiego i pochodzę ze wsi. Na maturze zdawałem matematykę rozszerzoną i fizykę. Oba te przedmioty poszły mi w miarę dobrze i raczej nie będę miał problemów z dostaniem się na większość kierunków na dowolnych politechnikach. No ale wiadomo, dostać się to sprawa łatwiejsza bo z tego co słyszałem o wiele trudniej jest się na polibudach utrzymać. Jestem gotowy na ciężki zapierdol i całe dni nauki, bo już tego doświadczyłem, kiedy przygotowywałem się do matury i powiem, że nie było wcale tak źle. Chcę zostać inżynierem(jak nie trudno się domyślić :D), ale nie byle jakim – chcę załapać się do przemysłu kosmicznego. Kosmos, technologia kosmiczna, fizyka – te rzeczy interesowały mnie od dawna I (na razie, bo zawsze może mi się odwidzieć) chcę powiązać część swojego życia właśnie z tą dziedziną. I teraz nasuwają się pytania, które spędzają mi sen z powiek. Gdzie najlepiej studiować, aby pójść w kierunku przemysłu kosmicznego? Wiadomo, że w Polsce ów gałąź przemysłu prawie że nie istnieje, no ale muszę wybrać coś tutaj, bo obecnie na wyjazd za granicę mnie nie stać, a nie chciałbym tracić czasu. Lepiej już chyba studiować na jakimś kierunku powiązanym z inżynierią kosmiczną i później starać się o na przykład doktorant za granicą, niżeli stać w miejscu. I właśnie co do kierunków powiązanych. Pierwszą rozważaną opcją jest PP, wydział lotnictwa i kosmonautyki. PP jest najbliżej mojego miejsca zamieszkania, a jestem dosyć mocno przywiązany do domu i przyjaciół których tu mam, dlatego serce podpowiada mi ów miejsce. Jednak opinie dot. PP nie są dobre. Dodatkowo LiK to tam dość świeży kierunek i nie mogłem znaleźć na internecie rzetelnych opinii jego dotyczących. Proszę więc osoby które mają jakąś wiedzę odnośnie PP I kierunku Lotnictwo I kosmonautyka o zabranie głosu. Po za tym jeżeli chodzi o podobne klimaty to rozważam też politechnikę Rzeszowską, wydział budowy maszyn i lotnictwa. Słyszałem, że jeżeli chodzi o LiK na tej politechnice to jest ono prowadzone dobrze. Największy problem w tym, że Politechnika Rzeszowska jest w cholerę daleko. Nie wiem czy stanowi to poważną blokadę, ale na pewno jest utrudnieniem. Tutaj proszę osoby o opinie o PRz oraz o studiowaniu bardzo daleko do domu. Po za tym jest jeszcze Warszawa, ale nie chcę zbytnio obciążać rodziców, no bo wiadomo że ceny wynajmu mieszkań w Wawie są bardzo duże. Osoby studiujące na PW również zachęcam do zostawienia komentarza na temat tego miejsca No i ostatnią rozważaną przeze mnie opcją jest Wrocław. Tyle że tam nie ma stricte kierunku LiK. Jedyny kierunek konkretnie powiązany tam z lotnictwem to chyba transport. No, ale wiadomo że nie uczyłbym się tam tylko o transporcie powietrznym, a również o jego innych rodzajach a to mi się za bardzo nie uśmiecha. Może znajdą się tu jakieś osoby mogące mi doradzić. Co – biorąc pod uwagę moje preferencje kształcenia – za kierunek studiów powinienem wybrać we Wrocławiu? Zachęcam do wypowiedzi jeżeli posiadacie jakieś informacje na postawione przeze mnie pytania, ale również miło widzę komentarze od osób mających jakieś doświadczenia ze studiami w ogóle. Pozdrawiam
  3. Ded_Insajd

    Moja wstydliwa historia

    Hah, sam nie wiem czy nie skończę jak ty, bo ta cała gra damsko-męska odpycha mnie coraz bardziej, a jeszcze nie było mi dane zaglądnąć do brzoskwiniowego gaju. A tak na serio: Najważniejsze jest to, abyś przerobił w swojej psychice ten problem. Pomoc specjalisty może być tu konieczna ze względu na problemy w dzieciństwie.. Musisz zrozumieć, że fakt posiadania prawictwa w żaden sposób nie zaniża twojej wartości jako człowieka. Nie powinieneś się przez to czuć źle. Chociaż nie jestem pewien w 100% czy idzie się tego "znamiona prawictwa" całkowicie wyzbyć, gdyż może być ono zakorzenione w naszym imperatywie biologicznym. Z drugiej strony możesz po prostu iść na divy i złamać tą najwyższą pieczęć prawictwa. Czy problemy wtedy znikną? Na pewno nie, bo nie wynikają one tylko z faktu bycia prawiczkiem, a bardziej z tego, że czujesz się gorszym człowiekiem, ponieważ nie udało ci się zachęcić obcej kobiety do kopulacji z tobą, tzn. "teoretycznie" nie byłeś na tyle wartościowy, aby zgodziła się z tobą przespać(przedstawiam tutaj możliwy schemat dedukcji na poziomie twojej podświadomości, a nie tego jak jest naprawdę). Co ważne, to nie próbuj szukać sobie teraz partnerki, bo twój stan psychiczny temu nie sprzyja. To nie jest teraz priorytetem - jest nim twoje samopoczucie i zdrowie psychiczne, A co do postrzegania cie jako prawiczka przez otoczenie - wyjebane na to. Jak ktoś się impertynencko zapyta czy ruchałeś to odpowiadasz, że tak. Nikt normalny nie będzie weryfikował twoich słów. Z resztą umówmy się - to jest najmniejszy problem. Oczywiście zapomniałem wspomnieć o drugiej najważniejszej sprawie, czyli nałogu masturbacji. No cóż, do kasacji natychmiastowej. Tu nie ma nawet co się rozwodzić - Albo no fap albo nic, tak jak bracia pisali. No i podsumowując. Napisałeś o swoim problemie na forum publicznym, co już jest krokiem na przód. Chociaż zrobiłeś to stosując szereg tanich sztuczek obronnych: Nieważne. Zauważyłeś swój problem i masz zamiar coś z nim zrobić. Super. Kwestia teraz w tym, abyś działał. Odstawiasz porno i masturbację, ustalasz plan naprawy swojej psychiki(psycholog, uświadamianie, zmiana wartości życiowych, czytanie historii podobnych osób na forum[gdyż jedyny nie jesteś]) i konsekwentnie się go trzymasz(ew. jeszcze sprawa tych div). Oklepanych porad i taniej motywacji ci oszczędzę. Powodzenia kolego
  4. Ded_Insajd

    nowy

    Czasem młodziaki też coś konstruktywnego napiszą Witam
  5. Popracuj dziewczyno nad składnią jak masz czas, bo ledwo co idzie to czytać. Ten dialog, który nam napisałaś woła o pomstę do nieba. "...Wyczuwam lekki sarkazm. Ja: Ale ja nie jestem lekki. Ok" - co jest kurwa 321 xD? A co do twojego problemu, no to jak ci na nim zależy - powiedz mu to, tylko tak z serca. A jak nie to rwij kontakt. No ale obstawiam na 99.9% procent, że zachodzi przypadek pierwszy, bo wskazuje mi na to sposób w jaki opisałaś swój problem. Resztę zdecyduję chłopak. Jak jest niezdecydowany, no to cóż - jego strata. Wtedy się elegancko żegnasz i rozpoczynasz bolesny proces zapominania - chociaż panuję przekonanie, że kobiety już po miesiącu od zerwania potrafią się zrehabilitować i znaleźć nowego bolca. Pozdro 600
  6. Ciekawe czy ludzie z czasów przed masową popkulturą i przebodźcowaniem, których jesteśmy dziś ofiarą, mieli podobne problemy. Paradoksem jest to, że rutyna potrafi z jednej strony zabijać się od środka a z drugiej strony jest niezbędna jeżeli chcesz od życia czegoś więcej. Chociaż pewnie o samą rutynę nie chodzi, a o twoje podejście do niej. Czy jest to dla ciebie kara czy jeden z elementów życia. Już raz mi pomogłeś Sławomir, więc będę się modlił w kościółku nie tylko zdanie matury, ale i o poprawę twojej sytuacji ༼ つ ◕_◕ ༽つ TAKE MY ENERGY ༼ つ ◕_◕ ༽つ
  7. Przynajmniej się w miarę szybko ocknąłeś i nie skończyłeś na hentai'ach, w których posuwane są małe dziewczynki. Osobiście nie wiem czy abstynencja miesięczna wystarczy, ale na pewno jest konieczna.
  8. Taaa, już to widzę jak zakochany amant, niedoświadczony z dziewczynami takie akcje odczynia. Nie to żeby nie mógł - lepiej by było nawet właśnie gdyby to zrobił, no ale żeby coś takiego wyszło to musiałby mieć w dupie co laska o nim pomyśli. Przecież widać po jego stylu pisania, że on wierzy w mit tej jedynej całym sobą. Najpierw musiałby się odłączyć od matrixa choć trochę. Tylko wtedy zrozumiałby, że twoja słowa to dobra rada, a nie infantylne i bezuczuciowe podejście do kobiet.
  9. Cóż, jeżeli chodzi o miłość(bo zapewne o to chodzi) to raczej nie - nie skłonisz jej żeby cię pokochała, bo to nie leży w twojej woli("serce nie wybiera"). Zwykłe ruchanie pewnie ci nie w głowie, boś zakochany w ów niewieście. W sumie to zostaje czkanie aż uczucie przygaśnie A z takich praktycznych porad: -Zlewasz ją teraz -Nie myślisz o niej -SELF IMPROVEMENT żebyś zainteresował laskę swą osobą - sylwetka/kształcenie/hobby/książki/zimne prysznice/mewing/medytacja/wyższe czakry/trans.... kurwa sorry, przesadziłem xD Ogólnie się rozwijasz, dzięki czemu stajesz się ciekawszym człowiekiem i ludzie się tobą bardziej interesują(w tym i samice[w tym i twoja łania]). A co do przyczyny zachowania, no to co - najzwyczajniej w świecie straciła tobą zainteresowanie, bo(i tu wybierz pasujące): -Haj hormonalny minął -Znalazła lepszego -Twoja lśniąca zbroja ją za mocno oślepiła(zbiałorycerzyłeś za bardzo) -Wyczuła desperacje -Byłeś nudny(czyt. nie dawałeś emocji) No i pozwolę sobie na koniec chamsko dodać - Nic wielkiego nie straciłeś majis, zakochasz się pewnie jeszcze nie raz
  10. Uprawialiście seks? Mi się wydaję, że byłeś tylko przygodą, a gdy zacząłeś się za bardzo angażować, to dziewczyna to wyczuła i out. No ale tak na prawdę trudno powiedzieć, bo prawie nic tu nie napisałeś. Jak chcesz bardziej rzetelnej odpowiedzi to rozpisz się trochę.
  11. Nie wiem tego, ale przypuszczam. Wiesz, jak jest napięcie to nie gada się tak komfortowo. Powiedziałbym wręcz, że gadanie to wtedy ostatnia rzecz jaką masz ochotę robić z tą dziewczyną i ona z tobą. Z czasem to ono zanika a nie przychodzi, jeżeli nie będziesz robił z laską niczego konkretnego(i jeżeli w ogóle wystąpiło). Oczywiście to nie znaczy, że ów napięcie nie może z czasem powstać. Jak nie zjebiesz na starcie i zachowasz ramę to i po miesiącach znajomości może wybuchnąć. Ale to są raczej specyficzne przypadki. Jak szukasz dziewczyny do związku to jak najbardziej. A jakie może być napięcie w pieprzonej szkolnej ławce, w środku lekcji, kiedy twoi koledzy i koleżanki siedzą nie daleko ciebie a nauczyciel prowadzi zajęcia. Wydaję się, że żadne prawda? A jednak pamiętam jak wówczas o mało co laska nie wybuchła z emocji(że to tak ładnie ujmę) jak się z nią "droczyłem". Potrafisz mi to wytłumaczyć inaczej niż poprzez napięcie seksualne?
  12. To znaczy, że nie ma napięcia seksualnego.
  13. W tym twierdzeniu jest tylko ziarno prawdy. Pozwól, że rozwinę te zagadnienie bo akurat jestem licealistą i mam pewne obserwacje/doświadczenia. Liceum to wiek 16-19, więc dziewczyny mają pewny bagaż doświadczeń damsko-męskich, szczególnie pod koniec tego okresu. Te, które są ładne doskonale zdają sobie z tego sprawę. Średniaki również są świadome bycia średniakami. Brzydkie to samo. Więc każda dziewczyna, która o siebie dba jest bardzo dobrze świadoma swojej atrakcyjności. I to widać. Laski 8/10-10/10(w skali szkolnej) w sporej ilości przypadków mają chłopaków starszych od siebie, atrakcyjnych i mających jakiś tam hajs(w przeciwieństwie do typowych licealistów). Dziewczyny 8/10-10/10 nawet nie patrzą na przeciętniaków. I tego chyba nie muszę zapewniać. Więc zdobycie kobitki z takiego przedziały jest możliwe tylko wtedy, gdy jesteś przynajmniej na jej poziomie(ew. lekko poniżej niego). Na poziom atrakcyjności licealisty składa się(o dziwo) to samo co na poziom atrakcyjności dorosłego faceta, tylko w innych proporcjach. Wiadomo, młode dziewczyny nie patrzą tak na hajs i status jak te starsze, ale jest to dla nich istotny czynnik. Sytuacji, w której przeciętny chłopak spotykałby się z laską "out of his league" obiektywnie nie zaobserwowałem. Widziałem tylko próby, ale we wszystkich przypadkach kończyło się to klęską samca. Ja sam jestem w miarę przystojny, co potwierdza doświadczenie, ale dziewczyny nie oblegają mnie 24/7. Jestem podrywany, mniej czy bardziej subtelnie, ale rzadko kiedy przez ładne dziewczyny. Gdybym się "odpalił" i zaczął bardziej interesować się dziewczynami, to wyglądałoby to o wiele lepiej, ale nadal miałbym raczej małe szansę ze szprychami 9/10-10/10. Natomiast muszę przyznać dozę racji, że jednak istnieje pewien procent ładnych dziewczyn, które nie są świadome pełni swojej atrakcyjności. Nie wiem jaki to procent, ale patrząc z obserwacji, powiedziałbym że około 15-20%. Wynika to oczywiście z ich małej ilości doświadczeń. I zapewne wraz z czasem ich samoświadomość wzrośnie. Mniej jest również księżniczek. Dziewczyny z pułapu średniego rzadko szukają atencji czy uważają się za ładniejsze niż są. Te brzydkie to już w ogóle. I jeszcze jedno. Z racji faktu, że licealistki są dosyć łatwe jeżeli chodzi o ich podrywanie, to wystarczy być średnio obeznanym w "grze" i być w miarę przystojnym, a będziesz mieć dostęp do dużej ilości samiczek(tych poniżej 8/10) Większość "chopaczków" o grze prawie tyle co nic, więc oni to nawet emocji nie umieją wzbudzić w takiej dziewczynie. Dopiero jak pojawi się ten pół-Alvaro, to dziewczyna doznaje zastrzyku hormonalnego i potrafi się szybko zakochać. Ja sam to widzę na sobie. Gdyby mi się chciało i miałbym więcej czasu, to działaby się magia, bo większość moich rówieśników to typowe przeciętniaki albo białorycerzyki. Więc ostatecznie, stwierdzenie jest prawdzie, ale w większości tylko dla dziewczyn z przedziału 1/10-7.5/10 i wówczas gdy jesteś dla nich w miarę atrakcyjny(a o to naprawdę nietrudno jak nie masz krzywej mordy). Ale i tak mało kto korzysta z tej rzeczy, powiedziałbym że tak z 20% samców. Reszta nie wie co się dzieję nawet . Tak to wygląda z mojej perspektywy. Pozdrawiam
  14. Jakiej? Chyba ONS albo FWB. Chemia opada po pewnym czasie i nic tego nie zatrzyma. Później wychodzą mankamenty charakteru i sprzeczności w oczekiwaniach względem partnera. Więc sam szał hormonalny nie załatwia sprawy. On tylko zakrzywia rzeczywistość. Potrzeba czegoś jeszcze. Mi koleżeństwo z dziewczyną odpowiada koleżeństwu z chłopakiem - pogadać, wypić, pośmiać się, porobić coś ciekawego razem. I to jest okej. Takie rzeczy nie zabijają twojej atrakcyjności. Atrakcyjność zabija twoje zachowanie względem niej. Bo serio, jeżeli wyjdziesz z laską na browara na luzie i traktując ją jako swojego "ziomka", to raczej nie wpłyniesz źle na swój wizerunek w jej oczach. Pokażesz jej, że nie ma w tobie desperacji i nie boisz się kobiet. A to jest bardzo ważne. Dodatkowo na takich spotkaniach możesz subtelnie budować swoją atrakcyjność w jej oczach. Grunt, żeby zachować pewną konkretną ramę. Nie wiem jaka to rama, bo nie mam bliskich koleżanek. I właśnie, kiedy bardziej zależeć jednej ze stron, a drugiej nie, to mamy konflikt. Może przerodzić się to albo w Friendzone albo zakończyć się urwaniem relacji. Taka sytuacja ma szansę wypalić, ale wtedy, kiedy obie strony już od początku mają wobec siebie konkretny stosunek. Jaki? A taki, że obydwoje są wobec siebie atrakcyjni. Dziewczyna podoba się facetowi, facet dziewczynie(są w "swoim typie") i atrakcyjność nie spada. Dziewczyny tak jaki i faceci mają jeden prosty schemat szufladkowania: Podoba mi się/Nie podoba mi się. Jak zostaniesz na start wrzucony do tej drugiej szufladki, to wyjście z niej będzie wymagało konkretnego przeramowania, nie zawsze wyjdzie i w ogólności nie jest warte świeczki. Jak jesteś w tej pierwszej, to wówczas koleżeństwo jest w stanie przerodzić się w związek. Takie jest moje zdanie. @Wolverine1993 Musisz odpowiedzieć sobie czego od dziewczyny chcesz. Jak już to zrobisz to pchaj relację w takim kierunku, aby swoje zachcianki spełnić. Ewidentnie widać, że jesteś dla dziewczyny jakkolwiek atrakcyjny. Inaczej by cię do siebie nie dopuściła. Uwierz mi, większość lasek jest taka, że nigdy ci nie powie wprost, że się im podobasz. Wysyłają one tylko te durne oznaki zainteresowania, których tylko idiota by nie skumał. Widać, że bardziej chcesz z nią spróbować niż nie chcesz. Tylko dalej się niepotrzebnie wahasz. Jedziesz z nią bez zastanowień. Wiem, łatwo powiedzieć, ale to będzie dla ciebie najkorzystniejsze. Jak wypali - to super. Jak nie wypali - to też super, bo nabierzesz doświadczenia. Jak ci na niej przesadnie nie zależy, to w przypadku niepowodzenia nie będzie mocno boleć
  15. Dzięki za post. Niby nic wielkiego, ale akurat mam gorszy dzień i twoje słowa dodały mi otuchy Masz rację - zdrowy ekstrawertyzm(otwartość) przyciąga. Chyba każdy zauważa w swoim życiu tą prawidłowość. Lepiej rozmawia nam się z osobą nastawioną pozytywnie, z którą wiemy że możemy na spokojnie porozmawiać, która jest wyluzowana i uśmiechnięta. Też często się na tym łapie - chciałbym niekiedy, aby pewne osoby(właśnie te ekstrawertyczne) same podeszły i zagadały do mnie. Tak po prostu. Natomiast ja sam nie mogę się przełamać, aby czasami podejść i porozmawiać z osobą z którą mam powierzchowną relację. Dlaczego nie mogę się przełamać? Z bardzo oczywistego powodu - mam w głowie przekonanie, że uznają mnie za dziwnego(że tak od ch*ja do nich zagaduję/narzucam się). To jedno z najgorszych przekonań jakie mam w głowie. Właśnie przez nie mam trudności w nawiązywaniu relacji i rozwijaniu ich. I serio jest mi smutno z tego powodu. Chciałbym mieć tą umiejętność, ale strach przed odrzuceniem to mój najgorszy demon(w przenośni, bo wiadomo że ten strach wynika z czynników biologicznych). Muszę z nim walczyć. aby nie zmarnować sobie życia. I radzę to samo każdemu kto czyta ten komentarz. Samoocena w górę chłopaki i dziewczyny! Mam jeszcze pytanie do autora: Jak podwyższałeś swoją samoocenę? Jakieś konkretne techniki? I jeszcze raz dzięki za post. Pozdrawiam
  16. Sorka, źle się wyraziłem. Rzeczywiście gdyby było mi wszystko jedno, to nawet bym tej dziewczyny nigdzie nie zapraszał. Chodziło mi o to, że mam do niej luźnie podejście. Fajnie jakby wyszło, ale jak nie wyjdzie to chuj z tym, zabiorę się za inną
  17. Dziewczyna chętna, więc raczej by wypaliło. To opcja b, bo mi się samemu nie uśmiecha w styczniu na dworze przebywać Zawsze można też na spacer pójść i chlupać amarenkę po drodze xd. Dlaczego nie? Nie wiem czemu tak mam, ale jak jest sytuacja stresowa z dziewczyną i jest alkohol, to się rozgaduję i rozluźniam na maksa. Z resztą, mi na niej specjalnie nie zależy, więc presja nie jest duża. A misio się już wykazał interesującym gadaniem, jak jej prawiłem o teorii względności Einsteina. Aż osłupiała z wrażenia. Tylko nie wiem czy dlatego, że tak ciekawie gadałem czy dlatego, że nic nie zrozumiała xD Anal z zaskoczenia powinien wywołać jeszcze większe. Tylko muszę sobie kominiare załatwić Dziewczyna się przystawiała, ale jako że ją perfidnie olewałem, to w końcu dała sobie spokój. Wydaję mi się, że nie wszystkie dziewczyny są takie, że prą aby się spotkać z chłopakiem który im się podoba. Z resztą mi wszystko jedno. Jak wyczuję, że jestem na orbicie to sobie odpuszczę, ale na razie nie mogę być tego pewny. Dzięki za spostrzeżenie, zwrócę na to uwagę.
  18. Hej wszystkim! Tak jak w tytule. Mam zamiar wyskoczyć z dziewczyną 1 na 1, prawdopodobnie do jakiegoś baru albo w plener na tanie wino z siarką lub mocne piwo. I z racji tego wydarzenia, jako że jestem amatorem i dopiero zaczynam się spotykać z dziewczynami(mam 18l.), to chciałbym zadawać wam bracia trzy szybkie pytania: 1) Jakich tematów na spotkaniu starać się unikać? 2) Jakie tematy warto by poruszyć(Nie muszą to być konkretne tematy. Bardziej na czym mam się skupić podczas rozmowy)? 3) Czy stawiać na wywoływanie emocji u dziewczyny? W sensie, czy od razu kierować relację "na wyższy poziom"? -W związek z dziewczyną nie uśmiecha mi się wchodzić, może jedynie w celu zdobycia doświadczenia(nigdy nie byłem w związku). Bardziej celowałbym w seks. Parcia na nią dużego nie mam, więc jak coś zepsuje to tragedii nie ma. Najwyżej będzie koleżanka do kolekcji. -Podobam się jej na 99%. -Mniej więcej znam jej zainteresowania -Dziewczyna chodzi do tej samej szkoły co ja Jak spotkanie wypali, to na pewno dam wam znać co zjebałem a co nie Pozdrawiam
  19. Po pierwsze - czas, bo z tego co przypuszczam to zerwałeś z dziewczyną niedawno. Ból po zerwaniu nigdy szybko nie znika. Kilka miechów minimum. Po drugie - uświadamiaj sobie swoją wartość. Była wmawiała ci, że jesteś chamem, nieuczciwym chłopakiem itd. przez jakiś czas. Poddawała cię silnie negatywnym emocjom. Te rzeczy niejako przedostały się do podświadomości. Teraz ty również potrzebujesz czasu(tak jak twoja była), na wpojenie sobie przekonań. Ale już nie tych negatywnych, a pozytywnych. Ja chcąc wpoić sobie pewne przekonania, często o nich myślę i próbuję je w sobie znaleźć. Jeżeli chciałbym być bardziej pewnym siebie, to szukałbym w swoim życiu dawnym jak i obecnym, sytuacji które potwierdzają tą pewność siebie. Również działałbym aktywnie na rzecz zwiększania jej zwiększania. Ale przed tym wszystkim, poświęciłbym czas na chłodną analizę sytuacji, w której się znalazłem - z perspektywy obiektywnej - i ustalenie planu działania(w senie co chcę w sobie poprawić i jak zamierzam to zrobić). Praca, praca i jeszcze raz praca. Po trzecie - unikaj myślenia i kontaktu z byłą jak tylko możesz. Żadnego śledzenia jej profili czy siedzenia przy muzyce i rozmyślania o "starych dobrych czasach" z tą dziewczyną. To tylko jeszcze bardziej otworzy twoje rany. Po czwarte - odpuść sobie na razie związki, bo one raczej w niczym teraz nie pomogą Jesteś młody, dużo jeszcze przed tobą. No i po piąte - Ciesz się z tego, że to koniec. Masz babę z głowy. Nabrałeś doświadczenia i nie zmarnuj tego. Wyciągnij wnioski i nie popełniaj drugi raz tych samych błędów. I naprawdę uwierz mi, po roku będziesz na to wszystko patrzył z innej perspektywy. Poczucie winy minie a złe wspomnienia znikną w mgle. Tylko musisz działać @PatZz, a nie spoczywać w letargu emocjonalnym. Sport, podnoszenie samooceny, książki i trochę optymizmu. Ogólnie buduj w sobie pozytywną męskość i rozwijaj się, a żadna dziewoja cie już nie zachwieję. Pozdro 600 i trzymam za ciebie kciuki
  20. To zdanie każdy mężczyzna powinien mieć zapisanie przy łóżku. Idealny wniosek. Tak oczywisty, a zarazem zbyt dobitny i bolesny dla większości facetów. Ale to tylko potwierdza jego słuszność.
  21. SAD! Chyba tylko dysonans poznawczy może mu pomóc, ty nic nie wskórasz Mi się wydaję, że facet tkwi przy niej głównie dlatego, ponieważ ma niską samoocenę i boi się samotności. Już woli znosić te piekło niżeli być naznaczony strasznym "stygmatem" singla, który w jego podświadomości ma zapewne dobitne pejoratywny wydźwięk. Nie pomaga również, tak jak wspominałeś, jego niska atrakcyjność, a co za tym idzie problem w znalezieniu partnerki. Świeć panie nad jego duszą.
  22. @Velen33 Widzę, że nie przemawia do ciebie to co mówię, no trudno, wcale nie musi. Oczywiście że ma szansę, bo ten przysłowiowy biceps to nie wszystko. Jak najbardziej możesz sobie znaleźć ładną dziewczynę(i mądrą, i wierną, i miłą.... i można tak wymieniać, ale zakrzywienie rzeczywistości wtedy też rośnie ). Ja tylko mówię, że będziesz miał ciężej niż przystojniacy. W grze jest bardzo dużo zmiennych determinujących twoje powodzenie, więc istnienie szansy na zdobycie dobrej partnerki bez atutów fizycznych jest oczywistą oczywistością. Źle to nazywasz. Sekta to za mocne określenie. Myślę, że chodziło ci o coś w stylu kółka wzajemnej adoracji i supremacji. Owszem, pewne treści okołoincelskie wręcz emanują czymś takim i przesadzają w swoich doktrynach, ale w ogólności mówią coś bardzo ważnego, popartego na ewolucji i biologii - wygląd jest najważniejszy w atrakcyjności płciowej(i musi tak być, aby mechanizm ewolucyjny działał optymalnie). Tak jak ty nie zakochasz się tak po prostu w dziewczynie, która nie ma"ładnej buzi", tak jak dziewczyna nie zakocha się tak po prostu w chłopaku, który tej "ładnej buzi" nie ma. I to cała esencja. Oczywiście odnoszę to do ogółu, bo wiadomo że istnieją i muszą istnieć wyjątki, bo wygląd to nie wszystko. Mógłbym się rozpisywać i rozpisywać, ale nie widzę w tym sensu. Jak zechcesz, sam zagłębisz temat. A co do tej dziewczyny z liceum, która się do ciebie przystawiała, to okej, mogłoby być tak jak mówisz, ale na pewno musiał iść za jej działaniem jakiś konkretny powód. Nie wnikam jaki, po prostu coś musiało być na rzeczy, bo miłość/zauroczenie/zakochanie nie wybiera. Ja natomiast powiem ci, że nigdy w swojej "szkolnej karierze xd" nie widziałem sytuacji, w której ładna obiektywnie dziewczyna byłaby zauroczona przeciętniakiem, który nie wyróżnia się z tłumu. NIGDY. Więc jak widać, twój przykład wcale nie obala mojej teorii. Z resztą nie mojej, bo ja tego nie wymyśliłem. Pozdro i życzę sukcesów z paniami
  23. Jak już napisałem, idzie to nadrobić haj$em i pozycją społeczną. Bardzo duże szansę to ty możesz mieć, ale u niewielu dziewczyn - głównie z przedziału 1/10-6/10(górna poprzeczka jest u mnie optymistycznie zawyżona). Przewertuj sobie filmiki z redpilla i LMS, tam dowiesz się, że "ciekawe zainteresowania", "poczucie humoru" i "sylwetka" to nie wszystko co przyciąga kobiety. Co do samych chudzielców, to w ogólności mają oni ciężej niż dobrze zbudowani faceci, ponieważ na gruncie podświadomym, nadmierna szczupłość kojarzy się nam z chorobą. I dotyczy to każdej kobiety, gdyż nie uwzględniam tu czegoś takiego jak preferencje, bo moim zdaniem są one "chwiejnym" aspektem deterministycznym.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.