Skocz do zawartości

Ded_Insajd

Użytkownik
  • Postów

    46
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Ded_Insajd

  1. Co do stwierdzenia, że większość mężczyzn przechodzi inicjacje seksualną w wieku 18 lat, to bullshit totalny i nie wiem skąd go zaczerpnąłeś Mam osiemnaście lat i 80-90% moich znajomych nigdy cipki na oczy nie widzieli. Są to normalni chłopacy, niektórzy atrakcyjni a niektórzy przeciwnie. Ja sam uważam się za atrakcyjną osobę, problemu z dziewczynami nie mam i gdybym miał parcie na seks, to mógłbym go zdobyć. Ale parcia nie mam i bardzo się z tego cieszę . Serio, dziewczyny nie są takie chętne do oddawania się w tym wieku. Jest ich tam bardzo mało, bo panie szukają na tym portalu seksu i/lub atencji Jest, ale raczej nie w związkach, a na pewno nie na początku poznawania się z kobietą. Kobiety podniecają się przy "męskich mężczyznach". Wrażliwość i delikatność nie są przymiotami tego wzorca osobowego. Zainteresuj się tematem. Tu nie chodzi o agresję i arogancję. Naprawdę myślisz, że będąc wobec dziewczyny zwyczajnym chujem, tzn. wyzywać ją, pysznić się przed nią i stosować wobec niej przemoc, sprawisz że ona się w tobie zakocha? Takie coś mogłoby podziałać, ale tylko wtedy, gdy byłoby na przemian stosowane z silnymi, pozytywnymi emocjami, które są kluczem. Zamiast arogancji powinieneś stosować nonszalancję, a agresji w ogóle, no chyba że nie chodzi ci o agresję w sensie przemocy psychicznej i fizycznej, a bardziej o agresję pozytywną, która przejawia się w działaniu. I ma rację. Parcie na związek w tym wieku jest moim zdaniem i zdaniem wielu mądrych ludzi - niepotrzebne. Jedyny sens takiego działania, to chęć nabrania doświadczenia. Wątpię, żebyś nagle stracił presję związkową, ale postaraj uświadomić sobie, że czasu jeszcze masz sporo(mężczyzna największe możliwości na rynku matrymonialnym osiąga po 30-tym roku życia) a twój pośpiech objawia się w twoim zachowaniu i wpływa negatywnie na twój wizerunek(ociekasz desperacją). Nie wiem czemu nikt z chłopaków ci jeszcze tego nie napisał, no to chyba ja muszę być pierwszy... Jeżeli serio wyglądasz jak ten kolarz, którego przykład przytoczyłeś, to powiem ci szczerze - będziesz miał ciężko. Jesteś zwyczajnie nie atrakcyjny fizycznie. Chyba nie muszę ci tłumaczyć, że dziewczyny patrzą na wygląd bardziej niż faceci, więc nie licz na to, że oleją to jak wyglądasz. Pooglądaj sobie filmiki z redpilla, tam ci wyjaśnią bardziej ten temat. W moim mniemaniu, twoje niepowodzenie wynika głownie z tego, że wyglądasz nie atrakcyjnie. Po za tym, pozycji społecznej i haj$u też zapewne nie masz, więc wszystko się składa w całość. I radzę przetrawić tą informację i uświadomić sobie, że na rynku relacji D-M będziesz miał ciężko i nic z tym nie zrobisz dopóki nie zdobędziesz pieniędzy i pozycji. Nie mówię, że w ogóle nie masz szans, po prostu w porównaniu z przeciętniakami i przystojniakami odstajesz i to mocno. To tyle, jak coś to śmiało pytaj. Pozdrawiam i przesyłam pozytywną energię PS Odinstaluj Tindera, to totalna strata czasu
  2. Te historie są już dla mnie nieczytelne. Jak się patrzy na to z boku, nie czując tych emocji, które czuł autor, to wszystko wydaję się takie matowe i uwierające. Naprawdę - czytając każdy element historii czuję dyskomfort :O Czy być z nią dalej? - Związek jest już martwy, nie da się jej jakkolwiek naprawić, więc: nie. Pokaż że masz jaja i zakończ to raz na zawsze. Będzie bardzo bolało, ale ból zniknie po pewnym czasie. Jak z nią będziesz, to boleć nie przestanie. Masz 25 lat, życie przed sobą, a bez uwolnienia się od toksycznej relacji(niepodważalnie toksycznej) nie ruszysz dalej. Więc jeszcze raz - Zakończ ten etap życia. Aaaa i zapomnij o terapii dla par, to nic nie pomoże. Pozdrawiam i odwagi życzę
  3. Ludzie.... nie to że cię winie, ale rozwiązanie twojego problemu jest dziecinnie proste. W ogóle, widzę u ciebie wciąż obecne w głowie, matrixowe przekonania. Świeży jesteś na tym forum zapewne. Wiesz co to redpill? Matrix związkowy? A co do samego problemu: Po pierwsze, pani nie była wyjątkowa. Nie ma takich. Jak w to nie wierzysz lub masz jakieś wewnętrzne opory przed tym stwierdzeniem to nawet mi nie odpisuj tylko od razu kupuj i czytaj Kobietopedię i/lub Mężczyznę Racjonalnego. Tam ci wszystko wyjaśnią. Po drugie, jak nie podoba ci się coś w dziewczynie(i nie chodzi mi tu o każdą błahostkę, bardziej o jakieś poważniejsze sprawy) to prosisz ją ładnie, aby to coś zmieniła. Jak dziewczyna nie posłucha twojej prośby lub nie da rady tego zmienić - to podejmujesz decyzję - albo akceptuję tą wadę i nie narzekam z jej powodu albo mówię lasce do widzenia! Po co masz się męczyć w relacji? Przecież to twój cholerny wybór, czy chcesz aby ten związek trwał czy nie. I masz stuprocentowe prawo do zakończenia relacji, jeżeli nic oprócz uczucia was nie łączy. W twoim przypadku chodziło o wygląd dziewczyny. Naturalnie cię odrzucał. Ty próbowałeś te naturalne sygnały stłumić zamiast ich posłuchać i mieć święty spokój. Zjebałeś. Teraz gryzą cię wyrzuty sumienia, bo masz wmówione, że na wygląd się nie powinno zwracać szczególnej uwagi. Bzdura. Ciesz się, że ta relacja się zakończyła. Gniłbyś w nieszczęśliwym związku, a teraz jesteś wolny. Więc podsumowując o tej dziewczynie - broń boże nie myśl już o niej - im więcej myślisz, tym bardziej się przywiązujesz. Wytrzymaj kilka pierwszych miesięcy - siłka, rower, jakieś inne ciekawe zajęcia - a później samoistnie przestaniesz o niej myśleć. Relacja jest martwa i ma taka pozostać - tak chciał pan Bóg A teraz odniosę się do twojego prawdziwego problemu: Mówisz, że masz coś co podpada pod fobię społeczną. Ja nie mogę ci powiedzieć czy się mylisz czy nie, ale jest szansa że te objawy fobii są wynikową twojej niskiej samooceny, strachu przed wychodzeniem ze strefy komfortu(częsty problem) i złych doświadczeń z młodości. Musisz dowiedzieć się więcej na ten temat. Przeanalizować swój problem - sam czy z pomocą jakiegoś psychologa. Walcz ze swoimi wewnętrznymi blokadami, bo stanowią niepotrzebne brzemię w twoim, jeszcze krótkim życiu. Jak sam napisałeś, fobia społeczna mocno przeszkadza w znalezieniu odpowiedniej partnerki, więc skoro ty chcesz takową posiadać, to nic innego jak z tą fobią walczyć, a nie liczyć na łut szczęścia, że znajdziesz jednorożca na bagnach. Podsumowując: 1. Obowiązkowo musisz bracie: czytać dużo forum(szczególnie historie innych użytkowników), przeczytać Kobietopedię/Mężczyznę Racjonalnego, słuchać Marka na Radiu Samiec. Chodzi po prostu o to, abyś zdobył hiper wartościową wiedzę na temat relacji D-M, której przypuszczam że za dużo nie posiadasz. 2. Przestać winić się za podjętą decyzję o rozstaniu z tamtą dziewczyną - nic złego nie zrobiłeś. Atrakcyjność fizyczna to fundament związku - zapamiętaj. 3. Zapomnieć o tej dziewczynie i podświadomie otworzyć się na związki z innymi kobietami, jeżeli tego pragniesz. 4. Walczyć z objawami fobii społecznej, analizując swój problem i wdrażając odpowiedni plan działania. 5. I na koniec - jak to mam w zwyczaju zaznaczać - wyluzować . Jak będziesz miał presję, żeby znaleźć dziewczynę asap, to kobiety to wyczują. W ogólności - takie nastawienie działa przeciwnie do oczekiwań. Młoda dusza jesteś, więc nie trać dużo czasu na związki. Nie mówię, żebyś w nie nie wchodził - doświadczenie zawsze się na coś zda. Tylko nie traktuj ich jako relacji, które miałyby przetrwać całe życie, bo tak najzwyczajniej w świecie na 95% nie będzie. Popracuj nad SMV, patrz bardziej optymistycznie na życie i uświadom sobie, że ono całe stoi jeszcze przed tobą. Pozdrawiam, a jak masz pytania to wal śmiało .
  4. Przecież to są jeszcze młode chłopaczki, które jedyny kontakt z treścią semi-redpillową mieli w wieku 15 lat oglądając filmiki mistrzów PUA, jak chcieli poderwać koleżankę z klasy. Ich umiejętność prowadzenia w związku jest na poziomie motopompy, czyli żadnym. Duża szansa, że to ich pierwsze "poważne" związki, a ten fakt w połączeniu z wiarą w mit "tej jedynej" powoduję u nich tak dużą presję, że robią wszystko byle ich myszka się na nich nie obraziła Zwyczajny przedstawiciele gatunku homo matrixus, którym mogą pomóc tylko kolejne przykre doświadczenia w związku, aby w końcu przejrzeli na oczy. Ja jestem z podobnego rocznika co oni(2000) i również zauważam te całe gówno. Większość moich znajomych nie jest w związku i w sumie to dobrze, bo nie muszę patrzyć na ich upadlanie się. To co te chłopaki potrafią po alkoholu powiedzieć o pannach, podbiega czasami pod scenariusze z bajek Disneya xD. Najgorsze jest to, że to gówno wciąga w siebie masę zwykłych osób, często kompletnie nie świadomych tego procesu i dotyczy to niestety również pań. Później takie zachowania uznawane są za normalne
  5. Hmmm, czyli twoim zdaniem cały sens karania siebie za niepowodzenia, czyli motywacja negatywna mija się z celem, bo w rozliczeniu i tak bardziej sobie tym szkodzimy niż pomagamy. Ciekawe spostrzeżenie, nie zwróciłem na nie uwagi. Dzięki, zastanowię się jeszcze raz nad sensem dawania tych róż .
  6. Super postanowienia. Polecam je sobie rozpisać, tzn. do treningów ułożyć plan treningowy(kiedy i jak będziesz trenował), do punktów 3), 4), 6) ułożyć plan jak zamierzasz te rzeczy osiągnąć, wszystko to ładnie zebrać w jakimś łatwo dostępnym i w miarę widocznym miejscu i kontrolować - to najważniejsze. Tak jak brat @Chris pisał - wyrobisz sobie nawyk ćwiczenia to nie będą one już dla ciebie żadnym wyzwaniem, będą dawać ci wręcz przyjemność. Miałem tak samo, pomimo mojej początkowej niechęci do jakichkolwiek ćwiczeń. Nie wiem jaki masz staż treningowy i co zamierzasz trenować(zapewne siłownia), ale rób to na pełnej parze. Dawaj z siebie 75-90% możliwości. Nigdy, ale to nigdy się nie opierdalaj na treningu. Pamiętaj - początek to zawsze jest największe wyzwanie dla większości. Wspomnij te słowa jak nadejdą gorsze dni - a nadejdą, to mogę ci zagwarantować. Kontrast pomiędzy progresem jak zapie*dalasz a progresem jak się opie*dalasz jest nieporównywalny - szybszy, efektywniejszy i bardziej motywujący, jeżeli przy tym drugim możemy w ogóle mówić o jakimkolwiek progresie. Wyrobienie w miarę dobrej sylwetki przy twojej wadzę powinno ci zająć do roku. Ale naprawdę, lepsza sylwetka to tylko jeden z wielu benefitów regularnego ćwiczenia. Co według mnie najlepszego dają ćwiczenia? Chęć do życia, jak patetycznie to nie zabrzmi. Po porządnym, ciężkim treningu(np. sztuk walki, które ci gorąco polecam), przypływ energii jest ogromny. Ja na przykład, po ostrym treningu kick-boxingu, gdy wracam do domu to jestem w stanie zająć się dowolną czynnością czując się przy tym jak król świata - moja motywacja wzrasta ogromnie. Z resztą, sam wódz Marek wspominał o tym nie raz. Jest to efekt wahadła. Organizm po ciężkim wysiłku zapewnia ci na najbliższy czas dodatkowy zastrzyk energii w postaci endorfin, aby przygotować cię do dalszego działania(Albowiem nie jest on świadom, że zapie*dolu już dziś nie będzie, bo swoje już odklepałeś ). Co jeszcze ci radzę, to jeżeli już przekonasz się w ogólności do ćwiczeń, popróbuj różnych dyscyplin sportowych - zacznij od tych najbardziej rozchwytywanych, czyli roweru/biegania/kalisteniki/sztuk walki/pływania itd. a później możesz spróbować czegoś bardziej "egzotycznego". Po co? Żebyś znalazł taką formę ćwiczeń fizycznych, które zapewnią ci największą satysfakcję. Ja miałem w miarę łatwo, bo szybko udało mi się znaleźć takie zajęcie, podczas wykonywania którego czuję, że żyję. To trywialne - rower. A dokładnie szybka jazda na rowerze przy muzyce. Teraz miałem przerwę od tej rzeczy na około 2 tygodnie i po powrocie znowu poczułem co to znaczy czuć się jak młody bóg. Polecam ci gorąco te uczucie haha ❤️ . Troszkę się rozpisałem - może niepotrzebnie, ale przepraszam - czułem ogromną chęć żeby to napisać . Co do punktów 2) i 3), to tu nie ma co gadać. Musisz się odpowiednio przygotować i nie ma przebacz. Jak to zrobisz to już twoja sprawa - byle byś był regularny i rzetelny w tych przygotowaniach. Te dwie rzeczy wymagają odpowiedniej samodyscypliny i "motywacji", która jest niczym innym jak energią do działania(i tu super, że zamierzasz ćwiczyć, bo jak wspomniałem - ćwiczenia = energia). Samodyscyplina zależy od twojej psychy - mentalności i wewnętrznych przekonań. W większości sprowadza się to do tego, że musisz po prostu zacisnąć pasa, czyli troszkę się zmusić. Najczęściej wystarczy tylko rozpocząć proces nauki/przygotowań, a później już jakoś idzie. Wbij sobie do głowy, że zdanie prawa jazdy i zaleczenie sesji to rzeczy najzwyczajniej ważne w twoim życiu i jako silny mężczyzna, nie możesz ich zaniedbać. Psychologiem nie jestem, ale co do punktu 4), to wydaję mi się, że wszystko rozbija się o zaniżoną samoocenę i nawyk. Jakie jest na to lekarstwo? Należy wyplenić szkodliwy nawyk poprzez poszerzanie samoświadomości o swojej własnej wartości oraz pracę - czyli kontrolowanie tego nawyku. Wyłapuj sytuację, w których gnoisz się w myślach i korektuj je - nie daj im przejść niepostrzeżenie, aby mogły utrwalić nawyk. Samoocenę podbić możesz na wiele sposobów. Najlepiej robić to naturalnie - czyli po prostu stawać się obiektywnie lepszym człowiekiem. Pracować nad sobą psychicznie i fizycznie, stawiać sobie wyzwania(to co właśnie teraz robisz) i osiągać je, uświadamiać sobie, że piękno leży w tobie. Dużo można się tu rozpisywać. Poczytaj forum i dojdź do tych rzeczy drogą własnej dedukcji. Punkt 5) i 6) również propsuję. Książki to podstawowe narzędzie rozwoju i miła forma spędzania czasu. Nie wiem jak u ciebie z wolnym czasem, ale w miarę możliwości poszerzaj czas czytania i nie zatrzymuj się na 5 stronach dziennie. Ale to wraz z czytaniem powinno ci samo przyjść do głowy. Aha, i staraj się dobierać książki zarówno pożyteczne i ciekawe dla ciebie, wtedy na pięciu stronach dziennie nie skończysz na pewno . Żeby związek działał, musi być zaangażowanie z obu stron. Jeżeli z twojej strony go nie ma wystarczająco, to wiadomo, że należy to zmienić. Tylko pamiętaj - raz, że nie angażuj się zbyt mocno(a szczególnie emocjonalnie), a dwa, że rób to mądrze - i tu ukłon w stronę Kobietopedii oraz Mężczyzny racjonalnego - pozycji książkowych obowiązkowych na twojej półce, które pomogą ci zrozumieć "grę" zarówno w związku jak i poza nim. Złoty środek - to odpowiedź na kwestię zaangażowania w związku. No i tyle. Trzymam gorąco kciuki żeby ci się udało. I pamiętaj - jako, że złożyłeś przysięgę w obliczu forum, to zobowiązałeś się przed nami wszystkimi, że podołasz zadaniu. Wszystkie oczy zwrócone na ciebie haha . Pozdrawiam i jeszcze raz - powodzenia chłopie, bo właśnie budzisz się ze stagnacji i zaczynasz nowe życie. Ciał .
  7. Masz rację, zwiększę obroty w nauce tak do 3-4 godzin dziennie + czas wolny w szkole, ale to dopiero tak po miesiącu aby się najpierw wprawić w ten system. Nauka powyżej 3-4 godzin dziennie byłaby dla mnie zbyt wykańczająca. Dotychczas uczyłem się w miarę regularnie, ale i tak to wszystko kulało. Po za tym, zarówno z matmy i z fizyki czuję się dobry, więc tyle czasu rzetelnej nauki mi wystarczy, uwierz. Ale co do tych dwóch godzin to jak najbardziej się zgadzam. Jak chcesz mieć dobry wynik to musisz poświęcić więcej czasu na zadania i koniec kropka. No tak, ale % body fat'u nierozłącznie wiąże się z wagą. Tak w ogóle, to znasz może jakiś dobry sposób na sprawdzenie swojego aktualnego stanu body fatu?
  8. Dzięki. Wręczenie tych róż to byłoby dla mojego ego upokorzeniem maksymalnym, więc to działa jako motywacja negatywna xD.
  9. Przedsylwestrowa noc, więc trzeba jakąś przysięgę przed braćmi strzelić na nowy rok. Przysięgam przed wszystkimi braćmi i siostrami z forum, że: Od poranka dnia 31 grudnia 2018 roku do dnia 30 czerwca 2019 roku: -Zredukuję swoją masę z obecnych 87kg do takiego stanu, aby wyraźnie widoczny był sześciopak na brzuchu(mierze 181cm wzrostu) -Przekształcę swój styl żywienia, eliminując z niego w znacznym stopniu produkty powszechnie uważane za niezdrowe(tzn. słodzone napoję, słodycze, fast foody, słone przekąski i większość produktów wysoce przetworzonych) oraz wprowadzę do niego zdrowe posiłki z naciskiem na warzywa -Zacznę wreszcie konkretnie działać z dziewczynami i nie będę ich zlewał na każdym kroku jak dotychczas to robiłem. -Będę systematycznie uczyć się po dwie godziny dziennie, aby w nadchodzącym roku dobrze napisać egzamin maturalny z matematyki i fizyki. W dniach 28-30 czerwca obiecuję, że wyślę zdjęcie swojego brzucha na forum w celach weryfikacyjnych przysięgi oraz wyniki z egzaminu maturalnego. W razie ewidentnego nie dotrzymania któregokolwiek z punktów przysięgi, zobowiązuję się do wysłania na forum dotacji w wysokości 100zł oraz kupienia wszystkim dziewczyną, które kiedykolwiek zabiegały o moje względy po 3 różę, a także wręczenia ich im klęcząc przy tym, w dniach 28-30 czerwca. Nagrania wideo(lub jeżeli nie będzie to możliwe - nagrania głosowe) z wręczania róż, jeżeli nastąpi, w jakiś sposób udostępnię na forum w dniu 30 czerwca. Koniec. Fakt wysłania zdjęcia brzucha i wyników z matury ma służyć jako mój motywator do działania, jakby kto pytał. Po za tym, walnąłem już przysięgę z krwią, czyli jest grubo. Zaczynam jutro, a jutro jest też sylwester, więc życzcie mi powodzenia w niejedzeniu czipsów i w nie piciu słodzonych napoi. Będę musiał zadowolić się samą wódą.... ekhemmm... znaczy wodą(alkoholu nie piję przez grudzień, więc kwestią popity nie muszę się przejmować ) Co miesiąc spróbuję również zdawać relację co i jak z przysięgą, aby ciągle stymulować się do działania. To druga przysięga jaką w życiu składam. Mam nadzieję, że z racji umieszczenia jej na forum moja samodyscyplina wzrośnie. Punkty przysięgi stanowią fundamenty życia, które chcę zbudować, więc są absolutnie niezbędne do wykonania. Wierzę że mi się uda. To tyle. Cieszę się, że jest takie miejsce jak forum, gdzie mogłem to wszystko oznajmić. Pozdrawiam i szczęśliwego nowego roku wszystkim ;3 .
  10. Najlepszego Marek! I żebyś kobite sobie w końcu znalazł, bo ile można tak bez panny wytrzymać hahaha!
  11. Siemka! Moje porady: 1) Idź na siłkę, 2) Zacznij biegać, 3) Zacznij brać zimne prysznice.... O ku*wa czekaj, to nie wykop xD Teraz na serio. Twój problem zapewne leży w jednej z dwóch płaszczyzn: LMS albo psychika Co do LMS, to zapewne ogarniasz temat. 1)Nie ma się co oszukiwać - jak chcesz zaliczać to wygląd jest najważniejszy i koniec kropka. Przy budowaniu związku z ładnymi dziewczynami również jest priorytetowy. Nie wiem jak stoisz z wyglądem, ale przypuszczam, że powyżej normy nie jesteś. Poświęć dużo uwagi na tą kwestię. Daj sobie rok na zmianę. Podbuduj swój "look". Nie muszę się chyba rozpisywać, jak to zrobić. W między czasie działaj i obserwuj zmiany. Jak po przebudowaniu twojego wizerunku dalej nie będzie pozytywnych rezultatów albo będą niewymierne - sorry, musiałeś źle trafić z genetyką :/ Ale wątpię żeby tak się stało. 2)Wchodzisz w wiek, w którym kasa i pozycja zaczynają się coraz bardziej liczyć. Jak z wyglądem nie będzie u ciebie dobrze, to będziesz musiał nadrabiać w tych dwóch czynnikach. Poprzez nie musisz promować się na gościa, który "zarabia ponadprzeciętnie" oraz prowadzi ciekawe życie. Kolejno "money" i "status". Oczywiście bez przesady - nie promuj się na milionera. Wszystko powoli i naturalnie. Z resztą - te rzeczy wynikają mniej czy bardziej z samego samorozwoju, który moim zdaniem powinien być podstawą naszego życia. Wydaję mi się, że jesteś trochę zmarnowany twoją obecną sytuacją. Nie to, że biję od ciebie desperacją, ale kobiety na pewno wyczuwają twoją "aurę". Nie wiem jakie masz do końca podejście, ale tak jak koledzy radzą - spuść z tonu. Nie wychodzi z dziewczynami? Analiza - dlaczego tak jest, i potem na bazie wniosków wyciągniętych z analizy - działanie. Wszystko postaraj się traktować jak grę/zabawę. Eksperymentuj i rozwijaj się w tych tematach. Stwarzaj sytuację do poznania nowych dziewczyn. Nie mówię tu o tej durnej "day game", a o bardziej naturalnych warunkach. Gdzie najlepiej poznawać moim zdaniem nowe panie? Numer 1 - Przez znajomych + odświeżanie starych znajomości(niekoniecznie bezpośrednio - może być jakieś spotkanie grupowe po latach). Numer 2 - Miejsca zrzeszające ludzi o wspólnych zainteresowaniach. Pokombinuj trochę nad tym. Numer 3 - Przypadkowe, codzienne sytuacje kiedy widzisz, że dziewczyna wysyła ci oznaki zainteresowania - inaczej nie ma sensu nawet próbować( jak nie jesteś Adonis ). Po za tym musisz się edukować, jak obecnie wygląda rynek matrymonialny. To wszystko ukształtuję twoją podświadomość i zmieni nastawienie. Oczywiście staraj się, żeby było ono pozytywnie - nie zaczynaj nienawidzić kobiet. Postaraj się zrozumieć mechanizmy biologiczne i kulturowe, które nimi kierują. Nie wiem co więcej napisać Przeramuj się - to moja ostateczna rada. Jak masz jakieś wątpliwości/pytania co do mojej wypowiedzi - wal śmiało. Pozdrawiam!
  12. Zależy w jakim kontekście to powiedziała. Czy bardziej humorystycznie czy poważnie. Afery nie ma co robić - chyba zwyczajny shit-test. Pewnie odpaliły się #memories z byłym i popłynęła w dawne wspomnienia. Ale to tylko moje gdybania ?
  13. Ja odczuwam jakąś wewnętrzną presję/zazdrość z związku z tym, że dziewczyna poprzez dymańsko z takim egzotykiem może zacząć brzydzić się lub obnażać z wartości nas, polaków
  14. Co do sprawy sylwestra, to możesz się tylko domyślać o co kaman. Dlaczego ona nie widzi twojej osoby na wyjeździe czy dlaczego preferuje wyjazd ponad spędzie sylwka z tobą sam na sam. Więc no co... olać temat dla św. spokoju. A co do całej relacji, no to mym zdaniem wszystko rozbija się o to, czy między wami iskrzy. Zapewne nie, no bo po 10 randce i dopiero pocałunek... Zielony na pewno w tych tematach nie jesteś i wiesz co trzeba robić, aby rozbudowywać relację. Musisz tak to zrobić, żeby między wami zaiskrzyło. Tak jak przy podrywaniu dziewczyny - czy do związku czy do seksu - najbardziej liczą się emocje. Teorie masz, praktykę też jakąś zapewne... zostało tylko odpowiednio zagrać. Wal konkretnie, a jak nie jesteś w tym dobry to trudno - najwyżej spierdolisz, ale nabierzesz doświadczenia. Obyś tylko nie był w dziewczynie zakochany, bo wtedy wchodzi to idiotyczne poczucie straty czegoś wyjątkowego... taaa... i to komplikuję dużo rzeczy - znam to Biologia to jednak zimna suka. Pozdrawiam
  15. @AR2DI2 Zwykła optymalizacja - jak chcę się być w czymś bardzo dobrym, to wypada już na starcie brnąć w to po linii prostej, a nie okrężnie, robiąc błędy czy nie robiąc odpowiednich ćwiczeń/technik, które mogłyby przyśpieszyć cały proces. A co do tematu, to słyszałem, że kopnięcie w staw kolanowy potrafi narobić dużo szkód. Pewnie porządny low kick w kolano potrafiłby je złamać. No ale do tego potrzeba pewnie dużo pracy, czyli wszystko się znowu o praktykę rozbija. @Carl93m Dzięki za konkretne porady. Postaram się od razu wpleść je w życie. Co miałeś na myśli pisząc "zsynchronizuj dobrze ruch ręką" ? Chodzi o jakiś konkretny jej ruch, bo ja myślałem, że ręce powinny pozostać relatywnie blisko głowy, aby mogły ją szybko obronić w razie kontry. @Ramzes Czytałem o "dead leg" w internecie i tu chyba chodzi o uderzenie kolanem w mięsień prosty uda. To raczej do technik samoobrony się nie nadaje
  16. Jako świeżak witam innych świeżaków i starszyznę. Bracia, jako początkujący kickboxer, który ma już za sobą kilkanaście treningów w klubie i kilkanaście godzin indywidualnej pracy na worku, chciałbym zapytać się was stricte o kopnięcia. Mam tu na myśli low, middle i high kick'i. Od samego początku mojej przygody z KB chciałem nauczyć się mocnych i technicznych kopnięć. Fundamenty znam, jednak nie są one usystematyzowane. Nadal nie wiem co odpowiada za siłę kopnięcia, jego szybkość itd. Chcę się więc zapytać doświadczonych kick-boxerów i znawców tematu o następujące kwestie: -Co wpływa na siłę i szybkość kopnięcia? -Jakie znaczenie ma rozciągnięcie nóg przy kopnięciach? -Po ilu miesiącach/latach, wy nauczyliście się wyprowadzać szybkie i silne kopnięcia? -Czy porządny low kick(w mięsień uda oczywiście) jest w stanie powalić przeciwnika na kolana? Odniosę się jeszcze do kwestii bójek ulicznych, tzn. sytuacji poza treningowych. Jak widzicie użyteczność kopnięć w takich sytuacjach? Wiem, że walki uliczne różnią się od tych treningowych i że najlepszą opcją podczas nich jest ucieczka, ale mimo wszystko chciałbym posiadać jakąś wiedzę w tym temacie. Może ktoś ma z tym jakieś doświadczenie? Dziękuje za wszystkie odpowiedzi i ciepło pozdrawiam
  17. Dziwne co nie? Niby jesteś przystojny, laski kręcisz, masz spore doświadczenie w seksie, jesteś dominujący w związku, a dalej nie wychodzi. Trochę szkoda, że 22 lata na liczniku a już pojawia się presja bycia w związku i ułożenia sobie życia z tą drugą osobą. Mówisz, że byłeś za mało uczuciowy? Może coś w tym jest, tzn. może warto spróbować przy następnej okazji spróbować takim być. Na forum szerzona jest lekka dezorientacja w tym temacie. Jedni mówią, że musisz być alfa i koniec kropka, inni, że musisz zgrywać trochę białego rycerza, bo laski tego oczekują, a jeszcze inni, żeby brać najlepsze cechy z alfy i bety i to jakoś zmiksować. W sumie i tak pewnie dużo zależy od twojego szczęścia, bo trafienie na dobry materiał do związku to ciężka sprawa szczególnie jeżeli szukasz w ciężkim kalibrze(7.5/10-10/10). Jedyne co potrafię ci doradzić to standardowa formułka - Nie daj laską zawładnąć swoim umysłem, rozwijaj się i spełniaj, bądź otwartym socjalnie, a nuż w końcu trafisz. Może chodzić też o to, że laski wiedząc, że nie ugrają ciebie pod swoje dyktando, nie chcą ciągnąć tego dalej. Sprawdź - zainicjuj następną relację i bądź w niej czułym, ciepłym i otwartym chłopaczkiem(tylko bez przesady, bo naturalny w tym na pewno nie będziesz patrząc na twój charakter ). No bo co ci szkodzi? Eksperymentuj. Tylko ostrzegam, że będąc takim, mimo wszystko zabijasz swoją atrakcyjność(przestajesz być wyzwaniem) i u kobiet odpalają się pewne niefajne zachowania. Twoja decyzja bracie ?. Btw, to postaraj się stawiać przecinki - to bardzo pomaga czytelnikowi.
  18. Ded_Insajd

    Cześć

    Witam wszystkich. Trzeźwieje z białorycerstwa i postanowiłem założyć tu konto, aby wspomóc ten proces. Liczę na obopólną życzliwość i zrozumienie. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.