Skocz do zawartości

desolator

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez desolator

  1. W przypadku tradycyjnego podrywu trzeba działać tu i teraz. Nie ma czasu na formułowanie myśli, trzeba też uskuteczniać przekaz niewerbalny przykrywany jakimś słowotokiem. Zaś w obu moich przypadkach było sporo pisania przed pierwszym spotkaniem, wiedzieliśmy już cokolwiek o sobie, pierwsze lody zostały przełamane, można było nawiązać do którejś naszej konwersacji, mieliśmy już wspólne tematy itp. Zamiast stosowania podrywu jako narzędzia, po prostu oswajaliśmy się ze sobą, otwieraliśmy się na siebie, aż z obu stron poziom hormonów dobił do wymaganego
  2. Dla mnie podrywanie zawsze kojarzyło się z odgrywaniem teatrzyku, gdzie obie strony robią scenkę w której udają A tymczasem myślą B. Śmieszy mnie to trochę, ale jeśli komuś służy to dobrze Inna sprawa, że jak myślę o podrywie to już czuję się zmęczony - tak, męczy mnie to umysłowo i emocjonalnie. Silenie się na gadki-szmatki podszyte podtekstem, pierdzielenie o Szopenie gdzie trzeba między wierszami przemycać właściwy przekaz... Czy zatem boję się? Może w pewnym sensie. Tak sobie myślę, że gdy dorobię się własnego kwadratu (za ok. rok), to jeszcze spróbuję w to zagrać, o ile nie będę już zbyt starym dziadem Poza obawami więc, jest spora doza pragmatycznego podejścia, gdzie świadomie decyduję się z rezygnacją z podrywu/randek. Cóż, moje doświadczenia z samicami są być może odbiegające nieco od normy, bo co prawda byłem w dwóch paroletnich związkach, to oba były zainicjowane przez internet. Zdarzyło mi się parę przygód "na żywo" (na palcach jednej ręki można by je spokojnie policzyć), ale w ich przypadku to niewiele musiałem robić. Co do div, byłem po ostatnim rozstaniu dwukrotnie na masażu (program, powiedzmy, nieco rozszerzony ;)) i o ile byłem w stanie docenić zaangażowanie pań, to czuło się, że jest to usługa a ja jestem klientem. W dodatku czas upłynął, rach-ciach już stoję pod blokiem i pozostaje mi zawinąć się do domu. Z tego powodu (choć nie jest on jedyny) powstrzymuję się przed ponowną wizytą. Potrafię sobie wyobrazić, że osobie bez jakiegokolwiek doświadczenia związkowego, albo i po prostu seksualnego, trudno jest nie skorzystać z takiej opcji, co w pełni rozumiem.
  3. Nie zdecydowałbym się dawniej, ani teraz. Przychylam się do opinii o tym, że chęć posiadania dzieci wynika poniekąd z pobudek egoistycznych. O czymś takim mówię: JA chcę kogoś ukształtować, chcę komuś przekazać część MOJEGO życia, chcę podzielić się MOIMI doświadczeniami. Plus założenie, że będzie zdrowe - niestety nie musi takie być. Ale od razu zaznaczę: w żadnym razie nie oceniam tego negatywnie - dobrze, że są ludzie szczerze chcący posiadać potomstwo. Myślę nawet, że to pewien zabieg natury, żeby jakkolwiek zachęcić ludzi to tego kroku. Obecnie, gdy mamy tak rozwiniętą antykoncepcję, same popędy by nie wystarczyły, ludzkości potrzeba pobudek wyglądających na wyższe niż umoczenie kija. Nic do tego nie mam, ale to nie dla mnie.
  4. ------------------------- >8 Muszę sobie wydrukować to co powyżej, wyciąć i przyczepić w jakimś widocznym miejscu. Nie jako poradę, a ku przestrodze. Choć teraz, gdy wspominam mój miniony związek, to wszystko się pokrywa I jeszcze drobna dygresja: przywoływane na poprzednich stronach porównania kosztów bycia z kobietą w relacji, do korzystania z płatnych usług najpierw trochę mnie rozbawiły. Bo jak tu porównywać sytuację, gdy ktoś szczerze (takie założenie ) chce zbliżenia ze mną do udawanki za określoną stawkę i w pewnej ścisłej ramie czasowej? Jednak druga sytuacja ma tę zaletę (pomijam już wszystko inne na + czy - ), że rzeczywisty koszt jest określony i w 100% przewidywalny.
  5. Mając rodzinę na utrzymaniu ma się mimo wszystko pewne możliwości, a gdy musisz martwić się jedynie o siebie możesz w zasadzie wszystko. Po tym, jak mi udało się przebranżowić tuż przed 30. stwierdzam, że niewiele rzeczy jest niemożliwych Jeśli robisz wordpressy, to może upatrz sobie jakiś framework do robienia front-endu i bez negatywnej spiny, ale sumiennie poszerzaj swoje kwalifikacje?
  6. Ja zwykle współczuję takim dziewczynom, kiedy muszą przez większość czasu wysłuchiwać wywodów i podrywów ochroniarzy Tych ostatnich też trochę rozumiem, bo daaawno temu zdarzyło mi się tak pracować przez kilka tygodni, choć ja z reguły nie zagaduję obcych osób.
  7. Maszynista to moje pierwsze marzenie dotyczące pracy, jeszcze z czasów dzieciństwa Bardzo ciekawy przykład zmiany branży, szczególnie w czasach gdy większość kojarzy to z wejściem do IT.
  8. Jeśli faceci wyrywają tak, jak się tu na forum poleca, to te kobiety są same jedynie między 7 rano a 20 wieczorem A tak poważniej: dla Ciebie bycie w relacji (lub nie) jest miarą jakości życia i kryterium oceny człowieka? Pytam, bo może jakiejś ironii nie wychwyciłem...
  9. Praca to w mojej ocenie najgorsze miejsce do nawiązywania relacji wykraczających poza koleżeństwo. Co do imprez firmowych, to u nas (firma ok 400 osób) nikogo nie interesuje to, czy ktoś poszedł lub nie.
  10. Ale co mają mówić i do kogo? Wagon pociągu czy metra to zbiorowisko obcych sobie ludzi, których łączy potrzeba skorzystania z tego środka transportu i tyle. Jeśli zdarza się para znających się osób, to rozmawiają zupełnie zwyczajnie. Pamiętam dobrze komunikację miejską w Warszawie sprzed 20-25 lat i wielkiej różnicy nie widzę. Może taką, że więcej osób gapiło się po raz 9^23 w swoim życiu na ten sam krajobraz za oknem, zamiast w telefon, bo nie mieli takiego wyboru. Tak, wiem że we wspomnieniach sprzed lat trawa jest bardziej zielona a dziewczyny ładniejsze, jednak nie przesadzajmy z demonizowaniem dzisiejszych czasów
  11. Prawdziwy dżentelmen nie przykłada wagi do takich drobiazgów: "Ja tam bym brał, a poza tym na pieska, to twarzy nie widać." (z innego tematu)?
  12. To. Gdy spełnisz wszystkie punkty, będziesz doskonale wiedział, czego Ci brakuje.
  13. Na takim haju hormonalnym facet pewnie już nie kojarzy ile to jest 2+2 albo który mamy obecnie rok. Kisiel w majtkach - kisiel z mózgu.
  14. Mniej więcej do 25. roku życia odczuwałem pewien rodzaj presji na znalezienie kogoś, a artykuły opisujące "epidemię samotności" podkręcają to uczucie w głowach ludzi, nie tylko młodych. Teraz, trochę po trzydziestce, po dwóch długich związkach wywołują u mnie jedynie pobłażliwy uśmiech. Dość często (nawet w tej dyskusji) można usłyszeć, że ktoś jest sam, a wokół wszyscy sparowani. To jednak ta "epidemia" ma miejsce, czy jestem jednak jakimś wyjątkiem? Inna sprawa, że niemal każda para w towarzystwie chce uchodzić za zgodną i szczęśliwą, lecz co na prawdę dzieje się poza sceną zostaje najczęściej ukryte przed światem. To przypomina mi karmienie wyobraźni wyidealizowanymi obrazkami z tv, filmów czy innych tworów popkultury. Sam niegdyś chętnie to konsumowałem. Każdy powinien przeżyć choć jeden poważniejszy związek, żeby zdobyć dwie bezcenne rzeczy - doświadczenie oraz odpowiedź na pytanie: czego oczekujesz od życia? Osobiście uważam, że ocena swojej egzystencji przez pryzmat bycia z kimś, lub nie jest słaba. Związek jest dla ludzi świadomych tego, co tak naprawdę chcą poświęcić i czego oczekują w zamian, a nie dla osób bojących się stuprocentowej kontroli i odpowiedzialności za swoje życie. Ponieważ wchodząc w relację oddajesz część obu tych rzeczy drugiej stronie, a sam bierzesz na swoje barki to samo od kogoś. Pomijam już, że proporcje między "ja i moje życie" oraz odpowiedzialnością za drugiego człowieka często są w związkach zachwiane. Inny argument, mówiący o obawach spędzenia starości samotnie też jest dość kulawy - czy ludzie w związkach umierają w tej samej chwili trzymając się za ręce? Chyba jedynie w tragicznych okolicznościach. Najprawdopodobniej jedno z dwojga będzie musiało przeżyć odejście drugiej osoby i żyć dalej. Wybierajcie świadomie mając na uwadze co poświęcacie oraz co możecie (lecz bez żadnej gwarancji) dostać w zamian. A co do mnie, to nie mam problemu z brakiem kobiety w moim życiu - rozwijam się, pracuję, odpoczywam oraz robię plany na przyszłość w których nikt mi nie próbuje mieszać.
  15. desolator

    Cześć

    Dobrze że do was trafiłem i zdecydowanie zostanę na dłużej
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.