Skocz do zawartości

misUszatek

Starszy Użytkownik
  • Postów

    712
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    20.00 PLN 

Treść opublikowana przez misUszatek

  1. Weź pod uwagę solidarność jajników, kierowniczka może tak czy siak stanąć po stronie ex, nawet jakby tej awantury nie było. Nie daj się ponieść emocjom jak kobieta. Przemyśl sobie jakie masz szanse i co na tym ugrasz.
  2. Jak nie masz nagrania, światków tej rozmowy to chyba nic nie ugrasz. Drugie pytanie, czy chcesz marnować energię na użeranie się z przedszkolem? Będziesz po rozwodzie, trzeba będzie się pozbierać.
  3. Dawno temu jeszcze przed redpillsami ktoś zaśpiewał... kiedy byłem małym chłopcem, hej, wziął mnie ojciec i tak do mnie rzekł: Najważniejsze co się czuje, słuchaj zawsze głosu serca, hej. kiedy byłem dużym chłopcem, hej, wziął mnie ojciec i tak do mnie rzekł: Głosem serca się nie kieruj, tylko forsa ważna w życiu jest.
  4. @Stary_Niedzwiedz dzięki serdeczne za Twoją opinie, różni się ona od opini innych pewnie mniej starych niedzwiedzi żart Zatem do sedna, przytaczas dwa argumenty, że owy artykuł jest klikbajtem. Znalazłem źródłowy artykuł z Gazety Krakowskiej traktujący o tej tematyce migracji lasek do miast. https://gazetakrakowska.pl/malopolska-kraina-kawalerow-ze-wsi-i-panien-z-miasta-szukasz-faceta-odwiedz-dabrowe-tarnowska-wolnych-kobiet-najwiecej-jest-w/ar/13321254 Myśle, że Gazeta Krakowska nie leciała by tak mocno w kulki z klikbajtami. Po drugie primo w artykule wyraźnie jest napisane: "A w metropoliach dominują panie – w Krakowie przypada ich już 114 na 100 mężczyzn. Rośnie przy tym odsetek panien. Jeszcze niedawno stanowiły one jedną czwartą dorosłych kobiet, teraz już 30 proc. Czyli pod Wawelem ponad 120 tys. pań jest – teoretycznie – do wzięcia. Znacznie mniej jest w stolicy Małopolski kawalerów – ok. 75 tys." Czy "panną" albo "kawalerem" nazywa sie wdowe/wdowca? Niestety nie dotarłem do statystyk GUS, bo po prostu nie mam czasu na to. Często też singielki mają jeszcze adres zameldowania nie w Krakowie a w swojej rodzinnej miejscowości, może, nie wiem, stąd nie zgadza Ci się to z piramidą wiekową. No ale @Stary_Niedzwiedz liczby liczbami, poruszasz coś więcej nic statystyke swojej wypowiedzi. Na moje oko 75% lasek w wieku 20.. 27 są w skali SMV 6.. 8, czyli może by się do czegoś nadały. Oczywiście, że z wiekiem laski się chajtały i to nie powiedziałbym, że te najlepsze kąski ale te, które zdawały sobie realną sprawe na jakiego partnera je stać. Problem w tym, że większość panien będąc w wieku 20.. 27 "grymasiły", teraz mają 30+ i SMV < 4. Także szczerze... towar nie został przebrany gdy miał 20.. 27 lat bo się nie pozwolił przebrać. Stwierdzam to historyczno - organoleptycznie, byłem widziałem. Myśle, że nie w takim kontekście chłopaki się wypowiadali w jakim ty to odebrałeś. Wiadomo, nikt nie jest dziewicą w tym wieku. Chodziło raczej o to, że taki przysłowiowy Cygan tudzież ONStander (One Night Stander - gość na jedną noc) nie reprezentuje sobą żadnej wartości dla kobiety, która jak wszyscy wiemy chce mieć rodzine i zasoby na tą rodzine i na siebie. Przepraszam rozwodników, których może niechcący wcześniej uraziłem... Wracając do wątku, teraz te singielki często muszą zadowalać się facetami typu Cygan lub ONS, chociaż często w ogóle się nimi nie zadowalają bo wolą kota pogłaskać Jedynie z tym się mogę po częsci zgodzić. Zaczynając ten temat nie miałem zamiaru dissować singielek, w zasadzie czy one są winne? Bombardowane feminizmem, wizerunkami samców alfa w mediach itp itd niestety ulegają wpływowi. Część z nich wyjeżdzając z rodzinnej wioski do miasta chce uniknąć losu swojej cioci albo kuzynki, które ochajtały się z debilami oderwanymi od pługa po podstawówce i straciły swoje życie na wsi. Ja to rozumiem, pewnie też bym tak postąpił na ich miejscu. Do czego można mieć pretensje, że te samotne panie nie biorą poprawki na to, że czas nie stoi w miejscu i nie zdają sobie sprawy z tego jaką papką ich mózgi są faszerowane dopuszczając do głosu tylko ten gadzi móżdzek i bardzo mało racjonalnych i logicznych przemyśleń. Szkoda... W jednej z ostatnich audycji radiowych, wspomniano, że ten kraj jest niszczony właśnie przez taki a nie inny system prawny w sprawach rodziny, ja bym dodał jeszcze, że niszczy go też nadmierny medialny i propagandowy liberalizm w stosunkach damsko - męskich.
  5. Ciekawy jestem czy ktoś z Was spotkał taką singielke z dużego miasta, która potrafiła się przyznać, że w pogoni za wyzwolonym życiem w wielkim mieście tak na prawde sama je sobie spierdoliła?
  6. Zgadzam się z moimi przedmówcami. Moja była właśnie taka była. 30+, uroda jak woda już przemijała, zbyt pewna siebie bo ma już mieszkanie (na kreche), z tego co wiem ze 2 orbiterów + jej były. Taka mądra ale nic ze swojej mądrości nie wdrażała w działaniu. Epizod u psychiatry, w rodzinie też ma przypadek choroby psychicznej. Pod koniec wzięła się za ćwiczenia żeby coś schudnąć. Pewnie ktoś się jeszcze na nią połasi ale kto... rozwodnik, cygan, ONStander. Szkoda, że te laski same sobie robią krzywdę i jeszcze komuś zatrują życie.
  7. Chyba każdy z nas trafił tutaj za późno w takiej czy innej sprawie... jednak przykład @XYZ, który zareagował dość wcześnie i dość stanowczo pokazał, że pewnych rzeczy nie uda się uratować a czasami nie warto.
  8. Z tego co zrozumiałem to samotnych. Poniżej link i małe sprostowanie, wypowiedź nie była psycholożki ale kogoś innego. http://krakow.eska.pl/newsy/w-krakowie-mieszka-120-tysiecy-singielek-ekspert-relacja-oznacza-rezygnacje-z-wolnosci-audio/732964
  9. Czytałem ostatnio artykuł o singielkach w Krakowie. Według GUS w 2016 albo 17, już nie pamiętam, w Krakowie jest 120tyś. singielek i 75tyś. singlów. Co jak na 750tyś. mieszkańców daje, że co 3 kobita jest sama. Wydawało by się, że nic tylko pakować walizki i jechać na podryw. Ten fakt statystyczny był skomentowany w artykule przez jedną psycholożkę. Otóż okazuje się, że większość tych samotnych samic są same ze swojego wyboru. Zazwyczaj mają gdzie mieszkać, mają pracę, mają kasę, czują grunt pod nogami i... tak im dobrze, lepiej niż z kimś. Wasze przemyślenia, doświadczenia?
  10. @Patton to autentyczna historia? Z jakiego miasta jesteś?
  11. Powiedz proszę coś więcej. Jakieś konkrety. Przewartościowanie akcji w USA. Obligacje długoterminowe są już prawie (brakuje 0.12%) tańsze niż krótko terminowe w USA. Kraje zaczęły skupować złoto, Polska też. Poziom długu jest bardzo duży w USA, Europie. Jest wiele wskaźników, w ciągu ostatniego pół roku zaczęły się już pojawiać artykuły nawet w mainstreamowych mediach o tym. Polecam blog independenttrader.pl Co będzie oznaczać kryzys dla Polski? Mam nadzieje, że spadek cen nieruchomości... Na rynku pracy też nie będzie kolorowo.
  12. @vand spróbuj podejść do tego pod kątem jakie masz opcje (przekwalifikowanie, wyjazd, etc,), po czym wybier tą najlepszą. Widzę że aktualna sytuacja mocno Cie przycisneła. Jeżeli nie jesteś w stanie podjąć decyzji to może pooglądaj na yt albo poczytaj poradniki psychoogiczne w tej tematyce. Wiem, że to łatwo się pisze a życie jest dużo bardziej skomplikowans, jednak nikt tutaj nie jest w stanie wykonać tej pracy za Ciebie.
  13. @vand z wykształcenia i doświadczenia jestem automatykiem, jakiś czas temu szukałem pracy w Krakowie i zainteresowanie było duże, w końcu się nie przeprowadziłem ale to inna historia. Uważaj proszę na jedną rzecz. Wielu ekonomistów pisze o zbliżającym się kryzysie. Ja to przeżyłem już raz gdy wróciłem do Polski (firma w której pracowałem zaczęła mieć kłopoty) jak kryzys był w apogeum. Pół roku na bezrobie w zimie, potem przez 2 lata bardzo zła praca. Jeden z gorszych okresów w życiu.
  14. Jeżeli koniecznie chcesz mieć prace, którą lubisz (projektowanie) to licz się z tym, że możesz mieć pod górke. Ja mam prace, którą niekoniecznie kocham ale nie moge powiedzieć, że jej nie lubie. Zaleta? Mało ludzi w tym fachu w tej okolicy = dobra kasa. Za granicą byłem i potwierdzam przysłowie, dobrze jest tam gdzie nas nie ma i nie mówie o pieniądzach czy warunkach pracy, chodzi o to gdzie Cie "ciągnie".
  15. Ja się często kieruje dewizą, że lepiej coś zrobić i żałować niż żałować, że nic się nie zrobiło. W obu wypadkach można źałować bo w życiu nie ma tak, że jedno wyjście jest dobre a drugie złe. Czasami obydwa są złe albo obydwa dobre.
  16. Moje wyrazy współczucia. Tyle lat zaangażowania nie jest łatwo puścić w niepamięć. Jeżeli nic nie ryzykujesz to może warto ratować. Chociaż pewnie to co z tego wyjdzie to jakaś namiastka normalności. Rysy zawsze zostaną. Czasami wydaje mi się, że wiązanie się z laską to wybór między mniejszym a większym złem. Nie ma dobrego wyboru. Szczęście masz gdy trafisz na egzemplarz, który potrafi czasami okiełznać swój gadzi mózg.
  17. Dzięki za podpowiedzi. Ściana tekstu rzeczywiście jest, jednak możliwość edycji i poprawienia została mi odebrana od razu (zawieszenie konta) za małą literke w temacie... Teraz edycja też nie działa, bo edytować podobno można tylko do 15min. po napisaniu tekstu. Mocne macie tutaj reguły, prawie jak w życiu :) Teraz może kilka sprostowań, które mogły wyniknąć z niedoczytania ściany tekstu. To ona go zostawiła, dwa razy. Hm... wyznaczanie granic, cóż po akcji z pierwszym gościem powiedziałem coś w stylu, że ja w takiej relacji nie moge być ale spotkaliśmy się jeszcze raz i jakoś zostałem przegadany. Czy można by bardziej radykalnie stawiać granice? Pewnie tak ale byłbym pewnie na granicy ubicia tego związku bo znaliśmy się dość krótko. A jednak liczyłem na to, że laska da się jakoś poprowadzić. I w zasadzie udało mi się to ale to nic nie zmieniło :) laska podobno się już z nikim nie spotykała ale... wkurzało ją to i gotowało od środka, wybuchło jak skończyła brać leki. Trudno jednoznacznie powiedzieć kto rządził, nie było jakichś tam wielkich dylematów do rozstrzygania. Kłutni było ze trzy... cztery. Głównie o jej frywolne kontakty z innymi fagasami i o utrzymywanie kontaktu z byłym. Dzięki. Co gorsza wiedziałęm o tym, ale naćpanie hormonami zmienia perspektywe. Btw. od połowy relacji widziałęm, że coś innego jest jeszcze na rzeczy, że całe to równanie naszej relacji ma jakąś jeszcze jedną zmienną (coś lub ktoś) co zmienia układ emocji i zaangażowania. Wręcz przeciwnie, wyraźnie widziałęm jej wady fizyczne jak i psychiczne jednak miała ona kilka bardzo ważnych zalet, na których mi zależało. Zgadza się. Jej osoba wiązała się też z innymi planami, które od dłuższego czasu siedzą mi z tyłu głowy. Przyznaje, to był błąd. Nie powiązuje się własnych planów życiowych z kobietami bo one są "zmienne" i wtedy nici z planów. W jej bliskiej rodzinie niestety są przypadki chorób psychicznych. Nie będe wchodził w szczegóły bo to ich sprawa. Bo każdy wygląda tak samo? To jest oczywiste, że w zasadzie wszystkie relacje mają kilka tych samych schematów. Zmienia się tylko dekoracja i aktorzy. Jednak czasami inaczej się nie da. @Cagliostro nie pisz tak enigmatycznie. To jest coś nowego. Nie wiem, nie wiem, możliwe, że od pewnego momentu byłem tylko marionetką, która miała wzbudzić zazdrość u M. Jest taki typ laski, która jest jakby to określić... wolnościowa, nie trzyma się reguł, nie trzyma sie zbytnio norm społecznych, jest buntowniczką. Taki typ lasek, które uważają, że są takie silne, że jej działanie nie jest w stanie zniszczyć ich aktualnego związku. Zbyt pewne siebie. Bo przecież umawianie się z innymi facetami na kawe czy do kina, gadanie z byłym jest takie wolnościowe, takie postępowe... Albo po prostu laska nie zaniedbywała lub zdobywała innych orbiterów i robiła to z premedytacją i wyrachowaniem.
  18. Minęło już parę tygodni od rozejścia, jednak chciałbym się z Wami podzielić moją historią. Chciałbym się jak najwięcej z tej przykrej przygody nauczyć dzięki Wam bo może dostrzeżecie coś więcej. Związekna odległość, widywaliśmy się na weekendach. E. ma 32 lata i 1 rok temu zerwała (ona) z M., z którym była 4 lata bo podobno M. określił się, że nic już do niej nie czuje. Między czasie zdechł jej kot i w sumie wylądowała u psychiatry i na psychotropach (Symfaxin). Kupiła mieszkanie na kredyt bo nie miałą gdzie się podziać. Gdy ją poznałem 6mc temu brała jeszcze psychotropy ale miała już je odstawiać. Po około 2mc znajomości jadąc tramwajem napisał do niej jakiś gość, z którym się wcześniej spotkała pare razy, oczywiście powiedziała, że to przeszłość i nie utrzymuje już z nim kontaktu, nie będzie odpisywać. Spoko, dla mnie nie było tematu. Tydzień po tym zdażeniu znowu napisał do niej ten sam gość (akurat tel. leżał na stoliku), więc powiedziałęm, że jako, że zataiła to przede mną chce zobaczyć ich rozmowy. W ciągu tygodnia E. potrafiła przegadać z nim tyle, że zajeło mi 15 minut czytania. E. zapraszała go do kina, na kawe itp itd. Więc się wkur... ale jako, że z natury jestem spokojny to obyło się bez przekleństw i krzyków, poprostu irytacja i w zasadzie chciałem tą znajomość zakończyć, żeby się nie wpakować głębiej. Ale E. w płacz i błagania, "bo to luźna znajomość, że to nic nie znaczy, że ona to zakończy", więc dałem jej jeszcze jedną szanse. Tutaj dostrzegam swój pierwszy błąd, powinienem był zerwać zamiast tego obiecałem sobie, że będę czujny. Między czasie E. umówiła się jeszcze z innym gościem ale podobno było to jeszcze zanim odkryłem jej flirt z tym pierwszym. Dobra chu... powiedziałęm sobie, że nie wiedziała, że takie coś to niekoniecznie poprawne zachowanie (co ja sobie myślałem). Wracając do wątku z psychiatrą, ten powiedział, że E. musi zerwać zupełnie kontakt z M. chłopakiem, którym chodziła 4 lata, no ale E. pewna siebie dalej z nim napierdzielała przez komunikatory, niby nic sprośnego, takie koleżeńskie gatki, wtedy mi to pokazała. Sprawa jakoś przycichła ale E. po 3mc zaczeła schodzić z psychotropów i wtedy zaczęła się jazda na całego... denerwowało ją wszystko związanego ze mną, powiedziałęm coś/zapytałem coś a ona sobie tworzyła do tego całą teorie, że jej nie ufam. Irytowały ją też inne rzeczy ale już nie dała rady ich określić. E. zaczeła się też dystansować, zaczeło jej przeszkadzać, że pisze do niej jak jest w pracy, więc w tym temacie poluzowałem. Zdażało się, że przez kilka godzin wieczorem nic nie pisała nie odzywała się, poirytowany pytałem co jest grane i nauczony przeszłością, powiedziałem, że jeżeli coś kombinuje to żeby mi to powiedziała prosto w twarz. Oczywiście dostawałęm za takie postawienie sprawy opeer i było mi to później wypominane jako brak zaufania. Dystans z jej strony się co raz badziej pogłębiał, rozmowy przez telefon były krótkie, zimne z jej strony. Co dziwne spotkania były w miare normalne, ale... podejrzewam, że odstawiając psychotropy zaczeła brać inne tabletki uspokajające (których też miała pewien zapas), nosiła te tabletki w torebce więc chciała je mieć przy sobie gdy akurat u niej byłem. Pojawił się też epizod mojej przeprowadzki do niej, jako że był to związek na odległość to mogło to mieć jakiś wpływ na tą relacje, powsciągliwie ale szukałem pracy w jej mieście i miałem umówionych pare rozmów. Jednak tuż przed pierwszą rozmową o prace ona pękła i powiedziała, że jest problem i ona musi sobie przemyśleć, bo ją przytłaczam, bo ograniczam jej wolność, bo ona chce się spotykać z kolegą/kolegami, przyjacielem na kawie, bo ona z nim (jednym czy drugim) chce rozmawiać na tematy o których ze mną nie może (np. teatr, opera, itp itd.). Nie wiem czy w tygodniu się spotykała czy nie ale miała całe dni wolne i czasami wychodziła spotykać się z siostrą czy coś załatwić, niby norma. Tydzień przerwy i jakoś wróciliśmy do siebie. Potem miała pretensje, że nie poszedłem na tą rozmowe o prace bo jednak stwierdziła, że dobrze by było jakbym się przeprowadził. Przez ostatnie 3mc nie chciałem widzieć już jej telefonu bo nie chciałęm się wkurzać, poza tym E. była na tyle inteligętna, że mogła bez problemu coś zataić, więc nie było sensu. Jednak w ostatnich tygodniach znajomości założyła blokade na tel. i często z kimś gadała. Przyznała się potem, że gadała z M. (chłopakiem, którym chodziła 4 lata) ale ją wkurzył i całkiem go już wykasowała. Pracy szukałem dalej, tydzień minął, miałem drugą rozmowe o prace i... też pękło. Bo ona nie chce brać odpowiedzialności za to, że ja się przeprowadze dla nas. Bo ona już nie wie co do mnie czuje. Bo ona chce mieć swoją prywatną przestrzeń, do której nie będe miał dostępu. Bo ona chce się spotykać z kolegami i przyjaciułmi płci męskiej sam na sam na kawie, w kinie (taka obyczajowość??) zarówno teraz jak i nawet po hipotetycznym ślubie. W sumie to mi już, też przeszła chęć być z taką kobietą ale ostatecznie to ona zdecydowała o rozstaniu i chciała to zrobić bardzo szybko, zależało jej na tym aby szybko oficjalnie ze mną zerwać. Na koniec powiedziałem jej tylko, że nie chce mieć już nią kontaktu. E. była osobą o bardzo silnym charakterze, możliwe, że było to wzmocnione lekami jakie brała. Zażartowałem kiedyś wymyślonym określeniem, że jest taką samicą alfa, co się okazało takie określenie kobiet od dawna już istnieje. To nie jest tak, że E. chce oczernić a siebie wybielić. Też zrobiłem pare gaf, może ta zazdrość chociaż wg. mnie nie była przesadzona, to raczej ostrożność z mojej strony. Druga sprawa, że nie zawsze zachowywałem równowage uczuć bo dość mocno chciałem się przeprowadzić, jednak bardziej dla siebie niż dla nas a ona myślała, że to dla niej. Poza tym laska do końca była przeze mnie zwodzona na temat tego ile mam kasy, a troche mam. Pod koniec celowo zciemniłem, że mam tyle i tyle, znacznie mniej niż mam i w zasadzie tydzień później był koniec. Jednak nie łączył bym tego bezpośrednio z kasą, może był to tylko kolejny gwóźdź do trumny. Teraz jak napisałem to tutaj, to widzę, że nie było to "zdrowe". Ale jeżeli ktoś mógłby się podzielić swoją opinią to chętnie przeczytam.
  19. Często my sami nie wiemy co siedzi w naszym czerpie, odradzał bym wolontariat a polecił bym wizytę u psychologa, nie pisze tego żeby Cię obrazić. Dobry psycholog pomaga poznać nam mechanizmy w naszej głowie, na psychiatrę jednak bym uważał. Legenda głosi że jak raz zaczyna się brać psychotropy to już się nie przestaje.
  20. witam kolegów i koleżanki serdecznie, wiele już się nauczyłem czytając wasze historie, mam nadzieję, że jeszcze wiele się nauczę, może niedługo i ja podzielę się swoją opowieścią
  21. Muszę trochę zakontrować szanownych kolegów. Nie używam tego portalu za często ale spotkałem się w sumie z 3 laskami. Jedna mnie zaczęła pantoflić już na początku, druga olała a z trzecią chodziłem nawet kilka miesięcy. Niestety nie okazałem się wystarczająco dobry. Jednak wszystkie laski były zgodne z opisem na portalu. Cóż, może akurat trafiłem na takie, które akurat ceniły swój czas i przy okazji mój. Oczywiście żadna laska nie wpisze, że robi shit testy, że chce mieć faceta, który umie dostarczać zasoby itp itd, to się rozumie samo przez się.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.