Skocz do zawartości

deleteduser169

Samice
  • Postów

    263
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser169

  1. Kameleon ?. To się nazywa umiejętność dostosowania do każdej sytuacji ?. Lepiej brzmi niż borderline ? Ja mam niebieski 12, Czerwony 11, żółty 11, biały 10 ?.
  2. Ja też dołożę swoje pięć groszy. Może kobiety nie wykonują super ważnych zawodów. Może dla niektórych Panów większość Pań wykonuje nieużyteczne zawody. Może bycie księgową, panią w okienku czy na infolinii w korporacji nie zbawia świata, może te czynności nie wnoszą nic wielkiego do społeczeństwa, może nie sprawiają, że świat wchodzi na wyższy poziom rozwoju, ale te czynności też ktoś musi póki co wykonywać. Z takich małoznaczących rzeczy, patrząc z perspektywy ogółu ludzkości i całego świata, składa się życie. Ja pracuję w korporacji, ale w żaden sposób nie czuję się przez to gorsza, nie wstydzę się tego, że siedzę przed komputerem i zarządzam swoim małym grajdołkiem. Nie umniejsza mi to w ogóle. Nie robię nic spektakularnego. Nie wnoszę nic wielkiego dla świata czy dla większej społeczności, tak, patrząc przez pryzmat ogółu społeczeństwa, ono nic ze mnie nie ma. Nic wielkiego mu nie daję. I co w związku z tym? Wnoszę tylko drobnostki dla bliskich i firmy, w której pracuję, dla hospicjum i organizacji zajmującej się ochroną zwierząt, którym co miesiąc przelewam pieniądze oraz dla klasy mojego syna gdzie pełnię funkcję skarbnika i w kółko coś załatwiam. I to mi wystarcza. Robię swoje każdego dnia, pracuję, spełniam się jako matka zajmując się synem, domem i staram się znajdować czas na drobne przyjemności jak chociażby nauka francuskiego czy czytanie książek. Nie odkrywam prawa ciążenia, nie buduję mostów, nie odkrywam szczepionki, Ameryki czy koła na nowo. Jestem zwykłym, szarym człowiekiem, jak miliony innych kobiet. Umniejszanie przez niektórych Panów zawodom wykonywanym przez Panie, pisanie, że są nieużyteczne, obiera taki sam poziom jak ocenianie wartości człowieka przez pryzmat ilości partnerów jak to robi @timida czy pisanie przez @Androgeniczna, że niektóre prace wykonują tylko ludzie z "niszy" (cokolwiek ta "nisza" oznacza) nie znając ich historii i życia. Póki te wszystkie kasjerki, sekretarki czy panie od marketingu uczciwie pracują w swoich zawodach to co jest złego w tym, że jest on taki, a nie inny? Nie musi być użyteczny dla wszystkich, ważne, że jest użyteczny dla jakiejś mniejszej czy większej grupy.
  3. @Quo Vadis? może jakieś hospicjum? https://www.hospicjum.waw.pl/ https://hospicjum.warszawa.pl/o-nas/stowarzyszenie-hospicjum-domowe/ https://fho.org.pl/
  4. Nie uważam aby fakt, że w ciąży chodziłam do pracy, był godny podziwu. Dla mnie to była zwykła rzecz. Jak świat długi i szeroki kobiety będące w ciąży pracowały, pracują i pracować będą. Moja mama dzień przed moimi narodzinami wieszała zasłonki i też chodziła do pracy prawie do ostatniej chwili. Oczywiście wszystko to kwestia indywidualna. Zależy od samopoczucia, względów medycznych (czy ciąża nie jest zagrożona), czy warunków pracy (kontakt z niebezpiecznymi środkami, noszenie ciężkich rzeczy czy duże narażenie na stres). Jeśli samopoczucie i warunki pracy pozwalają na chodzenie w ciąży do pracy to uważam to za coś normalnego. Oczywiście trzeba na siebie bardziej uważać, ale jak napisałam wcześniej, ciąża to nie choroba i należy funkcjonować jak dotychczas, jeśli nie ma jakiś przeciwwskazań. Ja, gdybym miała całą ciążę przesiedzieć w domu, dostałabym chyba pierd%%ca.
  5. @Lalka ja ciążę przeszłam bardzo dobrze chociaż rodziłam bardzo późno bo 3 miesiące przed 35 urodzinami. Zero mdłości. W sumie prawie w ogóle spektakularnych zachcianek. Raz miałam tylko ochotę na barszcz ukraiński, ale byłam wtedy w Grecji więc musiałam obejść się smakiem ?. I ciągle chodziły za mną paczki. Bardzo dobrze się czułam. Ciągle byłam w biegu, a ponieważ jestem z tych "nie potrafię wolno chodzić" czasem łapałam się na tym, że brakowało mi tchu i musiałam zwalniać. W wakacje i nie tylko ciągle gdzieś w drodze, na piechotę. Motorek włączony chociaż ciąża była na karku. Jedyna przypadłość jaka mnie spotkała to nadciśnienie w ciąży. Nie było uciążliwe samo w sobie, ale niestety było zagrożeniem dla życia dziecka więc z tego powodu musiałam 1,5 miesiąca przed planowanym porodem iść na zwolnienie. Do tego czasu cały czas chodziłam do pracy, chociaż droga zajmowała mi ponad godzinę i przesiadałam się dwa razy. Nie musiałam, ale nie chciałam siedzieć w domu skoro dobrze się czułam. W końcu ciąża to nie choroba. Oczywiście każda ciąża jest indywidualna i jeśli kobieta źle się czuje, a pół dnia spędza nad toaletą to lepiej aby została w domu. Wiele kobiet ma tak, że w pierwszych 3 miesiącach "umierają", a potem jest wszystko ok. Ja czułam się dobrze więc pracowałam cały czas do tego wymuszonego zwolnienia. Przytyłam tylko 12 kilo. Szybko zgubiłam po porodzie. Nie dostałam nawet jednego rozstępu. Używałam zwykłego balsamu Nivea, żadnych specjalnych preparatów na rozstępy. Tyle, że ja balsam stosuję codziennie, po każdej kąpieli, odkąd mam kilkanaście lat, więc zapewne to miało bardzo duży wpływ no i być może nie mam tendencji. Jeśli ktoś nie używa na codzień kremów to używanie ich tylko w ciąży może nic nie pomóc, ale jak wszystko, tak i to, to kwestia indywidualna. Ważne abyś nie robiła nic na siłę, ale też abyś nie przeleżała całej ciąży jeśli względy medyczne tego nie wymagają. Będziesz lepię się czuła jeśli będziesz się ruszać chociaż trochę. To prawda co piszesz. Nie jedz za dwoje. To bzdura co niektórzy mówią, że tak należy jeść. Oczywiście możesz czuć większy głód, ale przejadanie się nie jest wskazane. Jedz tyle ile czujesz, że powinnaś, a nie tak jakbyś chciała nakarmić dwie osoby. Tak jak pisze @maggienovak nie czytaj durnych tekstów na forach i nie szukaj w Internecie chorób, które mogą dopaść Ciebie i dziecko w czasie ciąży, co najwyżej poczytaj sobie jak się rozwija dziecko w kolejnych miesiącach. Nie dręcz partnera swoim złym samopoczuciem. Nie ukrywaj, że źle się czujesz, ale nie rób z tego dramatu. Oni też to przeżywają. Też się martwią. Bądźcie dla siebie wyrozumiali. Spacery, pozytywne myślenie i wszystko będzie dobrze. Nie obejrzysz się, a będziesz w nocy wstawała, żeby zmienić pieluchę ? To co mogę jeszcze doradzić to bądź wcześniej spakowana do szpitala. Ja byłam spakowana już dwa miesiące przed terminem porodu. Całe szczęście bo zwykła wizyta kontrolna u lekarza, 3 tygodnie przed porodem, skończyła się cesarką tego samego dnia. Były mąż nie musiał już nic kombinować tylko pojechał do domu i przywiózł gotową torbę. Spakuj się wcześniej. Będziesz spokojniejsza. Może nie dwa miesiące przed, jak ja, ale miesiąc myślę, że będzie ok. Aha... no i gratulacje oraz dużo zdrowia dla Ciebie i dzieciątka ?
  6. To nie świadczy dobrze o ludziach, którzy oceniają innych przez pryzmat wyglądu, w tym np. wzrostu. I nie ma co się cieszyć, że masz takie samo zdanie jak oni. To nie jest powód do dumy. Wręcz przeciwnie. Co innego powiedzieć, że ktoś niższy nie jest w moim guście, a co innego nadać niskiej osobie cech negatywnych np. brak męskości i traktować taką osobę jak kogoś gorszego. To nie wzrost odbiera męskość, a ludzie, którzy przykładają do niego taką wagę. Czyli jednak masz problemy z interpretacją. Ej, nie bądź takim samolubem ?
  7. Nie dość, że masz problemy z poprawnym pisaniem w języku polskim, to jeszcze masz problemy z rozumieniem tekstu. No chyba, że słyszysz to co chcesz usłyszeć. W filmie było, że powiedzenie osobie niskiej, że jest mała, w przypadku mężczyzn, jest dosłownym odbieraniem męskości, a nie, że niski wzrost odbiera męskość. Widzisz różnicę ??
  8. @Morena zacznijmy od tego, że w Polsce, zgodnie z tradycją, pierścionek zaręczynowy nosi się na palcu serdecznym prawej, a nie lewej ręki. Na lewą przekłada się gdy zakłada się obrączkę lub pozostawia się na prawej i nosi razem z obrączką. Skoro miałaś go na lewej to skąd pomysł, że facet mógł go uznać za zaręczynowy? Taki pierścionek, jak na zdjęciu, nosi się jak zwykły pierścionek, a to czy jest zaręczynowy świadczy tylko to w jakiej okoliczności był dany i czy jest noszony na palcu serdecznym prawej ręki. Panowie, szczerze, który z Was pomyślałby, że taki pierścionek, jak na zdjęciu, jest pierścionkiem zaręczynowym gdyby kobieta miała go na lewej ręce, a na prawej nie byłoby obrączki? Natomiast zgadzam się z przedmówcami, że noszenie z sentymentu takiego pierścionka świadczy o tym, że nie zamknęłaś przeszłości, nawet jeśli wmawiasz sobie, że jest inaczej. Ja obrączkę zdjęłam dokładnie w dniu zakończenia mojego związku z byłym mężem, długo przed rozwodem. Nigdy więcej jej nie założyłam. Po co miałabym nosić znak związku, który już nie istnieje? Odeślij pierścionek lub schowaj go na dno szafy, więcej go nie zakładaj, przepracuj tamtą relację i dopiero zacznij się spotykać. Nikt kto nie chce wracać do byłego parrnera/partnerki (nawet podświadomie) nie nosi pierścionka zaręczynowego czy obrączki, a tłumaczenie tego sentymentem jest tylko wymówką. Ps mój pies, którego miałam jak mieszkałam z rodzicami, miał na imię Morena ??, sorki, tak mi się przypomniało ?
  9. W tekście koleżanki nie ma nic na temat tego, że zapomniały, że nadal są żonami i partnerkami, to by zmieniło postać rzeczy. Jest mowa tylko, że przestały chodzić do klubów. Cytuję jeszcze raz: No chyba, że czegoś nie widzę.
  10. Chyba dobrze, że dziewczyny, które zostały matkami przestały latać po klubach, a stały się dobrymi mamami? Lepiej by było gdyby nadal spędzały wieczory na imprezowaniu, a dzieckiem zajmował się tato lub jej lub jego rodzice? Skoro jest dziecko to ktoś musi się nim teraz zająć. Na studia jeszcze przyjdzie czas. Studia nie uciekną, a czas dla dziecka jest tu i teraz. Widocznie doszły do wniosku, że należy zmienić priorytety w życiu. W takiej sytuacji trzeba dokonywać wyborów. Lepiej, że teraz ten czas poświęcają dziecku, a nie zabawie czy nauce, jeśli ta koliduje z zajmowaniem się dzieckiem. To co zrobią jak dziecko podrośnie, czy będę kontynuowały naukę czy nie, to już inna kwestia, ale według mnie dobrze o nich świadczy, że teraz postawiły na rodzinę i opiekę nad dzieckiem. Skąd wiesz? Mówiły Ci to? Bo jeśli nie, to na jakiej podstawie wysnuwasz takie wnioski? Dlaczego zakładasz, że to życie na pokaz, a faktycznie przeżywają dramat? Masz żal, że ludzie "zaglądają" do Twojego życia i próbują narzucić ich styl funkcjonowania, a sama krytykujesz wybory swoich znajomych. Tak jak napisała @szamanka żyj swoim życiem, żyj tak jak Ci pasuje, ale też nie zaglądaj do czyjegoś życia. Twoje życie jest tylko Twoje, tak jak ich życie jest tylko ich.
  11. Nie schlebiaj sobie. Ty co najwyżej swoimi wypowiedziami budzisz politowanie i zażenowanie, względnie śmiech. Ty dalej nie rozumiesz, że nam nie chodzi o to, że mówisz wprost co myślisz, ale to w jaki sposób się wypowiadasz. @Bruxa nie da się nie mieć wrogów (różnego kalibru). Jesteś człowiekiem, żyjesz, poruszasz się wśród ludzi więc zawsze będzie ktoś komu się nie spodoba Twój sposób bycia, to co i w jaki sposób mówisz, jakie masz poglądy, jakie prowadzisz życie, to jak wyglądasz czy nawet co jesz, albo jakaś zazdrosna koleżanka uzna Cię za ładniejszą czy mądrzejszą i z automatu staniesz się jej wrogiem ? Nawet gdybyś stanęła na głowie nie dogodzisz wszystkim. Ważne aby być spójnym ze sobą, traktować ludzi z należytym szacunkiem, nie działać umyślnie na szkodę drugiego człowieka, w kulturalny sposób bronić swoich racji, ale dopuszczać możliwość bycia w błędzie; przyznanie się do błędu to też krok do niwelowania wrogów. Trzeba też umieć być asertywnym, jeśli jesteś za dobra, dajesz sobie wejść na głowę to nie tracisz wrogów, a zyskujesz Tych co Cię będą wykorzystywać, a potencjalna przyszła odmowa to krok do powstania wroga (no bo jak to, zawsze pomagałaś czy robiłaś za kogoś pracę, a teraz nagle sprzeciw). Niestety wrogowie (mniejsi czy więksi) w naszym życiu będą, kwestią tylko jest to czy przysporzyłaś ich sobie swoim nieodpowiednim zachowaniem czy to wrogowie "naturalni", którzy powstali z samego faktu Twojego istnienia oraz to jak będziesz do tego podchodziła, czy uznasz ich za element życia i przejdziesz nad tym do porządku dziennego czy będziesz próbowała na siłę zmienić ich status na "nie wrogowie", co w moim odczuciu jest awykonalne.
  12. Ja tam nie wiem jak inne siostry, nie sprawdzałam, ale ja sobie golę każdego dnia ?. Pewnie dlatego nigdy nie będę feministką ? Nie martw się, dla niektórych liczy się grubość, nie długość ?
  13. @szamanka tylko pamiętaj aby po spowiedzi wycałować go w ten długi... no ten... książęcy krawat ?... się znaczy stułę ? Za stara jesteś, żeby umieć przypiąć szpilkę ? Plus dyskoteki, koncerty, obozy, wyjazdy wakacyjne bez telefonów... taka sama możliwość weryfikacji ilości partnerów jak dzisiaj. Nie widzę różnicy. Ja nie mam nic do tego, że facet wybiera dziewicę, jego sprawa. A to, że kobieta puszcza się na każdej dyskotece to też jej sprawa. Jedynie chciałam zauważyć, że kobiety to nie tylko te dwie skrajności ? My nie sarenki, a himalajskie księżniczki, każda inna niż wszystkie oczywiście ?
  14. @szamanka no i nie głupio Ci teraz ?? Nie dość, że całujesz się na pierwszych randkach (a feee, jak tak w ogóle można ???), to jeszcze doradzasz młodszej (zgaduję), niedoświadczonej (strzelam) koleżance. Idź no wyspowiadaj się z tego moja droga ? Pomiędzy dziewicami, a laskami, które co drugi weekend puszczają się z innym facetem jest cały wachlarz kobiet, które miały kilku partnerów w całym swoim życiu. Świat nie jest czarno-biały, a kobiety to nie tylko dziewice i puszczalskie.
  15. @mirek_handlarz_ludzmi ja mojemu synowi wytłumaczyłam, że potęgowanie to jest mnożenie przez siebie dużej cyfry tyle razy ile wynosi mała cyferka. Specjalnie użyłam słowa duża cyfra i mała cyferka, żeby było mu łatwiej zrozumieć i zapamiętać. I zwyczajnie rozpisałam mnożenie przez siebie tej samej cyfry i poprosiłam najpierw, żeby policzył czy ilość cyfr dużych zgadza się z małą cyferką. A potem miał zrobić to sam. Najpierw więc ćwiczyłam samo rozpisanie działania. Dopiero potem samo liczenie. A to jak to obliczyć to kwestia jak duże cyfry mnoży się przez siebie; małe w pamięci, duże pod kreską, ale zapewne tej metody jeszcze nie zna bo mnożenie pod kreską jest w czwartej klasie, ale później, a nie na początku roku.
  16. Posiadanie empatii i rozumienie tego, że pomoc charytatywna może uratować komuś życie, zdrowie, poprawić jego warunki bytowe, dać szansę na lepszą przyszłość lub zwyczajnie poprawić nastrój w trudnych chwilach, to nie kwestia płci, a wychowania, to człowieczeństwo samo w sobie, płeć nie ma z tym nic wspólnego. Nie generalizuj i nie oceniaj innych kobiet przez pryzmat podejścia naszej koleżanki. Przeczytaj co inne kobiety piszą w tym temacie, w kontekście pomocy charytatywnej, a zobaczysz, że się również nie zgadzamy z @Androgeniczna i jej podejściem.
  17. A kim ja jestem, żebym miała oceniać czy ktoś powinien żyć czy nie? Piszesz, że za kilka lat dziewczynka, której życie uratował @mirek_handlarz_ludzmi, może zostać zgwałcona lub może zarazić się HIV więc nie widzisz logicznego sensu pomagania takim dzieciom. Równie dobrze jutro Ciebie może potrącić samochód i możesz umrzeć więc jaki był logiczny sens tego, że Twoi rodzice inwestowali w Twoje wykształcenie?
  18. Serio? Naprawdę nie rozumiesz sensu w ratowaniu życia innemu człowiekowi, polepszaniu mu warunków bytowych czy poprawianiu mu nastroju w trudnych chwilach? Naprawdę nie rozumiesz dlaczego ludzie zbierają pieniądze na operacje dla dzieci chorych na nowotwory bo ich rodziców na nie nie stać? Naprawdę nie rozumiesz dlaczego ludzie pracują charytatywnie w hospicjum gdzie ludzie chorzy na śmiertelne choroby spędzają swoje ostatnie dni (można chociażby czytać książki dzieciom czy odbierać telefony na recepcji)? Naprawdę nie rozumiesz dlaczego Panowie przebrani za klauny biegają po szpitalach onkologicznych? Naprawdę nie rozumiesz dlaczego ludzie np. organizują malowanie szkół i ośrodków, w których uczą się i wychowują niepełnosprawne dzieci? Dlaczego organizują dla nich koncerty czy pokazy teatralne? Naprawdę nie rozumiesz dlaczego ludzie oddają krew czy szpik? Naprawdę nie rozumiesz dlaczego ludzie oddają jedzenie do punktów, gdzie są przygotowywane posiłki dla bezdomnych lub paczki żywnościowe dla starszych osób, których nie stać na zakup jedzenia? Naprawdę nie rozumiesz dlaczego ludzie wyjeżdżają na misje do Afryki aby chociażby budować studnie czy edukować dzieci, które w życiu nie widziały kolorowego długopisu? Pamiętaj, że Twoje życie nie jest zależne tylko od Ciebie. Nie masz pełnego wpływu na rozwój wypadków, na to co się w nim wydarzy. Nic nie jest dane na zawsze, ani praca, ani zdrowie. Obyś nigdy nie musiała (ani nikt z Twoich bliskich) korzystać z pomocy charytatywnej. Obyś nigdy nie była zależna od obcych ludzi. Obyś nigdy nie potrzebowała pomocy obcych ludzi.
  19. @Azizi na starość psuje się też wzrok więc byłam zmuszona odsunąć monitor od siebie. Zrobiłam to na tyle daleko, że nie dopluję do niego, no chyba, że siadając do stołu potknę się o własne nogi i wyląduję twarzą na monitorze, ale śliniak już kupiłam więc podomka i papucie będą bezpieczne ?
  20. Aż się oplułam ze śmiechu ?... a nie wróć, to ze starości się ślinię ? Oj Ragnar, Ragnar jak ja Ciebie lubię ?
  21. To też nie jest ok. Nie jestem przewrażliwiona. Zwyczajnie mam inne podejście do drugiego człowieka niż Ty. Mnie, w przeciwieństwie do Ciebie, obchodzą uczucia innych ludzi, nawet tych, których nie znam czy znam krótko lub przez Internet. Staram się traktować innych tak jakbym chciała być traktowana sama. Jeśli wyrażam niepochlebne opinie to staram się to robić z taktem, aby nie obrazić drugiej strony, nawet gdy robię to wobec jakiejś grupy, a nie konkretnej osoby. Dla mnie człowiek nie musi zapracować na szacunek tak jak dla Ciebie, dla mnie każda nowa osoba dostaje kredyt zaufania i szacunek z mojej strony i tylko od niej zależy czy je utrzyma czy nie. To nie jest przewrażliwienie ale empatia i przede wszystkim kultura w kontaktach międzyludzkich. Staram się diagnozować swoje złe cechy i nad nimi pracować. Wspaniałe jest dostawać konstruktywną krytykę i umiejętnie ją wykorzystywać. Ty dostałaś tutaj od nas tyle wskazówek co do Twojego niestosownego zachowania, które pomogłyby Tobie w samorozwoju, ale nadal trzymasz się tych swoich "pseudo zasad" pisząc, że taka jesteś. Człowiek może nad sobą pracować i się zmieniać, ale Ty cały czas nie przyjmujesz do wiadomości, że nie wszystko co "wyznajesz" jest dobre. Jesteś tak zastygła w swojej skorupie, że aż żal patrzeć.
  22. No widzisz, a ja głupia "przetłumaczyłam" sobie, że gówno prawię ?. Chwal, chwal ? Ja od 3 lat, odkąd były mąż się wyprowadził, sama spłacam kredyt.
  23. Co kto lubi ?. Moje dziecko na szczęście nie patrzy na marki. No wyobraź sobie, że mój syn ma swoje konto, na które wpłacam pieniądze odkąd się urodził. Nie musisz wierzyć, masz takie prawo.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.