Skocz do zawartości

Ania:)

Użytkownik
  • Postów

    48
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Ania:)

  1. generalnie brak dziecka to najlepsze rozwiązanie
  2. Moim zdaniem, z punktu widzenia biologii, organizm żony działa dobrze w tej kwestii. Biologicznie seks służy rozmnażaniu, więc kobieta po urodzeniu dziecka nie ma potrzeby seksu, nie tylko przez te połogowe 6 czy 8 tygodni (bo ktoś kiedyś tyle ustalił), ale przez cały ten czas, gdy dziecko jest malutkie. Tego nie da się ominąć, można się oszukiwać, że ta potrzeba jest, można się zmuszać, ale czy naturalne biologiczne procesy da się oszukać? Potrzeba pewnie wróci, gdy dziecko podrośnie. Matka natura tak to ułożyła, m.in. dla bezpieczeństwa potomstwa. Natomiast biologiczną normą jest rownież to, że samiec chce dalej zapładniać samice i tutaj mamy biologiczny konflikt interesów. Żyjąc w monogamicznym i trwałym związku, bardzo często po urodzeniu dziecka kobieta będzie się zmuszać do seksu albo mężczyzna będzie się powstrzymywał. Biorąc pod uwagę, że żona się stara, chce tego seksu ze względu na męża, to i tak w tym związku jest dobrze, bo wiele kobiet tego nie robi. Chyba nie ma na to dobrego rozwiązania.
  3. Tak, myślę że masz rację. Trafiłam bardzo dobrze i przede wszystkim oderwałam się od toksycznej rodziny, to jest kluczowe. Zdaję sobie sprawę jakby mogło być ... 😐 Jeśli chodzi o główną bohaterkę tego wątku, wydaje mi się, na tyle na ile mogę ocenić po tym co tutaj przeczytałam, że ona również dobrze trafiła na swojego męża (a przynajmniej nie najgorzej), a jednak ten związek nie utrzymał się z powodu jej zdrad i szukania szczęścia na boku. Miała męża, dziecko, mąż nadal jest bardzo zaangażowany w wychowywanie dziecka, a ona nadal szuka szczęścia i nie znajduje. Mężczyźni, z którymi mogłaby stworzyć związek nie są dla niej interesujący, natomiast mężczyźni, którymi ona jest zainteresowana nie stworzą z nią związku. Pozostaje samotność i/albo szmacenie się z pierwszym lepszym albo psycholog.
  4. Bardzo prawdopodobne!!! Jakbym czytała o sobie - tylko, że u mnie awantury były robione przez rozhiteryzowaną babcię (wcześniej mamę, ale młodo umarła, a ja trafiłam do dziadków), z ojcem nie miałam kontaktu, a dziadek miał się nie wtrącać w moje wychowanie. Babcia nie była nigdy stabilna emocjonalnie, w dodatku miała jakiś problem emocjonalny z moimi rodzicami i chyba z całą rodziną, bo ze wszystkimi była skłócona. Wiele razy płakałam z tęsknoty za ojcem, za ciepłem rodzinnym, a później to już marzyłam żeby jakiś mężczyzna mnie zabrał z tego piekła i uratował... 😑 Różnica u mnie polega na tym, że jestem w szczęsliwym związku, kontakt z rodziną zerwałam z dnia na dzień i (poza wyjątkami typu daleka ciocia) nie utrzymuję tego kontaktu oraz jak nic w świecie cenię spokój i stabilizację w życiu. Dla mnie moje małżeństwo to jest świętość. Myślę, że najgorsze co kiedyś mogłoby spotkać moje dzieci to wychowanie bez ojca, a jeszcze gorzej wychowanie przez dziadków (szczególnie babcię 😐) - jak wspomniałam wyżej, mojej mamy już i tak nie nie ma, a teściowa delikatnie mówiąc jest histeryczką i co 5 minut inna emocja od płaczu po wybuch śmiechu, szantaże emocjonalne, itp. (też samotna matka, po dwóch rozwodach). Potrzeba bycia niezależną finansowo mi została i tak już raczej będzie.
  5. Jeśli chodzi o sprawę z pierwszego posta: - babcia w testamencie przepisała dom na męża (dziadka pana Marcina); - dziadek spadek przyjął sądownie więc dom był wyłącznie jego własnością; - dziadek przepisał dom na wnuczka w ramach umowy dożywocia; - sąd zasądził zachowek od wartości spadku ustawowo należnego córce po śmierci matki; - pan Marcin mimo, że dom był juz jego własnością (i to w ramach umowy dożywocia czyli wolnej od zachowku), przyjął dodatkowo spadek po zmarłym dziadku (jak się okazało w praktyce była to gotówka w kwocie: 3 119 zł) i ten ostatni etap był błędem oraz podpisaniem cyrografu na dom/jego majątek. Skoro pan Marcin wiedział, że jego matka wnioskuje o zachowek (a wiedział, bo pismo przyszło za życia dziadka) i dodatkowo już wtedy dom był wyłącznie jego własnością to powinien odrzucić spadek po dziadku - wtedy spadkobiercą dziadka zostałaby matka pana Marcina albo skarb państwa i o żadnym zachowku mowy by nie było. Pomijam już to, że 3 119 zł w gotówce pewnie było gdzieś w domu więc nie było potrzeby przyjmować tego sądownie/notarialnie. Przyjmując spadek po dziadku pan Marcin niepotrzebnie obciążył swój majątek długami dziadka. Inna kwestia, że dziadkowie powinni przepisać dom na wnuka jeszcze za życia babci (oczywiście w formie umowy dożywocia) i też by nie było mowy o zachowku. Podsumowując, błędy były dwa: - testament napisany przez babcie, zamiast zawarcia umowy dożywocia z wnukiem; - przyjęcie przez pana Marcina spadku po zmarłym dziadku. Nieznajomość prawa niestety 😥
  6. Bardzo przydatny wątek. W Polsce kwestie prawne to dla wielu osób "czarna magia", ludzie nie interesują się prawem, nie znają go, a później jest płacz i problemy. Chociażby nieznajomość prawa w kwestii dziedziczenia jest porażająca, mimo że praktycznie każdy kiedyś w swoim życiu z tym prawem się spotka. Taki przykład: wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że jeśli w małżeństwie nie ma dzieci to mąż/żona nie dziedziczą ustawowo całości spadku, tylko muszą podzielić się z rodzicami/rodzeństwem zmarłej osoby. Drugi przykład: nieobecny rodzic, który nie chce mieć nic wspólnego z własnym dzieckiem, porzuca, zakłada nową rodzinę, nie płaci alimentów, nie ma go w życiu dziecka. W tej sytuacji drugi z rodziców albo inny opiekun faktyczny powinien złożyć wniosek o pozbawienie tego nieobecnego rodzica praw rodzicielskich. Jest to bardzo ważne ponieważ w innym przypadku, gdy ten rodzic będzie żył w niedostatku i zostanie sam jak palec może żądać od dziecka (albo mops w jego imieniu) alimentów czy utrzymania w DPS. W takiej sytuacji, że ojcowie o nas zapomnieli i nadal nie pamiętają jestem zarówno ja jak i mój mąż, teraz nie da się z tym nic zrobić, można tylko mieć nadzieję że nie popadną w niedostatek albo że sumienie im nie pozwoli wyciągnąć ręki do dzieci, którymi od ponad 30 lat się nie interesują. 😒 Taka tykająca bomba trochę, bo naszym opiekunom nie chciało się chodzić po sądach.
  7. Faktem jest że jeśli ktoś trafi na nieuczciwą kobietę (nie wiem jakie są statystyczne szanse) to jest udupiony na całe życie 😐 Niestety, nie ma czegoś takiego jak równouprawnienie w kwestii rodzicielstwa. Mężczyzna jak zrobi testy DNA to są one uznane za nieważne bo działają na niekorzyść dziecka, ale jak kobiecie podmienią dziecko w szpitalu to już DNA robić można i jeszcze odszkodowanie płacić.
  8. Już pomijając empatię, której niektórzy nie mają, przecież to musi być okropny stres żyć w takim kłamstwie. To się może wydać przy badaniu krwi albo przy poważniejszej chorobie dziecka . Zdaję sobie sprawę z tego jakby zareagowała większość kobiet na pomysł DNA. Podobnie jak na intercyzę Mi akurat nie przeszkadza ani jedno ani drugie. Uważam, że to powinien być standard współcześnie. I nie, nie zarabiam więcej niż mój mąż.
  9. ja to tu tylko zostawię Orzeczenie SN nie wiem z czego to wynika, ze w Polsce tak trudno jest podważyć rodzicielstwo. Mąż z automatu wpisany jest jako ojciec, nawet w ciągu 300 dni po rozwodzie, jest minimalny okres czasu na podważenie ojcostwa, a jak ktoś chce podważyć ojcostwo później to staje się wrogiem społecznym nr 1, bo narusza dobro dziecka. Czy matka oszustka dobra dziecka nie narusza? Przesłanka majątkowa to według sądu żadna przesłanka 🙄 Trochę nie rozumiem dlaczego ta dziewczyna z powyższego wyroku tak bardzo broni się przed tym badaniem DNA. Nie chce wiedzieć kto jest jej ojcem? Ja bym poszła na takie badanie jako córka, gdyby tata chciał. Mężowi też bym nie robiła problemów. Kiedyś wspominał, że są w jego rodzinie podejrzenia, że nie wszystkie dzieci jego babci są dziećmi jego dziadka (wygląd totalnie inny). Chciałabym żeby on nie miał takich obaw. Dla mnie DNA to żaden problem tak generalnie.
  10. Nie, nie wiesz lepiej. Nie jesteś częścią tych rodzin i nie znasz ich problemów. Rozmawiałaś kiedyś z tymi ludźmi? Nie mam tutaj na myśli traktowania ich z góry i straszenia sądem. Pytam o normalną rozmowę, która miałaby na celu poznać ich sytuację. Dawno temu to było, ale chodziłam kiedyś do szkoły. Były tam różne dzieci, począwszy od tych z tzw. przykładnych rodzin, poprzez dzieci z rodzin problematycznych, a skończywszy na dzieciach, które teraz nazwałabyś patologią. Wniosek mam taki, że osoby, które miały minimum obecności i zaliczenia na tyle, żeby tylko zdać dalej, jeśli tylko chciały to wyszły na ludzi i nierzadko powodzi im się teraz zdecydowanie lepiej niż ich rówieśnikom z przykładnych, systemowych rodzin. To są ludzie, którzy prowadzą duże rodzinne gospodarstwa rolne albo po szkole zawodowej i praktykach mają fach w rękach, który zapewnia dobre zarobki (nie tylko w Polsce). Z drugiej strony, jeśli ktoś z tzw. patologicznej rodziny nie chce wyjść na ludzi to żadna szkoła, ani tym bardziej żaden sąd mu w tym nie pomoże.
  11. nie odwracaj kota ogonem Problem w tym, że aparat próbuje zmuszać do czegoś rodziców i sterować nimi, za pomocą swoich urzędników, tak jak państwo sobie tego życzy. Mi się zwyczajnie w głowie nie mieści, że rodzice mają coraz mniej do powiedzenia w kwestii swojego dziecka. Tylko tyle i aż tyle. Straszenie sądem rodziców, bo nauczyciel wie lepiej, też mi się w głowie nie mieści.
  12. Już bardziej wyraźnie nie mogłaś rodzicom pokazać, że ich dziecko w rzeczywistości należy do państwa i jak nie jeden to drugi urząd zmusi tych rodziców do realizacji tego co państwo od nich oczekuje. Znowu państwo górą, ludzie nie są gotowi na wzięcie odpowiedzialności za kształtowanie swoich dzieci. Nawet jeśli chcą to robić samodzielnie, to państwo musi im wyznaczyć granice w jakich mogą to robić. Na szczęście edukacja domowa w Polsce małymi kroczkami idzie do przodu, od jutra wchodzi w życie nowelizacja ustawy i wprowadza następujące zmiany: Do teraz sztab ludzi musiał wyrazić zgodę na domową edukację dziecka, w tym dyrektor lokalnej szkoły, do której dziecko musiało być zapisane. Od jutra dziecko można będzie zapisać do dowolnej szkoły w Polsce. Istnieją już szkoły, które nastawione są wyłącznie na edukację domową, tzn. na wyrażenie zgody i przeprowadzenie egzaminów. Problemem było tylko to, że nie były one w każdym województwie/mieście i nie każdy mógł zapisać do nich dziecko. Teraz, gdy nie będzie rejonizacji, rodzice nie będą zależni od lokalnego dyrektora. Jakiś czas temu powstała całkowicie zdalna szkoła, ale mają też ofertę edukacji domowej - nie chcę wymieniać nazwy, żeby nie być posądzoną o reklamę. Czy to jest rozwiązanie dla każdej rodziny? Pewnie nie jest, ale przecież tylko garstka ludzi chce samodzielnie edukować swoje dzieci. Nadal większość ludzi woli, żeby ktoś inny wziął odpowiedzialność za ich zdrowie, za edukację ich dzieci, itp. Mam nadzieję, że nowoczesne rozwiązania w szkolnictwie zmniejszą zapotrzebowanie na nauczycieli stacjonarnych i na etatach zostaną tylko ludzie z powołaniem i z serem do dzieci. Cieszę się również z tego powodu, że rodzice mobilni nie będą przez 10 miesięcy uwiązani z dzieckiem do jednego miejsca "bo szkoła".
  13. Niby nigdzie nie jest wydajna na 100%, ale Polska jest na 1 miejscu w Europie pod względem nadwyżki zgonów w roku 2020 r. a wczoraj czytałam, że w tym roku już zaczynamy bić kolejne rekordy. Rzeczywiście opieka dla kobiet w ciąży jest darmowa, ale teraz ta opieka to teoria. Przychodnie nie chcą przyjmować pacjentek albo opiekują się nimi przez telefon. Lekarze w przychodni bardzo boją się wirusa, ale już do prywatnego gabinetu zapraszają. Oddziały położnicze są przerabiane na covidowe. Wczoraj się dowiedziałam, że w Zakopanem zamknęli oddział położniczy, najbliższy taki oddział to 70 km drogi od Zakopanego. Do tego dochodzi ryzyko rozdzielenia matki i noworodka na tygodnie albo miesiące, jeśli dziecko urodzi się chore albo za wcześnie i konieczność przyjęcia szczepionki aby mieć możliwość odwiedzin takiego dziecka w szpitalu... nic tylko rodzić W teorii niby wszystko działa, ale w praktyce trzeba to sobie wywalczyć albo zapłacić. 😐 Myślę, że każdy zapobiegliwy człowiek dba teraz o siebie na tyle, żeby uniknąć za wszelką cenę szpitala. Ktoś przejdzie dla dietę i zacznie ćwiczyć żeby tylko serce wytrzymało a ktoś inny nie zajdzie w ciążę
  14. Tak jak napisałam, decyzja jeszcze nie jest podjęta. Generalnie wybór taki a nie inny jest spowodowany nie tylko tym obywatelstwem, ale również pracą mojego męża. Jego branża, biorąc pod uwagę kraje europejskie, jest rozwinięta najbadziej w Polsce i w Szwecji właśnie. Czechy jeszcze bierzemy pod uwagę, bo możemy tam mieszkać, prowadzić firmę wg ich prawa i robić zlecenia dla naszych polskich pracodawców. Odległość nie jest ogromna więc można od czasu do czasu wpadać do polskiego biura Mąż raczej nie chce się przebranżawiać i ja się wcale nie dziwię
  15. Zgadzam się z pierwszym tytułowym postem absolutarianina. Niestety, służba zdrowia to jakaś dramat w tym kraju. Nie czuję się tutaj bezpiecznie i dziecka nie urodzę, bo życie jest mi miłe. Od lat chciałam mieć dziecko, a rok temu zechciał i mój mąż. W ciążę zaszłam szybko, były to początki pandemii (w maju się dowiedziałam) i wtedy zaczął się armagedon. Szukałam lekarza, który mógłby mi potwierdzić ciążę i dzwoniąc do kilku przychodni słyszałam nastepujące odpowiedzi: - "lekarz nie przyjmuje na miejscu, tylko telewizyta" - "nie przyjmujemy w czasie epidemii pacjentek, które wcześniej nie były zapisane do naszej przychodni" - "za 4 miesiące mamy termin, zapisać?" - "jest pandemia a pani chce do lekarza iść?". Ile ja się zadzwoniłam, nas tresowałam, łez wypłakałam... Poszłam w końcu prywatnie, też trzeba było czekać, ale krócej i rygor sanitarny jakiś mniejszy. Podczas wizyty lekarka powiedziała, że powinnam iść wcześniej do lekarza i stosować luteinę, teraz już może być za późno, bo ciąża wysokiego ryzyka. Tylko gdzie konkretnie miałam iść skoro lekarze zdezerterowali z frontu? W międzyczasie zaczęłam krwawić, straciłam ciążę w 13 tygodniu - bliźnięta. Drugi raz nie zaryzykuję. Mąż chciałby wyjechać do Szwecji albo do Czech w ciągu najbliższych dwóch lat. Byłam sceptycznie nastawiona, ale pojadę. Raczej wybierzemy Szwecję, bo tam po 5 latach można dostać obywatelstwo. Jeśli urodzę dzieci to poza granicami kraju. Tak, jestem kolejną Polką, której rozmnażać się zachce dopiero po przekroczeniu granicy. Ta bylejakość wszystkiego, godzenie się na wszystko co robią politycy, głosowanie ciągle na tych samych partyjniaków i oczekiwanie że tym razem będzie inaczej, beznadziejna służba zdrowia, beznadziejna policja, podejście tzw. większości itd. mnie dobija Nie mam już siły walczyć. Wybieram opcję "stawiam kreskę na Polsce". Jeśli mowa i niskiej dzietności w powiązaniu ze służbą zdrowia to warto dodać, że polskie porodówki w porównaniu do tzw. zachodnich to też często hardcore i głęboki komunizm.
  16. Jedna z Was pisała, że mężczyzna odejdzie i porzuci dziecko po latach, nie to co kobieta. Kobieta podobno kocha niezależnie od więzów krwi. Proszę, poniżej znajduje się link do nagrania. Można się przekonać jak bardzo więzy krwi nie mają znaczenia dla kobiety Podmienione dzieci Ile znacie kobiet, które wiążą się z samotnymi ojcami i wychowują ich dzieci, rzucają pracę by się nimi opiekować jak swoimi? Ilu znacie mężczyzn, którzy wiążą się z samotnymi matkami i wychowują ich dzieci, utrzymują je jak swoje?
  17. Fajny temat to i ja napiszę kilka zdań. ? Nie lubię ślubów, denerwują mnie one, podobnie jak rozmowy o nich, ponieważ kobiety skupiają się na pierdołach zamiast na głównym sensie tej uroczystości. U nas wyglądało to tak, że zgarnęliśmy świadków i pojechaliśmy w czwórkę do najmniejszego urzędu w okolicy. Była tam genialna pani kierownik od ślubów, na maksa byliśmy skupieni na ślubie. Nałożyliśmy sobie srebrne obrączki, podpisaliśmy dokumenty, porobiliśmy fotki, odebraliśmy akt małżeństwa i wróciliśmy na szybki obiad/kawę do naszego mieszkania. Potem było popołudnie poślubne ... Bardzo dobrze ten dzień wspominam, nic bym nie zmieniła. Od czasu do czasu wejdę na jakieś forum kobiece albo posłucham koleżanek, ale męczą mnie te rozmowy. Dla mnie zawsze sam ślub był najważniejszy. Czytając/słuchając innych odnoszę wrażenie, że ślub jest najmniej ważny. Najważniejsza jest sukienka (niech nikt inny nie zakłada białej, bo zniszczy ten dzień pannie młodej ? ), kolor przewodni, dekoracje, winietki, szlafroczki, oprawa muzyczna, milion innych nieistotnych spraw, sam ślub jest gdzieś na końcu.
  18. Ja bym się zastanowiła czy on nie zaznał seksu z inną podczas tego wyjazdu. Jakaś dziwna ta nagła zmiana. Nie wierzę, że powodem jest przytycie 3 kilogramów - szczególnie przy takiej wadze wyjściowej. ?
  19. Czytałam Rozumiesz, kobieta po 40-tce może już tylko z różańcem w dłoni wnukami się zajmować. Nie to co mężczyzna w tym samym wieku. On dopiero zaczyna życie, ma wysportowane ciało, zdrową skórę bez zmarszczek ... i podnieca młodsze jędrne kobiety Musiałabym z domu nie wychodzić, żeby w takie coś uwierzyć. Owszem znam kilku mężczyzn po 30-tce, na których można oko zawiesić i są bardzo zadbani. Po 40-tce już takich nie znam. Nawet jeśli ćwiczy i bardzo dba o siebie, to jednak po ciele widać wiek. Przynajmniej dla mnie tacy mężczyźni nie są interesujący. Chyba, że zakładamy, że mężczyzna z byle jakim wyglądem chce mieć piękną, jędrną i powabną Skąd wiesz? Byłeś tam? Widziałeś? ?
  20. W tej sprawie zdrada nie była głównym powodem takiego nierównego podziału. Chodziło bardziej o to, że wkład finansowy w związek był nierówny. Żona zarabiała, mąż był na jej utrzymaniu wiec uznała, że majątek jest jej bo mąż nie wykorzystał swoich możliwości zarobkowych i nie wspierał żony. Zdrada prawdopodobnie była przyczyną rozwodu.
  21. Załóżmy, że mąż zarabia, Ty jesteś w domu na jego utrzymaniu ... mąż zdradza, więc zostawia Ci wszystko co zarobił przez te lata, a sam zaczyna życie od zera?
  22. https://www.rp.pl/Rodzina/305059972-Po-rozwodzie-mniej-dla-niewiernego-malzonka-ktory-porzucil-rodzine.html Taki kwiatek na dzisiaj ? Według prawa i zasad wspólnoty małżeńskiej majątek zarobiony w trakcie trwania małżeństwa jest wspólny. Teraz nagle się okazuje, że pieniądze zarobione przez żonę należą tylko do żony. Mój ulubiony fragment. ? Ciekawe, czy sądy tak chętnie będą orzekały na korzyść mężczyzn, gdy żona nie "wykorzystuje istniejących możliwości zarobkowych". Niby mąż nie wspierał żony, a jednak:
  23. @Free Woman weź się zlituj. Przecież nikt tutaj nie napisał, że pełnoletnie dziecko ma w tyłku. W tej rozmowie chodziło o coś zupełnie innego Czytałaś ze zrozumieniem?
  24. Czyli jeśli matka zabrała dziecko, bo jej się znudziło, to ojciec może spotkać się z dzieckiem w terminach wyznaczonych łaskawie przez sąd. Jeśli jednak rozwiedzie się z żoną to tak jakby rozwiódł się z całą rodziną, na której mu nie zależało i lepiej żeby się do dziecka nie zbliżał? Rozumiem z powyższego, że kobiecie porzucającej albo zdradzającej męża bardzo zależało na rodzinie Bo jakoś nie zabraniasz takiej matce kontaktów z dzieckiem, a ojcu owszem. Czy tylko ja widzę tutaj inną interpretację tego samego zachowania, w zależności od tego o którym rodzicu jest mowa? ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.