Skocz do zawartości

Grzesiek

Starszy Użytkownik
  • Postów

    612
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Grzesiek

  1. https://img-9gag-fun.9cache.com/photo/abvVebB_460svav1.mp4
  2. 1. Wpadłem i wyszedłem z zaburzeń lękowych 2. Przeżyłem chyba najgorsze miesiące w życiu i nie załamałem się do końca 3. Przetestowałem dziewczynę i rodzinę, którzy bardzo mnie wsparli 4. Okazało się, że ludzie mnie lubią 5. Zrobiłem wreszcie prawko, nabyłem samochód i jeżdżę 6. Przeżyłem i jestem w dobrym zdrowiu. To był chyba najgorszy rok w moim życiu, ale jednocześnie jestem w stanie wyobrazić sobie dużo gorszą jego wersję. Koniec końców, mimo tragicznego początku, końcówka wygląda już dużo bardziej optymistycznie i jestem w stanie docenić, że przy okazji problemów wydarzyło się też dużo dobrego.
  3. Trochę mnie śmieszy jego pozowatość, chwalenie się autystycznej dziewczynce ile to się nie na samochodów też słabe, ale to co widzę w mediach na temat sprawy nie jest lepsze. Na przykład gość był kilkukrotnym mistrzem świata w kickboxingu. Wikipedia twierdzi jedynie, że to "były kickboxer", a poza tym mizogin. Wszyscy, którzy o tym piszą starają się go na siłę zdyskredytować, bez jakiegokolwiek uznania dla tego, co w życiu osiągnął pracą i od zera. A co do zarzutów, nie mi oceniać, sąd coś zdecyduje, oby był niezawisły i nieskorumpowany.
  4. Ale jaka szrzerość! Spanie, jedzenie, netflix. Jestem pod wrażeniem
  5. Dopóki nie przeradza się to w obsesję lub nie jest groteskowe, chyba nie ma co się czepiać. Niektórzy mają prawdziwe problemy z wyglądem i jeśli chcą je poprawić za własne pieniądze, to droga wolna.
  6. Gdy kobiety zajmowały się życiem nie było czasu na podjudzanie koleżaneczek i wszystko się jakoś kręciło. Teraz nawet jak nie masz koleżaneczek, możesz napisać na zamkniętej grupie na fejsbuku i tam znadziesz tysiące bezrobotnych koleżaneczek które chętnie doradzą.
  7. Z tego co słyszałem o innych krajach, w Polsce jest bardzo czysto. Niestety ludzie to brudne zwierzęta i pedantyzm nie leży w naszej naturze. Ja osobiście nie narzekam na czystość na ulicach, kiedyś było dużo brudniej. Co można policzyć na minus, to od czasu wprowadzenia przymusu segregowania śmieci na podwórkach widać więcej usyfionych kontenerów, bo spółdzielnie nie budują altan, a śmieci odbierają raz na tydzień. Natomiast co do syfiarstwa Pań, owszem, zdarzają się brudaski, ale to jest kwestia wychowania, więc nie dzieliłbym tego na płeć, tylko podług rodziny. Można by argumentować np, że aspirujące do klasy średniej rodziny są czystsze niż jakaś inna grupa rodzin. Jak ktoś się wychował z karaluchami, to potem mu nie przeszkadzają, cała filozofia.
  8. Wolne zawody fajne są. Trzeba się trochę nachodzić za klientami, ale generalnie jakość życia w porównaniu do pracy na etacie to niebo i ziemia. Co mi po tym, że mogę zarobić dajmy na to 10k miesięcznie, jeśli muszę pracować po 8h dziennie + dojazdy, nadgodziny i despotyczny szef? O ile tylko się nie wydaje na głupoty, spokojnie można się utrzymać za 3k/mies. pracując po 3h dziennie, a pozostały czas przeznaczyć na cokolwiek. Ja na przykład lubię spać do południa. Liczy się stawka za godzinę, o ile to jest odpowiednio wysokie, to można żyć jak wolny człowiek. Pierwsze i najważniejsze pytanie: O ile jestem szczęśliwszy jeżdżąc wypasionym autem w porównaniu do roweru? O ile jestem szczęśliwszy wyjeżdżając na wakacje na Teneryfę w porównaniu do odwiedzania okolicznych, polskich, atrakcji? Odpowiedź brzmi: to zależy od mindsetu. Doceniajmy małe rzeczy i nagle się okazuje, że 3k spokojnie wystarcza, można nawet coś odłożyć i zajmować się w życiu tym, co się chce. A jeśli się chce coś kupić droższego, to można zawsze zwiększyć sobie nakład pracy na jakiś czas i odłożyć, Niestety inflacja robi swoje i trzeba też swoje stawki sukcesywnie podnosić, albo po prostu pracować 4h dziennie zamiast 3, no ale cóż. Wszystko lepsze niż etat w korpo.
  9. @pawelwielo Ziomeczku. Wnoszę o opanowanie się. Opisałeś sytuację i całe (tym, którym się chciało) forum powiedziało Ci co sądzi. Może czas się zastanowić, czy kilkadziesiąt osób, które to przeczytało nie ma racji? Jak ktoś napisał, nie widzisz w ogóle swojej roli w całej sytuacji. Jak Ty się masz czegoś nauczyć, skoro nie chcesz się zastanowić nad tym, co robisz? Wyzywanie forum od białych rycerzy jest skrajnie śmieszne, bo gdzie jak gdzie, ale nie tutaj. Jakieś wzywanie administracji, jakieś gierki pod poczucie winy i zgrywanie ofiary? Błagam, na nikogo to nie działa. Także tak, czas rozpocząć introspekcję kolego. Trzeba zacząć myśleć. Autentycznie dawno nie widziałem takiej degrengolady. Jestem pod wrażeniem.
  10. Przeglądałem sobie memy późno w nocy i zobaczyłem nagranie pokazujące jakiś ziomeczków z armii, którzy byli różnego koloru skóry i uśmiechali się do kamery z podpisem "Celebrate our differences". Jest to też hasło postępowego multi-kulti, powtarzane co i raz gdzie się da. I ja się chciałem zapytać czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć z jakiego powodu to jest dobre lub chociaż lepsze niż celebrowanie tego, co nas łączy? No bo tak, jestem w stanie zrozumieć, że różnice pomiędzy poszczególnymi osobnikami tego samego gatunku powodują, że na wypadek poważnych problemów jest większa szansa, że któryś z rodzajów tego gatunku przetrwa i gatunek nie wyginie. Podobnie ze stabilnością oferowaną przez różne systemy polityczne, różne kraje czy nawet regiony. Jeśli któryś z nich zacznie działać w kierunku swojej zagłady, reszta ma to w nosie i ludzkość żyje dalej. Nawet to, że poszczególni ludzie mają różne cechy osobowości, że są tacy, którzy lubią przewodzić i tacy, którzy lubią podążać, bardziej i mniej agresywni i tak dalej, działa w ten sposób. ALE. Ze wszystkich różnic między ludźmi kolor skóry jest jednym z najmniej znaczących czynników w czymkolwiek. No tak, mamy pewne statystyczne różnice wzrostu, siły czy inteligencji, ale to nie ma żadnego znaczenia na poziomie jednostkowym. Ilość melatoniny w skórze wpływa bezpośrednio praktycznie na reakcję na słońce. To zupełnie bez znaczenia, jaki kolor skóry ma człowiek. Po co celebrować tę zupełnie bzdurną różnicę, podkreślając przez to podziały, kiedy można celebrować, fakt że jednak 99% rzeczy jest podobne. Tak samo, co z tego, że ktoś tam jest gejem czy lesbijką, czy którąś inną literką w skrócie? Premiujmy to, co ma znaczenie, np. bycie dobrym człowiekiem, działanie we wspólnym celu społeczności (patriotyzm), bycie tego samego gatunku nawet. Generalnie zdecydowana większość ludzi przechodzi przez te same rzeczy w życiu, różnice są kosmetyczne. O ile lepiej ludzie by się traktowali, gdyby wiedzieli że sąsiad to człowiek taki jak oni, tylko głosuje na inną partię, która i tak jest tym samym co pozostałe? I ja wiem, że nasuwającą się odpowiedzią jest celowe tworzenie podziałów celem zarządzania, a może nawet deterioracji społeczeństw zachodnich. W Ameryce nie mogą przestać patrzeć na kolor skóry i cały kraj na tym cierpi, a pośrednio wszystkie kraje w Amerykańskiej strefie wpływów, bo to przełazi na nas. Może jednak jest coś, co tłumaczy to zjawisko lepiej. Niedobrze jest zakładać złą wolę. Toteż ponawiam pytanie: dlaczego celebrowanie różnic jest dobre? Takie nocne rozkminy.
  11. Dokładnie w tym tkwi cała przewrotność kampanii/badania/filmu. Definicja jest błędna, ale odnosi się do czegoś, co wywołuje bardzo konkretne skojarzenia.
  12. Na podstawie części tego komentarza rozmawiałem dziś o tym ze swoją dziewczyną. Doszliśmy do następujących wniosków: 1. Jest wiele różnych sytuacji, które można nazwać molestowaniem. 2. Kobiety (w tym moja) czują się niekomfortowo z powodów różnorakich, i to jest dla nich podstawowe kryterium molestowania. Co za tym idzie liczy się też osoba molestującego, a nie tylko sama czynność. 3. Pojawia się problem jak karać osoby "molestujące" natarczywym wpatrywaniem się, czy wysyłaniem dick-piców. Wygląda na to, że niektóre rodzaje molestowania powinny skutkować procesem i skazaniem, a niektóre nie. Chyba linia podziału karalne/niekaralne przebiega gdzie indziej niż pokazuje kampania, co pokazuje nietrafność definicji użytej w badaniu. 4. Pierwszym skojarzeniem mojej dziewczyny na słowo "molestowanie" jest obmacywanie. 5. Nie tylko mężczyźni molestują kobiety. O dziwo kobiety też molestują kobiety. I mężczyzn. 6. Kampania prezentuje praktycznie odwrócone statystyki stosując definicje wg. przeciętnej Kowalskiej (patrz pkt 4). W rzeczywistości (według tego samego badania IPSOSu) ze 20% kobiet doświadczyło molestowania w klasycznym tego ujęciu. Pozostałe 60-coś% było molestowane wzrokiem lub seksualnym komentarzem. 7. Te 20% to nie jest mało, problem istnieje, ale kampania i film przedstawiają to w sposób kłamliwy, o ile ktoś nie zagłębi się w temat. 8. Byłbym całkiem usatysfakcjonowany, gdyby w filmie umieszczono planszę pt. "W Polsce 84% kobiet doświadczyło molestowania" i potem "60% z nich było molestowane poprzez niestosowne wpatrywanie się". Ewentualnie dać po prostu tabelkę z wynikami z podziałem na formę molestowania. Bardzo mi się podoba, że mogę z nią tak pogadać i dziewczyna myśli na bieżąco, a nie tylko powtarza jak papużka mainstreamowe narracje.
  13. Nie ma co się zadręczać i testować. Niezależnie od wyniku, samo zajmowanie się tematem jest czymś przeciwproduktywnym. Albo mamy zdrowy fajny związek i cieszymy się tym co mamy, albo mamy niezdrowy, niefajny związek i musimy się testować. Jeśli to ten drugi przypadek, to lepiej już od razu zerwać i nie psuć sobie krwi. Jakieś elementarne zaufanie i pewność siebie musi być, a jeśli ktoś jest bardzo nieufny w kwestii zdrady, to samym swoim nastawieniem zwiększa szanse na to, że zostanie zdradzony. Ogólnie najlepszy plan na nie zostanie zdradzonym, to bycie najlepszą wersją siebie + jasne postawienie sprawy na początku związku czym potencjalna zdrada zaskutkuje. Fajny związek, z wartościową osobą + pewność straty tego zniechęca bardzo skutecznie. A jeśli jednak nie zniechęci, to trudno, nie była tego warta.
  14. Słuchaj siebie, stój w prawdzie i nie bój się. Łatwo powiedzieć, co?
  15. To w oczywisty sposób nie o to chodzi. Kobiety nie są w centrum uwagi rządzących, tylko pieniądze, władza, kontrola i własna bezkarność. Widzisz, w tym rzecz. Człowiek może się zagapić, może nie zauważyć znaku, może mu pies przed maskę wyskoczyć. Chyba po prostu ubolewam nad dotkliwością takich błędów. Wystarczy trochę pecha, zbieg okoliczności, policjant mający akurat zły dzień, spieszący się pieszy wybiegający jak debil, zmęczenie, cokolwiek. I człowiek z reguły jeżdżący spokojnie i uważnie może się nabawić problemów na całe życie. Z jednej strony, takie zasady gry. Prawdziwe prędkości, prawdziwe życie, prawdziwe kary. Coś jednak we mnie idealistycznego podpowiada mi, że to niesprawiedliwe, żeby jeden moment nieuwagi skutkował tak poważnie. Albo po prostu muszę się przyzwyczaić i "dorosnąć" do tego. Niektóre rzeczy w życiu są poważne. Szkoda, ale też to dobrze. Życie byłoby mdłe bez ryzyka i bez realnych konsekwencji. Ale niesmak pozostaje.
  16. Dzięki za merytoryczną odpowiedź. Pobrałem książkę i przeczytam na pewno. Staram się w sobie wyrobić nawyk jeżdżenia przepisowo, ale błędy się niestety zdarzają, a takie sytuacje gdzie logika i obserwacja podpowiadają jedno, a przepisy drugie są szczególnie zdradliwe. Jazda w dużym mieście to częste spotkania z innymi uczestnikami ruchu i pieszymi, błędy będą się trafiać. Jak widzę nowy taryfikator mandatów i punktów, to naprawdę niewiele potrzeba żebym przez dwa błędy został wysłany w długi i na kurs prawa jazdy.
  17. Mam kamerkę, całe szczęście. To jest jakieś zabezpieczenie w przypadku niejasnym, chociaż zgodnie z literą przepisu wyprzedzanie w korku też jest wyprzedzaniem i prędkość nie ma znaczenia. Ktoś miał/słyszał o sytuacji, gdzie udało się przed sądem wybronić kamerką z takiego wymuszenia rozbójniczego policjantów? + jakie samochody są podejrzane? Jakieś konkretne marki/modele?
  18. Czołem Bracia. Pytanie mam natury praktycznej. Otóż będąc świeżo upieczonym kierowcą postanowiłem się dokształcić jak nie zabić siebie ani innych i zacząłem oglądać filmiki "Jedź Bezpiecznie" Krakowskiego TVP3. Miła prowadząca, zadufany prowadzący, prawdziwe sytuacje z dróg i nawet rzeczowe porady. Ale jedna rzecz mnie męczy. W tym programie rutynowo łapią kierowców "wyprzedzających" na pasach lub tuż przed nimi, czasem także w sytuacjach gdzie każdy na logikę by pojechał, bo wiadomo, że pieszych nie ma. Zarzucę filmikiem, żebyśmy wszyscy wiedzieli co mam na myśli. Mam na myśli fragment zaczynający się 5:29. Kierowca popełniający wykroczenie widzi, że pieszych nie ma, a nawet jeśli są, to nie wejdą, bo samochód z lewej nawet nie zwalnia. Jedzie parę km/h szybciej, Gdy widzę, że samochód obok/przede mną zwalnia, robi coś dziwnego, to wiem, że mogę się spodziewać pieszych i sytuacja jest oczywista. Ale jak mam się pilnować w sytuacji, gdy zagrożenia nie ma? Albo druga sytuacja: Dwa pasy, prawy pas rusza po zatrzymaniu i przepuszczeniu pieszych, ja jadę lewym. Skoro rusza, to pieszych nie ma, po swojej stronie widzę, a wyprzedzając ruszający samochód i tak popełniam wykroczenie. Rozumiem zamysł tego przepisu, też nie chcę nikogo zabić. Czy to jest tak, że większość mandatów za to wykroczenie to jest po prostu zasilanie budżetu i trzeba się bardziej rozglądać za zaczajoną policją? Jak tu zrobić dobrze? Jakie Wy macie metody na niezabijanie pieszych na przejściach i jednoczesne niedawanie po hamulcach za każdym razem przed przejściem? Liczę na jakieś porady.
  19. Moim zdaniem klapa powinna być normalnej wielkości, zgodnie ze współczesną modą. Nosząc zbyt szerokie klapy ryzykujesz, że ktoś posądzi Cię o bycie staromodnym, choć z drugiej strony lata minione wracają na salony, więc jeśli idziesz na potańcówkę w stylu retro, szerokie klapy mogą być pożądane. Podsumowując, wszystko zależy od pewności siebie.
  20. Jeśli nie masz zamiaru zobaczyć w życiu pacjenta na oczy to się zgadzam, obciążenie psychiczne jest o wiele mniejsze. Dochodzi natomiast pytanie w jakim stopniu całkowity teoretyk może być uznawany i uznawać siebie za autorytet w dziedzinie. W HR tego problemu nie ma, ale jest to niestety wylęgarnia biurw, które mają władzę i się szarogęszą po firmach.
  21. Jedyny problem z tym jest taki, że psycholog to nie jest zawód dla każdego. Słuchanie problemów ludzi przez bite kilka godzin dziennie, dzień w dzień, często przypadków prawdziwie beznadziejnych, często bez żadnych mierzalnych postępów może człowieka przybić. Co z tego, że w wieku 25 (bardziej realistycznie 30) lat będziemy mieli doktora i fajne zarobki, jeśli przy 40 będziemy całkowicie wypaleni zawodowo? Niestety psychologami zostają najczęściej osoby mające problem same ze sobą albo takie z chęcią pomocy bliźnim. Co znaczy mniej więcej tyle, że albo już są szurnięte, albo będą jak trochę popracują w zawodzie. Czy warto? To wbrew pozorom nie jest łatwa praca. Zawsze uważałem drogę technikum - matura - inżynier za drogę przeciętną, ale nobliwą zarazem, z dobrymi zarobkami. Relatywnie krótki czas spędzony na edukacji, praktycznie gwarantowana praca i jednocześnie tytuł naukowy. W sensie spawacz po zawodówce może nie ma szacunku u ludzi, ale spawacz-inżynier już tak. Wadą jest nieporównywalnie cięższy rodzaj wykonywanej pracy (przynajmniej fizycznie, psychika Ci raczej od tego nie pęknie) i trudniejsze studia, gdzie trzeba już chociaż trochę kierunki ścisłe ogarniać. Na psychologii dyplomy dostają z założenia wszyscy. No i ze wszystkich osób jakie znam, które poszły na psychologię nie znam wielu, którzy faktycznie pracują w zawodzie. Faktem jest zapotrzebowanie na psychologów, ale faktem jest też ich nadprodukcja, która przez wiele lat wysyłała ich prosto do Maca. No i dodam jeszcze, że doktorat dla przeciętniaka nie jest łatwą sprawą. Nie znam żadnego doktoranta, który nawet na kierunkach humanistycznych, nie byłby doprowadzony na skraj załamania psychicznego w skutek ogromu przedsięwzięcia zestawionego z brakiem wymiernej pomocy ze strony uczelni. Jak było wspomniane, doktorzy to 0,4%, magistrzy to pewnie bliżej 20%. To nie jest bez powodu. Wiele osób odpada gdzieś w trakcie po takim zderzeniu z rzeczywistością.
  22. Zwisaj sobie na drążku, potem na czymkolwiek. Zwykły drążek jest prosty, ale już coś nieco grubszego (trzepak np), albo kanciastego i robi się wymagająco. Jak dalej za łatwo to na jednej ręce na raz.
  23. Portal upadł, pisało na nim kilka osób, a nikomu innemu się nie chciało. Coś poszło bardzo nie tak, ten system nie działa. Gdyby to było dobre, portal działałby dalej, a tego wątku by nie było. + Nie musisz pytać, spójrz przy nicku czy wpłaciłem pieniądze. Nie udzielam się tu, żeby się bronić od oskarżeń/oskarżać jakąkolwiek konkretną osobę, tylko żeby uzyskać zadowalający efekt końcowy dla przyszłości forum, do którego mam sentyment. Dokładnie tak. Trzeba w pierwszej kolejności zadbać o nowych użytkowników. Podobają mi się niektóre pomysły tutaj, w szczególności wejście na inne popularne social media, reklamowanie się gdzie się da i budowanie rozpoznawalności (może jakaś firma PR?), opcja wyłączenia reklam za drobną opłatą, opcje premium (więcej lajków, nieskończone edytowanie postów itp.). Stosując się do prośby, powiedziałem co myślę i na tym skończę. Mam wrażenie, że mój punkt widzenia został pozytywnie przyjęty, a przynajmniej zauważony przez osoby decyzyjne i to mnie satysfakcjonuje. Mogę się jeszcze na koniec zobowiązać do wyłączenia adblocka na forum jeśli reklamy nie będą zbyt napastliwe. Z ciekawością czekam na rozwój sytuacji. Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.