Skocz do zawartości

gaźnik

Użytkownik
  • Postów

    139
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez gaźnik

  1. Oczywiście wysyłam właśnie pytanie czy to jeszcze możliwe. W temacie przedawnienia się roszczeń, cytuję: Do terminów przedawnienia roszczeń regresowych, co do zasady mają zastosowanie przepisy kodeksu cywilnego, zgodnie z którym roszczenia przedawniają się po upływie 6. lat, a dla świadczeń okresowych lub związanych z działalnością gospodarczą - po upływie lat trzech. Bieg terminu przedawnienia roszczenia regresowego liczony jest od dnia, w którym zostało spełnione świadczenie. czyli w przypadku bardzo długiego kredytu mieszkaniowego, zanim spłacisz tę mityczną połowę, to ci lwia część się przedawni, no nie wierze.
  2. @JAL Prawomocny wyrok określa mi konkretną datę do kiedy mam ją spłacić - połowa czerwca tego roku. Raty płacę oczywiście miesiąc w miesiąc spłacając kredyt i jednocześnie rośnie w ten sposób dług Myszki wobec mnie. Ten sposób rozwiązania jaki przyjęła Myszka przekreśla pomysł przepisania kredytu na mnie. Bo ona mi wysyła smsy "czekam na kase" - więc jak już jej oddam, to nie przepiszę kredytu na siebie, bo zapłacę za 1,5 mieszkania. Wtedy nie mam interesu w oderwaniu jej od kredytu. Niech swoją część spłaci tym co dostanie ode mnie. Tylko jeśli teraz mogę jej naskoczyć to wiesz jak to się skończy? Auto, wakacje? ciuszki, ajfony? I zaraz kasa się rozejdzie. Podoba mi się pomysł z wystąpieniem o wydłużenie terminu spłaty. Podsunę go adwokatowi. Ustaliłem tak z adwokatem na razie: - składa on o spłatę zasądzonych dla mnie przez 2 instancje kosztów sądowych. Tego myszka też nie zauważa, cala ostrość skierowana jest na jedno zdanie: ile mam jej zwrócić, cała reszta nieważna. To pójdzie szybko, bo wyrok jest już prawomocny więc szybka piłka i komornik. - wysyła pismo do niej o zwrot połowy wszystkich kolejnych wpłat - zobaczymy co odpowie. Chociaż wieloletnie doświadczenie mówi mi, że wogole nie odpowie na to. I teraz właśnie zależnie od tego, gdybym wiedział czy ja już mogę wystąpić o regres, czy nie, to kierujemy sprawę do sądu. Czy koszty będą niewielkie? No zależy jak na to patrzeć. Przypominam że to ja płacę od lat za wszystko sam, a i szybko muszę zwrócić jej kwotę za którą mozna kupić naprawde fajne nowe auto.
  3. To prawo jest bez sensu, mam nadzieję że są jakieś nowsze postanowienia, no ale jeśli nie, to jestem zmuszony się dostosować. W przypadku dużego kredytu, strona mająca wszystko w dupie ma wieeele lat spokoju, a ta płacąca nie dość że spłaca za dwoje, to jak dojdzie do połowy, to musi płacić nadal, i ewntualnie prosić o zwrot o ile się nie przedawniło.
  4. Spłącić muszę swoją myszkę. Tak, mam termin, jeszcze nie minął, robię wszystko by wypełnić to zgodnie z wyrokiem. Chyba nie jest, ja banku nie informowałem, nie wiem czy sąd to robi, pewnie nie. Spłaty są oczywiście płacone z mojego konta zgodnie z harmonogramem. Cholerka, tej części to nie rozumiem... no mam postanowienie sądu: Mieszkanie od dnia tego i tego należy wyłącznie do Gaźnika, Pani Myszka zostaje wypisana. Pan Gaźnik musi jednak zwrócić połowę wartości mieszkania Myszce - wartość wyliczył biegły, bo ja w sądzie podałem wartość realną a Myszka "miliard pińcet". Jednak sąd jednocześnie uwględnił od razu te wpłaty ktore dokonałem od rozwodu do wyroku. I o tyle obniżył tę spłatę na rzecz Myszki. Przypomniał też w mowie końcowej Myszce, że nie płaciła za kredyt, więc dostaje połowę wartości pomniejszoną o te lata. A dalej ma płacić. Pnieważ od wielu lat Pani Myszka nie ma najmniejszej ochoty zrobić nic z mieszkaniem, kredytem, czymkolwiek. Po prostu udaje że tematu nie ma, a pytana odpowiada, nawet w sądzie "przecież nie będę płącić jeśli tam nie mieszkam. czy Twoim zdaniem mogę zakładać sprawę o zwrot kolejnych rat już teraz? Z mieszkaniem mogę robić wszystko, ale ciąży na mnie kredyt, a ona ma 50% tego kredytu. A to znaczy, że jednak nie wszystko, bo do wszystkich dużych ruchów potrzebna jest zgoda banku i jej podpis.
  5. Koledzy, czy wy czytacie poprzednie wpisy? ja byłem już u kilku adwokatów. Każdy mówi co innego.
  6. 1. Nie mam, ponieważ muszę wyrokiem sądu ją spłacić - to jest duża kwota. Ona nie rozumie co zaszło, bądź (bardziej prawdopodobne) robi celowo na złość nawet kosztem robie sobie kuku. Latami unikała rozwiązania problemu, twierdząc, że skoro się wyprowadziła to nie musi płacić, ale być właścicielem to już jej pasowało. W końcu skierowałem sprawę do sądu. Mieszkanie przyznano mi, nakazano ją spłacić, a jej płacić podpisany kredyt. 2. Oczywiście można przestać płacić, ale bank ma dwóch kredytobiorców, wcale nie jest powiedziane że do niej się skieruje, a już na pewno wpisze nas na listę dłużników i będzie groził zerwaniem umowy - wolę tego uniknąć. 3. Właśnie w tym jest problem! Przepisy w tym kraju są tak niejasne, że nie ma jednej konkretnej odpowiedzi! Dlatego szukam speca w temacie i jak to ugryźć. Wyroki mówią - należy płacić podpisany kredyt, jedna strona ma prawo do zwrotu połowy, ale inny przepis sprzed lat mówi o czymś takim, że możesz to zrobić gdy spłacisz "swoją połowę". Tylko nikt nie wie czym jest ta "swoja połowa". Ponadto roszczenia długów przedawniają się, a to są sumy duże, więc to będzie trwać latami i się przedawni, i co wtedy? ja jestem gotowy zapłacić bardzo dużo za przecięcie tego wrzoda, tylko że opinie są tak różnie, że sam nie wiem jak to rozwiązać. Oczywiście nie muszę dodawać, że dostaję smsy od niej "Kiedy mi zwrócisz MOJE pieniążki?" (termin nie minął), A gdy ja zapytałem "Kiedy zaczniesz spłacać swój kredyt?" to dostałem odpowiedź że jestem nienormalny jeśli myślę że będzie płacić za kredyt skoro tam nie mieszka. Braty, to jest jakaś paranoja.
  7. Myślałem że forum jest od porad i pomocy. Myliłem się? Nie chcesz, nie pisz w tym wątku. Jeśli go czytałeś, to przeczytałeś, że mam prawnika - a prawnik sam nie wie jak to ugryźć. Czy regres należy się po każdej z rat, czy po polowie pozostałej kwoty. I jak tę kwotę policzyć. W złotówkach czy w CHF? Nie chcę sprzedawać mieszkania. Gdzie ja teraz za taką kwotę kupię tak duże mieszkanie w tej lokalizacji? Nie wiem czy bym na kawalerkę uskrobał, serio. Ceny poświrowały kosmicznie. Co znaczy że żona chce byś ty płacił za nią? Moja też chciała Sąd jej to wyjaśnił, chociaż myślałem że ona to dobrze wie. Jest współkredytobiorcą to jest zobowiązana a nie "ona chce".
  8. Umowa oczywiście na nas oboje, oboje kredytobiorcy solidarnie odpowiadają za spłatę. Gdyby było jak piszesz, to mógłbym dochodzić zwrotu po 30 latach, czyli dawno dawno by się przedawniło. Mogę, ale nie chcę pchać się w płacenie prawnikowi i koszty sądowe, jeśli mam te sprawę przegrać ;( Jestem bezsilny, bo ona mi się śmieje w twarz i grosza nie ma zamiaru zapłacić, prawo mówi o przedawnieniu po 6 latach, a połowę pozostałego długu to ja spłacę za wiele lat. Nie mogę nawet nadpłacać, bo sąd to może odebrać jako działanie na jej niekorzyść (mogła nie wyrazić na to ochoty) czyli muszę płacić wg. charmonogramu, czyli bardzo powoli miesiąc po miesiącu. Tak więc Mógłbym pozwać ją o zwrot np. za 10 lat, a po 6 się to przedawnia. Przecież to jest jakaś paranoja. Każdy miesiąc to jest nowe zobowiązanie, to powinno się rozliczać przy każdej płatności. Jestem jakimś niewolnikiem, który spłaca jej część kredytu, nie mogę nawet mieszkania sprzedać (ona oleje podpisanie czegokolwiek, zakwestionuje cenę, cokolwiek by zrobić na złość). Więc płacę za dwoje, a ona mi wysyła smsy kiedy oddam jej część spłaty (pracuję nad tym). Nie mam już siły.
  9. Tak, to wiem. Szczegóły to ja mogę opisać, chociaż to długie i komplikowane. Chodzi o to że nie jest spłacona jeszcze połowa kredytu, a rata jest co miesiąc. czy mogę wystąpić o regres połowy kwoty każdej z rat? Bo jeden mówi że oczywiście, drugi że nie. Przepisu jasnego nie potrafię znaleźć. O, szybki przykład, to będzie jasne o co pytam: Kredytu zaciągnęliśmy 100 000. Spłaciliśmy powiedzmy 5000 (z majątku wspólnego). Rozwód. Pozostało 95 000 które spłacam sam. Spłacam i spłacam, jest jeszcze 60 000 do spłaty. 5000 było z majątku wspólnego - nie liczy się. ja spłaciłem 35000. czy mogę teraz wystąpić o zwrot połowy z tych 35 tys. czy czekać muszę aż spłacę 47 500? Przecież to jest bez sensu.
  10. Bracia, czy jest tutaj ktoś, kto może udzielić mi konkretnej odpowiedzi i pomocy? Im dłużej się borykam z tym problemem, tym większy mam mętlik w głowie, i słyszałem już różne wersje od prawników: Bardzo mi na tym zależy, ponieważ jestem nieźle dymany od lat przez byłą żonę, jestem na skraju wyczerpania i nie wiem jak problem ugryźć. Czy regres należy mi się od każdej zapłaconej raty kredytu, czy muszę czekać aż sam spłacę połowę? Zdania są podzielone. Jeśli ktoś speca od takich spraw w stolicy, lub potrafi udzielić mi rady - będę bardzo wdzięczny, tracę już siły.
  11. No cześć! Co za Honda?
  12. Dużo już napisano, więc tylko dwie uwagi: - zakładaj własne konto i tam trzymaj swoje pieniądze, będą ci potrzebne. A na wspólne przelewasz dokladnie tyle co żona. - nie wciągaj w to i nie rozmawiaj o tym z jej rodzicami! uwierz, sprawdzałem to też na sobie. Jak ktoś mądrze napisał wyżej - teraz jej rodzice chcą by wasza rodzina była OK, więc ci przytakują i widzą winę ich córki - dość obiektywnie. Jak już sprawa będzie w sądzie, potrzebne będą zeznania w sprawie dzieci itd itp., ona po nich sięgnie, a oni nie staną przeciw własnemu dziecku. Koniec końców będą jej bronić, ona im nakręci makaron na uszy i uwierzą że jest niewinna a ty jesteś potworem od którego musi uciekać. PRzerabiałem to stary, szkoda nerwów, uwierz...
  13. I to są prawdziwe dramaty proszę kolegów. Nie chce dać fejsbuka. A wy rozpisujecie się o swoich porażkach i wymyślonych problemach.
  14. Ja też nie mogę napisać do Ciebie wiadomości. Nie wiem dlaczego. Może ktoś nam pomóc? Chciałbym się skontaktować z TATĄ prywatnie.
  15. W sprawie dobrego adwokata w Warszawie w takich tematach napisz do mnie priv, dam ci dwa namiary. Przy okazji, zacznij juz nagrywac te jej teksty o aborcji, odejsciu itd, pozapisuj jej wyszukiwanie aborcji w necie.
  16. Jeśli chcesz całe życie spędzić z osobą aseksualną, być sfrustrowany i zdołowany to się jej trzymaj. Powinieneś ją już daaaawno zostawić i znaleźć osobę normalną (w sensie podejscia do seksu i bliskości). Tyle. Nie ma sensu się rozpisywać, serio.
  17. Ale puknąłeś ją na tej kawie czy nie?
  18. proszę cię... jak się czyta co wypisujesz, to serio zaczynam mieć duuuże wątpliwości.
  19. Przeczytałem całość. Nie będe już powtarzał tego co inni. Spotkały cię trochę zjebki że jesteś troll, że historia nieprawdziwa... też jakiś malutkie wątpliwości mam. Ale co ode mnie? Otóż: tańczysz brachu jak ona ci zagra, dajesz się manipulować i wkręcać. Co ty płacisz jej za mieszkanie? Kupiłeś jej samochód? Zwariowałeś? I oczywiście, narobiliście masę gnoju, ale da się to jakoś poukładać, ale bardzo dużo pracy przed tobą, i jeśli cofniesz się chociaż o krok, dasz się jej zastraszyć, albo przekupi cię szybkim seksem i zaczniesz się wycofywać, to przegrałeś. Koledzy już ci drogę nakreślili - zero kontaktowania się z nią w tematach innych niż dziecko. Prawnicy którzy mają z nią iść na wojnę i ją dojechać każdym sposobem - licząc że dojdzie do negocjacji w ktorych ugrasz to na czym ci zależy. No i najważniejsze to zacząć się samemu ogarniać, bo nie potrafisz postępować z kobietami chyba wogóle
  20. ale wiesz ze kobieta nie sika przez pochwe? Moze czas sie conieco douczyc?
  21. Ja juz mlody nie jestem, i miewalem z wagą kłopoty. Te wszystkie złote środki na chudniecie, diety, przepisy... ech. Najtaniej i najzdrowiej to zacząć jeść rozsądnie (tyle by być najedzonym i nie przejedzonym), rozsądnie z alko i trochę sportu (na swoim poziomie) I waga leci.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.