Skocz do zawartości

Rnext

Starszy Moderator
  • Postów

    10413
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    105
  • Donations

    30.00 PLN 

Treść opublikowana przez Rnext

  1. Aż pozazdrościłem i też bym chciał wymyślić coś tak głupiego Gulden przecież jeść nie woła.
  2. Jeśli państwo realnie chciało by coś zrobić dla obywateli, zaczęło by od obniżenia ucisku fiskalnego i ograniczenia trwonienia pieniędzy podatnika. Wszystkie inne ruchy są tylko pozorowanie działań "dla waszego dobra". Realizacja celów realnych, pod hasłami ładnie opakowanych celów deklarowanych. Celem powstania OFE nie były żadne lepsze emerytury dla Polaków a zbudowanie przez państwo wehikułu gwarantującego ciągły skup obligacji skarbowych na jakimś tam zaplanowanym poziomie. Ceną za to było stworzenie żerowiska dla tłustych kotów międzynarodowej banksterki, golącej jedwabnika z sutych prowizji. Początkowo prowizje były nawet na zatrważającym poziomie 7% rocznie by finalnie spaść do 3.5%. Za co? Ano za praktycznie nic a jest to i tak więcej niż płacą obligacje skarbowe odsetek. Ale karuzela stanęła i teraz trzeba wszystkich przesadzić na nową. Dla niepoznaki będzie na pozór wyglądała inaczej. O wiele taniej i efektywniej, byłoby jawnie narzucić coś w rodzaju OFE Osobistych. Zarabiasz? No to masz obowiązek za taki i taki % wynagrodzenia nakupić od nas obligacji a pozostałą część masz zainwestować na giełdzie. Sam. No tak, ale to wówczas, gdyby chodziło o to, żeby Polacy oszczędzali a nie tylko płacili.
  3. Pewnie podejdę do niego, ale jak już będzie "zdechłym psem", po taniości, czyli sam będzie przerwą dla bloków reklamowych. Może udźwignę fragment od reklamy do reklamy. A jak ci się film nie podoba, to znaczy że jesteś mizoginistycznym trollem. Nooo. Brzmi jak marketing samoobronny gniota.
  4. Spróbuj też na grzankach na przykład. Takich z dobrego chleba na zakwasie, jeszcze na gorąco przeciągniętych odrobiną masła i śladowymi ilościami soli. A w ogóle rewelacyjna jest burrata w krojonych na ćwiartki pomidorach koktajlowych z cebulką z zasypką odrobiny ziół i soli. Nawet głupie listki posiekanej bazylii dorzucasz i jest bajecznie.
  5. Spieszcie się kochać lokalnych piekarzy. Tak szybko odchodzą. Do tematu pieczywa, jak z obserwacji mi wynika, podchodzimy na codzień dość nonszalancko. Zresztą to jakaś plaga, gonienie w piętkę i traktowanie wszystkiego "po łebkach". Ludzi, relacji, rzeczy. Jasne, że oszalelibyśmy zastanawiając się i analizując każdą sprawę, ale zbyt często marketing, wykorzystuje heurezę przeciwko nam. Stąd pomysł tematu. Prosta, podstawowa rzecz. Pieczywo. Jak wiemy z mainstreamu, szkodzące coraz szerszym masom Właściwie to gluten-morderca! No i mamy winnego, muzyczka gra! A figę. Czasem bez zdziwienia patrzę, jak starsi ludzie zakładają, że jak coś jest sprzedawane w sklepie to nie może być trujące. Zresztą sami bez namysłu idziemy, kupujemy, jemy. Będąc zbyt często robionymi w wała. Przygotowuję temat i milionowy raz w życiu algorytmy skanujące mózg wiedzą czego szukam i same podrzucają. I taki mi materiał oto podrzuciły. Wyręczę się nim zatem, bezwstydnie. Miłego oglądania.
  6. Jak nie ma innej opcji - luz. Robić na dwa razy (jak na filmiku). Wiem, że niektórzy przy grzaniu w piekarniku uchylają lekko drzwiczki, żeby termostat się nie wyłączał i górny grill cały czas naparzał. Ale ja raczej ograniczył bym entuzjazm dla tej metody. Niezłe efekty też ludziska uzyskują na kamieniu w piekarniku. Czasem granit, czasem płyta szamotowa, różne rzeczy stosują. Niektórzy też kupują w budommarketach jakieś (chodnikowe?) płyty marmurowe czy gresowe, ale trzeba uważać, bo ponoć bywają polerowane chemicznie. Raczej metoda z filmiku najsensowniejsza do piekarnika mi się zdaje (a spieprzyłem w piekarniku już wiele pizz, na różne sposoby). Trzymaj się hydratacji dla mąki (!!!), nie przegrzej ciasta (nawet woda z lodówki), nie przesadź z drożdżami, rozpoznaj że już jest dobrze gluten wyciągnięty (tzw. windowpane test przy rozciąganiu ciasta). Tak wygląda i się ciągnie to dobrze wyrobione: Poza tym, zawsze możesz zastosować metodę "na leniwca" z filmików jak by co. Czas (i składanie/odprężanie glutenu) załatwi pracę za Ciebie. Czas jest tak czy siak potrzebny. Wielokrotnie zostałem skarcony za swoją niecierpliwość. Moja osobista preferencja: - mozarella (ale tylko ta mokra po odsączeniu i dobrym osuszeniu jak pokroisz w plastry) z biedry bądź z lidla. Ciekawsza w konsystencji jest IMO wersja "light". W menu - naprzemiennie. Sucha mozarella w wiórkach, niby dedykowana na pizzę z tych marketów, no nie wiem zraziłem się raz i więcej nie sięgnę. Po prostu jakiś posmak rzygowin. Obrzydliwe. - burata - bardzo fajny ser, troche taka mozarella faszerowana śmietaną. Bywa w Lidlu. Ale to się kładzie na gotowy, wypieczony placek tuż przed jedzeniem i rozrywa na nim np. widelcami. Bez zapiekania sera. Szczerze mówiąc, jako że sezon, planuję trochę przekręt - pizza z sosem grzybowym Świeże jakieś rydzyki albo borowiki. Jak mi podejdzie, to spróbuję z sosem kurkowym, ale najpierw chcę mieć odniesienie do leśnej "dziczyzny". Przy okazji - w Lidlu w stałej ofercie jest włoskie, plastrowane salami. Z nóg nie zwala, jadałem lepsze, ale jest ok zważywszy na dostępność i cenę. Acha, zaszykuj ciasto odpowiednio wcześniej, oblicz sobie czas do pieczenia.
  7. Wprawdzie osobiście lubię hobbystycznie miętosić (ciasto ) ale dla tych co nie lubią, nie chcą/nie mogą używać przy tym jakiejś wyższej inżynierii, kolega z Klubu Miłośników Pizzy przygotował tutorial, jak ogarnąć temat za pomocą minimum środków technicznych. Bardzo się w ten sposób można przybliżyć do niezłego wypieku (choć to i tak będzie dalekie od...). Oczywiście, jako że żyjemy tylko po to, żeby imponować i przypodobać się naszym kochanym paniom, taka wieczorna przystawka (wiadomo do czego) natychmiast zwala je na kolana Jeśli miałbym mieć drobne sugestie: - początkujący nie poradzi sobie z tak dużym uwodnieniem ciasta a już na pewno nie na mące z marketu. Węc albo lepsza mąka albo mniejsze uwodnienie, max 65% - czas i proporcje wagowe są bardzo ważne, jak się nie chce samemu policzyć to jest apka na telefon "PizzaApp". Trzeba wybrać w kalkulatorze typ "Roman" (to jest ta z dodatkiem tłuszczu) a nie "Neapolitan". - kupcie sobie dobrą, włoską mąkę "tipo 00", to naprawdę jest przepaść. Zresztą o mąkach, pieczywie, niby nietolerancji glutenu coś tam niebawem skrobnę. Na szybko wskażę trop: Caputo, Poliseli, Divela, Stagioni. - gdyby przyszło komuś do głowy użycie koncentratu pomidorowego - nie idźcie tą drogą - w wielu miejscach poleca się pomidory odmiany San Marzano, owszem, cudownie, wyjątkowe i "mineralne" w smaku są. Ale całkiem nieźle sprawdzają się te z Biedry marki Cirio (odsączyć, zblendować, ew. tłuczkiem do ziemniaków się zemścić). Tanie i łatwo dostępne a bardzo niezłe. - najpilniej strzeżona tajemnica pizzerii to sos. Po prostu opcjonalnie można zredukować zawartość zblendowanej puszki, do tego sól, pieprz i bazylia Jak ktoś chce to oregano jeszcze. Do boju!
  8. @Posejdon nie wiem czy taki stwór jest wystarczającym skurwysynem w porównaniu do kota ?
  9. Śmichy-chichy, ale moja jedna kuzynka ma fioła wege, łyka oczywiście suple garściami bacząc czy niby producent nie testuje nic na zwierzętach i czy nie jest w żelatynie. Jak kiedyś (specjalnie, widząc że odwala schizę) łyknąłem przy niej kapsułkę z tranem, to chciała mnie zamordować ale tylko skarciła wzrokiem Kotek oczywiście jest. I tak sobie myślę, że zbije fortunę ten, kto zrobi wegańskiego kota.
  10. A zegary z kukułką? Ale tu już wychodzimy grubo poza temat, bo przynajmniej trzeba by zahaczyć o źródła energii i nośniki energii. To są (bardzo) różne rzeczy.
  11. To masz całkiem możliwe że na kolanach, bo jest w każdym klasycznym dysku twardym. Żadna to technologia kosmiczna w sumie. Powszechniejsze niż się zdaje. Walają mi się chyba nawet ze dwa w szufladzie biurka Tak i nie. Niezupełnie jak na energię w powszechnym rozumieniu powinniśmy na to patrzeć. Podobnie jak na grawitację. Leżący na wadze ciężarek też ma energię. Podobnie "wyleczyłem" chrześniaczkę jak była dzieciną. Dorobiłem jeszcze szopkę do witaminy (nie pamiętam już jakiej) że to bardzo mocny lek i dostanie tylko pół Jak ręką odjął. Córka lekarza nawiasem mówiąc
  12. Właśnie nie wiem czy jest to absurdalnie genialnie proste, czy kompletnie pozazmysłowe, rodem z psychiatryka. Ale to bardziej jakieś osobiste przemyślenia i konfuzje, nie będę zanudzał. Pierwotnie E. zapisał swój wzór jako m=E/c2. To odrobinę zmienia rozumienie/podejście, bo focusuje uwagę na aspekt masy. Co więcej, już niekoniecznie rozumianej "klasycznie" jako miara ilości(?) materii. To tzw. masa relatywistyczna, która niezależnie od liczby atomów, może się zmieniać w zależności od energii obiektu/układu. Tak mniej więcej. No i to działa symetrycznie, w dwie strony. Więc jak "ujmujemy" masy, zyskujemy energii od cholery i ciut ciut. Niewyobrażalne (dla nas) ilości! Gwiazdy to robią cały czas Pomyśl sobie, że za większość energii rażenia w wybuchu atomówki w Hiroshimie, odpowiadała ilość uranu o masie poniżej 1 grama!!! (samego U235 do rozszczepienia poszło nieco więcej, coś koło 0.8 kg ale to już bajki z księgi masy krytycznej i okolic). Pewnie taka pastylka Scorbolamidu tyle waży. To jest "nic", zważywszy na ilość dostępnej nam do dyspozycji materii. Dobra, zważyłem ją właśnie. Dokładnie tyle waży jedna drażetka - 0.88g. Takie coś narobiło Japończykom pasztetu w '45. Tesla, genialny i fascynujący umysł. Gdybym dysponował nieskończoną ilością energii (a więc również nieskończoną masę miał ;)) to bym się przeniósł w czasie i chętnie z nim spotkał, pewnie kosztem "nie zawracaj mi dupy, wypieprzaj bo właśnie wbijam gwóźdź głową w cewkę". Ale to nie on. To nie dzięki niemu mamy broń atomową, elektrownie jądrowe, rozumiemy dlaczego Słońce grzeje itd. Właściwie to najbardziej osobiście wdzięczny mu jestem (i wszyscy powinniśmy) za prąd zmienny. ...no tośmy poszli na tematyczną bocznicę
  13. @Sawyer84 przyślij któremuś z nas sformatowany po ludzku tekst to przekleimy.
  14. @Pablo85 Sytuacja standardowa nr 1. Włącz procedury standardowe nr 1. Jeśli systemy państwowe nie zatroszczą się o utrzymanie kobiet przy życiu, obawiam się że wkrótce będzie to gatunek wymarły. Być może takie jest źródło socjali i tych 500plusów więc powinniśmy na to patrzeć jako na koszty ochrony przyrody. Nowy film - "Bunt beciaków. Apokalipsa" sam się nakręci.
  15. Nie tyle podważam, co poddaję w wątpliwość. Ale co komu służy. Placebo jest ponoć tak samo efektywne w circa 60% przypadków jak leki przeciwbólowe na przykład.
  16. Rnext

    Playlista do łóżka

    Najlepsza playlista do łóżka, to brunetka, blondynka i ruda
  17. @ewelina tradycyjnie będę już chyba na stałe w opozycji do Twoich koncepcji, ale skoro to nie pierwszy raz, może niech to będzie uprzejmy nawyk. Farmaceutą nie jestem i moje kompetencje kończą się mniej więcej na poziomie dosypania komuś strychniny dla spaghetti (ale nawet dawkę musiałabyś mi policzyć), ewentualnie sam łyknę Scorbolamid dla poprawy samopoczucia psychicznego jak kręci mnie w nosie. Jednak w spisek BigPharmy strzegący tajemnic, które przyniosłyby branży całkowitą hegemonię ekonomiczną nie dowierzam. Jasne, że jest gdzieś tam na jakimś poziomie, bo to jest biznes. W sumie taki sam jak produkcja smartfonów czy telewizorów 4k. Taki sam, powtórzę. Akurat nieco niedyskretnie się przyznam, że mam niezłą "wtykę" w BigPharmie, więc jest szansa, że wiem o czym mówię. Nie udało się koncernom naftowym ani potężnemu GE ukryć darmowej energii w postaci E=mc2. A to było proste, wystarczyło skasować jednego człowieka. I to nawet nie w dobie swobodnej propagacji informacji w tempie internetowym. Jakoś prezesi BigPharmy, możni tego świata też cierpią na różne dolegliwości i umierają nie dożywając np. 120 lat (tak, wiem, Elvis żyje). Mimo ich dostępu do niezwykle strzeżonych tajemnic, przypadki długowieczności są notowane niemal włącznie wśród przedstawicieli małych enklaw na wypizdowach, gdzie wiedza ich mieszkańców kończy się na zaostrzeniu patyka. Nie uzasadniaj wszystkich absurdów jakąś formą utajającego spisku. Przyjmij, że po prostu rzeczywistość weryfikuje przeróżne rzeczy tak z netu jak i z "nauki", a te niezwykle często okazują się szkodliwymi głupotami. Nie wygląda mi na to, żeby Twoje intencje były nieczyste, ale jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu, że wiele z nich jest co najmniej naiwnych.
  18. "Ja czuję to samo". Nie rozstrzygnąłem tylko czy to jest antywzorzec kobiecości odwalcowany na potrzeby Sevres czy "bozia" zakpiła sobie po pijaku z człowieczeństwa. Jedno jest pewne - rekombinacja płata figle.
  19. Zdaje się że nie ma, tylko takie plany były. W 2014 r. odbyło się w tej sprawie referendum i ponad 77% głosujących było przeciw jej ustanowieniu. Na 26 kantonów sumarycznie 24 były przeciw.
  20. To mogłoby się zbiegać w czasie z eksplozją aktywności wszelakich dyskontów i ekspansją przemysłu "piekarniczego" na ich użytek. Co do mleka, to niektórzy producenci ponoć dodają jakiś tlenek talu, żeby było bielsze. Zasadniczo przy takim chemicznym farszowaniu niemal każdego produktu, ich dziwacznemu nieraz przetworzeniu, raczej bym się różnym reakcjom organizmu nie dziwił. Nie myślałeś, że jak zmienisz naraz wszystko, to w sumie nie będziesz wiedział co Ci szkodzi? Tak, te jadalne, śródziemnomorskie. Tylko nawet ich jest parę odmian a ta dostępna u mnie pod ręką w handlu to raczej z tych mniej szlachetnych.
  21. No właśnie to dziwne jest opisać coś niepodobnego do niczego. Ale OK, ja to robię tak - nacinam wypukłą część w krzyżyk, tak na 5mm wgłąb, potem gotuję we wrzątku z odrobiną soli 15-20 minut i do pieca na 5 minut. Teraz Ferrari odwala całą robotę. Wygląda porcyjka tak: Smak ma trochę z młodziutkiego, jeszcze mokrego orzecha włoskiego, taka cierpka goryczka. Nie wiem, czy próbowałyście w dzieciństwie biały klej biurowy, ale coś w tym stylu (czego ja nie próbowałem :D) tylko bez tych chemicznych frakcji. Trochę jak żołędzie surowe (też próbowałem). Coś szczypiącego, cierpkiego na języku i podniebieniu jak kwas pruski z pestek jabłek wspomnianych przez @Helena K.. Tylko długo się utrzymuje. Konsystencja bardzo niedogotowanego ziemniaka, ze słodkim tłem. Pachnie - no pachnie jak pieczone kasztany, to jest chyba nie do podrobienia. Całość stanowi kombinację smaku i aromatu i trudno mówić tylko o jednym wymiarze. Spróbujcie dziewczyny same, ale wiem że niektórych kompletnie odrzuca ten smak. Jest dla wielu ludzi nieakceptowalny. Tak że ew. na próbę, nie ma co iść za pierwszym razem w większe porcje.
  22. A ja se znowu upiekłem kasztany i zabieram się za ich chrupanie. Zdrowe? Niezdrowe? Sezon jest, żal nie skorzystać. No i tanie. Jak by co, wyrzutów sumienia jak wcinam winniczki też nie mam a jak by trzeba było schrupać np. najeźdzcę albo innego bandziora, to ja z przyjemnością. Byle był dobrze wypieczony Ale z ludzizny to tylko próbowałem opuszkę swojego palca na surowo. Noże testowałem i trochę przeholowałem. Szału nie było, wyplułem. Dziwna konsystencja przede wszystkim. Ale jak by było trzeba...
  23. Niby dlaczego więc noworodki nie mrą masowo albo nie przestają się prawidłowo rozwijać, skoro w mleku matki są białka, węglowodany, tłuszcze i cukry naraz? Przecież każdy z makroskładników jest trawiony zdaje się w innych miejscach układu pokarmowego z użyciem innych enzymów. Coś źle wiem? Serio, nie mam przekonania do Twoich teorii i chętnie bym obczaił jakiekolwiek badania, które by je potwierdzały.
  24. Z ciekawości włączyłem pierwszy lepszy materiał i prawie zaraz wyłączyłem, jak koleś zaczął pleść kocopoły typu: "gluten pod wpływem temperatury zamienia się w złośliwy element", powoduje "cieknące dziury" w jelitach, po czym odleciał w stratosferę tym, że "celiakia jest spowodowana przez chleb". Ale widocznie celuje w odbiorczy target modnisiów od "gluten zabija". Tak, istnieje celiakia, ma podłoże genetyczne ale nie alergiczne, dotyczy jakoś 1% europejczyków. Tak, istnieje choroba Duhringa, też genetyczna, są różne nietolerancje, jasne. Skutek jest ten sam - trzeba odstawić gluten. Ale, litości, mówiąc prawdę a nie wyplatając pierdoły. Nie wiem, może gdzieś dalej mówi coś z sensem. Jeśli jeszcze miałbym się czepić tego nieszczęsnego chleba, to nieporozumieniem jest nim nazywanie "świeżutkich, pachnących" wypieków marketowych. Nie dość że odpiekane (nie pieczone) z miesiącami leżakowanego, głęboko mrożonego ciasta z mąk niskiej jakości, to jeszcze nafaszerowane polepszaczami (nie tylko L-cysteina), konserwantami, jakimiś antygrzybiczymi syfami a wokół rozpylają często sztuczne aromaty chleba. Wcale się nie dziwię, że komuś takie pieczywo może szkodzić a będzie myślał że to od glutenu. Oui, mademoiselle! Tylko przyzwoity surowiec, dobre mąki, najlepiej znaleść sensowny młyn. Roboty przy tym wiele nie ma. Nawet głupi automat do chleba ogarnie sam w jakieś 3h. Cała robota człowieka to zasypanie foremki i pstryknięcie włącznika. No i jak już ktoś chce, to i bezgluteny sobie wypiecze sam. Takie własne, na pewno nie tylko bez glutenu będą ale i Mendelejew się ucieszy. Jeszcze dygresja w kwestii zdrowotności produktów wegetariańskich. Jednak miałbym na uwadze jak wygląda współczesne rolnictwo - herbicydy, pestycydy, nawożenie... Ech. Kiedyś u oswojonego rolnika warzywka brałem. I idę "w szkodę" a on że nie, żebym stamtąd nie brał bo to na handel. Te do jedzenia dla ludzi to tutaj - i wskazał inne miejsce. U zaprzyjaźnionego sadownika była podobna akcja. Przygotowywali do wywózki całe kontenerki śliwek. I tak sobie oglądam i podziwiam - jakie ładne one wszystkie. A pan sadownik - no, nooo, to są te do marketów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.