Skocz do zawartości

Rnext

Starszy Moderator
  • Postów

    10413
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    105
  • Donations

    30.00 PLN 

Treść opublikowana przez Rnext

  1. Mnie się tam mój ryj nie podoba. Ale tłumaczę to sobie tym, że nie lecę na facetów. Co do wymagań pań, to tyle już widziałem, że niechaj sobie mówią co chcą. Tutaj jakieś check-listy a potem dostają korby na całkowite zaprzeczenie wymarzonych ideałów. Nawet już bardzo dzieciate te moje znajome są. A deklaracje miały takie że hooo hoo. @deomi a Ty co w przeciwieństwie do @maggienovak masz z tego że nic nie masz? Z ciekawości pytam.
  2. No taki wal to jest zwierzojedzem jak wcina tylko kryle i inne skorupiaki a żyje 200 lat czy nie? Dopchnę pomidorem Zakładaj nowy! Fioła nie mam (akurat w tym miejscu) ale chętnie.
  3. Daleki jestem od twierdzenia, że któreś z nas całkowicie się myli. Ja chcę tylko wiedzieć ewentualnie gdzie i dlaczego a jako narzędzie poznawcze dopuszczam dyskusję z wyłączeniem mordobicia (pacyfistą jestem, choć ykhm... :)). Nie wierzę też w ideologie bez celu (nawet się przychylam do celu sugerowanego przez @Baca1980). Nie jestem wege, choć udział mięsiw w diecie mam wybitnie umiarkowany, że tak to ujmę. No i lubię dietę owocową. Owoce morza znaczy się Ośmiorniczki, kraby, homary, małże, ikra... Krewetki tylko jakoś średnio. Bez zbędnej ideologii. Troszczę się o planetę w innych obszarach, jeśli już jakkolwiek troską to nazwać. Jest mi smutno, że przemysłowy chów wygląda jak wygląda. Jest mi również przykro, że przemysłowy chów człowieka też taki jest. Więc o ile wypalających megatony kerozyny samolotów strącać z nieboskłonu nie zamierzam, obalać rewolucyjnie drapieżnych krwiopijców mi się nie chce, to coś tam sobie lokalnie działam w aspekcie ludzkim. Tak se mniej lub bardziej lokalnie. Jajka kupuję zerówki albo max jedynki od zaprzyjaźnionych na rynku pobliskich hodowców, kura rosołowa też się trafi taka - popierdalaczka za dżdżownicą, zaprzyjaźniony jegomość (zresztą dość barwna postać) sprzedaje mi swoje warzywa (z każdej podróży po świecie przywoził np. nasiona pomidorów i sam je hoduje, krymskie - obłęd!), piekę sobie chleby, robię czasem twarogi i tak dalej. Nawet durne makarony robię sobie sam, bo wiem że używam jajek kurzych a nie jakichś przemysłowych trutko-żółtko-proszków z solą drogową. Zupełnie wyleciało mi z głowy! Do śniadania z własnego pełnoziarnistego (no, powiedzmy - prawie, bo 850-tka) z twarogiem (od chłopa, tak wiem jak brzmi ;)) wciągnąłem parę plastrów chorwackiego prosciutto Ale zagryzłem czerwoną papryką. Liczy się?
  4. Kpisz? Świat zwierząt miewa różne od naszej flory bakteryjne, nieco też się różnimy na poziomie RNA i DNA, definiującym nasze możliwości (również syntezy witamin). Rodzaj bakterii = inna synteza. Zaraz mi jeszcze powiesz, że naczelne mogą syntetyzować witaminę C, bo jesteś osobiście o tym przekonana i masz to przemyślane. Chyba nie rozróżniasz własnych przekonań od faktów. A jeśli fakty nie pasują do przekonań, to tym gorzej dla faktów. Pierdoły. A ile mamy kcal z trawy? A może z bratków i kwiatków na łące? Wyżeramy hale do gołej skały? No i jakiej pszenicy? Widziałaś gdzieś w Argentynie te gigantyczne stada krów buszujące w pszenicy? Serio, jesteś w stanie wcinać celulozę? Masz takie bakterie jak choćby krowa i (umownie) cztery żołądki do czego innego? Czy coś oprócz Twojego własnego przekonania za tym stoi? Jakieś szacunki? Badania? Równie prawdziwe jest - gdyby ludzie nie zjadali tyle jedzenia, to też nie potrzebowali byśmy tylu upraw. Ja pierniczę, przemysł roślinny to nie tylko jedzenie! Ogarniasz? Wiesz ile roślinności (lub zwierząt) trzeba żeby choćby uszyć Ci gacie albo zrobić tampaxy?
  5. @ewelina skoro mnie wywołałaś, to chyba planujesz się odnieść do podlinkowanych przeze mnie artykułów o mitach wegetarianizmu? Ale skoro nie widzę polemiki to zachęcę Cię ponownie za pomocą małego resume: 2/3 obszarów ziemi nie nadaje się na produkcję roślinną dla ludzi. Użytek z bezużytecznych terenów, łąk i pastwisk są w stanie zrobić wyłącznie zwierzęta i tym sposobem, my za ich pośrednictwem możemy wcinać trawę. Żonglowanie argumentem, że tyle i tyle roślin wyprodukujemy z hektara to manipulacja oparta na ignorowaniu realnych możliwości. Żarcie na pasze nie może być użyte na potrzeby żywieniowe człowieka. Mitem jest, że zasiejemy tereny nieużytków soją, będziemy wszyscy najedzeni a planeta coś zyska. Na nieużytkach nic dla nas pożytecznego nie urośnie. Przy obecnej gospodarce mamy mnóstwo żywności. Szacuje się, że nadwyżka jest tak duża (tu jest na pewno problem nadprodukcji) że można wykarmić 10 mld ludzi. Szacunki przy diecie wyłącznie roślinnej sięgają możliwości wyżywienia populacji max 7 mld. Ale spoko, osobiście nie mam nic przeciwko temu, żeby ludzi było mniej. Tylko jak to się ma do "z hektara wyżywimy X-osób więcej roślinami"? Wiesz, że około 30% żywności roślinnej marnuje się już na polu farmera? Handel nie chce odbierać (bo klient nie kupi) krzywych ogórków, pomarszczonych pomidorów czy za małych jabłek ze skazą na skórce. Można co najwyżej jakoś to zagospodarować na pasze. Przestawienie gosp. żywnościowej na rośliny wymagałoby zagospodarowania i użyźniania ogromnych obszarów ziemi. Prowadziłoby to do powstania monokultur i błyskawicznej degradacji środowiska (erozja, stepowienie). Jego odratowywanie i przywrócenie do użytku byłoby możliwe tylko poprzez nawożenie. Do wyprodukowania 1 tony nawozów sztucznych potrzeba 3 ton ropy naftowej. Bo przecież zwierzątek produkujących obornik nie ma. Będziemy w końcu zasysać ropę z Księżyca? Ciekawe byłoby porównanie szkodliwości krowich pierdów metanowych (które tu i ówdzie przerabia się na energię) w porównaniu do kopcących kombajnów i traktorów orzących gleby. Problem z dostępnością witamin B, A, D przy diecie wegańskiej. O ile trochę D3 pomoże nam wyprodukować "zabójcze" promieniowanie UV, to reszta jest tylko w tłuszczach zwierzęcych. Ale to nic, kupimy sobie suple w aptece i wegańska gitara gra. Przynajmniej dopóki nie wyczerpiemy tego co nam się na "złej" diecie zmagazynowało. Tyle na początek. Jeśli zaś chodzi o moje podejście, to jestem entuzjastą biodynamiki/permakultury. Zrównoważonego i samoregulującego się, komplementarnego mechanizmu. A ten wymaga tak fauny jak i flory. W kwestiach żywnościowych też chyba parę razy na forum swój pogląd prezentowałem - różnorodnie, dobrojakościowo, sezonowo, lokalnie. Sporym problemem jest powszechne obżarstwo.
  6. A masowa antykoncepcja? Megatony estrogenów przedostających się z kobiecym moczem do wody, trujących środowisko i przy okazji kastrujące mężczyzn na potęgę Na wakacje w kurorcie też samolotem, który średnio wykopci 6 ton paliwa w godzinę. To prawie cysterna! A ty człecze oszczędzisz 100 ml bo pieszo pójdziesz. @ewelina odniosę się szerzej, skoro mnie wywołałaś, jak tylko czas trochę zakrzywię.
  7. Słońce - to największa bomba ekologiczna. Na wypadek, gdyby ktoś nie wiedział. Czekam na projekty regulacji jego wielkości i sterowania cyklami jego aktywności z Ziemi, np. za pomocą kupki piasku i paru kropli atlantyckiej solanki. A potencjał eksploatacji podatkowej "jedwabnika" - nieskończony. Ale ludzkość nie pamięta nawet 2WW (pamiętają tylko bezspadkowi spadkobiercy) a co mówić o czterech zlodowaceniach albo upiornych upałach jurajskich? p.s. Obecnie jest dość chłodno. Bywało lepiej (ale ja ciepłolubny gad jestem). Stygniemy moi drodzy. Stygniemy. To koniec. Politycy zawiedli (może za mało kamieniami rzucali w dinozaury?)
  8. Nawet chyba każda religia opiera się na poczuciu winy. Teraz inżynieria społeczna implantuje kolejną, ateistyczną (więc uniwersalną i niewymagającą) niby-zieloną religię. Za pomocą winy można łatwiej kontrolować a kontrola to same korzyści, zwłaszcza, że tania, bo odwołuje się do formy autocenzury. Magia - niewolnik pilnuje sam siebie.
  9. Jeny! Nie mogę słuchać takich manipulacyjnych bzdur. Ilość wody na naszej planecie jest stała. Nie anihiluje ani nie odparowuje w kosmos. Nie znika, nie zużywa się, nie nie nieeee. A temat poruszany był w maju:
  10. Pejsy i jarmułkę przegapiłeś? W kodzie kreskowym też jest zaszyta cena
  11. Nie masz bladego pojęcia o czym mówisz i raczej nigdy nie będziesz nawet w stanie zbliżyć się na odległość Saturna i umościć w podobnym kontekście do H.K. Nie masz nawet cienia pojęcia z kim i o kim mówisz. Wiesz - również dlatego, że ogarnięcie różnic między Wami jest całe galaktyki poza Twoimi możliwościami percepcji, choć mam wrażenie, że nawet z innego wymiaru. Dzieli Was coś, przy czym Rów Mariański jest po prostu zabawnym wgłębieniem rangi sadzawki. Naprawdę - skisłem teraz. Niech ktoś otrze mi łzy @Helena K. numer konta na wpłaty za kampanię reklamową podam na PW
  12. Po choćby Obamie, Wałęsie czy wyświęconej handlarce dziećmi, to Nobel by się pewnie sam tym swoim dynamitem nabił i lont podpalił. Po tej nagrodzie, pewnie wsadził by jeszcze laski w oczodoły. Bliżej mózgu i nie trzeba patrzeć na to co się wyrabia. To już żaden Nobel, tylko mutacja konkursu Eurowizji gdzie wygrywa się tak: Hitlera też nominowali.
  13. Jedni biorą każde mięso na ruszt, inni wolą sous-vide. p.s. Krowy mleczne nie nadają się na sous-vide. Właściwie nawet średnio się nie nadają na ruszt. Ale dobrze jest łatwo rozróżniać na pastwisku, która jest która.
  14. INCEL - dla porządku, INvoluntary CELibate. Wszyscy znają znaczenie tego stygmatyzującego mężczyzn określenia. Nie powinno dziwić jego rozpowszechnianie w dobie budowania szerokiego frontu pogardy do męskości. Pogardy mającej zawstydzać i dawać dzięki wstydowi kontrolę. Bo kontrola to przede wszystkim korzyści. Od kontrolowanego dostanie się wszystko, czego normalnie nie chciał by dać. Bo jest jak więzień w Auschwitz. A feminizm potrzebuje korzyści, potrzebuje uprzedmiotowienia mężczyzn i usankcjonowania przedmiotowości męskości dla własnych celów. Dlatego męskość ma być "toksyczna" i zła, żeby dzięki temu kobiecość gloryfikować i pompować w jej kierunku kolejne przywileje i dobra. Są tylko dwie drogi żeby poczuć się lepiej - można albo stać się lepszym albo zdeprecjonować innych. Pierwsza droga jest dla silnych, druga dla słabych. Jasne jest więc, dlaczego feminizm wybiera drogę słabeuszy. INCELizm jest sztucznie nadmuchany. Tak, bo jeśli traktować go jako CELĘ, rodzaj więzienia w którym dostępna jest tylko masturbacja, to w zasadzie jest nieistniejącą opcją. Mało kogo nie stać dzisiaj na wysupłanie 100EUR miesięcznie, żeby mieć więcej sexu niż statystyczni mężowie. Nie można więc mówić o niedostępności sexu, bo o ile łatwość jego pozyskania przez kobietę jest imponująca, to dowolnemu mężczyźnie wcale nietrudniej. Tyle że musi wysupłać parę banknotów. To takie skomplikowane żeby niemal urosło do rangi życiowego wyzwania? Nawet "na tacę" można dziś dać kartą. Zatem można o tym mówić wyłącznie w kontekście zaniechania, rezygnacji bądź niemożności zwyczajnego wchodzenia w związki z tym z kim się chce. Panie przecież też nie chcą z kimkolwiek. Ale jakoś w ich kontekście mówi się co najwyżej pieszczotliwie - "kociara". Dlatego proponuję nowe określenie (pardon, jeśli to już funkcjonuje, nic o tym nie wiem): VOCEL od VOluntary CELibate. Określenie niemal samonarzucające się w kontekście źródłosłowu INCELizmu, jednak z pewnych przyczyn pomijane jako coraz powszechniejsze zjawisko. Ze strachu. To, czego feminazizm najbardziej się boi, to świadomych mężczyzn, którzy nie będą chcieli wchodzić w związki transferu dóbr, w których wszystko muszą kobiecości zrekompensować, przepłacić. Gdzie nie ma zdrowej wymiany, tylko ciągłe przekupstwo. I paradoksalnie to dzięki feminazizmowi, mężczyźni otrzymali nawóz do swojego wyzwalającego rozkwitu. Inna sprawa, jak wielu z tego skorzystać będzie potrafiło. Ruch wyzwolenia kobiet stał się ruchem wyzwolenia mężczyzn a uwolnienie kobiet zepchnie je do własnych więzień. Więzienia własnych wagin i pustogłowia, przy całkowitej bezwolności do rozwijania jakichkolwiek pozytywnych cech. Nawet nie tych na użytek potomstwa, czy już nie daj Bóg - partnera. Mężczyzna świadomy już dzisiaj nic nie musi. Nie musi sprostać, posadzić drzewa, zbudować domu, spłodzić syna. No chyba że bardzo chce. Chociaż często i tak nie będzie wiedział dlaczego chce i po co mu to. Bo już wie, że kiedyś się ocknie i stwierdzi że padł ofiarą "przymusu męskości" i na chuj to wszystko było. Wszystko to dym. Dlatego nie musisz wybierać pomiędzy byciem mnichem albo uśmiechniętym głupkowato niewolnikiem. VOCELizm to również brzmiący "wokal", to głos który słychać, jest ubrany w słowa na pozór brutalnej, bo demaskującej rzeczywistość prawdy. O ile szacuje się, że 80% kobiet akceptuje ledwie 20% mężczyzn, to spojrzenie świadomych kolesi na to jakie kobiety są naprawdę, z punktu anihiluje atrakcyjność 90% z nich. Stają się po prostu brzydkie i co najwyżej tylko ładnie i kusząco wyglądają dla naszego króla - penisa. Poniekąd dzięki feminizmowi, król abdykuje. Ale z drugiej strony, to dość ponure, że w całej populacji kobiet sensownym wyborem, wartym czegoś fajnego poza funkcjami erotyczno-wegetatywnymi, jest max co dziesiąta. Jakościowa bieda i tandetna chińszczyzna. Po co brałaś mnie takiego, skoro pragniesz mieć innego? Jesteś narzędziem. Kobiety po rozwodach, które w większości same inicjują, uprzednio związawszy się z partnerami, których same wybrały (ktoś z tego coś rozumie?) nie potrzebują niczego więcej od ex partnera oprócz alimentów. Minimum na dziecko, optymalnie również na siebie. Jesteś narzędziem ich wyrachowania, przez przyzwoitość powszechnie uznanym za istotę ludzką. Jako kto jesteś wpisany w jej książce telefonicznej? "Darmowa kolacja"? "Podwózka"? "Śmieszek"? Po prostu odrzuć złudzenia, one cię nie pragną. Czasem tylko potrzebują, dopóki twojej roli nie zastąpi system. I przy okazji - nie daj sobie wmówić, tego co tu wpadająca bo #niemogącaBezNasWytrzymać @Fit Daria i całe rzesze podobnych, zwichrowanych przedstawicielek jej autoramentu, że jesteś pośledniej wartości mizoginem-seksistą uprzedmiotawiającym kobiety. One uprzedmiotawiają się samodzielnie a nam zarzucają, że traktujemy je jak rzeczy. Jest zupełnie odwrotnie a to co widzisz jest ich chybotliwym mechanizmem obronnym. To jest tak, jak by gazeta czyniła zarzuty pieczątce, że jej tylko literki w głowie, jak gdyby sama była partyturą.
  15. @Jan III Wspaniały nie wiem, może inni koledzy? We mnie wciąż jest jeszcze trochę "mroku" z odrobiną okrucieństwa
  16. (Na wszelki wypadek, gdyby ktoś to wziął choć odrobinę serio) tak w sumie, po samym trailerze dość dobrze widać że to ani pierwsze ani drugie. Znów nie wiesz o czym mówisz, więc powiesz cokolwiek?
  17. Dla fanów serialu "Czernobyl" https://demotywatory.pl/4952113/Kiedy-spotykasz-patrol-zolnierzy-z-Prypeci
  18. @Brat Jan wczytaj się dokładnie w treść poza jednozdaniowym manifestem. Sam nie jestem entuzjastą tej idei w bezkrytycznym, hasłowym jej rozumieniu. Myślę, że niepotrzebnie Sabina zakłada, że nie znając jej, jej ścieżek myślowych i szerszych poglądów, ktoś zdekoduje poprawnie całość jej intencji. Pewnie przegadam z nią gorączkowo również właśnie o tym (ale bezkrwawo) przy jakimś fettuccine Ale czyż nie o to właśnie również chodzi, żeby rozwojowo się czasem spierać?
  19. Panowie, kurcze, ta Portugalia... Hm, chyba najmniej o Portugalię Adolfowi chodzi. Ale mimo że mi "prąd nastrojowy" wraca, to na razie nic szerzej się nie wypowiem. Jak mi całkiem mój naiwny entuzjazm wewnętrzny wróci, to może wtedy
  20. @Bohun jak to się drzewiej mawiało przy migawce - "dupa zawsze się sprzeda". Tak. To miało brzmieć dwuznacznie. No #metoo. Chociaż "Gracze..." jako jedyny mnie oszałamia. Co Cię odrzuca? Ale, żeby nie było, mam parę rzeczy w kolekcji na ścianach. Z takich "świadomych" nabytków, to taki żartobliwie dowcipny wycinek w postaci jednego tryptyku "Ptaki cudaki" Sudera i niezmiennie, na codzień mnie urzekające, akryle osoby maskującej się pseudonimiem Timor Tuśka. Chociaż niecodzienny, swoisty sentyment mam do pewnej innej, sprezentowanej pracy.
  21. @Ancalagon mam ogólnie spierniczony nastrój od paru dni, więc dzięki za ten txt. Obśmiałem się choć przez chwilę, do posmarkania. Chociaż dziecka już żal. A co jak nie przerośnie dawcy? Okno Życia jeśli się w nim jeszcze zmieści? Rekombinacja płata figle.
  22. Yeeesssuuu, uwielbiam zegarki! Swego czasu miałem chyba nawet ostrego bzika, ale stanęło na tym, że zostawiłem sobie tylko po jednym. Noszę w zależności od przeznaczenia i outfitu. Casio serii Oceanus z radiowym łączem z "atomową centralą zarządzania czasem" w Mainflingen i aku słonecznym. Rower, woda, aktywności, upadki, przywalenie w cokolwiek. Żaden odlot cenowy. Niezniszczalny. Chociaż udało mi się na nim zarysować szafirowe szkło. Pojęcia nie mam o co. Ulubiony (więc jedyny) kwarc. Chyba jak by trzeba było nim wbić gwóźdź to się da. Nawet ekstremalne solanki mu niestraszne. Bardzo lubię i tak naprawdę dość budżetowy. Prezent od Blondi. Sentyment mam spory do Omegi Geneve. Starsza ode mnie. Do koszuli i marynary bardzo jak ulał. O ile wartość sentymentalna dla mnie spora, myślę że spoko do kupienia w okolicach 3k. Więc nie jakiś zaporowo drogi. M-L, cacuszko. Taka czarna perełka, małe dzieło sztuki. Ktoś projektując go miał naprawdę fajny flow. Też półka poniżej 10k. Breitek (że tak zdrobniale) - najrzadziej noszę. Cenowo wysoko jak na zegarek w sumie, zwykle na jakieś spotkania biznesowe w miarę luźno. Fajny, ale odrobinę "na siłę". Lubie i nie lubię. Hit wśród hitów i najtańszy z możliwych, ukochany zegarek Błonie po dziadku. Starej daty zegarmistrzowi łezka się zakręciła jak zaniosłem do uruchomienia i czyszczenia. Może 200 PLN na aukcji. Najbardziej żałuję zaginięcia w meandrach historii zegarka Poljot po moim ojcu. Kupił go sobie za pierwszą wypłatę. Taki z dwoma pokrętłami, bo miał budzik. Niestety Ten pewnie byłby moim ulubionym. Na Allegro pewnie do trafienia za 2-3 stówki. Nie muszą być drogie. Niech coś za nimi stoi, po prostu. To nie mają być tandetne kolczyki od jubilera kupione wczoraj.
  23. To jest element pewnej gry (głównie wewnętrznej), łączącej w sobie prowokację, dowcip i elementy tradycji. Dwóch tradycji (niech to sobie tak dwuznacznie zabrzmi). Pozostałe poruszane rzeczy - tu raczej odrębny wątek byłby lepszy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.