Skocz do zawartości

Spartan

Starszy Użytkownik
  • Postów

    364
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Spartan

  1. Abstrahując już od samego zawodu ów Autorki i większości zalogowanych na "forum", z którego pisze, ale jedna myśl mi się nasuwa Mianowicie - kobitki zebrane na forum gdzie jest ich prawdopodobnie (jakoś nie mam odwagi się tam zalogować, żeby sprawdzić :D) przeważająca ilość, prują gębę do facetów, którzy zebrani są w swoim własnym, męskim gronie Czyli "nasze", babskie forum jest cacy, a forum facetów to stadnina inceli Mocno feministyczna narracja, która bardziej wygląda na to, że Panie, parające się najstarszym zawodem świata, szukają klientów nawet w internetach Trochę desperacją podjeżdża, ale co ja tam wiem, w końcu jestem incelem
  2. Rozwijając moją poprzednią myśl, wyobraźmy sobie sytuację: Impreza integracyjna w dużej firmie, zorganizowana na dużej sali. Zdecydowana większość to faceci, porozsiewana po sali w małych grupkach. Jedni dyskutują o samochodach, drudzy o polityce, trzeci próbują rozwiązać teorię strun. Są obecni "wyżsi" przedstawiciele szczebla menedżerskiego, jest prezes firmy, ale są też szeregowi pracownicy. Są też i kobiety - również zorganizowane w małym kółeczku, próbujące zrozumieć te wszystkie tematy obecne na "męskiej" wokandzie. I od czasu do czasu, jedna z tych kobiet "wyrwie" się z tego małego kółka różańcowego i "podbije" do którejś z grup, ożywiając dyskusję Ktoś porównał całą tą walkę damsko-męską do polowania i mówią, że zwierzyna, która podchodzi myśliwemu pod broń, to zwierzyna schorowana, prosząca o akt łaski. Mówią, że to myśliwy goni za zwierzyną a nie odwrotnie. Schodząc na ziemie, zdecydowana większość facetów marzy wręcz o tym, żeby to kobiety inicjowały "rozmowy na poziomie", żeby to kobiety inicjowały seks i tak dalej. Ja osobiście jestem pełen uznania dla naszych Pań w naszym małym kółku różańcowym, bo wykazują się nie lada odwagą, inicjując rozmowy w przeważająco męskim gronie,.
  3. Jeżeli faktycznie potrzebujesz alkoholu, by stać się przebojowym i pewnym siebie gościem, zwłaszcza w stosunku do kobiet, to myślę, że masz nad czym pracować
  4. Tam od razu upośledzone. Tak jak my, faceci, nie tylko na tym forum, ale ogólnie próbujemy rozgryźć kobiety, tak część kobiet na forum jest też, by choć spróbować rozgryźć nas, facetów. Robią to na swój własny sposób, często zadając pytania, którymi mogą się ośmieszyć. Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi. Jeśli chodzi o samo podejście do sprawy, na pewno im bliżej do himalajek - w końcu próbują zrozumieć konkretne aspekty i męski punkt widzenia, miast szowinistycznie przekreślać ów punkt i kwalifikować go właśnie jako "męski" - aniżeli do typowych przedstawicielek płci brzydkiej. Może akurat chcą rozwinąć swoją osobowość, by w przyszłości dać swojemu facetowi najlepszą wersję siebie Hakuna matata
  5. Ueee a ja myślałem, że himalajka to taka kobieta - szerp i wniesie mi na trzecie piętro dwie skrzynki browara na plecach ;) Dzięki, Bracie @Yolo za wyczerpującą definicję, piona ! :)
  6. O co kaman z tą "himalajką" ? O tyle kropki w "red - pill" połączyłem sam, ale cóż - łysy jestem w końcu, darujcie
  7. Mam rozumieć, że ten cały Gargamel, to jest ten ziuta z filmiku w pierwszym poście ? Jeżeli tak, to wszystko jest jasne - łatwiej takiemu ziutkowi wylewać pomyje, naśmiewać się czy szkalować gościa, który mimo wszystko osiągnął sukces w swojej przemianie, przełamał bariery kontaku z kobietami i nauczył się z nimi rozmawiać, aniżeli zrobić coś z sobą w tym konkretnym kierunku I teraz gościu siedzi sobie w domowym zaciszu, nagrywa te swoje monologi wytykające błędy i wady, gnijąc tak naprawdę w miejscu i co gorsza - nawołując do hejtu innych. A Szabelski kładzie na to lachę, pewnie zdaje sobie sprawę, że nie ma coś takiego jak negatywna reklama, dalej prowadzi swoje vlogi czy jak to tam nazwać i na takich ludzi jak ten cały Gargamel nie zwraca uwagi Zgadza się, Bracie @Ace of Spades - kobiety bez pudła wyczuwają emocje jakie targają facetem, potrafią bez pudła wyczuć czy gość jest tylko wyuczonym aktorem czy może pewnym siebie gościem. A przede wszystkim wyczuwają smród zdesperowanego samca, który rozpaczliwie próbuje zaliczyć
  8. Dokładnie tak, więc nieważne ile gówna wyleje się na głowę Szabelskiego, on i tak jest tysiące kroków przed wszystkimi tymi ziutkami. Wyszedł ze swojej własnej jaskini, w czasach gdzie temat nie był popularny, i dzięki swojemu samozaparciu doszedł do momentu, w którym dał sobie sprawę, że skoro on dał radę i osiągnął sukces, to uwierzył, że inni też dadzą. To samo dotyczy Straussa - on rozwinął swój warsztat jeszcze dalej, prowadząc seminaria i pogadanki motywacyjne. Oba te przykłady są jak najbardziej warte uwagi, oraz stanowią niezbity dowód na to, że jeżeli się czegoś bardzo chce, to przy odrobinie pracy i silnej woli, można to osiągnąć Niestety, bardzo ciężko odróżnić gościa, który jak wspominasz - robi fuszerkę - od rzeczowego fachowca. Jedną rzeczą jest posiadać praktyczną wiedzę a drugą jest umieć ją przekazać. A jeszcze zupełnie inną jest dzisiejsze podejście do tematu podrywu - masz być automatem do zaliczania, kiedy według mnie powinniśmy się skupić na samej sztuce rozmowy z kobietami i rozumieniem ich emocji
  9. Przede wszystkim @Ksanti - poznałeś Szabelskiego osobiście, że tak zaciekle go bronisz ? Smutne, bo ci wszyscy specjaliści od podrywu, którzy reklamują się w mediach czy internecie, to zwykli naciągacze, którzy wmawiają ludziom, że oni w trzy dni nauczą ich podrywu, "wyleczą" kompleksy, nieśmiałość wobec kobiet itd. Jeżeli przez lata pielęgnowałeś w sobie myślenie, że nie jesteś atrakcyjny, nieśmiały i peszyłeś się w obecności kobiet, to jestem zdania, że potrzebujesz conajmniej drugie tyle, żeby swoją ciężką pracą i determinacją, owe problemy przezwyciężyć. A oni wmawiają ludziom, że w trzy dni wszystko ogarną :D Tylko musisz zapłacić :D Poza tym, jeżeli posłuchasz tych wszystkich naszych, rodzimych PuA, dotrzesz do "źródła" ich wiedzy, zauważysz, że wszyscy oni brali garściami od jednego, jedynego autora, a mamią ludzi jakimiś śmiesznymi nazwami technik, podejść, planów itd. Nawet autorzy "świętego Graala" nurtu NLS, pt. "Alchemia Uwodzenia" - żywcem zerżnęli, splagiatowali wręcz większość informacji zawartych w książce, i dodając swoje własne spostrzeżenia i uwagi, wydali knigę pod własnym nazwiskiem.
  10. A jaka jest według Ciebie, definicja "badboya" ? Jeżeli myślisz łysym karku, obwieszonym złotem jak żydowski handlarz diamentów bandycie w bajeranckiej furze, emanującym agresją, próbującym zdominować wszystkich i wszystko, to myślę, że masz zaniżone poczucie własnej wartości i zostałeś zaszczuty przez błędny obraz prawdziwego "mężczyzny" rodem z telewizji i okładek Men's Health I bardzo dobrze ! Nie jest Ci to do niczego potrzebne, mam tu na myśli udawanie. Okłamując innych, okłamujesz tak naprawdę siebie. Sztuką jest żyć według własnych przekonań i mieć zdanie innych w dupie. Błąd. Mężczyzna żyjący według własnych przekonań, pewien swojej atrakcyjności, a przede wszystkim - pewien swojej wartości - prezentuje się w oczach kobiet o niebo lepiej niż pacjent, opisany powyżej. Można przez lata dopracowywać swój własny "image", ucząc się reagować na kobiece testy i manipulacje - czytaj - dzisiejsi PuA, lub pracować nad sobą długimi latami, tak by ta pewność siebie głęboko się ukorzeniła
  11. Witamy po drugiej stronie Zdaję się, że właśnie zdałeś sobie sprawę z odwiecznej tajemnicy, tak zazdrośnie strzeżone przez Panie - jedyną kobiety walutą czy kartą przetargową był, jest i będzie seks. Człowiek, w całej swojej złożoności został zaprojektowany, by się rozmnażać. Do tego dostał instynkt przetrwania, który uruchomiony, wyzwala w nas niespotykane siły, które mają posłużyć nam do walki o życie. Kobiety zaś, abstrahując od fizycznego aspektu, zostały wyposażone w o wiele więcej narzędzi, które mają sprawić, żeby facet przedłużał gatunek właśnie z tą jedną, i żeby jednocześnie facetowi się wydawało, że to on ją zdobył. Stąd instynkt macierzyński skłania kobiety ku manipulacjom, zdradom, kłamstwom i całej gamie zachowań przed którym my, zebrani na tym forum, próbujemy się przeciwstawiać. Gdy kobieta urodzi dziecko, biologicznie spełniła swój odwieczny obowiązek. Matka natura przewidziała taką okoliczność i po urodzeniu dziecka wyłącza pewne instynkty i zachowania związane z prokreacją. I zaczyna się szara i nudna proza życia
  12. Tak jak i Ty, Bracie @armin - szukam tego złotego środka pomiędzy zimnokrwistym skurwysynem, a romantycznym altruistą Nauczony doświadczeniem wiem, że mogę liczyć tylko na siebie i dlatego póki co, bliższy jestem egoizmowi aniżeli jakiemukolwiek innemu "nurtowi" ludzkich zachowań. Co nie oznacza, że pozostanę taki do końca Nie uznawanie systemu wartości społecznie akceptowanych można również spotkać "pod definicją" non konformizmu i jest to, nazwijmy to "odłam" egoizmu, do którego mi najbliżej i z którym się utożsamiam. Podstawą są tutaj własne refleksje i przemyślenia, oraz ewentualna zmiana systemu wartości na ich podstawie. Wszyscy się zmieniamy, z biegiem czasu
  13. Zgadza się @Maniek, ale jak chcesz dbać o "potrzeby" innych skoro nie potrafisz zaspokoić własnych "potrzeb" ? Jeżeli nie nauczysz się dbać o siebie samego, to jak chcesz dbać o innych ? Nie ma tutaj negatywnego wydźwięku, jak wmawiają nam mass media i programowanie społeczne. Asertywność i egoizm to zachowania skrajnie różne i nie należy ich porównywać, a co gorsza, wrzucać do jednego wora. Pierwsze w podstawach ma dążenie do zachowania "siebie" i swoich granic, jak to opisujesz, nie raniąc innych wokół, drugie potrzeby innych ma głęboko w poważaniu. Jak wszędzie trzeba znaleźć złoty środek @armin - nie nazwałbym tego altruizmem ale bezinteresownością, pojęciem, które według mnie nie istnieje. Nawet gdy pomagasz bezdomnym, robisz to z jakiegoś konkretnego powodu, jakikolwiek by on nie był. To, że nie oczekujesz w zamian zapłaty, nie oznacza, że jesteś bezinteresowny. Robisz to, by poczuć, że o to choć ten raz zrobiłeś coś dobrego, lepiej się czujesz, masz poczucie "misji" - to wszystko łechce Twoje ego więc jednak dostajesz coś w zamian, coś niematerialnego i niemierzalnego, ale jednak.
  14. Najkrótsza i najbardziej adekwatna definicja egoizmu z jaką się spotkałem
  15. Myśl rodzi się w głowie, ale gdzie konkretnie ? Nasza podświadomość pracuje od momentu, w którym otwieramy oczy i widzimy jakiegoś zamaskowanego jegomościa, który chwilę potem klepie nas po dupie Od tego momentu nasza podświadomość zaczyna "nagrywać" dosłownie wszystko. Jest jedno ale - ludzki mózg w swojej niedoskonałości nie potrafi zapisać emocji, zapachów czy wspomnień w formie jakiej są, tylko zapisuje je w postaci obrazów. Na tej zasadzie opierają się wszelcy Pick-up-Artist, którzy "wgrywają" kobiecie ich własne wyobrażenia i zapisują je jako "jej wyobrażenia", metoda sześcianu, w połączeniu z truizmami. Ale nie o tym. Wszyscy mają sny. Jedni rzadziej, drudzy na co dzień. Nie ma konkretnych naukowych dowodów na to co za chwilę napiszę, ale coraz powszechniej uważa się, że nie można wyśnić czegoś, czego w rzeczywistości nigdy się nie widziało. Czasem te wszystkie obrazy widziane w naszych snach są tak ze sobą poplątane, że wydawać by się mogło iż sen jest jakiś abstrakcyjny. Zastanawiające jest jednak to, że podczas snu, w ludzkim mózgu, produkowana jest substancja, zwana "DMT" - dimetylotryptamina - potężna substancja chemiczna z szerokiej gamy psychodelicznych i psychoaktywnych, kilkusetkrotnie silniejsza od narkotyków. Nikt nie wie dlaczego. Zastanawiające jest również, że faceci śnią głównie w fazie tzw. REM - Restless Eye Movements - gdzie ludzki mózg jest pobudzony, praca serca przyspiesza i co ważne z punktu widzenia facetów - produkowany jest testosteron. Istnieje coś takiego jak sesje prenatalne. Generalnie, wprowadza się pacjenta w bardzo głęboką hipnozę, i "odtwarza się" niejako moment narodzin. Jeżeli jesteś kobietą i zabierasz partnera na taką terapię, to musisz mieć mocne nerwy bo to co zobaczysz, odzobaczyć się już nie da Dorośli faceci zachowują się dosłownie jak niemowlęcia, machają kończynami w powietrzu, bełkoczą, płaczą itd. Po co o tym wszystkim wspominam ? Bo wierzę, że nie tylko wszyscy ludzie których kiedykolwiek spotkaliśmy, nie ważne w jakich okolicznościach - wierzę, że wszystko co przeżyliśmy, zobaczyliśmy, poczuliśmy zmysłami - wszystko to nie tylko nas ukształtowało i doprowadziło do tego momentu, w którym znajdujemy się teraz. Wierzę również, że przy odrobinie wysiłku, można do tej ogromnej skarbnicy wiedzy zajrzeć i po prostu ją wykorzystać. Ludzka podświadomość nie posiada "instynktu samozachowawczego" - nie jest w stanie odróżnić "zła" od "dobra" - wszelkie nasze myśli czy emocje, po prostu przełoży na swój język i zaprzęgnie całą swoją dotychczasową wiedzę, by nasze myśli się urzeczywistniły. Jest w tym wszystkim jednak pewna pułapka. Przez wiele religii, o których nie będziemy debatować, diabeł czy generalnie "ten" zły był utożsamiany z ego właśnie. To ten cichy wewnętrzny głos, który każe nam myśleć, że ten "głos" to "my". O czym zresztą traktuje film "Revolver", o którym po raz kolejny wspominam. Wszelkie nasze myśli, emocje, odczucia, wszelkie prawdy, tylko prawdy i gówno prawdy - to nic innego jak przelotny moment naszej własnej percepcji. Podświadomość nie rozpoznaje wrogów - czyni to nasze własne ego, podpowiadając nam po cichutku, że dany człowiek w danej sytuacji - zagraża naszemu systemowi wartości i "kwestionuje naszą inteligencje". Tak więc skracając moje wypociny do minimum - w każdej grze jest zawsze przeciwnik i jest wygrany. Sztuką jest rozpoznać, kiedy jest się tym pierwszym, by móc stać się tym drugim. Do "ów" gry możecie dopisać jakiekolwiek znaczenie czy definicję, według własnych upodobań i widzimisię. Właśnie taka jest moja definicja "pracy nad sobą" - by wiedząc skąd przychodzimy, dojść tam gdzie chcielibyśmy się znaleźć, cokolwiek by to nie było. A rozumienie siebie, swoich własnych emocji i procesów z nimi związanych, jest jednym z możliwych sposobów osiągnięcia celu. Bardzo rozbudowana jak na piątkowy wieczór literacka "diorama" BTW - @Bohun - takie książki już są, zostały wydane bodajże w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, więc plagiatować nie będziemy. Podałbym Ci tytuł ale mam jakieś dziwne, nieodparte wrażenie, że nawet byś się nie zainteresował Ale polecam Wiedźmina - w końcu Guślarz prosił Geralta o pomoc w odprawianiu Dziadów ! Pisał o nich także Mickiewicz, więc to musi być prawda i dowód, którego szukasz !
  16. I to jest dopiero dojrzałe podejście do tematu ! Rzuciłeś, Bracie @Bohun listę tematów, część z Twoich tez została brutalnie sprowadzona na Ziemię, i kiedy zostałeś wywołany do tablicy, stwierdzasz: "eee pierdole, nie rozumiecie mnie kompletnie"
  17. I w drugą stronę - znajdzie się sporo przykładów, nawet na tym forum i to sprzed kilku dni - gdzie Brat, którego nicka sobie nie przypomnę, wyszedł z kilkuletniego cugu narkomanii, pijaństwa, chuligaństwa i czego tam jeszcze. I jest na doskonałej drodze, żeby nie tylko wyjść na prostą, ale przekuć swoje słabości w sukces. Zostawmy religię za plecami, z takiej dyskusji nigdy nie wyjdzie nic dobrego, tymbardziej konstruktywnego. Wszelkie taroty, horoskopy - są pełne truizmów - uwaga, @Bohun - będę używał słów, których w swoim impertynenckim i ograniczonym pojmowaniu świata możesz nie pojąć, tymbardziej nie będę próbował Ci ich wytłumaczyć, bo raz - to nie moje zadanie, w szkole powinni nauczyć Cię różnych dziwnych słówek, a dwa - nie chce mi się. Akurat co do znaków zodiaków to wybitnie nie trafiłeś. Wszystkie dwanaście znajdziesz na nieboskłonie i daty, w których dany zodiak się "pojawia" - i tak mi nie uwierzysz - są nieprzypadkowe. Z każdym z nich wiąże się jakaś historia, czy to w mitologii greckiej czy egipskiej - NIE ZGADNIESZ ! - obie kultury są sobie bliższe niż by się mogło wydawać i przeplatają się wzajemnie w wielu wątkach. Tak więc mitologia grecka, egipska, aztecka czy chińska - wszyscy widzieli oni te same gwiazdy, tylko przypisywali im inne nazwy i znaczenia. Ale najlepsze dopiero przed nami - uwaga znowu będzie trudne słówko - ekliptyka. Wyobraźmy sobie, że to Słońce i wszelkie inne gwiazdy w kosmosie krążą wokół Ziemi, pozorna droga Słońca wokół naszej planety nazywa się właśnie ekliptyką. Wzdłuż tej drogi, wyobraź sobie - znajduje się dwanaście gwiazdozbiorów, które jakiś "gamoń", wierzący w gusła i wilkołaki, przypisał znakom zodiakom i kiedy Słońce "wchodzi" do danego gwiazdozbioru, to znaczy, że czas danego "znaku zodiaku" właśnie się rozpoczął. O wzajemnym oddziaływaniu Księżyca i Słońca na Ziemię, które to oddziaływanie porusza codziennie ogromne ilości wody, powodując pływy, prądy pływowe, czy wahania poziomu morza - o tym z litości nie wspomnę. Ale mam wrażenie, że produkuję się na marne. Skoro według Ciebie - próbować zrozumieć swoje własne emocje, procesy decyzyjne - generalnie - zrozumieć własną podświadomość - czyli krótko poznać siebie - to nic innego jak kuglarskie sztuczki, to ja już nie mam więcej pytań.
  18. Stary, masz racje ! Pisząc tego posta, smyram sobie gwoździa do zdjęć Gabourey Sidibe, narzekając w duchu, że wszystkie ładne kobiety to panie lekkich obyczajów a Ci którzy z nimi sypiają to stulejarze
  19. Brakuje tu generalnie ładu i składu, ale na mój chłopski i łysy rozum domniemam, że jesteś zazdrosny o tą "tłustą pizdę" bo wybrała sobie innego. Tylko tym razem starałeś się usilnie ubrać to ładniej w słowa. To już w sumie nie chodzi o to, że ów "bohaterka" wybrała innego - masz pretensje albo zazdrościsz innym, że mają "matche", randkują/ tinderują sobie po kątach, spotykają się z kobietami i od czasu do czasu zamoczą. A Ty siedzisz sobie w jaskini i wszystkich "lepszych" od siebie, ale "lepszych" tylko według Twoich wypaczonych kryteriów krytykujesz. Taka typowa reakcja - sprowadzić go do "swojego" poziomu, zwyzywać od stulejarzy - a każdy, który wychyli się poza krąg Twoich własnych wartości, staję się w myśl tych wartości wrogiem - mam tu na myśli te wszystkie epitety, które tak malowniczo użyłeś do przedstawienia sytuacji A kobiety już takie są, będą walczyć o każdą atencję, w postaci lajków, matchów, komciów, serduszek i wszystkich tych social mediowych wygibasów. Pogódź się z tym, albo obróć to na swoją korzyść. Albo skasuj fejsa
  20. Wszyscy zaliczają, tylko nie ja ! Ot stulejarze i spermiarze zakichani ! Problem ?! Przecież to oni są stulejarzami, nie ja, ja trzepie góra trzy razy w tygodniu Posłuchaj mądrego człowieka i sprawdź czy widzisz analogie;
  21. W wielkim, telegraficznym skrócie - w reinkarnacje, podwodne cywilizacje i świętego Mikołaja też wierzymy a także we Wróżkę Zębuszkę, Bukę, Wielką Stopę i to, że nasi piłkarze zaczną kiedyś wygrywać BTW - kto nie wierzy w świętego Mikołaja ten trąba !
  22. Ja również mógłbym się pochwalić kilkoma znaczącymi dla mnie wydarzeniami, które sobie zwizualizowałem. Choć to nie znaczy, że będą one działać zawsze i w stu procentach. Genialnym przykładem jest tu reprezentacja Stanów Zjednoczonych w siatkówce mężczyzn, która zajęła trzecie miejsce w zeszłym roku na mistrzostwach świata, a która to przegrała w półfinale z naszymi siatkarzami. Reprezentacja ów od lat zatrudnia genialną panią psycholog sportową, panią Andree Becker, sami siatkarze w wywiadzie wspominali o zajęciach grupowych, zajęciach indywidualnych, o mantrach i tak dalej. I po przegraniu owego półfinału, który stał na kosmicznym poziomie i który to półfinał wszelkie branżowe media zagraniczne okrzyknęły "jednym z najlepszych meczy w historii siatkówki ostatnich lat" - siatkarze amerykańscy zgodnie jak jeden mąż powtarzali - "Od ponad dwóch lat powtarzaliśmy sobie w głowach, że jedziemy zdobyć mistrzostwo" - ale stanęli na ich drodze Polacy, którzy wierzyli w siebie i w ostateczny sukces jeszcze mocniej od nich. Amerykanie zgodnie przyznali też, że przez cztery sety wymieniali ciosy z Polakami niczym bokserzy wagi ciężkiej, a kiedy doszło do ostatecznej "dwunastej rundy" - czytaj - tie breaka - Polacy, nie strudzeni, ani tymbardziej nie wystraszeni, pewni siebie wyszli na boisko i zdominowali ich w piątym secie. Amerykanie przyznali również, że ciężko gra się przeciw drużynie z taką determinacją i tymbardziej ciężko było im się podnieść po porażce. Wszystko zaczyna się od myśli, która jest niczym nasiono. Nie podlewana i nie pielęgnowana nie wykiełkuje nigdy, ani tymbardziej nie zrodzi owoców. Ludzka podświadomość jest niczym żyzna gleba - czeka, by ją czymś obsiać. Nie ma znaczenia czy zasiejesz nasiona granatu, by po kilku miesiącach zebrać życiodajny owoc, czy może zasiejesz perz - chwast, który będzie sabotował wzrost innych nasion i odbierał im życiodajne surowce. Taka mała alegoria
  23. Negatywne, potępianie pewnej idei w czambuł i opieranie się jej podstawom/zasadom/ przekazom na zasadzie "na złość mamie, odmrożę sobie uszy". Dorzucasz swój grosz do sprawy, wygłaszasz swoje zdanie, gitara ! Cieszę się, że jesteś gotów do upadłego bronić swoje zdanie Podejścia do sprawy, czy to @ewelina czy moje pozostanie niezmienne, ba ! Tymbardziej utwierdzisz nas w przekonaniu, że jest słuszne Życzę byś jak najszybciej zdał sobie sprawę, że emanując wszem i wobec negatywną energią, robisz krzywdę tak naprawdę tylko sobie Tak na pniu wpadło mi porównanie do głowy: to tak jak rycerz, w pełnej zbroi i zamkniętą przyłbicą, z wielkim dwuręcznym mieczem w dłoniach - ktoś go bije bo łbie kijem, ale przez ograniczone widzenie i ruchomość, rycerz nie widzi, kto konkretnie łupie go po bani, więc zaczyna machać orężem dookoła, nie zważając kogo trafi Albo może bardziej "ezoterycznie" - "You can't listen if your mouth is open, it's a fact of life". I brawo ! Te małe kroczki to tak naprawdę milowe kroki na drodze ku samodoskonaleniu ! Piona ! Znajdziesz mnóstwo wywiadów o sukcesach wyżej wskazanych, i wszędzie pojawia się pewien motyw - dany ziutek wizualizował i wyobrażał siebie gdy już wygrał / osiągnął to co chciał. Nie próbuj wyobrazić sobie jak dobiegasz w maratonie, tylko wyobraź siebie kiedy już tam dobiegłeś. Wyobraź sobie emocje, radość i po prostu... zacznij zachowywać się jak zwycięzca, mimo, że maraton jeszcze nie wystartował Powtarzając tę "myśl", wierząc w nią głęboko i będąc przekonanym, że to tylko kwestia czasu, dobiegniesz jako pierwszy Ostatnio jakiś ziutek wygrał w Eurojackpota grube hajcy. Co powiedział starej jak wychodził ? Idę po wygraną Genialnie opisał to nasz Ojciec Założyciel w jednej ze swoich książek, na przykładzie Kia Rio Póki samemu nie sprawdzimy, nigdy się nie dowiemy
  24. No to będzie licytacja na cytaty @armin - ten Twój z kolei z filmu "Asterix i Obelix: Misja Kleopatra" @Tomko - myślę, że cała seria filmów o Rockym dojrzewała wraz ze Stallone'm, nie tylko jako aktorem ale i człowiekiem, zauważcie, że pierwszy film nakręcił w latach siedemdziesiątych, będąc gołodupcem, sprzedając scenariusz do Rocky I za dolara, ale z wyłącznym prawem reżyserii. A czterdzieści lat później - Creed 2 którego był współscenarzystą, a który to dwugodzinny dramat z wątkiem sportowym w tle, to film dotykający dużo aspektów codziennego życia. BTW w ostatnim filmie jest scena, w której po latach nieobecności i nieporozumień w końcu "brata" się ze swoim synem. Wyciskacz łez dla prawdziwego fana serii
  25. @MalVina może kiedyś się przekonasz do tego filmu, a jest w nim wszystko - młody gniewny, który próbuje odcisnąć swój ślad, pojawia się mentor, zwycięstwo i przegrana, bohater walczy ze sobą, swoimi słabościami, mentor także przechodzi przemianę, cierpi przez utratę żony, choruje na raka. I obaj przezwyciężają własne lęki i słabości i obaj stają do walki Druga część jest równie dobra
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.