Skocz do zawartości

Zdzichu_Wawa

Starszy Użytkownik
  • Postów

    747
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Zdzichu_Wawa

  1. W pełni zgadzam się z tym co napisałeś (praktycznie w 100% z całym postem). Moim zdaniem sporo zależy od związku/relacji. Jeśli w związku dominuje podejście, że najpierw należy zadbać o szczęście pary (czyli rodziców), a potem o szczęście dziecka*, to będzie OK. Tylko w obecnych czasach to jest bardzo rzadkie podejście. Mamy wysyp rodziców "helikopterowych" -nazwa wzięła się stąd że oni krążą nad swoim dzieckiem niczym kura nad kurczakami. Dominuje model: ONA+DZIECKO i ten trzeci w roli pomagiera. Nie wiem czy zerknąłeś na filmik o szczęściu który tutaj powyżej wrzuciłem. Znamienny jest np. ten wykres: Widać, że kobieta już w okresie cięży jest coraz bardziej szczęśliwa (ekscytacja bo ona już odczuwa zmiany w swoim ciele), facet zaś prawie do samego porodu ma ten sam poziom szczęścia...po czym jego szczęście leci na łeb na szyje. Jak dla mnie wykres ten pokrywa się z ilością seksu który uprawia dana para. (przed porodem spadek, gdy ze względów zdrowotnych następuje post) i potem okres połogu, braku czasu, nieprzespanych nocy itp. Dodatkowo w dzisiejszych czasach facet który zdecyduje się na ślub i dziecko traci jakąkolwiek siłę sprawczą. Kwestia ograniczeń prawnych i społecznych. Żona może zlewać jego uwagi co do związku/wychowania dziecka i w najgorszym dla niej wypadku rozwiodą się, po czym ona będzie mogła grać kartą "utrudnię Ci kontakt z dzieckiem". * wg psychologów szczęśliwa para zapewni szczęście dziecku (dziecko widzi na co dzien dobre wzorce). Nieszczęśliwa para nie jest w stanie wychować szczęśliwego dziecka, bo ono widzi np. chłód w relacjach, wzajemną wrogości codzienną frustracje.
  2. Dobrze rozumiem argumenty @melody ponieważ sam mam podobne podejście. Co ciekawe przed pandemią często słyszałem jak to dzieci są "największym skarbem" i cały czas lała się "propaganda sukcesu" życia rodzinnego. Potem przyszedł COVID, ludzie w końcu mogli spędzić trochę więcej czasu razem z tymi swoim "skarbami" i jaki jest tego efekt? Rodzice jak ognia boją się (ponownego) zamknięcia szkół, bo nagle te ich skarby znów będą mogły spędzać czas z nimi. Znajome z pracy w rozmowie mówią, że brakuje im już pracy w biurze, gdzie można wyjść z domy i pobyć tylko z dorosłymi (jak wcześniej). W rodzinie mam nauczycielkę - jak słucham jej opowieści jakie kombinację wykonują rodzice żeby tylko pozbyć się dzieciaków z domu (np. zaświadczenia że nie mają komputera i internetu w domu....więc dziecko MUSI być w szkole), zostawianie dzieciaków na świetlicy do oporu (aż woźna zgasi światło wieczorem) itp. O ile wcześniej patrzyłem pobłażliwie na tą narrację że "dzieci to skarb i czemu ja nie chcę się przekonać jak to fajnie", to teraz widzę że w większości przypadków to było redukcja dysonansu poznawczego. Polecam Wam mocno ten wykład o szczęściu -bardzo fajnie pokazuje jak realnie dzieci wpływają na nasze poczucie szczęście. Bez zakłamania, tęczy i złotych jednorożców.
  3. Pokaż proszę tą jego analizę -coś więcej niż wrzucenie linka do materiału na YT? Czy on sam NAJPIERW rozciął jakąś maseczkę i zrobił fotki? Jak dla mnie to jego twórczość kończy się na stworzeniu kontrowersyjnego tytułu wątka. Czyli tak na poziomie redaktora Onetu. Pokaż mi proszę choć jeden przypadek że @absolutarianin napisał że może się myli w którejś z tez które tutaj wrzuca? Nie widziałeś jego tekstu o byciu człowiekiem małej wiary 😉 a któraś się sprawdziła? Wydaje mi się że @absolutarianin jest nie pierwszy dzień na forum. Czy coś przewidział poprawnie? Jakiej argumentacji potrzebujesz? Wrzuciłem Ci przykład równie durnego tematu jak ten z maseczkami - czyli informacja że rzady umieszczają urzadzenia śledzące w oponach aut, a wentyl to tak na prawdę miniaturowa antena współpracująca z 5G. Podaj mi proszę jaki argument jesteś w stanie mi przedstawić że tak nie jest? Zamieńmy się miejscami....ja je będę zbijał cytatami z @absolutarianin Zdajesz sobie sprawę, że tak samo może argumentować wyznawca teorii płaskiej ziemi? Wierzysz że ziemia jest okrągła? Nie jesteś otwarty na inne teorie, wierzysz w to co rządy chcą nam przekazać. Dajesz się sterować w ramach edukacji szkolnej. Włącz myślenie i pogłówkuj komu chodzi o taką dezinformację. otwórz się na inne teorie poza śmieszkowaniem z płaskoziemców. Jeśli @absolutarianin miał jakieś ćwiczenia na polibudzie to chyba zapomniał jakie są założenia przy badaniu NAUKOWYM danej kwestii. Sprawdzasz teorię i jeśli wynik badania jest negatywny to ją obalasz. Gdy w tym wątku dwóch gości napisało że zrobiło testy i nie znaleźli pokrycia z teorią to co napisał nasz kolega: Czy takie jest podejście na polibudzie? Udowadnialiście, że coś nie istnieje? Jak zatem przekonasz mnie że nie ma aniołów, jednorożców, świętego mikołaja i wróżki zębuszki?
  4. Sprawdzanie wszystkiego "organoleptycznie" to mniej więcej okres w rozwoju 4-6 lat. Potem nawet dzieci uczą się że ogień parzy itp. Czy sam sprawdzasz teorię płaskoziemców? czy zakładasz że jednak podwaliny wiedzy ze szkoły podstawowej do czegoś sie przydają? Czy gdybyś zobaczył że @absolutarianin wrzuca kolejny "rewelacyjny" temat o tajnej technologi taki jak ten: to też być uciął wentyl żeby sprawdzić (jak tutaj radzisz sprawdzać maseczkę)? Przecież to podobny przykład i tutaj i tam groźba kontroli przez nową technologię (zerknij na tytuł wątku).
  5. @Orybazy i @Jonash sprawdzili i uważasz że to załatwia definitywnie sprawę? Przecież zaraz będzie, że to pewnie mieli "farta" i czyste partie (ale nie wiecie ile jest zanieczyszczonych). Z takimi głupimi teoriami jest tak, że im bardziej udowadniasz ich bezsens, tym bardziej ich autorzy/wyznawcy okopują się na swoich pozycjach. Znany jest case Adwentystów Dnia Siódmego. Zaczęło się od przepowiedni że Jezus pojawi się w 1843-44 roku (i nastąpi koniec świata). Co (jak wiemy) nie nastąpiło. Grupa zamiast się rozejść w obliczu jawnej błędnej przepowiedni...zjednoczyła się mocniej i trwa do dziś. Tutaj zaś ciekawy cytat z książki "Gdy proroctwo zawodzi". Oceńcie sami czy nie występuje tutaj ten przypadek: "Człowieka przekonanego o czymś trudno zmienić. Powiedz mu, że się nie zgadzasz, a on się odwróci. Pokaż mu fakty i liczby, a on zakwestionuje twoje źródła. Odwołaj się do logiki, a on nie zrozumie, o co ci chodzi. Wszyscy doświadczyliśmy bezskuteczności prób zmiany mocnego przeświadczenia, szczególnie wtedy gdy osoba o czymś przekonana ma jakiś wkład w swoje przekonanie. Znamy wiele różnych przemyślnych strategii obronnych, dzięki którym ludzie chronią swoje przekonania i potrafią zachować je bez uszczerbku podczas najbardziej druzgocących ataków. Jednak ludzka pomysłowość wykracza poza prostą ochronę przekonania. Przypuśćmy, że ktoś wierzy w coś z całego serca; przypuśćmy dalej, że ma on zobowiązania związane z tym przekonaniem, poczynił nieodwracalne działania z jego powodu; i w końcu – przypuśćmy, że staje on wobec dowodu, wobec jednoznacznego i niezaprzeczalnego dowodu, że jego przekonanie jest błędne; co się stanie? Osoba ta często wychodzi nie tylko niezachwiana, ale nawet jeszcze bardziej przekonana o słuszności swoich przekonań niż kiedykolwiek wcześniej. W rzeczywistości może ona nawet przejawiać nowy zapał do nakłaniania i przekonywania innych osób do własnych poglądów." https://wydawnictwowam.pl/sites/default/files/64354_skrot_0.pdf
  6. No co za niespodzianka 😉 Na pewno jesteś opłacany przez wiadome siły, poza tym to nie przypadek, że na tym forum próbujesz ośmieszać teorie naszego kolegi. To na pewno nie przypadek! Przyznaj się, komu zależy na uciszeniu naszego Rycerza Dążącego do Prawdy. P.S. Jak trzeba być oderwanym od rzeczywistości (to taki miły synonim innego słowa żeby nie wyłapać bana), żeby wierzyć, że maseczki robione za 1 cent w Chinach lub w Indiach w masowych ilościach mają jakieś zaawansowane technologię. Gdyby jeden ............. z drugim ............ (znów nie wpisze słowa które mi się nasuwa) by się zastanowili nad problemem maseczek, to by wiedzieli, że jest on odwrotny. Tj maseczki robione są za grosze i mają wstawiane lipne certyfikaty bezpieczeństwa. Zamiast warstwy materiału ochronnego, który jest drogi jest wstawiana tam jakaś tania warstwa i nikt się tym nie przejmuje (że to niczego nie filtruje). Maseczka jest- jest. Może zamiast szursrkich stron czasami warto przeczytać coś sprawdzonego: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/2098039,1,maseczki-pseudoochronne.read
  7. Ej, no nie psuj chłopakom teorii! Gdzie oni teraz równie głupią znajdą? aaaa wiem, mam jedną pod ręką:
  8. Nie to żebym się bawił w swatkę, ale na miejscu kolegi rozważyłbym tą opcję, bo to może być początek pięknej miłości:
  9. To nagle mamy nową wyrwę logiczną-zderzenie z drugą teorią, że "wszystkie szczepionki to złoooo". To co -nagle mamy szczepionki lepsze i gorsze i te lepsze działają? To jak to ma się do reszty teorii, że to samo zło, trują, kastrują i kury przestają się nieść po wioskach? Jak się nie obrócisz to "du*a z tyłu" To jest własnie "piękno" teorii spiskowych że one "działają" tylko punktowo jak nie patrzysz szerzej na temat bo nagle zaczynają rosnąć schody nonsensów które generują gdy zaczynasz drążyć temat.
  10. ...ale wiesz, takim "dokonaniem" to się może kilka miliardów ludzi (starszych niż 33 lata) pochwalić.
  11. Serio, dopatrzyłeś się megalomanii u kolegi? Co było pierwszą poszlaką? (w angielskim jest na to fajne stwierdzenie/żart: "what was your first clue?") Ja bym się może nawet i nie czepiał tego wątku (i moim zdaniem nadmiaru bzdur tu produkowanych), gdyby jednak choć te "teorie" jakoś ze sobą współgrały. Mamy zaś tutaj wyrwy logiczne niczym Rów Mariański i jakoś nikomu (ze zwolenników tych teorii spiskowych) jakoś nie przyszło do głowy że coś tu nie pasuje. Weźmy na przykład dwa tematy: "Depopulacja" (z tego wątku) i kontrola Żydów nad światem/politykami innych krajów (z wielu sąsiednich wątków). Skoro jeden naród jest na tyle sprytny i przebiegły, że jest w stanie wpływać/kontrolować inne, to co się nagle stało z ich inteligencją, że są w czołówce krajów szczepiących populację? Skoro szczepionka to plan "Depopulacji" to Izrael powinien wlec się w ogonie i szukać pretekstów do opóźniania szczepień swoich obywateli -czyż nie? Nic? Żadna czerwona lampka że coś tu nie pasi? P.S. Na koniec cytat z jednego z filmów (z dedykacją dla kolegi): "Jezus w wieku 33 lat umarł i zmartwychwstał....a Ty czego dokonałeś?"
  12. Okaże się....czas przyszły? Podsumujmy: - Mamy kolegę który nie wie jak załączyć printscreen na forum....ale jest za to specjalistą od tego jak (nie) powinna działać szczepionka. - randowmowy print screen z netu ma być dowodem na to że to SZCZEPIONKA spowodowała, że znikają miesiączki laskom....hmmmm gdyby tylko istniało jakieś prostsze wytłumaczenie znikającej miesiączki. - szczepionki mają.... zasadniczo wszystko w sobie jak posłucha się "specjalistów" z netu. - 5G to tajny spisek Tyle rewelacji w tak krótkim wątku. Potem jest zaś płacz, dlaczego kobiety nie chcą zadawać się z tak inteligentnymi facetami. No czeeemu? Na koniec mała przeróbka znanego dowcipu* @absolutarianin szedł ulicami Neapolu. Coś jednak zdradzało w nim foliarza. Może transparent "szczepionka to śmierć", może lekko przekrzywiona foliowa czapeczka, a może duża naklejka na płaszczu "5G to samo zło". * Dla tych co nie znają. Stirlitz szedł ulicami Berlina, coś jednak zdradzało w nim szpiega: może czapka-uszanka, może walonki, a może ciągnący się za nim spadochron?
  13. Uważam podobnie. Gdybym mógł to dałbym @johnnygoodboy jakiegoś superlaika. Tutaj (niestety) myślę podobnie. Na forum panuje syndrom Madonny i Ladacznicy https://pl.wikipedia.org/wiki/Zespół_Madonny_i_ladacznicy To całe polowanie na dziewice, jest śmieszne. Bo nawet gdyby jeden z drugim poznali taką dziewicę, nagle zderzyliby się ze swym oczekiwaniem że z nimi to ona ma być niczym aktorka porno - no bo jak to tak do buzi nie, bo się brzydzę (bo nigdy tego nie robiła), w pupę nie bo boli itp. Tak jak z kobiet się śmiejemy tutaj że chciałyby mieć ciastko i zjeść ciastko, tak tutaj z (wieloma) facetami jest podobnie. Chcieliby mieć namiętną kobietę...ale z zerowym przebiegiem. Ciężkie do pogodzenia szczególnie gdy samemu ma się sporo kompleksów (i lęków czy przypadkiem poprzednik nie był lepszy w te klocki). Ja niestety czytając takie rady jak te o których wspomniał @Wolverine1993 zaczynam się zastanawiać czy przypadkiem tą grafikę to nie stworzył ktoś z forum BS (i tylko wylądowało na Kwejku).
  14. Dzisiaj będzie tematycznie - Instagramerki: 1. Gdy instagramerka sprawdza coś w piekarniku: 2. Obczajcie te fotki z mojego snorkelingu: 3. Ćwicz mocniej. chcesz pracować od 9 do 17-tej czy zarabiać na wrzucaniu fotek swego tyłka na Insta? 4. Gdyby ciężarówki były Instagramerkami:
  15. Fajnie, że użyłeś tej metafory, bo ona tutaj bardzo dobrze pasuje....ale po małej modyfikacji. Bo to trochę tak, jakby iść na rozmowę kwalifikacyjną i dostać w firmie bezpłatny staż z obietnicą że może za 3 miesiące przyjmą na etat, jeśli się sprawdzisz. Widzisz są tacy którzy ryzykują i idą na staż (gdzie tyrają za darmo) w nadziei, że dostaną się do takiego MicroSoftu czy innego PwC. Część zostaje odesłana z kwitkiem -kilka miesięcy pracy w plecy. Podobnie do tej metafory pasuje sytuacja gdzie aplikujesz na stanowisko i nie znasz nawet widełek pensji którą oferują (teraz na szczęście się to zmienia). Tracisz kupę czasu, przechodzisz przez 3 etapy....żeby się dowiedzieć że zaoferować mogą Ci 25% mniej niż obecnie zarabiasz. Ja uważam, że każda skrajność jest zła. Zarówno gdy facet próbuje "kupić" kobietę poprzez płacenie na randce jakiś konkretnych pieniędzy, jak i w druga stronę - gdy gość zamawia herbatę i drożdżówkę, bo nie da się "sfrajerować" na 5,80 PLN, bo przecież nie chce wyjść na betabankomat -bo tak na forum pisali. Dla mnie zasada jest prosta -płaci ten kto zaprasza. Podstawy savoir vivre -chodzi o to, że osoba która zaprasza dobiera miejsce pod swoje możliwości. Ktoś może nas bowiem zaprosić do eleganckiej restauracji gdzie sama zupa kosztuje 35 PLN a drugie danie od 200 w górę i na koniec chcieć podzielić rachunek. Wtedy gdyby zapraszany wiedział, to mógłby zareagować wcześniej i zaproponować coś skromniejszego (na swoją kieszeń). Tyle mówi teoria.
  16. Jak sądzisz, czy ten mityczny forumowy Chad, to potrafi postępować z kobietami, bo wcześniej przeczytał wszystkie książki polecane na forum, poszedł na warszataty PUA i jeszcze jakieś poradniki podrywania? Czy może dzięki temu że jest mega popularny wśród kobiet, to nie zastanawia się czy jakaś się obrazi/obruszy, bo już w kolejce czekają kolejne przestępując z nogi na nogę. Dokładnie tak jest ze "zwykłym" facetem gdy jego sytuacja się zmienia z typowej pt "staraj się bardziej giermku dla swej Księżniczki" w tą która opisuje @Tajski Wojownik gdzie laski same Cię zaczepiają i jesteś niczym sędzia ze sceny w "Piłkarskim Pokerze" ("...a Pani nie i jeszcze długo długo nie"). Gdyby to odsiewanie skończyło się już na etapie randkowania to byłoby pół biedy. Przeszedłeś przez sito -super. Problem jest taki, że jest ciągłe szukanie lepszej gałęzi i porównywanie się do koleżanek. Tą Stefan wziął na Madagaskar, tamtej Zenek kupił samochód....tylko ja nic nie mam od tego swojego lenia, on chyba nie jest mnie wart. W dobie prężenia muskułów na FB i Instagramie ciężko jest konkurować ze wszystkimi na raz. Co innego gdy jesteś porównywany do jednego gościa, a co innego jak do wszystkich na raz. Czytałem ciekawy art o tym że FB wzbudza w nas poczucie że jesteśmy gorsi, własnie przez to że na raz widzimy sukcesy wszystkich znajomych. Np. dana osoba mogła nie być 2 lata na urlopie, ale gdy np. trzech przyjaciół z FB wrzuci na raz relację z wakacji, to my siedząc w domu czujemy się gorsi bo "wszyscy" gdzieś jeżdżą...tylko nie my. Co nie jest obiektywna prawdą.
  17. O to właśnie mi chodziło. Ktoś tutaj widział tylko w Twojej historii to że ona się źle skończyła. Jakoś zapomniał uczciwie wspomnieć że będąc w Polsce nie miałbyś tych problemów bo....prawdopodobnie byłbyś sam. Nawet jeśli spotkałbyś jakąś laskę to ona pewnie miałaby jeszcze większe wymagania niż te Tajki z którymi byłeś. vs Jak dla mnie ogromna różnica. Jak mamy "klęske urodzaju" możemy sobie pozwolić na zupełnie inne podejście, odbijanie shittestów, być Cocky and Funny. Nagle zamiast "staraj się bardziej" odpalamy program "miej wyjeba**e a będzie Ci dane". Mniej więcej o tym tutaj pisze ja i @niemlodyjoda. Jak ktoś odbija się po raz n-ty i nie może poznać ciekawej laski w Polsce, może warto zerknąć że są inne opcje niż powielanie tego samego schematu (z nadzieję na inny efekt). Ja osobiście kibicuje @Tajski Wojownik Uważam że jest w połowie drogi do sukcesu. Zamiast zostać w Polsce i narzekać jak wielu, coś zmienił. Poznał już przedsmak tego co może mieć (a czego by nie miał w tym czasie w Polsce!). Jedynie teraz co musi zmienić -to własne podejście. Uważam jednak że będzie miał łatwiej bo raz że uczy się na swoich błędach, dwa że będzie miał motywację (wie, że jak się ogarnie mentalnie to może mieć swoją wymarzoną kobietę -swoją 10 na 10). Grunt to nie dać sobie wejść na głowę. powinienem?
  18. Dzięki - staram się zachować obiektywizm. Ten portal jest dość specyficzny. Zerknij choćby na to ile podstron ma wątek o podrywaniu na Tinderze/Badoo. Ja do tej pory nie wypowiadałem się w tym wątku tutaj bo nie podobał mi się jego tytuł. Osobiście bowiem jestem daleki od modnej tutaj na forum "porady" szukania dziewicy, chęci powrotów do czasów gdy małżeństwa były aranżowane itp. To pisanie po raz n-ty ma na celu pokazanie facetom, że są inne możliwości niż pisanie jako 125-ty gość do laski z Tindera i bycie spuszczonym do kibla po raz kolejny. Po iluś takich porażkach człowiek zaczyna się zastanawiać co z nim jest "nie tak". Zupełnie nie chodzi o jakieś "poczucie straty" w Polkach, bo jak sama zauważyłaś one płakać po nas (tych co mają kobietę z zagranicy) nie będą. Widzisz, to jest dokładnie to co ja tutaj robię na forum. Tak jak sam jeszcze kilka lat temu nie wiedziałem, że mogę spróbować poznać egzotyczną piękność (wydawało mi się to w sferze SF - bo co ja Gudzowaty jestem?). Tak po zobaczeniu jak jest w innych krajach, jak wygląda zainteresowanie moją osobą tam vs w Polsce otworzyły mi się oczy. Znasz takie określenie kobiet że "gość nie jest z jej ligi"? Ja miałem wrażenie, że to nawet nie jest kwestia różnych lig, to tak jakby totalnie zmienić dyscyplinę sportu! Tak :-) (mogę Ci się nawet pochwalić na priva jak wygląda -wtedy lepiej zrozumiesz o co mi chodzi).
  19. Mogę odpowiadać za siebie i za swoje słowa. Nigdy (chyba?) nie pisałem na tym forum że Polki to złe kobiety. Pisałem jedynie że mają ogromne wymagania, na tyle duże że po ostatnim swoim rozstaniu mając już lat 40+ szukając kolejnej partnerki wśród Polek byłem załamany skalą oczekiwań. Czasami nie wchodziłem na "krótką listę" lasek które były moimi rówieśniczkami po rozwodach i z dzieckiem/dziećmi. Pisałem o tym w tym wątku: Pisałem o tym na forum, W 99% te trzymające się za ręce pary są jeszcze przed pojawieniem się dziecka. Pierwszą rzeczą którą zauważyła w Polsce moja partnerka Latynoska to własnie fakt jak pary z dzieckiem się na wzajem traktują. Dziwiła się że nie widzi zupełnie czułości wśród małżeństw. Wtedy kończy się "trzymanie za ręce" a zaczyna się "przynieś/podaj/pomóż" gość jest w roli pomagiera a nie partnera. Raz jeszcze -nie hejtuję. Po prostu uważam, że w Polsce rynek matrymonialny jest mocno przechylony w stronę "rynku kobiety". W krajach Latynoskich jest dla odmiany "rynek mężczyzny". Co do tego "hejtowania" to mam wrażenie, że to trochę tak jak z tą sytuacją: Gdy kobieta piszę że "mężczyźni zaczynają się od 180 cm" to wszyscy klaszczą z uznaniem że zna swoją wartość itp. Gdy zaś jakiś facet napiszę że "kobiety kończą się na 70 kg" to nagle cham i prostak, mimo że na swą wagę mamy wpływ a na wzrost wpływu nie mamy.
  20. No więc zobacz, że już na starcie jest łatwiej. Można poznać wiele kobiet (bo wzbudzasz zainteresowanie). Za tym idzie kolejna kwestia -skoro masz łatwiej o nowe/kolejne znajomości, to też nie trzymasz się tak "kurczowo" obecnej partnerki. Można łatwiej odbijać shittesty. W Polsce mając kobietę wg własnego gustu taką 8-9/10 ma się świadomość graniczącą z pewnością, że poznanie kolejnej równie atrakcyjnej będzie dużym wyzwaniem i do tego będzie czasochłonne. Skoro za granicą laski same podchodzą/zagadują to i natrafienie na kolejną w moim typie jest dużo łatwiejsze. Zobacz, że tak na prawdę dlatego w Polsce faceci są w pozycji petenta, bo przez lata przyzwyczaili się że poderwanie kolejnej to proces żmudny i kosztowny, a efekt wcale nie musi być lepszy niż to co mają obecnie. Poza tym to co sam napisałeś to trochę sytuacja Polek na Tinderze. Pełno atencji i efekt "przebierania w ulęgałkach". Skoro Polki mogą sobie pozwolić na takie podejście, to czemu Polacy mieliby do końca życia startować z pozycji giermków starających się o zabawienie księżniczek? A propos linków które wrzuciłeś, to dodam jeszcze że tutaj widać kolejny efekt (o którym nawet nie wspominałem żeby za cukierkowo nie wyszło) -czyli różnica wieku. Jak wielu "Kowalskich" w Polsce może się "pochwalić" żoną młodszą o 10-20 lat? Nie mówię tutaj o celebrytach.
  21. Dzięki @Tajski Wojownik że się wypowiedziałeś w temacie. Mam jednak wrażenie że trochę sam sobie przeczysz. Chodzi mi o tą wypowiedź: vs te wypowiedzi: oraz Mam wrażenie że to trochę jakbym czytał: Porsche 911 i Maluch (Fiat 126p) to samochody zaprojektowane w oparciu o tą samą myśl technologiczną. Oba modele mają silnik z tyłu chłodzony powietrzem. Oba modele mają napęd na tył oraz są dwudrzwiowe. Niby prawda....ale przyznasz że jednak nie do końca 😉 Zgadzam się w pełni z kolejnymi akapitami w których pisałeś o tym, co się dzieje gdy facet tylko na chwilę okaże słabość. Mam tylko jedno podstawowe pytanie do Ciebie @Tajski Wojownik - jak byś ocenił swoje szanse na POZNANIE kobiety w Polsce vs w Azji. Chodzi mi o ten moment gdy doskwiera nam samotność (i "blue balls"), chcemy poznać fajną dziewczynę. -powiedzmy minimum 7/10. Jak oceniasz swoje szanse i nakład pracy który musiałbyś włożyć w zainteresowanie sobą Polki, która dla Ciebie będzie 7/10 vs to samo w przypadku Azjatki? Problemem wielu Braci tutaj jest już sam "próg wejścia", że są zupełnie niewidoczni dla kobiet, które im się podobają. Ciężko mówić o szansie w ralcji z Polką, gdy dostaje się po raz 100-ny zlewkę od kolejnej Panny. Drugie pytanie. Jak oceniasz atrakcyjność kobiet, które były Tobą zainteresowane w Polsce, vs atrakcyjność lasek w Tajlandii które wykazywały zainteresowanie Tobą. Chodzi o sytuację gdzie bez jakiegoś strasznego napinania z Twej strony i stawania na rzęsach mógłbyś wejść w związek z daną laską. (Jak wspominałem w ekonomii jest zasada Ceteris Paribus -czyli analizujemy zmianę sytuacji zmieniając tylko jedną zmienną, reszta jest taka sama. Stałą w tym przypadku jesteś Ty (Twoja atrakcyjność), zmiennymi atrakcyjność Polek i Tajek). Trzecie ostatnie pytanie. Ile razy w Polsce zdarzyło Ci się, że dziewczyna sama Cię zaczepiała (zagadywała, podrywała etc), chciała Cię poznać lepiej, a ile razy zdarzyło Ci się to w Tajlandii?
  22. Tutaj (w tematach kobiet z zagranicy) bardzo dobrze widać psychologiczny mechanizm "kwaśnych winogron" i "słodkich cytryn": za https://www.sensity.pl/dlaczego-stosujemy-mechanizmy-obronne/ Dwie typowe odmiany racjonalizacji zostały nazwane „kwaśnymi winogronami” i „słodkimi cytrynami”: Kwaśne winogrona to uznawanie za nieważny cel, którego nie osiągnęliśmy. Słodkie cytryny to wmawianie sobie, że przykre zdarzenia i sytuacje, będące naszym udziałem są w rzeczywistości przyjemne. Ponieważ poderwanie kobiety z zagranicy wymaga trochę wysiłku (język, wyjazd do obcego kraju itp), to łatwiej jest sobie wyjaśnić (przed samym sobą swoją bezczynność) na zasadzie "i tak nie ma po co się starać, one są takie same a może nawet i gorsze od Polek". Czyli mamy "kwaśne winogrona". Rezygnując z podrywania za granicą sami skazujemy się na polskie dziewczyny. Mimo wielu ich wad opisywanych na forum, nagle one są w sumie najfajniejsze (bo jedyne dostępne) - mamy "słodkie cytryny". Dokładnie! To jest właśnie ta część gdzie typowy Polak słucha jak bajki o żelaznym wilku. Sam miałem podobnie -nie wiedziałem co te laski opowiadają. Jakie zainteresowanie na miejscu po przylocie, co Ty laska pitolisz mi tutaj. To trzeba samemu przeżyć, żeby uwierzyć. Jak się przez naście/dziesiąt lat było nauczonym w Polsce że "laska pierwsza nie zagada", "trzeba się starać o kobietę" itp to ciężko się przestawić nagle o 180st.
  23. Mam identyczne odczucia jak @mac powyżej. Dodam od siebie, że zupełnie nie wiem czego niby wojsko miałoby mnie nauczyć? Samodzielności nauczyłem się sam, utrzymując się samodzielnie od 18 roku życia. Pranie, prasowanie ogarnianie mieszkania - wszystko to robiłem sam. Co więcej strzelać umiem lepiej niż 80% poborowych....dodatkowo strzelałem w swoim życiu dużo więcej razy (na strzelnicach sportowych) niż statystyczny poborowy. Przy okazji pracy w jednej z firm współpracującej z armią, bywałem kilka razy na poligonie i trochę jakbym Foresta Gumpa oglądał. Fala, głupota, robienie sobie na wzajem dowcipów (często bolesnych), wykonywanie kretyńskich rozkazów. Poznanie terminu "czasoprzestrzeni" czyli kopanie okopu "stąd do wieczora". Mogę wymieniać wiele takich akcji. Może idąc do szkoły oficerskiej jest inaczej -ale zwykły poborowy w piechocie to jest przemielony przez system, a nie wychowany. Ogólnie to mam takie wrażenie, że wojsko gloryfikują głównie Ci, którzy poza tym niewiele osiągnęli. To trochę taki temat jak urodzenie dziecka bez cesarki wśród kobiet. Obnoszą się tym głównie te Karyny które poza faktem porodu nie mają się czym pochwalić w życiu. (te co mają w opisie "mama na pełen etat").
  24. Dlatego właśnie kobiety (w większości) zapuszczają się gdy takie siły się pojawią. Pierwszą taką siłą jest małżeństwo -facet już nie może po prostu powiedzieć "było miło - żegnaj". Drugą taką siłą (jeszcze mocniejszą) jest urodzenie dziecka. Wtedy nagle gdy facetowi przyjdzie coś "głupiego" do głowy - zaczyna się granie dzieckiem jak zakładnikiem na zasadzie "jak mnie zostawisz nie zobaczysz swego dziecka na oczy przez długie lata". Gdy się jest "tylko" w związku to jest łatwo postawić na swoim. Spróbuj tego samego z kobietą która sobie odpuszcza, ale więżą Cię z nią: kredyt na mieszkanie i dwójka wspólnych dzieci. Laski wykorzystują tą przewagę. Nie mam Pana płaszcza i co mi Pan zrobi? Zazwyczaj reakcje są. Zaczyna się od subtelnych uwag, jakiś zachęceń do wspólnego wyjścia na siłkę itp. Tylko że takie osoby którym jest po prostu wygodnie i nie chce im się ruszyć tyłka zlewają takie uwagi. Skala "subtelności" uwag zazwyczaj maleje wprost proporcjonalnie do wzrostu wagi. Miałem kiedyś kolegę, który mówił np. że się musi "wdrapywać" na swoją żonę, ale ta nic sobie z jego uwag nie robi. Śmieliśmy się wtedy, że dopóki radzi sobie bez czekana i raków nie jest jeszcze tak źle. Widać jednak było bo gość ostro popłynął w kochanki. Dokładnie do tego sprowadza się większość przypadków. Po zaobrączkowaniu i urodzeniu dziecka/dzieci kobieta czuje się coraz pewniejsza. Co ciekawe nawet w statystykach rozwodowych jest trend, że im więcej dana para ma dzieci tym niższe prawdopodobieństwo rozwodu. Po prostu od pewnego poziomu skala alimentów i społecznego ostracyzmu jest zbyt duża do udźwignięcia przez przeciętnego Kowalskiego. Czytałem o ciekawym eksperymencie w USA gdzie na portalach poza wiekiem standardowo podaje się dodatkowe dane -panowie podają swój roczny dochód (widełki), a Panie swoją wagę i wiek. Badacze analizowali matche facetów i okazało się że każde dodatkowo 10 tyś USD dochodu powodowało że facet szukał o oczko młodszej i/lub o oczko szczuplejszej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.