Skocz do zawartości

Zdzichu_Wawa

Starszy Użytkownik
  • Postów

    747
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Zdzichu_Wawa

  1. a propos: tłumaczenie: I wtedy jedynie co powiedziałem to: "Kochanie, J.Lo jest w Twoim wieku".
  2. tłumaczenie: DiCaprio odbiera powiadomienie, że jego dziewczyna właśnie skończyła 25 lat, więc pora poszukać sobie nowej. tłumaczenie: Ilustracja we francuskiej książce do anatomii próbująca pokazać podobieństwa w budowie kości u człowieka i konia.
  3. @PyrMen Gratulacje! Fajnie że przebrnąłeś przez fazę "papierkową". Napisz proszę jak kwestie majątkowe -czy udało Ci się usunąć (już) Exżonę z Twojego WŁASNEGO mieszkania? Strasznie jestem także ciekawy jak tam mina żony gdy jej wszystkie krzywe akcje zdały się jak psu na budę? (napisz coś jak Sienkiewicz "ku pokrzepieniu serc" Braci).
  4. Nie wiem czemu, ale pierwsze co przyszło mi do głowy czytając Twój post @maroon to był ten filmik: https://www.orsm.net/v/update20220127/amateur-fucking-good-ride-today.mp4 (wrzucam linka bo filmik bez żadnej golizny - tylko tytuł mocno zdradza fabułę) Także ja na Twoim miejscu jeszcze bym się zastanowił nad tym czy nie wykreślić tego "na tylnej kanapie" co byś sobie nie zamykał pewnych opcji 😉 Z innej bajki. Mój chory umysł wyobraził sobie taką oto sytuację, gdzie zwyciężczynią konkursu została nasza Helena z Rezerwatu co to "za jej Poli Raksy twarz każdy by się zabić dał". @maroon zachwycony jej zwiewnymi kieckami i legendarnym ArsAmandi zmienia nagle podejście o 180% i zaczyna piać na forum o kupnie Labradora, wyborze przedszkola dla dzieci. 😉 Także, uważaj kogo zabierzesz na tą wyprawę, może się okazać że te horrory o psychopatycznych autostopowiczach to jest bajka dla dzieci przy tym jak Twoje życie może się skomplikować 😉
  5. Ciekawy jest komentarz na FilmWebie o "polskim wątku" -czyli ochroniarzu Piotrku: "anna_brytwanna Na pudelku już podali, że to Polak, Piotr K., który już szykuje pozew na tindera 2mln. Euro za pomówienie ( że on niby nie wiedział czym się trudni kompan ), + 1 mln Euro z racji niemożności wykonywania pracy ochrony osób i mienia No parodia, ktoś się teraz dopiero powinien za nich wziąć, bo trochę ich ponosi wyobraźnia. Ich miejsce jest gdzie indziej. Aż dziwię się że fałszowanie rzekomych wpłat Simona i manipulacja przez fikcyjne zatrudnienie tej laski za ponad 90tys. Euro celem podniesienia limitu na kartach kredytowych nie jest ścigana z urzędu. Jakim cudem banki tego nie sprawdziły? A cwaniaczka Polaczka też powinna dosięgnąć ręką sprawiedliwości, widniał na przelewach bez wiedzy partnerek..." Poza tym niedługo autorki filmu mają udostępnić podkast gdzie poszerzą historię właśnie o wątki współpracowników i obecną sytuację głównego bohatera. info za tym art: https://teleshow.wp.pl/oszust-z-tindera-zyje-swoim-najlepszym-zyciem-nie-wierzyl-ze-jego-historia-zostanie-upubliczniona-6733697857731296a
  6. Gość świetnie to rozegrał. Zobaczcie że zastosował kilka mechanizmów dzięki któremu laski już czuły "że już są w ogródku, że już witają się z gąską". Po pierwsze -na początek rejs prywatnym odrzutowcem -co by nie mówić to dodaje wiarygodności ogólnemu przedstawieniu "image" gościa (syn króla diamentów, multimilioner). W dobie Instagramerów którzy pozują we wnętrzu odrzutowca w ramach sesji foto (usługa dostępna w USA), gość FAKTYCZNIE latający odrzutowcem i zabierający laski na przejażdżkę jednak się wyróżnia. Po drugie- gość "kotwiczy" laski opowieściami o wspólnej przyszłości. Z przerwami ale jednak spędza z nimi (jako niby para) ładne kilka miesięcy nim wykona ruch Po trzecie -wizja "uwłaszczenia się" laski na kasie milionera gdy będą już małżeństwem i założą rodzinę. Gość super sprytnie wysyła laski na poszukiwania ich wspólnego apartamentu w którym zamieszkają razem z budżetem skromne 15 tyś USD /miesiąc. Więc laski dostają orgazmu oglądając chaty w których za chwile zamieszkają ze swym księciem. Gdy tego mało, to pada propozycja założenia rodziny, a jak wiadomo wtedy z samych alimentów na dzieciaka od milionera można żyć wygodnie do końca życia. To co następuje później to niejako "inwestycja" laski w doprowadzenie tego snu o księciu do szczęśliwego końca. Laska wie bowiem co może ugrać (gdy zostanie już zoną i matką) i inwestuje żeby tego dokonać. Szkoda że temat nie został założony w Rezerwacie - ciekawy jestem zdania naszych Witaminek -jak one to oceniają.
  7. Wszystko zależy od tego czy możesz pracować zdalnie (w pracy którą już masz, albo ew znajdziesz nową ale w Polsce)....czy będziesz szukał nowej roboty tam na miejscu. Wtedy może być zdecydowanie trudniej (z pracą tam). Myślałeś o tym żeby ew wyjechać "próbnie" - na jakieś 2-3 miesiące. popracować tam, poznać okolicę i dopiero podejmować decyzję? Ja podobne myśli do Twoich mam dotyczące Hiszpanii. Tam poza sezonem można mieć apartament z widokiem na plaże za ok 400 Euro/miesiąc ....czyli taniej niż wynajem kawalerki w Wawie!
  8. Mocno polecam MEM-y o tej aferze na JoeMonsterze, niektóre są naprawdę "w dechę"! https://joemonster.org/art/62868 oraz kolejna część: https://joemonster.org/art/62876/Kolejna_paczka_memow_po_aferze_w_Ordo_Iuris moje ulubione z tej paczki: Wiem że niektórzy nie lubią tego gościa, ale wg mnie sarkaz ten broni się niezależnie od tego kto był autorem: plus dla tych którzy zapomnieli już o wcześniejszej głośnej aferze w Brukseli -także ultraprawicowego deputowanego:
  9. Gdy na forum BraciaSamcy, gdzie wszyscy przechwalają się jak to są po RedPill-u, ew stosują MGTOW, wpada do rezerwatu witaminka 35+ i pisze, że " Fellatio to fetysz mój". Po czym obserwujesz jak wątek nabija 13 podstron w 10 godzin:
  10. są trzy rodzaje kobiet: 2. Znajdź fałszywą feministkę: 3. Kiedy ona mówi "OK, tylko nie w oczy"
  11. Jestem facetem, ale źle się czuję jak czytam rozkminy niektórych pt "co by zrobić żeby nie wyjść na frajera, jak zapłacę gdy kogoś zaprosiłem". Po pierwsze może jestem (już) starej daty, ale dla mnie jest to kwestia podstawowych zasad dobrego wychowania. 1. Ten kto ZAPRASZA ten PŁACI! Wynika to z podstawowej kwestii - zapraszający WYBIERA MIEJSCE. Przykład żeby co niektórzy lepiej zrozumieli. Jedziecie w podróż służbową z szefem i resztą firmy np. do Norwegii albo Szwajcarii. Szef zaprasza całą grupę na kolację. Na koniec wręcza każdemu rachunek za to co zamówił. Twój rachunek w przeliczeniu na PLN wynosi lekkie 1000 PLN. Gdybyś wiedział że sam za ta kolację będziesz płacił mógłbyś np. zamiast do restauracji iśc na kebsa. Więc jeśli kogoś ZAPRASZACIE -niezależnie czy to potencjalna dziewczyna/żona, czy może kolega z pracy to jako ZAPRASZAJĄCY powinniście zapłacić. Osobnym tematem jest kwestia iż ta osoba powinna się zrewanżować!. O tym w drugim punkcie. Rozumiem że w różnych momentach życia mamy różną sytuację finansową. Czasami wręcz brakuje przysłowiowych 20 PLN w kieszeni. Dlatego jako strona zapraszająca możemy wybrać takie miejsce która odpowiada naszej obecnej sytuacji (nawet z założenia nie powinno byc zbyt drogie). W sąsiednim wątki inni podawali fajne przykłady randek z emocjami (zwiedzanie opuszczonego fortu, jakiś piknik w czasie wędrówki, lub chodźby wypożyczenie rowerów miejskich i przejażdżka za miasto. (wiem ze teraz jest Zima wiec zostają spacery i lepienie bałwana 😉 Czyli w skrócie. Jeśli Zapraszasz powinieneś zapłacić (jako zapraszający). Możesz za to pokombinować nad miejscem spotkania tak żeby nie drenowało kieszeni. 2. Jest bardzo prosty sposób żeby wybadać jakie jest podejście dziewczyny do nas. Czy jesteśmy dla niej gościem ot darmowej atencji i przekąsek, czy też szuka czegoś więcej. Po prostu komunikujemy po 1-szym spotkaniu jeśli było udane; "słuchaj, fajnie się z Tobą bawiłem, jeśli Ty także spędziłaś miło czas, to liczę że tym razem Ty w ramach rewanżu coś zaproponujesz". To może być cokolwiek (coś taniego i prostego jak kawa z ciastkiem). Chodzi o to, że za jednym zamachem sprawdzamy dwie kwestie: a) czy spodobaliśmy się na tyle, żeby lasce się chciało ruszyć 4 litery i pokombinować b) czy ma normalne podejście do kasy, czy jest może z tych co to leżą i pachną a gość ma nadskakiwać i się starać. Jeśli zaś ktoś jedzie "schematem" i "stawia" 2-gą i 3-cią randkę to wg mnie może mieć pretensję tylko do siebie, ponieważ boi się iż po odcięciu finansowania nagle jego oferta nie będzie atrakcyjna. To nic innego jak "lewarowanie" oferty. Skoro pierwsza randka "spotkanie na kawie" nie zatrybiła, to może jak na drugą zaproszę ją do drogiej restauracji to zrobię lepsze wrażenie. Owszem akcje w stylu "lecimy w weekend na Pizzę do Neapolu" robią wrażenie i pomagają w "domknięciu" znajomości, tylko wtedy nie można płakać że "...buuu, bo ona nie zapytała czy zapłaci za siebie". Albo jadę wersją "muzyk z gitarą" (czyli nastawienie na emocje a nie szastanie groszem), albo wersję "obracam w palcach złoty pieniądz" - czyli robię wrażenie statusem, ale wtedy nie płaczę gdy przyjdzie rachunek do płacenia. Wersja dla TLDR: Niezależnie od tego czy mówimy o randce z dziewczyną, czy spotkaniu ze znajomymi, to zapraszający zawsze płaci, ponieważ to on wybiera miejsce (które może być np. zbyt drogie dla zaproszonych). Jednak zapraszający może liczyć rewanż. Możemy dostosować miejsce spotkania do aktualnego stanu naszych finansów (z założeniem, że na 1-szej randce nie przesadzamy -bez "zastaw się a postaw się"!). Jeśli druga strona nie czuje się zobowiązana do rewanżu (u znajomych to rewizyta, w przypadku randek -zaproszenie na kolejną), to znaczy że powinniśmy sobie odpuścić, bo będziemy wykorzystywani finansowo. Dobrze jest jednak zakomunikować to wprost na koniec spotkania. Że teraz piłka jest po drugiej stronie. Jeśli będzie chciała kontynuować znajomość, to wymyśli coś fajnego. Edit: Dodam jeszcze że nie uważam iż to facet zawsze powinien płacić za randkę (nawet pierwszą), To wszystko zależy jak to ustalimy przed spotkaniem. Można bowiem powiedzieć: "Proponuję spotkanie w CostaCafe, ja kupię nam kawę/herbatę, Ty kupisz nam ciacha -co Ty na to? Odpowiada Ci wtorek?" Jasny przekaz, miejsce w miarę tanie (można wybrać cokolwiek innego), nigdzie nie używam słowa "zapraszam" -które implikuje że to ja zapłacę.
  12. @lync @Ace of Spades Pozwolę sobie na krótkie podsumowanie tych różnic Polki vs inne nacja o które pytacie. 1. Inna pozycja "startowa". W Polsce jestem jednym z milionów o podobnej słowiańskiej urodzie. Żeby się jakoś wyróżnic z tłumu innych musisz się już na starcie mocno nagimnastykować. To szczególnie widać na aplikacjach randkowych o czym dobrze napisał @manygguh 2. Inne libido "startowe". Ja osobiście zauważyłem że nacje gdzie jest cieplej, więcej słońca mają większy temperament. Moim zdaniem większość Polek radzi sobie całkiem dobrze bez seksu (gdy są same), nie jest to czynnik który pcha je do działania (jak facetów). Owszem odpalają pożądanie ale przy wąskiej grupie atrakcyjnych dla siebie facetów. Randkując z laską z zagranicy dla której jesteś egzotyczny i często bardziej atrakcyjny niż lokalesi od razu startujesz z pozycji Chada w Polsce. Co śmieszne - na forum przewija się ciągle określenie "efekt Alvaro z Erasmusa", ale jakoś nikt nie pomyśli, że przecież on też może być takim Alvaro....ale w innym kraju (niż Polska). Tak jak opalony Hiszpan jest sexy dla Polki, tak blady blondyn może być bardzo sexy dla laski z Azji czy Ameryki. 3. Inna kultura - inna pozycja faceta w rodzinie. W Polsce jest kult Matki Polki. Dzieciaki są wychowywane przez kobiety praktycznie bez (sensownego) udziału ojców. Czy to na początku w rodzinie, czy później w okresie szkoły podstawowej, gdzie spod skrzydeł matki często wpadają pod skrzydła innej kobiety -nauczycielki. Przez to potem obie płcie mają spaczone wzorce. Rozmawialiśmy ostatnio w wątku obok o "Lalce" i jak to na polskim zachowanie Wokulskiego było "sprzedawane" jako wzorcowe- że tak właśnie powinno się zabiegać o kobietę. 4. Inne systemy prawne, inna rola Państwa we wtrącaniu się w rodzinę Rzadko gdzie pozycja prawna kobiety jest tak wygodna jak w Unii Europejskiej. Kwestia ustawy antyprzemocowej, alimentów na żonę, podziału majątku itp. W innych miejscach ew rozwód nie oznacza że kobieta teraz dojedzie gościa finansowo i będzie rozdawała karty (bo jak gośc będzie się stawiał to mu zablokuje kontakt z dzieckiem). Tam często na rozwodzie kobieta także traci -wiec nie ma interesu w jego forsowaniu. 5. (last but not least) "Księżniczkowanie" Podawałem na forum przykład z czasów II Wojny Światowej, gdzie w USA po wyjeździe wielu facetów na front nagle odwróciły się role. Tj to wcześniej faceci zabiegali o laski, zapraszali je na tańce, itp. Gdy nagle kobiety zostały w domach a faceci wyjechali, to Ci którzy zostali czuli się niczym Karyna na Tinderze - rozchwytywani. Nagle to kobiety rywalizując o facetów zaczęły wysyłać czekoladki, zapraszać na tańce. Co bogatsze nawet wysyłały samochód z szoferem. W Polsce laski mogą wybierać w facetach niczym w ulęgałkach. Po co mają się starać skoro jak w MEM-ie "na Twoje miejsce mam 10 Erasmusów".
  13. Wiesz dżentelmeni niby nie rozmawiają o pewnych tematach (jak pieniądze, długość penisa itp), ale pozwól że wymijająco odpowiem na to pytanie. @manygguh wspomniał Dominikane. Sam planując tam wyjazd na dłuższe wakacje, zaczynałem z podobnego co on poziomu -czyli komunikator i posiłkowanie się translatorem. Jedna z lasek która wydała się mocno zainteresowana mną, mocno naciskała na spotkanie zaraz po moim przylocie. Ja nie chciałem nic obiecywać (miałem inne potencjalne kontakty w zanadrzu). Laska w pewnym momencie napisała coś takiego: "wiesz chce się z Tobą zobaczyć, bo jak już tu przyjedziesz, to na pewno mnie Ciebie poderwą jakieś inne lokaleski i się nie zobaczymy". Będąc normalnym gościem (do Czada mi daleko) w Polsce to ja musiałem się mocno nastarać żeby jakąś laskę* zainteresować sobą. Więc dla mnie to co ona pisała to była jakaś ściema i bajki o żelaznym wilku....do czasu aż wylądowałem na miejscu. Nagle się okazało że moja słowiańska "pszenno-buraczana" uroda może się podobać lokaleskom. Pierwszy raz w życiu byłem zaczepiany przez kobiety na ulicy. Pierwszy raz dostałem np. w busie karteczkę od laski z numerem telefonu i znakiem żebym zadzwonił. Czułem się jak Alicja po drugiej stronie lustra! * Mając wtedy ok 40 lat, w Polsce jedyny dostępny target dla mnie to były laski 30+ (równolatki wykluczałem z oczywistych względów). W tej grupie 30+ większość chciała bombelka "na wczoraj" -wiec spotkania były raczej w formie rozmowy kwalifikacyjnej na pozycję robola który zapewni tej lasce jej realizację marzeń (rodzica rozumiana jako posiadanie dziecka + wołu roboczego). Nagle tam okazało się, że wybieram w grupie lasek 20-25 lat i to lasek naprawdę super ładnych. Więc mówiąc dyplomatycznie - owszem da się przekuć takie rozmowy na konkrety.
  14. Przez 23 odpowiedzi odpowiadałem sobie w duchu "nie daj się sprowokować, nie daj się ZNÓW sprowokować", przyszedł @Libertyn napisał tyle stereotypów godnych kafeterii na 1 cm2 powierzchni posta że nie wytrzymałem. BTW: @Libertyn (po raz kolejny) używa słowo w słowo argumentów jakie to padają z ust moich koleżanek (nigdy kolegów). Cytując klasyka -"Przypadek -nie sądzę". Po pierwsze nie ma to jak skakać po skrajnościach: i tym podobne. Czyli mechanizm jest taki, że zestawiamy te nasze honorowe, wręcz altruistyczne Polki, co to w ogóle nie patrzą na takie kwestie jak finanse u gościa z tymi ladacznicami z innych krajów -co to jedynie kasę w nas widzą. (przerabiałem te rozmowy już kilka ładnych razy, argumenty te same jak z kalki). Co ciekawe narracja zmienia się o 180 stopni, gdy temat schodzi na Polki które same znalazły sobie gości w Europie Zachodniej. Nagle okazuje się że kobieta może widzieć w facecie coś więcej niż tylko portfel (ale pod warunkiem że to Polka). Przykład, jak laska z Polski znajdzie sobie w UK faceta, to ona taka zaradna i atrakcyjna, bo wiecie te lokalne kobiety to wcale się o swoich gości nie starają, mają wyrąbane, to nic dziwnego że gostkowie wolą Polki które o nich zadbają, ugotują, fajnie się ubiorą. Jak w tym samym UK jakaś inna dziewczyna (np. Ukrainka czy Filipinka) znajdzie sobie faceta też Anglika, to znaczy że dziwka i na kasę leci. Klasyka gatunku. Ktoś przywołał case @Tajski Wojownik. Żeby być fair trzeba porównać "jabłka do jabłek". Pytanie zatem (może sam zainteresowany się wypowie), czy on miał w Tajlandii więcej kobiet i seksu niż w Polsce? Czy miał duuuuuużo większy wybór lasek które nim były zainteresowane? Dwa, czy nawet z takim samym mindsetem (skrzywionym właśnie przez Polki), nie wyszedł ładnie na prostą w Tajlandii, gdzie w Polsce byłby kolejnym sfrustrowanym simpem walczacym o uwagę "księżniczek" (lasek które uważają że stać je na lepszych niż on). Sam jestem już 4-ty rok z Latynoską. Niektórzy widzieli fotki więc pewnie potwierdzą, że dziewczyna jest piękna i do tego dużo młodsza ode mnie. Czy jestem bankomatem? Był taki okres na początku gdzie przez problemy z papierami pobytowymi (mieszkamy w PL) większość kwestii spadała na mnie. Teraz to ona zarabia więcej ode mnie (u mnie w branży nadal bryndza po COVID-ie). Laska zna 2 języki płynnie (hiszpański i angielski), polski zaczyna mieć komunikatywny, W pracy zaangażowaniem bije Polki na głowę. NIGDY wcześniej nie byłem z kobietą która to o mnie chciała by dbać tak jak mam to teraz. Już któryś raz na forum pojawia się taki temat (stąd MEM na początku) i któryś raz większość udowadnia (sobie dla spokoju ducha), że się nie da i nie warto. Czemu słuchacie (swoją drogą super fajnych) rad @niemlodyjoda np. o wyzwaniu braku atencji dla lasek w mediach społecznościowych, a jak grochem o ścianę jest z argumentami gdzie on także poleca rozejrzeć się trochę dalej niż po swoim grajdołku. Już było tyle razy pisane, że skoro laski lecą na "efekt Erazmusa" i taki Alvaro to kosi Polki jak łany zboża, to czemu nie wyciągniecie jako faceci wniosków i sami nie chcecie być właśnie takim Alvaro, ale dla innych nacji? Czy ktoś mówi że od razu trzeba się żenić? Wyjedź jeden z drugi na 1 miesiąc gdzieś. Pozwiedzaj, poznaj lokaleski, pogadaj na luzie, nie ograniczaj się na jednej (nie powielaj błędów z PL). Dopiero po pewnym czasie sami zobaczycie czy jest tak samo ja w PL, czy może jednak Polki są mocno zmanierowane i mają ogromne oczekiwania (i nie ma sensu kopać się z koniem).
  15. @maggienovak To jest idealne podsumowanie tego co tutaj w wątku się stało. Gdy kobiety piszą o "podstawowych" wymogach (czyli klasyczne min 180 cm) -wszyscy ...w znaczeniu mężczyźni mają to rozumieć. Gdy faceci zaczną coś pobąkiwać o wieku kobiety....nagle obraza i foch gigant.
  16. Znasz takie powiedzenie "z zaangażowaniem neofity"? Myślę że w wielu przypadkach na forum jest podobnie. Wielu z nas po X latach w końcu zaczyna dostrzegać realne znaczenie sytuacji D/M (niczym NEO te cyferki kodu). Jasne że jechanie na stereotypach nie sprawdza się w 100%, ale stereotypy nie biorą się z powietrza. Stoją za nimi jakieś postawy które je kształtują. Nawet ten wątek fajnie pokazał, że jednak to faceci mieli rację, trochę krytyki i pojawiło się słynne "jakaś Was musiała skrzywdzić" i "walnięcie focha". Czego za to zabrakło (co by udowodniło że nie zawsze stereotypy są OK), to np. dystans do siebie, odbicie piłeczki z poczuciem humoru. Tu się zgadzam. Brak refleksji i "nie da się" nie rozwiążę problemów. Śmieszny wątek poruszyłaś. Ja z tych co właśnie działa na innym rynku matrymonialnym niż polski. Wiesz jaka jest najczęstsza reakcja moich koleżanek/znajomych na wieść o tym że moja kobieta jest z innego (egzotycznego) kraju? Właśnie potok stereotypów. Począwszy od standardu że pewnie dla kasy jest ze mną, po inne że na pewno mnie wykorzysta i zostawi. Pytanie do Ciebie (w tym temacie). Czy zgodzisz się z tezą, że faceci z krajów południa (Włosi, Hiszpanie) inaczej zachowują się na randkach niż Polacy? Czy dostrzegasz że np. Arabowie także są inni w czasie randek? Bo tak jak ja widzę te my Polacy zachowujemy się inaczej (np. mniej wylewnie), tak samo potrafię stwierdzić że Polki bardziej "księżniczkują". Nie ma się o co wkurzać w żadnym z tych dwóch przypadków (czy różnicy u Włochów/Hiszpanów, czy Polek) -to czyste stwierdzenie faktów. Takie było założenie autorki. Niechcący wątek przerodził się we wzorcowy przykład tego co się dzieje gdy kobieta nie dostaje należytej (wg niej) porcji atencji. Gdy ktoś stara się wskazać np. brak konsekwencji w krótkiej liście. Jasne że niektóre posty mogłyby być napisane w innym (bardziej wyważonym) tonie.
  17. Jasne. Dlatego gdy pisałem do @Wielokropek chodziło mi o sytuację gdzie to kobieta wybiera racjonalnie, a nie idzie na żywioł. Facet przeszedł przez jej sito oczekiwań (ma jakiś tam wygląd, można się z nim pokazać w towarzystwie, ma już jakąś akceptowalną pozycję materialną, zapewni ciekawe i wygodne życie....więc laska po tych X randkach "wywiadowczych" decyduje się iść do łóżka i nagle Zong. Wychodzi że w seksie jest mocno kiepsko. Dla wielu kobiet to co facet oferuje pod kątem społecznym i materialnym przeważa problem kiepskiego seksu i tak decydują się wejść dalej w taki związek. Dla wielu facetów kiepski seks już na starcie to "dealbreaker". Nie chodzi o pierwsze razy gdzie jest stres obu stron, raczej jakieś zachowania które "nie rokują" -w stylu wspomniany brak loda (bo się brzydzę), aktywność w stylu "kłoda drewna" itp. Nie usłyszałeś nigdy jak to koleżanki ze sobą rozmawiają? Nie obiło Ci się o uszy (np w pracy przy kawie) jak to jedna drugiej mówi że jej chłop coś zrobił/załatwił to ona będzie musiała mu "dać". Czyli podejście "zadaniowe", na zasadzie przykrego obowiązku, a nie na zasadzie "nie mogę się doczekać aż się z nim znów będę seksiła".
  18. Wydaje mi się że ja znam odpowiedź. Najwyżej @niemlodyjoda mnie poprawi co on miał na myśli. Ty miałeś o tyle szczęście, że przez lat naście związek funkcjonował. Zdążyłeś dotrwać do tego etapu gdzie dzieciaki są nastolatkami i masz już z nimi dobry kontakt. Nieważne co będzie się działo między Tobą a żoną, to ciężko będzie żonie teraz blokować kontakt z nimi w razie rozwodu, czy jakoś nastawiać ich przeciw Tobie ("bo wiesz tatuś to kawał ch**ja był i nas zostawił"). Niestety większość przypadków to sytuacje gdy kwasy w związku wychodzą gdy dzieci są małe (pierwsze kilka lat). Wtedy jesteś pod ścianą, bo dzieciak mały, nie kuma co się dzieję. Kontaktu z nim też nie masz tak dobrego jak z nastolatkiem. Odejdziesz, źle - bo stracisz kontakt z dziećmi. Zostaniesz, też źle, bo będziesz się męczył w toksycznej atmosferze związku "dla dzieci". Poza tym dla faceta okres do trzydziestki to okres ostrego dorabiania się, angażowania najpierw w edukację, potem zbieranie doświadczenia zawodowego. Ciężej wtedy znaleźć dużo czasu na aktywne spędzanie go z dziećmi. Zazwyczaj także finansowo jest ciężej (niż po 30-tce gdy masz już ogarnięte tematy w stylu samochód i jakiś dom).
  19. Na serio. Zobacz że mając wygodne życie dużo kobiet sobie racjonalizuje że ten seks to nie jest aż tak ważny. Nie zawsze i nie wszystko da się poprawić. Facet może mieć jakieś blokady, jakieś problemy. Ukryte fetysze itp. Przykład w drugą stronę - załóżmy, że jako facet nie wyobrażasz sobie życia bez dobrego loda od czasu do czasu. Takiego wykonanego z zaangażowaniem, po same kule, aż laska nie może się oderwać od niego. Trafiasz jednak na kobietę dla której to jest obrzydliwe i dodatkowo ma odruch wymiotny nawet jak za głęboko sobie włoży szczoteczkę do zębów przy ich szczotkowaniu. Co wtedy robisz? Idziesz na kompromis i całe życie tęsknisz za porządnym obciąganiem, czy jednak mówisz, sorry, to dla mnie dość kluczowe, nie pasujemy do siebie w tej kwestii i rozstajesz się?
  20. ....ale łatwiej się rozejść mając ślub (z intercyzą) i brak dzieci, niż nie mając ślubu, ale za to mając dzieci.
  21. To teraz pytanie. Co jeśli ona przeszła przez całą "check listę" i gość spełnia jej wszystkie wymagania (wiem, wiem nierealne, lista startowa Airbusa jest krótsza w dzisiejszych czasach). Jednak hipotetycznie gość spełnia jej wymagania, idą do łóżka i ... okazuje się że gość jest z tych co "wyjął, włożył, x 3 i finisz". Co wtedy robi taka laska? Zostaje w związku bo Miś taki fajny i dobrze rokuje (najlepszy z dostępnych) i wmawia sobie że seks to w sumie taki ważny nie jest? Kolejna kwestia. W większości to kobieta kobiecie wilkiem. Gdy chodzi o rywalizację o najlepszych samców wszystkie chwyty są często dozwolone. Małe pomówienie niewiele kosztuje. Nie mogę (jako facet) odpowiadać za to jak zachowuję się inne kobiety w grupie. Czytałem to 3 razy i mam problem. Dla mnie to jest tak naiwne jak moja postawa gdy byłem na 1-szym roku studiów i do klubu szedłem w jensach i swetrze. Uważałem bowiem wtedy że laski powinny mnie cenić za moją zajebistą osobowość i otoczka (w postaci fajnych ciuchów) mogłaby tylko zamazywać obraz tego jaki jestem zajebisty (w temacie osobowości). Ty uważasz, że gdyby gostek miał fajny seks, ale laska byłaby "nie do życia" to mógłby sobie nie poradzić z tym wstrząsem? Miałby PTSD niczym żołnierze wracający z Iraku? (sorry ale akapit naiwny strasznie). Problem jest taki, że porównujemy jabłka do bananów. Ty piszesz o jednym, ja o drugim. Ty opisujesz sytuację, gdy gość jest niczym na rozmowie kwalifikacyjnej. Jako kobieta sprawdzasz "na chłodno" czy poszczególne pozycje są spełnione. Ja zaś mówię o sytuacji, że obie strony się sobie podobają, obie mają na siebie OGROMNĄ ochotę i nie rozmyślają wtedy "a co jeśli on lubi mieszkać w mieście i woli koty, a ja chciałabym mieć domek pod miastem i Labradora"? Jeśli nie masz problemu, żeby czekać do 3-ciej randki to zakładam że równie dobrze możesz poczekać i do 5-tej czy 6-tej. Więc to nie jest tak że Ty jesteś mega napalona, że "majtki przez głowę" na jego widok zdejmujesz, tylko po prostu kalkulujesz że jeśli za długo przeciągniesz ten proces rekrutacji to Ci najzwyczajniej w świecie kandydat sp***li do innej firmy gdzie nie będą tak grymasili przy naborze. Bardziej obrazowo. Pewnie oglądałaś Titanica. Główna bohaterka zakochała się w gościu który całkowicie "nie rokował". Co więcej ktoś tu wrzucał fajnego MEM-a, że na łożu śmierci (koniec filmu) ona nadal wspomina te 2 dni spędzone z bezdomnym gościem bez grosza przy duszy, a nie kolejne 70 lat spędzone z mężem który dał jej dzieci.
  22. Ja Cię wyśmienicie rozumiem. Nie wklejam poszczególnych akapitów bo cały tekst bym przekleił. Chodziło mi jedynie o to, że te rady które Ty masz (czy ja miałbym dla siebie samego gdybym cofnął się w czasie), to są ciężkie do zastosowania dla gościa w wieku 20 lat, gdy ma się syndrom "Blue Balls" i zasadniczo testosteron robi taką sieczkę w mózgu, że na widok (albo zapach) mokrej cipki wywala przysłowiowy "blue screen" i pragmatyczne myślenie idzie się p****ić. Po prostu zanim się wdroży te rady dot rozwoju, to ciężko tak o "suchym pysku" kilka lat żyć. Dlatego rozumiem gości którzy latają za laskami, bo instynkt działa i to ciężko zmienić. Później gdy nabierze się trochę doświadczenia, testosteron trochę odpuści to już ma się większą kontrolę nad działaniem. Było kiedyś takie powiedzenie że "oczy pi**ą nie zarastają" tak łatwo.
  23. Wrzuciłaś tam tyle grzybków w barszcz, że ciężko się odnieść w jednym zdaniu. Mogę przeanalizować pod kątem swojego doświadczenia poszczególne akapity. Tutaj się nie zgadzam. Jeśli jest pożądanie (chemia czy jak to zwał), to jakieś planowanie, odliczanie randek zarówno przez jedną stronę jak i drugą tylko przeszkadzają. Wprowadzają sztuczne ograniczenia tam gdzie może być super w naturalnej postaci (bez tych ograniczeń). Bo zobacz skoro laska "odlicza" do 3-ciej randki albo nawet dłużej jak sugerujesz, to czy nie jest spora szansa że tak samo ona w łóżku tez będzie się zastanawiała czy "jak to zrobię to nie wyjdę na dziwkę", a czy w tej pozycji nie będę wyglądała grubo, itp? To drugi koniec tego samego kija. Zaczynamy analizę od "czy nie za szybko" a kończymy na jakiś pierdołach łóżkowych dzieląc zapałkę na czworo zamiast się poddać chwili. Co do faceta co po 3-ciej randce mówi papa. Zobacz że jeśli facet jest zainteresowany, to kobieta decyduje na randce 1-szej i drugiej, że tego seksu nie ma. Więc to ona jest decydentką. Jeśli po 3-ciej randce facet przejmuje podejmowanie decyzji i mówi "Sorry, PaPa", to nagle wg Ciebie jest Cham i prostak. To nie chodzi o panowanie nad instynktami. Brak panowania to byłby gdyby gość się "kleił" i próbował coś na siłę zrobić. Tu chodzi jedynie o to że on (ten facet) przejmuje kontrolę (i to nagle się nie podoba). Inny przykład żebyś zrozumiała o co mi chodzi. Kiedyś miałem taką sytuację, że na randce temat zszedł na preferencje w seksie. Ona mówiła że dla niej idealnie gdybyśmy nie rozmawiali a żeby samo wyszło tak "naturalnie". Więc mówię jej, zobacz zakładasz że "naturalnie" to dla Ciebie jest tak jak Ty chcesz i lubisz. Bo jeśli np. pójdziemy do łóżka, ja Cię zacznę wiązać, w tyłek wetknę analpluga i zacznę sesje BDSM....to może się okazać że jednak już nie podoba Ci się to jak to "naturalnie" się sprawy toczą i chcesz to jednak obgadać. Co do reszty się nie rozpisuje bo jak widzisz dopiero pierwszy akapit zamknąłem -byłoby TLDR.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.