Skocz do zawartości

deleteduser83

Użytkownik
  • Postów

    221
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser83

  1. Jeżeli miłość warunkowa jest dla Ciebie tą "prawdziwą", to szczerze współczuję. Miłość bezwarunkowa (czyli ta "prawdziwa" wg mnie) istnieje pomiędzy rodzicami i dziećmi, choć i tu zdarzają się wyjątki. Pozostaje jeszcze miłość do samego siebie, ale to już prawdziwa rzadkość. Przykłady, które podałaś w akapicie drugim są - dla osób, które ogarniają temat - po prostu śmieszne. Dla Ciebie jak widać są nie tylko romantyczne, ale i stanowią dowód w sprawie. Polecam twórczość Marka (felietony, książki). Tam wszystko jest doskonale podane. Nic, tylko się uczyć. Po lekturze zrozumiesz, że nawet najlepsze przyjaźnie/związki, to po prostu (często nieświadomie) interesowne układy, i że za empatią (niemal) zawsze stoi egoizm. Jakkolwiek przykro to nie brzmi.
  2. Pewien mężczyzna znalazł na plaży w Kaliforni tajemniczą lampę. Kiedy ją potarł, jego oczom ukazał się wkurwiony dżin i mówi: - Kurwa! To już czwarty raz w tym miesiącu! Mam tego spełniania życzeń powyżej uszu! Zapomnij o 3 życzeniach. Masz tylko jedno! Mężczyzna: - Zawsze chciałem pojechać na Hawaje, ale bardzo boje się latać samolotami. Rejs statkiem też nie wchodzi w grę. Czy nie mógłbyś zbudować mostu aż do Hawajów? Mógłbym wówczas pojechać samochodem. Dżin się zaśmiał i powiedział: - To jest niemożliwe. Pomyśl no tylko! Przecież nośniki mostu nie sięgną dna Pacyfiku! Tyle betonu, tyle stali... To przekracza nawet moje kompetencje. Wymyśl jakieś inne życzenie! Mężczyzna: - Dobra, to spraw, żebym zaczął rozumieć kobiety. A dżin na to: - Ten most na Hawaje chcesz z dwoma pasami ruchu czy z czterema?
  3. Dzięki za obszerną i konkretną zarazem relację, Vinc. Niestety wyczerpałem limit lajków. Gratuluję też wykonania planu i dobrej intuicji. Tym bardziej, że ryzyko spłoszenia laski - mimo tego, że lubi ostrą jazdą - było spore. Wówczas wszystko spełzłoby na niczym. To doświadczenie na pewno utwierdzi Cię (i osoby, z którymi się tym podzieliłeś) co do prymitywnych fantazji kobiet. Przynajmniej niektórych. Poza tym, satysfakcja + najlepszy seks w życiu = chyba nie mogło być lepiej. Pozostaje mieć nadzieję, że z nią lub jej gachem nie będzie kwasu ani w bliższej, ani dalszej przyszłości. Czego Ci życzę. P.S. No, a motyw z opierdoleniem lodówy - chapeau bas. :> PPS Chciałbym zobaczyć jej minę, kiedyś przeczyta Twoją wiadomość.
  4. Problem nie jest brak chęci zrozumienia, a nieumiejętność logicznego myślenia... Co do tematu - póki co nie będę strzępił klawiatury. Ogarniesz się to doradzimy.
  5. Marku, ja widzę 2 warianty: 1) Kontrowersyjny, czyli najczęściej do tej pory omawiany. Wybierasz dowolną cycatą, niekoniecznie naturalną modelkę, która się Tobie podoba. Dodajesz napisy + logo SR i gotowe. Zaletą jest tej opcji jest, że przyciąga uwagę. Z drugiej strony banał i pogranicze wulgarności może odstraszyć nowych użytkowników od treści. 2) Wybierasz coś bardziej uniwersalnego i tajemniczego, ale wciąż "oczojebnego". Na szybkości zrobiłem przykładową okładkę. Miszczem fotoszopa niestety nie jestem. Sprawa do dopieszczenia, ale mniej więcej o coś takiego mi chodzi:
  6. Uszanowanie, RedBull. Na moje szczęście ominęło mnie zarówno małżeństwo, jak i - siłą rzeczy - sprawa rozwodowa, więc osobiście potraktuję ten temat jako ciekawostkę i swoistą skarbnicę wiedzy. Niestety nie będę mógł się podzielić osobistymi doświadczeniami, bo ich po prostu nie ma. Chciałem jednak zasygnalizować, że wg mnie taki poradnik to znakomity pomysł. Od siebie dodam, że fajnie byłoby, gdyby moderatorzy (po czasie) uporządkowali ten temat, tj zostawili tylko te komentarze, które stanowią bezpośrednią treść owego poradnika. W ten sposób zostanie sama esencja zagadnienia i pełna przejrzystość, bez konieczności przewalania się przez sterty komentarzy (takich, jak mój chociażby ). Ale wiadomo, w pierwszej kolejności: materiały/teksty -> analiza + uwagi -> ostateczna redakcja. Wówczas poradnik będzie kompletny i z pewnością przyciągnie wielu nowych użytkowników.
  7. W czasach podstawówki: - energiczne ruchy brwiami, co wyglądało mniej więcej tak -> - co jakiś czas musiałem mrugać (dosyć szybko) na dany obiekt ładnych kilka sekund - nie mogłem przełknąć śliny w momencie, gdy patrzyłem się na coś wg mnie brzydkiego lub kiedy w moim otoczeniu był zapach, który mi się nie podobał - potrafiłem "odkaszlnąć" wielokrotnie bez powodu. Swego czasu obawiałem się, że się zakaszlę na śmierć. - strzelanie stawami palców - marszczenie... nosa Dodam, że owe natręctwa występowały pojedynczo, tj nie nakładały się na siebie. Na dzień dzisiejszy obserwuję u siebie jedynie: - obmacywanie kieszeni kurtki (co jakiś czas) celem sprawdzenia, czy nic nie wypadło - wielokrotne przeliczanie (większej) gotówki przed transakcją - upewnianie się, czy dzwonię/piszę wiadomość do odpowiedniej osoby Generalnie temat natręctw uważam za bardzo ciekawy. Te rozmaite dziwności powodują, że nawet pozornie nijacy ludzie potrafią być interesujący sami w sobie.
  8. Przeca na dwóch poprzednich stronach wspólnie z Bratami pisaliśmy Ci, że powinieneś się ewakuować. Z wieloma rzeczami się zgadzałeś, momentami sobie troszkę zaprzeczałeś, ale - mimo wszystko - małymi kroczkami szedłeś do przodu. Teraz masz już 100% pewność z kim i z jaką sytuacją masz do czynienia, wiesz co masz robić i... nie robisz tego. To trochę tak, jakbyś jeździł samochodem na starych oponach z myślą "Hmm, na 100% się przez nie rozjebię, ale co tam - jeżeli przeżyję, to na następny raz wymienię na nowe". Tak więc - jak sam stwierdziłeś: W Twojej odpowiedzi na jej sms-y popełniłeś podstawowy błąd - uległeś emocjom. Niestety płeć przeciwna odbiera to jako słabość. Powinieneś to olać i pogadać z nią na spokojnie w cztery oczy. Rozpisywać się nie będę, bo sam w zasadzie widzisz gdzie popełniasz błędy, tylko jesteś niekonsekwentny i nie potrafisz się zebrać w sobie. Poza tym mam wrażenie, że sam nie wiesz, czego chcesz. Trudno pomóc takiej osobie. Moja rada - czytaj forum i wyciągaj wnioski z podobnych historii.
  9. Te dwa zdania powinny zostać oprawione w ramę i zawisnąć nad pluszowym łóżkiem każdego Białego Rycerza. Odnośnie kobiet i alkoholu. Z tego co zauważyłem - wychodzą z nich nie tylko prymitywne instynkty, ale i... "buractwo". Odpowiednio "podlane", zachowują się (przeważnie) gorzej niż faceci. Są głośniejsze niż zwykle, głupsze niż zwykle i klną na potęgę. A wydawało by się, że gorzej niż na trzeźwo być nie może. I oczywiście - po procentach są łatwiejsze, ale to chyba wszyscy wiemy. Pewnej znajomej po alko zawsze włączał się tryb szpiega lub swatki. Niekiedy następowało combo - jedno i drugie jednocześnie. Starała się wówczas dopytywać innych o intymne tematy. W wersji light wystarczało uciąć rozmowę i odejść. W wersji hard skutkowała jedynie zjeba po żołniersku.
  10. Kobietom z wózkami pomagam wyłącznie wtedy, gdy mnie o to poproszą w uzasadnionej sytuacji. Ponieważ - jak wspomniał Eryk - narzucanie się i uszczęśliwianie innych na siłę przynosi często więcej szkody, niż pożytku. Jako ten "dobrze" wychowany przerabiałem to w różnych sytuacjach. Tak więc - zalecam zdrowy egoizm. A sytuacja musi być uzasadniona, bo chodzi o pomoc potrzebującej, a nie o rozkładanie czerwonego dywanu. Niemniej cenię sobie "ludzkie" gesty na co dzień, szczególnie te błahe, bezinteresowne. Dodają koloryty codzienności.
  11. Jakie to romantyczne. Jeśli jest ładna, a Ciebie świerzbi drąg, to nic tylko:
  12. Grizzly. Przerabiałem ten temat i uważam, że związek z taką osobą przypomina stąpanie po ruchomych piaskach. Im więcej energii poświęcisz - tym więcej stracisz. Takie laski są wiecznie niezaspokojone. Tak, jak nimfomanka potrzebuje seksu, tak desperatki emocjonalne potrzebują szeroko-pojętej atencji. Moim zdaniem, w takim przypadku w grę wchodzi jedynie krótkoterminowy romans. Laski z niską samooceną są przeważnie wyjątkowo czułe, więc jeżeli poza seksem lubisz przytulanie i komplementy - to niezła opcja. Polecam taką opcję, jeśli: - laska nie ma większych zaburzeń, ani też konkretnie zrytej bani - nie zakochasz się po przysłowiowe uszy - będziesz kontrolował sytuację - zakończysz tę relację bez względu na to, jak dobrze Ci z nią będzie Na dłuższą stanowczo odradzam. Poza tym - tak, jak napisał Brzytwa - nawet, jeżeli dzięki Tobie Pani nabierze pewności siebie, to: - będziesz wyciśnięty z energii jak tubka pasty do zębów - niunia przypisze sobie większość zasług (jeżeli nie całość) - bardzo możliwe, że podbudowana ruszy w świat i o Tobie zapomni Wnioski wyciągnij sam.
  13. A oto, jak widzi go jego laska: Słyszycie? Chyba komuś rosną rogi.
  14. Wroński i Adriano - nie mam pojęcia dlaczego to robiła. Najprawdopodobniej chciała sprawdzić mój charakter. Najzabawniejsze, że przetestowałem wówczas wszystko - poza uderzeniem pięścią w stół i wyjściem bez słowa. Czułości z mojej strony na pewno nie brakowało, ale też nie "zagłaskałem" kotka na śmierć. Edit: Powodem była mogła też być potrzeba dodatkowej bliskości/atencji, ale tej naprawdę nie mogło jej wówczas brakować. Po tym, jak powiedziała "Nie radzisz sobie z tą sytuacją", otarła łzy, wstała i poszła do kuchni zrobić herbatę. Humor miała zły do końca dnia, a do sprawy nigdy później nie wróciliśmy, co było oczywistym błędem. W drodze powrotnej do domu zdałem sobie sprawę, że była to czysta manipulacja z jej strony. Podsumowując. Ja też błędów się nie ustrzegłem (co wiem dopiero teraz), jednak cała sytuacja była przez nią chłodno przemyślana. Bez skrupułów. P.S. Ta trauma nie była udawana. Mimo to, potrafiła wykorzystać ją jako pretekst do... testu?
  15. Przypomniał mi się jeden z najbardziej podłych shit test'ów, jakim zostałem poddany. Czyste kurestwo. Laska z którą byłem, miała coś w rodzaju powracającej traumy, wynikającej z wyrzutów sumienia. Nie mogła sobie wybaczyć jednej rzeczy, której w przeszłości dopuściła się względem bliskiej osoby. Nie będę jednak wnikał w szczegóły. Co jakiś czas, podczas naszych spotkań (u mnie lub i niej) potrafiła: 1) rozbeczeć się jak dziecko bez powodu w dowolnym momencie 2) położyć się na wznak z założonymi rękami lub na boku i bez słowa wpatrywać się w ścianę wzrokiem psychopaty (przy tym zero mimiki o.O) 3) potrafiła wiercić się jak dziecko i bełkotać kompletne bzdury związane z ww. wyrzutami sumienia Jako, że jasnowidzem nie jestem, reagowałem na te przypadłości: - samą obecnością, czyli przytuleniem/głaskaniem i wsparciem bez słowa (jak z dzieckiem) - w innym przypadku starałem się delikatnie pocieszyć słownie (bez wygłupiania się) Efekty były mniejsze lub większe, ale po czasie akcja znowu się powtarzała. I kiedy za którymś razem miałem dość (czego po sobie nie pokazałem) i zapytałem "Jak mogę Ci pomóc?" - obróciła się w moją stronę, momentalnie przestała lamentować, z przerażającym spokojem i bez mrugnięcia okiem powiedziała "Nie radzisz sobie z tą sytuacją". To był jeden z gwoździ do trumny "troskliwego misia".
  16. 1) Dodałbym "odwracanie kota ogonem". Owa manipulacja najczęściej objawia się próbą zrzucenia swojej winy na partnera lub - jeżeli to niemożliwe - rozłożeniem ciężaru 50/50. 2) Nowe magiczne słowo. I nie jest to: "kocham"; "przepraszam"; "dziękuję", ani "proszę". To słowo, to "ale", odnoszące się poniekąd do pkt-u 1-go. Przykład: "Może i mogłam zachować się lepiej w tej sytuacji, ALE Ty też mogłeś!" <- przykłady można dwoić i troić. 3) Warto dodać, że choć czasem wina nie leży po niczyjej stronie, to jest sztucznie stwarzana (sic!) tylko po to, by uniknąć trudnego pytania/zmienić bieg rozmowy. Przykład? W intensywnym okresie imprez "osiemnastkowych" (czasy liceum) moja ex usiłowała wzbudzić we mnie zazdrość, wspominając o adoratorach, którzy do niej startowali na imprezach, na których mnie akurat nie było. Od razu połapałem się, że jej działanie jest celowe, więc przy pierwszych 2-3 przypadkach słuchałem monologów z uśmiechem na twarzy. Przyszedł jednak moment, w którym na totalnym spokoju powiedziałem "Skarbie, dlaczego wspominasz mi o każdym, który chciał z Tobą tańczyć? Przecież to normalna rzecz.". Efekt? Kompletne zmieszanie, rozbiegane oczy, nerwowe ruchy, teksty w stylu "Chyba Ci na mnie nie zależy" i "Myślałam, że mówimy sobie o wszystkim!". Kiedy (żartobliwie) wspomniałem, że gdybym ja jej opowiadał o laskach, które do mnie rwały, to moglibyśmy o niczym innym nie rozmawiać przez następne 2,5 roku. I co? Padł tekst w stylu "Ooo! To aż tyle ich jest?! Dobrze wiedzieć!". P.S. Ehhh... gdybym wtedy wiedział to, co teraz...
  17. deleteduser83

    Rap

    Kolega wspomniał kiedyś, jak w przeddzień 16-tych urodzin udał się po zmroku na pobliski cmentarz tylko po to, żeby posłuchać tego utworu. Jak twierdzi - do domu wracał przyśpieszonym krokiem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.