Im więcej tu czytam tym więcej podobnych schematów. W którymś poście wspominałem, że wiosną kopnęła mnie w dupę kobita. Poznaliśmy się w styczniu. Było fajnie, wesoło ale kobita dość często wspominała ze ma w razie potrzeby fuckfriendów i kłopoty z osiąganiem orgazmów i zazwyczaj dochodzi na jeźdźca a mineta ją w ogóle nie rusza. Nie przeszkadzała mi zbytnio ta gadka bo w sumie licznika w dupie nie ma a ja też na dziwki chodziłem. Mam swoje zasady i jak mam kobitę to jestem wierny. W trakcie rozmów powiedziałem, że na dzieciach mi nie zależy szczęśliwym w związku można być bez małżeństwa. Dość ochoczo się ze mną zgodziła i że dzieci nie lubi. W lutym na moich urodzinach trochę wypiliśmy no i do wyra. Pomyślałem no to pokażę ci moje językowe tornado. Dwoje się i troje a ona w którymś momencie. To co pobawiłeś się już?. Trochę deprymujące no ale zabraliśmy się za konkrety i to bez gumy(jej pomysł, nie oponowałem). W rezultacie ani ona nie doszła ani ja. Wspominałem kiedyś, że się często w godzinie nie wyrabiam a jeszcze doszedł alkohol. Przyznam, że miałem wewnętrzną satysfakcję że ona jako kobita nie mogła doprowadzić mnie do końca. W trakcie dalszej znajomości zauważyłem pewne niekonsekwencje w tym co mówi odnośnie dzieci bo narzekała na bolące jajniki a lekarze zalecają dziecko bo wtedy wszystko przejdzie no i ta niechęć do gum. Dodatkowo doszło narzekanie na pracę, na szefową. Jak ja chciałem wtrącić co tam porabiałem w ciągu dnia to mi przerywała nie słuchając i od nowa narzekała. Zwróciłem jej uwagę na fakt jak to jest, że nie chce mieć dzieci a sex bez gum. Nie odpowiedziała na pytanie tylko milczała. Wytknąłem też narzekactwo i użalanie się nad sobą czego nie lubię, czy znajomi z pracy też tak narzekają i tez nic. Z tego wszystkiego przestałem w ogóle mieć ochotę na sex z nią. Potem ze spotkania na spotkanie było coraz chłodniej a końcówkę opisałem już w innym poście. Może to co opisałem powinno być w innym temacie ale jest to dość podobne do tego co pisze autor wątku więc opisałem tutaj.