Skocz do zawartości

Hatmehit

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2658
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Hatmehit

  1. To moim zdaniem nie ma nic wspólnego z egoizmem, jedni chcą, inni nie. Uważam, że to wręcz bardzo odpowiedzialne z Twojej strony, jeśli wiesz, że mogłoby ta decyzja Tobie oraz dziecku wiele utrudnić zdrowotnie. Są i takie babki, które poddają się wspomnianym ciotkom po menopauzie i zachodzą w ciążę kompletnie nie nadając się do posiadania dziecka. Sama widzę siebie w roli parterki i matki, uważam mądre macierzyństwo za piękną sprawę, choć w życiu bym nie szkalowała za inne wybory, gdyż to durne i wykazuje brak szacunku. Urodzenie i wychowanie muszą być przemyślane, aby nie zrobić nikomu krzywdy. Były jakieś badania ogólnie podważające istnienie instynku macierzyńskiego, wszystko możliwe. W naturze mamy jakąś chęć opieki, aczkolwiek też z pewnością jest to zależne od indywiduum. Żyjemy w czasach, kiedy nikt nas nie wyklnie za bezdzietność, spełniać się możemy na zupełnie innych polach
  2. Poleciłabym malutki i bezprzewodowy Philips PowerPro Duo, ale... zależy jak długą sierść ma czworonóg. Jeśli jest to standardowy kot- idealnie, zero zapychania. Natomiast jeśli jest to stwór długowłosy (tak ponad 7cm) to zdecydowanie nie bezprzewodówki- sierść się wkręca. Przetestowane, wyjmowanie jej z każdego zakamarka odkurzacza nie jest przyjemne.
  3. Oj nie... To co czasem widuję u mojego kota nie jest czyszczeniem. Rozbudowanej oralnej kociej masturbacji nie da się odzobaczyć No ale jak mu miło, to co mi do tego. Niech ma coś z życia poza spacerkami i jedzeniem. Całkiem normalnie. To wyjątkowo przyjemne, dawać i brać satysfakcję. Polecam spróbować i wtedy wyrokować Choć oczywiście co kto lubi, ludzie mają indywidualne potrzeby i podniety. @Kim Un Jest? jak najbardziej masz rację, że ostry seks oralny- trzymanie za włosy, facefuck to doskonała dominacja nad kobietą. Pełna i niesamowicie podniecająca. Jednak zakładamy, iż obie strony się zgadzają i to zwykle strona uległa ma jednak ostatnie słowo, wyznacza swoje granice.
  4. Wtedy prawdopodobnie ma infekcję, kulturalnie sugerujemy wizytę u ginekologa oraz zadbanie o dietę.
  5. Zależy jak na to spojrzeć. Seks oralny wykonywany przez kobietę w rzeczy samej kojarzy się raczej z uległością, choć to też zależy od pozycji. Jednak nie jest on bierny, osoba wykonująca kontroluje dawanie przyjemności, dominuje w kwestii skali. Albo odgryzie albo da orgazm. Uwielbiałam bycie seksualnie stłamszoną (przez osobę, której ufałam) ale jednak wiedziałam, że ta jego przyjemność jest moją zasługą. Ostrzejsza gra buduje w relacji pewne napięcie, ale również obustronny szacunek. Zupełnie nie odbierałam mojego partnera robiącego mi minetę jako uległego, on panował nad moimi odczuciami, ja byłam za nie wdzięczna, gdyż były nieziemskie. Nie wiem kurde jak można traktować wzajemne czerpanie satysfakcji z seksu jako poniżające, to moim zdaniem piękne. Różnorodność jest cudowna.
  6. Oczywiście, że się da. Ale miesiąc mnie nie zbawi w kwestii związków, a przynajmniej mogę się skupić jedynie na nauce, tutaj singielstwo pomaga, przynajmniej mi.
  7. Eh i wszystko stracone! A tak żywe były me nadzieje! No ale dobrze, przynajmniej prościej mi będzie dziś romansować z Piotrem Wielkim, ten to miał zasoby... Co prawda zdecydowanie preferuję pana imieniem Seti Merienptah, jest moim ukochanym od wielu lat, lecz czasem trzeba wybrać obowiązek nad miłość! A tak poważniej, naciesz się, to podobno piękna sprawa po tylu latach.
  8. Mam zbyt mało melatoniny w skórze, aby dopasywywać się do doskonałych najemników nubijskich. Oddziały łucznicze funkcjonowały od okresu Średniego Państwa, zasięg maksymalnie 60m, w 1430p.n.e. łucznicy seneny (rydwany) to już 120m. W bitwie pod Kadesz straż przyboczna korzystała właśnie z łuków kompozytowych, nawet ciężka piechota nakhtu-aa, co było wyjatkowo nowatorskim rozwiązaniem, bowiem przedtem składała się ona głównie z najbardziej doświadczonych żołnierzy- menfyt'ów, uzbrojonych w tradycyjny chepesz, toporek, sztylet. Mogę pewne błędy tutaj popełnić, gdyż o wojskowości mam baaardzo ograniczoną wiedzę. Jeśli chcesz się zagłębić, to polecam War in Ancient Egypt- The New Kingdom autorstwa Anthony'ego Spalinger'a Najchętniej wszystko miałabym zgodne, tylko to drogi biznes. Na tyle drogi, że bałabym się tych przedmiotów używać. W kwestii ułatwienia sobie życia codziennego i kiedyś jako matka, to oczywiście powinnam trochę nad siłą popracować. Dziś ledwo podnoszę coś ważącego ponad 10kg. Zależy jak na to spojrzeć. Z jednej strony owszem, a z drugiej niekoniecznie- trzeba pamiętać, że wielu władców XVIII dynastii było synami drugorzędnych małżonek lub konkubin, prawdopodobnie ci istotniejsi zwyczajnie nie dożywali. Czy to niezwykle popularne choroby dziecięce, czy śmierć w czasie jednej z kampanii pacyfikacyjnych tatusia czy może spiski haremowe. Haremy zapewniały pewność sukcesji, możliwość zachowania maat, ponadto ułatwiały kwestie urzędnicze. Dziś możnaby to nazwać korupcją, ale wtedy naturalnym było, iż to i tak najlepiej wykształceni książęta zostawali najwyższymi kapłanami czy ministrami, a nie ktoś spoza rodu- lojalność przede wszystkim. Zdecydowanie większy problem był z córkami, ciężko wydać za mąż księżniczki. Dlaczego? Otóż pan mąż, niespokrewiony z dynastią, mógłby się z czasem ubiegać o władzę. To jest dość logicznym wytłumaczeniem dlaczego taki Amenhotep III czy właśnie Ramzes II brali za żony córki swych pierwszych małżonek- kwestia bezpieczeństwa sukcesji. Proces ten był doskonale wypracowany, ćwiczony i modyfikowany przez setki lat. Nie znamy co prawda porażek sukcesji, ale świetność pewnych etapów oraz długość rządów pozwala nam wyciągać wnioski, iż proces dziedziczenia mieli Egipcjanie przemyślany i logiczny.
  9. To bardzo abstrakcyjna dla mnie sytuacja. Niedość, że sama w takiej nie byłam, to również nikt mi znany, więc ciężko odpowiedzieć. Mam wysokie libido, ciężko by mi było kompletnie zrezygnować z seksu z aktywnym partnerem, a nie zabawką czy palcami. Zakładając, że taka sytuacja wydarzyłaby się w mojej przyszłej rodzinie (dzieci i te sprawy), wszystko pozostałe by się układało, to nie chciałabym niszczyć tego wszystkiego dla przyjemności z seksu. Pewnie byłoby to bardzo trudne, ale myślę, że wykonalne, widziałabym inne priorytety w relacjach rodzinnych. Nie wiem, bardzo bałabym się straty tej osoby. Nie byłabym już w pełni samodzielna, czułabym się po prostu życiowo ułomna przez pierwsze kilka tygodni czy miesięcy niepełnosprawności. Pewnie doskonale zrozumiałabym potrzebę tej drugiej osoby, lecz przerażałaby mnie wizja nie bycia dla Niego wystarczającą. Seks uważam za cholernie istotny w związku, chciałabym przyszłemu partnerowi dawać go w jak najlepszym wydaniu. Czy pozwoliłabym? Pewnie nie. Czy zaakceptowałabym fakt dokonany przy jednoczesnym widzeniu, że mężczyza się mnie nie wyrzeka i dba w sposób niezmienny o ewentualne dzieci? Pewnie tak. W sytuacji bez dzieci jest to z pewnością prostsze, ale jako, że za te 10 lat chciałabym je mieć, to tak rozważam tę dziedzinę przyszłości.
  10. Tak, to prawda. Pozwala ułożyć trochę w głowie, poszukać priorytetów i swoich potrzeb w różnych dziedzinach życia. Wydaje mi się, że stratę bliskiej osoby już odchorowałam, nie była to długa, ani zbyt intensywne relacja, tak niestety patrząc z dzisiejszej perspektywy. Minęły już 3 miesiące od końca, ale to pewnie wciąż za mało czasu na coś nowego, nie muszę się chyba śpieszyć. Trochę sobie wmówiłam, że powinnam, ale to kwestia spaczonego postrzegania czasu przez covid'ka, jeszcze mam trochę lat na obycie się bez związku. Nie wiem, chyba nie. Lubię życie bez zbytnich emocji, preferuję stabilne poczucie szczęścia, a nie wybuchy miłości. Brakuje mi prostej czułości, dotyku. Nie zamierzam jej jednak na siłę szukać po Tinderach i Badoo, bo tylko bym czas zmarnowała, a pewnie przy okazji zniszczyła to, co osiągnęłam psychicznie z samą sobą. Nie dopuszczam do siebie mężczyzn, z którymi jakoś nie widzę przyszłości i wzajemnie. Nie chcę przelotnego seksu, przelotnych relacji. Nie wiem czy to na pewno jest dobre podejście, ale pozwala mi zachować spokój.
  11. Nie, początek covida w miarę mi się zbiegł z zakończeniem poprzedniej relacji. Od rozpoczęcia tzw. izolacji, a raczej przyzwolenia na domatorstwo, nie spotkałam się z nikim na cuś więcej niż chwila przegadania rzeczywistości. Oczywiście bardzo chętnie bym kogoś poznała, a raczej spotkała się, lecz póki co mam od cholery roboty, a dodatkowe emocje mi nie pomogą w naukowym romansowaniu z Temistoklesem, Sullą czy też Maksymilianem Habsburgiem. Wydaje mi się, że jestem na dobrej drodze w kwestii układania sobie w główce, coraz lepiej siebie znam, ale mam chwilowo inne priorytety niż znalezienie mon amour, a one nie pozwaliłyby mi na pełen relaks w nowej relacji
  12. Pozwolę sobie również odpowiedzieć R. Olszaka słuchałam chyba rok przed jakąkolwiek znajomością BS, moim zdaniem jest najlepszym twórcą tłumaczącym kwestie psychologiczne, głównie dotyczące realcji, w sposób jednocześnie naukowy oraz uniwersalny. Wiele porad można wyciągnąć, również jako kobieta, mimo iż filmy bardziej skierowane są do mężczyzn. Tak długo jak coś doprowadza do autorefleksji, to moim zdaniem docelowa grupa odbiorców jest nieistotna.
  13. Dobrze, poleciałam stereotypem, u każdej osoby problemy są indywidualne. I masz rację, sama nie przeżywałam anoreksji czy poważnych zaburzeń odżywiania, ale w czasie małej chujni psychicznej degradowałam się zdrowotnie. Sporadyczne głodówki były formami przekraczania swoich granic codziennego komfortu, a nie próbami zmiany ciała. Nie chciałam Ci tutaj się wpieprzać w prywatne doświadczenia. Poradziłam sobie z tym, mam nadzieję, że Ty również
  14. Co do tatuaży też zupełnie nie trafia do mnie ten argument, ale w miarę domyślam się jego pochodzenia, czysto anegtocznego. Kiedy tatuaże znalazły się ciut bardziej w mainstream'ie to zaczęły je robić sobie osoby ze 'środowisk alternatywnych'. W nich królowało i do dziś króluje niskie poczucie własnej wartości, często związane z pewną nadwrażliwością, co wiem po dawnej sobie i dawnych 'towarzyszach niedoli'. W kwestii operacji to może być po prostu kojarzone z brakiem akceptacji swojego ciała jakie dała nam natura. Niekoniecznie musi się łączyć z poważnymi problemami z samooceną. Aczkolwiek często tak jest. Nie akceptowałas swojego wygladu mając anoreksję. Choć nie wiem, nie chcę tutaj wyrokować, gdyż nie znam Twojej historii. Nie mam przecież nic do tego, że chcesz powiększać piersi. Jeśli da Ci to radość, to super i zaznaczyłam to w pierwszym poście w tym wątku. Chciałam zasugerować perspektywę osób odradzających Ci to, sądziłam, że są to osoby Tobie bliskie. Tak, pewnie masz tu trochę racji, przyznaję. Dzięki temu jednak przestałam odczuwać bardzo silną potrzebę zmiany (drogą operacji), gdyż uświadomiłam sobie, że małe piersi nie są defektem mnie jako kobiety. Nie, wydaje mi się, że dziś już jestem na lepszym poziomie samoakceptacji, polubiłam moje małe piersi. Taki gość się po prostu mną nie zainteresuje, jeśli będę mu bardzo nie pasowała wizualnie, a to ułatwia wszystko obu stronom. Raz 'popadłam na takiego', dla którego był to kluczowy problem i zwyczajnie nic z tej relacji nie wyszło, gdyż od razu zostało wyjaśnione, że cycków sobie robić nie będę. Miło i jasno, a na to liczę w relacjach międzyludzkich. Uważam, że wszystko jest jak najbardziej dla ludzi. W tym operacje, jeśli podnoszą komfort życia- spoko, co mi do tego. Po prostu ogromna siła jest w naszych myślach, nad którymi (w przeciwieństwie do genów) mamy kontrolę.
  15. Tak, będzie sukcesywnie, stopniowo, a nie z dnia na dzień. Sporo już w swoim życiu ogarnęłam, mam swoje rytuały i dobre nawyki. Wiem jednak, że radykalne zmiany dietyetyczne i sportowe tylko mogą pogorszyć czy to motywację czy wręcz stan zdrowia. Racja, dzięki Tutaj muszę popracować nad stresem i umiejętnościami akceptowania ewentualnych 'planów B'.
  16. Aaa tak, tutaj w pełni rozumiem. Moja wiedza o kwasie hialuronowym kończy się na pielęgnacji twarzy, więc nie miałam pojęcia, że i piersi można delikatnie wypełnić, sorki. Zdecydowana większość bym powiedziała, niezależnie od wielkości i kształtu. Jest to przykre, ponieważ biologicznie piersi powinny być przede wszystkim przydatne, ale estetycznie też można wiele zdziałać ubiorem, a przede wszystkim akceptacją, którą po prostu widać. Wszystko jest w głowie, małe czy duże piersi nie są defektem z punktu widzenia genetyki i natury. Dopełniają resztę ciała, gdyż zwyczajnie do niego indywidualnie pasują, przynajmniej moim zdaniem. Z tego co wiem obie jesteśmy filigranowe kobietki (i mimo pewnych utrudnień), to jednak jest sporo zalet takiej budowy ciała. Z resztą jak każdej, tak długo jak jest się zdrowym Dziś na pewno nie nazwałabym swojego niskiego wzrostu, szczupłej sylwetki, niewielkich piersi czy 'mysich' włosów defektem- taka po prostu jestem i mam być, wszystko do siebie pasuje. Za defekt uważam pewną bliznę, ale sama sobie zawiniłam spadając z drzewa na płot w wieku 7 lat Leczenia tym kompleksów nie pojmuję, lecz dla świętego spokoju i jakiejś satysfakcji rozumiem. A takie są chyba Twoje motywacje. Może osoby, które chcą Cię odwieść od powiększania piersi się po prostu martwią, szczególnie, że kiedyś (jeśli się nie mylę) przeżywałaś zaburzenia odżywiania?
  17. Również się nad tym zastanawiałam, lecz przeszło mi kompletnie przy byłym partnerze. Ponadto doceniłam jak ogromnym komfortem w kwestiach typowo praktycznych są piersi A/B, sporą zmianą było dla mnie dobranie odpowiedniej bielizny- żadnych pushup'ów, fiszbin, ale miękkie, wygodne biustonosze, w których czuję się również wizualnie seksowna i 'dopieszczona'. Lecz jednak podstawą jest właśnie głowa, jak zaznaczyłaś, pokonanie kompleksów i zaakceptowanie natury. Uważam, że geny mają rację jak już się w coś składają. Tutaj w temacie sylwetki czy tak prozaiczych spraw jak kolor włosów, z natury wszystko wzajemne pasuje czy to do układu kostnego czy undertones skóry. Oczywiście- nie obraziłabym się na większe piersi, ale nie zrobię tego implantem, uważam to wręcz za okazanie jakiegoś braku szacunku do swojego ciała. Wolę spróbować jedzonkiem i dobraną aktywnością fizyczną, a jak się nie uda- też spoko. U innych zupełnie nie szkaluję operacji plastycznych i cieszę jak są z daną zmianą szczęśliwsi. Tak, doskonale rozumiem. Kiedyś miewałam z tym problemy latem, ale nauczyłam się bardzo dobrze dobierać garderobę do całosci figury. Mam ogólnie dość łatwo, gdyż nie znoszę plaż oraz odkrywania za bardzo ciała, ale tutaj zawsze można poeksperymentować z własnymi preferencjami.
  18. @Hippie cieszę się Mogę również polecić ciut (ale tylko ciut) podobny kanał Sarah Therese. Babka jest dzieciata i tego tematu nie omija, lecz opowiada bardzo umiejętnie i mało mamuśkowato. To co mnie jednak przyciągnęło to sporo filmów o tematyce dbania o samą siebie duchowo i fizycznie, minimalizmu oraz z zewnątrz fajnej relacji z partnerem oraz (!) swoim ciałem po trzech porodach (i nie mam tu na myśli tylko akceptacji naturalnych zmian, ale raczej ogarnięcie się i powrót do formy). Sporo porad wyłuskałam o pielęgnacji cery, zdrowych nawykach, a wręcz produktywności. Jest podobnie pogodna co panna wyżej i aż miło mi dziennie poświęcić te 15minut na jakąś jej produkcję. @Bruxa być może też Ci się spodoba
  19. Tutaj bym powiedziała, że raczej kompletna inicjatywa partnerki. Jak już sobie leżesz/siedzisz/tańczysz i śpiewasz z takim już porządnym wzwodem, to ona powinna się po prostu 'nabić' i jeśli trzeba przytrzymać swoją dłonią u nasady penisa. Może ma problem z nawilżeniem, że tak niezbyt sensualnie określę, poślizgiem? Spróbujcie też z tą palcówką najpierw jak napisała @KrólowaŁabędzi
  20. Ponadto na youtube czasem lubię sobie wrócić do kanału Mrs Midwest. Babka opowiada o kobiecości w takim tradycyjnym rozumieniu, lecz nie omija tematów samodyscypilny oraz panowania nad swoimi emocjami. Nie jest mi po drodze z jej housewife'owym (choć tutaj też można się czegoś nauczyć) i religijnym podłożem, lecz ukazuje go tam niezwykle mało oraz zauważa indywidualne dążenia innych kobiet ku rozwojowi. Wiele jest tam banałów, lecz dziewczyna wytwarza wokół siebie bardzo pasującą mi wirtualną atmosferę, jest uśmiechnięta, nie ujawnia zbyt wiele prywatności oraz dba o swój styl wypowiedzi przykładając uwagę do akcentu, który jak na Amerykankę ma całkiem znośny. Akcenty są u mnie lekką przeszkodą, mam obsesję na punkcie czystego angielskiego, więc wiele amerykańskich kanałów i podcastów po prostu nie trawię. Kanadyjskie i austalijskie już bardziej.
  21. Instagram kompletnie zarzuciłam, gdyż miał negatywny wpływ na moją samoocenę. Oczywiście było tam wiele ciekawych kont, lecz gdzie indziej je również odnalazłam Facebook- jedynie zamknięte grupy dotyczące egiptologii, często bardzo wyspecjalizowane, z cudną atmosferą Od YouTube staram się odrywać, gdyż zbyt dużo czasu tam ostatnio spędzałam. Kanały głównie poruszające tematykę nauki, filozofii czy pschologii (np. Człowiek Absurdalny), a także dążenia do minimalizmu, selfcare, mindfulness
  22. @Ramzes jest to z pewnością ciekawa dyscyplina, tylko rydwanu i kuni spod Kadesz czy Megiddo nie posiadam Przyznam, że nigdy o tym nie myślałam, gdyż zawsze byłam przekonana o swym kompletnym nienadawaniu się do tego typu sportów. Są wdzięczne, wręcz powiedziałabym, że piękne, ale przez pasję je zidealizowałam i uznałam za czyste, historyczne, wręcz duchowe. Nie dla plebsu, na łuki mogę popatrzeć wzruszona w muzeach Ale dziękuję bardzo za sugestię, jak tam harem Ramzesie, powiększa się o jakieś hetyckie księżniczki? A tutaj coś mi się w mózgu pomieszało i chyba źle zrozumiałam.
  23. Tak, to prawda. O ile zaburzeń nie mam, to perfekcjonizm może wpływać na brak szansy na przytycie. Wieczne próby bycia ciut lepszą niż dnia poprzedniego, a także stres związany z etapem mojego życia- matura, izolacja, wybór uczelni i co za tym idzie przemyślenia jak mi się przyszłość potoczy. Zaczęłam od wczoraj z researchem związanym ze zdrowymi produktami o wysokiej zawartości tłuszczu i innych takich, lecz pewnie efekty zobaczę dopiero kiedy sytuacja mi się bardziej unormuje. Poza tym wiek i geny, ich nie zmienię. Jeśli samodzielnie mi się nie uda, to po covid pójdę. Za dobrego i doświadczonego dietetyka warto ponieść koszty, gdyż może mieć to fajny wpływ na resztę życia w pełnym zdrowiu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.