Skocz do zawartości

Wiosenna_dziewczyna

Użytkownik
  • Postów

    68
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Wiosenna_dziewczyna

  1. Oczywiście ogólnie to popieram bycie higienicznym i częste mycie rąk, ale z tego co czytałam pomaga to głównie na bakterie, za to na wirusy niewiele co daje. I co ludzie myślą, że jak umyją ręce mydłem, to uchronią się przed tak zakaźną chorobą? Pytam bo spotkałam się z tym, że w miejscach publicznych np. w mojej pracy ludzie co chwila myją ręcę i wpadają przez to w jakąś manię, a przecież jak będą mieli się zarazić, to i tak im to nie pomoże, wszystko zalezy od odporności orgaznizmu, jedynym sposobem jest albo silna odporność, albo siedzenie w domu, a obsesyjne mycie rąk nic nie da, czy wykupywanie wszystkich mydeł w sklepie... Ewentualnie (trochę) może pomogą spraye medyczne do profesjonalnej dezynfekcji np. narzędzi. Trochę bo przecież przenosi się tez droga kropelkową. Mycie rąk mydłem i wodą da taki efekt jakby chirurg chciał wysterylizować narzędzia myjąc je pod kranem, może bakterie w jakimś stopniu to zwalczy, ale gdyby zwalczało wirusy, to nie byłoby autoklawów, czy żeli medycznych do odkażania. Tak samo jak wykupywanie antybakteryjnych żeli do rąk, takich zwykłych z drogerii i ludzie myślą, że będą uchronieni przed zakażeniem... Ze względu na jakieś słabsze zarazki typu bakterie warto myć ręce, ale śmieszy mnie to, że kiedyś co druga osoba wychodziła z łazienki rąk nie myjąc (czego nie pochwalam ze względu na bakterie), a teraz każda myje ręce po 2 minuty i jeszcze rząd twierdzi, że nas to uchroni niby przed zakażeniem. A prawda jest taka, że jeśli ktoś ma słabą odporność prawdopodobnie i tak się zarazi. Niektórzy popadają ze skrajności w skrajnośc, albo brak higieny, albo obsesja na punkcie ich mycia, za to do maca w dalszym ciągu wielkie kolejki zamiast np. do baru sałatkowego dwa kroki dalej żeby dostarczyć sobie trochę witamin i poprawic odporność... Nie wszystko co mówią w mediach jest prawdą, a ludzie w to święcie wierzą...
  2. Ja stawiam raczej na dokładne mycie rąk plus branie witamin, zdrowe odżywianie. Ostatnio często robię sobie koktaile warzywno-owocowe i choć chora nie jestem, to zauważyłam, że czuję się po nich lepiej, jakbym miała trochę więcej energii.
  3. A jakby się zgodził, to dopiero byłby problem na forum
  4. Nie, nie mam. Tak tylko mu odpowiedziałam spontanicznie, sama nie wiem czemu bo mi się podoba Oczywiście potem sobie plułam w brodę, że być może zaprzepaściłam kolejną znajomość, ale tutaj plus jest taki, że widujemy się na "naszej trasie", więc raczej się jeszcze zobaczymy... Faktycznie do niego się umiechnę i zagadam, jakoś muszę się przełamywać powoli. Sama chciałabym być śmielsza, ale to czasem silniejsze ode mnie, że się np. wstydzę, dopiero potem się przełamuję, ale jak kogoś nie znam, to nie jest mi tak łatwo.
  5. Bo się speszyłam... Wiem, że to może głupie, ale w 95% jak facet zagada na ulicy, to się peszę i to silniejsze ode mnie, nawet jak mi się podoba i potem tego żałuję. Ok, może dziwna jestem.
  6. Zastanowiło mnie ostatnio zachowanie pewnego faceta, który wpadł mi w oko. Czasem widuję go w moim mieście, gdzie często biega, na trasie której ja chodzę do pracy. Łącznie widziałam go może z 5 razy, może się przeprowadził w moje okolice. Zawsze kiedy się mijaliśmy utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy, ale nie zamieniliśmy ani jednego słowa. Aż do wczoraj, kiedy czekałam tym razem na przystanku. Wtedy znów miałam wrażenie, że znów mi się przygląda, ale udałam, że tego nie widzę. Podszedł do mnie wreszcie i zapytał, czy jestem głodna. Ja się speszyłam, bo nieśmiała dość jestem, że nie i się śpieszę, że chłopak na mnie czeka. Na co on, że mnie w żadnym wypadku nie podrywa, ale raźniej byłoby mu z kimś zjeść obiad i mnie zaprasza. Uśmiechnęłam się, ale stanowczo odmówiłam, bo naprawdę się spieszyłam. Na co on odchodząc powiedział, że warto czasem kogoś poznać. Tak się teraz zastanawiam, czy warto jeszcze do niego kiedyś zagadać? Czy to już spalona znajomość? Niestety często tak mam, że peszę się, kiedy obcy facet podejdzie do mnie na ulicy i zagada, nawet jeśli mi się spodoba, nieraz później tego żałuję, ale tak już mam. Oczywiście miałam stałe związki, ale tych facetów poznawałam stopniowo np. na studiach, albo w pracy.
  7. A ja napiszę tylko jedno, niestety na podstawie własnego doświadczenia (choć na szczęście do seksu u mnie jeszcze nie doszło, a do tego on dążył)- odpuść sobie zanim się zakochasz, bo będziesz cierpiała. Banalne, ale prawdziwe, serio, masz za wysokie oczekiwania względem tego co on może Ci zaoferować. Nie jest to też jego wina bo na uczucia niestety nie ma zwykle wpływu. Chyba, że zaczniesz to traktować niezobowiązująco, ale widzę, że chyba nie ma na to szans, więc będziesz się tylko męczyć w takiej relacji. Ale rozumiem Cię bo ja też tak mam, że seks bez zobowiązań, to nie dla mnie, dlatego też czekam dość długo z pójściem do łóżka, Tobie radziłabym to samo bo my kobiety czasem szybko się po nim angażujemy siłą rzeczy- tak mamy chyba w genach zapisane, a faceci bardziej potrafią oddzielać jedno od drugiego stąd z natury łatwiej im przychodzi seks bez zobowiązań. To też nie ich wina bo taka ich natura, nasza stawia bardziej na stabilizację i cóż poradzić. Choć niektóre kobiety są na tyle silne psychicznie, że seks bez zobowiązań to dla nich nie problem, ale dla wielu niestety jest to godzenie się na mniejsze zło- kiedy tym większym złem byłoby życie bez ukochanej osoby. Tylko to takie błędne koło bo prowadzi to do większego cierpienia.
  8. A ja chyba nie, bo mam tak, że z kolei jeśli facet mi się podoba i mnie pociąga, to i noc z nim będzie dla mnie przyjemna, nawet jeśli nie był Greyem w łóżku bo wtedy nawet sam jego dotyk czy spojrzenia na mnie bardzo działają. Co do tematu, to myślę, że pewnie chciał Cię zaliczyć głównie, choć wiem, że to może bolesne, ale inaczej tak szybko myślę, że by z Ciebie nie zrezygnował. Zdradzę Ci, że pierwszy raz miałam z kimś o wiele bardziej doświadczonym, bo ja doświadczona byłam wtedy ewentualnie w pocałunkach, więc z perspektywy czasu jak to wspominam, można uznać, że byłam trochę kłodą bo i się krępowałam całą sytuacją, ale ten ktoś ze mnie nie zrezygnował i co więcej byliśmy później 3 lata razem. Także myślę, że mogło mu chodzić tylko, albo w dużej mierze właśnie o to. Wiadomo, że jest to ważne, ale jeśli ktoś faktycznie szuka czegoś na poważnie, a kobieta jest fajna, to pierwszy raz, gdzie w grę wchodzą zazwyczaj większe nerwy i stres niż później, nawet jeśli nie jest wymarzony, nie powinien zniechęcić mężczyzny. Bo to tak jak z pierwszą randką, nawet jeśli na początku jest większy stres i spina, nie oznacza to, że z czasem poznawania się nie będzie więcej luzu. Ale chyba nie masz czego żałować, bo to chyba o nim nie świadczy najlepiej, że zwodził Cię wizją związku, a po wspólnej nocy przestał i to bez wyjaśnienia... To znaczy, że jakby trochę nie liczył się z tym co czujesz, myślał o sobie w tym momencie. Kobiety też tak czasem robią np. dla pieniędzy, ale w obu przypadkach myślę, że ci ludzie to egoiści, którym brak pewnej empatii. Co innego gdyby od początku postawił zasady jasno, że szuka jednego. Albo przynajmniej powiedziałby, że odchodzi bo do siebie nie pasujecie. Odchodzenie bez słowa, w dodatku po seksie jest bardziej bolesne, bo człowiek robi sobie nadzieję, że druga osoba się odezwie, a po wspólnej nocy, pewne emocje się wzmacniają, czasami uczucia, jeśli te już wcześniej się pojawią, a tu cisza... Dobrze, że sama czegoś takiego nie przeszłam bo znając siebie pewnie bym to mocno przeżyła.
  9. A ja bym nie wolała... Co prawda nie wiem jak to jest nim być, ale akurat jako kobieta świetnie się czuję i gdybym nawet miała mieć z tego jakieś dodatkowe korzyści, to bym się nie zamieniła Poza tym wymieniłaś w czym facetom jest łatwiej, ale nam kobietom z kolei też jest tylko pod innymi względami. Np, wygląd i urok osobisty może nam bardzo pomagać w uniknięciu choćby mandatu- jak wpadniesz w oko policjantowi i się ładnie uśmiechniesz, oczywiście bez podtekstów, ale tak zwyczajnie urok osobisty może wiele zdziałać. U facetów też, ale myślę, że jednak bardziej oczekuje się kompetencji od nawet przystojnego faceta, niż od pięknej kobiety, u której na pewne niedociągnięcia przymyka się oko. Choć różnie z tym bywa, bo to zależy czy trafi na faceta, czy drugą kobietę- wtedy lepiej na rozmowie kwalifikacyjnej, czy egzaminie nie wyglądać lepiej od niej A co do tematu, to też nie podoba mi się dzisiejsza moda uniseks, ale po prostu sama ubieram się kobieco, choć nie wszystkim się to podobało np. koleżanki z pracy pytały się dlaczego chodze w samych sukienkach, czy fryzjerka namawiała do zmiany fryzury na krótką, ale ja uparcie trzymam się swojego stylu, staram się pogodzić z dzisiejszą modą, choć wiele rzeczy w sklepach mi się nie podoba, bo tez wiele nie jest wcale kobiecych, ani dziewczęcych, więcej jest spodni i swetrów oversize niż sukienek, czy kobiecych bluzeczek, choć i takie można spokojnie znaleźć. Tak samo w pracy, można poddać się modzie na bycie męską z zachowania i wyglądu, a można być nawet mimo dobrego wykształcenia czy lepszego stanowiska kobiecą i subtelną- przykład Magdalena Ogórek, której niekoniecznie popieram politycznie, ale na pewno urody jej odmówić nie można, a i jest w pewien sposób kobietą sukcesu. I jak wielka jest różnica między nią, a np. Kazimierą Szczuką. Także można zachować kobiecość w dzisiejszych czasach, ale jest to trochę trudniejsze niż kiedyś, jeśli ktoś jest podatny na wpływy może popłynąć z nurtem i ją zatracić tylko dlatego, że biorą przykład z takich męskich kobiet
  10. To ja chyba mam wyjątkowe szczęście bo chyba nigdy nie trafiłam na toksycznego faceta, takiego z którym bym się związała, choć nie było ich wielu, a tylko 3 łącznie w obecnym, więc może też nie mam wielkiego porównania. Ale każdy z nich był w porządku i dobrze się z nimi czułam, nigdy nie zachowali się do mnie w chamski sposób, nigdy mnie nie obrazili, ani nawet nie nakrzyczeli na mnie, a pantoflarzami też zdecydowanie nie byli przy tym, nawet rozstaliśmy się pokojowo, bo niestety nie zupełnie do siebie pasowaliśmy ( z pierwszym ja zerwałam, drugi ze mną, a z trzecim jestem do tej pory ) Za to moja koleżanka miała takie nieszczęście, że trafiła na bardzo toksycznego faceta, który np. krytykował ciągle jej wygląd- a obiektywnie dziewczynie niczego nie brakuje, jest szczuplutka, zadbana, ładna- mówił, że do niczego się nie nadaje, że nic nie osiągnie w życiu, że w pracy sobie nie poradzi itd., choć dziewczyna wcale nie głupia, ani też nie pusta żeby interesowała się tylko modą i urodą jak niektóre, jest z nią o czym porozmawiać, jest też w miarę ogarnięta, potrafi gotować. Oczywiście jak to usłyszałam, to namawiałam ją do odejścia- była w takim stanie psychicznym, że wątpię żeby przesadzała, poza tym gość ten ogólnie nie miał dobrej opinii wśród otoczenia- ale miłość widocznie jest ślepa bo jest z nim dalej... Często wina leży po obu stronach, a nie tylko facet jest toksyczny, czy kobieta i wtedy zwala się tylko winę na drugą osobę bo tak łatwiej, ale zdarzają się tacy ludzie, z którymi szczególnie trudno jest wytrzymać i to obojętne czy to faceci czy kobiety, to raczej moim zdaniem zależy od charakteru.
  11. Wydaje mi się, że to może nawet leżeć w naszej naturze, tylko jest w jakiś sposób stłumione przez kulturę, obyczaje, jak należy teraz funkcjonować wśród ludzi i w wyniku tego mamy oczywiście znacznie więcej empatii. Ale przecież nasi przodkowie jeszcze w epoce kamienia łupanego zabijali się bez mrugnięcia okiem żeby przetrwać, tak samo w późniejszy wiekach nie było wiele lepiej, więc może się nie jestem tutaj jakimś znawcą tematu, ale oglądałam kiedyś film dokumentalny na ten temat, że wiele takich instynktów nam zostało do dzisiaj, tylko wiadomo teraz bardziej się kontrolujemy. Osobiście jeszcze nie miałam nigdy tak żebym miała ochotę kogoś zabić Ale może faktycznie gdzieś tam głęboko taki instynkt mógł u nas pozostać.
  12. A ja myślę, że odpowiedź jest dość prosta- samej być kobietą wysokiej jakości Co wg mnie nie musi oznaczać bycie chodzącym ideałem, jednak sądzę, że ładna, zadbana, fajna, ciepła, dziewczyna, która jest przy tej swojej delikatności w miarę ogarnięta życiowo, ma szacunek do siebie samej - nie tylko chodzi mi o kwestie fizyczności- to pomimo drobnych wad, jakie ma chyba każdy, jest w stanie spokojnie znaleźć fajnego faceta.
  13. Nie narzekam, przecież pisałam, że zima ma swój urok- tylko trzeba się jakoś ogrzać np. siedząc przed kominkiem i czytając książki pod kocem, ale to akurat uwielbiam. Choć za wiosną już tęsknię tego w żadnym wypadku nie ukrywam...Ale ja urodzona wiosną może dlatego.
  14. To jeszcze nie byłoby takie złe bo wtedy jeszcze zima w końcu, gorzej jeśli pojawi się na Wielkanoc, jak to czasem bywało, ale nie bądźmy takimi pesymistami Pamiętam jak kilka lat temu byłam święcić jajka na Wielkanoc i padał "nastrojowy" śnieg tego dnia , więc wszystko możliwe, ale oby nie. Wiosna to ma być wiosna i tyle bo ją wolę nawet od lata, jeśli jest w miarę ciepła oczywiście
  15. I całe szczęście, bo najbardziej ją uwielbiam Ale zima też ma swój urok, tylko śniegu brak żeby poszaleć na stokach albo łyżwach...
  16. Wiosenna_dziewczyna

    Hej

    Hej wszystkim Z tej strony wiosenna dziewczyna, która co prawda lubi też zimę, ale oprócz czytania książek przed kominkiem i czasem wypadów na stoki, pomyślała sobie, że może fajnie będzie podyskutować też czasem na tym forum na jakie rozwijające tematy- jednym z niewielu, w który znalazłam w necie pod względem ciekawych dyskusji, więc mam nadzieję, że tak też się stanie. Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.