Skocz do zawartości

Elfii

Użytkownik
  • Postów

    121
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Elfii

  1. Jakiś czas temu urodziła mi się w głowie chęć poznania Waszych opinii o relacjach z rodzicami Waszych drugich połówek. Czy żyjecie z teściami w zgodzie czy drzecie koty? Czy ich obecność w Waszym codziennym życiu ma duże znaczenie? Jak według Was powinny wyglądać zdrowe relacje na tej płaszczyźnie? Interesuję się tematem, gdyż jestem w stałym związku i choć nie mam co skarżyć się na teściową (teść jest mega w porządku) to ma pewne zachowania, których rozrostu obawiam się w przyszłości. Wiadomo, nie ma co martwić na zapas, ale czasem jednak żyłka mi pulsuje, kiedy ta zaczyna się lekko wtrącać (pod pretekstem troski) w wystrój naszego mieszkania (że za mało roślin, że nie ma popielniczki w domu - w środku nie pozwalamy na papierosy, nawet mój palący partner twierdzi, że mu to przeszkadza i szkoda mu ścian). Teściowa jest byłą nauczycielką przyzwyczajoną prawdopodobnie do tego, że inni jej słuchają, więc sam jej lekko rozkazujący ton głosu mnie wkurza. Partner mój nie jest szczególnie związany z mamusią, nie uważam go za maminsynka, choć mama ewidentnie chciałaby, by nim był - za każdym razem jak przyjeżdża, musi wytarmosić go po policzkach a'la puci puci i wyprzytulać. Szczerze mówiąc, wygląda to mega żenująco jak patrzy się na to z boku. Ale nie komentuje, bo nie widzę potrzeby wpierdzialania się w ich relację. Teraz w okresie kwarantanny kontakt rodziców z ich synkiem ogranicza się do telefonów, więc jest okej. Partner sam twierdzi, że mu tak dobrze i nie tęskni za odwiedzinami, które (przed kwarantanną) potrafiły być dwa-trzy razy w miesiącu. Dla mnie to za dużo i zanim na dobre rozszalał się wirus planowałam przeprowadzić rozmowę z partnerem i poprosić go, by to on odwiedzał rodziców, a nie oni nas, bo częstotliwość ich wizyt mi przeszkadza. Boję się tego, jak wszystko wróci do normy i pani mama będzie chciała narobić czas tęsknoty ? Cholernie obawiam się też, że jeśli doczekamy się dzieci to, że mamusia będzie mi je próbowała wychowywać i będą rodzinne dramaty. Naprawdę mam nadzieję, że martwię się tylko na zapas i niepotrzebnie ? Z moich rozmów z koleżankami wynika, że i tak mi się "trafiło", bo teściowe ich lub ich znajomych to te typowe baby z dowcipów, a niekiedy wręcz jak z horrorów - czasem te zachowania stają się wręcz patologiczne. Jak jest u Was, jakie macie zdanie? Może ktoś zarzuci pomysłem jak bronić się przed manipulacją uprzejmych "mamuś" lub opisze swoje przejścia? ?
  2. A potem się użeraj do końca życia z teściową, co to będzie przyjeżdżać co trochę i krytykować, że źle dbasz o jej syneczka, a dzieci to jakieś do owego syneczka niepodobne takie i w ogóle to przyjedź syneczku w niedzielę do mamy, nikt Ci takiego rosołku jak mamusia nie ugotuje, bo jakoś tak po ślubie to zmarniałeś straszliwie ?? Mamusie mężczyzn to ciekawy temat na osobny wątek, chyba taki założę, bo chętnie dowiedziałabym się jakie relacje panują na liniach mężczyzna vs jego teściowa lub kobieta vs jej teściowa ?
  3. Nie no, oczywiście, że ofiar zawsze jest żal. To jest wiadome. I absolutnie go nie tłumacze, jest winny i poniósł zasłużoną karę. Ale po prostu szkoda mi człowieka, który nigdy nie był szczęśliwy, któremu nikt nigdy dobrego słowa nie powiedział. Jak bardzo trzeba być samotnym, żeby wykombinować plan stworzenia sobie pół-żywego kochanka tylko po to, by mieć poczucie drugiego człowieka obok? Smutno mi jak o nim myślę. To chyba jedyny zwyrodnialec, który wzbudza we mnie takie uczucia, choć przeczytałam mnóstwo historii kryminalnych. Przy okazji - mam wrażenie, że co najmniej połowa dewiantów pochodziła z Sacramento lub okolic, jakaś pechowa ta mieścina jest xD Ohhh, uwielbiam ten serial ❤
  4. Haha ? wiesz, jakoś to był jeden z pierwszych "świrków" których dawno dawno temu znalazłam w internecie i został mi w pamięci. Czytałam o jego cholernie smutnym dzieciństwie: ojciec wojskowy napierdalał pasem za wszystkie drobne przewinienia, nikt z nim nie rozmawiał o emocjach, uczuciach, nie miał przyjaciół. A jak już zorientował się, że jest gejem to jego samoocena poszła w dół jeszcze dużo niżej, bo "ojciec nie wybaczy". Generalnie to on wiercąc dziury w głowach ofiar próbował stworzyć sobie niezdolnego so ucieczki przyjaciela/kochanka. Chciał kogoś mieć, kto mu nie ucieknie. Okej, wybrał najgorszy z możliwych sposobów (kanibalizmu to przyznaję nie rozumiem w tym wszystkim xD), ale on po prostu chciał kogoś mieć. Wydaje mi się, że gdyby był inaczej wychowany i gdyby nie był gnojony od dziecka to nie musiałby się uciekać do takich rozwiązań. Ale może naiwna jestem. W każdym razie on wyjątkowo budzi moje współczucie.
  5. Elfii

    Cześć

    U mnie osoby, które przejawiają niezdrowe zachowania względem swoich zwierząt są poniekąd... skreślane. Nie mogę patrzeć na coś takiego i ograniczam do minimum kontakt z ludźmi, którzy mi szarpią nerwy. Nastąpiło to w momencie, kiedy kot znajomej poszarpał mi doszczętnie kurtkę i ona nie widziała w tym żadnego problemu, bo "się bawił tylko". Ogólnie zwierzolubom i ich podopiecznym nie ufam i nie przepadam za ich towarzystwem ?
  6. Elfii

    Cześć

    Całowanie to jakiś niewielki procent zachowań właścicieli zwierząt, których nie rozumiem. Mam znajomych, którzy robią zwierzętom imprezy urodzinowe z balonami, czapeczkami i "tortem". Ogrom ludzi je z psem/kotem z jednego talerza, pozwala łazić po naczyniach czy po blatach, gdzie później robi się jedzenie. Zwierzaki wożone są w wózkach dziecięcych, noszone w torebkach, mają zakładane pieluchy (rozumiem w przypadku chorób, ale nie tak dla funu) dziecięce. Ogólnie ludzie są popierdoleni, jeśli chodzi o traktowanie zwierząt. Najlepsze są koleżanki chwalące się, że jej Mruczek to he he narobił do kosza na pranie, ale śmiesznie, szukali źródła zapachu przez tydzień, he he, albo, że inny Burek to tak kłaki rzuca po mieszkaniu, że ostatnio mąż/narzeczony miał w zupie więcej futra, niż makaronu. I to wszystko według ludzi jest urocze i zabawne. Dla mnie jest to jakaś choroba psychiczna, niestety.
  7. Cześć! Bardzo lubię tego typu historie, ale nie przepadam za wersjami do słuchania - zazwyczaj mnie wnerwia "pełen napięcia" głos lektorów. Preferuję czytane, bardzo lubię stronkę archiwumzbrodni, są tam autentyczne przypadki morderstw/zaginień. Mam nawet swojego "ulubionego" seryjnego mordercę, jest to Jeffrey Dahmer. Jeden z niewielu, który w mojej subiektywnej ocenie zasługuje (poza karą, jaką odbył za swoje czyny) po prostu na przytulenie i typowe "wszystko będzie dobrze". Naprawdę jest mi go po prostu żal.
  8. Elfii

    Cześć

    Ja w ogóle ? jak pies jest ładny to głasknę, nie powiem, że nie. Ale ogólnie to psy mnie brzydzą i nic na to noe nie poradzę. Psy się ślinią, śmierdzą, potrafią za przeproszeniem zjeść padlinę, wyrzygać się, a następnie zjeść własne wymioty. I potem lecą do swoich "pańć" i jęzorem po twarzy wymemlać ku uciesze pańć. Niepojęte to dla mnie jest. Kocham wszystkie zwierzątka, ale na filmikach w internecie i na kolanach nie dłużej, niż 5 minut. Kiedyś miałam koty, fretki, szczury i wszystko, co się dało. Potem zaczęłam mieszkać sama i doceniłam egzystencję bez futra w kawie ?? żeby zagłuszyć sumienie, przelewam datki na lokalne schronisko, daje 1% podatku na zwierzaki i na tym się kończy moja symbioza z fauną ?
  9. Elfii

    Cześć

    Cześć! Też nie lubię psów ?❤
  10. "kiedyś byłaś mi potrzebna, teraz już nie jesteś" - żeby jeszcze o seks chodziło to pół biedy, ale tutaj pan miał na myśli wyciągnięcie go z dołu finansowego, załatwienie mu pracy przy użyciu moich własnych znajomości i utrzymywanie go całkowicie przez ponad rok. Bolało, bo byliśmy ze sobą wtedy ok.5 lat i miałam podejście do tej znajomości na zasadzie "od tego ma się partnera/partnerkę, by pomóc jak się powinie noga." Byłam pewna, że on w odwrotnej sytuacji zrobiłby to samo dla mnie. Rozczarowanie było ogromne. Po zakończeniu związku (a był to dłuższy proces) bardziej płakał z powodu komputera, który mu kupiłam wcześniej i kazałam oddać, niż za tym, że odchodzę xD Od tego samego pajaca usłyszałam, że jestem nudna i "postarzałam się mentalnie", bo nie chciałam chodzić na imprezy do jego znajomych - towarzystwo w ciągu godziny było w stanie nawalić się do zgona i przez kolejny miesiąc pieprzyć, jaka to fajna impreza była, bo ten rzygał a tamten zlał się w gacie. Cóż, nie chciałam być w takim towarzystwie, a próby kreatywniejszego spędzania z nimi czasu były odrzucane, bo po co jechać 50km i coś np. pozwiedzać, jak można iść do akademika i się najebać na miejscu. cóż, dałam się chamsko wykorzystać i tyle. Jeżu jesienny, jaka ja głupia byłam.
  11. Nie, nie świadczy to o rozwiązłości i bardzo nie podoba mi się Twoje podejście do tematu: ciągle piszesz JA JA JA. JA NIE LUBIĘ JA NIE ROZUMIEM. Więc skoro TY NIE LUBISZ to tego nie rób, nie ubieraj się prowokująco i daj innym żyć tak, jak sami chcą. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że lubię Dobrze wyglądać i szczerze mówiąc mam gdzieś, czy ktoś się za mną ogląda czy nie. Zdarza mi się słyszeć komentarze na swój temat, ale pycha mi od tego nie rośnie. Uważam, że mam ładny biust (mógłby być mniejszy, bo nie ma dnia, żeby mnie plecy nie napierdalały) i go lubię, więc nie widzę powodu, żeby chodzić w habicie. Mam się czym pochwalić to jak mam ochotę, będę to robić. Lubię pokazać kawałek nogi, bo mam je zgrabne i opatulone ładnymi tatuażami. Dlaczego mam je zakrywać? Poza kwestią ubioru to często zdarza się, że zgrabne dziewczyny mogą założyć cokolwiek, a i tak będą przyciągać wzrok. Nawet jak założę męską koszulkę za dużą o 3 rozmiary to i tak widać, że mam ogromne piersi. Bo mam. Mam je spłaszczać taśmą, żeby takim dziewczynom jak Ty nie było przykro?
  12. W zasadzie mnie to nie tyle nawet denerwuje, bo z drugiej strony kogoś też może mój styl denerwować i szczerze mówiąc nie przejęłabym się tym za grosz xD po prostu szansa na to, że będę miała o czym rozmawiać z dziunią w najmodniejszych ciuchach, epatującą metkami i zamiłowaniem do medycyny estetycznej (niestety bardzo często jedno idzie w parze z drugim) jest naprawdę malutka, szkoda mi zwyczajnie czasu. Też o siebie oczywiście dbam, wiem po co i kiedy używa się kosmetyków, regularnie odwiedzam kosmetyczkę, ale jednak mam w tym wszystkim swój własny styl, który w skrócie można określić: byleby czarne było. Dużo większa szansa jest, że znajdę nić porozumienia z osobą w koszulce znanego mi zespołu czy z tatuażem: wystarczy zapytać, którą płytę lubi najbardziej lub w którym salonie się koloruje i dalej idzie samo. Od takich gadek zaczęła się jedna z moich fajniejszych przyjaźni, więc raczej dobrze oceniam ludzi.
  13. W nawiązaniu do metod handlowych u @Androgeniczna niestety, ale tego się od handlowców oczekuje. Jeśli jeden sprzedawca przestanie te triki stosować "w imię zasad" to myślisz, że firma się przejmie? Bardzo szybko zastąpią takiego handlarzynę kolejnym, który już nie będzie miał oporów. Poza tym, te wszystkie metody, o których mowa są dostępne nawet dla laików w google. Więc jeśli zamierzasz kupić np. mieszkanie to warto przed oglądaniem poczytać o najczęściej występujących w tej dziedzinie trikach, wtedy nikt Cię raczej nie naciągnie, bo przewidzisz pewne zachowania. Klienci to nie dzieci, skoro coś na nich działa to firmy i ich pracownicy to stosują, prawo handlu.
  14. Nie patrzę na cenę, gdy szukam jakiejś konkretnej książki, ale biorąc pod uwagę, że czytam głównie fantasy to nie oszukujmy się, to nie są drogie książki. Najdroższa była chyba cała saga Gry o Tron w pięknej twardej oprawie.
  15. Nie zdarza mi się, wręcz przeciwnie - często spotykam się z klientami lub prowadzę szkolenia dla grup od kilku do kilkudziesięciu osób i najczęściej się znajduje przynajmniej jeden z uczestników szkolenia, kto zaczyna się "łasić" lub puszczać jakieś durne teksty o urodzie. Jestem niestety służbistką pod tym względem i nie ma na to mojej zgody. Klientom natomiast za teksty np. "noo, wreszcie Pani jest, od Pani to wszystko byśmy kupili, tylko po to, żeby sobie Panią pooglądać w naszych skromnych progach!" nie udzielam rabatów. Trochę po to, by utrzeć im nosa, a trochę dlatego, by mieć dupochron i by nikt mi w pracy nie zarzucił, że wyprosiłam im "od góry" najlepsze warunki, bo się połakomiłam na parę komplementów.
  16. Również pracuję w handlu, stosuję te same metody, tylko dostosowuje je oczywiście do mojego rynku, bo branża inna, nie są to nieruchomości. Trudno kogokolwiek winić za manipulacje w kontakcie z klientem, to są ogólnie dostępne i skuteczne metody sprzedażowe. Dodatkowo uważam, że jak zna się te triki od podszewki to łatwiej się ustrzec przed nimi będąc kupującym. Jak kupowałam swoje mieszkanie, byłam w stanie na kilometr wyczuć typową handlową gadkę i wszystkie blefy, których nie dostrzegał mój partner (zajmuje się zupełnie czym innym i nie zna się na skuteczności sprzedaży).
  17. Raczej nie klasyfikuję, czy dana dziewczyna jest ode mnie ładniejsza czy nie, nie dobieram znajomych pod tym kątem. Choć nie ukrywam, że patrzę na wygląd potencjalnych koleżanek, ale bardziej pod kątem ewentualnych tatuaży, piercingu, czy innych "znaków charakterystycznych" pozwalających zgadnąć, czy mamy podobne zainteresowania i przez to - czy będziemy miały ze sobą rozmawiać. Jak widzę dziewczynę ubraną od stóp do głów w szanele czy inne podróbki diorów to najczęściej nie zaczynam rozmowy, ale glany, koszulka z logo zespołu, który lubię czy tatuaż, którego mogę domyślić się znaczenia (moja najbliższa przyjaciółka ma wydziaranego Leszego z uniwersum Wiedźmina i napis "dracarys" w innym miejscu) pozwala już mniej więcej określić, czy mamy wspólne zainteresowania, a to na początek znajomości zazwyczaj wystarcza. Potem od kwestii charakteru zależy, jak rozwinie się znajomość.
  18. Mój się rozkleja. Niezbyt często, ale kiedy się pokłócimy i buzują w nim emocje, zdarza mu się rozpłakać. Czasem, kiedy opowiadał mi o swoim dzieciństwie lub rzeczach, które są dla niego bolesne również mu się zdarzało. Absolutnie nie uważam tego za słabość. To człowiek, nie maszyna bez emocji. Ma prawo się wzruszyć lub być smutny. Nigdy mi to nie przeszkadzało tj. płacz sam w sobie - jeśli już coś mi przeszkadzało to np. powody naszych nieporozumień, kiedy wybitnie nie miał w czymś racji, a głupio się upierał, ale nie to, że jest w nim tak wiele emocji. Jest bardzo wrażliwą, delikatną, artystyczną duszą i prędzej odbieram to jako dowód zaufania, bo wiem, że tylko przy mnie pozwala sobie na takie odsłonięcie swoich emocji. Uważam, że gdybym zwróciła mu uwagę lub go wyśmiała, zrobiłabym mu ogromną krzywdę.
  19. Widziałam ten temat wczoraj i chciałam coś dodać od siebie, ale serio nie byłam w stanie podać żadnego przykładu. Może nie manipuluję a może robię to tylko nieświadomie, nie wiem. Zdarza mi się to robić świadomie jedynie w sprawach służbowych. Jeśli kogoś nie lubię lub wybitnie nie chcę pracować z jakąś osobą, zdarza mi się podkładać jej kłody pod nogi - Jestem dobrą obserwatorką. Jak zauważę pomyłkę lub znaczny błąd u takiej osoby to przy najbliższej rozmowie z szefem umyślnie kieruje rozmową tak, by to szef miał poczucie, że odkrył niedociągnięcia. Wtedy dziękuje mi najczęściej za jakąś sugestię i święci triumfy, bo jest przekonany o swojej świetności, gdyż przecież sam wpadł na to, dlaczego np. kilku ważnych klientów wycofało się z umów. Nie mam wyrzutów sumienia, gdy winowajcy mają jechane po premiach czy ponoszą inne konsekwencje - przecież nie zrobiłam nic złego, to oni popełnili błąd, ja tylko pozwoliłam przełożonemu go dostrzec. W życiu prywatnym naprawdę nie widzę u siebie manipulacji, wręcz odwrotnie - długo leczyłam się z naiwności, bo to mnie często omamiano.
  20. Elfii, bo lubię elfy i ogólnie fantasy. Jak w jakiejkolwiek grze jest możliwość bycia elfem, to bez zastanowienia. W WoWa grałam praktycznie tylko Night Elfami, w ESO Dunmerami. Avatar to jakiś losowy elf z Google.
  21. Elfii

    Chrzest

    To ja Sobie pozostanę "niedoinformowana", bo tak mi się dobrze żyje ? A kościół idzie z duchem czasu, owszem, ale chyba tylko jeśli chodzi o "ofiarę" zbliżeniowo i na pin ? przepraszam, ja już się z tej instytucji wypisałam, jestem zarejestrowana jako ateistką i nie biorę udziału w tej szopce. Nie wierzę to nie wierzę, sory, ale to nie jest rzecz możliwa do wypracowania czy zmuszenia. To trzeba czuć. Ja nie czuję, więc choćby z tego powodu wolno mi tak uważać.
  22. Elfii

    Chrzest

    - negowanie uzasadnionego, naukowego powstania świata: nie mieści mi się w głowie, że ktoś naprawdę wierzy w boskie stworzenie świata i całkowicie odrzuca udowodnione fakty na ten temat, - oficjalne komunikaty są takie, że kościół akceptuje ewolucję natury, jednak nadal twierdzi, że za stworzeniem człowieka stoi bóg. Nie rozumiem, jak można trochę akceptować (te aspekty, które są wygodne dla kościoła) a te, które są inne od ich nauczania są pomijane lub nazywane kłamstwem. Ewolucja jest udowodniona, jest FAKTEM, tu nie powinno być miejsca na dyskusję. - istnienie duszy nie zostało potwierdzone. W żaden sposób. Kościół twierdzi, że to prawda i ludzie w to wierzą, bo ktoś tak powiedział. Niepojęte dla mnie. - religia opiera się tylko na wierze, że ktoś tak powiedział, więc tak jest. Nauka na udowodnionej metodologii, latach badań. Dla mnie jest bardziej przekonująca, jest w stanie udowodnić swoje racje. Religia? Bez szans - wszystko jest na zasadzie uwierzenia. A co zrobić, jak do uwierzenia potrzebne jest komuś potwierdzenie, że to, w co wierzę jest zgodne z rzeczywistością? Kościół nie da mi gwarancji. Więc ja nie daję w to wiary, Biblię odkładam na tę samą piłkę, co Kubusia Puchatka, bo tyle samo tak autentyczności. To tak na szybko, bez głębszego zastanowienia się. Wiadomo, że to kropla w morzu. W zasadzie do chrześcijaństwa mam dokładnie takie samo podejście jak do mitologii greckiej czy nordyckiej. Są takie zapisy, że coś ktoś kiedyś i podobno tak było, ale nikt raczej nie wierzy, że Ikar to tak na serio spierdzielił się do oceanu. I takie samo podejście według mnie powinna mieć ludzkość do chrześcijaństwa.
  23. Elfii

    Chrzest

    Można. Jak do każdej w zasadzie z religii wyznaniowej, może poza buddyzmem, choć niewiele wiem o filarach tej religii i może właśnie dlatego mnie niczym nie drażni. Religia (jakakolwiek) w moim przekonaniu to maszyna do kontrolowania sposobu życia i myślenia społeczeństwa. Jak z tłumu ludzi zrobić tłum potulnych Owiec? Religią, czymże innym. Wtedy mamy praktycznie gwarancję, że stado będzie posłuszne i nie rozbiegnie na wszystkie strony. Poza tym uważam, że ludzie potrzebujący w życiu wymyślonej "opieki" niewidzialnego duszka, który poklepuje po głowie i powie, że będzie dobrze są bardzo słabymi psychicznie jednostkami. Jeśli nie chcesz brać odpowiedzialności za swoje czyny, jeśli boisz się konsekwencji swoich działań i ogólnie życia i musisz mieć ramiona do schronienia się w nich, bo rzeczywistość Cię prserasta to według mnie jesteś słabym człowiekiem. Niby większość społeczeństwa to w Polsce katolicy, więc jestem przyzwyczajona do obcowania z nimi, ale jednak szybciej zawieram znajomości opierające się na zaufaniu z ludźmi racjonalnymi, świadomymi i nie popadającymi w wierzenia w dziadka na chmurce, co pogrozi paluszkiem niegodziwcom. Poza tym katolicyzm i chrześcijaństwo usam w sobie jest religią niezwykle krwawą i zarazem pełną sprzeczności oraz zasad, z którymi się nie zgadzam, dlatego też poniekąd nią zwyczajnie gardzę.
  24. Elfii

    Chrzest

    No właśnie nie rozumiem, bo najpierw zarzucasz mi potencjalną hipokryzję (odnośnie obchodzenia/nie obchodzenia świat), a teraz sam przyznajesz się, że uważasz się za osobę niewierzącą i jednocześnie jesteś za chrzczeniem i obchodzeniem świąt. To kto tu jest przepraszam hipokrytą? Nie jestem na tym forum, by się kłócić i tupać nóżką, jednak nie chcę już wchodzić z Tobą w dyskusje religijne, nie widzę sensu.
  25. Elfii

    Chrzest

    To teraz ja mam pytanie do Ciebie, jeśli wolno. Zawsze się zastanawiam jak to jest z tym wyimaginowanym obowiązkiem powielania tradycji rodzinnych. Załóżmy, że Twoja rodzinną tradycją jest nazywanie pierworodnego syna Psichój. X lat temu tak miał na imię Twój przodek, potem jego syn i tak dalej. Ma tak na imię Twój dziadek, ojciec i starszy brat. I teraz rodzi Ci się dziecko, syn: czy powielisz tradycję i "skrzywdzisz" w ten sposób dziecko czy postawisz na swoim i dasz mu np. Wojtuś? Sprzeciwiasz się, kiedy coś Ci nie odpowiada i nie widzisz w tym działaniu sensu czy brniesz ślepo w imię tradycji? Albo rodziny dysfunkcyjne, może to lepsze porównanie. Jeśli dziadek i ojciec piją i biją i ten jeden jedyny synek zrobi studia, karierę i jest porządnym człowiekiem to czemu go za to nie gnoimy? Przecież pogwałcił rodzinna tradycje! I nie mów, że "bicie i picie źle a religia dobrze, dlatego różnica". Religia (źle praktykowana) nie jest dobrem, wręcz odwrotnie. A myślę, że więcej, niż połowa katolików rozumie i praktykuje swoje wyznanie źle i niezgodnie z zapisami. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego w negatywny sposób postrzega się osoby, które wybiórczo przyjmują tradycje rodzinne (zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie wyznaniowe) lub całkowicie je odrzucają, jeśli ich światopogląd jest inny. To chyba na plus, jeśli ktoś próbuje przeżyć życie świadomie, szuka odpowiedzi na pytania ważne życiowo i wybiera własną drogę, oczywiście nikogo przy tym nie krzywdząc. Przeraża mnie też to, że wiem od katolików niekiedy stokroć więcej na temat ich własnej religii. Znam starszą panią, wychowaną na krucyfiksach, której nie przetłumaczysz, że najświętsza panienka nie była Polką. Naprawdę. Ale mnie wyzywać od bezbożnic to pierwsza.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.